Temat idealnie wpisujący się w moją obecną sytuację, więc nie ma potrzeby żebym jako nowicjusz na forum wyskakiwał z nowym.
Do tego co napisał Nieugięty dodałbym jeszcze neurotyczki.
Mistrzynie manipulacji i wpajania poczucia winy. To co cechuje neurotyczkę to wieczne niezadowolenie i emocjonalna chwiejność. Wieczorem jesteś jedynym, rano parszywym samcem chcącym ją usidlić.
Zabrać niezależność, osaczyć i zniewolić. Osobowość przepełniona lękami i niedowierzaniem. Rzadko dotrzymuje słowa nawet jeśli chodzi o nią samą. Pełna sprzeczności i najgorsze jest to, że ona nie potrafi wyciągać
wniosków. Nigdy nie jest źródłem problemu! Świat jest okrutny, ludzie podli, a ona taka biedna i malutka. Jeśli już (jak ja) spotkacie neurotyczkę na swojej drodze to zalecam wzmożoną czujność. Zrobi wiele żeby Cię zatrzymać.
Oczywiście na czas Waszej użyteczności Ugotuje obiad, zrobi ciasto, kupi wino, ubierze seksowną bieliznę...zostajesz na noc raz, drugi dziesiąty... Nie myślcie, że jesteście taką świetną partią.
Służycie jedynie do redukcji lęku i zagłuszenia samotności w świecie fobii, problemów, uprzedzeń i wycofania! Będzie zdolna nawet do perwersyjnego seksu. Przy czym w fazie odwrotu bądźcie pewni, że będziecie najgorszymi
zwyrodnialcami w galaktyce.
Po rocznym "związku" moja rada jest taka. Podstawowe pytanie jakie warto sobie zadać. Czy ona szuka ojca czy partnera? Cokolwiek zrobi "tata" córeczce wybaczy?
Zapomnijcie o stabilności, pewności. Dzień nie podobny do dnia. Tak czy inaczej ciekawe doświadczenie. Można zapomnieć o dojrzałym partnerstwie. Nie ma na to najmniejszych szans.
Reasumując. Nie angażować się w żadem sposób! Randki, łóżko i koniec bajki. Dobre do konsumpcji i niczego więcej.