-
Postów
156 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Donations
0.00 PLN
Odpowiedzi opublikowane przez Muatafaraj
-
-
można by się było spodziewać takiego końca, ale ogólnie musisz też wrzucić na luz bo po tym co piszesz widzę, że weszły Ci aż za bardzo te wszystkie książki o kobietech/redpill i wszystko strasznie analizujesz a wahadełko za bardzo wyhyla się w drugą stronę musisz wyluzować.
-
@meghan Wmówiono Ci, że najpierw kariera, stabilizacja itp. a na dziecko przyjdzie czas. Znak współczesnych czasów przez co dzietność jest jaka jest, obrotna dziewucha jesteś więc dałabyś sobie radę w dążeniu do stabilizacji z dzieckiem przy boku.
- 1
-
Jako dzieciak żyłem w tych latach, pamiętam to zbieranie puszek, butelek czy złomu po wiosce żeby kupić sobie jakieś żołnierzyki, karteczki do segregatora czy inny szajs. Zupełnie inny świat a było to raptem 25-30 lat temu.
-
58 minut temu, maria napisał(a):
28 akapitów w pierwszym poście, ale Panowie w większości zrozumieli tylko "90kg". Naprodukowali kilka stron z radami jak schudnąć i uznali że temat jest wyczerpany, teraz oczekują Twojego rozliczenia się z wykonania ich zaleceń.
No widzisz jakie to proste
-
2 godziny temu, maria napisał(a):
Autorka napisała w pierwszym wpisie, że czuje się samotna, nic nie warta, że depresja zjadła część jej osobowości i że chce ratować swoje małżeństwo które wisi na włosku, ale mąż nie chce zgodzić się na wspólną terapię oraz unika przebywania w domu, a wobec niej jest oschły i uszczypliwy, do tego nie ma żadnych koleżanek, zastanawia się czy mąż znowu się w niej zakocha jak schudnie. Ja bym poradziła kontynuować wizyty u psychiatry, ale przede wszystkim u psychoterapeuty. Najlepiej z mężem, ale jeśli kategorycznie odmówi to samej. Odnowić kontakt ze znajomymi - oni nie odsunęli się po urodzeniu dziecka, najpewniej sama się odsunęła, bo tak to działa. Niekończące próby rozmowy z mężem i próba uświadomienia mu że go potrzebuje jako najbliższej, najważniejszej osoby w życiu. Myślę, że mąż może nie rozumieć jej stanu i nie wie jak jej pomóc więc robi unik, bo mężczyźni nienawidzą czuć się bezsilni. Kobiety też nie, ale jednak u mężczyzn jest to silniejsze. Więc powiedziałabym mu wprost jak może pomóc jej stanąć na nogi. Jeśli ona sama tego nie wie to terapia par. I przede wszystkim rada podstawowa - stawiać swoje granice! To, co Panowie tu nazywają trzymaniem ramy. Musi wyraźnie uświadomić męzowi i otoczeniu że na pewne zachowania zgody nie ma. To jest najtrudniejsze, szczególnie że już te granice dała przekroczyć znacząco. Ale to podstawa.
Już widzę tą terapię, przychodzi facet i mówi, że ma problem bo mu żona się roztyła, to zaraz Julka psycholożka walneła by mu wykład jak to body positive wpływa pozytywnie na związki i uszczęśliwia kobiety (ta, jasne), dostałby godzinny wykład na temat tego jak bardzo jest opresyjny w związku i Juleczka doszukała by się dodatkowo 50 problemów które nie istnieją a sedno problemu dalej byłoby zamiatane pod dywan. No sorry ale się gościowi nie dziwie. Autorka dostała bardzo konkretne rady i wydaje mi się, że zrozumiała w czym problem i bardzo dobrze, że zapytała tutaj bo dostała bezpośrednie wskazówki jak to wygląda z męskiej perspektywy i gdzie może tkwić problem.
- 3
- 2
-
2 minuty temu, Adri napisał(a):
Dzięki. Już teraz gdy mąż widzi, że codziennie robię treningi to jest dużo lepiej. Tez myśle, że kiedy schudnę to stany depresyjne przejdą na dobre i będzie między nami dużo lepiej.W takim razie do dzieła i bądź konsekwentna, żadnych wymówek bo na szali jest wasz związek a to już do czegoś zobowiązuje, tak to odbieraj, i nie bierz tego personalnie, nie miej tego za złe mężowi, tak to po prostu działa, kobiety oczekują czegoś od mężczyzn ale i mężczyźni oczekują czegoś od kobiet. Daj znać w wątku za rok czy wytrwałas w postanowieniu
- 2
-
Miałem dodać PS. Do swojej wypowiedzi ale się wysłało więc dodam tutaj. Czytając Twoją historie i reakcje męża na to wszystko to tak jakbym czytał o sobie, ja zachowywałem się dokładnie tak samo jak Twój mąż a powód tego jest taki jak już wielu tutaj wspomniało - nadwaga, tylko tyle i aż tyle, u nas to była taka sinusoida, jak żona schudła to było ok, jak tyła to były kwasy z mojej strony dokładnie takie jak tutaj to opisujesz Myślę, że jakbyś wróciła do pożądanej wagi to wasze relacje zmieniły by się o 180 stopni, bo sam efekt schudnięcia, raz, że poprawił by Twój wygląd, a dwa, poprawił by na pewno Twoją psychikę, i związek pewnie by odżył. Powodzenia.
- 1
-
W dniu 1.02.2024 o 12:34, Adri napisał(a):
Od roku przerobiłam już chyba z 20 diet różnego rodzaju. Efekt jest taki, że PRZYTYŁAM a nie schudłam. Teraz zaczęłam liczyć kcal w apce ale nie wiem sama, może za dużo jem, schudłam 2 kg w miesiąc a rzutów miałam jeden… Ustawiłam sobie kcal na 1800.
I to jest efekt tego, że nie chudniesz, odbijasz się jak piłeczka od diety do diety bo nie ma efektu w TYDZIEŃ. Gdy ja zaczynałem przygodę z siłownią to pierwsze ZAUWAŻALNE efekty pojawiły się dopiero po pół roku, tylko ja szedłem w drugą stronę (chciałem nabrać masy). Ćwiczyłem łącznie 4 lata bardzo systematycznie i efekty były bardzo dobre, więc mając trochę doświadczenia mogę Ci doradzić, że najważniejsza w tym jest systematyczność, dieta może być bardzo prosta (ja efekty zrobiłem na żarciu aż do porzygu kurczaka z ryżem), stwórz coś pod siebie, po prostu zredukuj kalorie i bądź konsekwentna. Innej opcji tutaj nie ma.
- 1
- 1
-
16 minut temu, Mosze Red napisał(a):
Tak #ceneo pokazało
A to rozumiem, to są ceny z sklepowej marketowej dystrybucji, one są prawie 2x droższe niż te ze sklepu Valve
- 1
-
Godzinę temu, Mosze Red napisał(a):
Jakie 4k? 2.5k za wersję nówkę OLED a używkę LCD idzie wyrwać za nieco ponad tysiaka. Może Ci się pomyliło z lenovo legion go. Sam również posiadam SD i jest to świetna konsola, szczególnie do emulatorów, przeszedłem Zelde BOTW a aktualnie kończę TOTK, mega są te Zeldy i ogromna frajda z grania na SD, szczególnie, że miałem wypalenie growe i w nic nie chciało mi się grać po skończeniu cyberpunka jakieś 2 lata temu. Więc ja SD jak najbardziej polecam. Ale należy pamiętać, że to też jest PC więc np. przy emulatorach trzeba czasami trochę pogrzebać (chodzi mi głównie o jakieś wymagające gry typu nowe Zeldy).
- 1
-
Witam, nie zdany egzamin to nie koniec świata, ja ostatnio zdawałem c+e, dwie pierwsze próby nie udane chociaż solówką jeżdżę już 5 lat i technicznie wszystko było elegancko a uwaliłem na totalnych banałach (2x spóźniony kierunek w pierwszym i wjazd na warunkową strzałkę bez zatrzymania się przed nią na drugim), każdy nie zdany egzamin to znów kilka tyg czekania bo takie terminy, też mnie to mega stresowało bo chciałem mieć to za sobą a to jednak ciągle było na głowie, w końcu zdałem za 3 i wszystko ze mnie zeszło i z Tobą będzie tak samo, jeden uwalony czy dwa a nawet trzy to przecież nie koniec świata (wiem, łatwo się mówi po zdaniu) ale jak sam widzisz tak to czasem jest i trzeba trochę poczekać na wynik. Marne to może pocieszenie ale może chociaż dodam Ci otuchy powodzenia kolego.
-
A moim zdaniem fakt, że jej nawet nie dotknąłeś mógłbyś przekuć na wbicie jej szpili na do widzenia. Ona z tekstem, że nie zaiskrzyło a Ty odbijasz, że też miałeś cały czas takie wrażenie przez co nie zdobyłeś się na to by nawet ją złapać za rękę I elo na odchodne.
-
Witam, pierwszym krokiem może być uprawianie jakiegoś sportu, wspomniałeś, że jesteś szczupły to może siłownia? Jak masz miejsce w domu to kup trochę sprzętu i zacznij trenować, sam byłem takim szczurem 60kg/180cm jak zaczynałem trenować, również trenowałem w domu bo na wiosce nie było siłki i stało się to moją pasją na 4 lata w których czułem się najlepiej w swoim dotychczasowym życiu, ćwiczenia plus w miarę dobre odżywianie działają cuda serio, plus jak się wkręcisz to dochodzi element pasji, drogi do jakiegoś celu a moim zdaniem zawsze droga do celu jest bardziej satysfakcjonująca niż osiągnięcie tego celu. Może to być też inny sport, popróbuj różnych rzeczy i może coś zaskoczy. Pozdrawiam i powodzenia.
- 1
-
Powolne oswajanie nas z ufokami by wprowadzić NWO. Teoria spiskowa "blue beam".
- 2
-
Jak ona nie widzi problemu w takim zachowaniu to zerwij z nią teraz, i tak Cię w końcu zdradzi. Atencjuszki takie już są. Ty i ten koleś jesteście dla niej jak te dwa bijące się koguty, ona ma z tego radochę i nie macie u niej szacunku, dobrze was rozgrywa.
- 7
-
37 minut temu, Ceranthir napisał(a):
@Muatafaraj to nie to, ile trwała ta 'wojna domowa'? kilka godzin, teatrzyk odstawili i już jest po staremu
Taa, no szkoda 😀 było blisko.
-
No to zaczyna się dziać jak w przepowiedni, wojna domowa w Rosji i łysy (No ale nie z Syberii) sięga po władze. Robi się ciekawie
-
Bo dystrybucja na C to największe gówno jakie może być, ogólnie z samym C to lipa z pracą, jak chcesz mieć konkretną pracę to musisz zrobić c+e i wtedy tak naprawdę możesz odżyć, oczywiście na początku trzeba się namęczyć żeby zdobyć doświadczenie ale później śmiało można iść do większej firmy na system na przykład 2/2 (najbardziej ludzki). Ogólnie jak chcesz transport to tylko c+e bo na solówkę niestety lipa.
- 1
-
23 godziny temu, Anabol napisał:
Rozstanie miało miejsce we wtorkowy wieczór, minęły 3 doby. Mieszkanie sobie ogarnęła, wypad robi jutro, siostra pomoże przetransportować klamoty. Wracamy zazwyczaj do mieszkania około 20/21, i tak sobie siedzimy ze dwie godzinki - ja na PC, ona ogląda seriale. Ja stabilnie, jak pisałem kamień z serca, szczęście i wolność, naturalna kolej rzeczy jeśli chodzi o relacje DM - wróciłem do kręcenia z laskami na siłowniach (ale 0 ciśnienia na konkret, na razie upajam się samotnością i mam mega wyjebane). Ogromna satysfakcja z podjętej decyzji. Ona:
Dzień 1: totalna rozpacz i roztrzęsienie, nie spała całą noc, wyglądała rano jak totalne gówno (btw nie wykąpała się i nie umyła zębów 😆). Spróbujmy, będę się jeszcze bardziej starać, itd.
Dzień 2: chciałem sobie z nią pogadać jakie przemyślenia, plany na przyszłość, ale raczej agresywne podejście wobec mnie - to ja nie wiem czego chcę, że ona żałuje wszystkiego co ze mną, i że chodziło mi tylko o seks (typowe serialowe teksty; też nie umyła kieł i dupy), że ogólnie jestem zjebany i nic ode mnie nie chce (ale w sumie to tylko moja decyzja bo ona by chciała to kontynuować).
Dzień 3 (dzisiaj): buziak na do widzenia jak szła do pracy, po powrocie zaczyna mi opowiadać jakie to sukcesy osiąga w swojej gówno-robocie z debilami. Czy miałbym chwilę bo chciałaby poświętować ze mną 🤣. Raczej nie wyczułem pokazówki, normalnie panienka wróciła sobie do dawnej codzienności i wydaje się być happy, z kimś sobie tam pisze na smartfonie i gada z siostrą, jak gdyby nigdy nic. Gdyby miała wolny weekend to pewnie już byłyby kluby.
Do tej pory nie miałem raczej okazji oglądać metamorfozy po break-up'ie panienek na własne oczy - przeważnie miałem okazję zaobserwować tylko "dzień 1", a później za bardzo się nie interesowałem, a jeśli się chciałem to nie miałem dostępu do danych (teraz siłą rzeczy widzę co tam wyczynia bo siedzi na przeciwko mojego biurka).
Przecież laska była ruchana w dupę, miała regularnie zalewane gardło spermą mimo dość czynnego odruchu wymiotnego, zostaje bez dostępu do konkret $, fajnego męskiego ciałka, mieszkania o dobrym standardzie, wspólnych wypadów za miasto, dobrych restauracji. Będzie znowu jebać 10-12h w salonie za najniższą, i jedynie co jej zostanie po opłacie droższego teraz o 30% czynszu to na chleb z pasztetem i maślankę z Biedronki. Na jej miejscu czułbym się totalnie wyruchany. Ona jest tak durna, czy faktycznie tak wartościowa że nie przykłada do tego wagi co straciła? Czy może faktycznie nie widzi zupełnej wartości w miejskim życiu? Gdzie tu sens, gdzie tu logika? Kobiety nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Chociaż z moją pierwszą poważniejszą laską też tak było (ale byłem gówniarz, nie miałem niczego do zaoferowania poza "sobą") - pierwszego dnia na kolanach wyszmacona jak tylko się da prosi o szansę, tydzień później latanie z koleżankami po imprezach. Bazując na SMV dziewczyna wygrała życie na te kilka miesięcy, na jej miejscu nie mógłbym się pozbierać. Być może jest przekonana (i jest przekonywana przez swoich bliskich), że tego kwiatu pół światu czy jak to się tam gada na wsi, czy jaki chuj. Cyrk.
Hehe, no pewnie myślałeś że laska będzie na kolanach pół roku za Tobą latać bo trafiła na księcia z apartamentem a tu zonk bo ona ma w sumie wyjebane i to Ty teraz masz spięcie w mózgu co się właśnie stało Jak już ktoś tu wspomniał ona se kogoś podobnego do Ciebie ogarnie w jeden weekend a Ty będziesz dalej łowił ryby w szambie z nadzieją na złotą rybkę. "Chcieliście wydymać Freda, to teraz Fred wydyma was" Pozdrawiam kolego i pamiętaj nikt nie jest nie do zastąpienia.
- 3
-
Chyba najlepsza metoda obecnie (nie licząc jakichś radykalnych typu rzucasz na stół pozew rozwodowy) to olej ją Nie interesuj się nią, zacznij zajmować się sobą i dziećmi, rób to co lubisz i próbuj w tym odnaleźć radość, Bądź szczęśliwy bez niej będąc równocześnie z nią. Póki co jesteś jak skamlący kundelek więc pańcia Cie nie szanuje. Pokaż jej, że bez niej i bez jej uwagi świetnie sobie radzisz, powinno pomóc.
PS: Gdyby się okazało, że żonka ma jednak jakiegoś bolca na boku to jej zachowanie by to tłumaczyło w 100% więc zbadaj też ten wątek.
-
Ogólnie to jest ten moment żeby się zacząć do niej dystansować bo pewnego dnia może wyskoczyć z "miś nie wiem co czuje" więc dobrze jakbyś się podświadomie zaczął do tego przygotowywać. Oczywiście nie daj tego po sobie poznać ale takie psychiczne przygotowanie da Ci spokój gdy to już się stanie (czego Ci oczywiście nie życzę). Póki co korzystaj i bierz wszystko na chłodno Może na wiosnę jej przejdzie bo obecna zima to do deprechy by doprowadziła nawet skałę.
- 2
-
Czytając tematy braci można by rzec, że każda kobieta jest taka sama bo te historie są do siebie bardzo zbliżone, ten sam schemat działania.
- 3
-
16 minut temu, Maciej45 napisał:
Czego ty oczekujesz, że w jaki sposób zareaguje na to co napisałeś z tym, że wkładasz gumę, wchodzisz albo trzaskasz drzwiami? Zabrakło u mnie w tej relacji pewności siebie, miałem chujową ramę i traktowała mnie jak petenta, masz rację z tym, jakiej ty ode mnie odpowiedzi oczekujesz? Strata czasu to żegnam, pytanie czego ja niby nie zrozumiałem, czeski film.
Nie obraź się ale gdyby była w chuj napalona, to Twoje podejście nie miało by znaczenia dla niej, sama zdarła by z Ciebie ciuchy i wskoczyła na górę szybciej niż byś zdążył mrugnąć
- 5
- 1
-
1 minutę temu, Maciej45 napisał:
Zaleta introwertycznego podejścia, mniej działasz, ale za to więcej analizujesz. Tak, muszę wyluzować, wkręciłem się za bardzo w redpilla, czuje powoli, że więcej teoretycznie rozkminiam, a później zbliża się praktyka i jest lipa. Przeczytałem dwa razy "Mężczyzne Racjonalnego" Tomassiego, Mystery Method, jestem na etapie czytania najnowszego wydania Tomassiego "The Rational Male - The Players Handbook: A Red Pill Guide to Game". Tak, mam wyjebane na laski, nie postawię już żadnej dziewczyny na piedestale. No w jakimś stopniu mam tryb "muszę mieć jakąś babę", ale to raczej wynika z tego, że zobaczyłem jak fajnie mieć kogoś obok, obejrzeć z kimś film, netflix&chill i te sprawy xD Po rozstaniu brakowało mi tego w chuj, przez miesiąc miałem myśl, że nie dam rady bez tego, ale przetrwałem. Dzięki za komentarz
Napisałem to bo sam byłem w podobnym położeniu, pewnie jak większość z nas tutaj, to są etapy i tak to funkcjonuje. Niedługo po rozstaniu w chuj brakowało mi kobiety, były jakieś kontakty z koleżankami a jedna z dwójką dzieci chciała mnie urobić w związek, na szczęście w porę się ogarnąłem... Filmiki o redpillu też namiętnie oglądałem ale to jest tak jak ze wszystkim, co za dużo to nie zdrowo i miałem po prostu przesyt tego wszystkiego. Obecnie już nic nie analizuje, pewne rzeczy po prostu wiem, głównie z doświadczenia, częściowo z teorii. Ale tak jak wspomniałem to jest proces i też musi minąć trochę czasu byś zmienił podejście, za rok będziesz się z tego śmiał, zobaczysz oczywiście wiedza zostanie ale też mocno wyluzujesz, no chyba, że się wkręcisz w jakiś kolejny związek z borderką czy coś w ten deseń 😀 daj se czas i nic na siłę, to moja rada. Pozdrawiam.
- 3
Zawaliłem, amatorszczyzna czyli zbroja dalej lśni?
w [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
Opublikowano
Każda taka sytuacja jedynie Cie wzmocni więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ja też mam kilka takich sytuacji o których jak dziś pomyślę to ogarnia mnie wstyd i poczucie żenady.