House of Gucci

[Enthalpy]

Świetnie zekranizowany obraz łapania niczego nie świadomego jelenia, gotowania żaby, i najciekawsze, a mianowicie przemiana głównego bohatera w dużej mierze za sprawą żony, z bluepilla do redpilla.

Dobre role Ala Pacino i Lady Gagi. 

Ciekaw jestem waszych opini o wyżej wymienionym filmie. 

Pozdrawiam

[Throgg]

Film w swojej kategorii to rozczarowanie, zaś w portfolio Scotta, chyba jego największa wpadka.  Zupełnie nie rozumiem zabiegu, czemu wszyscy aktorzy grający Włochów, mówią łamanym angielskim z włoskim akcentem (a nie np. po włosku, skoro część obsady ma włoskie pochodzenie) - brzmi to karykaturalnie i tylko podkreśla podobną koślawość scenariusza. A ten jest całkowicie pozbawiony dynamiki i ciągnie się jak telenowela ze zlepku scen, które łopatologicznie rozwijają akcję. Przy czym i tak w paru miejscach są dziury fabularne, a przynajmniej ja mam takie odczucie, bo nie do końca np. kumam sceny z ucieczką do Szwajcarii. Przemiana głównego bohatera też jest zupełnie od czapy, po prostu w kolejnej scenie zmienia zdanie i wypierdala żonkę za drzwi  (tzn. kumam, że poszło o inną babę, ale zrealizowano to tak topornie i bez żadnego nakreślenia procesu przemiany, że ostatecznie w obu wariantach - zmanipulowanego mężusia i wanna-be badboya, brak tej postaci jakiejkolwiek autentyczności).

 

Aktorsko najbardziej wybijają się Irons i Leto - ten pierwszy ze względu na swój aktorski kunszt, a drugi ze względu na to, że dostał najbardziej przerysowaną i karykaturalną postać do odegrania, a pomimo tego nie ,,przeszarżował" swojej roli. 

 

Na plus realizacja, bo wizualnie film prezentuje się bardzo dobrze i to w sumie tyle co można powiedzieć o jego największych pozytywach - ładny obraz do obejrzenia, ale jednak już jako filmowe medium - dość mocny niewypał.