Skocz do zawartości

Ku przestrodze


Rekomendowane odpowiedzi

Chyba nadszedł czas na małą opowieść z mojej młodości. od razu mówię ,że nie szukam porad, ale może akurat Ty lub ktoś w Twoim otoczeniu znajduje się w podobnej sytuacji, myślę ,że warto mówić o pewnych symptomach które mogę doprowadzić do poważnych zaburzeń. opowiem Wam o moim rycerstwie, które trafiło (a może podświadomie wyszukało) na silnie zaburzony model rodziny pierwszej żony. od tamtego czasu dzieli mnie drugie małżeństwo (skończone) oraz etap czerwonej piguły, dzięki książkom i wiedzy Marka K (szefo) i nie tylko. 

 

poznałem A wiele lat temu, gdy ona miała 16 lat, ja 20. przepiękna osoba, chyba nie było kumpla, który by sie w niej nie podkochiwał. my, chłopaki z małej miejscowości, ona - dziewczyna z dużego miasta, hippisowski typ urody, doskonały rozmówca, uśmiech, itd. wiecie o co cho. należy tutaj dodać, że pochodziła z majętnej i znaczącej rodziny, co wtedy miało niewielkie znaczenie, ale dla tej historii ma przeogromne.

zrobiłem pierwsze podejście wtedy, ona się wystraszyła i temat zamknięty. mniej więcej 2 lata później ona została dziewczyną mojego kumpla. kumpel również z rodziny wysoko pozycjonowanej, więc wszystko się zgadzało, rodziny zapoznane, sielanka. 

 

i wtedy wchodzę ja, cały na biało. trochę z pozycji bedboja, widzę, że ona zafascynowana, ja nie zważając na to, że to dziewczyna kumpla (tak , wiele razy żałowałem), uderzam i jest moja. kwitnie romans, skandal, my zakochani. po jakimś czasie się oświadczam, bierzemy ślub. brzmi jak ładna historia, prawda? więc w czym problem?

 

pozwólcie zatem, że opowiem o modelu rodziny mojej i mojej dziewczyny.

 

moja rodzina to klasyczny układ, rodzice kochający siebe i dzieci, dom zawsze pełen gości, rodziny, ciepło, wesoło....

 

motorem napędowym rodziny A był zawsze ojciec, szanowany biznesmen, z kręgów, prezes, zbudował firmę i postawił piękny dom rodzinny, w którym nigdy nie brakowało pieniędzy. pracoholik, który wiele lat temu zdobył piękną kobietę (matka A) i po ślubie usadził ją w domu, dosłownie. żadnej pracy, miała tylko zajmowac się domem, dziećmi. on coraz bardziej poświęcony pracy, co raz więcej pieniędzy, ona co raz bardziej samotna, przelewająca uczucia na dzieci, on w końcu pewnie uciekający z domu w pracę. matka będąc bardzo silną osobowością stopniowo przejmowała władzę w domu, ojciec przychodził tylko spać. niemniej doskonały ogarniacz, wesoły człowiek. jak się domyslacie, bardzo mi zaimponował - ja - młody człowiek dopiero początkujący na rynku pracy, praca w instytucji państwowej, więc kasy nie było, on - człowiek sukcesu, trzyma wszystko w kupie, też chcę być jak on!

 

na to wszystko jeszcze moja dziewczyna przyzwyczajona do pewnego poziomu życia, nauczona, że super ojciec zawsze uratuje!!! w pełni zapatrzona w ojca, który wie z kim rozmawiać, gdzie sypnąć pieniądzem. trudno zrezygnowac z takiego oparcia prawda? 

 

ja nadal mega zakochany, trafiam na chwilę do wojska, gdzie kumpel opowiada mi, że oświadczył sie swojej dziewcznie, żeby móc z nią spędzać normalnie czas, mieszkać, nocować, itd. uhu! lampka się zapala - dom mojej dziewczyny dość konserwatywny, żadnego nocowania... czyli to takie proste? ok! kupuje pierścionek i się oświadczam.

święto! faktycznie zmiana, ja zadowolony, zaczynamy pomieszkiwać w domu dziewczyny.

czar pryska, gdy krótko po tym przychodzi do nas matka i pyta

- kiedy ślub.....

- eeee no, jaki ślub? spokojnie!

- no jak? skoro pierścionek się kochacie, trzeba zrobić ślub, na co czekać?

uuuuuuuu.... szczęka opada. tłumaczę, że za wcześnie, że jeszcze nie mamy statusu finansowego na ślub... poczekajmy.... 

ale my Wam pomożemy finansowo (kontra)

no właśnie - rodzice zawsze pomagają, dadza pieniądze, mieszkanie, argument wytrącony

ja się waham.. po czasie mówię do dziewczyny, że w sumie to nie wiem, poczekajmy. i pewnie domyślacie się - JAK TO NIE WIESZ? NIE CHCESZ BYĆ ZE MNĄ? jak to? no chcę, kocham, tylko nie teraz.... TO ZNACZY ŻE TO NIE MA SENSU, WAHASZ SIĘ....itd..

ciśnienie rośnie, w końcu dla świętego spokoju odpuszczam i zgadzam się (!), wycofuje ze wszystkich zastrzeżeń, jakoś to będzie, co tam ślub....

 

Ślub jak z bajki oczywiście!

kurz opada, zaczynamy mieszkać razem....

 

wróćmy na chwilę do matki - po latach kobieta zawiedziona życiem, modelem rodziny, przesiaduje całymi dniami i ogląda telewizję, głownie seriale... w sumie to masowo seriale... praktycznie bez znajomych, zaczyna pojawiać się alko (a może był wcześniej, a ja tego nie widziałem) - rano zmęczona życiem kobieta, odzyskuje humor dopiero wieczorem (!). seriale , a co za tym idzie retoryka serialowa zaczyna wkraczać do życia

 

Zaczynają wychodzić małe tajemnice rodzinne.

 

starszy syn totalnie nie ogarnia rzeczywistości, zepsuty przez pieniądze, rozpieszczony przez matkę, narkotyki, jego żona hetera jakich mało, która na początku ich związku puściła go kantem i teraz pewnie też tak robi... matka (jak w serialach) żyje jego życiem. problemy rosną do sporej rangi, zaczynają się nocne telefony, pretensje, głośne rozmowy, krzyki, Ty mnie nie rozumiesz, ojciec mnie nie szanuje, trzeba ratować syna, trzeba ratować małżeństwo.... robi się gęsto i grubo. 

 

co robię ja? staram się pomóc, zrozumieć wszystkie strony, kupuję dialogi serialowe i staram się wczuć w sytuację. nie zabieram za bardzo głosu, bo też nie mam karty przetargowej (brak kasy, mieszkania), ale z dobrym sercem, na pewno wygram spokojem, pomogę im:)))

 

w końcu wyprowadzamy się na własne mieszkanie ufundowane przez rodziców (!), wszystko załatwia ojciec. no bo przecież jak jest okazja, dlaczego nie skorzystać??

niestety zabieramy ze sobą przewód telefoniczny w postaci opieki matki, która codziennie wydzwania ze swoimi problemami. co robię ja - schodzę jeszcze głębiej na drugi plan, sprzątam mieszkanie, gotuję wymyślne obiady starając się zadowolić żonę, która wraca co raz częściej zmęczona. i zaczyna zauważać co raz więcej wad - włącznie z nalotem na łazienkę w momencie kiedy sikam żeby mnie operdolić - czemu nie sikam na siedząco, deska zachlapana, ona musi sprzątać... ja nadal staram się zrozumieć, w końcu nie ma lekko w domu rodzinnym, muszę pomóc. 

 

długo opowiadać. awantury co raz większe, ja rycerz bez własnego zdania tracę w jej oczach, pierwsze podejście do rozejścia - oczywiście z chaty wylatuję ja, no bo nie moje... wychowanie mówi że trzeba starać się zrozumieć kobietę i pomagać jej, tak postępuje prawdziwy mężczyzna. więc proszę o spotkanie, obiecuję poprawę i mieszkamy dalej razem. moja pozycja w tym momencie co raz słabsza. ... u żony pojawia się alko, chęć prowadzenia szalonego życia...ciągnie mnie za sobą, ja staram się nadążyć.... i ... nie podpaść... no własnie, co raz więcej pretensji do mnie, awantury, sąsiad starszy pan z dołu (typ doświadczonego ;)) przychodzi i prosi o ciszę, bierze mnie na stronę, panie zrób coś z tą babą bo tak nie można żyć, jak ona się drze (jak nie na mnie, to przez telefon nocami z matką)

 

dochodzi do tego, że ściany domu to już mało, nie ma skrupułów, żeby zrobić mi karczemną awanturę na ulicy, płacz, szloch, krzyki...jakoś to zniosę, przecież trzeba być twardym...  w końcu któregoś wieczoru w domowej awanturze uderza mnie, nie wytrzymuję, oddaję... no i przepraszam... moja wina pewnie

 

pojawia się inny facet, ukryte smsy... jest co raz gorzej, ale wmawiam sobie, że trzeba być twardym i wszystko znieść, bo to minie:)

 

któregoś dnia nie wytrzymuję, totalnie wykończony kolejną awanturą z nerwów załamuję się, uciekam. rodzina żony zamyka bramę, prze którą przeskakuję i biegnę. wyprowadzam się, ostatecznie rozwód, dla świętego spokoju zrzekam się z czegokolwiek, jak najszybciej zapomnieć, a więc dostaje na do widzenia starą kanapę, która stała gdzieś na korytarzu

 

przede mną kilka lat walki o swój spokój psychiczny, powrót do równowagi, połączony ze wstydem że pewnie nie dałem rady.....

 

co się okazuje, krótko po rozstaniu była żona zamieszkuje z nowym gachem, który.... po 2 tygodniach trafia do szpitala psychiatrycznego, a jego matka jest przekonana, że moja ex chciała go wykończyć....

to takie małe podsumowanie epizodu

 

co zawiodło? macie tu na forum masę określeń za zaburzenia osobowości. totalnie rozpierdolona sytuacja w rodzinie to coś na co należy zwracać bezwzględnie uwagę i mają rację hindusi, którzy najpierw aranżują spotkania rodziców, później dopiero młodzi. to co w domu rodziców , z pewnością trafi do domu dzieci i jeżeli jest to rozjebunda, ta na pewno weźmie górę, żadne pobożne życzenie nie pomoże. 

moja zbroja, która kazała mi trwać w gównie, jakbym testował swoje granice. brak własnego zdania, który doprowadził do zbyt szybkiego śłubu. brak kasy i pozycji jako karty przetargowej....

 

więc jeżeli bracia tutaj piszą, żeby się nie spieszyć, pracować nad swoimi emocjami, ogarnąć swoje finanse najpierw, nabrać doświadczenia, pewności siebie, itd. to mają 100% rację. obserwuj. rozpoznawaj problemy, nie spiesz się bracie do ożenku, do związku, jeżeli widzisz jakieś problemy w rodzinie (alkohol, zdrady, awantury), spieprz..j. i nie trwaj na siłę w pojebanej sytuacji, nie musisz tego robić,  nie musisz zbawiać świata, żadne schematy nie mają prawa odbierać Tobie szczęścia własnego

 

koniec spowiedzi, przepraszam za długość. wiele lat minęło i pewnie musiałem w końcu to wypluć. może się komuś przyda

pozdr

  • Like 10
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Szuwarek, pouczająca przestroga z elementami bliskimi mnie i myślę wielu  braciom też.

 

10 godzin temu, Szuwarek napisał:

moja rodzina to klasyczny układ, rodzice kochający siebe i dzieci, dom zawsze pełen gości, rodziny, ciepło, wesoło....

Kurfa czemu mężczyźni ze zrównoważonych rodzin WYBIERAJĄ  kobiety często z rodzin niezrównoważonych. Ech.

 

Czy Twoja Ex1 wypominała Ci, że Twoja rodzina jest patologiczna, rodzice Cię nie kochali i masz duży problem ze sobą?

 

Pytam bo tego doświadczam obecnie, wg mnie to jej projekcja swojej brutalnej/przemocowej historii na moją spokojną/beztroską/podkloszową, ciekawi mnie czy u Ciebie też tak było.

 

10 godzin temu, Szuwarek napisał:

panie zrób coś z tą babą bo tak nie można żyć, jak ona się drze

Przewalone bo nie wiesz co zrobić, co zrobisz będzie źle. Wezwiesz policję będziesz miał wypominane do końca związku/życia (zależy co wcześniej nastąpi ;), uderzysz to brutal, stanowczo zażądasz to Cię wyśmieje.

 

10 godzin temu, Szuwarek napisał:

co robię ja? staram się pomóc, zrozumieć wszystkie strony, kupuję dialogi serialowe i staram się wczuć w sytuację. nie zabieram za bardzo głosu, bo też nie mam karty przetargowej (brak kasy, mieszkania), ale z dobrym sercem, na pewno wygram spokojem, pomogę im:))

Patowa sytuacja: dobry poczciwy człowiek wskakuje na główkę do nie swojego szamba, bo chce pomóc, widzi światełko, znajduje rozwiązania, ma świeże spojrzenie.

 

Nie wpadnie na to, że twórcy i mieszkańcy szamba chcą w nim zostać, pływać nurkować.

 

A on gołodupiec, dostawka do księżniczki, mężczyzna bez wpływu, bez siły sprawczej, może się jedynie dostosowac, przesiąknąć ich gównem przez pory swej skóry i żyć tak aż do śmierci/rozwodu.

 

10 godzin temu, Szuwarek napisał:

od tamtego czasu dzieli mnie drugie małżeństwo (skończone) 

Wybacz że ciągnę za język. Jesteś w stanie opisać przygody w małżeństwie nr 2 i spostrzeżenia, nauki, czy wykorzystałeś doświadczenia z małżeństwa nr 1? Dlaczego było i dlacze się skończyło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk akurat nie, ale wielokrotnie było podkreślane jakich to kochających rodziców ona ma, którzy o nas dbają, którzy by zrobili wszystko dla dzieci, przemilczając raczej moich, którzy nie mieli takich "gestów" do zaoferowania. jezlei jesteś w podobnej sytuacji to nie zazdroszczę...

pytasz dlaczego "normalni" mężczyźni wybierają patolki... wydaje mi się, że takie kobiety w kilku shit-testach szybko wyczuwają (podświadomie) faceta, który przyjmie to na siebie, myślę, że one potrzebują wrzucać swoje problemy na swojego partnera. widzę też wiele swoich błędów. byłem rycerzem i nie potrafiłem huknać i poustawiać tego całego cyrku do pionu, odpuszczając w konfrontacjach. to wielki błąd, bo poprzez brak dowodzenia pokazałem swoją słabość, to wszystko jest w książkach Marka i na tym forum. co gorsze, trwałem w wierze, że to są przejściowe incydenty, to minie, trzeba pomagać.... dupa! nic nie musisz! doskonale podsumowałeś że twórcy szamba chcą w nim pływać. to prawda i z takich sytuacji trzeba spierdalać. Wtedy wydawało mi się, że życie poza takim ukłądem jest niemożliwe biorąc cały czas winę na siebie, ze to ja spierdoliłem. życie pokazało, że istnieje normalność poza takim chorym układem i nie można bać się zmian.

 

co do drugiego związku.. to z jednej strony klasyczna historia samca beta, z drugiej strony znów zaburzona sytuacja w domu rodzinnym żony. rodzice od lat mieszkają ze sobą, ale nie żyją ze sobą i nie spędzają czasu ze sobą, choć się szanują. również problem alkoholizmu, ale wtedy jeszcze nie rozumiałem, że syndrom DDA może rzutować na zwiazek.... niby fajna, szanowana rodzina, ale przeoczyłem fakt jak funkcjonuje dom rodzinny - model, w którym dwie osoby żyją w takim lekkim zakłamaniu przed rodziną, bo nie wypada się rozwodzić. no i niestety mój zwiazek zaczął też dryfowac w tym kierunku, tzn. podważanie mojej pozycji jako głowy rodziny, tendencja do dążenia w kierunku modelu, w którego centrum jest matka. itd itd, co doprowadziło do dużego je..nięcia, którego już nie przeszedłem mentalnie. ale to może przy innej okazji;)

 

tak więc podsumowując raz jeszcze - obserwuj sytuację w rodzinie partnerki, z którą chcesz się związać. wiedza i jeszcze raz wiedza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Szuwarek napisał:

i wtedy wchodzę ja, cały na biało. trochę z pozycji bedboja, widzę, że ona zafascynowana, ja nie zważając na to, że to dziewczyna kumpla (tak , wiele razy żałowałem), uderzam i jest moja. kwitnie romans, skandal, my zakochani. po jakimś czasie się oświadczam, bierzemy ślub. brzmi jak ładna historia, prawda? więc w czym problem?

Karma stary. Byś nie wchodził w gówno nie było by smrodu. No ale uratowałeś kumpla :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.