Skocz do zawartości

deleteduser130

Starszy Użytkownik
  • Postów

    398
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser130

  1. Dokładnie tak, wynajmujesz swoje i potem w innym mieście wynajmujesz od kogoś, wychodzisz na zero albo z lekkim zyskiem/stratą. Może inaczej... Biorę mieszkanie w kredyt, spłacam dajmy na to 20-30 lat i po tym czasie mam jakąś tam nieruchomość, mogę ją sprzedać, dać wnukom w spadku, przeznaczyć na cele charytatywne, oddać pod zastaw, cokolwiek. We własnym mieszkaniu mogę zrobić co mi się tylko podoba. Chcę wyburzyć ściankę działową? - robię to. Chcę zrobić remont łazienki, wymienić okna, pomalować ściany, kupić nową lodówkę? Do dzieła! Gdy kredyt zostanie spłacony (nie musi to trwać 30 lat, można robić nadpłaty), to po tym czasie płacę tylko czynsz + rachunki. Mam swoje miejsce na ziemi. A co w przypadku wynajmu? Po 40 latach wynajmowania mieszkanie dalej nie jest Twoje, nie możesz go dać wnukom w spadku, wywaliłeś kilkaset kafli tylko po to aby spłacić obcej osobie kredyt hipoteczny na mieszkanie, które nigdy nie będzie Twoje. Na dodatek o 22:00 możesz dostać SMS, że masz się wynosić bo właściciel chce dać lokum Oskarkowi za dobre oceny z matematyki Nie no zajebiście... Chcesz sobie wyburzyć ściankę działową aby połączyć 2 pokoje? Najpierw musisz zadzwonić do właściciela i go prosić. Wszystko musisz uzgadniać z właścicielem, nawet nadpłaty za wodę No i po 40 latach wynajmowania cały czas płacisz wynajem + czynsz + rachunki.
  2. @Rnext Czyli, że co, że złoto w górę, mieszkania w górę, złoto w górę, mieszkania w dół, złoto w górę, mieszkania w górę, złoto w dół, mieszkania w górę? P.S. Szkoda, że grafika nie pokazuje sytuacji tylko dla naszego kraju, no ale trudno. Mieszkanie można spłacić szybciej niż w 30 lat (tzw. Nadpłata kredytu hipotecznego). Ehh...... @Morfeusz No podobno od 20 lat ,,za moment" ma pęknąć jakaś bańka nieruchomości, pewnie słyszałeś coś o tym? 😅 Chciałbym zobaczyć minę osób, które siedzią od 20 lat i czekają na ten moment. Jeszcze trochę i przejdą na emeryturę Jak nie mieli własnego, tak ciągle będą wynajmować spłacając innym kredyty hipoteczne na ichnie mieszkania. Niezła jatka.
  3. @Rnext Twoja grafika kończy się na 2013 (mamy 2021) - a szkoda bo można by wyciągnąć jeszcze więcej wniosków. Jakbyś pokazał koszt m2 w srebrze, zbożu albo w kryptowalucie to też by wyszły różne ciekawostki 😆 Ceny mieszkań drożeją wolniej niż reala inflacja, zaś zarobki rosną szybciej od inflacji (podobno) - Tutaj można powiedzieć, że rzeczywiście mieszkania tanieją. Co ma zatem powiedzieć osoba, która teraz wchodzi na rynek pracy z czystą kartą i nie ma żadnych oszczędności? Powiesz mu, że spoko bo w złocie m2 tanieje więc nie jest tak źle, jedynie musi wyrzucić na stół pół miliona by kupić 2pok klitkę? Rozumiesz już o co mi chodzi? Podawanie za przykład Jastarni, gdzie jest to miasto typowo: przyjedź, zjedz rybę w restauracji, poleż na plaży i wróć do domu. To słaby przykład, gdyż jest to miejscowość tylko po to aby sobie poleżeć 2 tygodnie w roku na leżaku i to wszystko. Nie ma tam rzeczy, które występują w typowo dużych miastach. P.S. Znam parę osób, którzy mają własne mieszkania pod wynajem, teraz sobie zarabiają z tego fajne pieniądze, chyba kogoś bolą 4 litery o to
  4. @Morfeusz Czyli jak dobrze widzę w tym artykule to przez 20 lat miasta (ogółem) uszczupliły się o 2% mieszkańców? Kurde przy tym tempie to bańka nieruchomości pęknie dopiero w 2120 roku No chyba, że ktoś (tak jak ja) mieszka w Województwie, gdzie do miast napływa z roku na rok coraz więcej ludzi, to wtedy tej bańki chyba nawet za 200 lat się nie doczekam 😕
  5. Zamknięte rozrywki w miastach i przymusowy home office to etap przejściowy, który nie powinien być brany zbytnio poważnie pod uwagę (przecież nie będzie lockdownu do 2080 roku). Warto wspomnieć o jednej rzeczy, demografia to tylko 1 z kilkudziesięciu czynników wpływających na rynek nieruchomości. - Coraz więcej imigrantów ze wschodu (Ukraina, Białoruś, kraje Azjatyckie). Szacuje się, że obecnie w PL jest ok. 2 mln Ukraińców. Nie ma dnia abym nie słyszał tego języka na ulicy, oni przecież też muszą gdzieś mieszkać - Trend singla/singielki we własnym M. Ludzie samotni stanowią ok 25% polskiego społeczeństwa (trend rosnący), też muszą gdzieś mieszkać - Coraz większa liczba rozwodów w kraju (czyli potrzebne drugie mieszkanie dla rozwodnika) - Migracja ludzi z mniejszych miejscowości do dużych miast (już widzę @Rnext jak 24 letnia Julka woli siedzieć na swojej wiosce zamiast żyć/mieszkać/pracować w dużym mieście) Życie w mieście daje więcej możliwości niż gdzieś na zadupiach, gdzie człowiek jest uzależniony od posiadania auta. P.S. o tym, że bańka nieruchomości niedługo pęknie słyszę od 2003 roku P.S. 2 Pracowałem kiedyś zdalnie kilka miesięcy, dla mnie to było piekło, takie jakieś wyalienowanie zawodowe.
  6. Ten ostatni punkt w przeciwieństwie do pozostałych bardziej odstrasza kupujących niż umacnia pozycję sprzedającego
  7. W branży, w której pracuję negocjacje to chleb powszedni. Z negocjacjami sprawa jest cholernie prosta Jeżeli widzisz, że Twój produkt/usługa ma bardzo duże zainteresowanie na rynku to negocjacje robisz tylko i wyłącznie symboliczne żeby klient poczuł się, że też coś tam ,,wygrywa". (np. Opuszczę na mieszkaniu 5k ale więcej nie da rady bo coś tam, tak więc cena X jest ostateczna, zgadzają się Państwo?) Jeżeli widzisz, że na Twój produkt/usługę zainteresowanie jest wręcz niebotycznie wysokie i masz co chwilę telefon to w ogóle nie musisz robić negocjacji. (Argumentujesz, że wg. Ciebie cena jest śmiesznie niska więc nic nie będziesz obniżał) Jeżeli jest posucha na rynku, Ty chcesz się pozbyć jakiejś rzeczy ale no nie ma klientów i nagle po roku trafia się jakiś kupiec, który chce Twoje mieszkanie no to tak naprawdę to musisz negocjować pod jego warunki no chyba, że chcesz sprzedawać następny rok
  8. Te oferty są właśnie kierowane dla takich ludzi jak my - czyli ze wschodniej europy gdzie dla nas takie Włochy wiecznie otulone ciepłym słońcem są niczym marzenie jak dla Filipińczyka Kozia Wólka w Podlaskim. Dla zwykłego Włocha są to rudery niczym Detroit dla Amerykanina. W Polsce będzie podobnie za kilkadziesiąt lat. Nieruchomości na zadupiach będą rozdawane za darmo a te dobrze zlokalizowane będą trzymać cenę +20k za metr. (Zauważcie, że te włoskie domy za 1€ nie są we Florencji czy w Rzymie, tylko gdzieś na zwykłej mieścinie, która jest odpowiednikiem Radomia.)
  9. Chciałem coś napisać ale temat wyczerpany już 20 razy, gratuluję Panowie :D Właśnie to jest najpiękniejsze w tym wszystkim. Kobieta zalicza karuzelę patusów bez podstawówki a gdy się wyszaleje na wszystkie możliwe sposoby to wtedy z sowitym przebiegiem wraca do tego miłego spokojnego faceta, którego kopnęła w dupę gdy była najbardziej atrakcyjna fizycznie dla facetów 😁😁 Jakby była samotną matką to już schemat wręcz książkowy 😅
  10. @Januszek852 Uważam, że najlepsze pomieszczenia są w kwadratach, takie najlepiej da się urządzić, na drugim miejscu są prostokąty a na ostatnim jak pokój jest w trójkątach/skosach (to dopiero tragedia). Widziałem schemat mieszkania deweloperskiego gdzie pokój z aneksem kuchennym był w trójkącie, tylko byś wstawił sofę i nic więcej @Carl93m Wiesz odkładanie za gotówkę mija się z celem (no chyba, że odkładasz 10k miesięcznie), inaczej musisz poświęcić lata by kupić nieruchomość bez kredytu, pytanie czy nie szkoda Ci życia na wieczne odkładanie? Wynajmować możesz do samej śmierci, tylko pamiętaj, że wynajem to nic innego jak ładowanie kasy w czarną dziurę (nic z tego nie odzyskasz), jak weźmiesz mieszkanie w kredyt i nawet będziesz je spłacał bite 40 lat to i tak po czterech dekadach będziesz właścicielem nieruchomości. Tutaj gdzie mieszkam ceny wynajmu 2 pokoi kształtują się od 1400 - 1800 PLN. Jak byłem w banku to ratę kredytu obliczyli na połowę tego @Morfeusz Puste mieszkania są możliwe w mniejszych miejscowościach. Ciężko mi sobie wyobrazić by w takim Gdańsku czy Warszawie stały puste nieruchomości na głównych ulicach Polacy się wyludniają ale o to nie musisz się martwić, rząd importuje Ukraińców a w planach mają już sprowadzanie nawet obywateli Filipin. @Stary_Niedzwiedz o domkach już nie ma co pisać bo znowu zacznie się licytowanie co lepsze, zresztą ten temat mieszkań zaczyna schodzić jakoś na bok, na poprzedniej stronie było coś pisane o podrywaniu Włoszki? Masakra.
  11. @Stary_Niedzwiedz Powiem Tobie, że już od pewnego czasu też przeglądam 3 pokoje zamiast 2. Po prostu z miesiąca na miesiąc zmniejszam swoje wymagania i poszerzam możliwości. Przykład - na początku szukania w życiu nie kupiłbym lokum z ogrzewaniem gazowym, teraz mi to wisi. Jakiś czas temu nawet nie wchodziłem na oferty 3 pokojowe a teraz codziennie przeglądam. Wcześniej miałem zawężony krąg do jednej lokalizacji, teraz przeglądam w kilku lokalizacjach (bo jest więcej ofert). Z jednej strony jestem zdesperowany i chyba mógłbym kupić pierwsze lepsze z brzegu, ale z drugiej strony ładować kasę w coś, z czego nie będę nawet w 10% zadowolony mija się z celem (nie będzie to nie, trudno). Tylko po cholerę mi aż 3 pokoje? Będę mieszkał w lokum sam, wystarczy mi przestrzeń 40-50m2 Więcej pokoi to większy czynsz i więcej powierzchni do sprzątania. Mi by styknęło tak: salon + oddzielna kuchnia(nie rozumiem fenomenu aneksów) + sypialnia + korytarz/toaleta. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
  12. Kredyty hipoteczne często są oprocentowane w oparciu o Wibor 3M (czasami 6M). Dołączam grafikę z zakresu 1995 - 2016 i zobacz sobie jak te stopy procentowe szły w dół. Teraz w 2021 są jeszcze niższe niż na obrazku (w chwili obecnej w PL są najniższe od prawie 30 lat), jak będą się zmieniać to tylko w górę Dzisiaj Wibor 3M wynosi 0,21% (lol) więc jak będzie się zmieniał to raczej w górę (może dojść do sytuacji, gdzie spadnie poniżej 0 ale banki wtedy będą sztucznie podnosić ratę). Tak więc przygotuj się na to, że w przeciągu 5-10 lat te stopy wzrosną, dlatego ustaw sobie ratę kredytu mądrze aby się nie przejechać.
  13. Dziękuję bardzo wszystkim za odpowiedzi, tylko że temat nie miał być o domkach tylko o tym w jaki sposób w końcu kupić mieszkanie Cały wieczór sprawdzałem oferty sprzedaży działek budowlanych w moich rejonach, powiem tylko tyle, że dzielą się one na dwie kategorie: 1) Działki w miarę znośnych lokalizacjach za cenę kilku mieszkań 2) Działki w cenie mieszkania, która to jest zlokalizowana na takim zadupiu, że wrony zawracają. A przecież na takiej działce trzeba jeszcze postawić dom, zrobić wykończeniówkę, umeblować itp. Do tego mieszkając gdzieś w polu trzeba mieć raczej jakieś auto żeby dojechać do miasta by skorzystać z przychodni lekarskiej albo zrobić większe zakupy (nie mam samochodu). W chwili obecnej żyję w mieście i w promieniu kilometra mam tak naprawdę większość rzeczy, których potrzebuję. W promieniu kilku km mam dosłownie wszystko. Na mieszkanie mnie stać, na stawianie chałupy w moich rejonach już mnie nie stać. Słowo klucz: trzy pokoje. Pisałem o kupnie mieszkania z dwoma pokojami (one schodzą w moment, nawet jak deweloper nie zrobił dziury w ziemi), zaś mieszkania 3pok potrafią wisieć jako wolne nawet kilka lat po oddaniu bloku do użytku.
  14. @Jonash Musisz mieć na uwadze jedną rzecz - w chwili obecnej oprocentowanie kredytów hipotecznych jest chyba najniższe w historii naszego kraju, w przyszłości będzie raczej szło w górę, więc biorąc kredyt musisz przewidzieć, że np. w ciągu 2-3 lat Twoja rata może się np. Podwoić ale to i tak lepsze moim zdaniem niż całe życie ładować kasę w czarną dziurę (wynajem). Przy Twoich zarobkach tak bym sobie ustawił kredyt by mieć ratę 1000 PLN/miesiąc z opcją robienia darmowych nadpłat. Czyli płacisz kafla miesięcznie za ratę i jak dozbierasz na koncie np. 10 000 PLN to robisz nadpłatę (wtedy nie będziesz spłacał kredytu pół życia tylko znacznie szybciej) Biorąc kredyt upewnij się, że: - Bank nie będzie brał żadnej prowizji za udzielenie Ci kredytu - Będziesz miał możliwość wcześniejszych nadpłat (bez dodatkowych kosztów), przy czym abyś miał możliwość skracania okresu kredytowania (a nie tylko wysokości raty).
  15. A mieszkanie w domku jest wolne od problemów? xD Żyjąc w mieszkaniu płacę czynsz i mam wszystko w czterech literach, nie muszę odśnieżać chodnika, kosić trawy, jak dach się zepsuje czy coś to wspólnota/spółdzielnia ogarnia temat. Jak się robi zimno to podchodzę do kaloryfera i odkręcam kurek, nie muszę zamawiać jakiegoś węgla/opału, który trzeba składować w piwnicy co chwilę latać do pieca, martwić się o wywóz szamba/śmieci itp. W promieniu kilometra mam markety, szkoły, przychodnie lekarskie, full sklepów wielobranżowych, fryzjera, stolarza, budkę z kebabem, kiosk, wulkanizatora, Kościół, bibliotekę, stację paliw, przystanek autobusowy, piekarnię, mięsnego. W promieniu kilku kilometrów mam szpital, galerię handlową, kino, restauracje, no po prostu wszystko. Nie stać mnie na dom w mieście, musiałbym kupić na wypizdowie dolnym aby mieć porównywalnie cenowo do mieszkania (sama działka też kosztuję). Tylko, że w takiej koziej wólce musiałbym wszędzie dojeżdżać nie wiadomo ile. Mieszkając w takiej wiosce praktycznie aby coś zrobić trzeba uruchamiać auto. Obecnie mieszkam w mieście i do wielu miejsc docieram.... Pieszo(!) Zresztą to nie miał być temat o własnościowy vs wynajem, albo mieszkanie vs dom, tylko coś innego.
  16. Sąsiad gra disco-polo do 3 w nocy? No to anonimowy telefon na 997 i problem powinien być rozwiązany. Mieszkałem w kilku miejscach i nigdy się z czymś takim nie spotkałem, ale wiem, że takie sytuacje się zdarzają. Wyobraź sobie jakie jazdy muszą mieć właściciele domków, którym niedaleko buduje się fermę norek, albo jakieś inne kurniki, przewalone 😕
  17. Ciekawią mnie argumenty ludzi, którzy mówią: ,,Mając kredyt 30 lat na mieszkanie żyjesz w strachu bo jak stracisz pracę to nie będziesz miał z czego spłacać i bank cie zniszczy." Czyli rozumiem, że jak jestem na wynajmie i stracę pracę to powiem właścicielowi mieszkania, że nie mam pieniędzy i on się zgodzi na to bym nie płacił przez pół roku? Przecież właśnie w takiej sytuacji to kredytobiorcy są na lepszej pozycji. Możesz ubezpieczyć kredyt na wypadek utraty pracy i wtedy jak noga się powinie w życiu to możesz sobie zrobić przerwę w spłacie rat np. 1 rok. Weź powiedz właścicielowi mieszkania, że nie będziesz mu płacił wynajmu cały rok i zobacz jak zareaguje xD
  18. Okej tutaj może być punkt dla Ciebie, samych ofert mieszkań faktycznie jest sporo. Większość z nich (tak jak już wspominałem wcześniej) to istny syf do remontu za dantejskie pieniądze i takie mieszkania wiszą miesiącami (jak nie latami), bo ludzie nie są jeszcze aż tak zdesperowani by coś takiego kupić. Największym problemem jest to, że drogie nieschodzące mieszkania kształtują ceny tych nieruchomości, które sprzedają się w kilka dni(!) Serio są ludzie, którzy przez bite 30-35 lat spłacają kredyt? Przecież praktycznie każdy bank Ci daje możliwość darmowej nadpłaty zapożyczonego kapitału. Jak będę kupował mieszkanie to wezmę kredyt na 20-25 lat (po to aby miesięczna rata była bezpiecznie niska by nie robić klocka w majtki w razie np. Utraty pracy), ale sam kredyt planuję spłacić dosłownie w kilka lat robiąc nadpłaty. Życie na wynajmie nie jest ujmą, tylko warto zwrócić uwagę na następujące kwestie: Wynajem: - Jak gdyby nie patrzeć mieszkasz cały czas u kogoś, każdego dnia możesz dostać wypowiedzenie umowy bo np. Właściciel chce lokum sprzedać albo podnieść wynajem. - Chcesz zrobić jakieś remonty to musisz pytać właściciela o zgodzę, trzeba wymienić lodówkę albo wymienić panele? Musisz wszystko uzgadniać. - Co miesiąc wywalasz pieniądze w czarną dziurę, tych pieniędzy już nie odzyskasz. - W wieku 70 lat np. Dostajesz wypowiedzenie umowy najmu i jako stary dziadek musisz teraz robić jakieś przeprowadzki do innego miejsca czy coś. Własnościowe: - Nawet jak będziesz walił kredyt przez 40 lat to po tym czasie będziesz właścicielem kapitału o wartości kilkuset koła. - Nie będziesz musiał do końca swoich dni płacić za wynajem, po spłaceniu kredytu opłacasz tylko czynsz i rachunki. Jak będziesz wynajmował to musisz do usranej śmierci robić co miesiąc przelew właścicielowi - Możesz takie mieszkanie przepisać komukolwiek (np. Myszce ) - Możesz takie mieszkanie dać wnukowi by miał lepszy start w życie - Możesz chałupę sprzedać w pizdu i wszystko dać na cele charytatywne itp. Jak masz kredyt na mieszkanie, to spłacasz swoje mieszkanie, które kiedyś będzie twoje i w którym będziesz mógł robić wszystko co chcesz, nie musisz się pytać o zgodę na przemalowanie ścian, możesz sobie nawet zrobić kręgielnie z chaty i nie musisz nikogo prosić o pozwolenie. W przypadku wynajmu też spłacasz kredyt, tylko że spłacasz go komuś innemu. Kupuję mieszkanie w PL, Spłacam kredyt, wynajmuje komuś, ktoś mi płaci co miesiąc, Mogę się wyprowadzić do Australii i tam zacząć nowe życie z dochodem pasywnym co miesiąc, który przychodzi mi z Polski (po przeliczeniu na dolary nie wiele to wyjdzie ale jednak coś )
  19. Nie ma sensu kłócić się co lepsze: domek czy mieszkanie. To i to ma swoje wady/zalety. Własny domek to nie są tylko ściany, podłoga i dach. Trzeba jeszcze kupić działkę (W rejonie gdzie mieszkam sama działka to koszt dwóch mieszkań. No chyba, że mówimy o Wypizdowie Górnym 15km na zachód od Koziej Wólki to tak, można kupić tanio). Po kupnie działki może czeka mnie jeszcze jej wyrównywanie, trzeba zrobić jakieś wykopki, wylać fundamenty, postawić ściany, podłogi, dach, zrobić elektrykę, hydraulikę, wszystko inne, wołać geodetę architekta, cuda na kiju, wykończeniówka, robocizna, no sorry ale dla mnie wydawanie bomby pieniędzy by mieszkać samemu w domku to trochę bez sensu, o robieniu kilometrów by gdziekolwiek się dostać już nawet nie wspominam. Stopy procentowe są chyba najniższe w historii tego kraju dlatego ludzie biorą kredyty na nieruchomości. Od 20 lat gada się o tym, że ta bańka w końcu pęknie i jakoś to nie nastąpiło Zobaczcie ktoś w wieku 25 lat uwierzył wujkowi, że trzeba tylko poczekać bo niedługo ceny zaczną spadać, minęło 20 lat, teraz gościu ma 45 i dalej czeka aż nieruchomości stanieją No super może na początku wieku emerytalnego ten cyrk w końcu zluzuje i już na emeryturze zacznie się planować swoje pierwsze mieszkanie. Myślę aby dać swoje zgłoszenie do agenta nieruchomości by mi szukał mieszkanie. Po prostu całe wieczory przeznaczam na wyszukiwanie ofert sprzedaży, całymi godzinami przeglądam te zdjęcia, obliczam ile km jest do jakiego punktu itp. Liczę ile bym musiał wziąć kredytu, wszystko sprawdzam i się okazuje na końcu, że już mieszkanie sprzedane. Fajnie mają ludzie, którzy dostają za darmo od rodziców albo po babci Krysi, po prostu pakują się w walizki, wprowadzają, ładują ciuchy do szafy i już problem z głowy. A tutaj muszę jeździć od banku do banku, od dewelopera do dewelopera, od mieszkania do mieszkania, zwalniać się wcześniej z roboty, przeznaczać całe wieczory na obliczenia/wyszukiwanie i to wszystko bez efektu.
  20. Jedno z większych w Polsce, nie chcę podawać by nie zrobić sobie większej konkurencji Najlepsze jak ktoś kto dostał mieszkanie za darmo od rodziców pyta się dlaczego mimo takiego wieku dalej mieszkasz z rodzicami xD Czyli co kupić mieszkanie w Czechach? Zostawić rodzinę, wszystko i wyprowadzić się w kompletne inne miejsce tylko z tego powodu? Też myślałem nad kupieniem w mniejszej miejscowości ale pół dnia przeznaczałbym na dojazdy wszędzie. Słyszałem o lepszych historiach, gdzie deweloper wziął kasę ie nie dokończył budowy - to dopiero jest tragedia ludzi, którzy nie mają gdzie mieszkać a muszą walić co miesiąc kredyt. Z roku na rok utwierdzam się w przekonaniu, że deweloperka to mafia, postawią blok wszędzie gdzie jest skrawek terenu, chore to. W każdym praktycznie mieszkaniu jest coś nie do przeskoczenia. W jednym okna na tory, gdzie trąbiące pociągi naqrviają co 5 minut. W drugim nie ma piwnicy (czyli co, że opony zimowe trzymać w sypialni, rower na przedpokoju a karton po telewizorze na balkonie? W kolejnym nie ma nawet balkonu by pranie dać na zewnątrz. W następnym żulernia wali klocki w windzie itp. O tym pękaniu bańki na rynku gada się chyba od 20 lat i nic się nie zanosi aby miała w końcu pęknąć (mieszkań w Polsce bardzo mocno brakuje), więc co radzisz? Czekać do 50stki kiedy to wszystko pieprznie i dopiero wtedy kupić swoje mieszkanie a do tego czasu kiblować z rodzicami albo na wynajmach? To jest właśnie chore, że decyzję trzeba podjąć w 1-2 dni, przecież kupując telefon dłużej czasu się człowiek zastanawia, czy kupić czy nie, a tutaj trzeba wywalić kilkaset koła, przecież to trzeba dobrze przemyśleć, obejrzeć okolicę itp.
  21. Witajcie, Od dłuższego czasu próbuję kupić mieszkanie w Polsce, to co się obecnie dzieje na rynku przekracza moją wytrzymałość psychiczną. Nie mam na myśli tutaj pieniędzy (Ceny mieszkań to dyskusja na osobny temat), tylko chodzi mi o dostępność lokali - a raczej ich brak. Nie będę tutaj podawał żadnych kwot bo w jednym mieście 7tys./m2 będzie rozbojem w biały dzień a w drugim jak za darmo. Rynek pierwotny - czyli patodeweloperka w akcji. Próbuję kupić mieszkanie 2-pok ale schodzą jak świeże bułki w Leningradzie podczas oblężenia w 42' Istny cyrk, widzę na stronie, że deweloper ma dwa wolne mieszkania 2pok, dzwonię i pytam się gdzie dokładnie będzie inwestycja bo chciałem sobie zobaczyć. Zwalniam się szybciej z pracy by obejrzeć na własne oczy to miejsce i co widzę? Na miejscu stoją jakieś stare garaże, jedno wielkie wtf. Później przez telefon deweloper mi mówi, że jakiekolwiek prace jeszcze się nie zaczęły a już większość mieszkań jest oficjalnie zarezerwowanych (!!!!!!!!!!!!!!!) Inny deweloper - podpytuję się o mieszkanie i mi babka mówi, że przyszedł kilka dni temu jakiś gościu i za gotówkę wykupił większość mieszkań 2pok, pozostałe wolne są w jakichś trójkątach/skosach gdzie nawet nie ma jak mebli postawić, tzn. Tych mieszkań jeszcze nie ma bo jest dopiero dziura w ziemi. Czy to są jakieś jaja? Już nie mówię o tym, że deweloper stawia budynki okno w okno, gdzie wychodzisz na balkon i możesz sobie z sąsiadem naprzeciwko porozmawiać o pogodzie. Nawet jak jakieś mieszkanie mi się spodoba (które oczywiście jest jeszcze tylko na papierze) to mam dosłownie kilka dni do namysłu bo po tygodniu już ktoś inny je przyklepie. Nawet nie mam czasu by sprawdzić jak okolica wygląda bo już k.wa ktoś inny je rezerwuje. Najlepsze jest to, że na ich stronach internetowych informacje o mieszkaniach zarezerwowanych/wolnych nie pokrywają się ze stanem faktycznym. Często dostawałem karty mieszkań wolnych, które na stronie wisiały jako ,,zarezerwowane", ale deweloper zarzekał się, że jest wolne Podsumowując: albo kupujesz mieszkanie tylko na papierze gdzie na miejscu budynku jest dziura w ziemi (albo nawet i nie ma dziury), albo czekasz aż postawią blok ale wtedy to już możesz tylko sobie klamki pooglądać z zewnątrz. Rynek wtórny - zanim przejdziesz dalej, usiądź i zapnij pasy. Tutaj to dopiero jest ostra jazda! Ogłoszenia na internecie są w większości wystawiane przez agentów nieruchomości, w co drugim ogłoszeniu nie ma kompletnych informacji (Np. Nie wiesz jaki jest szacowany czynsz, nie wiesz jaka jest forma własności mieszkania, nie wiesz jaki jest rodzaj ogrzewania, nie ma nic o tym na jakiej ulicy znajduje się blok, nie ma zdjęcia kuchni/łazienki itp. itd.). Żeby się dowiedzieć takich informacji musisz zadzwonić (co drugi email pozostaje bez odpowiedzi), tylko problem jest taki, że się nie dodzwonisz bo agenci nieruchomości mają taki zapierdol, że po prostu nie odbierają telefonów, albo piszą w SMS ,,nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię" - co nigdy nie następuje. Nawet jak się uda do kogoś dodzwonić to rozmowa trwa maks kilka minut i gościu już chce się rozłączyć bo jest właśnie na spotkaniu z klientem itp. - Ostatnio dwa dni próbowałem się dodzwonić do babki aby podpytać o jedno ogłoszenie - nie udało się. Ogólnie jest tak, że większość ogłoszeń to istny syf (drogie zdezelowane mieszkania do kompletnego remontu) - takie mieszkania wiszą całymi miesiącami co mnie bardzo cieszy, że ludzie nie są zdesperowani by coś takiego kupować. Pozostałe 10% jest w miarę akceptowalne. Tylko, że takie schodzą w kilka dni (jak nie kilka godzin). Jedno ogłoszenie - dzwonię i słyszę, że już nieaktualne (wisiało na stronie 4 dni) Drugie ogłoszenie - dzwonię i słyszę, że już nieaktualne (wisiało na stronie 3 dni) Trzecie ogłoszenie co wisi kilka dni - słyszę od agentki, że jest jeszcze aktualne, umawiam się na spotkanie jeszcze w tym samym dniu, zwalniam się specjalnie wcześniej z pracy i w połowie drogi dostaję telefon od babki, że jednak już jest sprzedane ale nie wiedziała o tym wcześniej bo właścicielka sprzedała z innym biurem i nie poinformowała pozostałych, że już nieaktualne (xD) Czwarte, piąte - nieaktualne. Szóste podejście - widzę, że ogłoszenie jest super, na zdjęciach widać, że mieszkanie wygląda jak cukiereczek, coś pięknego. Przyjeżdżam na miejsce i k.wa ręce mi opadły, było tyle niedoróbek, że musiałbym wywalić konkretne pieniądze aby mieszkanie doprowadzić do normalności (nie było tego widać na żadnych zdjęciach), a cena była już bardzo duża (ogłoszenie wisi do dzisiaj) Najlepsze są ogłoszenia gdzie jest info o balkonie a na miejscu się okazuje, że tego balkonu nie ma xD (i potem przepraszają, że wkradł się mały błąd) Jak widzę ogłoszenie, gdzie gościu powierzchnię piwnicy wlicza do powierzchni mieszkania to mam ochotę walnąć takiemu z gaśnicy w potylicę. Często jest tak, że jedno mieszkanie jest dawane do kilku biur, co za tym idzie wisi do niego kilka ogłoszeń - w każdym z nich są sprzeczne informacje Jedno ogłoszenie wisiało tydzień - dzwoniłem i się dowiedziałem, że już jest sprzedane. Po miesiącu widzę, że dalej wisi na stronie (!) - dzwonię i mi babka znowu mówi, że to już zostało sprzedane ALE mam dla pana kilka innych ciekawych ofert. Czyli specjalnie trzymają na stronach nieaktualne oferty abyś zadzwonił i usłyszał o innych ofertach Do tego w rynku wtórnym trzeba jeszcze doliczyć podatek od nieruchomości + prowizję dla agenta + wpis do kw (jak jej nie ma) czyli do ceny mieszkania trzeba doliczyć kolejne +10-15k na same takie rzeczy poboczne. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bardzo drogie mieszkania, które się w ogóle nie sprzedają kształtują ceny mieszkań, które schodzą w kilka dni. Czy jest ktoś może w podobnym położeniu co ja, albo był w takiej samej sytuacji i jakoś znalazł sposób, że jednak udało się kupić mieszkanie? Z chęcią wysłucham.
  22. Mój najkrótszy podryw na portalu? Kilka lat pisania, 0 spotkań
  23. Hmm ciekawe pytanie Ja przez całe swoje życie ani razu nie spytałem się kogokolwiek ile zarabia pieniędzy, po prostu nigdy mnie to nie interesowało kto ile ma kasy. Zdaję sobie sprawę, że jak ktoś jest początkującym programistą to bliżej mu do 8 tysięcy niż 2 tysięcy, zaś jak ktoś pracuje na kasie na wiosce to będzie właśnie na odwrót. Nie muszę się pytać murarza/kafelkarza pracującego 10h dziennie, aby wiedzieć, że dobrze zarabia. Nie muszę się pytać początkującego nauczyciela ile zarabia, bo wiadomo, że kokosów tam nie ma. Ja o swoich zarobkach również nie mówię (po co komuś wiedza jakie mam możliwości finansowe?) Jak powiesz, że dobrze zarabiasz to zaraz ktoś się znajdzie aby podżyrować mu kredyt, pożyczyć itp. Jak się okaże, że mało zarabiasz to zaraz będzie, że jesteś jakiś nieogar życiowy (czy coś w tym stylu). P.S. Jak ktoś chwali się dużymi zarobkami to warto zapytać ile godzin tygodniowo pracuje. Kiedyś kolega chwalił mi się dobrymi zarobkami, potem okazało się, że 12h siedzi w robocie a jak idzie na 2 tygodniowy urlop, to jego wczasy wyglądają w taki sposób, że wstaje codziennie o 6 rano i napieprza zdalnie do 20:00) Dobre zarobki na zasadzie 300h w miesiącu to naprawdę żaden wyczyn.
  24. W sumie minął miesiąc, więc zgodnie z obietnicą wracam zdać ,,raport" Szczerze mówiąc stało się coś czego nie przewidziałem - od momentu utworzenia tego tematu nie było okazji, w której mógłbym się z tym człowiekiem spotkać. Jakoś kontakt się urwał, zauważyłem, że cała grupka zluzowała znajomości. Przez ten miesiąc rozmyślałem o tym i czytałem kilka razy Wasze rady. Pamiętam jak kiedyś szarpnął mnie za dłoń, ale zrobił to pod takim kątem, że naprawdę mocno zabolało (chyba nadwyrężył mi jakieś ścięgna czy coś) i bardzo poważnie (bez śmieszków) poprosiłem go aby tego nie robił, ponieważ naprawdę poczułem ból, odpowiedział coś w stylu ,,i bardzo dobrze, bo ma boleć", nie minęła minuta i zrobił to drugi raz. Uświadomiłem sobie jedną ważną rzecz - dlaczego poświęcam swój czas na tego typu znajomości? Przecież jest mi to do niczego nie potrzebne. Mam też wrażenie, że już tutaj nie da rady niczego odkręcić w pokojowy sposób. Znajomość trwała długi czas i hierarchia już mocno się ustabilizowała. Jak zasadzisz drzewo to na początku możesz jeszcze zmienić jego położenie, ale po 100 latach nawet go nie drgniesz na milimetr (już wtedy trzeba przygotować ostrzejsze środki). Gdyby to był sąsiad, który codziennie rano przy wychodzeniu z domu plułby mi w twarz to już tutaj musiałbym reagować pięścią, ponieważ gościu mieszka koło mnie. Jeżeli zaś chodzi o toksycznego znajomego to mogę po prostu uciąć kontakt i koniec tematu. Dużo też pisaliście o tym, że tego typu sytuacje zdarzają się w pracy - ja pracuję w korporacji, a w tego typu miejscach trzeba ładnie wyglądać i szeroko się uśmiechać wszelkie zagrywki typu szczypanie kogoś albo szarpanie za koszulę, bądź zrzucanie z fotela skończyłoby się wyjebaniem z roboty. Na pewno Wasze porady nie poszły na marne. Bardzo dużo dało mi do myślenia jak pisaliście o hierarchii czy ciągłym ,,testowaniu się". Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że kiedyś w nowej grupie będę zasadzał ostrzegawcze listwy na tego typu zagrywki. Jeszcze raz dziękuję.
  25. Tylko trzeba mieć na uwadze jedną ważną rzecz. Co innego gościu w podstawówce/gimnazjum, który przypala zapalniczką włosy i odpowiadamy mu strzałem z książki w jego twarz, a co innego dorosły człowiek 190 wzrostu, który ćwiczy boks. Jak byłem w podstawówce to potrafiłem zbić na kwaśne jabłko gościa, który był ode mnie o głowę wyższy. Powtarzam jeszcze raz: to była podstawówka. Tutaj jest inna sytuacja, gościu prawdopodobnie jest silniejszy ode mnie, do tego ćwiczy jakiś tam boks, będzie na pewno po alkoholu - no nie są rzeczy, które można do siebie porównywać. Kolejna sprawa nawet jak zacznę robić jakieś żarty typu: "wesprzyjcie go! ma prawo do poszanowania swojej orientacji, no kur.. ludzie czemu stoicie i się gapicie jak sroki w kość?" Wiem, że na 100% to nie zadziała, dam sobie rękę uciąć, że dalej będzie to samo robił i nawet jakbym gadał przez 10 lat tego typu rzeczy to nic by się nie zmieniło ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.