Skocz do zawartości

Lethys

Starszy Użytkownik
  • Postów

    696
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    150.00 PLN 

Treść opublikowana przez Lethys

  1. Dzięki serdeczne Bracia za odpowiedź. Wasze komentarze i porady są bardzo cenne, będę wdrażał je w życie.
  2. Lethys

    Kino w pojedynkę

    Jakieś 3 tygodnie temu postanowiłem się wybrać sam do kina i nie żałuję, teraz jak do kina, to tylko sam. Lepsze skupienie, lepszy odbiór, byłem bardziej wczuty. Fajna sprawa, polecam Jak powiedziałem swojej pannie, że idę do kina sam, tak do tej pory mi nie wierzy i myśli, że wziąłem na bank jakąś koleżankę, bo jak to samemu, trzeba przecież z kimś heh
  3. Witam Bracia. Nie wiedziałem, czy ten temat umieścić tutaj, czy w dziale "Hajs", jeśli źle trafiłem to bardzo proszę o przeniesienie. Bracia, sprawa wygląda tak... Strasznie na sobie żyłuję. Zarabiam całkiem ok, zawsze uda mi się odłożyć jakiś pieniądz. Problem w tym, że gdy np. chce sobie kupić dobre buty to wolę wydać 50 zł mniej i mieć buty gorszej jakości, niż dopłacić i mieć już fajny, porządny, markowy sprzęt. Sprawa dotyczy wielu dziedzin m.in. jedzenia, ubrań, jakichś tam zachcianek. Mam świadomość, że nie zbiednieje zbytnio, jak trochę dopłacę, a nawet, jak już kupię coś lepszego za większą sumę, to zjada mnie straszne poczucie winy. Pamiętam, że od zawsze moi rodzice mieli takie podejście i pewnie podświadomie to przejąłem. Czuję, że przez to coś mi w życiu ucieka, sprawa jest na tyle chora, że nawet, jak wyjadę gdzieś na wycieczkę, to odpuszczę pewne atrakcje turystyczne, bo tu muszę wydać 20 zł, tam 15 zł. Dramat. Znacie jakieś metody pozbycia się tego cholernego skąpstwa względem siebie? Tych podświadomych wzorców? Dzięki, Pozdrawiam.
  4. Dzięki za odpowiedź Rownież wydaje mi się, że wiek kobiety będzie tu grał kluczową rolę.
  5. Cześć Bracia. Weekend spędziłem dość leniwie - zrobiłem sobie maraton filmowy, filmy bardzo różne, od thrillerów, po komedie, na pornosie kończąc Naszła mnie w związku z tym pewna rozkmina, której nie mogę zwieńczyć żadną konkluzją. Luźne rozważania. Chodzi o typ samca, który bardziej przemawiałby do pań, czy to na ONS, czy to na związek. W punktach postaram się opisać dwa różne charaktery mężczyzn i fajnie by było gdybyście wypowiedzieli się, który miałby większe branie i dlaczego. Dla ułatwienia przyjmijmy identyczny status finansowy, społeczny i wygląd. Typ 1: - opanowany - stanowczy - szanujący siebie i swój czas - poważny - potrafiący trzymać silną ramę - nie dający się wyprowadzić z równowagi w żadnej sytuacji - rozwiązujący konflikty dyplomatycznie - silny, kobieta wie, że lepiej nie podskakiwać, bo może się to zakończyć szybkim zakończeniem relacji - posiada typowo "męskie" zainteresowania typu sztuki walki, myślistwo ( broń Boże nie uważam jakichś różnych zainteresowań Panów za niemęskie, każdy lubi, co lubi - dla zobrazowania, wiecie o co mi chodzi ) - dominujący - nie traktuje kobiet, jak 7 cud - mający swój świat, którego dla nikogo by nie poświęcił - tajemniczy, nie zdradzający wiele o sobie - człowiek kulturalny, potrafiący jednak kogoś sprowadzić swoją gadką do parteru, gdy jest ku temu powód Dla przykładu, po głowie chodzi mi teraz Clint Eastwood, Bond. Typ 2: - silny - głośny - wszędzie go pełno, lubiący znajdować się w centrum uwagi - nie wylewa za kołnierz - arogancki w stosunku do innych ludzi - raz mówi "kocham" i kupuje kwiaty wręczając je na kolanach, a raz bluzga na kobietę, chwyta za włosy i bierze ją, jak chce, zapewniający rollercoaster emocjonalny - awanturnik, lubiący bójki - wymienia kobiety, jak rękawiczki, traktuje je bez większego szacunku - generalnie cham i prostak Stereotypy gangster. Dla podkreślenia - żaden z w.w panów nie jest zainteresowany dłuższą relacją i jasno daje to do zrozumienia swoim zachowaniem, obaj nie dadzą się spantoflić - świadomi świata relacji d.m. Jak widzimy, dwóch typowo silnych samców, jednak mocno się od siebie różniących. Od czego zależałby wybór? Wiek kobiety? Jej aktualna sytuacja? Co myślicie? Pozdrawiam
  6. Witam Braci. Jeśli podobny temat był już poruszany, to przepraszam (nie znalazłem niczego podobnego w tym dziale). Sprawa wydać się może śmieszna, ale sam nie wiem, co myśleć. Jestem ze swoją kobietą ok 1,5 roku i od zawsze lubiliśmy wprowadzać do naszego życia erotycznego jakieś mocniejsze akcje typu konkretne klapsy, a to po tyłku, a to po twarzy, ciągnięcie za włosy, wulgaryzmy itp. ( ja robiłem te rzeczy). Ostatnio zauważyłem, że w niej też zrodziła się chęć wyprowadzenia mi delikatnie mówiąc liścia w trakcie stosunku, widzę, że bardzo ją to podnieca. Ma dziewczyna chęć, ale wie jakie ja mam do tego podejście, mianowicie wie, że jakakolwiek próba przemocy fizycznej w stosunku do mnie zakończy się zakończeniem relacji i może dlatego ją tak to nakręca. Co myślicie? Pozwolilibyście swoim partnerkom w ferworze mocnego uniesienia dać wam sobie w trakcie po twarzy z otwartej/ złapać was mocno za gardło i symulować duszenie? Generalnie ja nie mam nic przeciwko, lubię takie zabawy, ale nie chce żeby jej gadzi mózg uznał tego jako słabość z mojej strony. Może przesadzam. Nie wiem. Przepraszam za ewentualne błędy, piszę z telefonu. Dzięki, pozdrawiam
  7. Witam Bracia. Nie chce zakładać nowego tematu, myślę, że można mój nowy problem podczepić tutaj, gdyż dotyczy on trochę "niezdrowego" przywiązania. Jak wspomniałem już wczesniej w tym wątku, moja relacja z kobietą wygląda bardzo dobrze. Jednak wczoraj wystąpiła sytuacja, nad którą się zastanawiam. Wyjechałem na kurs i nie widzę się już z nią 4ty tydzień. Napisała mi, że wczoraj była na mieście z koleżankami i dołączyła do nich znajoma para którejś z nich. Mój niepokój wzbudziło to, że opowiadała o chłopaku tej dziewczyny, że jest naprawdę przystojny (mocno podkreśliła), że jest bardzo w porządku facetem, że dosiadł się później do niej i zaczęli gadać, ogólnie kręciła się bajerka przez jakiś czas itp., po czym powiedział jej, że jeszcze napewno się spotkają. Widać z kilometra, że chciała wzbudzić we mnie zazdrość, co jej się poniekąd udało, bo w końcu Wam to opisuje. Odpisałem jej, że u mnie na kursie gadałem z taką X i gadaliśmy o różnych sprośnych rzeczach i, że zaprasza mnie po szkoleniu do niej na kawę (akurat to prawda). Moja nic mi na to nie odpisała, zmieniła szybko temat, zlała to. Moje pytanie do Was, Bracia. Po jaki ch** wyjeżdża do mnie z takimi opowiastkami? Zresztą czasem opowiada mi, jak to się nie wystroiła i ilu to facetów na nią nie patrzyło, że sobie fajnie tak podbić ego, rozumiecie? Haha. Po co ten shit test? Nie okazuje jej absolutnie żadnej zazdrości, ale trochę się tego we mnie skumulowało, więc przelewam to tutaj. Może trochę przesadzam z tym problemem. Ciężko mi ocenić, pracuję ciągle nad sobą, ale nie zawsze wszystko idzie tak, jakbym chciał. Dzięki Panowie!
  8. Dzięki Bracia za błyskawiczną odpowiedź! Padło tu również kilka uwag i rad, które rozwiały sporo moich innych wątpliwości, nie związanych bezpośrednio z tematem. Z tego co widzę, to słowami kluczowymi są tu samorozwój, zdrowy dystans, kontrolowany haj, trzymanie ramy, cieszenie się aktualną sytuacją, póki wszystko gra, no i ewentualnie druga panna Generalnie mówiąc szlifowanie podstaw. Jeszcze raz dzięki, czasem ciężko samemu dostrzec pewne rzeczy. Jest mi dużo lżej. Pozdro Panowie!
  9. Witam Braci! Panowie, sytuacja wygląda następująco... Od 8 miesięcy jestem w związku. Wszedłem w niego rok po zakończeniu kilkuletniej relacji ( zostawiła mnie dla innego), los chciał że po pierwszym rozstaniu trafiłem tu - na forum i dowiedziałem się dużo o psychice kobiet, ich zachowaniach i sztuczkach. Przed wejściem w nowy (obecny) związek byłem raczej sceptycznie nastawiony na jakiejkolwiek głębsze relacje z kobietami, ale poznałem fajną dziewczynę na studiach, zakochana we mnie od początku po uszy, więc po jakichś 2 miesiącach znajomości uznałem, że co mi tam, wchodzę w to, może coś z tego będzie.... No i rzeczywiście, wdrożyłem wszystkie rady z forum, dziewczyna wie, że mogę w każdej chwili odejść, jak okaże mi brak szacunku itp. Generalnie chodzi, jak w szwajcarskim zegarku. W czym wiec problem? Tak długo, jak na początku traktowałem ten związek na "lajcie" i było mi bez różnicy, co ona robi, gdzie chodzi, z kim się spotyka (miałem generalnie, brzydko mówiąc wyjebane - co będzie dalej, to będzie), tak teraz, po 8 miesiącach, widzę, że zaczynam się wkręcać emocjonalnie i pojawiają się we mnie pierwsze, jeszcze lekkie oznaki zazdrości, tęsknoty w czasie dłuższych wyjazdów, częściej dostaje ode mnie jakieś małe prezenciki, czułe słówka (oczywiście, nie sypię tym jak z automatu, ale kiedyś robiłem to ekstremalnie rzadko, a mimo to latała za mną jak głupia). Panowie, nie chcę znowu przerabiać bólu związanego z przywiązaniem się i rozstaniem, bo już to przeszedłem i nie było łatwo, jednak chcę pociągnąć ten nasz układ jeszcze jakiś czas. Jak zatrzymać ten "biało-rycerski proces"? Kobieta dalej ma mnie za silnego samca, ale w głębi siebie czuję, że powoli spadam. Pracować jeszcze intensywniej nad pewnością siebie? Jeszcze dogłębniej tłumaczyć sobie, że kobieta, ani nic innego szczęścia mi nie da? Że szczęście mam w sobie? Nie wiem, jak do tego podejść. Za wszelkie rady dziękuję! Piszę z telefonu, więc za wszystkie błędy przepraszam.
  10. Właśnie skończyłem słuchać. Co, mogę powiedzieć, no... trafione w punkt. Chwilę posiedziałem i wydaje mi się, że znalazłem, w czym siedzi problem łapania przeze mnie akceptacji od ludzi. Niestety jest to związane z moim ojcem, który od małego zamiast mnie dopingować i wspierać dobrym słowem, mówił, że do niczego się nie nadaje, że nic nie osiągnę, co bym nie zrobił, często mnie wyśmiewał i krytykował (ojciec mundurowy). Nie chcę go usprawiedliwiać, ale wydaje mi się, że myślał, że takim gadaniem mnie w jakiś sposób zmotywuje do m.in lepszych wyników w nauce. Nie mam do niego rówież w zasadzie żalu, bo przez całe życie ludzie w domu i zapewne podczas służby programowali go w ten sam sposób, a schemat się powielił i wszystko odbiło się na mnie, szkoda tylko, że przez to mam bardzo dużo do przepracowania, no ale life is brutal, aa skoro już wiem, gdzie leży problem, pozostaje mi już tylko nad tym pracować. Co do tematu - akcja wygaszenia znajomości rozpoczęta. Dzięki za pochylenie się nad moją sprawą. Chyba trzeba będzie w takim razie część pieniędzy odzyskanych ze zderzaka przekazać na zachcianki @Stulejman Wspaniały Pozdrawiam, miłego dnia Bracia.
  11. Dzięki za odzew Panowie. Asertywność. Odkąd sięgam pamięcią miałem z tym ogromny problem. O tyle, o ile teraz, po przepracowaniu paru kwestii, potrafię śmiało zareagować i powiedzieć "nie" do nieznajomych i, że tak nieładnie powiem, do znajomych znajdujących się "niżej w hierarchii", tak, w stosunku do najbliższych mam z tym nie lada problem, ale i z tym trzeba zrobić porządek w głowie, bo ile można dawać się pompować. Potrzeba akceptacji to też faktycznie to, co siedzi mi w głowie od samego dzieciństwa. Cholera, myślałem, że już sporo zrobiłem, a widzę, że to dopiero kropla w morzu samorozwoju, bo wyłożyłem się na rzeczy, którą czułem, i która idzie ze mną przez całe życie i skutecznie mi je utrudnia. Na szczęście, dzięki Wam, po analizie postów, wreszcie sobie to uzmysłowiłem. Dziękuję Bracia za pomoc, wskazówki wziąłem do serca, teraz czas, żeby jeszcze dokładniej się sobie przyjrzeć.
  12. Bracia, piszę ten post będąc mocno podirytowanym, a dotyczy on zachowań mojego przyjaciela. Od czasu kiedy jestem na forum, a będzie to już jakiś niecały rok, pracuję dużo nad sobą, skutecznie toczę "walkę" z matrixem w swojej głowie, oraz analizuje zachowanie mojego najbliższego otoczenia. W związku z tym, rzuciło mi się ostatnio w oczy kilka nieciekawych zachować swojego kolegi, a jedno szczególnie doprowadziło mnie do prawdziwie wysokiego ciśnienia. Znamy się od 14 lat, od zawsze trzymamy się razem, dużo wspólnych imprez, wypadów, gadania o kobitkach itd. Kilka przykładów dla zobrazowania sytuacji: 1. Pożyczyłem mu samochód. Dość pokaźnie wgniótł mi zderzak. Oczywiście później teksty: "przepraszam Stary, jakoś się dogadamy, jak będę miał to ci oddam". Jak pewnie się domyślacie, zderzak wymieniłem sam, a pieniędzy nie widziałem na oczy (tu też mój błąd, mogłem go cisnąć z tymi pieniędzmi, ale uznałem, że skoro to przyjaciel, to może widocznie nie ma teraz pieniędzy, czy coś, eh...) 2. Odbierałem go kilka razy pijanego w środku nocy z jakichś imprez, oczywiście za przysłowiowe "Dzięki, Man, jestem Ci wdzięczny". Wszystko za frajer, bo oczywiście myślę, przyjaciel... W drugą stronę, kiedy ja coś chciałem, było oczywiście inaczej, zawsze marudzenie, a tu zaraz, że do dziewczyny jedzie, a to, że paliwa nie ma. Raz, jak miałem złamaną rękę i nie miałem jak się dostać na sor, sam z siebie nie zaproponował podwózki, musiałem wręcz o nią błagać. 3. Bardzo często zdarzała się sytuacja, że szedłem do niego do domu pogadać, albo pograć na konsoli, to zawsze brałem ze sobą jakieś piwko, albo przekąski dla nas, a gdy on do mnie przychodził, to zawsze w pustymi rękoma, a czasem nawet pytał, czy nie mam w domu jakiegoś browarka... Jednak ostatnia sytuacja mnie dobiła: Zrobiłem grilla w domku jak jeziorem, zaprosiłem kilkanaście osób, w tym jego z loszką (dodam, że to rycerz-pantofel do potęgi, tańczy, jak mu zagra), wszystko fajnie, aż w dzień wyjazdu, kiedy ja jeszcze z ludźmi siedzieliśmy na działce, a on był już w połowie trasy powrotnej, dzwoni do mnie, że A zostawiła w pokoju na szafce swój pierścionek i czy mógłbym go zabrać, jak będziemy się zbierać. Powiedziałem, że oczywiście, nie ma problemu. Pech chciał, że przy zbieraniu się do powrotu było straszne zamieszanie, bo nie dość, że sam musiałem wszystko ogarnąć, nikt nawet nie ruszył palcem, żeby pomóc mi zbierać puszki, czy myć naczynia, to też powstały pewnie problemy z powrotem, dwie osoby się naje**ły tak, że nie kontaktowały, generalnie burdel na kółkach (przynajmniej wiem, że nie zrobię już na pewno imprezy na tyle osób). W związku z panującym pierdolnikiem, pakując się, gdzieś wrzuciłem ten pierścionek, tylko nie pamiętam gdzie, wydaje mi się, że go najzwyczajniej w świecie zgubiłem. Powiedziałem o tym przyjacielowi i zrobił mi aferę, że się strasznie wkurwił, że to był prezent dla niej od niego, ona też wkurwiona, że powiedziałem, że go wezmę, że sam pojedzie szukać tego pierścionka na działkę (150 km od naszego miasta, bo loszka lubi ten pierścionek warty 100pln), że mógł wrócić i go sam zabrać, że nie można mi zaufać. Oczywiście jak nie znajdę nigdzie tego kawałka złomu, to mu oddam za to pieniądze, ale sama sytuacja mnie mocno zdenerwowała. Traktowanie panny, którą zna 1,5 roku jak bóstwo, a kumpla, z którym spędził ponad połowę swojego życia, jak... sami widzicie. Pytanie do Was. Co myślicie o tej znajomości, co powinienem w tej sytuacji zrobić? Dzięki.
  13. Cześć Wam, rok temu przeprowadziłem całkiem udaną redukcję, a w poniedziałek ruszam z kolejną, więc coś skrobnę... Od siebie mogę polecić dietę low carb, fajnie schodzi na tym sadło, a przede wszystkim zdrowo. Nie rozregulowuje organizmu, jak jakieś głodówki. Oblicz swoje zapotrzebowanie kaloryczne, odejmij od tego na początek 200kcal, ustal poziom białka na 2g/kg ciała, 150g węglowodanów (niektóre źródła podają, że może być do 200g, ale 150g lepiej nie przekraczać), a resztę kcal dobić tłuszczami. No i oczywiście zapominamy o węglowodanach prostych, Szefie, także te serniczni to nie wiem... Dla przyspieszenia efektów wypadałoby jakoś nakręcić metabolizm. Polecam tabate w warunkach domowych np. w kombinacji brzuszek + przysiad z wyskokiem (z tego co mi się wydaje, ćwiczenia te nie angażują zbytnio barków... także spokojnie można je wykonywać,), daje kopa. Nie wydaje mi się, żeby można na tym zejść do 10kg/msc, ale coś na bank poleci, szczególnie, że na początku to schodzi woda, glikogen itd..., Aha i Panowie, nie sugerujcie się wagą, ale LUSTREM i WYMIARAMI. Pozdrawiam
  14. Lethys

    Witam serdecznie

    Czołem Bracia! Krótko o mnie... Student, 21 lat, zainteresowany głównie grą na instrumentach, sportem, dobrą kuchnią, szeroko pojętym samorozwojem i duchowością, oraz tym, co mnie dookoła otacza. Dzieła P.Marka (Kobietopedie, Radio Samiec) poznałem mniej więcej 3 miesiące temu. Bardzo pomogły mi na ścieżce ku poznaniu rzeczywistości, która trwa mniej więcej od roku, kiedy to dostałem kopa od "tej jedynej". Mam wielką chęć posiedzieć tu z Wami dłuższą chwilę. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.