Skocz do zawartości

Bezsenny_Idealista

Użytkownik
  • Postów

    251
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bezsenny_Idealista

  1. Masz rację, biję się w pierś. Upraszczanie tego i branie na chłopski rozum było słabe z mojej strony
  2. Wiem, że suma wynosi ponad 100%. Jeżeli bardzo interesuje Ciebie ta zaszłość to pytanie musisz kierować do Uniwersytetu Stanforda, a nie osoby publikującej ciekawostkę w internecie. Może to była korelacje stosunku udzielonych odpowiedzi wobec siebie? Nie wiem. To podejście jest jak stosowanie pretensji do pracownika banku o wysokie stopy procentowe. Przecież to nie od niego zależy. Jeżeli chodzi o te 18% to rzeczywiście nie zastanawiałem się wcale nad obliczeniami. Był to jedynie zabieg mający na celu bardziej zobrazować dramaturgię sytuacji względem przeszłości. Ot marketing z mojej strony. Z drugiej strony jestem bardzo ciekawy Twojej interpretacji tej ankiety. Wydajesz się być inteligentnym gościem skoro dostrzegłeś to w mgnieniu oka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  3. @Maszracius_Iustus Czytając powyższe stwierdzam, że masz całkiem spore doświadczenie i niejeden żółtodziób mógłby czerpać od Ciebie wiedzę. Porównam swoje doświadczenie i może wspólnie dojdziemy do jakichś wniosków. Tak to wygląda u mnie: - Przez przyjaciół - Odpada, gdyż nigdy takowych nie miałem - Bar / restauracja - Nigdy nie chodzę do barów, a tym bardziej samemu, a w jakimś McDonald's biorę na wynos i jem w samochodzie - W pracy - Odpada, ponieważ wcześniej pracowałem z samymi facetami. Teraz pracuję w służbach mundurowych, a dla kobiet to pewnie słaby status i odpychające (tak mi się wydaje) - Szkoła / studia - Skreśliłem tylko szkołę, ponieważ w szkole średniej w klasie miałem samych facetów i nigdy nic nie wyrywałem, bo byłem speszony i wystraszony. Studiów nie skreśliłem, ponieważ dopiero teraz przed trzydziestką je zacząłem. Kierunek społeczny, typowo babski i zaocznie. Niestety 99% kobiet z grupy zajęte (wiek na oko od 20 do 45+) - Przez rodzinę - Odpada, bo nie utrzymywaliśmy nigdy relacji z dalszą rodziną. Żadnych spotkań rodzinnych, ślubów, urodzin itp. ani znajomych rodziny. - Online - Odpada, bo mimo zebrania ponad stu par w kilka dni na takim badoo to jestem jakiś drętwy w rozmowie i panie się szybko nudzą. Czasem się starają, ale z mojej winy nic nie wychodzi, bo jestem zamknięty na ludzi jakoś. Najdłuższa moja rozmowa trwała tam półtora dnia. Kilka razy w ramach testu już w pierwszej wiadomości pisałem propozycje wyjścia na kawe / spacer ale jak widziałem chęć to się z tego wycofywałem i usuwałem parę (strach przed opuszczeniem strefy komfortu) Stan na rok 2023: Wiek pacjenta 27 lat, nigdy nie był na randce ani w związku. Opieram się jedynie na suchej teorii z internetu i waszych historiach
  4. Chciałbym podzielić się z wami badaniem z Uniwersytetu Stanforda, na które trafiłem dzisiaj w internecie. Dotyczy ono sposobów poznawania się par i tego jak uległo to zmianie w ostatnich ~20 latach. W badaniu wzięło udział 5421 osób. Powyższa grafika wskazuje następującą korelację względem przykładowych lat 1995 do 2017: Rok 1995 i miejsce poznania się pary: - Przez przyjaciół 33% - Bar / restauracja 19% - W pracy 19% - Szkoła / studia 19% - Przez rodzinę 15% - Online 2% Rok 2017 i miejsce poznania się pary: - Przez przyjaciół 20% - Bar / restauracja 27% - W pracy 11% - Szkoła / studia 9% - Przez rodzinę 7% - Online 39% Przyjmijmy dla przykładu przeciętnego faceta lat 30 i rok 2017, który jest zbliżony do czasów obecnych. Załóżmy, że zajęty sprawami zawodowymi i dnia codziennego nie korzysta z aplikacji randkowych, nie chodzi do barów, a ze znajomymi został mu kontakt korespondencyjny od czasu do czasu w ferworze życia. Obliczmy zatem szacunkową możliwość poznania kogoś na podstawie danych z badania. Online 39% Bar / restauracja 27% Przez przyjaciół 20% Szkoła / studia 9% W pracy +11% Przez rodzinę +7% Prawdopodobieństwo poznania kogoś w tym przypadku wynosi 18% Proszę do mnie nie strzelać, już tłumaczę mój model rozumowania Założyłem, że przykładowy facet żyje trybem większości społeczeństwa czyli praca - dom - sklep i doświadcza standardowych sytuacji życiowych. Oczywiście, że wartości ulegną zmianie w jedną lub drugą stronę jeśli facet podejmie działania aktywne / pasywne. Mało jest mężczyzn, którzy sami chodzą do baru, więc celowo punkt został skreślony. Nie uwzględniłem też czynnika atrakcyjności fizycznej danego samca, która również w sposób znaczący może wpłynąć na jego wyniki w nawiązywaniu relacji. Opcja poznawania online też nie jest dostępna w Polsce powiatowej i na wsiach (o ile ktoś nie chce jechać 100km na kawę).
  5. Staram się zrozumieć ich soft i mechanizm działania. Ciekawi mnie czy tylko znudzone kobiety w związkach szukają nowych doświadczeń czy taka wpatrzona w swojego misia też może zrobić skok w bok?
  6. @Leon Zawodowiec Dokładnie mam takie same odczucia jak Ty. Może jest to jakaś bariera ochronna wytworzona przez podświadomość na podstawie wcześniejszych negatywnych doświadczeń aby unikać ich w przyszłości? Czasami odnoszę wrażenie, że kobieta przy pierwszym spojrzeniu w oczy już wszystko o mnie wie i zostałem zaszufladkowany. Jakoś tak to wyczuwam podświadomie lub taką aurę generuję. Nie znam się na tym Od razu po przeczytaniu tego przyszedł mi na myśl Kalibabka (ten PRL-owski oszust podrywacz), który wyłudził kasę od wielu kobiet. Niektórzy faceci mają tak naturalnie, że potrafią grać na kobiecych emocjach i są w tym doskonali. Zwróćmy też uwagę na fakt, że kiedyś nikt się tak otwarcie nie dzielił wiedzą na temat relacji (może z kumplami przy ognisku lub od starszego wujka). Dzisiaj z dostępem do teorii i badań psychologicznych oraz metodyki działań masy podrywaczy aż dziw bierze, że faceci w większości stali się tak nienaturalni i zatracili te naturalne umiejętności uwodzenia. Wpadając na taki pomysł od razu pojawia mi się w głowie następująca myśl: "A co jeśli tego SMS odczyta jej facet i zaraz odpisze mi żebym spier... po czym od razu zablokuje?" Ty pewnie zrobiłbyś dokładnie tak samo gdyby jakiś fagas chciał zaprosić na kawę Twoją kobietę
  7. Też mi takie coś niszczy głowę i najlepiej to widać jak wyskoczysz do galerii i masz tam pełen przekrój społeczeństwa. Kobieta, która może być modelką z facetem oderwanym od pługa mówiąc kolokwialnie. Może ma jaja ze stali? 🤣
  8. Bardzo szanuję opinie potwierdzone własnymi doświadczeniami. Piąteczka! Złote słowa. Wyplenić taki własny obraz wmawiany przez lata i wszystkich to nie lada wyzwanie
  9. No właśnie ja trochę odwrotnie to zinterpretowałem, a mianowicie, że dobrze się jej rozmawiało i chciała od razu zakomunikować, że jest zajęta abym nie brnął w tę stronę czasami. Może to mój błąd poznawczy Ostatnio przebywając w gronie kobiet (siedzieliśmy w jednej grupie szkoleniowej blisko siebie jak w szkole) byłem de facto nimi otoczony jako mniejszość męska i dwie z tych całkiem obok co chwilę poprawiały włosy chyba raz na kilka minut. Może biorę za bardzo do głowy i analizuję... Choć ciekawe, że jak stanę sobie obok np. grupki kobiet (w czasie przerwy) i żartują między sobą to czasem zerkną na mnie z bananem na twarzy czy mnie też to rozśmieszyło. Jak zachowują się według waszego doświadczenia np. mężatki w delegacji czy na szkoleniu w innym mieście? Hamulce się luzują?
  10. Słowa wsparcia zawsze uskrzydlają, dzięki! Dwojako, ale w kierunku raczej zerowej ilości relacji plus zakrzywiony światopogląd po kontaktach z divami. Teraz w ramach nowej sytuacji zawodowej jestem wręcz zmuszony przez życie do współpracy z Paniami nawet w zadaniach grupowych ze szczególnym naciskiem na wymianę myśli, więc nie ucieknę od tego. Za pomocą literatury i afirmacji też idzie ku lepszemu takie mam wrażenie
  11. Dawno nie zakładałem żadnego tematu, ale w końcu życie nadało mi do tego nowy powód Odbywałem kilkugodzinną podróż pociągiem (ale nie jestem tym kolesiem, który szuka dziewczyny z pociągu w mediach 🤣). Los tak chciał, że w tymże pociągu w jednym przedziale ze mną siedziała dziewczyna i przez całą podróż byliśmy sami. Była dość urodziwa i w podobnym wieku. Już na początku podróży rozpoczęła konwersacje jako pierwsza, bo ja pewnie jechałbym wpatrzony w telefon całą drogę i udawał, że nie istnieje aby nie wychodzić ze strefy komfortu. Rozmawialiśmy zupełnie zwyczajnie, rzekłbym "koleżeńsko" na tematy typu: praca, hobby, studia, co kto lubi, jakieś życiowe sytuacje, plany itp. Celowo sam nigdy nie poruszam przy kobietach tematów związkowych ani nie zadaje pytań typu "Czy masz chłopaka?" aby udawać "niedostępnego", pokazać chłód (podobno to działa) oraz nie okazywać zainteresowania. Przejąłem mechanizm działania kobiet i robię w ten sposób "shit-testy" albo to tylko urojenia w mojej głowie, bo efekty są marne 😆 Anegdotycznie wtrącę, że według opinii szczerych i zaufanych wobec mnie osób na pierwszy rzut oka sprawiam odpychające wrażenie gbura (takie "resting bitch face" i sztywna mowa ciała rzekomo, a w rzeczywistości jestem miłym, pogodnym gościem). Wracając do wątku, rozmawialiśmy sobie tak praktycznie przez całą podróż, ale przez cały ten czas jednocześnie obserwowałem reakcje towarzyszki rozmowy na to co mówię, jej mowę ciała itp. Wykazywała otwartość, naturalność, śmiała się z według mnie zabawnych rzeczy, o których mówiłem i często uśmiechnąwszy się utrzymywała dłuższy kontakt wzrokowy. Czerpiąc garściami z rad forumowych i nie tylko jeżeli mi o czymś opowiadała to starałem się udawać zainteresowanie i dopytywałem zanim opowiedziałem swoją kwestię. Jako pierwsza również ona poruszyła w dość subtelny sposób temat związków, dodając do jakiejś wypowiedzi, że "planujemy akurat z chłopakiem kupić to czy tamto". Nie ciągnąłem wtedy tego tematu dalej ani nie dopytywałem tylko dalej neutralnie kontynuowałem rozmowę zbaczając na coś innego. Sama też nie dopytywała o moje związki ani status. Nastąpiła wymiana numerów, ale stricte grzecznościowo. Sam nie będę się na pewno odzywał tym bardziej do kobiety w związku. W tym miejscu chciałbym się o coś zapytać, ponieważ bardzo rzadko zdarza mi się rozmawiać tak długo z obcą kobietą (zazwyczaj tylko dzień dobry i do widzenia w sklepie i na tym się interakcje kończą). 1. Nie czułem żadnej chęci na podryw, chociaż rozmówczyni była w moim typie. Nawet po zakończeniu podróży kiedy już byłem sam poczułem ulgę i stwierdziłem "uff, w końcu spokój i można wyluzować..." Tak długa rozmowa była dla mnie strasznie niezręczna i wymuszona z mojej strony. Chyba lubię siedzieć w swojej "bańce" i obserwować świat z daleka... Tutaj pierwsze pytanie: Jeśli poznacie nową kobietę to w którym momencie macie ochotę ją poderwać i czy jest to normalne, że nie czułem wcale takiej potrzeby? Dodatkowo kiedy dowiedziałem się, że nie jest wolna to już mi się nawet nie chciało z nią dalej rozmawiać. Czy jeśli widzisz jakąś dziewczynę w Twoim typie na ulicy to masz ochotę od razu podejść i się poznać albo czujesz jakąś energię seksualną? Może to tylko męski honor, ale jak mam do czynienia z kobietą w związku to bym jej kijem nie tknął i uznaję za obiekt całkowicie poza zasięgiem. 2. Czy kobieta w związku naprawdę stale może poszukiwać nowej gałęzi i nawet jeśli mówi pozytywnie o swoim obecnym facecie to może mieć jakieś niecne zamiary lub kosmate myśli? Czy takie kobiety są skłonne do zdrady nawet jeśli są w początkowej fazie związku na "haju" hormonalnym wpatrzone w partnera? Dla mnie kobieta w związku jest nie do zdobycia i nawet bym nie próbował jak wcześniej wspomniałem. Byliście kiedyś przez takowe kobiety podrywani? Na koniec miałem taką luźną myśl, mianowicie: "To tak wyglądają związki? Ona tylko mówi, a mnie to nie interesuje i nawet nie mam na nią ochoty... Mielibyśmy robić wspólnie zakupy czy spędzać cały czas razem? Masakra... Jedynym pozytywnym akcentem byłyby pewnie stosunki, które ona z czasem by ograniczała. Co gdyby pojawiło się dziecko, kiedy ja już na początku jestem znudzony i zniechęcony? Jakaś katorga..." Może ta dłuższa rozmowa to jedynie moje wyjście z matrixa i uświadomienie sobie, że związki nie są dla mnie albo mam jakiś spaczony światopogląd? Tego nikt nie wie...
  12. Coś Ty, tak mi się skojarzyło, bo czasami też tam coś poczytam. Ze względu na zbiór wiadomości z różnych serwisów. Jak czytam starsze tematy na forum tutaj to mam wrażenie, że kiedyś była tu zupełnie inna kulturka
  13. To chyba wysyłam jakieś złe fluidy, bo będąc kilka lat młodszym, wyższym i również zadbanym jestem zlewany nawet przez samotne matki, które uchodzą za bardzo łatwe wśród facetów i "przyklejają" się momentalnie do tych rokujących samców. Na młodsze nawet nie mam co spoglądać. Może to przez gburowaty charakter Twój kolega wyjątek potwierdza regułę. Panowie czasami jak czytam wasze wpisy to czuję się jak na wykopie, bo już nawet ten sam żargon. Jeszcze brakuje tagowania #przegryw 🤣
  14. @Ksanti Z moralnego punktu widzenia jeśli komuś przeszkadza, że w tym otworze było wcześniej kilkaset członków (99% w prezerwatywie dla bezpieczeństwa biznesu) to się na to nie zdecyduje. Ja natomiast wychodzę z założenia, że w dzisiejszym hedonistycznym świecie różnice między tinderówkami / łatwymi kobietami z klubów, a profesjonalistkami się zacierają i wiele kobiet miało dwucyfrową liczbę partnerów. Tylko, że te z klubów czy tindera często są bardziej emocjonalne i decydują się na stosunki bez gumy. Bardziej bym się obawiał uprawiać stosunek oralny z losową pijaną laską z klubu niż divą, która robi regularne badania i jest tam na dole czysta i zadbana (na takie trafiałem, nigdy nie było nic niepokojącego). Jak poczytacie kilka ogłoszeń to często są też takie, w których za samo zapytanie o stosunek bez gumy zostaniecie pogonieni. Widać Panowie po niektórych z was, którzy nigdy nie mieli z tym biznesem styczności, że myślicie strasznie stereotypowo wkładając wszystkich do jednego wora i powielając historie zasłyszane od kolegi / w barze / internecie / TV. Moją motywacją do takich działań było to, że bardziej satysfakcjonuje mnie dawanie przyjemności niż otrzymywanie. Nie mogę się z tym zgodzić. Wszystko zależy od organizmu danego osobnika. Może nie sprecyzowałem tej myśli tak dokładnie jak powinienem. Jeżeli fapniesz sobie rano lub po południu, a wizytę masz wieczorem to mija kilka godzin i organizm spokojnie się regeneruje do dalszego działania (przynajmniej w moim przypadku). Tym sposobem jeśli masz dwa spełnienia u divy to pierwsze idzie dość szybko, a przed drugim możesz pompować kilkanaście minut (dodam, że u mnie przerwa między jednym a drugim spełnieniem trwa zazwyczaj lekko ponad 5 minut i ponownie osiągam pełną twardość, ale to też kwestia indywidualna). Pieniędzy zatem nie uważam za zmarnowane. Oczywiście przyznam, że zdarzały się dni, w których miałem słabszy organizm np. przemęczenie czy przeziębienie i wtedy zazwyczaj kończyło się na jednym strzale. Jak próbowałem wtedy drugi raz to mogłem sobie tak pompować mimowolnie nic już nie czując i zastanawiając się co np. sobie potem zjem albo rozmyślając. Jeśli się znudziłem lub zmęczyłem po kilku minutach to mówiłem po prostu "dobra, zmęczyłem się i już mi się nie chce", szedłem pod prysznic i do widzenia. Tutaj już nie mogę się nie zgodzić. Doszedłem do wniosku, że ten sport jest dobry dla facetów, którzy mają wszystko poukładane w głowach i prowadzą normalne życie towarzyskie oprócz tego. Kiedy facet zamknięty na kobiety, bez doświadczeń z nimi zacznie z tego korzystać to może zamknąć się na relacje jeszcze bardziej. Nie inaczej było to u mnie. Ostatni raz diva była kilka miesięcy temu i wciąż moje nastawienie się nie zmienia. Nie mam wcale ochoty podrywać kobiet i obcować z nimi. Toleruję ich obecność, ale stały się dla mnie obojętne w otoczeniu. Rozmowa z nimi mnie męczy i wprowadza niepokój. Miałem rzeczywiście przedmiotowe nastawienie. Przyjść, zapłacić, skorzystać, wyjść. Nie interesowało mnie kim są, ich historia, przeszłość. Często nie miałem z nimi o czym rozmawiać i były dłuższe chwile ciszy albo grał telewizor to sobie oglądałem w przerwie. Czułem, że swoim sposobem bycia bez jakichkolwiek emocji często wprawiałem je w zakłopotanie. Kilkukrotnie słyszałem: "rozluźnij się" lub "wszystko w porządku?" albo podczas masażu "ale Ty jesteś cały pospinany". Korzystałem lecz czułem się z tym nieswojo. To nie dla mnie i już nigdy nie skorzystam. Możliwe, że mam cechy psychopaty wysokofunkcjonującego m.in nieumiejętność wchodzenia w interakcje społeczne, życie seksualne ubogie, powierzchowne i o małej integracji uczuciowej z partnerem, ubóstwo uczuciowe kontaktów emocjonalnych z innymi, brak wyrzutów sumienia, umiejętność robienia dobrego wrażenia na otoczeniu, wzbudzania do siebie zaufania innych i manipulowania nimi, chłód emocjonalny, brak empatii. Ciekawostka dla zainteresowanych tematem: Trzeba pamiętać o tym, że czasami diva nie przyjmuje sama i w mieszkaniu za drzwiami w pokoju obok może sobie siedzieć koleżanka / ochroniarz / partner. Niekiedy słychać przez drzwi jak sobie rozmawiają jak bierzesz prysznic. Niektórym facetom to przeszkadza i ich krępuje. Na mnie nie robiło to akurat wrażenia.
  15. Też przez to przechodziłem i na początku rzeczywiście czuć chęć na więcej, ale mam akurat silną wolę i po kilku razach dałem sobie spokój. Historia taka jak u Ciebie, kontakt z divami to były moje pierwsze i ostatnie kobiety w życiu dotychczas. Zacząłem od oglądania ogłoszeń i czytania garsoniery. Opinie innych jeszcze bardziej nakręcały. U mnie na szczęście całość skończyła się na ośmiu wizytach z tego co pamiętam. Ja z kolei miałem taką taktykę aby fapać przed wizytą i dłużej wytrzymać. Inaczej zapłaciłbym 200-300zł za 20 sekund zabawy. Wizyty odbywałem między cyklami nofap i uśredniając miały one miejsce raz na kilka miesięcy na przestrzeni ostatnich trzech lat. Chcąc być szczerym muszę przyznać, że do pewnego momentu było to ciekawe przeżycie lecz jak wszystko z czasem powszednieje. Mi wystarczyło tych kilka razy żeby dać sobie spokój. Jedynie trzy wizyty wspominam dobrze, a pozostałe to tylko mechaniczna czynność, płatność i pożegnanie. Zapytasz co sprawiło, że przestałem korzystać? W moim przypadku całokształt czyli brak poczucia czegoś więcej niż tylko bycia petentem w kolejce, płytkie rozmowy. Ostatnia, u której byłem też dała mi do myślenia swoim zdziwieniem, że korzystam z takich usług będąc rzekomo "przystojnym" (chociaż divie bym nie wierzył). Co więcej, przestałem przez to odczuwać jakąkolwiek chęć interakcji ze "zwykłymi" kobietami nawet small talk. Wiedziałem, że płacę i mam to po co podrywać? Na dłuższą metę daleko to nie prowadzi. Po dłuższej przerwie miałem chwilę słabości i będąc w mieście wojewódzkim wykonałem chyba pięć telefonów na różne ogłoszenia i nigdzie nie szło się dodzwonić (duży ruch w biznesie). Uznałem to za znak od wszechświata / intuicji, żeby lepiej odpuścić i nie wracać. Ostateczną decyzję podjąłem po wykonaniu profilaktycznie pełnego pakietu testów wenerycznych. Na szczęście jestem w pełni zdrowy i niech tak pozostanie, dlatego nie mam zamiaru więcej ryzykować. Doszedłem do wniosku, że jeśli inni faceci są w stanie zorganizować sobie kobietę w normalnych warunkach społecznych to nie będę wieczną ofiarą i nie będę szedł na łatwiznę w tej materii. Pytasz o sposoby zabezpieczania? Zwykłe prezerwatywy i nie korzystać kiedy masz gdziekolwiek rankę, zadrapanie czy aftę w buzi aby ewentualne bakterie się nie przedostały tak łatwo. Po każdym spotkaniu obowiązkowo wypłucz buzię płynem listerine czy czymkolwiek co zabija bakterie. Niestety miałem sporo zachowań ryzykownych (seks oralny w obie strony, całowanie), ale jak wyżej pisałem ostatecznie wszystkie badana wyszły korzystnie.
  16. Zła interpretacja, chciałem rozbawić kolegę. Jeśli nie jest pewien co do dalszego związku to zawsze może na jakiś czas zrobić przerwę i sprawdzić czy zatęskni.
  17. Dla ogółu społeczeństwa rzeczywiście są nikim i pozostają bez znaczenia natomiast jestem przekonany, że są to z całą pewnością jednostki bardzo cwane i wyrachowane. Możliwe, że jak to zwykle bywa w biznesie ktoś komuś nie zapłacił / był coś winien, więc trzeba było powyciągać brudy. Nie na darmo trzymali wszyscy zarchiwizowane konwersacje sprzed lat. Właśnie na taką okoliczność. Możliwe też, że zbytnio zaczęli się rozrastać (mam na myśli federację fame) i konkurencja chciała im zrobić koło dupy niszcząc wizerunek właścicieli. To są tylko moje domysły i teorie. Oczywiście nie toleruję takich zachowań jakie przedstawili Ci "influencerzy".
  18. Co do Michelin CrossClimate to jestem po dwóch latach zadowolony i zimą kleją jak zimówki, na deszczu też dobrze natomiast latem jak bardzo szybko wejdę w zakręt to czasem czuć tę ich "miękkość" i lekki dyskomfort prowadzenia. Dodatkowo po tym czasie zaczynają się ząbkować i są głośniejsze mimo normalnej jazdy bez upalania.
  19. Trochę zalatuje to od razu "fejkiem", tutaj przyznam rację. Z drugiej jednak strony samemu nie posiadam ani jednego zdjęcia i mam pustą tablicę, bo nic nawet tam nie komentuje. Raczej wejdę popatrzeć na memy i posty z kilku ciekawych stron raz czy dwa dziennie albo sprawdzić czy znajomi jeszcze żyją Osobom, które znam brak zdjęć i aktywności nie przeszkadza, bo wiedzą że bardzo ważna jest dla mnie moja prywatność. Powracając do tematu dyskusji, wiem że odsunięciem social mediów na margines życia jednocześnie ucinam sobie możliwość autoprezentacji i poznania potencjalnie fajnych kobiet online, ale chęć spokoju ducha i prywatność wygrywa. Jeśli kiedyś zostałbym prezydentem to nie ma na mnie haków ani sieci powiązań
  20. @Arnold Layne Co do takiej ilości znajomych to rzeczywiście dziwne. Pewnie to więcej niż liczba osób w wiosce, z której pochodzi Samemu jestem w tym staroświecki i ciężko mi zrozumieć dodawanie osób, których nie znam. Jeśli otrzymam jakieś zaproszenie raz na ruski rok to od razu pytam w jakiej sprawie lub czy się znamy i jak nie to żegnam i kasuje. Zgromadziłem w ten sposób zawrotne ~40 osób w znajomych na przestrzeni 30 lat życia. Z każdą z tych osób co najmniej raz w życiu rozmawiałem dłuższą chwilę lub łączyły nas interesy: praca, szkoła, kurs. Jeżeli miałbym odliczyć tych, z którymi na dzień dzisiejszy nic mnie nie łączy i nie utrzymujemy regularnych kontaktów to powinienem zostawić na liście może 5 osób. Wśród ostatniej piątki jest jedna osoba, z którą piszę częściej niż raz na rok / dwa, ponieważ ostatnio łączą nas sprawy zawodowe (facet dla ścisłości). Dziękuję serdecznie, po Twojej korekcie brzmi lepiej, bo uniwersalnie.
  21. Potwierdzam, byłem tą dziewicą A tak na poważnie to jeśli chcesz mieć z nią na jakiś czas spokój to nawiąż do tego w rozmowie, bo widać, że to jej czuły punkt. Rzuć jakoś złośliwie w kontekście, że "Ty to pewnie każdemu facetowi wciskasz historię z tym dziewictwem żeby się nim dłużej pobawić, a prawdę tylko Ty znasz" albo "Z Ciebie to taka dziewica jak z kulawego maratończyk". Zadziała albo w jedną albo w drugą stronę.
  22. Czy czułeś się po tym lepiej lub podbiło to Twoje ego i stałeś się bardziej otwarty w kontaktach z nimi? W jaki sposób nauczyłeś się odbijać piłeczkę? Pamiętasz jakąś przykładową sytuację? U mnie takie coś trudno przychodzi, mogę najwyżej się uśmiechnąć nieśmiało kiedy nie wiem co odpowiedzieć. Odnośnie interpretacji to z poziomu mojego umysłu teoretyka wygląda to na shit testy dla zabicia rutyny i nudy w pracy. Skoro byłeś tam jedynym facetem to spadło to na Ciebie. Gdyby był ktoś ciekawszy to mogłyby nawet Ciebie nie zauważać. W tę stronę bym kierował myśli. Miałeś nietypowe zachowanie i chciała wybadać temat. Mogło ją kusić nawet nieświadomie. Możesz spróbować obrócić rozmowę w ten sposób, że masz swoje zasady i cenisz odważne kobiety, które wychodzą z inicjatywą. Może złapie haczyk albo odbije piłeczkę w drugą stronę, że to facet powinien coś zaproponować (wtedy masz zielone światło). Może Cię tylko kokietuje dla zabawy? Nieodgadnione są ścieżki jej umysłu...
  23. Czytałem ten wątek, ale swoją drogą świetna analiza i porady z Twojej strony za co jestem wdzięczny. Tak jakby mój adwokat elegancko obrazował motywy mojego postępowania Autyzmu na pewno nie mam, jeśli już to może minimalne spektrum. Potrafię się zaadaptować w grupie lecz bardziej chodzi tu o głęboką nieśmiałość i chowanie emocji. Nauka nowych rzeczy też zawsze przychodzi mi szybciej niż pozostałym członkom danego środowiska jeśli chodzi o pamięć czy myślenie abstrakcyjne. Właśnie, że potrafię być szczęśliwy sam ze sobą i nie czuję wewnętrznej presji na oficjalne wejście w związek. Myślę, że brakuje mi po prostu uwagi kobiet patrząc przez pryzmat zmarnowanych lat nastoletnich i wczesnej młodości. Nigdy nie byłem podrywany / pożądany i potrzebuję swoistego "popchnięcia" przynajmniej od jakiejś szczerej damskiej koleżanki, żeby uświadomiła mnie i powiedziała coś w stylu "słuchaj, super z Ciebie facet, dziwne, że jeszcze nikogo nie masz" co pozwoli mi rzeczywiście w siebie uwierzyć, iść dalej i zapomnieć o przeszłości. Pozbyć się z głowy wizerunku tego małego, przestraszonego, nieakceptowanego chłopca, który nie miał lekko w szkole. Przy każdej okazji, kiedy poznaje nowych ludzi mam wrażenie, że oni od razu wyczuwają, że byłem np. źle traktowany w szkole i nie miałem kolegów / koleżanek. Czuję, że nie dam rady dopasować się do grupy i mnie odrzucą jak wszyscy wcześniej. Staram stale się rozwijać, teraz przychodzą studia, zmiana pracy i przebranżowienie na zupełnie co innego, zacząłem uprawiać sport amatorsko. Pewnie to jest miłe i budujące jak ktoś się odezwie / napisze, zapyta jak Ci minął dzień czy będzie starać się sprawić Ci radość swoim postępowaniem albo jakąś miłą niespodziankę po powrocie po ciężkim dniu. Być przez kogoś docenianym, podziwianym. Tak mi się wydaje, bo nigdy tak nie miałem. Mogę polegać na sobie... Z drugiej strony jest to nieprzyjemne kiedy żyjesz jak duch na marginesie społeczeństwa i wydaje Ci się, że korzystasz z potencjału życia na 50%. Tak jakbym dostał grę w wersji demo i nie mam dostępu do pewnej zawartości, jak związki czy kontakty z kobietami. W tych sytuacjach codziennych tak naprawdę doszukuję na siłę atencji kobiet w postaci chociaż spojrzeń, bo to mi polepsza samopoczucie i sama ich uwaga mi wystarcza do poprawy humoru. Jak jeszcze dojdzie uśmiech to cały dzień mam potem dobre samopoczucie, a w głowie czasem z nudów wymyślam różne możliwe nierealne scenariusze. Jako osoby do związku też to nie jest moja grupa docelowa, ale żeby przynajmniej miło spędzić czas czy się "zakumplować" to nie widzę przeszkód. Niekiedy trafiają się tam osoby po studiach, które życie przydusiło i muszą robić cokolwiek. Oczywiście większość to inna bajka i o zbyt abstrakcyjnych rzeczach nie porozmawiasz i tematy mogą skończyć się na "narzekaniu na robotę, koleżanki, imprezie w ostatni weekend czy marzeniu o wyjeździe nad morze raz w roku". Asertywność to tutaj słowo klucz. Gdy jesteś w tym mistrzem to jestem pewny, że wszystko w życiu układa się zupełnie inaczej.
  24. Spróbowałem wyobrazić sobie siebie w takiej samej sytuacji. Ja już bym w życiu nie wrócił do tego sklepu / obiektu, a widząc tę kobietę na ulicy przeszedłbym na drugą stronę i udawał, że patrzę w telefon. Od razu wyobraziłem sobie jak w domu chwali się mężowi, jak to faceci ją zagadują w pracy aby pokazać swoją wartość. Szanuję za odwagę, ale ja bym czuł żenadę życia. Tak właśnie się dzieje. Jeśli zamienię choć jedno zdanie z obcą kobietą raz kiedyś to jest to duże wydarzenie w moim życiu (mógłbym zapisać w kalendarzu), że ktoś poświęcił mi uwagę i analizuję wtedy sobie wieczorem np. przed snem cały cykl rozmowy słowo w słowo i próbuję odgadnąć co sobie myślała, jej gesty, mimikę. Jeśli jest to np. SMS lub Whatsapp to czytam każde jej zdanie wielokrotnie i analizuje każdą emotikonę czy ma jakieś głębsze znaczenie. Jestem w tym gorszy od kobiet, które po 5 minutach zapominają o rozmowie i żyją swoim życiem. Najgorzej kiedy ja napiszę ostatnią wiadomość i potem jest "ghosting" czyli już mi nie odpisuje, a ja przez kilka dni się rozwodzę nad tym czy coś źle sformułowałem i może się obraziła lub jej przykro? @Zły_Człowiek @krzy_siek @lxdead @Iceman84PL @Foxtrot @Kiroviets @nihilusTeż was oznaczam Panowie żeby odnieść się ogólniej Opowiem wam o pewnym kuriozum, które dostrzegłem. Chcąc poprawić swój obraz w oczach samego siebie i samic poczyniłem już pewne kroki ku poprawie wyglądu (nie jestem nerdem z tłustymi włosami i piwnym brzuszkiem, mam 185cm, gęste zadbane włosy i szczupłą sylwetkę). Nie mam też żadnych deformacji ciała ani twarzy. Kiedyś ubierałem się luźno jak mi było wygodnie czyli zazwyczaj dres i podkoszulek. Od jakiegoś roku intensywnie interesowałem się kanałami na YouTube o modzie męskiej oraz poradami stylistek i chodzę praktycznie tylko w eleganckich koszulach, spodniach nawet wszystko dobrane pod względem stonowania kolorów i takich, które do siebie pasują wedle stylów "casual, business" itp. Chodzi mniej więcej o to aby nie łączyć więcej niż dwóch kolorów. Nawet mimochodem nauczyłem się rozróżniać typy kołnierzy w koszulach, ich budowę (kent, włoski, półwłoski itp.) i do jakiego stylu powinno się daną koszulę ubrać. Jako dodatek dla lepszego efektu nie wychodzę z domu bez spryskania się perfumem za ~400PLN. Fryzura oczywiście od barbera dobrana aby lepiej podbić kształt twarzy, zgodna z obecnym "kanonem" mody. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Chłop codziennie odwalony jak szczur na otwarcie kanału. Jaka jest różnica w odbiorze mnie przez kobiety po tych zmianach? Zerowa. Teraz nie spotykam się już z pogardliwymi spojrzeniami jak wtedy kiedy byłem gorzej ubrany, ale jestem jedynie "tolerowany" i nie czuję aby którakolwiek z Pań obracała za mną głowę. Jeśli idę gdzieś i mijam jakąś kobietę ostentacyjnie doszukując się oznak zainteresowania to najwyżej na ułamek sekundy Pani na mnie spojrzy skanując teren po czym dalej odwraca wzrok bez mimiki twarzy. Dla pozostałych nadal jestem jak duch. Lubię czasem wybrać się do miasta wojewódzkiego do galerii na drobne zakupy i przy okazji mam możliwość obserwacji ludzi, ich zachowań, jak się ubierają itp. Najbardziej boli mnie jeśli widzę jakiegoś (nie obrażając nikogo) przeciętnego faceta w średnim wieku lub młodszego z piwnym brzuszkiem o misiowatej budowie ciała z fryzurą jakby dopiero wstał z łóżka i ciuchach jak z pomocy dla powodzian albo po starszym bracie idącego za rękę z wpatrzoną w niego szprychą 8/10+ o jakiej nawet bym nie marzył. Wtedy te wszystkie teorie o SMV rozpadają się w mojej głowie jak domek z kart. Przecież jeśli porównam swój wygląd do takiego gościa to tamta kobieta powinna paść przede mną na kolana, ale jednak coś tu nie gra, prawda? Doszedłem do wniosku, że w życiu liczy się jedynie pewność siebie i silny charakter. Wtedy możesz być usmarowany gównem, a ludzie i tak będą jedli Ci z ręki. To wpływa na każdy, najdrobniejszy aspekt życia. Przypomniałem sobie pewną sytuację z mojego życia w kontekście "płatności zbliżeniowych", o których brat @lxdead wspomniał. Miałem coś takiego na stacji paliw... Zatankowałem, poszedłem zapłacić i przy kasie była dość ładna, młoda "Julka". Standardowe pytania punkty karta bla bla bla po czym mówię, że zapłacę zbliżeniowo. Pani wpisuje kwotę na terminalu i uśmiechając się mówi, że "można przytulić". Ja ze zmieszanym wyrazem twarzy nic nie odpowiedziałem, a po zapłaceniu wydusiłem tylko "Do widzenia" i pospiesznie wyszedłem. Zawsze w takich spontanicznych sytuacjach reaguję jakoś autystycznie... Odnośnie poprzedniej sytuacji w sklepie (z pierwszego posta) doprecyzuję tylko, że Pani nie podeszła lecz stała za ladą dwa metry ode mnie, a ja odpowiedziałem nawet się nie odwracając po prostu stałem plecami do niej i dalej sobie oglądałem napoje. Dodam, że wracając pamięcią to kilka miesięcy wcześniej jak pierwszy raz u niej płaciłem to uśmiechnęła się patrząc mi w oczy, ale ja jak to ja oczywiście nie odwzajemniłem uśmiechu z kamienną twarzą robota, bo po prostu nie umiem. PS Panowie nie robicie żadnego offtopu. Każda historia jest dla mnie cennym źródłem informacji i wszystko uważnie czytam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.