Skocz do zawartości

Mugen2

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mugen2

  1. No i wyszło! Nagrałem jak z kimś była… mega po cichu byli. Meeega. Szepty dosłownie. Już dzwoniłem do detektywa. Za tydzień pewnie będzie ustawka… Wiedziałem, że jest coś na rzeczy! Mega adrenalina słuchać czegoś takiego.
  2. Wlasnie widze ze drogich mieszkan jest masa. I na spadki nie liczę. 2,5 bańko to przegięcie. Mam max bańkę. Wiem, widziałem, oglądałem… te luksusowe apartamenty… to tylko w nazwie jest luksus. Bo w tylko w Polsce chcą zakombinować na maxa. Jak klient wymaga - tak ma. Na zachodzie cenią i szanują się ludzie bardzo. Stąd dewy musza siłą rzeczy się dostosować i dać jakość! Jak klient nie wymaga, to po co deweloper ma się starać? Musiałaby się zmienić mentalność wszystkich. Nie tylko pojedynczych osób.
  3. Ciekawe porównanie. Zgadzam się. @Kespert W jakim celu?
  4. Na chwile obecna musze szybko wydac kase. Bo inflacja. A nie mam glowy do szuknia dzialki i ekipy do budowy domu. Gdzie byc moze kroi mi się rozwód. Więc wiesz… moja głowa zajęta jest czymś innym + totalny brak czasu - bo praca na etacie. Jak przyjdzie rozwod, to bedzie jazda bez trzymanki. I nie bede mial glowy do zajmowania sie budową… wiesz, gdyby z moją myszką było wszystko w porzadku, to by było z górki… bysmy razem działali… pomagali sobie. Ale ja mieszkam z wrogiem. Rozumiesz… @Januszek852 Bank moze sie nie zgodzic na szybszą spłate kredytu. I tu jest problem.
  5. czytalem o takiej akcji chyba w USA miala miejsce. Laska sie ubezpieczyla na miliony. I z partnerem odcieli jej dłoń. - że niby wypadek. Sąd uzyskał dowody że to mialobyć wyłudzenie odszkodowania. I para zamiast zgarnąć pokaźną sumę w mln, to lasce groziło więzienie a przy tym pozbawiła się dłoni.
  6. Rozumiem, też bym nie budował kolosalnego domu. Bo i tak tam dzieci pewnie nie będą mieszkać i tak nie. Na pewno nie można tego zakładać z góry. Ja bym shed raczej w tym metraże co napisałeś + duza dzialka. Tak ze 2000 m^2. Fotowoltaika na dachu calym+ na czesci ogrodu. I wtedy samochod elektryczny i mam minimalny koszt utrzymania tego. Ale to sa marzenia. I z takim metrazem to lepiej na wieś. ja ide w drogie mieszkanie. A zawsze je bede mogl kiedys sprzedac… i zainwestowac w dom. Ja mam o tyle niewyobrażalny luksus i szczescie w nieszczesciu. Ze o kase nie musze sie martwic, a powiedzialbym nawet ze o emeryture tez nie. Bo wiem ze moge liczyc na kase ze spadku. I to naprawde kolosalnie przewartosciowuje zycie. Wtedy zaczynają cieszyć małe rzeczy. W skrocie. Jak mozesz miec wszystko, to przestaje Cie cieszyc tak bardzo to wszystko. Ja patrze na dom/ mieszkanie. To są ściany, rzeczy materialne. Do ktorych nie powinno sie tak przywiązywać - patrz. Obecne powodzie, gdzie ludzie potracili całe domy, mieszkania całkowicie. my narzekamy, a np. miliony osob w USA, w namiotach mieszkają. BTW. Polecam ten film: https://www.filmweb.pl/film/Destrukcja-2015-688536
  7. @Januszek852 Racja. Cena zmienia perspektywe. Dlatego każdy musi sam zrobić listę za i przeciw i zdecydować biorąc pod uwagę wszystkie czynniki i koszty finansowe. Nawet fakt tego że mieszkanie łatwiej byłoby sprzedać niż dom. Wedlug mnie, swoj dom, to przede wszystkim ta przestrzeń - brak sasiada za scianą i to co masz w okolo domu - działka, ogród, kawał zieleni. Sam dom - bez tego co napisalem, to równie dobrze moze byc taki bliźniak obok siebie przyklejony….
  8. Ja uwazam tez, że ten, kto wiekszosc dziecinstwa spedzil na wsi, bedzie chcial pozyc w miescie. Ale pozniej i tak, w pozniejszym okresie zycia bedzie chcial wrocic na wieś. i odwrotnie, ten kto spedzil dziecinstwo w miescie, bedzie chcial z dala od miasta, ale w pozniejszym okresie, byc moze bedzie chcial juz pozostac z dala od miasta.
  9. @Januszek852 Gdybym miał stabilną pracę (w ogole juz nagraną w PL) i sytuację rodzinną, to pewnie szukałbym działki jak Ty, z szybszym dojazdem do centrum (blisko autostrady/trasy szybkiego ruchu/pkp). co do lokalizacji, trzeba tez myslec o drugiej polowce, zeby nie wyszlo na to, ze zamiast bywac, to ludzie sie mijają. Bo wtedy to tez troche bez sensu…
  10. @Januszek852 moim zdaniem, to zaniżyłes trochę koszty domu. Działka to jakieś minimum 350 koła + dom 800-850k. a nie 850 za wszystko. Takie jest moje zdanie. Z większością rzeczy co napisałeś się zgadzam. Tylko jest ten problem, Że jak trzeba dojechać samochodem do miasta, to trzeba się liczyć z korkami I z tym że taki dojazd to bedzie okolo godziny czasu. Dojazd do pracy godzinę, powrót godzinę. To już 2 h. Dodaj sam czas pracy, i wychodzi na to że żyjesz pracą i snem. W mieście przy dobrej lokalizacji, dojazd wyniesie Cię połowe tego. na co ci dom, jak będziesz w nim praktycznie tylko spał ? Bo braknie czasu wolnego? Chyba po to żeby mieć spokój w sobotę i niedzielę. kluczowe jest moim zdaniem to gdzie się pracuje i jak daleki ma się Dojazd do pracy. Co mi po domu w którym mnie nie będzie, na rzecz mieszkania w którym byłbym dłużej? poza tym dom to nie tylko ściany, Ale ludzie którzy go wypełniają. Ja całe życie mieszkałem praktycznie na wsi i to jest super, jak masz prace na wsi, albo do max pół godziny/20 min jazdy. dla mnie czas to waluta, której nie zyskasz kupując droższy dużo szybszy samochód (jak nie ma innej lepszej opcji dojazdu) na skrócenie czasu dojazdu do pracy. Spójrz np. na Chiny, Japonia. Oni nie bez przyczyny inwestują takie pieniądze, na koleje najszybszych prędkości. Bo liczy się jak najbardziej skrocenie tego czasu na dojazdy do pracy milionow ludzi. Bo czas jest bezcenny.
  11. Właśnie się budzę chyba. Nie wiem dlaczego jakaś siła tak mocno mnie trzyma w tym małżeństwie. Chyba to przez dziecko. Rozmawialem z kumplem ktory jest w trakcie rozwodu i ktory mi wszystko opowiedział jak to wygląda dokładnie. Jego żona walila po rogach zdrowo. Az trudno mi uwierzyc w ten matrix. Cale zycie mialem inne wyobrazenia co do zycia, co do rodziny, rozwodów itd. Budzę się. Chcialbym miec dowod zdrady dla siebie. I po to, zeby jej udowodnic ze robila ze mnie debila. Coraz bardziej przychodzi akceptacja, ze musze wziąć rozwód. Mam namiar na prawnika.
  12. @Mosze Red Kolego, im dłużej tkwię w tym, tym coraz bardziej sie przekonuję do tego co piszesz - ewakuacja. Tylko ja nie mam sumienia zostawić dziecka po rozwodzie z tym czymś … Ona będzie je niszczyć. Więc muszę wygrać tą sprawę. Dziecko ma już półtora roku, a ona zaczyna stosować tresurę, krzyk i bicie ! Po prostu będzie się wyżywać na tym dziecku. Jeśli dziecko nie będzie jak pies robiło to co ona chce. Ja nie wiem jak niektórzy na forum, znoszą coś takiego… Nagrywam co sie dzieje codziennie. Po pracy odsłuchuję tego wszystkiego, bo w pracy nie mam jak. Ona kładzie dzieciaka i siebie do łóżka naszego i już zaczyna krzyczeć, żeby szedł spać. A po za tym, już słyszałem jak mały dostał przez pieluchę, bo bawi się przed snem i skacze. No i kolejny horror - dzisiaj odsłuchuję i dziecko spadło z łóżka. Ona byla przy nim i miała go usypiać ! Pewnie w telefon się zapatrzyła, bo ona tak się zajmuje dzieckiem…. Mało tego, dziecko spadło i płacze, a ona zrzuca winę na dziecko. A zastanawiam się przypadkiem, czy nie chciała przypadkiem zrobić lekcji dziecku, żeby sie nauczyło, zeby nie skakać… Czytałem, że ponoć socjopaci właśnie tak robią i tresują dzieci. Typu - socjopata mówi: ,,wejdź na szafę , wejdź, jak coś to Cię złapię. Dziecko wchodzi, spada… a socjopata nie łapie, po czym mówi do dziecka - widzisz? To jest lekcja, nie wolno ufać innym ludziom”. A co do tych ubrań, to przesłuchałem w pracy z 2 godziny nagrań o zakupoholikach i się zastanawiam, czy ukradła, a może po prostu chowa to przede mna. Może niekoniecznie ,,zwinęła”. A nie wiem w jaki sposób to sprawdzić. Jakby wyszła z mieszkania, to bym przeczesał mieszkanie w poszukiwaniu magnesów. Albo porobiły zdjęcia ubrań i poszedł do marketu z zapytaniem czy te ubrania (po kodzie kreskowym), nie zostały ,,zwinięte”.. Muszę pogadać z adwokatem, jak to jest z opieką przy rozwodzie i co zrobić jak mam domysły, że żona kradnie… i czy to duży dowód na uzyskanie opieki… Ale słyszałem, że kłótnie rodziców, nie są pretekstem do przyznania opieki. Bo to się dzieje pomiędzy rodzicami. Tu zwyczajnie ponoć matka musiałaby się wykazać skrajnymi zaniedbaniami wobec dziecka - typu alkoholizm, narkotyki itp. Ten kraj jest niesamowicie sfeminizowany. Widać to na każdym kroku. Jedno wiem. Przy mnie na tresurę i krzyczenie na dziecko nie zdobędzie, bo wie, że będę bronił dziecko. A tymbarskiej bicie dziecka. Jak jestem w domu. Jak mnie nie ma, to robi sobie co chce. Mało tego, jak się do mnie tak zachowuje, to jak dziecko podrośnie, to będzie 100% tak samo się zachowywać do dziecka, albo i gorzej. Ona się nie ogarnie raczej. Socjopatów w USA nie leczą. To nie ma sensu. Tacy ludzie się nie zmieniają, bo nie mogą, mają braki w obszarach mózgu który jest odpowiedzialny za empatię i współczucie które były skutkiem wychowania. Tego nie da się na nowo wykształcić… Co jest jeszcze gorsze, czego nie pisałem, to fakt, że to co się dzieje, tutaj u mnie w mieszkaniu, wiedzą o tym moi koledzy z pracy, szef. Stad, bo. Żona krzyczała regularnie strasznie głośno, tak, że sąsiadka chciał policję wzywać. Mieszkanie wynajmuję od kolesia który jest dobrym znajomym z moim szefem. A sąsiadka wszystko donosi co sie dzieje właścicielowi mieszkania, a ten dalej mojemu szefowi. Nikt mi wprost nie powiedział tego, bo Ci ludzie maja inna mentalność niż POLACY. ALE: 1) jak byłem po podwyżkę, to szef się mnie zapytał wprost : czy mam problemy z żoną - w małżeństwie. Skłamałem, że nie. 2) Mój kolega z pracy parę razy używał zwrotów, że z kobietami trzeba delikatnie…. Pił do tego, że ich zdaniem, ja tutaj leję żonę/ biję i dlatego są takie awantury i że to ja trzęsłam drzwiami mega. 3) Raz ten kolega w rozmowie do mnie spytał się mnie jak mi minął weekend i pyta czy żona była na mnie zdenerwowana. Po tych słowach, ja powiedziałem, że nie. Oraz zapytałem go, skąd to pytanie o moją żonę i jej zdenerwowanie. I UWAGA. On się przestraszył. Nie wiedział co powiedzieć i przełknął głośno ślinę - silne emocje. Powiedział, że tak dla żartów. Nie przyznałby się. Ale wiem, że on coś wie. 4) Kolejny kolega przestał się ze mną spotykać. Odciął się. Mieliśmy razem iść na oddanie krwi. 5) Inny kolega - zaczął mnie bardziej szanować - gdzie wcześniej raczej było odwrotnie. Tu może jest gorzej niż w PL jeśli chodzi o opiekę ojca nad dzieckiem.. Ale psychologów mają myślę, że lepszych. Tak myślę. Bo np. Koledzy palili zioło i zabrali im prawko. Do tej pory nie mają. Bo mają czas na resocjalizację, ale psycholog po rozmowach moze stwierdzić czy się poprawili, czy nie. Może losowego dnia zadzwonić i poprosić o zrobienie badań na obecność narkotyków. No i z rozmowy, on moze udawać i kłamać ile wlezie i tak dobrze jak potrafi, a i tak psycholog może odmówić możliwości wyrobienia ponownie prawka. No i tak się składa, że wyrobienie nowego prawka wtedy, to jest koszt 10tys Euro. Uaktualnienie…. Widzę na Allegro 3 nowe rodzaje perfum. Nie wierzę, że kupuje nowe i sprzedaje, żeby na różnicy w cenie… Choć w TK MAXX są duże promocje… muszę zobaczyć po ile kosztują.
  13. Racja. A i wtedy może mieć wątpliwości czy mówisz prawdę
  14. W tej chwili nie wiem czy odnosisz się do tego, że mogę ściemniać, czy ironizujesz, że to dla mnie prawdziwe problemy gdzie dla wielu by nie były. Nie uważałem tego za Chamskie, oraz nikt nie dał mi takiego sygnału że poczułby się chamsko. ale dzięki za zwrócenie uwagi. Postaram się inaczej komunikować. @mac Ci coś doradził, oddał swój czas za darmo, a Ty mu piszesz że "bzdury", po co tak agresywnie? Ponieważ, nie zgadzam się z tą tezą. I poniosły mnie emocje. Oraz nie wiem jak rozwiązać te problemy, żeby było najlepiej. No i nie uważam wystawienie paru rzeczy, za jakąkolwiek konkurencję dla ludzi którzy zajmuja się tym wrecz zawodowo i sprzedają masowo. ok. Postaram się inaczej komunikować. Coś też nie pomyślałem że mogło to być Chamski dla kogoś, tylko nikt mi tego zgłaszał. Oraz nie wiem czy piszesz w ich imieniu, czy ze swojego punktu widzenia. Też poczułem irytację, bo dużo czasu zajmuje mi opisywanie tego. Uwierz mi, doceniam to bardzo. Bo nie mam z kim o tym rozmawiac. Dziwi mnie trochę to, że nie zauważasz tego, ze @Tornado prawie w każdym wpisie ocenia moją osobę, wręcz jedzie po mnie. A ty tego nie odbierasz za przejaw chamstwa.
  15. Poza tym, czuję sie za to winny, bo ona woli wynieść, żeby zarobić. Bo jak nie chciała dokładąć się do życia, to ja jej powiedziałem bardzo przekonująco, że ja sie brzydzę kobietami, które pasożytują na mnie. Brzydzę się. Czuję wstręt jak mam taką mieć jakiś kontakt seksualny, to jak bym poszedł na divy.. taka osoba która jest ze mną tylko dla pieniędzy, a nie dokłada się do życia. I tylko ciągnie kasę na wszystko, taka utrzymanką. I naprawdę zadziałało. Ona zrozumiała, że mnie odchodzi libido jak jestem z kimś kto pasożytuje. I zaczęła normalnie w tygodniu chodzić i kupować ze swoich oszczędności jakieś jedzenie, jak brakło czegoś z zakupów które razem zrobiliśmy z całego tygodnia. Tylko jest jeden problem - mnie mimo jej odmiany pod tym względem, to już libido spadło do niej samej, przez jej zachowanie wobec mnie przez tak długi czas, bez żadnych napraw i refleksji z jej strony.. Bo dla mnie dokładanie się do życia to coś NORMALNEGO, a według niej, to coś nadzwyczajnego z jej strony - jakiś duży gest. I kiedyś zrobiła zakupy bardzo duże - za 100 Euro. BTW ja robię co tydzień za 150EURO - około 500-600Euro. I Gdyby było dobrze miedzy nami, to by zrobiło na mnie wrażenie, ze tyle wyłożyła wtedy na zakupy, (BTW - chyba chciała sie przymilic wtedy zeby był seks. Bo już ze 2 miesiące nie było. )ale tak, to nie wzruszyło mnie to. Po tym co wcześniej robiła - rzucanie jedzeniem. No i ona nie przyjdzie do mnie i nie poprosi o zwrot pieniędzy na ubrania dla dziecka (jak ustaliliśmy, ze będę jej dawał na ubrania dla dziecka, co przytaknęła ze godzi sie na taki układ), bo jak mi napisała: ,,Ona zna moja opinie na temat wydzierania pieniędzy od facetów przez kobiety”. I siedzi jej to w głowie! Mimo iż ustaliliśmy, ze ja dobrowolnie jej będę dawał kasę na to, i moze śmiało przyjść i poprosić o to. I myśle ze dlatego woli zabrać ze sklepu niż przyjść do mnie i poprosić. DUMA. I myśle ze dużo jest takich rzeczy które ja jej chciałem przekazać, a ona to zrozumiała nie tak jak ja bym to chciał.
  16. I tak i nie. Z jednej strony, wyjdzie dobrze, z drugiej strony - może stracić do mnie zaufanie. Ale jak tak pomyślę, to przecież ona już dawno nie ma do mnie zaufania. Popieram. Nie pójdzie na terapię.Odbierze to, że jej się upiekło. Będzie odwlekać. Rodzice są od wychowywania. Partner jest od prowadzenia i stawiania granic (A jak się nie podoba i przekracza - to do widzenia). Jutro spróbuję się umówić do prawnika i zapytać jak mogę udowodnić wynoszenie i jakie dowody są potrzebne. Gdyby nie chciała się przyznać, a ja pójdę na policję, żeby mnie tam nie wyśmiali, że nie mam dowodów, a przeszukiwać mieszkania pewnie nie będą mogli… albo już sprzedała… więc może będzie ciężko to udowodnić. Bo być może trzeba złapać na gorącym uczynku, żeby to dopiero wyszło. W weekend jadę do PL, bo chcę nagrać na dyktafon, czy może się z kimś spotka. A w przyszłym tygodniu oznajmię jej o wynoszeniu ubrań. I Tu sie pojawia problem. Bo przykładowo - kłótnie rodziców nie stanowią o tym, że ona może być złą matką, żeby mnie dać opiekę dziecka. Wynoszenie ubrań - już bardziej, bo to zły wzorzec. Ale tez nie taki przesądzający sprawę ! Mogę mieć dzieki temu bardziej decydujący wpływ dotyczący dziecka, ale ono może nadal być przy matce. Musiałaby sie stoczyć - pić, ćpać, albo byc mega rozpustna - to wtedy tak. Mój ojciec wywalczył prawo do opieki nad nami a i tak mial mega ciężko, wygrać sprawę, ale walczył jak lew. Życia i tak nie zacznę tak naprawdę nowego…. Bo i tak będę uwiązany dzieckiem z nią. A nowej rodziny i bobasa nie zamierzam zakładać, bo nie chcę krzywdzić tym obecnego syna i samego siebie. A co do jej zmiany. To ja i tak tego do końca mogę nie odkryć. Ona przed obcymi gra lepiej niż w Hollywood.
  17. Ja wiem czego chce w życiu. Czego oczekuję. Nie wiem jak to osiągnąć. Myślę, że każdy ma lęk przed samotnością. I to naprawdę widać po ludziach. Każdy potrzebuje kontaktu z ludźmi…Niektórzy zatracają się w pracy, niektórzy kupują sobie psy/koty. Niektórzy żyją w związkach i są samotni. Niektórzy żyją sami a nie czują się samotnie, bo mają dużo znajomych z którymi spędzają czas. A ja jestem ekstrawertykiem. Przychodzę do domu i poza dzieckiem, to jest cisza ! Żona w swoim pokoju, ja w swoim. Jak obcy ludzie. To jest chore. W normalnym związku, to teraz powinna być sielanka. A mamy jak w 30 letnim małżeństwie. Ja potrzebuję z kimś rozmawiać, spędzić czas. Wielu ma rodziny. Spędzają czas z rodzinami, nie mają czasu dla innych. Ludzie pracują w tygodniu, też czasu nie mają. Albo sami zajmują się sobą, nie spotykając się z innymi. Jej matka raz jej sugerowała - drżyj sie na niego. A ostatnio jak właśnie tak robiła i rzucała naleśnikami po oknach, to po tym zabrałem ją i dziecko na wycieczkę do otwartego zoo… po tym - ona w rozmowie z matką, rozmawia i matka pyta sie jak jest - Ona mówi: że ,,jest jak w starym małżeństwie”, ,,widać, że ją to też jakoś męczy” i mówi, że jest źle i czasami jestem normalny. To czasami to miała chyba na myśli wtedy, jak ją gdzieś zabiorę. Albo powiem czegoś choćby minimalnie krytycznego. Matka na to: ,,to już tak bedzie i sie nie zmieni”. Jak żona jest bierna i NIC NIE ROBI. To co ma się zmienić? Przez nic nie robienie nic się nie zmieni. Ostatnio zaczęła bluzgać na mnie i wyzywać od ,,pojebów” , dałem jej znać, że nie rozmawiam z nią za to i oczekuje przeprosin. Ona mi gotuje. Jak przychodzę z pracy, jedzenie ugotowane i podane… Nie rusza mnie to w ogóle. I na drugi dzień coś zaczyna gadać, a ja do niej, że chyba zapomniała o tym co jej powiedziałem ostatnio. I znowu jej przypominam. Że nie rozmawiam z nią i oczekuje przeprosin, po tym jak rzuca jedzeniem i bluźni na mnie. Ona ma TOTALNIE GDZIEŚ, żeby mnie przeprosić. Myśli, że może mnie tak traktować i ja przejdę do porządku dziennego z tym. Ja mam tego dość. Nie będę czekał tygodniami, miesiącami, aż KTOŚ WYGRA i odpuści. Czy to ja czy ona. Ja w takie gry nie gram. Szkoda mi życia. Jak ona nie chce ze mną spędzać czasu i rozmawiać, pieprzyć się, to do widzenia. Poszukam sobie kogoś kto zechce. Nie zamierzam czekać latami, aż mi lat przybędzie, żebym mógł się z kimś pieprzyć. Albo zabawy w smutny dom, a poza domem szczęśliwe życie. Nie chce czegoś takiego. Ona ma mnie za ZERO !! Tak ja się czuje. Jeszcze raz rzuci jedzeniem - to jej powiem, że jak jeszcze raz. To rozwód. Albo wkrótce jej oświadczę, że jak jeszcze raz, to rozwód. 2 lata po ślubie - nagrywam na pendrive i wysyłam zdjęcia nasze ślubne po rodzinie jej i mojej, z dopiskiem, tylko moim (ona w końcu nie chciała wysyłać nikomu i mi podać adresów). Wysłałem dzisiaj test na ojcostwo. Jadę do Polski w weekend. Zobaczę czy nagra sie na dyktafonie czy sie z kimś spotkała. Po przyjeździe informuje o tym, ze ma zwrócić kradzione rzeczy…, albo idę na policję. I szukam powoli adwokata. Ja nie chce tak, żyć. Żyć z wrogiem, kto mnie będzie tresował, nie szanował i żyć bez seksu. Przeczytaj temat ,,Czy donieść na żonę” w dziale ,,sprawy rodzinne i dzieciaki”. Ubrania mają klipsy magnetyczne, które można rozpiąć bardzo silnymi magnesami. Jeśli się ich nie ściągnie to wynosząc ze sklepu, bramka będzie pikać, że ktoś coś ukradł. Przeglądając jej telefon, widziałem, ze kupowała coś takiego i oglądała filmik, jak tego używać. no tak, działają na swoją niekorzyść. Nie kumam tego w ogóle, takiego podejścia ! Dlaczego ja tak nie mam? Dlaczego ja nie uważam tego za słabość, tylko wręcz przeciwnie, uważam, to za cechę ludzi silnych, którzy potrafią mowić o swoich potrzebach i potrafią pomagać innych oraz prosić o pomoc w razie potrzeby. Ludzie sami mało zdziałają. Natomiast współpracując mogą wiele zdziałać. Nie ma tego tutaj u nas na 1000%. Dostaliśmy ubranka od mojej rodziny i jej rodziny już dawno. A to nie są ubranka dla dzieci. To są ubrania dla dorosłych, które ona schowała. Ile by zarobiła kupując i sprzedając i zarabiając na marży ? Myślę, że mało. Ile by zarobiła ,,wynosząc „ i sprzedając? DUUUŻO. No właśnie. Ona nie umie czekać. Nie ma ani procenta cierpliwości. Nie wierze w przypadki. Myślę, że prawie na pewno ,,to wynosi”. Zresztą widać było po niej ostatnio, miała jakby takiego doła moralnego… i przyniosła sobie Amaretto i do kawy sobie dolewa. Widać, ciężko jej jest. Radzi sobie jakoś ze stresem. Jutro spróbuję się przejść do prawnika i porozmawiać chwilę i dopytać jakie są konsekwencje prawne wynoszenia ubrań i jak można to udowodnić ze ktoś to robi (mam zdjęcia ubrań z kodami kresowymi z aukcji). Muszę to wiedzieć, zanim podejmę kroki. Już widzę jak zareaguje… zaproszę ją do łazienki wieczorem i zamknę drzwi. Jak mały bedzie spał, zeby nie słyszał jak rozmawiamy. Powiem jej , ze chce z nią porozmawiać i niedługo dostatnie silnego porwania emocjonalnego. Żeby była gotowa, bo jak dostanie, to kończę rozmowę i wychodzę z mieszkania. Powiem, ze ma sie przyznać i oddać i że ma czas do namysłu godzinę, co zrobi. Po tym czasie jak mi nie powie, ide na policję w trybie natychmiastowym to zgłosić. I pójdę.
  18. No właśnie…. No i powiedziałem, że jak coś to uciekamy /wracamy do Polski !
  19. Zdaje sobie z tego sprawę i to mnie martwi. Czytaj ze zrozumieniem - za granicą nie ma niebieskich kart. Tu potrafią zabrać dzieci…. Czytaj inne moje tematy… Kablowanie - kiepska, ale co, jak teraz to robi, to później też będzie, a dziecko tez zacznie, bo uzna to za normę? Nie tak chce wychować dziecko. Jeśli chce mieć wpływ na wychowanie dziecka, to muszę zadziałać. Nie mogę być obojętnym. Wiem o tym, co piszesz. Wiem, że moja wina. Teraz skupiam się na rozwiązaniach tego. Czytaj dokładnie wątek. @Mosze Red A co, gdy nie będzie chciała zwrócić przedmiotów, ale będzie chciała podjąć terapię i będzie mówić, że to zrobi, byleby nie zwracać przedmiotów i żebym nie szedł na policję i będzie błagać ? Lepiej mimo to, nie wierzyć i żeby zwróciła, prawda? Kiedyś była taka akcja, ze chciałem, żeby poszła na terapię panowania nad złością, jak były początki jej wybuchów agresji. Ale nie dochodziło do skutku - zmieniała zdanie po czasie.
  20. Niemcy. Myślę, że z jednego, albo 2 sklepów. Jesteśmy tutaj sami. Nie wiem czy czytałeś ten wątek cały ,,czy donieść na żonę”, albo mój drugi: ,,Cena posiadania rodziny! Zostać, czy się rozwieść? Historia HARD”. 1) Pisałem, że ona kiedyś brała narkotyki. Chciałem porozmawiać z jej rodzicami o tym, czy wiedzą, że ona kiedyś to robiła. Ich reakcja była nie takiej jaką oczekiwałem. Była nijaka. Chyba nie chcieli o tym rozmawiać. Wyjęli wódkę z lodówki i polali sobie po kieliszku i zapytali mnie czy nie chcę (odmówiłem). 2) Jej siostra mieszka za granicą w innym Państwie. Jej były mąż dilował narkotykami. Jej rodzice o tym wiedzieli. I nikt nic z tym nie zrobił. Jej siostra w końcu się rozwiodła. Ale nie przez to, że dilował. Tylko przez to, że (tak myślę, miał deprechę jakąś) przestał pracować, i przynosic kasę do domu i podbierać jej kasę. Jej najbliższa rodzina (ojciec, matka, syn, córka), oni praktycznie z domów nie wychodzą, żeby spotykać sie ze znajomymi/rodziną. Ja znam jej rodzinę tylko z wesela. Oni się nie odwiedzają. Poza dwoma kuzynem i wujkiem, którzy do nich przychodzą. Brat mojej żony - to on jak przyjdzie ze szkoły to non stop komputer i gry. Od rana do północy albo później. Weekendy całe dnie. I święta, TO SAMO ! Nawet obiady mu matka, albo ojciec do kompa przyniosą ! I ONI SĄ ŚLEPI, ŻE TO NAŁÓG, Nie mówiąc, żeby cokolwiek zadziałać. Zapytałem jej matki raz, czy coś z tym zamierza robić, czy nie widzi, czym to szkodzi. Ona na to: ,,wystarczy, że raz przyjdę i mu powiem, żeby nie grał, więcej nie muszę”. To jest według niej wychowanie. Przyjść i raz zwrócić uwagę. To ja ją wyciągam, żeby mnie poznała z jej rodziną. Albo, żebyśmy kogoś odwiedzili z jej rodziny. Ona nie czuje takiej potrzeby, żeby kogoś odwiedzić. Więc nie wiem, czy jej rodzinę by to w ogóle obeszło. Bliska rodzina - masz na myśli ojca i matkę i rodzeństwo? Myślę, że musiałbym ściągnąć osoby z rodziny jej - kuzynki, kuzynów, wujka - tych z okolicy. Przeczytaj sobie wątek o ,,Cena posiadania rodziny! Zostać, czy się rozwieść? Historia HARD” - jej ojciec i matka wstawiliby się za nią jak to by wypłynęło i jeszcze by najechali na mnie ze ją wydałem. Ale myślę, że kuzynostwo, może miałoby bardziej realny wpływ… Moim zdaniem nie odda ubrań i rzeczy. Zbyt wielki wstyd to dla niej będzie. Boje się jej reakcji jak przyjdzie mi z nią porozmawiać - jej agresji, i tego jak dostanie porwania emocjonalnego i zacznie krzyczeć, trzaskać drzwiami przy śpiącym dziecku. Bo zamierzam z nią porozmawiać ( w łazience) jak mały będzie spał. Muszę mieć dowód - zrobić zdjęcia ubrań, jak będzie się kompała. No i screeny aukcji z Allegro. Bez jakiegoś dowodu realnego to nici - gdyby się wypierała, że kupiła… Ale porozmawiam z nią za tydzień, teraz chce w ten weekend pojechać do PL, i zobaczyć czy sie nie spotka z kolegą. Dyktafon prawdę mi powie. Czuję że ta akcja będzie równoznaczna z rozwodem. Nie mam pojęcia jak zareaguje. Zapytam ją w PN i wyjaśnię, że ma oddać rzeczy. Zobaczę co powie. Wszystko nagram, bo moze sie przyzna. Albo w razie ataku na mnie… @Mosze RedNie wiem czy to by podziałało, bo mój ojciec był alkoholikiem i myśle ze było to dużo dużo za późno, ale chyba ze 100 osób wiedziało i chciała mu pomoc. On sam chciał, ale nie dało rady… Może w jej przypadku pomoże. Na terapię - do seksuologa ją namawiałem - nie chciała. Na terapię par, chciała, ale była katastrofa. A sama na terapię nie chce - to ja jestem nienormalny. Zacznę od rozmowy z nią i powiem co ma zrobić: 1 Zwrot towaru, jak coś już sprzedała to zwrot kasy (z jej kieszeni) 2 Przeprosiny dla ludzi, których okradła. 3 Psychoterapia 4 Jeśli nie będzie poprawy, albo odmówi zwrotu, albo będzie szła w zaparte, albo zrobi scenkę z przerzucaniem winy na ciebie to cóż zgłaszasz na policję i tyle, naważyła piwa, niech je sama wypije. a jeśli to zgłoszę i się ode mnie odetnie i nie bedzie chciała mieć ze mna kontaktu, to wtedy zwołam rodzinę… . I się zastanawiam, czy w tym czasie nie rzuci mi papierami rozwodowymi. Ostatnio chwaliła mi się, że sprzedała w końcu wystawiła suknię ślubną na aukcję… fajnie, ale szkoda, że razem z tym ,,przedmioty ze sklepu…”. Tą suknie już 2 lata sprzedaje… Tyle razy jej mówiłem, ze nie musi osobiście jechać i jej wozić po sklepach. Może wystawić w necie, na pewno ktos sie odezwie i bedzie miała kasę. Słyszałem teksty - ,,nie bedziesz mi mówił co mam robić” , albo ,,zrobię wtedy kiedy mi się zachce”. Miałaby zwrot z podatku za przepracowany prawie rok tutaj. Nie garnie się do tego w OGÓLE. Rodzice jej nie nauczyli że tak się robi i jak widać nie chce się jej, kompletnie o tym nie pamięta. To samo - kupowała ubranka dla dziecka ze swojej kieszeni. Mówię do niej - przyjdź do mnie i powiedz ile wydałaś to ja Ci przeleje kasę. Ona do mnie: To Powinien być Twój obowiązek, żebyś do mnie przyszedł i się spytał - ile mam Ci oddać. !!!!! No szok ! Mówię, jej - to przecież Tobie powinno zależeć na kasie ode mnie, a nie mi na tym, żeby Tobie dawać. Ona - jak narcyz. Potrzebuje, żeby to do niej przyjść. A nie - ona do kogoś. Teraz tak sobie pomyślałem, czy ona przypadkiem może nie mieć lęku społecznego po takim zebraniu rodzinnym. Może sie zablokować na kontakty międzyludzkie…. Mój ojciec tak chyba miał, jak matka naopowiadała, że ją zdradzał i z akcją z alkoholem…. po porodzie miała takie napady, że jak odsłoniłem zasłonkę w kuchni, żeby dziecku coś pokazać, co jest za oknem, i jak pokazałem i pozostawiłem zasłonkę odsłoniętą, to ona ją zerwała i rzuciła o podłogę krzycząc że robię po swojemu i że ma być zasłonięta i że dziecko nie chce oglądać. Kiedyś nie mieliśmy w ogóle żadnych zasłon i nie było problemu. Tak samo ze światłem - darła się na mnie, że ma być wszędzie zgaszone, kiedyś jej kompletnie to nie przeszkadzało. Nie działały wytłumaczenia. Ale ja nie odpuszczałem. I jakoś jej przeszedł ten lęk. Wtedy nawet nie chciała iść na dwór z dzieckiem. I nie widziała problemu. ale potem jak szła, to nie szła w ogóle na spacery z dzieckiem, tylko do sklepów. Nawet na chwilę nad rzeczkę nie chciała pójść - w drodze do sklepu. Wtedy zrozumiałem, że ona ma problem z zakupami… No ale jak jej pewnego dnia wyjaśniłem, że nie chcę, żeby dziecko uzależniło się od tych sklepów bo ciągle tam chodziła, to na jakiś czas zrozumiała i zaczęła chodzić na spacery w okół rynku z nim. Ale to było do czasu. Na place zabaw nie chce chodzić bo ją nudzą.. Dzięki za radę @Mosze Red Zastanawiam się, co będzie jak ona na terapię nie będzie chciała iść. 😕 zmusić jej nie można, nie ma takiego prawa, aby ją zmusić. Ja jej tą terapię mogę opłacić - z nadzieją, ze to by jej pomogło. Bo jak nie bedzie terapii, to będzie nawrót… P.S. Wtedy Powiedzieć przy niej, że idę na komisariat to zgłosić?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.