Skocz do zawartości

Wyborcza o współczesnych romansach i erotykach dla kobiet


Rekomendowane odpowiedzi

Znalazłem dobry tekst. W niektórych miejscach bardzo dobry. Napisany oczywiście z ideologicznymi wtrętami, jak to u "Wyborczej", ale najlepsze fragmenty umieszczam poniżej ;)

Pokazuje (świetnie i chyba nie do końca zgodnie z ideologiczną intencją jego autorki), że cały ten proces mieszania młodym dziewczynom w głowach ma charakter holistyczny i wielowektorowy. Tzw. literatura jest jedną z nich - przypominając współczesne produkcyjniaki.

 

Każdej jej porno. Disney dla starszych dziewczynek

 

https://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,30449843,kazdej-jej-porno-disney-dla-starszych-dziewczynek.html

 

Najpierw cytaty literackie, o ile zdecydujemy się nazywać coś takiego literaturą, ale ok ;)

 

Dlaczego stanął na mojej drodze? Nie wiem. Spotkanie go było zarówno najlepszą, jak i najgorszą rzeczą, która mi się przytrafiła. Jason Harry Alex: błękitne jak laguna oczy, kości policzkowe, które mogłyby ciąć lód, wyrzeźbiona przez Michała Anioła linia szczęki. Na jego głowie panował artystyczny nieład, a gładki, głęboki głos przeszywał powietrze niczym świeżo naostrzony nóż. Biły od niego bogactwo i władza. Promieniował wibracjami prezesa nawet w koszuli i dżinsach, w których wyglądał, jakby pozował do męskiego magazynu mody.

 

Rozchyliłam usta z oszołomienia, a następnie przygryzłam wargi pokryte szminką w kolorze czerwonego wina. Na oko był po trzydziestce, jednak bliżej było mu do czterdziestki. Zadbany, niezwykle przystojny i… cholera, miał ramiona jak futbolista amerykański. Poczułam, jak serce podeszło mi do gardła, a żołądek skakał w brzuchu jak po trampolinie.

 

Jason Harry Alex był mężczyzną, który… stanowił dla mnie totalną zagadkę. Nie musiałam go znać, by wiedzieć, że wiele przeszedł i nosi w sobie mroczne demony. Tyle złości, agresji i emocji mają w sobie ludzie, którzy są pogubieni.

 

(...)Miał głęboki tembr, niczym stworzony w piekle, a potem owinięty jedwabiem. Sposób, w jaki zwilżył wargę, wzbudzał we mnie wszystkie szalone emocje. Sapnęłam z niekrytej fascynacji. Skryłam twarz za kurtyną włosów i przygryzłam wargę z napięcia. Zerknęłam na niego spod wachlarza rzęs i posłałam mu niepewny uśmiech. Nasze oczy się spotkały, a wszystko wokół straciło na znaczeniu. Gdy podniosłam na niego spojrzenie, dostrzegłam, jak ciemne stały się jego oczy. Wstrzymałam oddech. Diametralnie zmiękłam. We wpadających przez okno bladych promieniach światła zobaczyłam idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową i brzuch. Słodki Jezu… i wszyscy święci. On naprawdę był taki duży (xD - przyp. O)?

 

***

…a co było dalej, dowiecie się z „Korepetytora" Joanny Balickiej, „Miłości" i „Nienawiści" Anny Huang, „Dyrektora generalnego" K.N. Haner i „Scarred. Never After" Emily McIntire. To z tych erotycznych bestsellerów pochodzą wszystkie powyższe zdania. W telegraficznym skrócie: dreszcze pożądania okraszone nutą orientu, rozciągane ścianki kobiecości, pchnięcia posyłające w otchłań rozkoszy, sapanie, pulsowanie, nabrzmiewanie, ociekanie i szczytowanie, a także wielkie granitowe kutasy i ciasne mlaskające cipki w ilościach, które przyprawiłyby o rumieńce Anastasię Steele, o poczciwym Fabiu, który w latach 90. prężył nagą klatę z okładek romansów, nawet nie wspominając.

Najnowsza odsłona literatury erotycznej – choć literatura to może duże słowo – pisanej przez kobiety dla innych kobiet nie bawi się w eufemizmy, pensjonarskie rumieńce i kamerę odjeżdżającą w kierunku okna, gdy tylko relacja nabierze temperatury. Jest bezwstydna, i to na kilku poziomach: nie wstydzi się ani seksu opisanego z pornograficznymi detalami, ani grafomanii, ani samej łatki „literatura erotyczna".

I solidnie się sprzedaje.

 

(...) Seks w harlequinach był dawkowany z pewną taką nieśmiałością – legendarna naczelna Nina Kowalewska-Motlik obawiała się, że Kościół potępi całą produkcję wydawnictwa w czambuł, i zarządziła, że książkowe pary, przynajmniej w „białej" serii, zatrzymują się na pocałunku. Pikantniejsza była wspomniana seria „Desire", ale jej też daleko było do pornograficznej dosłowności: mężczyzna raczej „zatapiał się w jej kobiecości", niż penetrował.

Penetracja, w pakiecie z kajdankami, klapsami i pejczami, masowo pojawiła się na nocnych stolikach Polek ponad 20 lat po pierwszym harlequinie: latem 2012 roku, wraz z premierą „50 twarzy Greya" E.L. James. Opowieść o nieśmiałej dziewicy Anastasii Steele, która wpada w oko przystojnemu milionerowi Christianowi Greyowi i zostaje jego uległą, podbiła wyobraźnię kobiet na całym świecie – sprzedało się ponad 150 milionów egzemplarzy w 52 językach. Polki nie były wyjątkiem.

 

(...) Choć reklamowana jako literatura „niegrzeczna" i „łamiąca tabu", trylogia o Greyu była konserwatywną fantazją o dobrej dziewczynie, która uczy miłości złego, ale tak naprawdę zranionego chłopaka, a następnie żyją długo i szczęśliwie w monogamicznym związku z dwójką dzieci. Według złośliwych najbardziej podniecającymi akcesoriami w repertuarze Christiana były nie kulki analne i liny do wiązania, tylko helikopter, jacht i imponujący portfel, którego milioner używa, by obsypać wybrankę prezentami (w punkt - przyp. O). Jednocześnie, jakkolwiek byśmy oceniali jej walory stylistyczne czy przesłanie, lektura pogardliwie nazwana „mommy porn" (porno dla mamusiek) najwyraźniej faktycznie zachęciła czytelniczki do eksperymentowania.

 

(...) Fabuły się powtarzają, ale przecież chodzi nie o fabułę, tylko o emocje (w punkt po raz kolejny - przyp. O). Czytelniczki szukają tych samych emocji, tylko w innym wykonaniu. (...)

 

(...) On: oczy bursztynowe, jadeitowe, lazurowe, karmelowe, w kolorze whisky, głębokiego hebanu wpadającego w czerń, przypominające topioną czekoladę, ewentualnie bezkresne i „koloru północy". Minimum metr osiemdziesiąt wzrostu. Włosy gęste i ciemne, głos głęboki. Kości policzkowe ostre jak brzytwa, zmysłowe wygięcie ust, linia szczęki wyrzeźbiona (zaczyna się! xD - przyp. O). Najczęściej przez Michała Anioła.

Jeśli Michał Anioł akurat nie zajmował się twarzą bohatera, to na bank jego dziełem jest jego tors, sześciopak, szerokie ramiona i „umięśnione bicepsy". Ciało, które „mogłoby posłużyć za formę do posągu greckiego boga", podkreślane jest przez dopasowane koszule, proste T-shirty i drogie włoskie marynarki.

 

Jest milionerem, prawnikiem, biznesmenem, często trochę gangsterem. Zamożnym prokuratorem. Lekarzem. Ochroniarzem. Samcem uberalfa, ale dręczonym przez demony z przeszłości.

I zawsze, ale to zawsze jest „naprawdę hojnie obdarzony". Tak że „mógłby wygrać rywalizację z każdym gwiazdorem porno".

 

Ona: mieści się w kanonach urody, ale to nie na niej ogniskuje się uwaga autorki. Bardziej rozbudowane są opisy jej ubrań („moja garderoba powiększyła się o klasyczne jeansy, w których tyłek wyglądał obłędnie, czarny satynowy top na cieniutkich ramiączkach i sporo pozłacanej biżuterii") niż ciała. Erotyki dopieszczają kobiece spojrzenie i skupiają się na męskich walorach. Czytelniczka nie dowie się za dużo o figurze bohaterki, za to sporo o jej wargach, notorycznie przygryzanych, i żołądku wykonującym prawdziwe ewolucje (skręca się, ściska, podchodzi do gardła, podskakuje gwałtownie).

W przeciwieństwie do bohaterek harlequinów jest kobietą nowoczesną – studiuje, pracuje, ma zawodowe ambicje, bywa dyrektorką generalną – i od mężczyzny nie potrzebuje utrzymania, tylko dobrego seksu (z pewnością xD - przyp. O). Oraz, oczywiście, wielkiej miłości.

 

Często pojawia się beznadziejny były chłopak, samiec beta, który knuje i chce bohaterce zrobić krzywdę – kradnie jej pieniądze, grozi, że umieści jej kompromitujące zdjęcia w sieci, porywa ją. Ale bohater zawsze ratuje ukochaną.

Najlepszym sposobem na pokazanie, jak bardzo kocha, są sceny zazdrości i mordobicie urządzone rywalowi. Czasem ze skutkiem śmiertelnym, zawsze bez konsekwencji.

(...)Tłem romansu jest Nowy Jork, Paryż, Londyn czy Atlanta. Także polskie autorki akcję umieszczają najchętniej za granicą, a to, że nie mają często bladego pojęcia o opisywanych miejscach (xDD - przyp. O) – ulicami Manhattanu pędzą czerwone lamborghini! – nikomu nie przeszkadza. Mazurkiewicz: – Nie fantazjujemy o Janie z Kalisza, tylko o Johnie z Los Angeles albo Michaelu z Londynu. (...)

 

(...) Książkowe erotyki bezbłędnie wpisują się w definicję Umberto Eco: „Jeżeli postaci przemieszczające się z A do B potrzebują na to więcej czasu, niżbyście sobie życzyli, oglądacie film pornograficzny (piękne zdanie - przyp. O)". Transgresja, jak wyjaśnił pisarz w słynnym eseju „Jak rozpoznać film pornograficzny", musi bowiem zachodzić na tle zwyczajności. Film, w którym „Gilberto bez ustanku gwałciłby Gilbertę z przodu, z tyłu i z boku", byłby dla widzów nie do zniesienia, dlatego też pornosy pokazują całą trasę, jaką Gilberto musi pokonać, by to zrobić, w czasie rzeczywistym.

 

Podobnie jest w książkach erotycznych. Bohaterce „dzień w firmie zleciał błyskawicznie. Obowiązki dyrektorki generalnej pochłonęły mnie bez reszty". W restauracjach jedzenie jest „pyszne, obsługa przemiła, a ceny niewygórowane". W domu ogląda się „jakiś serial". Bo czymś te 500 stron jednak trzeba zapełnić. A nie zawsze starcza talentu na to, by było to coś ciekawego. (...)

 

(...)– Biorę polską literaturę erotyczną, a tam detaliczny opis, jak ona zakłada spódnicę, pończochy i sweter, a potem jak robi zakupy i co kupuje. Jak już skończy te zakupy, to do niego jedzie, i on ją przez dwie strony rżnie. Po wszystkim robi jej sałatkę z kurczaka, i opis tej sałatki też zajmuje dwie strony. Potem ona schodzi na parking i szuka klucza w torebce. Eco wiecznie żywy – wzdycha dziennikarka i współautorka „Podcastu intymnego" Aga Kozak.(...)

 

Dojazd z punktu A do B odbywa się jednak zazwyczaj co najmniej w limuzynie. Akcja dzieje się bowiem w biurze międzynarodowej korporacji, w penthousie, rezydencji, luksusowym hotelu, ośrodku narciarskim, prywatnym odrzutowcu (xDDD - przyp. O). Bieda nie jest romantyczna, a Eros zaczyna się od miliona dolarów.

 

Kozak: – Na Zachodzie literatura erotyczna otwiera się na queer, na sensualność, na nietradycyjne związki. A w Polsce chłop zawsze musi mieć helikopter! Nie dowiesz się, jak wygląda jego penis, ale ma helikopter (xDDDD)!

– Jak to, nie wiesz? Jest ogromny.

 

– Ale to tylko jeden parametr! A penisy są przecież tak różne i piękne. W polskich erotykach nie liczy się ruchanie, tylko status i specyficznie pojmowane poczucie bezpieczeństwa.

 

(...)Co bardziej progresywna czytelniczka może mieć też problem z zyskującą na popularności kategorią „dark". Jej autorki umieszczają na okładce ostrzeżenia „książka zawiera opisy przemocy, w tym seksualnej, oraz drastyczne sceny", i nie przesadzają. Stalking, gwałt, tortury, handel ludźmi, morderstwa sprzedawane są jako anturaż romantycznej relacji – chciałyście bad boya, to go macie (tak się robi współczesną propagandę na froncie literackim -przyp. O).

 

(...) Grafomańskie, stereotypowe, schematyczne, konserwatywne – a jednak czytane, i to całkiem masowo. Jaki jest powód ich popularności? Jakie spełniają potrzeby czytelniczek?

 

Tu szkoły są dwie – ta bardziej wiktoriańska i ta brutalnie szczera.

 

Ta pierwsza stawia na eskapizm. Powieści erotyczne, przekonuje, pełnią dokładnie taką samą funkcję jak romanse: pozwalają czytelniczkom oderwać się od codziennych problemów i zanurzyć się choć na chwilę w świecie idealnym, skrojonym pod ich potrzeby i deficyty. Poczuć się Kopciuszkiem adorowanym przez przystojnego księcia, który nie tylko zabiera cię od wrednej macochy do pałacu, ale jeszcze zapewnia orgazm wielokrotny.

Ów książę jest też przy okazji bezpieczną fantazją o tzw. prawdziwym mężczyźnie: męskim, silnym, decyzyjnym. – Faceci w tych książkach mają dużo testosteronu, może momentami za dużo. Jestem feministką, popieram prawa kobiet, ale z drugiej strony fajnie, jak facet czasem zaprosi cię na kawę i nie każe dzielić rachunku na pół. Nie chodzi o to, że nie mam tych pieniędzy, tylko miło się poczuć na chwilę księżniczką. Miło, jak to on coś czasem zaplanuje i nie pyta, czy może mnie pocałować, tylko po prostu to robi – mówi Marta (imię zmienione, nazwiska mam nie podawać, bo nie jest gotowa opowiadać pod nazwiskiem, dlaczego czyta erotyki). (wężykiem! - przyp. O)

 

(...)Literatura erotyczna to takie porno ze ślubem. Ostry seks plus wielkie uczucie. Orgazmy i kolacje na wieży Eiffla. A skoro każdemu jego porno, to kobietom też.

 

Edytowane przez Obliteraror
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.