Skocz do zawartości

tony86

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez tony86

  1. O tym "zaiskrzeniu" między Wami za dużo nie piszesz. Z dużą granicą błędu ze względu na niewiele informajcji, najprawdopodobniej dziewczyna po prostu się bawi. Tu się uśmiechnie, tam oczkiem mrugnie, i już się coś dzieje. I się okazuje że ten dużo starszy, poważny facet, zwraca na nią uwagę. Niekoniecznie oznacza to, że czegoś od Ciebie chce poza tą walidacją i zainteresowaniem. Swobodnie można się spodziewać po takiej pannie multum problemów. Zapewne skłonność do imprezowania oraz różnej maści używek i przygód, pewnie niezły już przebieg, problemy z samooceną, zaufaniem, lękowy model przywiązania, te klimaty. Partnerka do związku - żadna, chyba że bardzo potrzebujesz problemów. Sam fakt że na IG "kocham", a jednocześnie nie ma oporów gdy pojawia się "iskrzenie" z jakimś losowym typem z roboty którego widuje raz na ruski miesiąc powinien już dać Ci do myślenia, bo to raczej nie jest kwestia tego jaki Ty jesteś wyjątkowy, tylko jak ona się lepi. Jeśli masz doświadczenie z kobietami, jesteś stabilny emocjonalnie, i chcesz się tylko pobawić, to pewnie można do zabawy na trochę wziąć, a potem znajomość zakończyć. Ale do tego potrzebny jest odpowiedni mindset, gdybyś go miał na forum byś nie pytał, nie weryfikował w internetach, nie łamał sobie głowy. Sam zresztą piszesz, że jak już się wdepnie to ciężko się potem wymiksować. No właśnie. Więc lepiej nie zaczynać.
  2. Grasz w głupie gry i wygrywasz głupie nagrody. Samotna atrakcyjna kobieta po 40ce sama w sobie jest już czerwoną flagą. Zapewne od kilkunastu lat stara się zbudować trwały związek, i jej się nie udaje. Ma za sobą cały bagaż nieudanych relacji, traum, paranoii, przygód, zawiedzionych nadzieii i cholera wie czego jeszcze. O byłym który zostawił ją dla młodszej usłyszałeś bo potrzebowała usprawiedliwienia dla swojej nieufności, wiele innych trudnych historii zostawiła dla siebie. Na przykładzie blond włosa mogłeś zaobserwować jakie to ma konsekwencje. I nie sądzę żebyś był w stanie tutaj postawić jakieś granice, oduczyć ją takich zachowań. Jej paranoje mają realne podstawy, i będą z niej wychodzić, w ten czy inny sposób. Dodaj do tego fakt że ona jest harda, a Ty podatny na tego rodzaju emocjonalne jazdy, i masz przepis na życie pełne problemów. Panna jest emocjonalnie zadłużona po same uszy, na cholerę Ci to spłacać to raz, a nawet nie masz takiej zdolności kredytowej to dwa. Kolego, hajsy masz, a jak masz hajsy to zaraz możesz mieć i wygląd. Spokojnie możesz brać panny 10 lat młodsze i lepiej. Trochę wiary w siebie, i popróbuj, zamiast się zastanawiać czy to się uda i czy to ma sens. No to sprawdź. Nie demonizuj kwestii materialnych, fakt że jesteś zaradny jest Twoim silnym atutem, i kobiety to doceniają. To trochę jakby laska nie chciała żeby facet leciał tylko na jej dupę. A przypominam że Ty sam poleciałeś teraz właśnie na dupę.
  3. Weź pod uwagę, że geje zazwyczaj są bardzo aktywni seksualnie, bo mają łatwy dostęp do seksu. Ten kolega co jest tak aktywny turystycznie, nie sądzę by ograniczał się do zwiedzania zabytków, a kultury innych krajów zapewnie poznaje dogłębnie. I teraz pytanie, czym ona biedna ma się w tym czasie zajmować. A jak poznają tam jakiegoś faceta bi, to czemu by tak nie zaszaleć z raz, z ciekawości. A jej wyjazd z koleżankami byś zaakceptował? Albo chodzenie z koleżankami po klubach? To podobna kategoria. Generalnie Twoje myślenie, "dla zasady", jest słuszne. I polecałbym nie wchodzić w jakieś dyskusje, tylko postawić sprawę krótko. Nie akceptujesz tego, i kropka. Jak jej zależy to nie wyjedzie, jak wyjedzie to sama pokaże Ci jak bardzo jesteś dla niej ważny, i wtedy szkoda tracić na nią czas. Czyli, powiedziała Ci że miałaby z tym problem. A wszystko co jest po "ale" już się nie liczy, i gdybyś spróbował to zweryfikować to pewnie szybko byś się o tym przekonał.
  4. No właśnie jest inaczej - opieprzając kumpla robisz to jak równy z równym, więc np. nie wystawisz go za drzwi. Opieprzanie kobiet wymaga raczej ramy ojca który opieprza niesforną dziewczynkę. A to dla wielu facetów wychowanych we współczesnym świecie nie mieści się w głowie. A nawet i wiedziąc już o co chodzi, masz kulturowego bloka przed takim zachowaniem. Co do zasad to się zgadzam. Zwłaszcza fochowanie się jakąś aberracją, to jest przyjmowanie ramy niesfornego chłopca.
  5. Dzięki, właśnie dla takich doświadczeń założyłem ten wątek. Myślę, że nie jeden z nas po przeczytaniu opisu tej sytuacji pomyślał sobie - to tak można? A jak widać - nie tylko można, czasem też trzeba. Umiejętność odpowiedniego opieprzenia laski w związku napewno jest jedną z kluczowych dla powodzenia relacji. Co ma się kompletnie nijak do tego co słyszymy na co dzień, o potrzebie dialogu, szacunku do uczuć partnera et cetera. Ostatnio oglądam trochę Kevina Samuelsa, jest w sieci sporo filmów gdzie w ramach konsultacji sprowadza kobiety do parteru, i szybko przestają odwalać sobie jazdy. Robi to w bardzo szorstki, acz opanowany i kulturalny sposób. Gdyby potraktować tak faceta, skończyłoby się jatką. Tymczasem kobiety na tych filmach... uśmiechają się. Są wkurzone, ale jednocześnie szanują tę siłę, fakt że facet wie o czym mówi, ma rację, i nie boi się być tego pewnym, niezależnie od tego jakie są jej uczucia w tej kwestii. Dzięki. I zgadzam się z tym co tu piszesz. Można znać wszystkie zasady gry, ale przecież jej celem ze strony kobiety jest weryfikacja właśnie tego, czy masz w sobie siłę i charakter, więc jeśli go nie masz to i tak wyjdzie w praniu. Acz w dalszym ciągu, jakieś narzędzia tutaj są potrzebne. Dobrym przykładem jest historia @SuperMario, który w krytycznej sytuacji nie miał oporów by dosłownie dziewczynę wyrzucić za drzwi, w kapciach. To jest jedna rzecz być na tyle zdecydowanym i przekonanym o swojej wartości by sobie na coś takiego pozwolić, druga by w ogóle wiedzieć że takie działania są w relacji dozwolone. Czy masz jakieś swoje szczególne doświadczenia tego typu? Mam na myśli punkty zwrotne w relacji, momenty próby, weryfikacji pozycji w relacji.
  6. Raz jeszcze się powtórzę - prosiłem o podzielenie się własnym doświadczeniem, a nie włąsną obserwacją. Dyskusja na temat obserwacji nie ma sensu, bo przecież stojąc z boku ani nie wiesz na ile dany związek jest faktycznie udany, ani tymbardziej nie wiesz jak mężczyzna to ogarnął, jaką przyjął postawę, jak poradził sobie z problemami w takiej relacji, a to właśnie w takiej dyskusji jest najbardziej wartościowe. Dyskusja jaką @Leniwiec podjął z @Kiroviets nie jest ani roztrzygalna, bo żaden z nich tak do końca nie wie jak wygląda sytuacja w przytaczanym związku, ani nie wnosi nic do tematu bo nie możemy z tego wynieść żadnej lekcji, skoro nie znamy drogi i potknięć tego faceta. A udowadnianie że istnieją udane związki które przeczą regułom RP nie ma sensu, no pewnie że takie istnieją, i oczywiście że nic z tego nie wynika, ludzie są przecież różni i sytuacje też, a wyjątek nie obala reguły. Możesz podać jakieś konkretne przykłady, i jak nimi zarządziłeś? W szczególności, w jednej ze ścieżek wspominałeś o jakiejś bardzo temperamentnej lasce, suczysko że bez kija nie podchodź
  7. W pierwszym poście prosiłem o podzielenie się swoimi doświadczeniami, a nie obserwacjami. Pewnie każdy zna jakąś udaną parę, fakt że takie istnieją i są to nieraz nietypowe konfiguracje nikogo chyba nie dziwi. Sam znam np. taką udaną parę, gdzie facet jest ofermą a dziewczyna wojskowym, i wyglądają na szczęśliwych, od ponad 5 lat. Tylko primo jak naprawdę między nimi jest oni tylko wiedzą, i o dojściu relacji do tego etapu też nic nam to nie mówi.
  8. No i? Jasne że są różne przypadki. Wyjątek w żaden sposób nie obala reguły. Ani niczego to nie dowodzi, ani nie ma związku z tematem który nakreśliłem.
  9. tony86

    Programik, szukam

    Moim zdaniem w większości przypadków jest to gra niewarta świeczki. Procesów jest owszem sporo, ale pojedynczy zajmuje niewiele zasobów, a istnieją pomiędzy nimi zależności i po takich "optymalizacjach" nagle okazuje się że coś nie działa, dokładnie w czym rzecz nie wiadomo, i kończysz tak czy siak przywracając wszystkie. Z jednym wyjątkiem. Windows Defender. Syf jakich mało. Zdarzało mi się że odwalała mu jakaś maniana i co jakiś czas wskakiwał na chwilę zajmując 70% CPU, i niełatwo było wcale od razu wyśledzić winowajcę. Jego polecam wyłączyć, ale do tego już żaden soft niepotrzebny, w sieci jest sporo opisów jak sobie z tym poradzić.
  10. Postu już nie wyedytuję, ale widzę że z kryterium trochę przesadziłem. Umówmy się że pół roku też wystarczy, tak czy inaczej jest to czas już po okresie demo, ale przed końcem haju hormonalnego. Czyli właśnie ten czas, gdzie kobieta zaczyna pokazywać różki, i zaczyna się jakaś próba sił. Panowie, dzięki za odzew. Które aspekty uważacie za kluczowe, z którymi wdrażanie szło najtrudniej? Każdy związek ma jakieś momenty przełomowe, gdzie następuje próba sił, urobienia, określenia swojego miejsca i pozycji w relacji. Jak wyglądały one w Waszym przypadku?
  11. Na forum jestem już blisko rok, i osobiście brakuje mi tutaj success stories, czyli historii udanych związków z dłuższym przebiegiem. Mam na myśli sytuację, gdzie facet trzyma ramę, prowadzi relację, nie pozwala sobie wchodzić na głowę, a dziewczyna tę sytuację akceptuje i wywiązuje się ze swoich zadań w roli kobiecej. Podkreślę - chodzi mi o dłuższe związki, nie udany podryw i dobre demo zakończone po roku jakimiś jazdami, takich historii na forum widzimy sporo. Zasadniczo to rozumiem - coś nie pykło, to chcesz wiedzieć czemu, a jak wychodzi to w sumie chwalić się nie wypada. Otóż wypada jak najbardziej Myślę że takie historie mogą wnieść nieraz więcej niż przypadki potknięć i upadków. Żeby nie generować offtopu, na początku tego wątku zaznaczę że: 1. Związki dłuższe, a zatem minimum rok. 2. Że to w dużej mierze kwestia odpowiedniego dobrania panny, jasne, jest o tym osobny wątek, tutaj nie o tym. 3. Że muszą być spełnione pewne warunki, tj. hajs się musi zgadzać (Tobie), musisz o siebie dbać, odpowiednia różnica wieku, jasne, i o tym jest już osobny wątek. Tutaj zakładamy że okoliczności w miarę sprzyjają. 4. Uważasz żę gra nie jest warta świeczki, i każdy związek się w końcu wypali, jesteś seryjnym monogamistą albo stukasz tylko od okazji do okazji, okej, znowu, nie w tym rzecz. A parę takich przypadków na forum widzimy, np. @SuperMario, @Optimus Prime. Zachęcam braci do podzielenia się doświadczeniami. Zarówno ogólne opisy, jak i wybrane sytuacje, ciekawsze shit testy, momenty krytyczne w formułowaniu relacji. Sam się nie podzielę, w kontekście dłuższych relacji raczej byłby to raczej materiał do Świeżakowni o tym czego nie robić
  12. To sobie tę podstawę o kant dupy wytrzyj. Tyle jest gadane na forum, że w kobiecie oparcia nie znajdziesz, że pokażesz w ten sposób tylko słabość i narobisz sobie problemów, że od wsparcia to masz rodzinę i kumpli. Ale jak widać nie dociera. A do autora to nie dociera już kompletnie. We własnym wątku miał o tym gadane, ale jakiś świeżak mu napisze że spoczko tak trzeba i już z uśmiechem wraca na niebieskie łaki. Nie mówiąc już o takich kwiatkach: Wszystko co się tutaj odjaniepawliło masz w swoim wątku odpisane. Jak koniecznie chcesz się jeszcze drugie tyle męczyć i znowu dostać po dupie to śmiało, ale jeśli liczysz że ktoś tutaj będzie Ci pomagał samemu sobie krzywdę zrobić to zły adres. Nie brak trenerów uwodzenia którzy za parę kafli powiedzą Ci jak odzyskać ex, jak już tak koniecznie chcesz zostać dobrze wyruchanym to tam zapraszam.
  13. Że za darmo dla Ciebie, to jeszcze nie znaczy że one nic z tego nie miały, a że dziewczyna nie pracuje jako regularna diva z escortów jeszcze nie znaczy że dupą nie zarabia. I niekoniecznie musi to być policzalne w pieniądzach, kolega może mieć różne układy. O ile oczywiście ta historia jest prawdziwa, na co daję jakieś 30% szans.
  14. Mógłbyś podzielić się tym szerzeji? Widzę że masz fajne doświadczenie, to nie pierwszy Twój post na forum w tym duchu, i często znajduję w nich wartościowe uwagi. Nie brak na forum przewodników w tematyce podrywu, skuteczne prowadzenie dłuższej relacji to jest inny temat, najczęściej możemy poczytać o tym czego nie robić, patrząc na błędy braci. Chętnie poczytałbym o Twoich historiach, przypadkach, i tym czego się na nich nauczyłeś. @Hukko sorry za offtop A odnośnie Twojej historii - bracia słusznie piszą. Szukanie logiki i konsekwencji w zachowaniu kobiet ma średni sens, w przypadku DDA nie ma go już w ogóle. Chyba że chcesz się w tej dziedzinie doktoryzować, ale wtedy szukaj inspiracji na forach poświęconych tematyce DDA, bo to jest inne spektrum problemów, wykraczające poza tematykę relacji. Co możesz przeanalizować i ocenić, to jest Twoje zachowanie. Trzymałeś ramę było dobrze, puściłeś ramę było źle, wnioski są chyba oczywiste. Tekst o tym że idziesz się powiesić - moim zdaniem w tym miejscu położyłeś tę relację. Równie dobrze mogłeś jej powiedzieć że jesteś z nią tylko dla zabawy i uważasz że nie nadaje się na poważną partnerkę. I pewnie wiele kolejnych krzywych akcji z jej strony było jakoś z tym Twoim "żartem" (?) powiązanych. Skoro już się kapnąłeś że z jej strony to gra, trzeba było nie dać po sobie poznać, i robiąc dobrą minę do złej gry przyjąć to na klatę. Jakoś sobie poradzimy - tak jak reagowałeś na inne problemy. Szanuję za konsekwencję w podtrzymaniu decyzji o zerwaniu, i nie uleganie próby przekupienia seksem. Momentami ta determinacja ociera się o psychopatię, podobnie jak te Twoje żarciki zresztą, ale w relacjach z kobietami ta cecha Ci pomoże. Także tutaj nie podzielam krytyki braci, i nie uważam że potrzebujesz jakiejś pracy nad sobą. Potrzebujesz tylko chłodniejszej głowy momentami, żeby nie robić takich głupstw, a to już kwestia doświadczenia. Poradzenie jej psychologa nie było złym pomysłem. Ta panna terapii potrzebuje terapii jak ryba wody, i tutaj akurat zrobiłeś dobry uczynek, i może jak tę pannę spotkasz za parę lat to Ci jeszcze podziękuje. A że psycholog stwierdził że nie powinna teraz z nikim być - no bo nie powinna. Psycholog miał rację, tylko Ci cięzko to było przyjąć. A bieżące problemy emocjonalne - normalka. Przejdzie Ci, i w Twoim wypadku myślę że całkiem szybko. Tylko tego nie pompuj, na przykład takim bezproduktywnym rozważaniem jej motywacji. Wcale Cię to tak nie ciekawi, po prostu widok jej z innym kolesiem wzbudził w Tobie emocje, i je takimi rozkminkami karmisz. Przestań, to zdechną. A o tym że ominąłeś z tą panną kulę to już chyba sam wiesz. Zagrałeś w ruską ruletkę, na Twojej skroni broń nie wystrzeliła, przekazałeś dalej, Twój następca właśnie bawi się cynglem. także wcale nie masz czego mu zazdrościć. Raz się mogło zdarzyć, jak wejdziesz w taką historię po raz drugi to już tylko z własnej głupoty.
  15. A co go niby powstrzymało po zrobieniu studiów? I to w biznesowym kierunku? Mi te rady trochę pachną jakimiś osobistymi żalami. O panie, jakbym teraz mógł, to bym takie biznesy pootwierał że hej. Jest też taki trend wśród osób które całkiem nieźle poradziły sobie zawodowo, ale jednocześnie dostrzegają na pewnym etapie że te nadgodziny i ten trud owszem jakoś tam się opłaciły, ale soczki to jednak spiło korpo, więc dochodzą do wniosku że pewnie dałoby się ich skille wykorzystać lepiej. Otóż wcale niekoniecznie. To że ktoś radzi sobie dobrze na jakimś stanowisku, jeszcze wcale znaczy że rozkręci wielki biznes. To są inne umiejętności, a przede wszystkim, inne ryzyko, i inne okoliczności. Kończąc dobre studia masz w miarę pewny dobry start i spokojną, stabilną ścieżkę która prowadzi przez dostatnie życie. Potem patrzysz na jakiegoś średnio zdolnego typa który ogarnął jakiś fajny biznes, ale nie dostrzegasz jego dziesięciu kumpli którym się nie udało, a on się akurat wstrzelił z tematem i miał wujka gdzie trzeba. Poza tym, studia też są dobrym punktem wyjścia do jakiejś drogi biznesowej, jeśli do nich odpowiednio podejść. Angażuj się w organizacje studenckie, poznawaj sensownych ludzi, nawiązuj znajomości. Znajomości tworzą okazje. Mam paru znajomych którzy właśnie na studiach, nieraz bardzo średnich, ale właśnie dookoła nich, znaleźli fajne okazje i na tym rozkręcili działalność. Bo jakiś kumpel gdzieś się dostał, potrzebował wykonawcy, i na wódce ustalili że on się nada najbardziej.
  16. A ja wręcz odwrotnie, i z tego powodu właśnie Ghanę rozważam, obok Kenii. Jakieś tipy od kolegi?
  17. Potwierdzam dobre opinie o koledze. Sam rozważam wyjazd do Kenii w celach wiadomych, trochę z nim mailowałem w tych tematach, jest dobrze zredpillowany. I przy okazji jako źródło wiedzy w tym temacie polegam go również.
  18. Jeśli masz takie możliwości, powtórzenie matury będzie zawsze lepszym wyjściem. Jak nie wyjdzie, to najwyżej, jesteś rok w plecy, całe nic. A i to nie zupełnie w plecy - taki tzw. gap year to super sprawa. Studia mijają szybko, potem praca, życie pędzi. Takiej drugiej okazji mieć nie będziesz, by dać sobie dłuższy czas wytchnienia od tego wyścigu szczurów. W tym czasie zająć się też sobą, coś przeżyć, poukładać sobie w głowie, nabrać dobrych nawyków. A co do plusów lepszej uczelni, niewątpliwie takowe są. Sam jestem po informatyce, moje doświadczenia nie będą więc do końca mapowalne. Niemniej, maturę napisałem bardzo dobrze, dostałem się na wszystkie prestiżowe uczelnie w tym kraju, ostatecznie wybrałem PW. Poznałem wielu łebskich ludzi. Obecnie sam rekrutuję ludzi do mojego zespołu, przerobiłem przez ostatnie lata takich rozmów kilkadziesiąt, jest duża różnica między kandydatami z lepszych i gorszych uczelni. Nie wiem do końca z czego to wynika, bo jeśli chodzi o faktyczny poziom nauczania, to aż tak drastycznej różnicy nie ma, mnie też uczyli różnych zbędnych pierdół, a rzeczy naprawdę istotnych musiałem się często uczyć sam. Może to kwestia generowania innego mindsetu, innych ambicji, innego otoczenia w jakim się przebywa. I to są doświadczenia człowieka z IT, a więc branży gdzie generalnie decydujące znaczenie mają kompetencje twarde. Przy kompetencjach miękkich wszystkie te kwestie ważą jeszcze bardziej, większego znaczenia nabywa to co robisz dookoła studiów, w co się angażujesz, jakie znajomości nabywasz. Kończyłem prestiżowe liceum, przynajmniej jak na moje regiony (ściana wschodnia). Ludzie rozpłyneli się po całej polsce, po wielu różnych kierunkach. Kto poszedł na PW, UW, SGH, na sensowne kierunki, ten zrobił karierę, reszta mocno średnio.
  19. Tak, bo w ten sposób sygnalizujesz jej, że okienko jest wciąż otwarte. Racjonalnie już je jak rozumiem zamknąłeś, ale emocjonalnie to się tak z dnia na dzień nie stanie, potrzeba czasu. Przez ten czas, wciąż może dojść do sytuacji, gdy emocje jednak przeważą nad rozsądkiem, a gdy za nimi pójdziesz odpowiednie racjonalizacje by rozsądek wygłuszyć zawsze się znajdą. Tak mężczyzna działa, a kobietom takie emocje wzbudzać jest dość łatwo. I ona również napewno zdaje sobie z tego sprawę, choćby podświadomie. Wysyłając upominek, pokazałeś niezdecydowanie, emocjonalną niestabilność, a tym samym podatność na możliwość przełamania emocjonalnego Twojej postawy. Czego się zatem spodziewałeś - dziękuję, to miło, trzymaj się ciepło? Pewnie na to liczyłeś, to by uśmierzyło Twoje wyrzuty sumienia, i po to właśnie go wysłałeś. Ale z jej perspektywy, otworzyło się okienko, więc trzeba było je wykorzystać do próby przeważania Twojej strony emocjonalnej. Więc tak, płacz, silne emocje, duże słowa, rozbudzanie Twoich wyrzutów czułością i wzbudzaniem żalu i litości. Jak to opisuję to brzmi makiawielicznie, i pewnie powiesz że ona tak raczej nie myśli. Nie musi. To działa automatycznie, przez wyczucie. My mężczyźni też nieraz stosujemy takie emocjonalne zagrywki, nie zastanawiając się przy tym zbytnio, zwłaszcza przy silnych emocjach. A kobiety są w tym znacznie lepsze. Taka historia którą niedawno zasłyszałem, rozmowa dwójki nastoletnich dziewczyn. Jedna mówi drugiej, że chłopak chciał ją zostawić, ale ona mu nie pozwoliła. Na pytanie jak, odpowiada normalnie, że się przy nim pobeczała, i nagadała jakiś tekstów że sobie sama nie poradzi itp. Koleżanka oburzona, że to tak nieładnie, nie wolno nikogo zmuszać do zostania w związku, na co nasza bohaterka krótko - jakby nie był taką pizdą, to by został przy swoim. A co do wyrzutów, nie miej ich. Kobieta trafiła na świetną okazję, jaką dla niej jesteś, i próbowała ją wykorzystać, ale po drodze się kapnąłeś jak wyglądają warunki na planszy, i gdy haj hormonalny nieco zelżał podjąłeś słuszną decyzję o ewakuacji. Ona też zdawała sobie sprawę że gra ponad jej ligę, ale uznała że warto zaryzykować. I nie pykło. Historia jakich wiele. Co z tego powinieneś wyciągnąć - by myśleć przede wszystkim w kategorii swoich potrzeb, a nie pomagania rannym łaniom. Idź dalej, poznawaj kobiety, zbieraj doświadczenia, nie ładuj się od razu w kolejną poważną relację, bo nie jesteś na to gotowy. Pobaw się trochę.
  20. Kiedyś tkwiłem w tym bardzo mocno, potrafiłem robić sobie sesje od wieczora do rana, boostowane wódą i kofeiną. Syf jakich mało. Z moich doświadczeń, kluczowe są 3 kwestie: 1. Uprawiać normalny seks. Z partnerką, przygodny, za hajs, dowolnie, ale od czasu do czasu jest niezbędny, inaczej to będzie walka z wiatrakami i w końcu polegnie się i tak. 2. Odciąć się od źródła. Wiadomo, do końca nie jest to możliwe, ale chodzi o to by maksymalnie wydłużyć czas i zakres prac które dzielą impuls od realizacji. Żeby nie było na kliknięcie. W moim przypadku - kupiłem osobny router, na tym z UPC starłem flamastrem hasło, na nowym ustawiłem dns na te filtrujące porno, plus na blacklistę wrzuciłem parę serwisów p2p. Zmiana hasła na routerze na randomowe i elo. Odzyskanie dostępu do pornoli wymaga restartu konfguracji routera. Da się, ale wymaga to już zdecydowanej decyzji i paru kroków gdzie trzeba pomyśleć. BTW, profilaktycznie, tak mam skonfigurowany dostęp do internetu do dziś. Bo cholera wie co człowiekowi do łba strzeli jak kiedyś wróci napity i na ciśnieniu. 3. Aktywne, zorganizowane życie, z dbaniem o zarządzanie czasem i dyscyplinę. Tutaj jest już wiele różnych szkół jazdy.
  21. Co do samego pytania, to ja bym szukał innej, i każdy normalny facet Ci tak powie. Ale nie ze względu na licznik bolców którego się tak chwytasz, tylko ze względu na to że zawsze lepiej jest zacząć coś od nowa, niż pakować się w stare problemy, które zawsze wrócą. Co nie znaczy że to ogólne podejście będzie najlepsze w każdym możliwym przypadku, różne są historie. Ta "czysto hipotetyczna" sytuacja jakoś tak odpowiada Twojej życiowej sytuacji jeden do jednego. Pewnie przypadek A do tego jeszcze skupiasz się w niej na kwestii: Czyli tym co Cię najbardziej boli, i co podawałeś na swojej ścieżce za koronny powód dla którego nigdy do swojej ex nie wrócisz. Masz dużo powodów by do swojej ex nie wracać, ale akurat ten jest absurdalny. Zawsze bzyka się po kimś. I nigdy nie wiesz ilu ich było. Po ogólnym stylu bycia, zachowaniu, opowiadanych historiach jesteś w stanie jakoś szacować, że raczej dużo albo raczej mało, ale i na tym nie można do końca polegać. Z Twoją myszką też bym wcale nie był taki pewien że miała tylko jednego bolca, jednego to napewno ma oficjalnie, a ile jej się zdarzyło "chwil zapomnienia" jak wyszła z koleżakami na miasto to się tego nigdy nie dowiesz. I fakt, że kobieta nie jest już dziewicą generalnie dla dojrzałego faceta nie powinien być problemem. Oczywiście problemem będzie, jeśli się kapnie że przed nim było całe stado, z racjonalnych powodów, wiadomo jak takie doświadczenie wpływa na psychikę kobiety. Ale sam fakt że "o nie w tej pusi był jakiś inny penis kiedyś!" no to prośba, dla mnie to są jakieś dylematy nastolatka białego rycerza, co miał w planach seks dopiero po ślubie. I Ty masz trochę takich dzwinych odpałów - tak jak tamta obawa o pójście na siłkę, która też była kompletnie absurdalna, ale tak to przeżywałeś że założyłeś osobny wątek w tej sprawie. Bez urazy, stwierdzam po prostu fakt, wszyscy mamy jakieś odpały. Ja na Twoim miejscu pewnie bym z ex spróbował. Dlatego że: 1. Ewidentnie tego po prostu chcesz, i wierci Ci to dziurę w brzuchu od kilku miesięcy. 2. Zamiast siedzieć myśleć kombinować lepiej jest po prostu spróbować. Nie wyjdzie to nie wyjdzie, kij z tym, będziesz wiedział na czym stoisz. Worst case scenario, po paru miesiącach będziesz wiedział że to nie ma sensu, i będziesz to miał z bani. Te kilka miesięcy to już tak siedzisz, myślisz i przeżywasz. 3. Wasz przypadek był ekstremalny - całe życie razem, wspólne dziecko, to Ty odszedłeś a nie ona. 4. Jak mówił Morfeusz z Musisz Wiedzieć, powroty do ex mają sens tylko jeśli conajmniej jedna ze stron odrobiła pracę domową. Ty swoją odrobiłeś, Twoja ex po części też.
  22. Problemy wewnętrzne Nie ma żadnych problemów wewnętrznych, to raczej normalna reakcja ze strony nieuszkodzonej dziewczyny. Skoro podnieca ją taki układ, to w ciemno obstawiam że jeśli się rozejdziecie to jedną z pierwszych jej przygód będzie ogarnięcie takiej właśnie eskapady, tyle że bez Ciebie. Chujowo, nie? Ale tak właśnie jest. Podnieca ją to na poziomie jej seksualności i instynktów, ale jednocześnie koszt emocjonalny związany z wizją Ciebie stukacjącego inną loszkę, do tego jeszcze jej koleżankę, sprawia iż gra przestaje być warta świeczki. Pytanie też, jak Ty się podczas tej akcji zachowywałeś. Generalnie, mimo że chuć dyktowała Ci zapewne inaczej, powinieneś więcej uwagi poświęcać właśnie dla niej, ona powinna czuć się osobą numer dwa, nie numer trzy. Ale jeśli myślenie wyłączyłeś, to w natualny posób przekierowałeś uwagę na koleżankę, a to dla Twojej dziewczyny emocjonalnie przykra sprawa. I nie tylko uwaga się liczy, Twoje reakcje również. Rekacje faceta to ważny dla kobiety aspekt seksu, buduje jej ego. Jeśli na działania koleżanki reagowałeś większym podnieceniem, to znowu strzał w stopę. Jak ten koszt po jej stronie zmniejszyć. Primo, biorąc dziewczynę z zewnątrz. Koleżanka jest w zawsze w tym samym kręgu społecznym, podświadomie więc stanowi konkurencję. Dobrze, by to Twoja dziewczyna prowadziła rekrutację. Kluczowe jest że to ona utrzymuje kontakt, Ty go w ogóle nie masz. Możecie się też umówić, że każda będzie tylko na raz. Wszystko to zmniejsza ryzyko konkurencji. Wspominasz też, że podniecało ją wydawanie drugiej dziewczynie rozkazów. Tymbardziej to się kwalifikuje pod wspólną dominację. Obczaj sobie kanał YT "Kill you inner looser". Znajdziesz tam sporo poradników odnośnie BDSM, w szczególności mocno poruszany jest temat wspólnej dominacji drugiej kobiety przez parę, są też wywiady z kobietami które zdecydowały się tak z nimi pobawić. Są też opcje bardziej hardcorowe, ale to już wiąże się z ryzykiem szkód dla związku w dłuższej perspektywie, nie każdy się do tego nadaje. Możecie wspólnie odwiedzić jakiś swingers club. Nie ma tam spinki, na pierwszy raz możecie tylko pójść posiedzieć, popatrzeć, zobaczyć jak się z tym czujecie. Kolejna rzecz jaką można zrobić, to dragi - koks, feta, mefedron, wyłączają hamulce i wyciągają instynkty na wierzch. Ale potem przychodzi dzień, a obrazy w głowie zostają. Także są to rozwiązania wysokiego ryzyka, ale jeśli już miałbyś decydować się pannę zostawić albo ją zdradzić tylko by się wyszaleć, to w sumie co Ci zależy.
  23. Primo, odstaw porno. Buduje nierealne oczekiwania, Twój mózg uważa że gdyby nie blokada w postaci pańci to byś stukał jak dzięciął te wszystkie starletki. A jak byłoby w rzeczywistości? Ano, zapewne tak. Odnośnie poszukiwania "czegoś więcej", nie piszesz o co konkretnie Ci chodzi. Może sam nie wiesz. A próbowałeś ze swoją dziewczyną jakichś urozmaiceń? Anal, BDSM, scenki, plener? Odnośnie trójkąta, jak wspominał wcześniej brat @Arghor, ładowanie do tego koleżanki jest słabą opcją, trzeba brać z zewnątrz, tindery, ogłoszenia, erodate. Jak jesteś niebrzydki, to chętna się znajdzie. Ciekawą opcją są też trójkąty BDSM, gdzie Twoja dziewczyna występuje w charakterze pomocnicy, i dominujecie trzecią wspólnie. Wtedy to bardziej takie MK+K niż M+KK, i trochę inaczej to wygląda psychologicznie, może być dla niej bardziej akceptowalne. No trochę pewnie będziesz, to dość częsty problem u wczesnych małżeństw, z przypadków z mojego otoczenia. Ale też jednocześnie nie jest to zwykle jakiś poważny problem, raczej taka myśl która faceta nachodzi jak sobie wypije. Da się z tym żyć. Także, wbrew pozorom, jest tutaj duża różnica między posiadaniem jednej a dwóch panienek na koncie, ten drugi przypadek jest istotnie prostszy. A jak znalazłeś fajną, nieuszkodzoną dziewczynę, która nadaje się by z nią spędzić życie, i która Cię kręci, to jest to tego warte. Acz czy faktycznie tak jest w Twoim przypadku, to nie jestem pewien. Bo coś nic nie wspominasz ani o niej, ani o swoim zaangażowaniu emocjonalnym.
  24. tony86

    Seks w ciąży

    Naukowo dowiedzione - jak żona w ciąży, to mężowi testosteron opada, średnio ok. 50%. Popęd siada też. Matka natura nie jest głupia - jak już zapłodniłeś, to dalej nie szukaj póki co. Prawdopodobnie mechanizm bazuje na feromonach w kobiecym moczu i pocie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.