Skocz do zawartości

Jeronimo

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Jeronimo

  1. Jakby kogoś interesowało, to ten kanał też jest dobry:
  2. Jeronimo

    Auto do 20 tysięcy

    Nowe Audi to faktycznie gówno... ale w/g wszystkich statystyk i warsztatów mechanicznych A3 8L to najmniej awaryjny samochód na świecie. Tylko z tego względu to kupiłem... wcześniej miałem japończyka, koreańca - jakieś wynalazki - więcej to u mechanika stało niż tym jeździłem. W tej chwili żadnych problemów - jest klima - pasuje rocznik 98, ale śmiga jak złoto. teraz widzę, że się spóźniłem Stare TT też spoko.
  3. Odpowiedź na pytanie z tytułu - pierdolnie bo musi - jak każda utopia. Pytanie brzmi - co tu przyjdzie po nas? Araby, czy Chińczycy?
  4. Jeronimo

    Auto do 20 tysięcy

    Bierz Audi A3 8L - mam już auto drugi rok z LPG i zero problemów. Najmniej awaryjny sprzęt na świecie. Jak chcesz mocniejszy silnik to bierz S3 8L - tutaj już może być problem do 20k bo chodzą tak po 25... ale za to możesz ogarnąć ok. 225KM.
  5. Każdemu z lękiem wysokości polecam VR - na początku jest groźnie, ale z czasem człowiek się przyzwyczaja, a mamy pewność, że jesteśmy bezpieczni. Ja mam potworny lęk wysokości i na początku odpaliłem gierkę Richies Plank Experience: Byłem posrany nie mniej niż ludzie na tym filmie Ale po kilkuset godzinach spędzonych w VR mogę latać, chodzić po takich deskach i jest spoko - nie wiem tylko jak to się przekłada na rzeczywistość, bo dawno nie miałem doczynienia z wysokością, ale chyba trochę się poprawiło, bo zazwyczaj to miałem nawet problem, żeby przejść przez most nad rzeką w centrum miasta.
  6. Ja tylko dodam tutaj, że takie baby, które znęcają się nad własnymi dziećmi to się powinno kamienować, albo zamykać w ciemnej piwnicy z podłączeniem do kroplówki, żeby nie zdechła za szybko. I każdą babę, która jej broni i popiera - to samo. Arabowie są jeszcze mniej tolerancyjni i za samą zdradę baba jest kamieniowana albo ma wylany kwas na mordę - i bardzo dobrze - dzięki temu mają spokój u siebie i dzięki temu przyjeżdżają sobie do Europy jak do siebie i panoszą się na ulicach - bo to silni faceci, którzy nie modlą się ślepo do wizerunku "świętej matki boskiej częstochowskiej". W Europie mamy chory "kult p...y" i dlatego zawsze prędzej czy później ktoś musi przyjść i nas wydymać w tyłek bez mydła. Niedługo ludzie w Europie wspomną moje słowa jak żołnierze obcych mocarstw będą rżnąć tutejsze kobiety na ulicach bez zadawania zbędnych pytań i lać tymi samymi karabinami po mordach i wiecie co się stanie? Nic się nie stanie, bo przeciętny Europejczyk jest albo wykastrowany przez własną matkę, albo żonę. Najbardziej mnie rozwaliła afera tkzw. matki małej madzi... która roztrzaskała dziecko o podłogę i co się stało? Nic się nie stało - została celebrytką - wsadzono ją na konia i zrobiono sesję fotograficzną. Ostatecznie skończyła w więzieniu, ale czytałem z nią wywiad i mówiła, że ma tam bardzo fajnie - koleżanki są spoko i bardzo się lubią - więc generalnie wakacje na koszt państwa, a pewnie nawet co jakiś czas jakiś śliniący się trep przyjdzie i zer....nie. Hasło na dziś to: "jebać prądem głupie baby"
  7. Za dobrze mają po prostu i się w dupach (tłuszcz) przewraca Ja sam po swoich przejściach wyhodowałem bebzol zajadając stres i ogólne problemy - to też się dzisiaj często zdarza - tylko, że nie marudziłem, ale zjechałem już ze 110 do 86 kg i spadam dalej, a mam 37 lat. Ale zdecydowana większość ma po prostu za dobrze - nie trzeba już biegać po dzika do lasu, ani pracować fizycznie. Wystarczy dupę zawieść do biedrony samochodem nawrzucać żarcia a później siedzieć tylko i wpierdalać przed netflixem. Często też w branży IT spotykam się ze spasionymi facetami - dobrze zarabiają siedząc na dupie i pewnie pizza z pyszne.pl czy inne gówna wjeżdżają nagminnie. Dużo ludzi też nie wytrzymuje tego całego hejtu w koło na wszystkich i wszystko - leczą się psychiatrycznie, bo są na tyle mądrzy, że widzą, że coś jest nie tak z tym światem... a po pigułach od psychiatry - wiadomo - dupa rośnie. Najlepiej to stąd wyjechać do ciepłych krajów, gdzie jest w opór słońca i ludzie nie są tacy pojebani i wkurwieni na wszystkich w koło. Jak patrzę na to co tutaj się dzieje - Polska to niestety kraj zakompleksionych debili - r...ją nas z lewa i prawa cały czas i już się tak przyzwyczailiśmy, że sami dajemy d... na dwa fronty notorycznie.
  8. Bardzo możliwe, że jest tak jak mówisz. Moja obronna postawa i wewnętrzny strach przyciągają do mnie tego typu zachowania. Tylko mówię - trudno jest to jednoznacznie stwierdzić w jakikolwiek sposób będąc w samym centrum cyklonu Teraz to trochę bardziej zauważam i widzę, że część z "ataków" na mnie była reakcją na jakieś konkretne moje zachowania, ale wcześniej nie byłem tego świadomy, a we wczesnej młodości nawet uważałem, że takie po prostu jest życie i ludzie się tak traktują, a każda jakaś agresja z drugiej strony (która teraz widzę, że była tylko odpowiedzią) utwierdzała mnie w tym przekonaniu.
  9. Jasne możesz coś podesłać. Ja wiem, że Ci ludzie na stołkach to tylko marionetki prawdziwej władzy w podziemiu. Nie, nie mam na nich ani haków ani nic takiego, ale tak jak pisałem wcześniej - moje zachowania były bardzo różne i wręcz patologiczne - przez co narobiłem sobie wielu wrogów. Przyznaję, że jestem mocno zastraszony, ale to wynika z tego, że zagrożenie jest realne. Przez ostatnie 10 lat pracowałem w ponad 10 firmach i w większości z nich miałem do czynienia z bezpośrednim mobbingiem i prześladowaniami. Jestem też świadomy tego, że to często też wynikało z mojego zachowania - bo cały czas żyję w pewnym lęku i czuję się jak zaszczute zwierzę, które często odpowiada agresją nawet na mało znaczące zaczepki. To bardzo złożony temat i niestety ciężko jest cokolwiek jednoznacznie stwierdzić. Właśnie rozmawiałem na facebooku z gościem z UK, który jest w identycznej sytuacji, a może nawet trochę gorszej, bo nawet obecnie nie ma pracy i prawdopodobnie jest bezdomny. Tak to właśnie zwykle się niestety kończy - kobiety, które są kozłami ofiarnymi najczęściej się z tego wygrzebują znajdując pomoc u psychologów, mężów czy nawet obcych facetów itd. ale faceci jak nie obudzą się w porę to kończą na ulicy. Chociaż zdarzają się od tej reguły też wyjątki i również kobiety źle kończą jeśli nadepną na niewłaściwy odcisk. Spójrzmy na to z realnej perspektywy - ja jestem kompletnie sam na świecie bez żadnej rodziny, przyjaciół - nikogo - otoczony tylko i wyłącznie wrogimi spojrzeniami - ludzi, którzy tylko czekają na to, aż się znowu potknę. Nie mam zbyt wiele szans szczerze mówiąc. Żeby była jasność - ja nie szukam współczucia, ani nie chcę od nikogo żalu w moim kierunku. Piszę o tym raczej z tego względu, żeby zwrócić uwagę na ten problem i zwiększyć świadomość, że w ogóle coś takiego istnieje. Piszę na tym forum, bo wiem, że tutaj ludzie mają jako taką wiedzę na temat przemocy ze strony kobiet i wiedzą, że coś takiego istnieje. Większość społeczeństwa nie ma w ogóle takiej świadomości. Dla nich to co piszę to tylko w większości próba wytłumaczenia się z tego, że sobie nie poradziłem w życiu tak jak się powinno. 98% społeczeństwa odbierze to w sposób: "głupi pedał nie był w stanie zbudować rodziny i teraz żali się na biedną matkę" - to wynika wprost poporcjonalnie z niewiedzy, ignorancji czy nieumiejętności poprowadzenia ciągu przyczynowo-skutkowego. Zawsze jest najpierw przyczyna, a dopiero później skutek - nic nie dzieje się bez powodu. jednak ponad 90% społeczeństwa tego nigdy nie zrozumie.
  10. Tak wiem - to są bardzo różne mechanizmy itd. Ja się jednak obawiam, że to bardziej złożony problem na szczeblach właśnie partyjno/politycznych/narodowościowych - taka walka o władzę, ale przyznam, że to tylko moje dywagacje i nie wiem tego na 100%.
  11. Nie wiem, bo nigdy o tym nie mówiła. Jedyne co mi powiedziała o moim dziadku z jej strony to to, że był bardzo partyjny i w czasach PRL mocno trzymał z partią, wierzył w partię i lubił dzieci (chociaż to ostatnie to mogła być podpucha - bo od początku byłem wychowywany w taki sposób, żeby lubić dzieci - ostatecznie to, że obecnie płacę alimenty na dziecko mojego brata było zaplanowane na samym starcie - tylko, że miałem je normalnie wychowywać i się nie zorientować).
  12. Tutaj chodziło trochę o coś innego - raczej o to, żebym tworzył sobie wrogów, a ludzie patrzyli na mnie jak na zwyrodnialca i potwora... ... kiedy ona mogła robić w tym czasie z siebie ofiarę i wypłakiwać się ludziom, że bóg ją pokarał takim strasznym dzieckiem. Co do drugiego zdania po edycji - dokładnie tak to jest. Tak jak pisałem - moja siostra, która jest również córką mojego ojca - też nie ma normalnego życia - chociaż w jej przypadku to nie wygląda aż tak źle, bo w końcu jest kobietą, więc ma znacznie łatwiej ogólnie. Ale wątpię, żeby kiedykolwiek np. miała dzieci, bo jest strasznie skupiona na karierze i w zasadzie do tego to się ma sprowadzać - do wymarcia linii.
  13. Jeszcze tylko dodam do całości, że to całe prześladowanie na dzieciństwie się nie kończy. To są ludzie, którzy będą rozsiewać fałszywe informacje na Twój temat, gonić za Tobą do końca Twoich dni, aż Cię finalnie nie pogrzebią. Ja przez bardzo długi czas nie potrafiłem tego zrozumieć - zanim trafiłem na temat narcyzmu w internecie miałem cały czas nadzieję, że to jest po prostu jakieś nieporozumienie i wszystko da się jakoś wyjaśnić. Próbowałem nawet raz z moją matką terapii u psychologa gdzie starałem się, żeby w końcu przyznała do tego co robiła mi w dzieciństwie (bo wszystkiemu do dzisiaj zaprzecza). U psychologa po prostu się rozpłakała, a później wzięła do niego numer mówiąc mu, że będzie potrzebowała wsparcia bo sobie z tym nie poradzi. Podejrzewam, że tam też mnie dalej obsmarowywała. To się ciągnie za człowiekiem w nieskończoność, było też szczucie mnie na obcych ludzi i szczucie obcych ludzi na mnie. Za każdym razem kiedy robiłem coś dobrego - np. próba nauki gry na pianinie, próba nauki gry na trąbce - było to albo ignorowane, albo wyśmiewane. Z kolei wszystkie moje zachowania agresywne i przeciwko ludziom były nagradzane. Ja to wszystko "odwrotnym rodzicielstwem" - bo to jest gorsze niż nie mieć rodziców w ogóle - pewnie bym lepiej skończył niż mając tak chorą psychicznie matkę. W dorosłym już życiu były sytuacje, że nakłaniała mnie do tego, abym był agresywny wobec moich przełożonych (mówiła mi, że chodzi o to, żeby nie dać sobą pomiatać), ale jak np. miałem ostrą wymianę zdań z szefem przez telefon i podnosiłem na niego głos - to mnie chwaliła i mówiła mi - "tak, tak właśnie rób". Teraz dopiero kiedy zaznajomiłem się z tematem to wiem, że ona chciała tylko jednego - żebym narobił sobie jak największą ilość wrogów. W tej chwili nienawidzi mnie całe miasto, w którym mieszkam, a podejrzewam, że sięga to znacznie dalej - polska to bardzo mały i duszny kraj. Wielu z was tutaj pisze, żebym wyjechał, odciął się itd. Ale to nie jest takie proste, bo to wszystko zaszło już po prostu za daleko. Mam wielu wrogów na bardzo wysokich i wpływowych stanowiskach i nie sądzę, żeby oni mi odpuścili - bo tak po prostu naszczuła mnie na nich własna matka. A jeśli ktoś ma co do tego wszystkiego wątpliwości to sugeruję głębiej zapoznać się z tematem narcyzmu, narcystycznych rodziców, czy psychopatycznych/socjopatycznych zaburzeń. To jest cholernie ciężka sprawa i nie działa normalnie na zasadzie - ok - wypisuję się.
  14. Tak - to jest ścisła korelacja z tym co pisałem wyżej jako off-topy. To się ze sobą ściśle wiąże. W ludziach jest coraz mniej uczuć, coraz bardziej sprane mózgi, wszyscy nastawieni tylko na konsumpcjonizm, kupowanie niepotrzebnego nikomu do niczego badziewia itd. Szczególnie właśnie to widać wśród kobiet, które nawet w bardzo młodym wieku za parę nowych spodni zrobią wszystko. To wszystko się gdzieś ze sobą niestety wiąże.
  15. Tak to wygląda w dorosłym życiu, ale dzieciństwo z taką osobą to często koszmar. Istnieją też różnie stopnie tego - nie każdy narcyz/psychopata jest taki sam. A filmiki spoko - widziałem filmiki tego gościa i wszystko jest kropka w kropkę. Czasem może być tylko większe/mniejsze natężenie.
  16. Prawda jest niestety taka, że żyjemy w Państwie Faszystowskim/Komunistycznym: https://komunizm.eu/pl/komunizm/czy-komunizm-i-faszyzm-sa-zle/ Tutaj nie ma miejsca na wolność i posiadanie własnych przekonań, albo idziesz za stadem, albo jesteś wyrzutkiem. Moja matka w skrócie to typowy nazista/faszysta ale i jednocześnie komunista... mój ojciec również jest faszystowskim/komunistycznym śmieciem. Niestety, ale ludzie, którzy tę ideologię wyznają nie akceptując przy tym wolności, odrębności i miejsca na popełnianie błędów - to po prostu nazistowsko/faszystowskie śmieci. Ja już długo buszuję po internecie - miałem też konto na wykopie i przeglądałem joemonstera - faszyzm/komunizm to tutaj norma. Spotykałem się z ludźmi, którzy chcieli wieszać innych za to, że przejechali 5 metrów po chodniku - takie posty dostawały najwięcej plusów i to nie ważne, czy kobieta czy mężczyzna - przejechałeś 5 metrów po chodniku więc należy Ci się lincz publiczny. Jak się zaczęło szaleństwo z covidem to na joemonster pojawiło się nagranie jak kierowca wyzywa od najgorszych pasażera, który wsiadł bez maseczki, a później zaczyna go kopać. Cały portal bił mu brawo. Smutne jest to, że w tym kraju już nie ma kompletnie żadnego człowieczeństwa i albo działasz bezbłędnie i bez zakłóceń jak robot, ale jak podwinie Ci się noga, popełnisz błąd lub przeciwstawisz się władzy centralnej - jesteś z automatu linczowany społecznie i uważany za gorszego. Nie zrozumcie mnie źle - ja rozumiem wsadzanie do więzień notorycznych pedofili i socjopatów pokroju mojej matki, którzy z premedytacją działają szkodząc bardzo często niewinnym jednostkom. Ale publiczne lincze za popełnienie jakiejś drobnej głupoty (bardzo często z jakiegoś konkretnego powodu) to nic innego jak nazizm/faszyzm i komuna w jednym. Żyjemy w tak strasznie chorym matrixie, w którym z każdej strony jesteśmy bombardowani kłamstwami, a jednocześnie wymaga się od nas bezwzględnego posłuszeństwa. Co jest nie tak z tymi ludźmi? Wszyscy dzisiaj są chorzy psychicznie, a zdrowe jednostki, które po prostu chcą być wolne i żyć jak ludzie zamyka się w szpitalach psychiatrycznych. Faszystowsko/nazistowskie ludzkie śmieci, które ideologię stawiają wyżej niż drugiego człowieka - chore psychicznie i zwyrodniałe świry. To wszystko trzeba powiesić na wysokich gałęziach drzew i to najlepiej za jaja. Polecam moją modyfikację filmiku, który ostatnio zrobiłem:
  17. No może to był mój błąd - bo zawsze podawałem moje prawdziwe dane, które te kliniki wymagają: imię nazwisko itd. ale jeśli mam już tak przejebane, że nawet w klinice mnie po nazwisku namierzą... to daj spokój Najgorsze jest to, że dałem temu dziecko nazwisko - powinienem tego nie robić, ale znowu wtrąciła się moja matka i emocjonalnym szantażem mnie zmusiła. Ten sam pasożyt żeruje na moim nazwisko już drugie pokolenie.
  18. No dokładnie - ja zajmuję się trochę grafiką komputerową i mogę taki świstek w kilka minut zrobić z pieczątką i całym tym gównem.
  19. Cały problem dzisiejszego społeczeństwa zachodniego polega na tym, że faceci (zwłaszcza Ci na stanowiskach, ustawieni, ale głupi i prymitywni, którzy wychowują się na filmach porno i myślą, że tak właśnie wyglądają relacje damsko-męskie - przenosząc później takie zachowania do sypialni) robią to samo w rzeczywistym życiu - traktują siebie i te kobiety jak zwierzęta uprawiając z nimi seks jak z psem - tworząc z nich jednocześnie uczuciowe terminatory i zimne wykalkulowane suki pozbawione jakichkolwiek uczuć i zdolne do wszystkiego. W rzeczywistości - te same osoby, nie są wstanie dopuścić do siebie myśli, że zachowali się jak zwierzę - dlatego szukają kogoś na kim mogą wyładować swoją frustrację względem samych siebie i w momencie, w którym pojawia się ktoś kto szanuje zarówno siebie jak i kobiety i wie o tym, że zarówno związek kobiety z mężczyzną jak i ich wzajemna relacja w łóżku powinna być czymś świętym - wyżywają się na nim nazywając go słabym itd. itp. W rzeczywistości sami są słabi i do tego głupi - bo uwierzyli w bujdę z filmów porno i ogólnego medialnego przekazu, że każdy ma się bzykać z każdym jak w zoo. Rozmawiałem z wieloma dziewicami, które chciały sprzedać cnotę za pieniądze i wierzcie mi - żadna z nich nie chce być traktowana jak zwierzę w sypialni - niestety - później te kobiety uzależniają się od silnych doznań i wymagają coraz więcej i więcej. Moja eks wielokrotnie mówiła mi rzeczy typu "ja to bym chciała, żeby mnie ruska armia zgwałciła", albo "chciałabym, żeby mi ktoś tak porządnie wpierdolił" - to jest wynikiem chorych wcześniejszych relacji i znieczulenia na normalne i naturalne bodźce jak również brak jakichkolwiek prawdziwych uczuć. Dlatego się łapie takie "kozły ofiarne" i później się po nich jeździ, że to niby oni są wszystkiemu winni, a tak na prawdę w międzyczasie cały czas trwa produkcja bezdusznych i znieczulonych suk na masową skalę. Później taka kobieta w łóżku Ci mówi "uderz mnie" i mimo, że tym się brzydzisz i nie potrafiłbyś spojrzeć sobie w oczy to w trakcie podniecenia to robisz - za co może spotkać Cię później lincz społeczny, bo opowieści zostaną wynaturzone i przekręcone. Ja po tym akcie poczułem w sobie taką pustkę i beznadzieję, że to jest masakra, ale jest masa prymitywów, którzy się lubują w takich akcjach i nie widzą w tym żadnego problemu. Sporym problemem też jest łapanie lasek na alkohol - społeczeństwo też nie widzi w tym problemu, ale on pijany, ona pijana i alkohol wzmacnia doznania - później taka kobieta na trzeźwo już nie czuje tego co powinna - nikt nie widzi w tym żadnego problemu - co więcej jest to społecznie chwalone i powszechnie akceptowane. Faceci, którzy w rzeczywistości nie powinni się rozmnażać, bo mają słabe geny i żadna laska ich na trzeźwo nie zechce - stosują takie metody oszukując jednocześnie naturę i naturalne prawa. A to działa jak każde silniejsze emocje - uzależnia i znieczula na inne. Większość się pewnie z tym nie zgodzi, ale jestem pewien, że będą to jednostki, które właśnie w wyżej opisany sposób się zachowują - a ja no cóż - jestem przecież wariat, więc nie można mnie słuchać Poleciałem trochę off-topem - sorry, ale tak to właśnie wygląda.
  20. Ja wiem, że to jest trudne do zrozumienia dla kogoś, kto się z tym nie spotkał i często to słyszę, że bredzę, że jestem psychicznie chory itd. itp. Jednak świat nie jest taki jakim się większości wydaje - tutaj załatwia się wszystko znajomościami, kontaktami etc. Znasz wpływowych ludzi - masz możliwości. Jedna rzecz, której o mojej eks powiedzieć nie można to to, że jest brzydka, druga rzecz to ta, że na pewno nie jest świątobliwa. Z kim ona sypiała i kogo dzięki temu poznała zanim jeszcze się poznaliśmy - tego nie wiem - nie wiem też jak daleko to wszystko sięga. I sam do końca nie wiem jak to działa - więc to dlaczego wyniki są fałszowane to tylko moje własne domysły. Wiem jedno - dziecko na 100% moje nie jest, bo bym o tym wiedział i to zaakceptował (na początku nawet się cieszyłem z tego, że mam dziecko). Ale wszystkie testy DNA, które wykonałem wykazują 99.99999% prawdopodobieństwa. Rozmawiałem nawet z klinikami DNA - niezależnie kontaktując się przez telefon i pytając o to czy w przypadku jeśli ojcem jest brat to może wyjść taki wynik - otrzymywałem odpowiedź, że nie i skoro taki wynik wyszedł to dziecko na 100% jest moje. Ale ja jednak wiem, że nie jest. Ma wszystkie cechy mojego brata, ma twarz mojego brata - w dzieciństwie miała nawet rudawe włosy - jak on (ja jestem szatynem). Nawet ma mimikę twarzy i gesty mojego brata - przez długi czas tego nie zauważałem, ale stawało się to coraz bardziej wyraźne. Poza tym moja matka kiedyś słyszałem jak komuś mówi: "no... teraz będzie jego dziecko wychowywał". Ponadto zachowanie mojej eks - porównywanie mnie do brata tekstami typu "on jest od ciebie lepszy" itd. Odpychanie mnie i pociąg i fascynacja moim bratem o tym świadczą. Ona mnie nienawidzi i nigdy nie dałaby mi się zapłodnić. Zawsze jak ze mną była to była na tabletkach (co zresztą ukrywała). Jak raz zdjąłem gumę w trakcie i skończyłem w niej, to się rozpłakała i zaczęła histeryzować i kazała mi załatwić tabletkę po. Poza tym dziecko już od ponad dwóch lat ma własny telefon i ani razu do mnie nie zadzwoniło - kompletnie jej nie interesuje - dzieci jednak ciągnie do własnych ojców w każdym przypadku - tutaj tego nie ma. Jak już była trochę starsza to nie okazywała mi szacunku, kpiła ze mnie itd. Małe dzieci nie traktują tak swoich ojców - nigdy w historii świata to nie miało miejsca. Ale wynik z DNA przychodzi zawsze taki sam: 99.99999% To prawda - wygląda jak bajka, bo dokładnie tak ma wyglądać. To tym bardziej podważa moją wiarygodność. Jednak proszę wykaż mi cokolwiek co tutaj nie trzyma się kupy i nie jest wynikiem ciągu przyczonowo-skutkowego. Poza tym sugeruję zapoznać się z tematem narcyzmu w rodzinie - jak trochę się w tym temacie do edukujesz to porozmawiamy - bo to jest stały schemat: "złote dziecko" i "kozioł ofiarny". O tym już od dawna istnieją publikacje i ja Ci powiem, że jak zacząłem to pierwszy raz czytać, to byłem w szoku, że moje życie opisane jest w internecie przez psychologów Tutaj masz krótką definicję z wikipedii: "Mechanizm kozła ofiarnego polega na tym, iż grupa społeczna w momencie kryzysu, dezintegracji czy zagrożenia, by powrócić do stanu utraconej równowagi, obiera sobie ofiarę, która staje się obiektem zbiorowej agresji całej grupy. Agresja ta ma na celu uśmiercenie bądź różnego rodzaju wykluczenie ofiary (wypędzenie, wykluczenie symboliczne – np. opaski z „gwiazdą Dawida” lub przezwiska w grupie rówieśniczej). Grupa wmawia sobie bowiem, że ofiara ta ponosi winę za nieszczęście lub zagrożenie, które doprowadziło do kryzysu, dezintegracji grupy. Poszczególne kultury różnią się między sobą pod względem skłonności do stosowania mechanizmu kozła ofiarnego, niektóre stosują go bardzo często i na wielką skalę (są często monolityczne, a nawet podświadomie niepewne swojej tożsamości), inne posuwają się do niego niezwykle rzadko, unikają skrajnych form mechanizmu (są to zwykle kultury otwarte, pluralistyczne, które znajdują konstruktywne role społeczne dla różnego rodzaju odmieńców)." Dalej masz: "Z punktu widzenia psychoanalizy osoba lub grupa projektuje na kozła ofiarnego cechy, które wypiera, których nie akceptuje w sobie samym, lub wręcz własne winy, z którymi nie może się pogodzić. Chce je pokonać przez przeniesienie na kogoś innego. Następnie doprowadza do wypędzenia go, wykluczenia lub zabicia. Im większą zbrodnię popełnia się wobec kozła ofiarnego, tym większe zbrodnię, dla usprawiedliwienia, kozłowi się przypisuje." Relację drugiej strony mogę Ci napisać, bo brzmi ona mniej więcej tak: "On zawsze był głupi i jakiś nie taki... to smutne, że mam takiego potwornego syna - jest mi tak bardzo ciężko, proszę o wsparcie i litość, ćpał te narkotyki, nie chciał się uczyć, a ja taka biedna, że bóg mnie pokarał takim synem" Odnośnie uzależnienia narkotykami/alkoholem czy innymi substancjami, to psychologia już dzisiaj wie, że ulegają temu jedynie osoby, które doświadczyły ciężkich traum w dzieciństwie i nie otrzymały od nikogo żadnego wsparcia. Ostatecznie wiedza na ten temat mówi: "nie każdy kto doświadczył traumy w dzieciństwie ucieka w uzależnienia, ale każdy kto ucieka w uzależnienia doświadczył traumy". Są też najnowsze badania na temat uzależnień przeprowadzone na szczurach - kiedyś badania robiło się w ten sposób, że zamykano szczury w osobnych klatkach, po czym dawano im do wyboru wodę i heroinę - każdy szczur ćpał heroinę, aż nie zdechł z czego wysnuto wniosek, że "heroina silnie uzależnia i jest niebezpieczna". W najnowszych badaniach jednak wzięli pod uwagę społeczne zachowania szczurów i stworzono im park do zabaw - miejsce, w którym mogą po prostu robić co mają ochotę, mogą mieć relacje między sobą, uprawiać sex i po prostu normalnie żyć - dano im też heroinę i wodę do wyboru i żaden ze szczurów nie tknął heroiny. Wniosek z tego jest prosty - ludzie, którzy uciekają w narkotyki to ludzie, którzy nie są w stanie budować wartościowych relacji społecznych. Jak pisałem już wyżej - możesz teraz sam wywnioskować, że po moich doświadczeniach i przejściach z własną matką (która już abstrahując powinno mnie chronić, a nie się na mnie wyżywać) - nie byłem wstanie stworzyć żadnej wartościowej relacji, więc narkotyki dawały mi namiastkę szczęścia i zadowolenia z życia. Zauważono to też w USA, gdzie pacjentom np. przy drobnych złamaniach podaję się 100% czystej morfiny, ale w momencie, kiedy wracają do swoich rodzin/domów to nikt z nich nie kończy jak ćpun. Te same obawy były podczas wojny w wietnamie - żołnierzy faszerowano narkotykami, więc cały kraj obawiał się wysypu ćpunów po zakończeniu wojny, ale nic takiego nie miało miejsca, kiedy żołnierze wrócili do swoich rodzin, które zapewniały im poczucie bezpieczeństwa i przynależności. Do edukuj się na te tematy to porozmawiamy, bo na razie wypowiadasz się o rzeczach, o których nie masz zielonego pojęcia. Też to robię cały czas Internet to błogosławieństwo.
  21. Dzięki - za ten komentarz - aż się wzruszyłem (bez kpiny) - ciężko znaleźć kogoś z podobnymi przejściami, bo zazwyczaj jesteśmy gdzieś pochowania i pozamykani w czterech ścianach - nikt też o tym otwarcie nie mówi gdzieś tam, gdzieś tam. Tak - ja cały czas poszukuję duchowych rozwiązań - oglądam na youtube różne tego typu rzeczy - Ajahn Brahn, Szustak, jakieś chińskie/indyjskie chakry itd. Szukam też czegoś w chińskiej medycynie i pewnie niedługo wybiorę się na akapunkturę, bo akupresura bardzo mi pomogła. Jak nie znasz tematu to jest dużo ciekawych rzeczy - wystarczy w youtube wpisać np: "addiction accupressure" albo coś w tym stylu i to faktycznie działa. Akupunktura to już trochę wyższy stopień, ale niedługo sprawdzę czy to działa. Chyba płatnego zabójcy Nie musisz wierzyć w to co piszę, ale specjalistów to ja już mam wielu P.S. legia przy rekrutacji zapoznaje się dokładnie z Twoją historią zdrowotną - czytałem kiedyś sporo na ten temat.
  22. No niestety tak to wygląda i taka jest moja rzeczywistość, ale teraz ja już sobie nie mogę pomóc, bo tak jak pisałem w poście wyżej - to zaszło za daleko. Psychologowie nie chcą mi nawet pomóc - byłem chyba u 10 i albo mi nie wierzą, albo odprawiają mnie z kwitkiem. Ludzie autentycznie widzą we mnie tylko i wyłącznie potwora i zwyrodnialca, którym zresztą pewnie się po tym wszystkim stałem... nie dostrzegam już nawet w ludziach ani świecie niczego pozytywnego, a ploty się niosą daleko i szeroko, więc nawet jak próbuję zacząć od nowa to wszystko zaczyna się od początku. Niestety, ale plebejusze działają na zasadzie przypinania ludziom łatek na podstawie jakichś zachowań - i jak raz dostaniesz jakąś łatkę to już nie da się tego zmienić - chociażbyś stanął na głowie, to tylko Ci powiedzą, że po prostu próbujesz coś udowodnić, a powinieneś po prostu zgnić. Tak jak mówię - ja obecnie mam 37 i nie mam niczego poza pracą... zero kontaktów, zero znajomości, zero przyjaciół - nawet nie mam do kogo zadzwonić ani się odezwać ze zwykłym "cześć, co tam". Kiedyś dzwoniłem na telefony zaufania, ale albo mi kazano się modlić do jezusa, albo próbowano mnie wysłać na studia... ... wiesz - najgorsze w tym jest to, że gdybym ja faktycznie był jakimś niedorozwiniętym kretynem to pewnie bym się z tym pogodził i stwierdził - ok, widocznie jestem głupi. Ale ja znam swoje predyspozycje, zdolności i wiem jakim człowiekiem jestem w głębi duszy, która została splugawiona w bardzo wczesnych latach. Dlatego to jest tak cholernie ciężkie. O kontakcie jakimkolwiek nie ma mowy - ostatnio dowiedziałem się od właścicielki mieszkania, które wynajmuję, że moja matka próbowała się ze mną skontaktować, żeby mi przekazać pocztę, to miałem dzień z głowy i tylko biegały mi po głowie myśli "co ona kombinuje". Ale jeśli znasz jakiegoś psychologa, który rozumie narcyzm, to chętnie się skontaktuję, bo ja już na serio nie wiem co z tym robić.
  23. No właśnie, że to nie jest takie proste - ta moja eks jest k....ą mafii... więc mnie osaczyli ze wszystkich stron. Ja robiłem 3 testy - wszystkie wychodzą z takim samym wynikiem nie ważne gdzie je wykonam. Oni mnie mają na widelcu już i nic nie jestem w stanie niestety zdziałać. To doszło do szczeblów międzynarodowych... moja eks nawet mi kiedyś powiedziała, żebym nie wyjeżdżał czasem za granicę bo jeszcze mnie ktoś zabije. To są układy na najwyższych stołkach władzy... i niestety jestem ofiarą tego wszystkiego bez żadnej szansy na ucieczkę. Myślałem nawet o zaciągnięciu się do legii cudzoziemskiej, ale to też już nie jest możliwe, bo mam nasrane w papierach, że jestem szajbus. Nie ma żadnej drogi wyjścia z tego. To już nie tylko jest moja rodzina, ale nawet sąsiedzi, ekspedientki w sklepach itd. Jestem po prostu oszacony plotami na mój temat (część z nich jest prawdziwa, a część fałszywa) i nie ma jak i dokąd uciec. W ciągu ostatnich 3 lat zmieniałem dwukrotnie miejsce zamieszkania, ale to za mną przychodzi tak czy inaczej. W każdym miejscu, w którym pracowałem przez ostatnie lata padałem ofiarą mobbingu i prześladowań - to się dzieje też na ulicy, a nawet w moim mieszkaniu przez jakieś głośniki czy coś. Jedyne co mnie w tym wszystkim bawi, to brak ich świadomości, że tak na prawdę cała ta mafia i układanka została po prostu wyjebana w kosmos przez moją matkę z moim bratem na spółkę. Bo oni wszyscy harują teraz w jednym celu - żeby zapewnić bezpieczeństwo jego dziecku. Pomyśleć, że to był gość, z którego śmiało się całe osiedle, ale dzięki temu, że mamusia go wygłaskała i wykochała wydymał całą mafią, zapłodnił im kurwę i obarczył całą winą mnie, ale ja wiem, że to mu załatwiła mamusia - w narcystycznych rodzinach jest pojęcie "golden child" - czyli "złote dziecko" - złote dziecko wykonuje tylko i wyłącznie polecania matki i robi tylko i wyłącznie to co narcystyczna matka zatwierdzi. Jednak ze społecznego punktu widzenia i przez wszystkich obserwujących całą sytuację z zewnątrz i w myśl plotek - to ja jestem frajer, a on jest mistrzem świata. Tego się odkręcić niestety nie da. Chyba, że macie jakieś pomysły to chętnie posłucham. Ja widzę tylko dwa wyjścia, albo się z tym pogodzić i żyć jak śmieć, albo lina.
  24. @I1ariusz, hej - to wszystko nie jest takie proste - ja uciekam stamtąd odkąd pamiętam - jak jeszcze byłem dzieckiem i wylądowałem w szpitalu z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych to się cieszyłem, że nie muszę być w domu. Później często zostawałem na noc u kolegów, wyjeżdżałem i starałem się uciec jak najdalej. Kiedy na "studia" wyjechałem do Krakowa to mój "brat" został za mną wysłany przez matkę, żeby zniszczyć to co próbowałem tam zbudować. Jak się później zapoznawałem więcej z narcystycznym zaburzeniem osobowości z punktu widzenia psychologii to to działa tak, że narcyz zawsze wysyła za Tobą tkzw. "flying monkeys" - ta praktyka trwa do dzisiaj. Ja już od lat nie mieszkam z rodziną i od lat staram się od nich odciąć, ale np. potrafią do mnie dzwonić i pytać o adres zamieszkania - jak pytam po co im mój adres to odpowiadają, że chcą mi pomóc - mimo to, że dobrze znają ten adres bo wielokrotnie wysyłali tutaj policję. Podejrzewam, że mam wszystko na podsłuchu i pod kontrolą GPS, a po moich wydarzeniach (przesłuchanie przez policję, szpital psychiatryczny) myślę, że to urosło do jeszcze większych rozmiarów i w chwili obecnej nie dotyczy tylko mojej rodziny. Oderwać się staram i uciec gdziekolwiek, żeby mieć spokój na poradzenie sobie z tym, ale to nie jest łatwe, bo oni potrzebują tkzw. "kozła ofiarnego" z ang. "scapegoat". Zrobić z tym wiele nie można - kontaktowałem się już z prawnikami, byłem chyba u 10 psychologów i albo mi nie wierzą, albo nie chcą, albo nie potrafią pomóc. Przemoc z dzieciństwa jest już dawno przedawniona poza tym nie ma ani świadków ani dowodów na nic co się wydarzyło, a wszystkie późniejsze działania były w zgodzie z prawem lub nawet nie zdaję sobie z nich sprawy - podsłuchy są nielegalne i GPS też, ale nawet nie mam gdzie szukać. Poza tym średnio mam czas na to wszystko bo muszę myśleć o sobie i też staram się pracować, żeby nie skończyć na ulicy. Jak przeczytasz pierwszy post uważnie, to też wspominałem tam, że agresję w domu przenosiłem na znajomych i kolegów - przez co w chwili obecnej mam praktycznie samych wrogów i żadnego zaufanego kręgu. Jest to też jeden z powodów dla których tutaj piszę. Bo człowiek nawet nie ma do kogo gęby otworzyć. Moje życie w tej chwili to tylko: łóżko -> komputer (praca) -> łóżko -> komputer (praca) i tak w kółko. Mam jeszcze problem z lekami przeciwpsyshotycznymi, którymi zostałem nafaszerowany w szpitalu - obecnie to mam dwa wyjścia z nimi - albo je biorę i wówczas o wszystkim zapominam - moja obecna sytuacja i położenie przestaje mi przeszkadzać i po prostu skupiam się na pracy o niczym innym nie myśląc - robię się głupi, albo je odstawiam i nie jestem zdolny do żadnych działań. Nie wiem czy jest z tego jakiekolwiek wyjście szczerze mówiąc, bo to wszystko zaszło już za daleko. Jednak każdego dnia próbuję jakoś sobie to wszystko poukładać. P.S. wykształcenie mam tylko średnie, ale zawsze lubiłem dużo czytać i w sumie to jestem dość ogarnięty - ogarniam dobrze komputery, programowanie takie rzeczy, więc pod tym względem jest spoko, ale społecznie po prostu nie istnieję, a jeśli już to jako wróg publiczny numer jeden.
  25. Z tymi alimentami to długa historia i dość złożona sprawa. W pewnym momencie kiedy byłem z moją (już teraz ex) chciałem z nią zerwać kiedy zacząłem wyczuwać "red flagi". Zaraz po zerwaniu pojechała wyżalić się mojemu bratu, a tydzień później zadzwoniła, że jest w ciąży. (Tylko tutaj dość istotna sprawa - bo mój brat był po prostu wysyłany przez moją matkę, żeby odbierać mi kobiety - robił to za każdym razem kiedy kogoś nowego poznawałem - i również w tym przypadku zaczął budować już grunt wcześniej i tylko czekał na moje potknięcie... raz nawet będąc na mikro-imprezie z jego udziałem była super dziewczyna, na którą on i jego kumpel byli strasznie napaleni... ale ostatecznie trochę wypiliśmy i zaczęła przytulać się do mnie - ledwo stamtąd wyszliśmy to mój brat (będąc tam ze swoją dziewczyną) odciągnęli ją jak najszybciej ode mnie i zaczęli zagadywać, żebym tylko czasem nikogo nie poznał. Kiedy z pierwszą dziewczyną wyjechałem do Krakowa - to pojechał tam za mną i nagadał jej głupot na mój temat - prawdopodobnie też się z nią przespał, bo zauważyłem, że od czasu jego wyjazdu nasza relacja znacząco się zmieniła, a ona przestała mnie szanować.) To wszystko zrozumiałem po bardzo długim czasie bo jak pierwszy raz odebrałem telefon z tą wiadomością to pierwsze co zrobiłem to wsiadłem w autobus i do niej pojechałem - później już było tylko pod górkę - porównania do mojego brata, odpychanie mnie od siebie itd. itp. długo nie miałem pojęcia co się dzieje, ale z czasem dziecko stawało się coraz bardziej podobne do brata.... i ostatecznie też była tendencja, że mój brat miał znacznie więcej do powiedzenia w kwestii wychowania dziecka (zarówno moim rodzicom jak i mojej byłej). Kiedy przyszedł czas prezentów na gwiazdkę to on ostatecznie decydował jakie prezenty dziecku kupią rodzice itd. itp. złożona sprawa. Ale co się święci zorientowałem się już za późno no i na papierze jestem ojcem dziecka. Robiłem też wiele testów DNA bo coś mi tam śmierdziało od początku, ale wszystkie wracały z informacją, że dziecko jest moje - tutaj możecie uznać mnie za wariata (jak cała reszta), ale ja wiem, że kobieta tyłkiem może dzisiaj załatwić wszystko. Relacja matka-ojciec zawsze wyglądała w ten sposób, że skakali sobie do gardeł - nie ważne, czy przyjeżdżała rodzina, czy ktokolwiek - potrafią jeść kolację i żreć się nawzajem przy ludziach dopierdalając sobie wzajemnie. W pewnym momencie moja matka stwierdza "dobrze dobrze" wstaje i odchodzi uśmiechając się do wszystkich z wyrazem triumfu na twarzy. Jak byłem młodszy to było też rzucanie talerzami, zachowania agresywne ze strony matki, a mój ojciec się wycofywał. Wiem, że później próbowali się rozwodzić... mój ojciec nagrywał moją matkę dyktafonem były jakieś dziwne akcje u psychologów, prawników... ale w momencie, w którym zamknęli mnie w psychiatryku i byłem zatrzymany przez policję za posiadanie - tak jakby znaleźli sobie wspólnego wroga, którego mogą ostatecznie o wszystko obwinić. Mimo, że nadal na siebie szczekają - nie ma w tym domu ani szacunku, ani miłości ani niczego... to mają wspólny cel - upokorzenie mnie jak najbardziej. Ojciec ostatecznie stanął po stronie matki, ale to stary głupi komuch i alkoholik z wypranym przez nią mózgiem. Wielokrotnie wyzywał mnie od ćpunów, narkomanów... gonił mnie nawet po domu z paralizatorem jak próbowałem nakopać do tyłka mojemu "bratu". Kiedy na stronie internetowej, którą mu robiłem zamieściłem informację o tym jak matka traktowała mnie w dzieciństwie - zgłosił mnie na policję. Możliwe, że wynika to z obawy o moją młodszą siostrę - ponieważ ona też jest jego i przypuszczam (co zdarzało mi się słyszeć), że go szantażuje tym, że zniszczy również nią. Kiedyś słyszałem, że ojciec coś próbował powiedzieć w mojej obronie, to matka powiedziała "no to zobaczymy co z twoją córką". Więc tutaj może działać strach o dobro mojej siostry, która ostatecznie też jest nastawiona przeciwko mnie przez chorą i sadystyczną matkę. Wiem, że moja siostra też nie ma najlepszego życia - ostatnio jak ją widziałem to była wychudzona jak śmierć, a jej mąż (ulubieniec mojej matki) nażarty, gruby i rumiany na twarzy - on sobie siedzi na jakimś marnym etacie, a moja siostra zaiwania i robi karierę - co kompletnie nie jest w jej stylu i wiem, że ją to wykańcza. Co do bycia braćmi i wspólnej matki - to niestety nie mogę się zgodzić. Braterstwo krwi wynika jednak z tego, że mamy wspólnego "boga" ojca. Wspólna matka nic nie znaczy - zawsze będzie faworyzować dzieci - w zależności od tego, do którego ojca czuje silniejszą miętę. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę - faceci, którzy zapładniają już dzieciate kobiety są IMO pozbawieni mózgu i zdrowego rozsądku - między tymi dzieciakami zawsze będzie kosa bo będą wzajemnie rywalizować o względy matki, a matka tak jak pisałem - będzie jednego z nich faworyzować, a drugi będzie bez szans. Kobieta widzi w dziecku podobieństwo do ojca i jeśli jej się to źle kojarzy - to będzie próbowała to zniszczyć. Może istnieją od tej reguły wyjątki, ale bardzo rzadkie. Choć ostatecznie przyznaję - z punktu widzenia genetyki i biologii - jesteśmy pół-braćmi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.