Skocz do zawartości

Terteus

Użytkownik
  • Postów

    218
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Terteus

  1. Nie znam się na biochemii organizmu, ale mogę Ci powiedzieć, jak to widzę na chłopski rozum: w seksie bierze udział całe ciało, wszystkie zmysły i, w szczególności, psychika (nie dotyczy kobiet, bo one mogą wtedy myśleć o wszystkim ). A jak działasz na własną rękę, to tylko fiut, graba i mózg poprzez oczy (przez uszy też nie zawsze). W tym widzę różnicę, w otoczce i poziomie zaangażowania, ale też nie chcę Ci wciskać kitów, bo zwyczajnie nie wiem i nie mogę tego potwierdzić, nie natknąłem się na badania naukowe o tym. Feministki mówią, że masturbacja jest zdrowa, z drugiej strony, czytałem kiedyś, ze kolarze często rezygnują z seksu nawet na 5 - 6 tygodni przez Tour de France. A z jeszcze innej strony, jeden z ojców mechaniki kwantowej, Erwin Schrodinger, był kobieciarzem i miał dużo kochanek, więc złośliwi mówili, że jest taki twórczy, bo dużo rucha. Do tego, co wyżej napisałem, dochodzą też pewnie kwestie indywidualne, każdy ma inny naturalny poziom teścia. Zwarło mi styki, nie wiem, gdzie jest prawda. Najlepiej kierować się własnym kompasem. Mnie jest dobrze tak, jak jest teraz. Nie jest idealnie, ale na pewno lepiej, niż kiedy mode no fap był na off. Znam ten ból, dlatego ja zrezygnowałem całkowicie, na kompie mam blokadę na porno i zwyczajnie nie mam możliwości oglądania. Zabezpieczyłem się trochę jak ćpun na odwyku - świadomie odebrałem sobie wszystkie możliwe drogi i przynajmniej nie męczę się dylematami: "a może tylko obejrzę", bo wiem, że w ogóle nie ma takiej możliwości. Punkt dla Ciebie . Na razie odstawiłem kobiety całkowicie na boczny tor, zajmuję się sobą, ale i na nie przyjdzie w końcu pora.
  2. Jeśli użyć wyobraźni, to faktycznie może wyglądać nieźle.
  3. Nie, ale mam jeszcze kilka podobnych . Ale przyznaj, że odechciało Ci się grzebać w majtach po tym, co zobaczyłeś . Kobiety, na szczęście, nie są aniołami, utkanymi z tęczy i obłoków, chociaż puchem marnym są. Brak seksu powoduje idealizowanie go i kobiet z nim związanych. Oczy zarastają pizdą, "potwór, nie potwór, byle miał otwór" etc. Najlepszym rozwiązaniem jest zaliczenie odpowiedniej ich ilości, ale, biorąc pod uwagę, że udzielamy się w tym wątku, raczej nie mamy ku temu okazji. Zgodzę się z Tobą, że obrzydzanie nie jest dobre, bo to przegięcie pały w drugą stronę, chociaż, jako chwilowy motywator, jak dla mnie, jest ok - widzisz takiego smoka i nie masz ochoty łapać za miecz, bo aż strach pomyśleć, jakie skarby zgromadził w jaskini . Ale to tylko moje zdanie, nie musisz się zgadzać . Prosty mechanizm: zaspokajanie popędu seksualnego to Twój biologiczny imperatyw. Owszem, nieobligatoryjny, ale też ciężko wytrwać z narastającą frustracją. Więc albo znajdujesz samicę i kopulujesz, albo ręcznie spuszczasz z krzyża. Jeśli to drugie (albo pierwsze bez bożego błogosławieństwa), przychodzi ksiądz i mówi Ci, że to źle, będzie piekło, Bóg jest na Ciebie zły. Więc masz poczucie winy, idziesz do spowiedzi, żeby odpuszczono Ci grzechy, i czujesz ulgę. Metoda kija i marchewki. Sfera seksualna człowieka jest jedną z najważniejszych, więc jeśli ktoś obcy ma nad nią kontrolę, ma większą władzę nad Tobą. Vide: kobiece kupczenie dupą. Przy okazji kaznodzieja lepiej wie, co u owieczek słychać . Zresztą, nie tylko ludzie mają z tym problem, kobiety też - moja była, na przykład. Mimo silnego programu katolickiego, lubiła seks, ale mówiła o tym przy każdej spowiedzi. A ksiądz, wiadomo, wiercił dziurę w brzuchu. Nasłuchała się, potem przelewała swoje poczucie winy na mnie. Na nic się zdały tłumaczenia i logiczna argumentacja, że oni to celowo robią. O, ja niegdyś głupi. Jedno i drugie, to naczynia połączone. Testosteron wpływa dodatnio na poczucie wewnętrznej mocy i zadowolenia z siebie, więc już tylko z tego tytułu jest lepiej. Z drugiej strony, fakt, że dałeś radę, nie pękłeś, też pozytywnie Cię stymuluje. Hormony mają wpływ na nasze myśli i vice versa. Pozostaje tylko twórczo wykorzystać nadwyżkę energii. Tylko nie zniechęcaj się, kiedy po pewnym czasie nie będziesz chodził naładowany - hormony w końcu wrócą do normy, ale satysfakcja z trzymania się pozostanie. Z innej beczki: przeglądam sobie jbzd. Scrolluję stronę główną i widzę zdjęcie twarzy ślicznej dziewczyny - nic o niej nie wiem, może jest pustakiem, jednorazówką, może ma ptaszka między nogami, może jest wredną jędzą, a może wali jej z ryja. A jak reaguje mój organizm? Marchew mi rośnie . Jak dla mnie, to jest kolejna lekcja z no fapu - świadomie i cierpliwie tłumaczysz sobie, że to tylko biologia. Owszem, panna jest ładna, szarpałbym, pała furkocze, ale to tylko wyrzut hormonów spowodowany reakcją na świetlną plamę o odpowiedniej, zaprogramowanej w toku ewolucji, geometrii punktów charakterystycznych. Łapiesz dystans. Mam nadzieję, że mi się to w życiu przyda i nie na darmo kiszę atrament .
  4. Sam zacząłem się nad tym zastanawiać, a doświadczenia trochę mam - teraz prawie 2 miesiące, wcześniej ponad 5 bez bicia Niemca w kask. Na razie daję radę i trzymam się. Często bywają dni, kiedy w ogóle nie myślę o seksie, ale zdarzają się też takie, kiedy jaja mi się po prostu gotują i przeleciałbym wszystko, co ma cycki i pizdę (w granicach rozsądku, oczywiście ). Co ciekawe, najgorsze okresy miałem w czasie pierwszych 2 - 3 dni po polucji. Wnioskuję z tego, że największy problem masz, kiedy pojawia się ciśnienie i czujesz w głowie impuls, że musisz je rozładować - znam to z autopsji i powiem Ci, że pomogło mi powtarzanie sobie, że muszę zrezygnować z tego właśnie teraz, właśnie w tym momencie, a nie następnym razem. Nie zawsze się udawało - czasem od razu szedłem się zabawić, czasem po kilku dniach, ale w końcu poszło. Poza tym, dobrze jest zająć się wtedy czymś absorbującym, żeby oderwać myśli - mi akurat pomagało granie na kompie, wyjście na fajkę (nie polecam, uzależnia i trudno rzucić), ale też zmiana mimiki twarzy. Sam musisz dojść (huehue) do tego, co najlepiej się u Ciebie sprawdzi, i musisz chcieć to zrobić, żeby świadomie zrezygnować, a nie pomyśleć chwilę i odpalić porno - i to jest właśnie najtrudniejsze. Ale da się . @greturt w którymś poście napisał, że żyjemy w dobie cipek ultra HD, i, jak dla mnie, to jest najgorsze w no fapie, odwyk od porno. Ja mam głowie zależność "fap = porn" i stanowi to moją główną motywację - żeby nie oglądać wygolonych pizd na monitorze. Poza tym, gdzieś po głowie chodzą mi się resztki katolickiego programowania pod tytułem: "fap = grzech = jesteś zerem". Z jednej strony mnie to motywuje, z drugiej demotywuje - na zasadzie "nie wytrzymałem = jestem śmieciem". Tworzy to niepotrzebne napięcie i ciśnienie, bo nie jestem robotem. To super, kiedy wyznaczam sobie cele i je osiągam, dotrzymuję zobowiązań wobec samego siebie, ale, jeśli zdarzy mi się polec, to nie załamuję się, tylko wyciągam wnioski, strzepuję (huehue) kurz i idę dalej. Trzeba wywalić z głowy wzorzec "porażka = zło" (czy ktoś o tym nie pisał ostatnio?). Przeczytałem artykuł i wyciągnąłem podobne wnioski - przez kilka pierwszych tygodni jest power, chce się żyć, ale jeśli abstynencja trwa za długo, to też kicha. Nie pamiętam treści całego wątku, ale kilka razy pewnie było to pisane, więc się powtórzę: nie wal zbyt często i strzelaj tylko pamięciówki. Jakby nie patrzeć, celibat też jest wbrew naturze . Edit: zapomniałem, łapcie obrazki dla większej motywacji
  5. Może nieprecyzyjnie się wyraziłem, ale ślub brała tylko z pierwszym facetem, ojcem dziecka. Reszta związków była nieformalna. Jak się skończył rozwód, nie pamiętam, byłem wtedy szczylem. Przypuszczam, że naciągnęła go na alimenty - jest charakterna, a jej facet nie wyglądał na takiego, który procesowałby się o każdą złotówkę. A czy modliszka? Nie wiem, nie sądzę, ale też ciężko mi teraz ocenić. Raczej nieświadoma niczego poza swoją urodą, typowa laska w stylu "jestem młoda, piękna, muszę się wyszaleć". Honoru bym się tu nie doszukiwał.
  6. Historia kuzynki: Mając chyba 19 lat zaciążyła z szacownym, 30-letnim gentlemanem - facet pracował na stałe za granicą, przyjechał do Polski na chwilę, poszedł do klubu się zabawić i akurat na nią trafił. Shit happens. Szybko wzięli ślub, pomieszkali razem chyba z miesiąc, po czym małżonek wrócił do roboty, a ona została z dzieckiem. Rzetelnie przesyłał pieniążki, często rozmawiał z nią i z synem, ale pani po jakimś roku się odwidziało i zażądała rozwodu. Szybko znalazła sobie kochającego bad boya - typowego karka w stylu "szafa 2x2 m". Facet nie szanował ani jej, ani dziecka (daleko było mu do Karola z opowieści @seba33), ale ona była zalofciana, gotowała obiadki i sumiennie dawała dupki. W końcu dopadła ich proza życia, z czasem było coraz więcej kłótni, krzyków i szarpanin, do tego wybranek nie przejawiał najmniejszej chęci do zajmowania się dzieckiem, ale punktem kulminacyjnym było to, że ją uderzył. Pamiętam to do dziś : dzwoni, biedna, zapłakana, że jest w szpitalu i robią jej obdukcję, bo ten skurwiel ją uderzył, i na policje pójdzie! Akurat było to przy jakiejś rodzinnej popijawie, więc przy stole konsternacja, wszyscy mruczą pod nosem: "no, jak mógł kobietę uderzyć", "co za chuj z niego, powinna dawno temu go pogonić". A w nocy tego samego dnia zadzwoniła jeszcze raz i powiedziała, jak było: owszem, uderzył ją, dostała z plaskacza, ale nie za darmo. Jej facet, niedługo przed tym, miał wycinany wyrostek, a ona, wkurwiona w czasie kłótni, uderzyła do pięścią, specjalnie celując w miejsce szwu. Tylko uderzył w odwecie. A mógł zabić. A potem klasyka: znalazła bankomat - porządnego chłopa, chyba nawet rówieśnika, z własną firmą i któremu nie straszne było cudze dziecko. Był fajny, miły, opiekuńczy, zaradny, ale dla niej nudny. Rozstali się w atmosferze wielkiej kłótni po 3 latach nieformalnego pożycia. Zarówno przed związkiem z panem opiekuńczym, jak i po nim, pomieszkiwała u matki. Domyślacie się, jak to mogło wyglądać - zdarzały dni, kiedy nie skakały sobie do gardeł. Ostatni raz widziałem ją 2 lata temu: złapała kolejnego - ufryzowany, wydziarany, opalony, do tego mundurowy, więc pewnie poszła na kompromis między nudą a stabilizacją, choć słyszałem jakieś plotki, że i z nim jej źle. A latka lecą, trójka z przodu, entropia nie jest dla niej łaskawa. Jakie wzorce jej syn ma w głowie, nie wiem, wolę się nie domyślać.
  7. A mówią, że do serca droga przez żołądek. Czyli tak: seks świetny, gada się świetnie, założę się, że i z wyglądu jest świetna, chcesz, żeby była Twoją własnością, ba, żenić się chcesz. Czy Ty się, kolego, nie zakochałeś? Kobiety, oprócz fizycznej przyjemności, z seksu mogą też czerpać korzyści materialne i coś mi się wydaje, że Ty jej ich nie zapewnisz, a ona to widzi. I tak masz nieźle, że traktuje Cię tylko jako bolca, a nie portfel. Popraw mnie, jeśli gdzieś się pomyliłem.
  8. Terteus

    Uszanowanko :)

    Szalom, Starsi Bracia w stulejce :). Krótko o sobie: niecałe 25 wiosen, ateista, aktualnie bez dziewczyny, kochanki, żony, dzieci i kredytu na 30 lat. Lubię łamigłówki, książki stawiające ciekawe pytania, stare gry i robić po swojemu. Większość życia byłem rycerzem na białym koniu, więc oświadczenie z kobietami mam skromne - z takich ciekawszych: 3 lata z desperatką, która prawie mnie zaobrączkowała, i 2 miesiące z manipulantką, która tak zryła mi beret, że parę miesięcy dochodziłem do siebie. Ogarnąłem się głównie dzięki forum, za co dziękuję Ci, Marku, i Wam, braciszkowie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.