Jak dla mnie ta sprawa ma drugie dno, o którym na ten moment jeszcze nie wiemy. Uporządkujmy, więc kilka spraw.
Według jednej z relacji do poważnego tąpnięcia w związku Pietrka doszło w czerwcu ubiegłego roku. To właśnie tego feralnego miesiąca miał się wyprowadzić/zostać wyrzuconym przez żonę ze wspólnego lokum. Jednakże inne źródło podaje, iż o kochance żona miała się dowiedzieć dopiero w grudniu, w przededniu świąt Bożego Narodzenia. Jedno drugiemu przeczy, bo skoro w czerwcu nie wiedziała jeszcze o kochance, a już wtedy wyrzuciła Żyłę z domu, to wynikałoby z tego, że ewentualna kochanka pojawiła się później, a przyczyną całego konfliktu jest zupełnie coś innego.
Poza tym Pani Justyna sama sobie zaprzecza. Raz opowiada w mediach, że Piotrek mało przejmuje się losem swoich dzieci, unika kontaktu z rodziną, a sama dwa dni wcześniej na Instagramie dodaje zdjęcie córeczki z maskotką olimpijską, będącą prawdopodobnie prezentem dla małej od ojca. Kupy się to wszystko nie trzyma, bo gdzie tu jakiś sens, gdzie logika?
Zasłonę milczenia spuszczę na te jej wpisy, szczególnie użyte w nich hasztagi, bo to mi wygląda na próbę zwykłego, prymitywnego wypłakania się przed całym światem, jak to ona została skrzywdzona, itp.
Żeby nie było, Żyły usprawiedliwiać nie zamierzam, jeżeli prawdą jest, że poszedł drogą na skróty i postanowił spróbować skoku w bok. Dla mnie w takiej sytuacji facet stanie się zwykłym krzywoprzysięzcą, który nie dotrzymał wcześniej zawartej umowy. To dotyczy każdej płci, nie tylko kobiet, o których zachowaniach wiele tu było powiedziane. Ale póki sam zainteresowany oficjalnie się nie wypowie, to ja nie zamierzam brać udziału w tabloidowej zabawie typu „huzia na Józia”, w której bardzo często lubują się samice.