Skocz do zawartości

Dotyczy: "Ekstaza?"


Rekomendowane odpowiedzi

Jako, że Marek może być zajęty, a w tamtym ( http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1456-ekstaza/#entry19450 ) temacie nie można pisać to tutaj nawiąże do tematu.

 

To zaczynam od strzału z grubej rury. We wrześniu tamtego roku miałem chyba ekstazę, paliło mnie przez 30 minut, byłem przez większość czasu nieruchomy i skupiony na krzyżu, miało to charakter religijny - nie planowałem tego, po prostu na YouTubie pewien duchowny katolicki radził by podobnie jak Jezus w nocy szedł na górę spotkać się z Ojcem, tam samo my możemy w nocy spotkać się z Bogiem, "a rano wylądować w jego objęciach". Nie będę dokładniej tego opisywał. I tak sobie myślałem, czy może mam jakieś predyspozycje, później o tym zapomniałem do czasu...

 

Czułem, że chcę to przeżyć jeszcze raz. Nie mam warunków do robienia tańców rytualnych(ale chciałbym być w takich) :) to spróbowałem inaczej, poszedłem za intuicją - nie będę uzasadniał moich decyzji :D. Najadłem się masę czekolady(więcej tego już nie zrobię, po co), włączyłem muzykę: http://listenonrepeat.com/watch/?v=jsfdv0ebsNA#Native_american_shamanic_music_mix_to_meditate_and_relax_-_by_Morpheus , zgasiłem światło i zacząłem regularnie oddychać, najpierw jak najwolniej, nie wiem ile czasu. Trochę czułem ciepła w organizmie, czułem, że mogę zwiększyć ciepło, gdy maksymalnie nabieram powietrza(czułem, ale nie dawało to znaczących efektów).

Potem wpadłem na genialny pomysł - oddychałem wolno 30 minut, to teraz zacznę bardzo szybko. I zacząłem się czuć tak w górnej części ciała, podobnie jak wtedy, gdy budzimy się ze snu, gdy mamy przyciśniętą rękę. Czasem można tę rękę tam długo mieć przyciśniętą, że nie można nią ruszyć. 

Byłem ciągle w stanie mrowienia - nieruchomym. 

Tylko, że to mrowienie było jakieś inne. Mrowienie to nie wszystko. Mogłem utrzymywać te uczucie, ale wolałem skończyć. 

 

Mam pytanie do Ciebie Marku: czy przestać to robić, bo może to być bardzo szkodliwe(jeśli jest, to co się może stać?); czy może korzystać z tego skoro jestem młody i mam takie predyspozycje :D(tak sobie myślałem, czy nie robić sobie takich wakacji, że jadę na odludzie  i tam korzystam z nieznanych większości ludziom możliwości :D)?

 

I tak sobie myślę - Ludzie, po co wam alkohol, papierosy, narkotyki itp.??? Od problemów życia można odpocząć w inny sposób.

 

Mogę też tak robić, że przez tydzień będę walczył z nałogami itp. - ogólny rozwój,uczenie się panowania nad sobą, a w sobotę powtarzać to co wyżej, by odpocząć od walki. Chciałbym panować nad tym.

 

Gratuluje przyjemnych "tripów". Podoba mi się też muzyka ;)

 

Wg. relaksacja, trans, wizualizacje i inne takie jeśli to lubisz oraz Cię to interesuje - jak najbardziej TAK.

 

Techniki oddechowe - w większości NIE, chyba, że takie oparte na zwykłej obserwacji oddechu.

 

Próbując manipulować oddechem można doprowadzić do hiperwentylacji lub niedotlenienia mózgu. Śliskie są to sprawy i efekty mogą być nieciekawe. W jodze jest cały sektor technik oddychania, ale to zabawa dla zaawansowanych, a zwykłemu człowiekowi może być zwyczajnie zbędna. Bezpieczniejsze mogą się okazać psychodeliki, jeśli szukasz głębszych wrażeń. Lub pozostać z autohipnozą i transami.

 

Dla mnie osobistą podstawą jest wchodzenie w stan koherencji i pogłębienie go relaksacją czy medytacją. Czasem pojawiają się odloty, ale głównie chodzi o poprawę nastroju. :)

 

 

 

 

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O hiperwentylacji czytałem na różnych forach, i w głowie mi utkwił komentarz, gdzie jedna osoba była oburzona, że radzą tam ludziom celowo przyspieszać i pogłębiać oddech, a ona się z tym męczy od kilku lat i dla niej to męka. W którymś poście już pisałem, że po jednej przesadzonej hiperwentylacji miałem objawy: objaw Chvostkaobjaw Lustaobjaw Trousseau. I za takie wrażenia to jednak podziękuję.

 

Nie wiem czy ja mam jakieś predyspozycje do zdarzeń tego typu, ale po tym jak przestałem robić hiperwentylacje poszedłem bardziej w drugą stronę. Już zrobiłem to parę razy, gdy idę spać, zakładam słuchawki, leżę w bezruchu i włączam: 

. Powoli reguluję oddech, potem robię tak, że biorę trochę większy wdech i powoli wydech. I nie wiem z jakiej racji zaczyna mi się robić trochę cieplej. Jako, że nie mogłem się za bardzo skupić spróbowałem innej metody(za pierwszym razem przypadkowo): zaczynam trochę przyspieszać oddech, a potem go wstrzymuję na dłużej i zaczynam jakby naciskać mięśniami w dół ciała. Nie wiem właściwie którymi, ale głównie opiera się to na mięśniach brzucha. Po paru razach zaczyna jakby przepływać ciepło i można z własnej woli zwiększyć temperaturę własnego ciała. Po pewnym czasie nie da się już jej bardziej zwiększyć.

 

Podobnie jak z tamtym wydarzeniem wcześniej opisanym, tu także zaczynam szukać czy taka metoda jest jakaś nazwana. No i mam: Tummo. I są tam opisane te techniki oddechowe i ostrzeżenie by nie robić tego na własną rękę czy sposób, ale według sprawdzonej metody. Cóż, ktoś kiedyś musiał to wymyślić i próbować. Podobno może to zaszkodzić zdrowiu, ale jednak nie chcę go tracić, niech się tym jednak buddyści zajmą, skoro chcą poświęcać życie na takie sprawy. 

 

Jak już mówiłem, mam predyspozycje do takich niecodziennych zdarzeń. Kiedyś częściej, teraz sporadycznie miewałem paraliż przysenny, objawy się zgadzały. Podobno większość ludzi przeżyje to raz w życiu. Wygląda to tak, że nagle jestem świadomy, chcę wstać i nie mogę się za bardzo ruszyć, jednocześnie czułem, że ktoś mnie przyciska i mam problemy z oddychaniem. Parę razy zdarzyło mi się coś widzieć, czego nie powinienem. Raz widziałem gościa z bardzo zniszczoną twarzą. Innym razem leżałem w łóżku blisko krzesła do komputera i widziałem, że siedział na nim koleś w czarnym stroju bez twarzy. Przy pierwszych razach byłem w panice, to zaczynałem się modlić, w końcu samo przechodzi. 

Jeszcze w liceum bałem się zasypiać w weekend, bo wtedy to najczęściej miałem. I jednocześnie nie mogłem dosypiać w ciągu dnia, bo wtedy doświadczenie paraliżu było niemal pewne. Ogólnie miałem to gdy za długo spałem, albo gdy dosypiałem o różnych porach. Sądzę, że takie problemy miał przez to, że niemal codziennie bardzo wcześnie wstawałem do szkoły - dojazdy. A weekend spałem, aż udało mi się zachęcić do wstania. Później do wstania za pierwszym razem, bez drzemek zachęciła mnie perspektywa paraliżu.

 

Co do substancji to też z ciekawości robiłem tak, że kupiłem 6l napoju energetyzującego - tak z biedronki. No i od godziny 15 jednego dnia do 16 drugiego dnia to wypiłem. Czyli około 1,9 grama kofeiny. Kawę piję sporadycznie, nie miałem nigdy za wiele wspólnego z kofeiną. I czułem się zmęczony, co jakiś czas było przyjemnie, i trochę pochodziłem do toalety. Obrzydziłem sobie tylko te napoje i nic więcej. Wolę za tę samą cenę najeść się owoców i warzyw, albo mięsa. Substancji psychodelicznych wolę nie próbować, choć może być to bardzo ciekawe. Są one bezpieczniejsze od technik oddechowych??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.