Skocz do zawartości

tony86

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez tony86

  1. Przebiłem się przez wątek, pół roku minęło. Czy udało Ci się przez ten czas dobrze ogarnąć? Jakie inne wnioski, już na spokojnie, Ci się nasunęły? Odnośnie Twojej historii, jedna rzecz mi nie pasuje. Panna niby niechętna seksualnie, a jednocześnie tuli się do innych facetów na imprezach, prowadza z puszczalskimi koleżankami, chodzi z nimi na imprezy. No coś tu się kupy nie trzymało ewidentnie. I skoro tak było od samego początku, to nie obraź się chłopie ale mi to wygląda także na winę po Twojej stronie. Pisałeś że laska nie miała orgazmów - jakbyś dobrze ogarnął minetkę to by miała. Każdą kobietę da się w ten sposób doprowadzić, tylko trzeba to technicznie ogarniać trochę lepiej niż polizać tu i tam (jest zresztą dobry wątek na ten temat na forum). Ogólnie, polecam Ci pracę nad Twoim warsztatem seksualnym. Sam niegdyś byłem bardziej vanilla, od kiedy wszedłem w tematy bardziej dominacyjne reakcja kobiet na mnie w łóżku zmieniła się zauważalnie.
  2. Grube pato, a przedstawiasz to jako niewinną angedotkę. Mądrzejszy o szkodę, jak dziś zachowałbyś się w takiej sytuacji? Dość ograniczony opis tego jak między wami powstało uczucie. Czy zastanawiałeś się nad tym, co sprawiło że się w niej bujnąłeś? Dalszy opis traktuje raczej o Twoim emocjach w sytuacji gdy już byłeś zaangażowany, sam proces dochodzenia do tego punktu pomijasz. Biorąc pod uwagę jak szczegółowo przedstawiłeś sytuację, podejrzewam że tę kwestię możesz mieć nieprzemyślaną. A z tego też warto sobie zdawać sprawę, co Cię w kobietach ciągnie, jak wyglądają wówczas Twoje myśli. Z historii wnioskuję, że musiałeś na początkowym etapie mocno jej imponować, ze swojego doświadczenia wiem że najłatwiej jest zakochać się w wyidealizowanym obrazie siebie widzianym przez partnerkę. Jak powiedział poeta, mężczyźni długo zostają pod wrażeniem jakie sprawili na kobiecie Ale podejrzewam tu jeszcze jeden mechanizm. Jako dobry chłopak widziałeś fajną kochającą istotkę w opałach, którą uratujesz z jej ciemnego zamku którego strzeże zły zmok. Dość popularna męska fantazja. I pełna pychy. Bo uszkodzonej kobiety nie da się uratować. Nie da, kropka. Za to uszkodzone kobiety do ułożonych facetów ciągnie jak muchy do gówna. Ślepe zapatrzenie to termin wręcz medyczny, na badaniach obrazowania mózgu widać że u osób zakochanych obszar związany z logicznym myśleniem jest perfidnie wyłączany - taki tryk ze strony matki natury, która kibicuje prokreacji To podobny mechanizm jak u uzależnionych, którzy zawsze znajdą uzasadnienie sięgnięcia po swoją używkę, i w swojej świadomości będą przekonani o logiczności swoich poczynań, mimo że patrząc z boku osoba postronna będzie widzieć że to się w ogóle kupy nie trzyma. Znowu zapytam, jak dziś zachowałbyś się w takiej sytuacji? Widzę w Tobie dużą potrzebę poświęcania się dla innych. Bardzo z tym uważaj, kobiety biologicznie są zaprogramowane do ekstrakcji mężczyzn i ich zasobów, a Ty masz skłonność do dawania siebie w kredycie bez poręczenia. Przecież ten układ był dla Ciebie skrajnie niekorzystny, ona ciągnęła Cię tylko w dół, żyjąc za Twoje pieniądze jak pączek w maśle. Parę akapitów dalej wspominasz by inwestować tyle ile inwestuje druga strona, owszem, ale na późniejszym etapie związku to też obowiązuje - dawaj tyle ile sam otrzymujesz. Dawałeś dużo, dostawałeś niewiele. Do tego jeszcze wspominałeś o jej obniżonym libido. Przypomnę tylko że panna nie musi mieć mokro żeby zrobić gałę. Nie widzę w tym nic złego. Dawałeś jej znać że jesteś od niej lepszy, i to dobrze, kobieta takich sygnałów potrzebuje, a jeśli za Tobą podąża to znaczy że Cię szanuje i Ci ufa. Mam nadzieję że te głupoty już Ci z głowy zeszły Acz tak, też to przerabiałem. Powinien nie powinien alfa sralfa. Tu nie chodzi o jakieś reguły z księgi ulicy, tylko o Twój mindset. Ty jesteś przewodnikiem tego stada, kapitanem na tym statku. Mężczyzna rodzi się sam, żyje sam, i umiera sam, deal with it. Nikogo na mostku obok Ciebie nie będzie jak przyjdzie sztorm, liczyć to możesz wtedy na przyjciela, kobieta dobrze jak nie kładzie dodatkowych kłód pod nogi. Piszesz to jakby z wyrzutem w stosunku do siebie, nie rozumiałeś a powinieneś. A skąd. Takie masz potrzeby i kropka, potrzebujesz dystansu to se go bierzesz, nie jesteś jakąś przylepą na każde jej zawołanie gdy humor nie dopisuje. Nie jesteś odpowiedzialny za jej stan emocjonalny. Z opisu widzę humorzastą niestabilną pannę która by chciała żeby misio zawsze był obok i poprawiał jej nastrój, jak jakiś clown z cyrku. A Ty masz wyrzuty że Twój strój był za mało kolorowy. A jak panna komunikuje że brakuje jej gestów miłości to krótka piłka - a co zrobiłaś żeby je otrzymać? Atencji nie powinieneś rozdawać za darmo, bo traci wówczas na wartości, a jej potrzeby po stronie kobiety są nieograniczone. Always call her bluff. Chce się wyprowadzać, to niech się wyprowadza. W większości wypadków to blef, szantaż emocjonalny. Pokazałbyś jej gdzie są drzwi i by jej cipka zmiękła, nabrałaby do Ciebie większego szacunku a Ty odzyskałbyś trochę na samoocenie. A jak się naprawdę wyprowadzi, to nie dlatego że powód jeden albo powód dwa, tylko dlatego że związek w jej głowie i tak już był spisany na straty. Dlatego nigdy nie warto w takiej sytuacji kobiety zatrzymywać. Dobrze zrobiłeś, chcesz jechać to jedź. Błędy popełniłeś później. I wcześniej Tu jest milion rzeczy które powinny zwrócić Twoją uwagę. Dla niej związek ewidentnie był już tylko na przeczekanie, a praca nad sobą szła w kierunku potencjalnej nowej relacji. Jak już ktoś napisał, są związki które warto naprawiać, ten do nich nie należał, plus źle się do tego zabrałeś. Jak chciałeś go naprawić, to trzeba było właśnie pokazywać niezależność, zadowolenie z życia, a nie przeżywanie problemów i jakieś smęty. I trochę zdystansowania. Żeby zobaczyła co traci, i że ten pociąg już odjeżdża a jej się właśnie miesięczny skończył. Jak śpiewała Natalia Kukulska - "Im więcej Ciebie tym mniej, jak to jest". W ogóle nie ma sensu pytać o powody, słuchać tłumaczeń. Koniec to koniec, krótka piłka. Dokładnej prawdy napewno i tak nie dowiesz się nigdy. Ogólne powody zazwyczaj będą dwa, jeden to Twoje bycie miękką fają (przynajmniej w jej ocenie) a drugi będzie miał jakieś imię. Ale tak, jak zapytasz to usłyszysz że byłeś zły bo nie zamykałeś klapy od sedesu więc jej nie kochasz. Emocje w takich sytuacjach są chyba zawsze (przynajmniej ja się tego nie oduczyłem po dziś dzień), ale ważne by pamiętać że i tak już pozamiatane, rozmowa nie ma sensu, nic nie da i niczego się nie dowiesz. Zamknąć te drzwi z godnością i iść dalej. Co więcej, jeśli na dziewczynie w tym momencie Ci wciąż zależy to takim zachowaniem tylko zyskujesz w jej oczach. Win win. W alternatywie masz wysłuchiwanie jej bajek ze mchu i paproci i nakręcanie dramy która może Ci wybuchnąć w twarz. Myśli będą jeszcze wracać, conajmniej pół roku. Jak chcesz ten czas skrócić, musisz zacząć spotykać się z innymi, najlepiej paroma na raz. Jak masz wyrzuty albo myślisz że to nie dla Ciebie, przeczytaj Rollo Tomassi Mężczyzna Racjonalny, rozdział o obracaniu talerzami. Wracanie myślami, tam gdzie dotyczy to faktycznych wniosków na przyszłość ma sens, ale na tym etapie to będzie częściej trawienie pustych emocji i podsycanie żalu, lepiej unikać. Odsuwaj te myśli, to nie ma znaczenia. Emocje zelżą, wtedy będziesz mógł do tego wrócić na spokojnie. To tak nie działa. Możesz widzieć multum czerwonych flag, a jak panna Cię wciąga to się angażujesz i tak. Stawiasz tutaj słuszny wniosek racjonalny, ale jego realizacja na gruncie emocjonalnym to inna bajka. Do tego musisz przestawić cały swój mindset. Selektywne okazywanie uczuć, triangulacja, mirroring negatywnych zachowań, o co chodzi? O tych zjawiskach nie słyszałem. Jak byś mógł to z przykładami. Strasznie na to patrzysz cierpiętnicko. Z tym mentalem to teraz będziesz rok się budował i szykował do kolejnej relacji jak do matury. Komunikowanie potrzeb i stawianie granic zgoda, to są umiejętności do wypracowania. Ale jeśli masz taki styl przywiązywania, to masz, nie musisz sobie robić formatu bani tylko po to by kolejnej sarence lepiej pasowało. Bądź sobą. Jesteś w kwiecie wieku, baw się kobietami. Uważaj ile inwestujesz. Jak nie rokuje, ucinaj. Szukaj relacji dla siebie, takiej w której Ty się dobrze czujesz i spełnione są Twoje potrzeby, zamiast koncentrować się na byciu najlepszym facetem pod słońcem. I myślę że gdzieś tam pod skórą nadal masz. I zanim nie zaczniesz spotykać się z kimś innym, to dalej mieć będziesz.
  3. Pytasz poważnie? Bo jeśli tak, to długość trwania stosunku to raczej mniejszy z Twoich problemów. Podejrzewam że w takim wypadku jakieś wspomaganie w utrzymaniu erekcji na dłuższą metę może już okazać się przydatne. Słyszałem też że istnieją zabiegi dedykowane właśnie osobom z dużą nadwagą na podniesienie sprawności seksualnej, polegają na rozbijaniu cholesterolu zalegającego w ciałach jamistych za pomocą fal utradźwiękowych. Można też sobie takie cuś kupić do domu. Ale szczegółów nie znam, nie interesowałem się. Zdziwisz się. Osobiście nie mam jakichś wielkich potrzeb seksualnych. Natomiast przez ostatni rok pracowałem nad poprawą własnego warsztatu, kwestia długości stosunku była jednym z elementów które chciałem poprawić. Przyczyna była tutaj prosta, i wspominam o niej w poście, jakość współżycia przekłada się na stosunek kobiety do związku. Prościej - jeśli potrafisz kobietę w łóżku dobrze zdominować, łatwiej Ci potem także utrzymać dominującą pozycję w relacji. Także motywacje z początku były pragmatyczne, natomiast efekty okazały się pozytywne także i z perspektywy moich potrzeb i doświadczeń, przeformatowały moje upodobania. Ale to temat na osobną historię, tutaj tylko przelałem moje doświadczenia konkretnie w tym temacie. Nie jest to żadna pasta z sieci.
  4. Temat już trochę archiwalny, ale sam zmagałem się niedawno z tym problemem, więc podzielę się moimi doświadczeniami. Kwestie ogólne. 1. Odradzam wszelkie maści, tabletki, et cetera. Jesteś w stanie osiągnąć odpowiedni efekt naturalnie, tylko wymaga to trochę czasu i wysiłku. Ale ten efekt z Tobą zostanie. Środki natomiast musisz stosować cały czas, przyzwyczajasz do tego ciało, plus przynajmniej z moich doświadczeń można mieć potem problemy z tym by dojść. 2. Ktoś pytał a po co. Moim zdaniem bardzo głupie pytanie. Po to, by mieć większą przyjemność, oraz po to by pannę lepiej przegrzmocić, a to jaki jesteś w łóżku przekłada się na jej stosunek do Ciebie. Oczywiście, jak ktoś dochodzi w przeciągu minuty czy dwóch to jest to dramat, ale finał w 5-10 minut to też nie jest dobry wynik moim zdaniem. Poza sytuacjami silnego podniecenia, panna kilkanaście minut żeby dojść potrzebuje. 3. Ciekawostka z psychologii ewolucyjnej - większość zwierząt kończy w kilka minut, ale człowiek jest w stanie przeciągać seks daleko dłużej. I nie jest przypadkiem, że kobieta zazwyczaj potrzebuje więcej czasu by dojść, jest to też jeden z mechanizmów selekcji, taki ewolucyjny shit test. Spotkałem się też z taką teorią, że "wymiatający" kształt żołędzia służy wymieceniu z pochwy partnerki nasienia poprzednika. Tą drogą kobieta mogła mieć seks z kilkoma mężczyznami jednej nocy, ale dopiero ten który ją usatysfakcjonował (co zajmuje czas) pozostawiał swoje nasienie w środku. Podgotowka. 1. Ktoś już wspomniał, unikanie pornografii i masturbacji. Nie jest to bezpośrednio związane z tą kwestią, ale też ma znaczenie. Jeśli nauczysz się przeciągać stosunek to fajnie, ale przez cały ten czas trzeba też utrzymać odpowiednią erekcję. A jeśli Twoja partnerka Cię odpowiednio nie podnieca (bo przyzwyczaiłeś umysł do pornograficznych starletek) to będzie z tym problem. Pornografia i częsta masturbacja w ogóle obniża jakość życia seksualnego, na wielu poziomach, to tylko jeden z nich. 2. Odpowiednia kondycja. Nie mówię o sile mięśni, tylko o wytrzymałości aerobowej, która przekłada się na sprawność układu krążeniowego. Wytrzymanie mocniejszego tempa przez 20-30 mnut jakiejś sprawości wymaga to raz, dwa, jak wspominałem wcześniej, trzeba przez ten czas utrzymać odpowiednią erekcję. A jak się zaraz zdyszysz, krew odpłynie do innych miejsc w organiźmie, znowu będzie problem. Plus jeśli cholesterol zatyka Ci żyły, to jamy plamiste w penisie niestety też, i krew będzie dochodzić słabiej. Więc dieta, dbanie o siebie, jakiś wysiłek aerobowy (bieganie, boks). Są też naturalne suplementy pomagające odblokować zalegający cholesterol - aloes, granat. Przechodząc do tematu. 1. Kluczowa kwestia - rozluźnienie. Ktoś już o tym w wątku wspominał, temat rozwinę. Stanem do którego dążysz jest spokojne podniecenie, nie szał (przynajmniej jeśli planujesz dłuższy stosunek, w szybkim numerku od czasu do czasu nie ma nic złego). Jeśli jesteś napięty, to długo nie pociągniesz. Podczas orgazmu masz płytki oddech, napięte mięśnie kegla oraz pośladki, jeśli taki stan utrzymujesz w trakcie seksu to orgazm ten przyśpieszasz. Oczywiście napięcie może wynikać z różnych kwestii, stres, niepokój, zmęczenie, te kwestie pomijam jako oczywiste. Natomiast napięcie wynikające z samego podniecenia jesteś w stanie obniżyć, i do tego właśnie trzeba dążyć. 2. Pierwsze podstawowe narzędzie to oddech. Głęboki, z brzucha i przepony. To automatycznie prowadzi do rozluźnienia mięśni miednicy. Należy dążyć by taki właśnie rodzaj oddechu utrzymać przez cały stosunek. Nie zawsze jest to możliwe, wymaga też odpowiedniej kondycji (o jej znaczeniu wspominałem wcześniej). Warto jednak przynajmniej przechodzić na taki styl oddychania w momencie gdy akcja zwalnia. 3. Drugim narzędziem jest świadome rozluźnianie mięśni kegla. Dwie techniki - albo seria skurczy, albo odtwarzanie oczucia szybkiego oddawania moczu. Osobiście zazwyczasj korzystam z drugiej techniki (mniej inwazyjna i szybsza), jak trzeba wcześniej dorzucając pierwszą. Natomiast obydwie, a druga w szczególności, wymagają odpowiedniej formy Twoich mięśni kegla. Jak je ćwiczyć. Primo, oddając mocz staraj się to robić jak najszybciej, z przerwą na gwałtowne przytamowanie moczu, ze 2-3 razy. Secundo, ćwiczenia skurczów (ważne - skurczamy nie tylko tylne kegle w okolicy odbytu ale przednie w okolicy penisa również), z przytrzymaniem. Możesz zacząć od skurczu na kilka sekund, dążąc do 10 sekund. Jeśli jesteś w stanie wykonać serię 10 skurczów po 10 sekund, to już jest nieźle. Gdzie ćwiczyć - pod prysznicem, podczas mycia zębów, dobrze jest kilka takich punktów w stałym rozkładzie dnia znaleźć i wykonywać to ćwiczenie ze 2-3 razy dziennie. 4. Odpowiednie tempo. Idealnym początkiem jest gała, możesz wtedy i rozluźnić się psychicznie, i zadbać o odpowiednie rozluźnienie fizyczne (oddech, kegle). Jeśli gały brak (smutna panda), to zaczynasz wolniej. Jeśli mięśnie kegla masz jako tako wyćwiczone, jesteś w stanie bez problemu odróżnić stan ich napięcia od rozluźnienia, i dążysz właśnie do ich rozluźnienia, wtedy dopiero możesz włączyć wyższy bieg. Na wyższym biegu dochodzisz do stanu gdzie zbliżasz się już do orgazmu (i trzeba nauczyć się taki moment wyczuć), wówczas zwalniasz, rozluźniasz kegla, możesz też przerwać penetrację na chwilę i zejść np. do minety lub palcówki. Oczywiście znowu idealnym przerywnikiem jest delikatna gała Gdy napięcie nieco opadnie, wracasz do mocniejszej gry. 5. Reconditioning. Dojście do stylu jaki opisałem w punkcie 4. zajmuje czas. Jeśli do tego z obniżeniem ciśnienia w momencie zejścia masz problem i zajmuje to sporo czasu, wówczas ćwiczenia z partnerką stają się mało praktyczne, dziewczyna będzie się frustrować. To oznacza, że musisz wziąć sprawy we własne ręce. Być może przyzwyczaiłeś organizm poprzez pornografię i masturbację to szybkiego osiągania orgazmu, i teraz musisz go po prostu oduczyć. Robisz sesje masturbacyjne, po 20-30 minut właśnie, bez spinki wykonując zejście tak długo jak potrzebujesz. Kilka takich sesji i organizm zacznie kumać czaczę. Tylko uwaga - bez pornografii. Nie możesz bez pornografii utrzymać odpowiedniej erekcji przez taki okres czasu? Tymbardziej bez pornografii. Osobiście zakupiłem do tego celu flashlight, bo ręka wywiera duże ciśnienie i tą drogą odzwyczajasz penis od delikatniejszej stymulacji jaką zapewnia wagina, ale nie wydaje mi się to konieczne. 6. Haki. Jeśli sama praca oddechem i kegle nie wystarczają (przy bardzo silnym podnieceniu), albo jesteś jeszcze w okresie przejściowym, możesz stosować haki do zbicia podniecenia. Nie jest to środek docelowy, bo nie o to w seksie chodzi by w jego trakcie zastanawiać się nad skutkami pokoju ryskiego, plus na dłuższą metę są nużące, a i partnerce się to nie spodoba, bo widzi Twoje skupienie i zaangażowanie, i ono ma być na niej. Są tutaj dwie drogi - zmiana fokusu oraz blokada penisa. Zmiana fokusu to przeniesienie myśli na inny temat, co komu pasuje, możesz liczyć kafelki na ścianie albo mnożyć w pamięci duże liczby. Silnie działa też tutaj zadanie sobie bólu, przenosi fokus automatycznie, np. poprzez mocne szczypnięcie (zwłaszcza żołędzia). Blokada to odciąganie jąder (podczas orgazmu zbliżają się do penisa), wywieranie ciśnienia u podstawy (od dołu) i przy żołędziu (od góry). 7. Suplementy. Jak pisałem wcześniej - środki typu sidenafil i pochodne odradzam. Natomiast w okresie przejściowym, gdy Twoje ciało dopiero uczy się wydłużonego stosunku, jakiś bonus na utrzymanie sił można dorzucić. Przejściowo, nie chcesz ciała przyzwyczajać do żadnego wspomagania bo potem jego brak stanie się problemem. Z delikatniejszych wspomagaczy jakie sam stosowałem - horny goat (epimderium) dla lepszego ukrwienia penisa i stymulacji produkcji tlenku azotu, l-arginina jako zasób do jego produkcji, żeń szeń, korzeń maca, gingko biloba. Wszystko to można dostać w tabsach, albo drogą naturalną, ta druga będzie lepiej przyswajalna. Ziółka można kupić w osobnych paczuszkach, zmieszać, przygotować napar. L-arginina jest dostępna w gorzkiej czekoladzie i arbuzach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.