Za dzieciaka często zastanawiałem się czemu matka jest z ojcem, jak często przez niego płakała, że traktuje ją jak służącą, że się nią nią drze, jak mu podpadła itd., a jednocześnie ciągle go zapewniała, jak go kocha, przesiadywała mu na kolanach i nieraz jak się w nocy przecknąłem, to słyszałem, że dwa pokoje dalej kopulowali jak króliki, nawet jak jeszcze z niedawno z nimi mieszkałem i byli wtedy po 50. W każdym razie jako dziecko nie rozumiałem, że ojciec często był dla matki chujem, a jej w to graj i mówiłem sobie, że będę inny niż on.
Teraz po latach sam mam od ponad 6 lat żonę i 5 letnią córkę i nieświadomie kopiuję zachowania ojca wobec matki, zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych, we wkurwieniu gaszę ją jak peta, a ona potem zapewnia mnie, jak bardzo mnie kocha. Co prawda nie traktuję żony jak służącej i bardzo dużo jej pomagam w domu i przy dziecku, ale jak dochodzi do sytuacji konfliktowej to załącza się program wyniesiony z domu.
Dlatego te emocje kobiety w małżeństwie muszą mieć i często za te negatywne, gdzie je się opierdoli porządnie, są bardziej wdzięczne niż za pozytywne.