Mam rozumieć, że chodzisz za szefem i go podliczasz?
Kiedyś w na linii produkcyjne pracowałem z takim specyficznym goście, bardzo dużo wiedział o biblii i o historii religii abrahamowych.
Pracowaliśmy razem przez około rok czasu, lubiłem z nim pogadać, gdyż też się interesowałem pięcioksiąg'iem.
Pewnego dnia przyszedł z założonym naszyjnikiem z napisem "Chai" po hebrajsku. Gdy przechodziliśmy obok Dyrektora, to kazał mu się zatrzymać.
Ja poszedłem dalej, a on prowadził (przez dobre 20min) rozmowę z Dyrektorem.
Po rozmowie, zamiast pójść do mnie na linie, to poszedł do szatni. I już go nie zobaczyłem, aż do przypadkowego minięcia się z nim na rynku po ok. poł roku od tamtego zdarzenia.
Okazało się, że dostał ciepłą posadkę w innej (mniejszej) firmie.
To tak, a propos znajomości .