Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'fiskus' .
-
I co o tym myślicie ? https://www.money.pl/podatki/przedsiebiorca-zaplaci-podatek-cit-od-ukradzionego-towaru-tego-chce-fiskus-6437443388524161a.html
-
https://wiadomosci.wp.pl/miliarder-zostal-bezdomnym-znalezli-go-na-dworcu-6027735572697729a Majątek zaczął nagle topnieć, gdy na początku lat 90. w Szwecji zapanował kryzys. Spadły ceny nieruchomości, a znacznie wzrosło oprocentowanie kredytów, z których finansowane były inwestycje. Dodatkowo biznesmen zaczął mieć problemy z fiskusem. Mężczyzna próbował ratować dobytek, przepisując na żonę cały swój prywatny majątek, w tym domy w Tajlandii, w Hiszpanii oraz domek letniskowy w Szwecji. Stracił jednak wszystko, gdy małżeństwo skończyło się rozwodem.
- 22 odpowiedzi
-
Bez zbędnych ceregieli, jedziemy z konkretami: Manipulacja nr 1: Średnia krajowa = ściema krajowa Średnia wynagrodzenie w Polsce w 2015 r. wyniosło 4214 zł brutto ... żartował GUS . Dobra, wszyscy generalnie wiemy, że masa Polaków zarabia poniżej tej stawki. Skąd więc takie fajne statystyki? Wystarczy spojrzeć na to jak oni to liczą. A liczy się to tak: do wskaźnika wlicza się tylko osoby pracujące na umowie o pracę i to tylko w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób. Czyli krótko mówiąc nie wlicza się osób zatrudnionych na umowie zlecenie i o dzieło, ani nawet osób na etacie, zatrudnionych w firmach zatrudniających 1-9 osób. Osoby których nie bierze się pod uwagę to blisko 66% wszystkich zatrudnionych, a są jeszcze osoby pracujące na czarno, czyli wskaźnik idzie się o kant dupy potłuc. W dodatku średnia arytmetyczna oznacza że jak np. jedna osoba zarabia 8 tys. a druga 2 tys. to średnio zarabiają po 5 tys. więc to w samo sobie jest nieprecyzyjne. Dużo więcej mówi już mediana płac. W 2014 r. wynosiła ona 3291,56 zł brutto, przy średniej 4107,72 zł. GUS publikuje średnią krajową co kwartał, a medianę .... co dwa lata. Manipulacja nr 2: Podatnik nie wie ile zapłaci podatku Przykład: Pracownik zarabia 2000 zł brutto, czyli 1459,48 zł "na rękę" .... tak ma przynajmniej na umowie o pracę. Tymczasem pracodawca musi za jego pracę zapłacić 2414,80 zł. Tak więc tyle tak naprawdę wynosi pensja pracownika. Jak niektórzy pewnie wiedzą, w ostatnim czasie mieliśmy z Markiem pewną sprzeczkę, która skończyła niepotrzebnie niemiłą wymianą słów i ostrzeżeniem nałożonym na moją skromną osobę . Niestety Marek nie do końca mnie zrozumiał w tej sprawie. Nie twierdzę, że wszyscy przedsiębiorcy są tacy biedni i nie mają za co płacić pensji pracownikom. Szkopuł w tym, że to pracownik płaci te podatki, a nie pracodawca. No bo zwróćmy uwagę jak to wygląda ze strony pracodawcy: Szukam sobie pracownika na stanowisko X, mogę dać 2414,80 zł, a ile z tego "do ręki" dostanie pracownik, to już nie leży w gestii pracodawcy. Czyli człowiek zarabiający 2414,80 zł dostaje 1459,48 zł, ponad 40% z własnej pensji oddaje na rzecz państwa. Ale na tym nie koniec podatków, są jeszcze podatki pośrednie, poukrywane w cenach za różne towary jako VAT i podatki akcyzowe. Np. cena paliwa to aż w połowie VAT + akcyza. Łącznego ciężaru opodatkowania nie da się precyzyjnie obliczyć, szacunki wahają się od 60% do nawet 80%, zależy jeszcze od stylu życia, chociażby osoby palące płacą więcej podatków, przez koszerną akcyzę i VAT, które stanowią aż 82% ceny papierosów. Jedno z najbardziej solidnych opracowań jakie znam to poniższy film: Tu wyliczono ciężar opodatkowania na około 67%. Manipulacja nr 3: Matematyka w służbie socjotechniki Taka prosta zagadka: Pracownik X zarabia sobie pensję Y, płaci z tego 50% podatku. O ile wyższa byłaby jego płaca, gdyby w ogóle nie istniał ciężar opodatkowania? Wiele osób odpowiedziałoby że o 50%, ale to nie jest prawda. No bo spójrzcie, np. pracownik zarabia 3000 zł, płaci z tego 50% czyli 1500 zł, i zostaje mu 1500 zł. Czy gdyby zarabiał o 50% więcej niż teraz, zarabiałby 3000 zł? Nie, 1500*50% = 750 zł. Zarabiałby więc 1500 + 750 = 2250 zł. Tymczasem żeby zarabiać 3000 zł, musiałby zarabiać o 1500 zł więcej (1500 + 1500 = 3000), czyli zarabiać o 100% więcej. A więc krótko mówiąc brak opodatkowania 50% sprawiłby że zarabiałby nie o 50%, tylko o 100% więcej. A teraz jak przyjmiemy modelowo, że cały ciężar opodatkowania w Polsce wynosi 67%, wychodzi że pracownik dostaje ledwie 33% własnej pensji. A więc gdyby nie ciężar opodatkowania zarabiałby aż trzy razy więcej. Tak więc brak opodatkowania 67% sprawiłby że zarabiałby nie o 67%, tylko o aż 300% więcej. Manipulacja nr 4: Inflacja, kosztuje Cię więcej niż myślisz Jak już było parę razy na forum mówione w dobie centralnej bankowości (banków centralnych), pieniądza fiducjarnego i rezerwy cząstkowej, ciągle zwiększa się podaż pieniądza, jego wartość więc spada, a ceny rosną. W ten sposób ciągle zadłużający się rząd pokrywa swoje wydatki kosztem społeczeństwa korzystając z renty inflacyjnej (obniża wartość pieniądza, w którym jest zadłużony). Jednak nawet osoby wiedzący o tym, że inflacja to nic innego jak ukryty podatek, mogliby machnąć na to rękę i stwierdzić: "inflacja waha się gdzieś w granicach 1-2%, jojtam, to nie tak dużo". Jednak tu już na wstępie popełnia się pewien błąd. Błędnie zakłada się że normalny (czyli rynkowy) poziom inflacji wynosi 0%, tymczasem rynkowo przeważnie mamy lekką deflację. Tak więc jeśli np. rynkowa inflacja wynosi -2%, a NBP zadbał o wysokość inflacji 2% (na plusie) to już jest o 4% więcej niż poziom rynkowy, a nie o 2%. Ale i teraz nawet naiwnie zakładamy że inflacja podawana w statystykach przez NBP ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Polecam świetny artykuł w tym temacie: http://independenttrader.pl/jaka-mamy-realna-inflacje-w-polsce.html Prawda że bardzo wymowne? Idźmy dalej: w ciągu zaledwie 10 lat podaż pieniądza w Polsce wzrosła o 183%. W dużym uproszczeniu, coś co kiedyś kosztowało 10 zł dziś kosztuje 28,30 zł. Tymczasem w statystykach NBP inflację liczy się tak: Zarówno w przypadku inflacji CPI oraz 4 miar inflacji podawanej przez NBP mamy do czynienia ze sztuczkami statystycznymi polegającymi na dobieraniu współczynników w taki sposób aby oficjalna inflacja nie była zbyt wysoka. Z inflacji wyłącza się np. ceny administrowane tj. czynsze mieszkaniowe, zaopatrzenie w wodę, kanalizację, wywóz nieczystości, zaopatrzenie w nośniki energii (gaz, energia elektryczna, ciepła woda, centralne ogrzewanie), transport mieszany, usługi pocztowe. Kolejna grupą podlegającą wyłącznie są tzw. ceny najbardziej zmienne tj. usługi administracji państwowej czy usługi prawne. Ostatecznie z wyliczeń inflacji wyłącza się także ceny żywności i energii. Dziękuję za uwagę kto czytał i oczywiście zachęcam do dyskusji
-
- 5
-
- bank centralny
- ekonomia
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na początek polecam zajrzeć tutaj: http://www.ey.com/Publication/vwLUAssets/Prawdziwa_historia_25-lecia_polskich_podatk%C3%B3w/$FILE/Prawdziwa_historia_25-lecia_polskich_podatkow.pdf Na stronie 6 można znaleźć dane dotyczące wpływów do budżetu z poszczególnych podatków w roku 2013 r. A kształtują się one tak: Wpływy z VAT - 46% Wpływy z podatków akcyzowych - 25% Wpływy z PIT - 17% Wpływy z CIT - 10% Pozostałe - 2% Jakie z tego można wyciągnąć wnioski? Po pierwsze aż 71% wszystkich podatków stanowią podatki pośrednie. Po drugie 88% wszystkich podatków płacą osoby fizyczne (podatki pośrednie + PIT) a tylko 10% osoby prawne, czyli prowadzące działalność gospodarczą. Jednak nie znaczy to też że ten CIT płacą jacyś bardzo bogaci biznesmeni. W Polsce aż 99,8% firm to sektor MSP (małych i średnich przedsiębiorstw). A 96% to mikrofirmy. Źródło: http://www.parp.gov.pl/raport-o-stanie-sektora-malych-srednich-przedsiebiorstw-w-polsce A więc i znaczna część płatników CIT to mikro i małe firmy. Z pozostałych 2% podatków mamy chociażby podatek od nieruchomości, czy od zysków kapitałowych, a ich też nie płacą tylko jacyś bogacze. Wystarczy mieć otworzoną lokatę i płacisz "podatek Belki". Tak czy inaczej zbierając to wszystko do kupy, dobre 98% wszystkich podatków płacą zwykli ludzie, nie zarabiający nie wiadomo ile. Tymczasem jak się powszechnie przyjęło jak tylko ktoś podda pomysł znacznej obniżki podatków i wprowadzenia wolnego rynku, zaraz słychać odzew, że to będzie korzystne "dla bogatych". Oj tak, naiwne wy kuce, myślicie że jak biznesmen będzie płacił niższe podatki, to da wam dobrowolnie podwyżkę, zamiast kupić nowe Audi za 400 tys., zwłaszcza właściciel małej pizzerii zarabiający 2,5 tys. na rękę . Dobra, ale już tak bez żartów. Pozostaje jeszcze pytanie czy ta garstka naprawdę wielkich firm (korporacji) płaci w ogóle jakieś konkretne podatki? W Polsce jak wiadomo nie bardzo, zwłaszcza korporacje międzynarodowe. A za granicą? Podobno grzecznie płacą bardzo wysokie stawki, tak przynajmniej twierdzi Marek. Hmm, trochę dziwne, czyli jak w jakimś kraju najwyższa stawka CIT wynosi 40%, to zarząd firmy, która notuje zysk np. 2 mld dolarów rocznie, grzecznie płaci 800 mln rocznie, zamiast zainwestować kilkadziesiąt tys. (strzelam na ślepo) na prawników, którzy odpowiednio doradzą jak ładnie rozliczać się w rajach podatkowych, czy skorzystać z optymalizacji podatkowej, z czym radzi sobie już nawet niejeden średniak, który nie ma nie wiadomo jakiego kapitału? Ale spójrzmy jak to wygląda za granicą. Np. Wielka Brytania: http://natemat.pl/62061,3-4-mld-zyskow-i-tylko-3-4-mln-podatkow-tak-google-placi-podatki-w-wielkiej-brytanii-rzad-wypowiada-wojne Google płaci 3 mln z 3 mld zysków, Amazon oddaje 9 mln z 23 mld. Ładnie ich "orżnęli" nie ma co. A może USA? Chyba nie bardzo: http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/454969,apple-microsoft-ibm-nie-placa-podatkow-w-usa-ile-traci-fiskus-w-ameryce.html Niektóre korporacje nawet wsparcie z budżetu otrzymują, np.: http://forsal.pl/artykuly/766351,mcdonald-s-i-wal-mart-to-najwieksi-beneficjenci-pomocy-spolecznej-w-usa.html Itd. itd. No ale to że wielkie firmy nie płacą podatków to akurat bardzo dobrze. Dzięki temu zyskują konsumenci w postaci dostępu do nowych i tańszych dóbr. Złe jest to że mniejszych się łoi, całe sukinsyństwo korporacjonizmu polega na lobbingu i korupcji, przez co nie daje się dorabiać reszcie społeczeństwo. Niestety logika lewicowców jest tu taka, dojechać korporacjom (nie ważne że odbije się na konsumentach) zamiast odciążyć od podatków całą resztę. Czyli jak mamy epidemię, nie leczmy chorych, tylko zarażajmy zdrowych . Na koniec kwestia przerzucalności podatków, z pracodawcy na pracownika i z producenta na konsumenta, tu pozwolę sobie oddać głos Miltonowi Friedmanowi: Ale dodam ważną uwagę, często wykrzywianą przez początkujących wolnorynkowców. To nie jest tak że jak np. podatek dla przedsiębiorcy rośnie o 5% to automatycznie podnosi on ceny o 5%. Nie. To wszystko zależy od gry popytu i podaży, czyli wyższe podatki zwiększają koszty produkcji, to przekłada się na mniejszą podaż dóbr w danym okresie czasu, a więc siłą rzeczy ceny idą w górę. To nie arbitralna decyzja przedsiębiorcy, które postanawia przenieść koszty na konsumentów a jedynie kwestia kalkulacji ekonomicznej.
- 6 odpowiedzi
-
- 5