Niedźwiedź Opublikowano 21 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2016 Witam! Jako że jestem nowy na tym forum zapragnąłem podzielić się moją historią, której finał był wczoraj. Dokładnie 20 października o godzinie 10:20. Postanowiłem pięknie zapisać sobie tą datę i dokładną godzinę na pamiątkę. Otóż mam 28 lat i wygląda na to, że w życiu coś straszliwie zjebałem. Byłem miękki i pobłażliwy dla siebie. Często szukałem drogi która była lekka, ale okazywało się że nie prowadziła do niczego wartościowego. Zostałem wychowany w rodzinie gdzie matka miała "największą" rację, a do 14 roku życia myślałem że faktycznie tak jest. Największą nagrodą było dobre słowo od matki, głównie za 5 z matematyki bądź 6 z religii (5 to za mało). Obłęd sięgnął tego że, o bardzo dobrych ocenach z języka angielskiego lepiej było nie mówić, bo kończyło się to skwitowaniem, że mam lepsze oceny z języka obcego niż z rodzimego. Ale to wszystko miało jeszcze sens w mojej głowie.. Zaczęło się liceum i okres buntu. Pierwszy raz stanowczo sprzeciwiłem się matce przy wyborze liceum. Mierzyłem wysoko, za wysoko ale wierzyłem, że dam rade. Wybrałem elitarne liceum w moim mieście. Matka pukała się w głowę i odradzała mi to, ale twierdziła że to moja sprawa. Moja siostra o 12 lat starsza, także odradzała a właściwie zniechęcała do tej szkoły (okazało się że sama też tam startowała swego czasu, ale z marnym rezultatem). Koniec końców dostałem się. Zmieściłem się w ostatniej dziesiątce. Uczyłem się tak sobie, ale szkoła nadawała charakteru. W drugiej klasie wiosną poznałem dziewczynę, zostaliśmy parą... Ja Biały Rycerz przekonany o niewinności wszystkich kobiet, romantyzm pełną parą a tu okazuje się że obiekt moich westchnień puszcza się po okolicznych wioskach. Szok, niedowierzanie... W głowie odpalił się pomysł, że ja ją moją miłością zmienię. Nie zmieniłem. Pozostała ogromna rana w sercu. Pierwszy raz dopadła mnie depresja, na szczęście ciężka praca ją pokonała. Pojawiła się kolejna dziewczyna: miła, inteligentna, nie za ładna. Byłem z nią 5 lat, rozeszliśmy się na studiach. Na początku gdy miałem kasę i byłem niezależny od niej wszystko się układało. Okazało się że pomału sukcesywnie brała mnie pod pantofel, a ja się tam wygodnie układałem. Byłem nieświadomie urobiony przez moją matkę.. Czas płyną ona coraz to bardziej mnie urabiała, aż sam odkryłem że jakieś flaki z olejem są ze mnie. Z przystojnego chłopaka jakim byłem w liceum zrobiłem się jakąś kluchą, no cóż przybyło mi w tym czasie 30 kg. Jestem wysoki więc nie było tego tak widać, ale dziewczyny już tak przychylnie nie patrzyły na mnie. Pojawiły się rozstępy, a moja dziewczyna częściej na mnie warczała niż mówiła coś miłego. To samo w domu. Odkryłem że nasz związek się skończył i jesteśmy ze sobą tylko z przyzwyczajenia, a ona wszystkim kieruje na co się potulnie zgadzałem. Rozstaliśmy się. Ona przyjęła to obojętnością, a u mnie pojawiła się rozpacz. Uciekłem w imprezy, siłownie i spotykanie się na stopie towarzyskiej z dziewczynami. Schudłem na tyle że wyglądałem lepiej, ale żadna mnie nie chciała. Po 4 miesiącach coś mi odwaliło i stwierdziłem że wrócę do mojej byłej. Najgorszy błąd w moim życiu! Udało się... znów byłem w związku, nie widziałem jak bardzo toksycznym. Okazało się że ona się z kimś spotykała ale jak to określiła: to było tylko przelotne. Na czym polegały te spotkania każdy może się domyślić. Nie mogłem tego zaakceptować. Smutek żal i rósł w moim sercu aż stał się nie do zniesienia. Znów się rozstaliśmy. Zdobyłem nową dziewczynę, którą kocham, ale rany pozostały. Okazało się że jest coś jeszcze w moim sercu: depresja. Ona wszystko pożarła.. Związek układał się dobrze, ale nie miałem zaufania, jedynie cierpliwość. No i schemat wchodzenia pod pantofel się powtórzył. Związek trwa już ponad 3 lata, a ja stałem się zależny. Kilogramy wróciły, więcej niż było ich kiedykolwiek, ale ona to akceptowała. Magisterki nie obroniłem, ale jeszcze mam na to szansę. Studia które mam "zaliczone" należą do jednych z cięższych, więc ich tak nie zostawię. Przez ostatnie pół roku nękało mnie to wszystko. Myśli o moich dwóch byłych dziewczynach, myśli o matce, myśli o moim obecnym związku, myśli o mojej siostrze z którą nie mam o czym rozmawiać, o ojcu który stał się już zupełnie smutny i pod władzą matki.. Nie pamiętam żeby ktoś mi powiedział coś miłego, w związku moja dziewczyna sama z siebie też nie powie że mnie kocha.. Wszędzie był tylko żal, ale najgorszym dla mnie był niespełniony potencjał i wiedza której nie wykorzystałem. Myśli kłębiły się w dzień i w nocy. Aż do wczoraj. Do 20 października 2016 roku do godziny 10:20. Stałem w oknie mojego pokoju i rozważyłem czy warto żyć. Wyobraziłem sobie siebie jak skacze i rozbijam głowę o chodnik. Przemyślałem jak zareagowaliby moi bliscy, co by się zmieniło. Kto przyjdzie mnie pożegnać w ostatniej drodze? Ale to co sprawiło mi największy ból to kwestia ZMARNOWANEGO POTENCJAŁU! Tamten człowiek skoczył, zabił się. Popełnił MENTALNE SAMOBÓJSTWO i już go nie ma. Jestem Niedźwiedź. Właśnie obudziłem się z zimowego snu. Kurewskiej zimy mojego życia. To wszystko minęło, a pozostała wiedza, doświadczenie i miłość do mojej partnerki. Ale to już inna miłość: taka która nie da sobą kierować, taka która pozwoli odejść tej drugiej osobie, jeżeli tylko będzie tego chciała. Nasz związek będzie teraz wyglądał inaczej. Moje życie także: koniec z marnowaniem potencjału. Koniec z łatwą drogą i strefą komfortu. Mam niedokończone sprawy i 20 kg tłuszczu do spalenia. Zaczynam działania i to konkretne. A na forum trafiłem dzisiejszej nocy, zwiedzając internet i próbując uniknąć tego całego gówna które w nim pływa. Może ktoś to przeczyta i także obudzi się ze snu. Pozdrawiam wszystkich! 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
XYZ Opublikowano 21 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2016 Zapamiętaj sobie do końca życia i na dzień dłużej, najlepiej wydziaraj na ptaku (jak już zrzucisz te zbędne sadło to będziesz widział swój nowy mentalny kod kilka razy dziennie, i tego Ci życzę).- najmilsza mężczyźnie jest jego próżność, pewność siebie, bezwzględność dla otoczenia! Nikt i nic nie powie Ci tylu miłych rzeczy ile Ty sam. Nie licz na innych. Na mnie też nie. 39 minut temu, Niedźwiedź napisał: Witam! Jako że jestem nowy na tym forum zapragnąłem podzielić się moją historią, której finał był wczoraj. Dokładnie 20 października o godzinie 10:20. Postanowiłem pięknie zapisać sobie tą datę i dokładną godzinę na pamiątkę. Otóż mam 28 lat i wygląda na to, że w życiu coś straszliwie zjebałem: - Byłem miękki i pobłażliwy dla siebie. - Często szukałem drogi która była lekka, ale okazywało się że nie prowadziła do niczego wartościowego. - Zostałem wychowany w rodzinie gdzie matka miała "największą" rację, a do 14 roku życia myślałem że faktycznie tak jest. - Największą nagrodą było dobre słowo od matki, głównie za 5 z matematyki bądź 6 z religii (5 to za mało). Obłęd sięgnął tego że, o bardzo dobrych ocenach z języka angielskiego lepiej było nie mówić, bo kończyło się to skwitowaniem, że mam lepsze oceny z języka obcego niż z rodzimego. Ale to wszystko miało jeszcze sens w mojej głowie.. Zaczęło się liceum i okres buntu. Pierwszy raz stanowczo sprzeciwiłem się matce przy wyborze liceum. - Mierzyłem wysoko, za wysoko ale wierzyłem, że dam rade. Wybrałem elitarne liceum w moim mieście. Matka pukała się w głowę i odradzała mi to, ale twierdziła że to moja sprawa. Moja siostra o 12 lat starsza, także odradzała a właściwie zniechęcała do tej szkoły (okazało się że sama też tam startowała swego czasu, ale z marnym rezultatem). Koniec końców dostałem się. Zmieściłem się w ostatniej dziesiątce. Uczyłem się tak sobie, ale szkoła nadawała charakteru. W drugiej klasie wiosną poznałem dziewczynę, zostaliśmy parą... - Ja Biały Rycerz przekonany o niewinności wszystkich kobiet, romantyzm pełną parą a tu okazuje się że obiekt moich westchnień puszcza się po okolicznych wioskach. Szok, niedowierzanie... W głowie odpalił się pomysł, że ja ją moją miłością zmienię. Nie zmieniłem. Pozostała ogromna rana w sercu. Pierwszy raz dopadła mnie depresja, na szczęście ciężka praca ją pokonała. - Pojawiła się kolejna dziewczyna: miła, inteligentna, nie za ładna. Byłem z nią 5 lat, rozeszliśmy się na studiach. Na początku gdy miałem kasę i byłem niezależny od niej wszystko się układało. Okazało się że pomału sukcesywnie brała mnie pod pantofel, a ja się tam wygodnie układałem. Byłem nieświadomie urobiony przez moją matkę.. Czas płyną ona coraz to bardziej mnie urabiała, aż sam odkryłem że jakieś flaki z olejem są ze mnie. - Z przystojnego chłopaka jakim byłem w liceum zrobiłem się jakąś kluchą, no cóż przybyło mi w tym czasie 30 kg. Jestem wysoki więc nie było tego tak widać, ale dziewczyny już tak przychylnie nie patrzyły na mnie. Pojawiły się rozstępy, a moja dziewczyna częściej na mnie warczała niż mówiła coś miłego. To samo w domu. Odkryłem że nasz związek się skończył i jesteśmy ze sobą tylko z przyzwyczajenia, a ona wszystkim kieruje na co się potulnie zgadzałem. Rozstaliśmy się. Ona przyjęła to obojętnością, a u mnie pojawiła się rozpacz. Uciekłem w imprezy, siłownie i spotykanie się na stopie towarzyskiej z dziewczynami. Schudłem na tyle że wyglądałem lepiej, ale żadna mnie nie chciała. - Po 4 miesiącach coś mi odwaliło i stwierdziłem że wrócę do mojej byłej. Najgorszy błąd w moim życiu! Udało się... znów byłem w związku, nie widziałem jak bardzo toksycznym. Okazało się że ona się z kimś spotykała ale jak to określiła: to było tylko przelotne. Na czym polegały te spotkania każdy może się domyślić. Nie mogłem tego zaakceptować. Smutek żal i rósł w moim sercu aż stał się nie do zniesienia. Znów się rozstaliśmy. - Zdobyłem nową dziewczynę, którą kocham, ale rany pozostały. Okazało się że jest coś jeszcze w moim sercu: depresja. Ona wszystko pożarła.. Związek układał się dobrze, ale nie miałem zaufania, jedynie cierpliwość. No i schemat wchodzenia pod pantofel się powtórzył. Związek trwa już ponad 3 lata, a ja stałem się zależny. Kilogramy wróciły, więcej niż było ich kiedykolwiek, ale ona to akceptowała. Magisterki nie obroniłem, ale jeszcze mam na to szansę. Studia które mam "zaliczone" należą do jednych z cięższych, więc ich tak nie zostawię. - Przez ostatnie pół roku nękało mnie to wszystko. Myśli o moich dwóch byłych dziewczynach, myśli o matce, myśli o moim obecnym związku, myśli o mojej siostrze z którą nie mam o czym rozmawiać, o ojcu który stał się już zupełnie smutny i pod władzą matki.. - Nie pamiętam żeby ktoś mi powiedział coś miłego, w związku moja dziewczyna sama z siebie też nie powie że mnie kocha.. Wszędzie był tylko żal, ale najgorszym dla mnie był niespełniony potencjał i wiedza której nie wykorzystałem. Myśli kłębiły się w dzień i w nocy. Aż do wczoraj. Do 20 października 2016 roku do godziny 10:20. Stałem w oknie mojego pokoju i rozważyłem czy warto żyć. - Wyobraziłem sobie siebie jak skacze i rozbijam głowę o chodnik. Przemyślałem jak zareagowaliby moi bliscy, co by się zmieniło. Kto przyjdzie mnie pożegnać w ostatniej drodze? Ale to co sprawiło mi największy ból to kwestia ZMARNOWANEGO POTENCJAŁU! - Tamten człowiek skoczył, zabił się. Popełnił MENTALNE SAMOBÓJSTWO i już go nie ma. Jestem Niedźwiedź. Właśnie obudziłem się z zimowego snu. Kurewskiej zimy mojego życia. To wszystko minęło, a pozostała wiedza, doświadczenie i miłość do mojej partnerki. Ale to już inna miłość: taka która nie da sobą kierować, taka która pozwoli odejść tej drugiej osobie, jeżeli tylko będzie tego chciała. Nasz związek będzie teraz wyglądał inaczej. Moje życie także: koniec z marnowaniem potencjału. Koniec z łatwą drogą i strefą komfortu. Mam niedokończone sprawy i 20 kg tłuszczu do spalenia. Zaczynam działania i to konkretne. A na forum trafiłem dzisiejszej nocy, zwiedzając internet i próbując uniknąć tego całego gówna które w nim pływa. Może ktoś to przeczyta i także obudzi się ze snu. Pozdrawiam wszystkich! Widzę, że ogarniasz w miarę dobrze. Wprowadź jedynie trochę porządku w to wszystko - podkreślone wyrzuć, pogrubione buduj i wzmacniaj. I nie staraj się przypodobać komukolwiek, szczególnie kobiecie! Masz tyle fajnych doświadczeń - wystarczy popracować nad sobą i mieć w dupie matki, siostry, koleżanki, sąsiadki, dziewczyny, żony, teściowe... A sadło zrzuć dla siebie, dla zdrowia a nie dla kogoś. Nie dziękuj. Ty już tego nie robisz! 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marecki Opublikowano 21 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2016 Muszę powiedzieć, że Twoja historia przypomina mi moją. Matka i dobre oceny-identycznie miałem. Depresji dostałem na początku studiów. Ja mentalne samobójstwo popełniałem już kilka razy to dla mnie nie zadziałało. Jestem introwertykiem i cięzko zmienić coś do czego ma się uwarunkowania genetyczne Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aquaman Opublikowano 21 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2016 Życzę wytrwałości w postanowieniach i siły Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kootas Opublikowano 21 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2016 Witam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guliver Opublikowano 21 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2016 Cześć i czołem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DTL Opublikowano 22 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 22 Października 2016 Qrwa dobre podobała mnie się ta historia trochę jak moja.? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bestmaciek Opublikowano 22 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 22 Października 2016 Historia z pozytywnym zakończeniem - najważniejsze jest silne postanowienie walki. "Lost are only those who abandon themselves." Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rarek2 Opublikowano 23 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 23 Października 2016 Też mam swoją datę 5 listopada 2002. wieczorkiem spakowałem się do samochodu i wyprowadziłem od żony i jej mamusi. Po ślubie nie mieliśmy gdzie mieszkać. Ale ja trzymałem kasę i zbierałem na mieszkanie. W sumie u mojej mamy mieszkaliśmy przez 6 miesięcy - jej wszystko przeszkadzało, że moja mama się odzywa nie tak, to potem że się nie odzywa. Wynajdywała masę głupot do których można by się przyczepić. Autentyczny foch co 5 minut o byle co. Ostatecznie powiedziała, że nie wytrzyma dłużej i wyprowadza się do swojej matki. Tu był przełom kiedy powinienem był jej powiedzieć - good bye. Zamiast tego wyprowadziłem się z nią. Piekło jakie mnie spotkało w mieszkaniu jej rodziców, a głównie jej matki - pominę milczeniem. Ostatecznie ona poprosiła żebym się wyprowadził i przemyślał małżeństwo - bo nie dawałem się pod pantofel wcisnąć. Poszukałem lokum i znalazłem - ale nic im nie mówiłem. W pewnym momencie powiedziałem im że się wyprowadzam. Ich miny - bezcenne. Ale jeszcze tego nie zrobiłem - zaczęły się prośby, no co ty itd. Ale w ich postępowaniu nic się nie zmieniło. Także 5 listopada 2002 wieczorem spakowałem się do auta i odjechałem do wcześniej przygotowanego lokum. I tak po roku skończyłem moje pierwsze małżeństwo. Były z jej strony jeszcze próby - ale fałszywe. bo np. zażądała wspólnego konta nagle kiedy wcześniej nie chciała - i miałem wpłacić tam wszystkie pieniądze :-) . Chyba miała mnie za ostatniego durnia - bo powiedziała że chce abym opłacił jej adwokata przy rozwodzie. Oczywiście ją wyśmiałem. Dopiero potem już bez niej miałem czas na siłownię zadbanie o siebie, czas na zarobienie pieniędzy na mieszkanie. A durna chciała żebym ją za rączki trzymał a nie zarabiał na mieszkanie. Dużo by pisać. Ale po co skoro to schemat. Tylko ostateczny finał sprawy był śmieszny dla mnie. Jeszcze przed rozwodem pojechałem na wakacje do siostry i szwagra nad morze. Do Pobierowa. Tam spotkałem żony koleżankę z mężem. Pogadaliśmy powiedziałem, że jestem u siostry. Jakiś czas później już po rozwodzie, ex przyszła do mnie do mieszkania i siadła na fotelu i płacze, i mówi, że myślała, że ja na wakacjach na panienkach i tak jej matka też powiedziała. A spotkała się z koleżanką kiedyś na domówce i koleżanka powiedziała - no jak, przecież on był u siostry i jej męża. Jak to mamusia potrafi córeczce wodę z mózgu zrobić. Każdy ma chyba swoją datę/przełom. Jak to u Was wygląda Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SamŁan Opublikowano 24 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Października 2016 Każdy tutaj z nas ma taką datę, czyli wg. standardów tego forum, Marka jest to "wyrwanie się z Matriksa". Moja data to przełom października/listopada 2009 roku. Kobieta zerwała ze mną przez gg, 2 dni później decyzja dziekana abym powtarzał rok. Wtedy to było dla mnie coś negatywnego, świat mi się niby zawalił (tak myślałem jeszcze przez kilka tygodni). Dziś - dziękuję jej oraz dziekanowi, że podjęli wtedy takie decyzje. Gdyby nie one to nie byłbym dziś tam gdzie jestem oraz nie miałbym późniejszych fajnych wspomnień <3. Też mam 28 lat i jestem dopiero na fali wznoszącej w kategorii kariera, praca, status materialny, zasoby, a już pchają mi się same do łoża i chcą z tego korzystać. Powodzenia oraz Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Horacy Opublikowano 26 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2016 Moja data 2 maj 2015 . Wróciłem z nocki żonka , którą odstawiłem od fiuta na miesiąc ( wszystko opisane w historii mojego małżeństwa ) powiedziała , że "zakochała się w koledze z pracy , trwa to już 3 lata i że tylko się przytulali , krew jej krązy przy nim inaczej " . Zyczyłem jej powodzenia , wyprowadziłem się do matki z naszego wspolnego mieszkania , żeby ochłonąc , rozgadałem wszystkim , całej rodzinie , znajomym z pracy , z podwórka że przyprawiła mi rogi , żeby mieć lepszą motywację do rozejścia się z nia . Złożyłem pozew , wyprowadziła się po rozwodzie . Mieszkam w naszym wspólnym mieszkaniu gdzie ona przelewa mi połowę raty kredytu a sama wynajmuje z gachem 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Niedźwiedź Opublikowano 3 Grudnia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2016 komentarz zbędny Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi