Skocz do zawartości

jerry

Starszy Użytkownik
  • Postów

    276
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez jerry

  1. Oskarżony wcześniej o molestowanie zawodnik ucieka przed dziewczyną sponsora na ringu z obawy o powtorkę.
  2. Zasada jest bardzo prosta. Pytasz czy zgodzi się bez gumy. Jeśli nie, robisz w gumie. Jeśli tak, uciekasz gdzie pieprz rośnie. Wszelkie odstępstwa od powyższego grożą zarażeniem syfem, kiłą, hivem i wszystkim innym, a może nawet i dzieckiem i przymusowym związkiem z patologią na X lat (w wersji najbardziej drastycznej).
  3. https://www.wykop.pl/wpis/36696269/niektore-kobiety-to-sa-jednak-smieszne-mam-w-pracy/
  4. Mawiają że najlepiej łączą ludzi wspólne zainteresowania, może spróbuj zapisać się do jakiegoś klubu, organizacji, cokolwiek? A w pracy nie masz ludzi? Poznawać można wszędzie. Poczytaj też trochę książek o budowaniu relacji itp. A to że po studiach każdy idzie w swoją stronę to normalne, takie jest po prostu życie.
  5. @Messer Bardzo fajy post i podsumowanie drogi którą przeszedłeś. Może prosze o wiele ale czy mógłbyś nam przybliżyć jak wyglądała Twoja droga zmany? Konkretnie? Siłowania, sporty, czytanie, obycie towarzyskie, ciuchy? W kilku słowach.
  6. Bracia, Siwe włosy powstają już po 30, z bliska je widać, jakie znacie sposoby aby zatrzymać i odwrócić ten proces? Tylko bez farbowania :) Czy szampony odsiwiające działają? I nie mówcie że siwizna jest sexy. Wiem że jest, ale nie po 30 gdzie jest tych włosków pare :P
  7. Czyli ta druga bardziej z rosądku niż z uczuucia. Tak to brzmi. Trochę to smutne, logiczne i mądre, ale smutne.
  8. Ale tą obecną kochasz? Czy mniej niż tą pierwszą wtedy, jęśli można tak wogóle porównać. Skoro wracasz z sentymentem do wspomniej chwil z pierwszą, to jednak ta obecna Ci tej pustki nie zapełnia?
  9. Bracia, Czytam forum od ponad roku, uważam to za skarbnicę wiedzy, jednak nadszedł czas że pomimo świadomości (pełnej , jak przynajmniej mi się wydaję) sytuacji, emocje grają swoje i potrzebuje szczerej porady, czy iść w lewo czy w prawo. Forum to uważam za "antykobiece" (bez obrazy) ale proszę o szczerą poradę a nie na zasadzie, zostań sam, bo tak lepiej a kobiety są złe.. Uważam, ze jednak nie zawsze lepiej. Ja 32, Ona 27. Po ponad 4 letnim związku (jej drugim, co ważne moim pierwszym poważnym nie licząc jakichś randek wcześniej) w tym 3 letnim wspólnym mieszkaniu, nadszedł moment w którym skończyliśmy razem mieszkać i na skutek pewnych szybkich okoliczności których się nie spodziewała mieszkamy tydzień oddzielnie. Ja, bądź co bądź uważam się za ogarniętego faceta, od dawna uważałem że związek ten nie ma przyszłości i chciałem go zakończyć. Nie wiedziałem jednak że będzie to takie trudne z uwagi na uczycia, przywiązanie i strach przed samotnością Ona na skutek faktu że głównie z mojej decyzji wylądowaliśmy oddzielnie, nie wiem czy chcąc mnie ukarać, czy co ale nie chce się spotykać, jedynie kontakt tel/sms/fb. Tak jakbyśmy byli parą ale uważa ze nie będzie się cofać i znowu mieszkać oddzielnie, albo razem albo koniec, nie wprost ale daje mi wybór. A chciałem z nią zerwać już od roku, gdy haj emocjonalny minął bo niestety nie pasuję mi w niej wiele rzeczy, nie dba o wygląd (ciuchy), o porządek w domu, nie lubi wychodzić z domu, nie uprawia sportu, wiele rzeczy jest innych niż u mnie. Trzeba ją zmuszać do wszystkiego. Wygląd ma normalnie 5/10 ale myślę że jakby ją ogarnać można zrobic 7/10. Problem w tym jako wrażliwy facet, cichy i spokojny, zakochałem się, jak już pisałem to mój pierwszy prawdziwy związek. Pierwszy tydzień bez niej był ok, przeprowadzka, matka w domu, praca, teraz po 11 dniach, wieczorami pusto cicho oglądam zdjęcia i dalej ją kocham i tęsknie za wszystkim co nią związane. Jest to jak walka serce = rozum. Rozum mówie że przyszlości w tym nie ma, ona jest trochę inna itp. Serce, że jednak dalej się kochacie. Po co cierpieć. Ponadto naczytawszy się jak to facet kocha tylko raz, a potem są już tylko substytuty pierwszej miłości, boję się że nawet jeśli spotkam kogoś kto będzie pasował bardziej, nie zakocham się już w taki sposób tak szczerze i będę tylko spoglądał w stare zdjęcia z sentymentem. Czy ratować to co własnie tracę i znaleźć ukojenie w samotności i smutku, czy jednak dać temu umrzeć, pewnie będę cierpiał miesiącami, i próbować szukać nowej osoby? A jeśli nie zapomnę? Da się zakochać kolejny raz, tak samo albo mocniej, i zapomnieć o kimś kto był drugą połówką, pomimo wad? Boję się cierpienia to raz, dwa ze dlugo sobie kogos nie znajde bo mam zbyt spokojny charakter. Pozdrawiam
  10. jerry

    Witam Kolegów

    Witam, Czytam forum od ponad roku, strasznie otwiera oczy, dziękuje za taką wiedzę, postanowiłem się zarejestrować i napisać bo jestem na zakręcie życiowym. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.