Skocz do zawartości

deleteduser174

Użytkownik
  • Postów

    1898
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez deleteduser174

  1. 17 minut temu, Druid napisał(a):

    No widzisz.

     

    Zobacz ile wiedzy, grafiki trzeba włożyć, żeby coś takiego stworzyć.

     

     

     

    I ile lat "filmiki na jutubie" moga byc dochodowym biznesem? 5? 10? Jak dla mnie slepa uliczka. 

     

    Ktos Ci wyciagnie krzywa akcje z filmiku sprzed 10 lat, zmienia sie poglady ludzi za kilka lat i ... nagle masz "Pandora Gate". Tak?

     

    Prawdziwe pieniądze są w produkcji. Tam, gdzie się wytwarza PKB i w pokrewnych usługach.

     

    Jak mi wyposażają obiekt typu sklep wielkopowierzchniowy w automatykę, to jak sądzisz ile czasu trzeba to będzie serwisować? 15 lat minimum. I z tego mogę mieć pracę non stop.

    • Like 1
  2. 11 minut temu, Druid napisał(a):

    Ja lubię historię alternatywną, gadać o tym, myślisz, że gadanie o historii alternatywnej przez kilka, kilkanaście minut i tylko na kilka tematów jest wystarczające, żeby np. założyć kanał na youtube i zarabiać  tak, żeby  starczyło na życie 5 tyś na miesiąc .

     

    @Druid Ja lubię różne rzeczy poza pracą i lubię robić zawodowo to, co robię. Mam 49 lat i wiem co to znaczy robić to, czego się nie chce, ale nie ma wyjścia. To bardzo obciążające, gdy nie robi się czegoś z pasją.

    Krótka droga do wypalenia i jednak z mojego doświadczenia radziłbym każdemu robić to, co się lubi i z tego zbudować swoje doświadczenie oraz niszę, gdzie będzie się dobrze zarabiać.

     

    Samo suche pracowanie dla kasy to opcja, gdy nie ma innej opcji a nie opcja startowa dla kogoś młodego, kto kończy szkołę średnią. A tak mi się wydaje, że autor wątku jest w tym miejscu życia.

     

    11 minut temu, Druid napisał(a):

    Nie pisz o medycynie, równie dobrze możesz być płytkarzem albo spawaczem.

    Oczywiście. Równie dobrze możesz być płytkarzem albo spawaczem (po szkole średniej jestem ślusarzem przemysłowym np.)

     

    Natomiast zawsze interesowała mnie informatyka użytkowa, dlatego studiowałem inżynierię elektryczną, specjalizowałem się w technice świetlnej a pracuję w zawodzie "automatyk systemów sterowania oświetleniem"

     

    Niczego po drodze nie wybierałem pod kątem "tu zarobię dużo kasy"... Chciałem robić to, co mnie kręci. Można? Można...

    i taką drogę rozwoju polecam wszystkim. "Pasjonuj się czymś, patrz czy możesz to spieniężyć" 

     

    11 minut temu, Druid napisał(a):

    Pieprzenie o historii alternatywnej, co by było gdyby, wiedząc, że wielu rzeczy nie znasz i potrafisz tylko gadać o 2 wojnie światowej i niczym więcej ?

     

    Uwielbiam historię, uwielbiam technikę militarną, bardzo mi się podoba okres II wojny światowej, techniki kosmiczne, program lądowania na księżycu "Apollo" i pokrewne.

    I mogę o tym "pieprzyć" w kółko... Ale czy mógłbym z tego zrobić zawód? Nie sądzę. 

  3. 15 minut temu, Druid napisał(a):

    Bez konkretnego wykształcenia nie masz prawa ubiegać się na konkretne stanowisko, no chyba, ze masz znajomości, więc skończ dla świętego spokoju.

     

    A ja bym radzil inaczej. Sprawdź co lubisz robic i staraj sie w tym kierunku iść. Bądź gotów na to, ze nie zawsze będziesz robił to, co lubisz ale na Litość Boska nie zaczyna sie kariery zawodowej od wybrania profesji bez żadnego rozeznania czy ja w ogóle chcę to robić, czy mam predyspozycje. 

     

    Co z "konkretnego wykształcenia" gdy się zawodu "nie czuje". Ja nigdy nie poszedłbym na medycynę np. a zawsze interesowały mnie zawody techniczne, inżynieryjne, więc kierunek wybrał mi się sam i nigdy nie żałowałem.

    Natomiast dzisiaj wybory w stylu "idę na informatykę bo tam się dobrze zarabia" to koszmar i droga do depresji i wypalenia zawodowego po kilku latach.

     

    Konkretne stanowisko przyjdzie, gdy się okażesz dobry w tym co robisz.

  4. 39 minut temu, Amperka napisał(a):

    Ulala, romantyk z Ciebie :D

    Urocze, nie powiem... urocze ;)

     

    Wstawałem wcześniej od niej... mogłem rano siedzieć, pić kawę siedząc obok łóżka na podłodze...i patrzeć jak śpi.

    Latami!

     

    I czy to był tylko naiwny, głupi romantyzm?

     

    Jak dla mnie to po prostu była ta magiczna chemia.

     

    Nie dało się długofalowo zostać w tej relacji. Za dużo rzeczy tam nie grało. I koniec końców się wycofałem. Ale w żadnej innej relacji nie próbowałem tak usilnie. 10 lat.

    To dla mnie oznacza jedno. Chemia, Chemia, Chemia.

    • Smutny 1
  5. 6 minut temu, Amperka napisał(a):

    15 lat różnicy. Ja mam 32 lata teraz, ale dość dobrze się trzymam (powiem nieskromnie).

    W jednej relacji miałem 13 lat różnicy. I to była długa relacja... prawie 10 lat. Chemia nie skończyła się nigdy.

     

    Rano wstawałem, samiczka się budzi obok po chwili... każdy włos na głowie w inną stronę, oczy spuchnięte... a ja mam ochotę ją po prostu taką ciepłą schrupać... Jej skóra pachniała cudownie. Bo jej skóra pachniała tak po nocy, że o cholera jasna... uwielbiałem jej naturalny zapach.

     

    Kiedy szła robić zaspana kawę... to szedłem ją przytulić... Otulić... i pocałować w szyję... Na dzień dobry.

     

    Raz do tego mogło pójść coś więcej... A innym razem tylko czuły dotyk na obudzenie.

     

    Chyba rozumiem żarty z Sobieskim co pisał do Marysieńki jak z wojny wracał. 

    • Smutny 1
  6. 15 minut temu, Patrykos napisał(a):

    Dobra czyli podsumowując trzymać kobitke dalej w niepewności.

    Co mam dalej robić z wywoływaniem zazdrości, czyli chodzeniem do klubów beze mnie i pisaniem z jakimiś chłopaczkami.

     

    Wiem, że pisze z nimi, bo się sama chwali i pokazuje jak to jej wypisują jaka to ona nie jest wspaniała 😂


    I tak, doskonale wiem, że klubowiczka to redflag. A z jej gadki wynika, że w związku ona się w klubowanie już tak nie bawi.

    Stąd moje wnioski, że ta pacjentka chce pchnąć to na wyższe tory w pewien sposób podgrzewając atmosferę.


    Jesteśmy trochę po 20, rok różnicy między nami.

     

    Słuchaj, to jest gruby red flag. Pokazuje Ci zachowanie, które ma prawo Ciebie wkurwiać a jednocześnie daje Ci informacje, że jak będziecie w związku, to ona tak nie będzie robić.

     

    Kij i marchewka. RED FLAG!!!! Nie.

     

    JEŚLI kobieta jest zainteresowana to sama zrezygnowałaby z zachowań o których wie, że Ci się nie spodobają. Nnie będzie tak chamsko manipulować. Nie brnij w to głębiej. Nie daj się tą zagrywką manipulować.

    10 minut temu, Anabol napisał(a):

    Trzymaj ramę, Ty decydujesz na co w relacji jest miejsce, a na co miejsca nie ma - i bądź konsekwentny.

     

    Ale przecież oni nie są w związku... to co on może wyegzekwować. On tu nie ma żadnego lewara.

  7. 2 godziny temu, Patrykos napisał(a):

    Tak jak w temacie.

    Panowie na jakim etapie znajomości próbujecie zdefiniować relacje jako związek?

    Mianowicie kiedy oficjalnie przechodzi się na wyższy poziom?

     

    Kobieta strażniczką sypialni. Mężczyzna strażnikiem związku. To Ty decydujesz czy warto w to iść dalej, głębiej. A kobiecie zależy na tym, żeby ten związek był.

     

    Jeżeli uważasz, że warto - to idziesz w to. Deklarujesz się ale WTEDY i W TAKI SPOSÓB, kiedy to Tobie odpowiada. Nic na siłę.

     

    Jak dla mnie to związek wtedy, gdy czujesz, że chciałbyś ją na matkę Twoich dzieci.

  8. 37 minut temu, Amperka napisał(a):

    @MiszkaJa się obawiam, że u nich mogłoby się tak skończyć tak, że to mąż by odleciał na punkcie pacholątek i  w ogóle już nie potrzebował @meghan w roli kochanki.

     

    Dlatego codziennie mowie... "chemia, chemia, chemia.." jak zwiazek sie zaczal od chemii to potem wiele rzeczy jest oczywiste.

     

    Pierwsza partnerka byla wybrana przeze mnie z poziomu "na tyle mnie stać, brac co jest"... i potem chocby skaly sraly to podejscie w sypialni bylo potwornie mdłe. Chocby ona na uszach stała, i klaskała waginą... to to wywolywalo gdzies we mnie w srodku bardziej smiech i politowanie niz namiętność. A jednoczesnie sam chciałem tego ognia, pożądania, chemii. 

     

    Tylko nie umialem tego nazwać, nie rozumiałem... że to samo nie przyjdzie, że tego nie da się między ludźmi stworzyć na poziomie logicznym.

    Czlowiek byl młody głupi i nie wiedział nic o co w te klocki chodzi...

     

    Czy ona chciała byc pożądana? Widziec ogien w moich oczach jak ja biore za posladek... pewnie tak... a mi to nawet nie przyszlo do glowy... 

     

    37 minut temu, Amperka napisał(a):

    Nie wszystkie kobiety są takie zafiksowane na punkcie dzieci. Ja na przykład zupełnie się nie odnajduję na zebraniach w przedszkolu podczas dyskusji np. w jaki sposób mają być zapisane imiona na prezentach dla dzieci - Nikoś czy Nikodem, Antoś czy Antoni. I są babki, które potrafią godzinę to roztrząsać. Dla mnie - krótka piłka, tak jak są wpisane w dzienniku. I setki innych takich (w moim odczuciu) błahych problemów. Wiem, że to w sumie sól życia, że z takich drobnostek składa się życie, ale ja tego w ogóle nie czuję. Siedzę tam pośród tych mam i myślę tylko... co ja tu kurna chata robię...

     

    Zgadzam się tu w 100%. Bezsensowne, babskie mielenie powietrza. To żadne problemy.

     

    37 minut temu, Amperka napisał(a):

    Ja na przykład ciągle potrzebuję adoracji, flirtu, bliskości. Nieważne, że mam dwoje dzieci. Odchowają się, pójdą w świat, a ja zostanę. Letniość mnie nie obchodzi. Mam się spalić w największym płomieniu. Mój mąż wie, że nie ma spania - ja mu to wprost powiedziałam. Ma młodą jurną, żonę (jak na jego standardy), to musi się uwijać ;) (ja też się uwijam, żeby nie było ;))

     

    Między Wami musiała być chemia... od początku. Nie widzę inaczej. Ale jak dobrze kojarzę, to macie jakąś różnicę wieku. Ty jesteś sporo młodsza od męża?

     

    51 minut temu, Miszka napisał(a):

    A jednocześnie ma jakiś tam system wartości, gdzie bardzo wysoko jest postawiona poprzeczka ekonomiczna. Ciągle słyszałem tu w wypowiedziach, że stabilizacja, stabilizacja, stabilizacja, ekonomia, ekonomia, nie stać to nie stać tamto.

     

    Sam siebie zacytuję. @meghan a co jeśli mąż jest na tyle mało ogarnięty życiowo, że Ty potrzebujesz zadbać o ekonomię na tyle do przodu, żeby się zabezpieczyć na różne okoliczności?

     

    Bo myślę sobie tak. Kobieta ma fajnego partnera, ogarniętego, nie musi mieć grubego portfela, ale Ty, jako kobieta czujesz się przy nim bezpiecznie, że nie ważne co się dzieje, czy to namiot czy szałas, ale WIESZ, ŻE ON OGARNIE... to jak masz takiego faceta obok, to Ty NIE POTRZEBUJESZ żadnej ekonomii. Nie stawiasz poprzeczek przed sobą i przed nim, bo WIESZ, że cokolwiek będzie, to on ogarnie.

     

    I nagle można mieć w głowie potomstwo. Bo Ty WIESZ, że cokolwiek się dzieje, to facet ogarnie.

     

    Zgoda?

     

    A to nie Ty pisałaś o koledze z pracy, w trasie, który ogarnął coś błyskiem na telefon Tobie? Jaka byłaś tym ogarnieciem zachwycona? Że gdyby tylko chciał do Ciebie podejść w relacji D-M to och, ach, ech, tra-ta-ta????

    • Like 3
  9. 15 godzin temu, Amperka napisał(a):

    @meghan Przestań wiosłować! (zaczerpnięte z forum). Przestań się tak starać i zobaczysz co z tego wyniknie. Tylko że tego nie da się udawać. Ty już jesteś na skraju i pewnie niedługo zupełnie odpuścisz sobie tę grę małżeńską. Wtedy może się Twój sakramentalny ocknie, ale może być za późno.

    Zgnuśniał Ci mąż, chce się doczłapać tym swoim misiowym krokiem do końca żywota. A Tyś jest ognista niewiasta.

    Nie macie dzieci, więc tu sytuacja jest prosta. 

    Powiedz mu, że Ty się czujesz niezaspokojona i że nie wytrzymasz tak długo. Niech zakasa rękawy, porobi badania, przynajmniej da znać, że zależy mu na naprawie sytuacji.

    Ciebie żal, życia żal.

     

     

     

    Między wierszami.

     

    @meghan chce potomstwa. To biologiczny, gadzi imperatyw. Dlatego tak potrzebuje seksu. Nie dostając go - sama inicjuje.

    Jednocześnie chce naładować akumulatory kobiecości czując się pożądana. Sama zabija/obniża pożądanie męża, jakiekolwiek by nie było.

    Bo inicjuje seks na siłę.

     

    A potem uważa, że ona przyciąga facetów, którzy chcą ją tylko za towarzyszkę życia.

     

    Gdyby w domu latało już potomstwo, to jej potrzeby w sypialni spadłyby do 50% (może nawet 10%, kto wie) nagle byłaby zajęta czymś dla niej biologicznie ważnym i ich relacja przeszłaby w normalną fazę "Rodzina". Nagle byłaby zmiana o 180o.

     

    A jednocześnie ma jakiś tam system wartości, gdzie bardzo wysoko jest postawiona poprzeczka ekonomiczna. Ciągle słyszałem tu w wypowiedziach, że stabilizacja, stabilizacja, stabilizacja, ekonomia, ekonomia, nie stać to nie stać tamto.

     

    To albo chce się czekać na potomstwo, gdy wszystkie punkty z listy są odfajkowane

    albo się nie czeka z listą, płodzi się potomstwo a potem się "odfajkowuje" punkty.

     

    Albo - albo...

     

    Pamiętam moment kiedy z ex-małżą staraliśmy się o pierwsze dziecko. Pół roku wcale nie namiętnego seksu, gdzie to było jak zadanie.

    100% zadaniowości, łącznie z telefonami typu "przyjeżdżaj z pracy bo to jest ten moment". Jak w komedii...

     

    Chęć na seks u mnie... jak praca za minimalną krajową. Nie chodziło o seks, namiętność, rozgrzanie sypialni do czerwoności tylko INSEMINACJĘ... MASAKRA,

    • Like 2
  10. 6 godzin temu, Ali napisał(a):

    Cześć,

    W przyszłym roku planuje studia inżynierskie i mam pewien dylemat. Mianowicie chciałbym poznać Wasze doświadczenia i opinie odnośnie tego, jak renoma uczelni może wpłynąć na dalsze losy w karierze zawodowej.

     

    Rekrutowałem młodego chama i wręcz narcyza po WAT, który w dziedzinie studiów nie wykazywał się żadną wartościową z mojego punktu widzenia wiedzą. Za to oczekiwania miał z kosmosu.

    Dałem mu szansę z powodu uczelni. Po 30 dniach już widziałem, że 

    - niewiele wie

    - popełnia mnóstwo błędów

    - każdą odpowiedzialność przerzuca na innych, nic do niego nie dociera w zakresie konieczności skorygowania jego zachowań i postaw.

    - nie zamierza się dokształcać, bo uważa, że nie po to studiował to, co studiował i gdzie studiował, żeby elastycznie wykorzystać wiedzę w tej branży, to branża powinna być taka jak to, co on studiował.

     

    Rekrutowałem wielu ludzi.

    Co dla mnie się liczy?

    - zapał, rozsądek, logiczne łączenie kropek.

    - olej w głowie, doświadczenie

    - umiejętności rozwiązywania problemów

     

    Jeżeli dany zawód jest regulowany - musisz mieć odpowiednie uprawnienia do wykonywania go. To wszystko.

     

    Nie interesuje mnie jaką uczelnię skończysz. Możesz skończyć podstawówkę. Jeśli potem poświęciłeś kolejne 9 lat na doskonalenie wiedzy i umiejętności w dziedzinie jaka jest mi potrzebna, oraz zdobywałeś wiedzę praktyczną - zapraszam.

    Jeśli nic nie robiłeś w renomowanym liceum, poza graniem w LOL'a po lekcjach i odbębnianiem wszystkiego na "2", a potem studia prywatne opłacili Ci rodzice więc defacto kupiłeś sobie papierek to jaki z Ciebie będzie pożytek dla pracodawcy? Będziesz przekładał papierki na biurku a lewej kupki na prawą?

     

    Nie uczelnia, nie renoma, umiejętności, wiedza, zapał, chęci, pasja.

    • Like 8
  11. Nie katuj go za bardzo. Wiem, że ciężko się tego słucha. Z tym, że Ty tego słuchasz z perspektywy gościa, który poznał temat, wie, rozumie.

    A jak się jest w środku relacji, jest się zapatrzonym w kobietę za mocno, słucha się jej zdania, jakkolwiek by idiotyczne było to bardzo trudno jest oceniać realnie.

     

    Reasumując.

    - predyspozycje wyniesione z domu rodzinnego

    - młody facet

    - w środku gówna, jakie sobie właśnie funduje.

    - relatywnie krótki związek. Rok związku to środek chemii jaką Nam funduje mózg.

     

    To jakby rozmawiać z alkoholikiem na temat jego choroby alkoholowej/alkoholizmu czy narkomanem w trakcie ciągu. 

    • Like 3
  12. Trudno mi sie odniesc do calej tworczosci "Szarpanki". Ale chciałem zapytać tych, co go śledzą.

     

    Czy gość cały czas ma taki sam kontent? 

     

    Raz na jakiś czas trafię na jakiś jego vlog-daily... i szczerze... Nie jestem w stanie go znieść dłużej niz 5 minut.

    Może i ładnie punktuje różne krzywe rzeczy, ale skupiając się w 100% na samych negatywnych przykładach tworzy tak toksyczną bańkę, że mi to dosłownie zjada mózg.

  13. 4 godziny temu, bbking napisał(a):

    A i sildenafilu na razie nie chcę. Czytałem,że ma efekty niepożadane, poza tym nie chce mi sie za bardzo zapisywać na wizyte do lekarza ;/

     

    Odkąd Viagra nie jest już objęta patentem środki oparte na sildenafilu i tadalafilu są dostępne bez recepty.

  14. 7 minut temu, Kiroviets napisał(a):

    Nie wcale xD.

     

    Nie używam.

     

    Tylko jesteś odbierany jak męczybuła kolejna tego dnia zresztą.

     

     

    Jak jesteś męczybułą to każde podejście do kobiety będzie tak odbierane. Jak chcesz coś zmienić to musisz zacząć. Samo Ci nie kliknie.

    Po 10 sekundach od rozpoczęcia konwersacji wiesz czy idzie czy nie. Tyle można chyba zaryzykować? A potem z każdym następnym

    razem idzie lepiej ale na początku swoje trzeba wymęczyć. 

    • Like 3
    • Dzięki 1
  15. 7 minut temu, Kiroviets napisał(a):

     

     

    Niezupełnie. Chyba trochę więcej aby stać się w top 10-15 poszukiwanych.

     

     

     

    I znowu... tabelki, cyferki ale wyrwane z kontekstu.

     

    Jak masz odwagę i troszeczkę praktyki, żeby podejść i zagadać to nie porównujesz się w oczach kobiety do 15% "poszukiwanych z insta czy gdziekolwiek" tylko do takich, którzy podchodzą i zagadują.

    Ta sama pula ma być do porównywania. 

     

    Podchodząc nie da można Ciebie "swipe left" jak na Tinderze. A nawet jak można powiedzieć "jestem zajęta" to Ty możesz zareagować, odbić shit-test. Na żywo nie da się Ciebie zghostować a na Tinderze nawet nie wiesz kiedy jesteś "swipe left".

    • Like 3
    • Dzięki 1
  16. 6 godzin temu, Egregor Zeta napisał(a):

    Znowu wykresy, badania i tabelki...

     

    Ale przede wszystkim NIELOGICZNE... są wnioski wyciągane z tabelek.

     

    8 godzin temu, spacemarine napisał(a):

    i tak niewiele się zmieni bo brakuje milion kobit w polszy i będzie tylko gorzej,

     

    Jak to brzmi. 1mln kobiet w polszy. to ile brakuje w moim 300 tysięcznym mieście? Ile procentowo za mało? 3 na 100? 4? Ale nadal jest 96 - 97 na te 100 tak?

     

    Czyli lokalnie zdefiniowany problem to "przeskoczyc" statystycznie ilu samcow w poszukiwaniu samiczek? 10? 15%? 

     

    A ilu na ilu podchodzi na żywo i rozmawia? Zagaduje? To zmieniając o ile zachowanie NA ŻYWO o ile trzeba coś zmienić by się wyróżnić na tle masy?

     

    DUŻO DUŻO MNIEJ niż się wydaje. Tylko nie można siedzieć w piwnicy i narzekać. Trzeba cokolwiek zrobić.

     

     

    • Like 4
    • Dzięki 3
  17. 4 godziny temu, alicja95 napisał(a):
    W dniu 25.10.2023 o 22:14, Miszka napisał(a):

     

    To jak ta kobieta ma mieć mało partnerów  jak ma się puszczać z byle kim 🤣🤣🤣🤣 jakas chora logika 

     

    Czy tak interpretujesz to co napisałem? Kobieta ma nie ulegać w głupi spokój swojej huci. Im bardziej ostrożnie do tego podejdzie - tym lepiej dla siebie wybierze. I tym lepszego, wartościowego samca przyciągnie. Bo ten wartościowy gdy będzie wiedział o co toczy się gra bez problemu zaakceptuje warunki. Ewentualnie wypracujecie zdrowy kompromis.

     

    Trzeba rozumieć o co jest gra... Bo jeśli w głupi sposób co weekend masz innego partnera w sypialni to życzę powodzenia.

     

    Tu problemem nie jest sypianie z partnerem, którego się ma, jako takie. Problemem jest skakanie w idiotyczny sposób z kwiatka na kwiatek, zmienianie zdania co 3 tygodnie i faktycznie dawanie dupy na prawo i lewo w debilny sposób przy każdej okazji. Reguły się nie zmieniły odkąd pamiętam. My cenimy Waszą wstrzemięźliwość.

     

    Wiesz, że mężczyzna rozważający daną kobietę jako kandydatkę na matkę swoich dzieci nie napiera tak mocno na seks jak ten, któremu zależy tylko na skonsumowaniu relacji? 

    • Like 2
  18. 2 godziny temu, Lalka napisał(a):

     

    Mnie to bawi.  Naprawdę.

    Doskonale wiesz, że nie ma tu nic zabawnego. 

     

    2 godziny temu, Lalka napisał(a):

    Seks do trzeciego spotkania, bo chemia.

    Powinna być chemia... czy za chemią cokolwiek idzie - zależy już od dwojga. Nikt kobiecie nie każe ulegać mężczyźnie (a właściwie swojemu pożądaniu). Nikt mężczyźnie nie każe konsumować zachłannie dopiero co rodzącej się relacji.

     

    Mężczyzna nalegający na szybki seks to zły prognostyk dla kobiety. Kobieta zwlekająca nadmiernie z seksem dla mężczyzny to zły prognostyk.

     

    2 godziny temu, Lalka napisał(a):

    Można czuć chemie i nie idąc do łóżka i nie robiąc nic. Powinno się najpierw poznać dobrze partnera, a później iść w fizyczność. Od tego wyboru wiele zależy. :D

     

    Wytłumacz to idiotkom szukającym miłości na Tinderze i wszelkiego rodzaju portalach z nazwy "randkowych" a dla zasady do seksu bez zobowiązań.

     

    Wytłumacz to debilom szukającym miłości w klubach wśród nie do końca trzeźwych dziewoj w wieku dowolnym gotowych na wszystko.

    • Like 2
  19. 1 minutę temu, Lalka napisał(a):

    Mi wolno pisać, że krew się burzy, a Tobie nie? :D

     

    Nie napiszę czegoś, z czym się nie zgadzam. Więc "teoretycznie wolno, ale mi Mamusia zakazała kłamać" :D

     

    1 minutę temu, Lalka napisał(a):

    @MiszkaJest jak jest, można mieć cele i je realizować, nie patrząc na innych, a można stać w miejscu i być sfrustrowanym. Praca nad sobą zawsze jest dobra i przynosi korzyści.

     

     

    Wg mnie większość kobiet źle podejdzie do punktu 8, nie będzie w stanie wypracować punktu 9.

    1 godzinę temu, alicja95 napisał(a):

    Stosujecie zasadę na forum, ze jak kobieta nieda do 3 spotkania, to trzeba ją olać,

     

    Jeżeli nie ma szczerej chemii między parą to szanse na dobrą, zdrową relację są nikłe. Sygnałem dobrej, szczerej chemii jest pożądanie. Pożądanie kobiety się odczuwa, pożądanie widać. Nie musi kończyć się od razu w łóżku. Do tanga trzeba dwojga.

     

     

    • Like 1
    • Haha 1
  20. 24 minuty temu, Montella26 napisał(a):

    Ona z resztą ważyła 130 kg przy 155 cm wzrostu. Schudła niby to 50. I teraz po rozstaniu podbija do takiego byczka dociętego z zasobami.

    Co ma we łbie?

     

    Że MOŻE... Tzn jej się wydaje, że może bo gość z sypialni nie wyrzuci, chociaż powinien. Dopóki ktoś po łapach nie da, nie powie "odejdź kobieto" to ona myśli, że może.

     

    26 minut temu, Montella26 napisał(a):

    Co ma we łbie panną lvl 42 mężatka od 16 lat. Jak w punkcie obsługi klienta. Zaczyna wsadzać chłopakowi nogi między łydki. Jak pokazuje jej coś na telefonie. Ona przybliża się i drapie go palcem po kciuku jak pokazuje jej coś na telefonie.

     

    No właśnie co one mają we łbie?

     

    To samo... powinna dostać komentarz "grzecznie proszę wypier..."... nie dla psa kiełbasa.

    • Like 1
  21. Godzinę temu, zuckerfrei napisał(a):

    To one obserwują Ciebie. 

    Yes SIR! 

    Mi bardziej chodziło o to, że ona go (Hakiela) układała co i jak ma mówić w mediach. On trochę się ocknął ale za mało. Sytuacje znam niemalże z pierwszej ręki. Instynkty u Hakirla dobrze zadziałały, niestety brakło wiedzy. 

     

    Wydaje mi się, że jest jeden dodatkowy czynnik. Chęć ochrony dzieci. Chyba w tej kwestii też byłbym skłonny na "łagodzenie spraw" w mediach. Do pewnego stopnia.

     

    Czy Cichopka paplała cokolwiek na Hakiela w mediach? Chyba nie bardzo. Bez względu na to czy mogłaby (miałaby o czym czy też nie)... 

  22. 59 minut temu, zuckerfrei napisał(a):

    Na nich mówili Cichopki, nie Hakiele. Jak byli parą, po ślubie nawet...

     

    Zgoda. Mówili. Mało kto kojarzył Hakiela. Ale czy ktokolwiek realnie jest w stanie powiedzieć które z nich faktycznie ogarniało tamtą kuwetę? 

    Wydaje mi się, co napisałem powyżej, że on po prostu ogarniał co było potrzebne a dopiero jak ona się "wybiła" to postanowiła gałązkę zmienić.

     

    59 minut temu, zuckerfrei napisał(a):

    Ona, jak już wyszło, Hakielem nieźle manipulowała. Trochę się ogarnął. On za mały do nie był. Tancerki, gwiazdeczki - ruchać tak, sam kiedyś się przejechałem. 

     

    Mogła manipulować do bólu. Jeden istotny czynnik. Dopiero inny samiec zwalidował ją... Samo myślenie, że jest lepsza to za mało.

     

    A teraz tylko czekać aż tam się wysypie... Bo ja myślę, że to jest kwestia czasu.

  23. 6 godzin temu, Lalka napisał(a):

    Po co chcesz się określać tym, co mówią mężczyźni?

     

    Ponieważ żeby zostać zdefiniowanym jako obiekt atrakcyjny dla płci przeciwnej trzeba spełniać jego standarty. To nie Ty definiujesz swoją wartość a płeć przeciwna. Bez względu na to co o sobie powiesz nie zmieni to faktu jak jesteś postrzegana przez drugą stronę.

     

    Proste, oczywiste, a jednak jak to powiedzieć głośno/napisać... to krew się burzy... prawda?

     

    6 godzin temu, Lalka napisał(a):

    Kobieta na wiele sposobów może podnieść swoją wartość seksualną, ale to nie są jednorazowe rzeczy, a wieloletnie działania, które odmładzają wygląd, zachowanie, ciało i umysł.

     

    1. Dieta- zdrowa, zbilansowana dieta cały czas, w tym kontrolne robienie badań.

    2. Ruch, bieganie, joga, hula hop.

    3. Taniec, aby znać swoje ciało i być go świadomym.

    4. Masaże twarzy, szyi, dekoltu, szczotkowanie ciała.

    5. Nie malujcie się babeczki, krem z filtrem, max bb, tusz do rzęs- to zaowocuje.

    6. Zapuszczajcie włosy.

    7. Odmładzajcie się ubiorem.

    8.  Rozwijajcie wiedzę w wielu kierunkach.

    9. Studiujcie, uczcie się.

    10. Pracujcie z emocjami.

    11. 0 używek, fast foodów, chipsów, słodyczy.

     

     

     

     

    Ale w tym całym wywodzie wiesz, że użyłaś sformułowania "odmładzać się"? Wszystko co napisałaś / wypunktowałaś sprowadza się do... spowodowania, żebyś mogła WYGLĄDAĆ jak Ty, tylko młodsza. I to jest kwintesencja ściany. Biologii się nie oszuka. Nikt młodszy z latami nie będzie.

     

    Punkt 8 i 9 podbija tylko personalne ego i jest kontrproduktywny do poznania wartościowego partnera.  Ślepa uliczka.

    • Like 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.