Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'pozew' .
-
Witajcie, w ostatnich dnia trochę skomplikowałem swoją sytuację życiową... Nie musicie mi mówić, że byłem debilem, bo doskonale o tym wiem, ale mądry człowiek po szkodzie... Wszelkie wyrzuty także możecie sobie darować, nie dobijajcie leżącego, leczę się na depresję... Pewnego dnia wypiłem trochę za dużo alkoholu, a tu nagle znajomy mi pokazuje screeny wiadomości jak moja ex obrabia mi tyłek w paskudny sposób... Ja będąc pod wpływem alkoholu napisałem do niej w mało kulturalnych słowach, żeby się odczepiła ode mnie i zajęła swoim szczęściem, że jest wredną wyrachowaną ku... itp. Żadne groźny nie padały, nawet pod wpływem alkoholu byłem chociaż na tyle bystry, żeby ich nie pisać. Tydzień po tych wiadomościach była u mnie policja, z zawiadomieniem owej pani o nękaniu, oraz złośliwymi i dokuczliwie mi wiadomościami... Powiedzcie mi, czy bardzo sobie spieprzyłem papiery... Wiem, że alkohol nie jest okolicznością łagodzącą, próbowałem też załatwić sprawę polubownie, pisałem przeprosiny, ale to nic nie dało... Bardzo proszę o Waszą pomoc, jak tak dalej będzie to naprawdę boje się że tego nie wytrzymam...
-
Szanowni Państwo, Takie oświadczenie wygłosiłem przedwczoraj na lajwie (już usuniętym), ale że nie wszyscy na nim byli, a nawet jak ludzie byli to było nerwowo (cały czas kasowaliśmy bluzgi i wyzwiska fanów ww. Pana), powtórzę je tutaj: 1. Od tej pory na temat Pana Dominika Bosa (Awięc) nie wypowiadam się aż do procesu sądowego (zalecenie adwokata). No chyba że będę naprawdę musiał się bronić przed pomówieniami i oszczerstwami. Trudno jest mi utrzymać język za zębami, gdy od dwóch dni kasuję nie tylko wyzwiska w moim kierunku, ale także wpisy że zniszczyłem życie młodemu chłopakowi... poziom absurdu tej sytuacji sprawia, że kompletnie tego nie ogarniam. Oczywiście "suchej" informacji mogę udzielić, czy wypowiedzieć się na jakiś niezbyt "gorący" temat w związku z tą sprawą. 2. Kontrpozew. Czekamy na pozew, w zależności od jego treści informuję, że pozywam Pana Dominika Bosa (Awięc) o kwotę minimum 100 tysięcy złotych, za szkody wyrządzone przez to co mówił i przede wszystkim "sugerował" na mój temat. Jako pisarz i osoba prowadząca działalność gospodarczą, w wyniku tych działań poniosłem bardzo duże szkody finansowe i wizerunkowe. Czyli nie wystarczy powiedzieć że nazwałem go i jego dziewczynę gnojem (nigdy tego nie zrobiłem) tylko trzeba będzie to - i wiele innych "sugestii" udowodnić. A jeśli wyjdzie że dowodów nie ma, wyjaśnić Wysokiemu Sądowi dlaczego się oszukiwało... 3. Przysięgam wszystkim moim zwolennikom i fanom, którzy mogli ulec "sugerowaniu", że nigdy nie groziłem ani nie wysyłałem żadnych meili które mu groziły, jak to "zasugerował". Treść tych meili jednak jest podobna do tych meili, które ja dostawałem w tym strasznym czasie, gdy śledzono i fotografowano mnie i moją przyjaciółkę, grożoną morderstwem, okaleczeniem, spreparowaniem fałszywych dowodów na moją pedofilię by wtrącić mnie do więzienia, brutalnym gwałtem mojej mamy, donosami na policję, do Izby Skarbowej i wielu innych świństw - i w tym właśnie czasie, Pan Dominik Bos (Awięc) zaczął nagrywać o mnie wyszydzające mnie filmy, w których przekręcał to co mówiłem, by postawić mnie w negatywnym świetle, co stało się przyczyną internetowego nękania, objawiającego się np. tym, że po każdym filmie byłem bezustannie lżony i wyzywany przez jego widzów. Przypominam że to Pan Dominik Bos (Awięc) pierwszy o mnie nagrał, co spowodowało falę nienawiści w kierunku mojej osoby jego zwolenników. 4. Bardzo proszę o to, byście jako społeczność nigdy nie zniżyli się do tego poziomu, żeby Pana Dominika Bosa (Awięc) atakować i pomawiać tak jak to obecnie dzieje się z moją osobą. Te sprawy wyjaśnimy sobie w sądzie, a my pokażmy że jesteśmy "z zupełnie innej gliny ulepieni".
- 11 odpowiedzi
-
- 47
-
- sohayo
- dominikbos
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak myślicie, czy gość chce dobrze zrobić? https://kobieta.wp.pl/maz-chce-pozwac-zone-napisala-na-forum-o-jego-mikropenisie-6352251624781953a
-
https://apynews.pl/youtube-dyskryminacja-pozew Jeśli doniesienia Wall Street Journal okażą się prawdziwe, to sytuacja YouTube'a może okazać się bardzo nieciekawa. Według pozwu cywilnego złożonego przez byłego pracownika, YouTube na początku poprzedniego roku przestał zatrudniać białych i azjatyckich mężczyzn. Miało być to spowodowane tym, że nie radzili sobie oni z wprowadzaniem odpowiedniej różnorodności na stronie YouTube'a. Pozew złożył Arne Wilberg, który pracował dla Google przez 9 lat, z czego 4 spędził jako osoba rekrutująca dla YouTube'a. Twierdzi on, że ostatniej wiosny rekrutującym zostało polecone anulowanie rozmów kwalifikacyjnych z każdym, kto nie jest kobietą, czarnoskórym lub latynosem. Google zaprzecza wszystkim oskarżeniom i twierdzi, że ma jasną politykę zatrudniania kandydatów, która polega na zatrudnianiu za ich zasługi, a nie za pochodzenie. Jednocześnie koncern stara się zatrudniać różnorodnych ludzi, w trosce o rozwój kulturalny i lepsze produkty. Nie ma oczywiście żadnej pewności, czy pozew Wilberga jest prawdziwy, jednak według dziennikarza Wall Street Journal inni pracownicy Google zgadzają się z jego pozwem pozwem. Oznacza to wszystko, że działania YouTube'a będą niezgodne z antydyskryminacyjnym prawem federalnym i prawem Kalifornii, które zabraniają podejmowania decyzji o zatrudnieniu na podstawie rasy i płci człowieka. Konsekwencje mogą być ogromne, jednak nie ma pewności, czy do nich w ogóle dojdzie, bo sztab prawników w Google z pewnością zadba o to, aby jak najlepiej wybronić swojego klienta.
- 3 odpowiedzi
-
- youtube
- okskarżony
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
https://www.dobreprogramy.pl/Rasizm-i-seksizm-w-Google-przesladowani-pracownicy-zlozyli-pozew-zbiorowy,News,85299.html Dobre wieści Biali, heteroseksualni pracownicy Google o konserwatywnych poglądach zaczynają się bronić przed dyskryminacją. Przeczytajcie uważnie cały artykuł. Niech to wam da wyraźnie do zrozumienia jaką politykę prowadzi Google wobec mężczyzn. Zwłaszcza tych białych, heteroseksualnych i konserwatywnych. Google zostało właśnie oskarżone przed sądem o dyskryminację. I to nie byle jaką, lecz rasową, płciową oraz polityczną. Zanim jednak potępimy gromko firmę z Mountain View za obrzydliwy rasizm i seksizm, należy sprawdzić kto był dyskryminowany. A byli to biali, wykształceni mężczyźni o konserwatywnych poglądach. Czy dyskryminacja kogoś takiego w świetle amerykańskiego prawa pracy może w ogóle zostać uznana za dyskryminację? Przed sądem stanowym (niech nazwa „superior court” w oryginale Was nie zmyli, w Kalifornii wszystkie 58 hrabstw ma swoje „superior courts”) w Santa Clara złożony został pozew zbiorowy, z powództwa Jamesa Damore i Davida Guermana, dwóch byłych pracowników Google. Nazwisko tego pierwszego dżentelmena może być Czytelnikom dobrychprogramów znane – to o nim pisaliśmy w sierpniu zeszłego roku. Został on zwolniony ze stanowiska Senior Developera w Google po tym, jak opublikował manifest „Google’s Ideological Echo Chamber”, w którym skrytykował oficjalną politykę różnorodności korporacji, w której ignoruje się kompetencje i talent na rzecz wypełnienia parytetów płciowych i rasowych. Guerman został natomiast zwolniony za komentarze dotyczące współpracownika-muzułmanina, w których zakwestionował, jakoby tamten był prześladowany przez FBI tylko za swoje wyznanie. Możesz się nie zgadzać, możemy cię zwolnić. Reakcja Google na krytykę Damore’a była szybka. Został on niemal natychmiast zwolniony za rozpowszechnianie stereotypów płciowych, a a pani Danielle Brown, wiceprezes Google’a ds. różnorodności, ogłosiła że manifest Damore’a zawiera nieprawdziwe założenia co do gender, a różnorodność i inkluzywność są wartościami kluczowymi dla firmy. Niezgodne z oficjalną linią ideologiczną poglądy w Google można wyrażać, o ile współbrzmią one z zasadami równości. Teraz wraz z innym byłym pracownikiem Google’a, inżynierem Davidem Guermanem, Damore wytacza ciężkie działa przeciwko swojemu eks-pracodawcy. Google zostało oskarżone o systematyczną dyskryminację i prześladowania tych pracowników, którzy byli białymi mężczyznami o konserwatywnych poglądach. Tworzono specjalne czarne listy z nazwiskami tych, których poglądy są niezgodne z oficjalną linią korporacji. A to jest esencją dyskryminacji: Google traktowało powodów nie na podstawie ich indywidualnych zasług, lecz ze względu na przynależność do grup o określonych charakterystykach – czytamy w 62-stronicowym pozwie, przygotowanym przez reprezentującą byłych pracowników Google’a kancelarię Dhillon Law Group Inc. Kobieta z Indii adwokatką białych Amerykanów. Google nie będzie miało lekko: pani Harmeet Dhillon, przedstawicielka poszkodowanych, specjalizuje się w sprawach, w których doszło do pogwałcenia praw białej, konserwatywnej ludności (w tym wyborców Donalda Trumpa) – i sądząc po materiałach prasowych, wygrywa je niemal w każdym przypadku. Tutaj nie będzie szczególnie trudno: do pozwu dołączono bogatą kolekcję dowodów, mających ilustrować rasistowską i seksistowską politykę Google’a. W szczególności powodzi twierdzą, że w Google otwarcie prowadzone były rozmowy o tym, jak to kobietom i członkom pewnych grup etnicznych należy się preferencyjne traktowanie podczas rekrutacji i awansów. Biali i żółci mężczyźni byli wykluczeni z tych przywilejów. Tak samo działy, w których udało się uzyskać zamierzony parytet płciowy i rasowy były wychwalane przez menedżerów, podczas gdy te, w których pracowało zbyt wielu białych i żółtych mężczyzn były wyszydzane. Poszkodowani twierdzą też, że w Google działały „gangi postępowców”, które robiły wszystko co możliwe, aby doprowadzić do zwolnienia z pracy osoby o konserwatywnych poglądach, albo przynajmniej do wykluczenia ich z firmowego życia. Google miało się temu wszystkiemu życzliwie przyglądać, na każdym kroku dając konserwatystom odczuć, że to nie jest miejsce dla nich. Przykładowo wśród wewnętrznych grup dyskusyjnych poświęconych sprawom towarzyskim, rodzinnym i matrymonialnym, znalazły się grupy dla fanów furries czy transseksualistów, nie założono za to grupy dla zainteresowanych monogamicznymi związkami heteroseksualnymi. Wszystko to świadczyć ma o naruszeniu przez Google kalifornijskiego prawa pracy. Damore i Guerman żądają rekompensaty za bezprawne zwolnienie i prześladowania, jakich doświadczyli za swoją rasę, płeć i heterodoksyjne poglądy polityczne. Żądają także odszkodowań retorsyjnych, mających odstraszyć zarząd Google’a od kontynuowania takiej polityki, a także zwrotu kosztów sądowych. Pani Dhillon wzywa wszystkich innych pracowników Google’a, którzy doświadczyli niesprawiedliwego traktowania, do przyłączenia się do zbiorowego pozwu.
- 23 odpowiedzi
-
- 8
-
Witajcie, Dwa pytania do braci, którzy przerobili temat: 1) Ile czasu czekaliście na termin pierwszej rozprawy rozwodowej licząc od daty wpływu pozwu do sądu? 2) Ile czasu sąd rozpatrywał wasz wniosek o zabezpieczenie kontaktów z dzieckiem (jeśli składaliście)? Ile faktycznie upłynęło od jego złożenia do zabezpieczenia kontaktów? Złożyłem powyższe razem 1,5 miesiąca temu i do tej pory nie zadziało się w sprawie nic. Słyszę tylko, że akta są u sędziego, który ma wydać zarządzenia w sprawie i że trzeba czekać.