Skocz do zawartości

VenomDch

Użytkownik
  • Postów

    81
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez VenomDch

  1. Cześć serdeczne. Na wstępie chciałbym podziękować, że jednym kliknięciem palca można czytać tak wiele treści dotyczących naszej natury, porad, wsparcia, materiałów i wiele, wiele innych. Po części poczułem się delikatnie zobowiązany, żeby podzielić się swoją zwyczajną historią (jako, że na formu siedzę z dobre pół roku w miarę regularnie), która może trafi do podobnych jak ja osób. Zacznę krótko o początkach swoich problemów, bo zasadniczo do ich początku wiodłem raczej rozkoszne i wolne życie jako dzieciak latający po podwórkach i denerwując mamę, że późno wracam. Pochodzę z rodziny szybko rozbitej, tata wyprowadził się kiedy miałem 3-4 lata, w jego miejsce po całym chaosie pojawił się ojczym. Z tatą kontakty zachowane mam bardzo dobre do dzisiaj, z mamą również - z resztą to ona oczywiście wygrała sprawę w sądzie o prawa do opieki nade mną. Niestety/stety jest to osoba mocno dominująca i absurdalnie pewna siebie (może tylko z fasady, bo nigdy nie wnikałem głębiej), co niestety jest prawdopodobnie podłożem moich dotychczasowych problemów. Do taty wpadałem okazjonalnie, kilkanaście dni w roku nocowałem. Ojczym starał się i działa aktywnie ze mną w wielu tematach do dziś, no ale biologicznym synem nie byłem, sami rozumiecie. Jako 8-13 letni gówniarz nie byłem zbyt wdzięczny i jeszcze buntowałem się, że "przecież to nie mój ojciec", ładnie gdzieś tu na forum opisane, dość oczywiste zjawisko. Tak po krótce sytuacja w rodzinie. Uważam, ze moje właściwe kłopoty rozpoczęły się już w 4 klasie, tam miałem pierwsze symptomy lęku, strachu, przeszedłem w miarę łagodnie podstawówkę z okresem buntu w klasie 6. Generalnie z nauką nigdy większych problemów nie miałem. Gimnazjum to już istny horror. Początek gehenny jaką sobie zafundowałem, a może jaką zafundował mi charakter, słabość? Nie wiem. Ogromny stres napędzany dość dużymi ambicjami - nauka. W nią wkręciłem się w sposób absurdalny podobnie jak w jedyną poboczną rzecz, którą się zajmowałem i zajmuje do dziś (od 8 roku życia trenuję regularnie piłkę nożną). Zatracałem się w tym co niby pozytywne, ale tylko złudnie... Ogólniak uważam, za najgorszy etap w życiu. Nauka podkręcona x3. Nie miałem niestety też dla siebie pomysłu, nie czułem się mocny w czymkolwiek. Z tego etapu nie pamiętam właściwie nic oprócz stresu, lęku, niskiego poczucia właśnej wartości, bólu. Tutaj rozpoczęły się pierwsze próby walki o siebie u psychologa, był płacz. Byłem kompletnym wrakiem człowieka, jedyne co na sekundę dawało mi radośc to dobry stopień w szkole i piłka nożna, która pozwalała się od tego całego syfu w głowie oderwać. Na szczęście szkoła pomagała mi jak mogła, dlaczego? Nie jestem pewien, ufali mi, wierzyli, że mam problem, za co jestem dozgonnie wdzięczny. Maturę pisałem właściwie sam co pozwoliło mi zbliżyć się do potencjału na jaki byłem gotów ją zdać. Ktoś powie, ze frajerstwo z mojej strony? Bardzo możliwe, ale byłem tak rozbity, że uratowało mi to resztki psychiki. Kończąc ogólniak byłem ciężko wypruty, a przecież jeszcze studia. zdecydowałem się na studia inżynierskie. Nie chcę dokładnie zdradzać co, może kiedyś? Ukończyłem je prawie dwa lata temu. Dopiero w połowie ich trwania poczułem jakąkolwiek pewność siebie. Jakie z tego efekty? Przez lata byłem skupiony tylko na nauce i sporcie. Udało mi się na szczęście utrzymać przynajmniej siatkę znajomych. Zauważyłem jednak dopiero nie dawno, że właściwie nie poznaję praktycznie już nikogo innego. Ma to swoje plusy, bo mam przyjaciela z którym znam się od przedszkola, mam kilku innych znajomych wieloletnich, więc jakies silne więzy są. Natomiast ktoś spyta, a jak z płcią przeciwną, a no nijak. w połowie studiów przeżyłem pierwszy w życiu haj hormonalny. Rozbił mnie doszczętnie, prawie rok z życia. Zakończyło się to na szczęście koszem, potem wizytą u psychologa i początkiem pracy nad samym sobą, ale o tym ciut później. Kobiety raczej nigdy nie były mną zainteresowane, dużo w tym mojej winy, bo byłem niedostępny, nigdy nie podchodziłem zagadać, a one nie podchodziły do mnie - standard. Z natury jestem nieśmiałym i spokojnym człowiekiem z pragmatycznym podejściem do życia. Gwałtowny bywam po mamie, ale bardzo rzadko. Z wyglądu wydaje mi się, że bardzo średnio? Ciężko powiedzieć. mam 174cm wzrostu, ważę 65kg, jestem w dobrej kondycji i formie jak na zwykłego gościa ze względu na regularne treningi. Staram się i prowadzę calkiem nieźle, normalne żarcie, mało przetworzonej papki, nie piję, nie palę. Wyglądam na znacznie młodszego (kiedyś ktoś tutaj stworzył temat plastusie lub podobnie brzmiący). Ludzie dają mi 17-18 lat, a mam obecnie ponad 24. Tak w dużym uproszczeniu i pewnie wieloma ubytkami opisałbym dotychczasowy niezbyt ciekawy żywot. Obudziłem się niestety z własnych problemów chyba dość późno. Kontaktów z kobietami nawet na msg nie mam od 2 lat (mały wyjątek pojawił się na chwilę kilka dni temu). Jednak tego bardzo brakuje, mimo, że to forum bardzo pomogło mi zmienić myślenie z zaprogramowanego bluepillu na coś bliżej redpillu, ale wiadomo to się nie dokonoa w miesiąc, rok. Obecnie od roku mieszkam sam, przeżyłem najgorsze bagno czyli kosza i bezrobocie na raz spotęgowane samotnością mieszkania. Wychodzę na małą prostą, mam pracę w zawodzie, mogę działać na swoim, czuję większy spokój i spokojniej śpie, staram się zmieniać nawyki. Obecnie nofap (chociaż niestety brak kobiety rozsadza beret, ale co zrobić), trochę uczę się angielskiego, teraz także oprócz czytania forum chce w nim aktywnie uczestniczyć jak chęci i psycha pozwolą. Podsumowując. Nie warto ukrywać swojej deprechy, nerwicy, jakiekolwiek problemy konsultujcie z psychologiem. Nie zaniedbujcie także kontaktów z kumplami i pozwólcie sobie na ten luz na który ja sam sobie nie pozwoliłem. Nauka nie musi oznaczać braku zabawy, poznawania ludzi. Być może ja już jestem stracony w szerszej perspektywie na poznawanie kobiet, ziomeczków. Może jednak ktoś młodszy weźmie sobie do serca, że sztuka odpuszcznia to bardzo ważna umiejętność. Jeśli ktoś wytrwał i udało mu się to przeczytać, to bardzo mi miło. Przepraszam za błędy i formę, dawno nie pisałem czegoś tak luźnego i długiego. Pozdrawiam
  2. Powinna, ale niestety nie trafi. Zasada jest prosta. My nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych. Przecież władza w tym pseudo ustroju nie jest wieczna. W następnych wyborach PiS może nie wygrać i wtedy jak by skończyli wsadzając za machlojki kogokolwiek do więzienia? Koryto jest odpowiednio duże by prosiaki mogły odstawiać teatrzyk nad naszymi głowami, kosztem naszych portfeli. Tak na prawdę każdy jest zadowolony i najedzony.
  3. Cześć. Miło, że kolejna osoba będzie dzielić się swoją wiedzą.
  4. VenomDch

    Przywitanie

    Cześć serdeczne wszystkim. Po tej stronie Venom🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.