Skocz do zawartości

SzatanK

Starszy Użytkownik
  • Postów

    10634
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    16
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez SzatanK

  1. Tez tak uważam. Miałem do czynienia z kolegą w pracy z biopolarem. To też ciekawe, że koleś miał takie wahania, że dajcie se spokój. Najlepszy numer był, że podszedł do mnie i mi opowiada, że ze siostrą miał jakiś akt seksualny I jak on to ujął "mówi mi na przód, bo nie chce by dotarło do mnie to kanałami". Wszystko jest fajnie dopóki nie zaczną awantury gdy są w tej fazie negatywneh. Potem chcieli go zwolnić bo wszczynał awantury. Do mnie też raz wyskoczył. Też kiedyś taki byłem, z czasem jednak "się wyrobiłem", życie mnie naprostowało i jestem bardziej bezwzględny i częściej obojętny. Nie no ja też taki się staję/stałem bo to zwyczajnie mechanizm obronny. W pewnym momencie serio kobietę bym przejechał bo byłem tak wymęczony mentalnie. Zresztą, te moje wymęczenie sprawiło, że ja już traciłem pamięć momentami na zasadzie co miałem robić. Jestem dosyć pewien, że na zawsze uszkodziłem sobie mózg rozkminianiem co jest ze mną nie tak, czemu jestem ghostowany, czemu jest "tak i tak". Przykładowo do pracy musiałem mieć GPSa a i tak się bałem, że nie trafię samochodem. Zwyczajnie nie byłem zapamiętać drogi. Dlatego ja naprawdę już nie mam siły na pomaganie, rozmkimianie czemu mnie ktoś zghostował, gdzie znów zawiniłem i co jest nie tak. Nie no, masz świętą racje - trzeba upraszaczać. Kwestia tylko, że to nie jest tak, że ja jestem święty a kobiety czy faceci w moim otoczeniu to "zło". Doskonale sobie zdaję sprawę, że w środku byłem katastrofalnie rozjebany i nie raz skrzywdziłem osoby, na których mi zależało/zależy. Nikt nie jest doskonały ale po zwyczajnie tylu latach z jednostkami uszkodzonymi, zwyczajnie już jestem K.O Teraz jest w porównaniu do tego co było to jest ze mną świetnie. Gdybym się wziął to oprócz CPTSD w zasadzie mogę wszystko ogarnąć w ciągu kilku miesięcy i żyć w pełni normalnie. Tylko o tyle to jest upierdliwie, że to robienie rzeczy, których nienawidzę i się strasznie przed tym bronię. Aczkolwiek wiem, że muszę pójść to drogą. No nic, tyle mojego narzekania - przepraszam. Też tak myslałem ale faktycznie babka usuneła facebooka, chociaż wczesniej już o tym myślała. Mam nadzieję, że faktycznie chce zacząć od nowa. Tak trzeba będzie zrobić. Dzięki za cierpliwość ze mną chłopaki w tym temacie.
  2. Nie no, dała spokój powierzchownie. Tak jak wspomniałem, gdy ktoś napisze, że ma problem, który może skutkować pozbawieniem się życia, w każdym momencie. Niezależnie czy to jest jakaś depresja czy myśli samobójcze, to jak ktoś znika nagle to tylko pogorsza sprawa i niestety taka osoba zaczyna żyć w głowie mimowolnie. Ja na nikim zemsty nie planuję tak w ogóle. Zwyczajnie, gdy człowiek jest notorycznie ghostowany czy może komunikacja polega na ghostowaniu to czasem zachodzi się w głowie czy może samemu nie trzeba stać się takim "mistrzem komunikacji". Tyle, że ja wiem że ghosterzy to 50% problemu drugie tyle to ja, choć może i nawet 100% problemu to ja. Bo normalni ludzi, nie tolerują nadmiernego zwlekania. Niedostępna na messengerze, czyli co? Zabiła się czy jak? To jest osoba z BPD na 99% One/Oni mają takie fazy z mega intensywnymi emocjami. Póki co nadal jest niedostępna i mam nadzieję, że żyje. To nie jest zły człowiek ale z niskim IQ, bardzo rozemocjowany szukająca zastępstwa by nie być w razie W sama. By dać przykład "o co chodzi". Przykładow wpadła w panikę z powodu, że tak powiem takiego jak to, że Twoja pobliska żabka zamiast być na lewej stronie ulicy jest teraz po prawej. Dla niej to powód do trzęsienia się, płaczu i wybuchów emocjonalnych i uznania, że wszyscy na nią patrzą. Jakieś paranoje ma, że wszyscy ją oceniają. Ta kobieta jest naprawdę mega problemtyczna. Ma chłopaka a mi pisze, że jak ona sobie coś zrobi to już nigdy nie będę sam... Próbowałem pomóc i towarzyszyłem ale ja też mam swoje limity i mówiłem jej, że nie mogę jej pomóc bo sam mam problemy. Po pierwsze nic od niej nie chce. I po drugie, ona mnie przeraża, to jest ktoś komu ja nie pomogę w żaden sposób. To jest kobieta, która mi zrobiła awanturę na stołówce bo powiedziałem "siema" do kobiety, gdzie tylko przestrzegłem i opowiedziałem o błędach, jakie ona popełniała z którą pracowałem kilka miechów wczesniej na tym samym stanowisku. Ona była mega zazdrosna o mój jakikolwiek kontakt z kobietami. A to ani moja dziewczyna, ani jej nie trzymałem za rękę - nic. Mówiłem jej, że zachowuje się jak zazdrosna dziewczyna a nie jesteśmy przecież razem i tłumaczyłem, że to nie zdrowy objaw. Powodzenia mieć dzieci z nią. Babka ze stołówki jak to zobaczyła to nie mogła wyjść z podziwu co się odwaliło. Sama mówiła, że ona by już ją dawno od siebie odcieła i, że jestem za miękki z nią. Bo tak jest. Ja już to zauważyłem wcześniej i krótko po nowym roku postanowiłem to zmienić. Niestety ta kobieta, to ktoś z zeszłego roku, gdzie pracowaliśmy razem i tak się ciągnie. I tu nie chodzi o kobiety o mężczyzn też. Ja już odcinam się od mojej patologicznej chęci pomocy. Od teraz od razu mówię i to mojemu koledze też powiedziałem, że po prostu musi iść do teraputy czy psychologa a nie do mnie bo ja nie jestem w stanie pomóc. Wracając do niej to np opowiedziałem jej o stylach (ona przejawia styl lękliwy) i trochę się z nią podzieliłem wiedzą ale jak to kobiety we większości w dupie mają. Też o tym pomyślałem, Można przecież zawsze przejść obok czegoś lub kogoś, obojętnie, nie angażować się No to jest to, że ja nie chcę być chamski ale staję się w gruncie rzeczy przez to chamskim dla siebie. Jak wcześniej wspomniałem mam tą współzależność i mi ciężko jest odmawiać. Ja ryzykowałem stratą pracy nawet kiedyś by być przy kimś w potrzebie. Pewno wynikało to z tego, że chciałem by ludzie też przy mnie byli a nie ghostowali czy tracili zainteresowanie. To już dawne dzieje no ale było jak było. Co do tego wszystkiego - mam nadzieję, że dziewczyna żyje. Wiem, że wychodzę trochę na potwora, który nie chce pomóc ale nie w tym rzecz. Każdy kto miał do czynienia z naprawdę chorą jednostką, wie że to nie przelewki taki człowiek. To ktoś kto potrzebuje specjalisty. Ona we mnie powoduje gęsią skórkę na samą myśl o niej. Gdy ją widziałem czy, gdy do mnie z pretensjami przychodziła to naprawdę zaczynałem się stresować, prawie jak na egzaminie na prawo jazdy. Na końcu to już byłem przerażony zagadać do jakieś babki, czy aby przypadkiem ona nie będzie przechodziła i mi awantury nie zrobi. Pamiętam jak z za korytarza mnie obserwowała jak rozmawiałem z koleżanką, z którą kiedyś pracowałem wczesniej rok temu - bardzo creepy. Mówię wam to nie są żarty z takim człowiekiem. Byscie zobaczyli jak człowiek z 0 złości jest w stanie w półtrej sekundy wbić na 100% to byście wiedzieli o co chodzi No i kolejna sprawa, to te pomaganie wynika ze współzależności i kompleksu zbawcy. Moja arogancja i duma została obniżona do takiego poziomu, że wiem że ja nic nie wskuram a tylko mogę zaszkodzić. Ludzie z problemami niech idą do specjalistów i do ludzi, którzy się kształcili w tych kierunkach, i którzy mają powołanie. Ja już się odcinam od takiego patologicznego pomagania. Bo to szkodzi mi i innym, którzy potem upatrują we mnie jakieś swoje szanse na lepsze jutro. Z całego serca żyję jej jak najlepiej bo to nie jest zły człowiek, choć gdy mówiłem że mnie zestresowała to jak mi zrobiła jazdy raz, to miała dziwny uśmieszek. Ale mi już wystarczy kobiet z problemami. Jak jakaś chce wyjsć na kawę to wyjdę. Jak chce być koleżanką to niech będzie. Jak uważa, że jestem w stanie w czymś doradzić to spróbuję podzielić się wiedza ale nie będe mieszał jednego z drugim i na pewno będę odsyłał od teraz do terapuetów. Pozdro
  3. Hejka to jeszcze raz ja. Tak mnie naszło jakoś. Mam do was pytanie, do osób które miały do czynienia z DA przez całe wasze życie. Czy czujecie jakieś negatywne emocje związane z tymi ludźmi? Ja wam powiem szczerze, że wybaczyłem wszystko, to co jawne i mniej jawne. Ogólnie to im współczuję, bo zazwyczaj to są dobre dusze ale skrzywdzone. Postanowiłem wybaczyć wszystkim DA w moim życiu, począwszy od mojego i nie wściekać się więcej. Fajny tekst znalazłem tak w ogóle: Dear avoidant, I forgive you. I will not forget the pain the relationship caused me, and the emotional scar it left me with. But I am done demonizing you. I am done choosing to keep the anger and pain inside me. I am done putting the blame on you. I realized we are all children at heart, who have our own traumas, and we haven't healed. We end up together in this dance because we want love, but haven't been able to figure out how to consistently give it to ourselves. We attach, you detach. We say we want what's in the middle, yet we have no idea how to give it to one another, yet ourselves. I am done being angry at you and holding on to the pain. I am choosing to accept that we are on different paths and our connection was to allow us to access the pain stored inside. I wish you well. I hope you heal. I hope you end up happy and finding love for yourself that you deserve. I am done being angry at you.
  4. Mam De vu to już chyba z 4 raz. "Ta osoba jest niedostępna w Messengerze." Mówię wam nie ma to jak napisać, że ma się depresję czy myśli samobójcze i zniknąć. Dostać dawkę terroru emocjonalnego na pożegnanie to jest to. Jak chcecie komuś wyciągnąć ileś dni z życia to polecam tą metodę. Właśnie o tym myślę by jednak nauczyć małpę rozumu. Mam serdecznie dosyć wycinania mi nieustannie tego samego numeru. Ale jeszcze raz dziękuje serdecznie za nakierowanie z tą troską.
  5. SzatanK

    W co aktualnie gracie?

    Serdecznie polecam Wartales.
  6. Niestety mam jakiś syndrom ratownika @I1ariusz co jest powiązany ze współzależnością. "Zajęcie się Kompleksem Zbawiciela jest kluczowe dla każdego, kto chce uwolnić się z kajdan współuzależnienia. Zrozumienie tego kompleksu i jego przyczyn otwiera drogę do zdrowszych, bardziej zrównoważonych relacji. Co ważniejsze, jest to kluczowy krok w kierunku odzyskania własnej tożsamości i emocjonalnej wolności." To by się zgadzało, ponieważ nawet w mojej pracy najbardziej zwajchrowane emocjonalnie osoby do mnie ciągnęło. Coś ze mnie emenauje - przyciąga ludzi z emocjonalnymi zaburzeniami czy problemami. Ja takich widocznie szukam a oni przy mnie czują się lepiej i coś ich koi co ja robię. Nawet mój eks przyjaciel nieustannie właśnie czuł się lepiej jak z nim rozmawiałem ale po jakimś czasie byłem totalnie wydrenowany z życia. A on kwitł. Kojarzę również, że jego kobiety przy nim też potrzebowały więcej snu i były przemęczone. Coś ze mnie, daje ukojenie ich wewnętrznemu bytu. Jakieś ukojenie bo inaczej już nie wiem jak to ubrać w słowa. I to faktycznie jak w tych opisach jest ukazane, że w zamian za pomoc otrzymuję, fałszywe budowane poczucie wartości chcąc nie chcąc. "No bo skoro do mnie przychodzą, po pomoc to jednak muszę być coś wart". Wychodzi na to, że rozdaję ciepło i daję pewien kompres takim ludziom i sobie samemu go odmawiam ale za to dostaję trochę poczucia wartości i tym samym lepszego samopoczucia. No nic, trzeba działać dalej i leczyć współuzależnienie. (SLDD) i budować relacje oparte na wzajemności i dojrzałych zachowaniach a nie zaduszaniu czy ghostowaniu. Czy, na moje odmowy budowania częgoś więcej niż koleżeństwa być straszonym samookleczeniami. To ja dopuszczam takich ludzi do siebie i to się musi skończyć. Ghosting to jest obecna forma komunikacji między ludzkimi małpami. Wypadkowa rozwoju technologii i tego że ludzie są coraz głupsi, w moim subiektywnym odczuciu nasiliło się to kurewsko od około 2015 roku. Bardziej mnie razi aktualnie te używanie troski przeciwko mnie. Bo ten brak troski o samego siebie, jest w sumie praktycznie i praktycznym brakiem miłości do samego siebie czyli rdzeniem problemu, który mam odkąd pamiętam a o którym wspomniałem wcześniej, skrót (SLDD) Co do ghostingu. Komunikacja czy tej brak jest znamienny i to chyba zaczęło się z pokelemiami po 1980 roku i wystartowało niczym ciuchcia, która wpierw stała potem zaczęła poruszać się coraz szybciej na torach. Z kolei trzeba również sobie powiedzieć prawdę w ryj bo gdy człowiek jest istotny dla drugiego, to zwyczajnie go nie ghostujesz tylko celebruje się w postaci właśnie owej komunikacji. A ewentualne konflikty rozwiązuje a potrzebę pobycia samemu komunikuje się jasno i klarowanie. Stąd (ghosting, stone walling) brak komunikacji, jest zaprzeczeniem budowania intymności i relacji lub lękiem przed zranieniem i formą samocohrony. Choć ghoster może w tym widzieć formę ochrony własnej i zwyczajnie preferuje transferować swój ból na drugiego. Z kolei gdy widzisz, że dla Ciebie nie ma czasu a na wszystko inne jest to zwyczajnie ma się do czynienia już z brakiem szacunku do drugiego i trzeba odejść. Wracając do tematu. Nie jestem w stanie się przejmować jak ludzie komunikują, że coś chcą sobie zrobić. Nie mam na to już "soku emocjonalnego". Czytam, że często osoby z borderem faktycznie potrafią sobie życie odebrać no ale co ja mogę? Jestem normalnym człowiekiem a nie orkiem healerem, który wciśnie F1 na klawiaturze i poleci heal w ich stronę. No co ja mam w ogóle zrobić z wiadomością, żę "za dwa tygodnie mnie już tu nie będzie". No WTF? Dobra, idę do sklepu a potem dalej szukać roboty. Dzięki wszystkim za udział w dyskusji. Gdyby coś się działo to dam znać. No i dziękuje za to, że nie chcący zostałem naprowadzony na ten brak troski. Bo to dla mnie wiadomość, która trochę zadziałała jak zapalenie światła w przyciemnionym pokoju. Muszę bardziej zatroszyć i zadbać o samego siebie, swoje potrzeby i własne dobro. I jak trzeba to odciąć ludzi, którzy wnoszą wielkie, nic oprócz bólu głowy. Z Bogiem. To jest tylko symptom mojego problemu. Normalny człowiek by się odciął i nie przeżywał.
  7. @Solar Taxi Wiesz co? Dałeś mi do myślenia w jakiś pokrętny sposób. Cholera coś odkryłem. Eureka. Miałem innaczej rozbudowany post ale cały skasowałem. To już nie ważne. Zauważyłem, że ELEMENT TROSKI był i jest wykorzystywany przeciwko mnie. Ja pierdolę.... Bo czy to kobieta, która mi się uzewnętrzniła i napisała, że ma depresję i trzy choroby psychiczne, po czym krótko po tym mnie zghostowała i na fejsie robi posty z pieskami i jest happy a dla mnie nie ma czasu napisać "hej, jest ok". Czy to ta babka, którą tu opisuje, czy trzecia co mi na chama nie daje odetchnąć i mi chce kupować na chama jakieś jedzenie, i się spotykać, która nie rozumie że ja nie czuję do niej tego czego ona do mnie. Niezależnie czy to zaduszająca troska jej czy od bliskich, której zostałem nauczony i obdarowany przez mamę i babcię, czy moja troska, że pomogę znajomej ze znalezieniem pracy z którą robiłem na jednym dziale (nie daleko mnie kilka domów dalej mieszka babka, którą swatałem z moim eks przyjacielem) i babka, która mam polecić i która ma być z polecenia ghostuje i wystawia na lodzie. Element troski, był i jest zamieniany w naboje czy w broń i używany przeciwko mnie. Moja własna troska, o innych jest używana przeciwko mnie notorycznie. W tym temacie to samo, ta laska chce by się o nią troszczyć. Chuj, że niby ma chłopaka i rodzinę ale to ja mam dbać o jej emocjonalny dobrobyt. To oczywiście moje naleciałości z domu rodzinnego, że mam się troszczyć o emocjonalnie niedojrzałych ludzi i potem takich przyciągam. Bo niezależnie czy kobieta mi powie, że ma depresję i zapada się pod ziemie i nie ma czasu mi odpisać, że w ogóle żyje (co jest w sumie mega podobne tylko odwrotnością tego co mi robi autorka tematu ale ma czas na wszystko inne) to moja troska jest wykorzystywana przeciwko mnie, notorycznie na brutalnie i bez mydła. No lol, że ja tego nie widziałem. No i to się łączy z tym co mi dolega czyli: "W cięższej postaci, brak miłości własnej przekłada się na zaburzenie deficytu miłości własnej (SLDD), w którym osoby z niską samooceną chronicznie znajdują się w niezrównoważonych i niezdrowych związkach. Mają tendencję do przyciągania toksycznych i samolubnych ludzi". I to by się zgadzało bo oczywiście nikogo nie obchodzi, że jestem wydrenowany mentalnie czy psychicznie i prawie, że bym potrącił kobietę na pasach z tego względu już jakiś czas temu. Bo mi jest przykro, że jestem ghostowany, bo to że emocjonalnie manipulujące kobiety mi nie dają spokoju. Czy to, że mam jak każdy inny człowiek masę własnych spraw i problemów. Mój brak własnej troski został mi ukazany cholernie. Przy okazji autorka tematu napisała jeszcze "Dlaczego nie zrobimy tak jak tu pisałeś? I ja Tobie obiecuję że nie będę więcej pisać takich rzeczy, ok? " A napisałem w skrócie, żeby wzieła się w garść, że sobie poradzi i że jeśli znów zauważę oznaki pogorszenia to nawet nie będę odpisywał tylko dzwonię na 112. (Ja mam serdecznie dosyć mnie straszenia samooklaczeniami co trzy tygodnie) Trochę to zabawne bo mysląc o tej trosce najechałem na wiadomość od tej laski i wyskoczyło mi, że została wysłana do mnie o 11:11 co według numerologii oznacza "zwróc uwagę". Między innymi. Biorąc pod uwagę numerologię to mam się zatroszczyć o siebie ale gdyby już te dyrdymały odłożyć na bok to faktycznie powininenem zatroszczyć się o moje rozdawnictwo ciepła dla innych i oferować je sobie. Zresztą znajoma z pracy, mówiła nie raz że na te moje ciepło to bym ją uwidół tyle, że jest zajęta i jak kolwiek to fajnie brzmi, wiem że teraz to jest nie dobry objaw, który muszę zredukować - muszę stać bardziej zimnym. Szkoda tylko, że moja ciepło i troska jest używana przeciwko mnie no ale cóż. Może trzeba być zimnym całkowicie z dzisiejszymi ludźmi i w szczególności kobietami albo oferować pomoc odpowiednim ludziom? Nie wiem. Póki co postaram się bardziej o siebie zatroszczyć. A jak autorka jakieś głupstwa mi zacznie znów pisać to ją zgłaszam. Za jakiś czas ją zghostuję tak jak to mi kobiety robią (Użyję najlepszej metody tchórzowskiej, która jest mi znana) Koniec końców nie bez powodu przez doświadczenia negatywne z ludźmi nabawiłem się stylu łączenia unikającego. Ileż to można być ghostowanym albo zaduszanym. Myślę, czy nie stać się specem w ghostingu bo widocznie dziś tak ludzie się komunikują. Dzięki za wszystkie wiadomości i cenne rady chłopaki. Gdyby mnie sprzątneli do paki przez toksyka (jeśli sobie coś zrobi) to postaram się jeszcze pożegnalny post napisać i przestrzec. By jednak iść na policję i się nie patyczkować. Pozdro. P.S Proszę wybaczyć za brak składni ale nie śpię od 2:00 i jestem wkurzony.
  8. Miałem kolegę, który powiedział kumplom że idzie się zabić po czym godzinę później się powiesił. Mój kolega, który się powiesił nie pisnął ani słowa, że ma zamiar sobie coś zrobić ale zrobił. Jedyne co to miałem uczucie, że widzę go po raz ostatni gdy go odprowadzałem do domu. To w ogóle jest takie chamskie zachowanie oraz bardzo wyrafinowane by napisać do kogoś, że coś chce się sobie zrobić w takim kontekście. Wracając do głównej bohaterki to na 99,9% ma BPD - takie osoby straszą samobójstwem by od nich nie odejść. Sprawdzałem objawy i w zasadzie wszystko się zgadza. Chyba najbardziej przerażające były te jej wybuchy złości z niczego. Gdybym prowadził samochód i by dostała takiego szału, to jestem przekonany że wylądowałbym w rowie, na drzewie albo spowodował wypadek. Totalnie nieobliczalny człowiek w mojej ocenie i nie tylko mojej. Ostatnie wiadomości to cytuję (ostatnie w sensie wymienione, babka żyje) : "Posłuchaj mnie błagam, mam nową pracę, próbuje się ustatkować, nie mogę mieć więcej problemów Ja Cię tylko proszę byś naprawdę nie szedł na policję Nie rób mi tego Błagam Żadnej policji ani nikogo Błagam" A więc moje realne pogróżki wydaje się, że zadziałały jak otrzeźwienie. Dlatego dziękuje panowie za nakierowanie. Choć nie wykluczam pójścia na policję jeszcze mimo wszystko.
  9. Moim zdaniem to też borderka. Zrobiłem podobnie jak Ty na ten moment. Póki co usłyszałem od niej takie słowa w dużym skrócie: "Błagam, nie idź na policję, zrobię dla Ciebie wszystko ale nie idź na policję". Więc wychodzi na to, że zadziałało - choć nie byłem pewien czy dobrze robię i czy od razu w poniedziałek, nie pójść na postarunek z grubej rury. Potrzymam ją w niepewności jeszcze dzisiaj dla lepszego efektu (użyję tego, czego kotki nie lubią najbardziej czyli ich własnej broni a mianowicie - manipulacji) a za jakiś czas usunę z kontaktów. Dałem jej znać, że następnym razem gdy usłyszę o próbie samobójczej to nie będę do niej pisał ani nic, tylko idę na policję a ona będzie rozmawiać potem z nimi i dostanie skierowanie do specjalisty. Przy czym realnie jestem gotów pójść na policję i pokazać przebieg rozmowy w razie co, bo mam serdecznie dość psychicznych lasek, które mnie terroryzują że coś sobie zrobią. Jeszcze muszę drugiej się pozbyć, która też nie rozumie słowa "nie". @Alejandro Sosa Tak w ogóle. Czułeś się przy tej "borderce" taki zaszczuty i ekstremalnie nie komfortowy? Ja to mam już PTSD jak widzę kobietę w skórzanych spodniach bo ta babka z, którą mam jazdy takie nosiła na codzień w robocie. No i odczuwam ogromny ale to ogromny dyskomfort na samą myśl o niej już nie mówiąc jak widywałem ją w pracy. Niefortunny bieg wydarzeń sprawił, że ją poznałem. Choć muszę przyznać, że bywała dla mnie momentami bardzo uprzejma i to było niezwykle odświeżające i tego nie śmiem jej odmówić. Przyniosła mi choćby ciasteczka własno ręcznie zrobione na wigilię. Jednak koniec końców nie chcę mieć z takimi osobami nic wspólnego bo to tylko problemy. Niezależnie czy to borderka czy nie. Rozumiem też osoby, które myslą o samóbojstwie i szukają pocieszenia czy pomocy ale z jej ust to po prostu mechanizm manipulacji na moje odmowy spotkań, na 99% Co nie zmienia faktu, że pacana na sumieniu również nie chciałbym mieć bo i po co. Tak w ogóle migło mi kiedyś, że myślała o podcięciu sobie żył ale usunęła tą wiadomość zanim zdążyłem ją całą przeczytać na FB. Inna kobieta, która mnie zagadywała w pracy miała również blizny po rękach po podcinaniu sobie żył. Dawniej gdy miałem 19 lat, to siostra mojego kolegi z pracy niby coś czuła do mnie i też zagroziła, że sobie żyły potnie jak z nią nie będę (dawne czasy) Zastanawiam się czy te podcinanie sobie żył to nie jakiś znak rozpoznawczy osób z borderem.
  10. @yrl@Lupus@TomZy@Piter_1982 Dziękuje panowie, za wszelkie posty w tej sprawie i za cenne uwagi. Jest możliwość, że to manipulacja by namówić mnie na spotkanie. Ta kobieta wydaje mi się, że ma borderline. Mam jeszcze pytania. Czy mam lub powininenen jej napisac, że zgłoszę ją na policję w poniedziałek w kwestii o myślach samobójczych? Napisała mi, cytuję: "Zasługuję jeszcze na prawdziwą miłość. Za tydzień lud dwa mnie nie będzie na tym świecie". I czy mogę wnioskować na policji o to, by nigdy się do mnie więcej nie oddzywała czy coś czy to by musiałobyć już sądownie? Chcę się od niej odciąć. Poza tym mam serdecznie kobiet, które stosują na mnie emocjonalną przemoc wszelkiego rodzaju. To nie pierwszy raz gdy mi jakaś babka grozi samobójstwem. Za wszelkie odpowiedzi - serdeczne bóg zapłać Edit: W sumie jeszcze mam trzecie pytanie. Ktoś się orientuje nie daj bóg jeśli pacan coś se zrobi na ile się idzie do paki? Za niezgłoszenie?
  11. Witam wszystkich. Dostałem wiadomość od pewnej pani, że "za tydzień lub dwa nie będzie jej na świecie." Czy mam obowiązek to zgłosić na policję, że ktoś ma myśli samobójcze i, że dostałem wiadomość o niepokojącej treści? Pozdrawiam.
  12. Doskonale Cię rozumiem, że to "nikłe wymagania" ale nadal wymagasz. Szczerze? Nie mam na to odpowiedzi, czy należy wymagać czegokolwiek od kobiety bo w gruncie rzeczy, to oddzielna istota ode mnie. Mogę wymagać tak jak napisałeś, że ma być taka i owaka ale wiem na bazie chociażby własnego przykładu, że wymagania i stosowanie presji na drugiej osobie oraz próby modelowania (bo w sumie tym jest wymaganie - pewną formą dominacji, kontroli) mi osobiście popusły tylko i wyłącznie relacje. Chciałem zmieniać relację ale to wymagałem i potrzebowałem zmiany a nie druga osoba. Jest tak jak wspomniałeś, że wymagasz prostych spraw i może masz rację - nie przeczę ale gdy przestałem wymagać od innych a bardziej od siebie, to pewna presja zeszła z płci przeciwnej mimowolnie. By powiedzieć inaczej, nie nadaję im teraz jakieś formy ciężaru, które w moim mniemamniu mają mieć. Zwyczajnie, zamiast wymagań raczej użyłbym słowa "preferencja". Wymaganie od innych jest taką formą cichej kontroli i łechatania własnego ego. Jednak zaznaczam może tak trzeba - ja serio nie wiem ale wiem, że w moim życiu dawałem płci przeciwnej mega wyśrubowane wymagania, kiedy sam byłem rozjebany jak paczka dropsów wysypanych na podłodze. Im bardziej jestem "w qpie" tym bardziej widzę, że zamiast wymagać pragnę celebrować drugie istnienie. Preferencję mogę przekazac, że wolę jak kobieta waży nie wiem 55 kilo niż 75 kilo ale w gruncie rzeczy słowo "wymagam" oraz "masz być taka i taka bo inaczej nici" sprawia, że nie czuję się z tym dobrze i druga osoba może odczuwać pewną nie zdrową presję z poczuciem, że jak nie będzie taka i taka to relacja padnie. Podobnie jakby kobieta wymagała ode mnie różnych rzeczy - ja nie muszę i nie mam obowiązki ich spełniać prawdę mówiąc i czuję się nie swojo/komfortowo jeśli ode mnie się oczekuję nie wiadomo czego. Kobieta może iść zawsze do drugiego, który spełnia jej standardy - ja jakoś przestałem czuć potrzebę ich spełnienia. Może to wynika z tego, że jak podobała mi się koleżanka czy to z klasy czy jaka inna, to byłem przerażony jak daleko nie spełniam wymogów. Może je poddałem, może mam je w dupie a może zrobiłem się za stary by próbować udawać kogoś czym nie jestem - nie wiem. Stąd może faktycznie ludzie powinni wymagać od siebie nawzajem, ja wiem tylko że gdy wymagałem od innych przejawiałem patologię - nie mówiąc jeszcze o mojej potrzebie zmiany drugiego i tego jak myśli - do dziś sobie pluję w twarz, że próbowałem to robić. Wstydzę się tego bo wiem, że stosowałem formę przemocy by druga osoba się zmieniała, kiedy nie miała takiego obowiązku. Tym samym spojrzeniem zapatruję się aktualnie na te wymagania względem mnie - po co je dawać? Bądźmy sobą, realnymi prawdziwymi, spójrzmy na siebie i wtedy przekażmy preferencje, bez oceny. Znajdźmy wspólny grunt - nie chcę już wymagać, chcę być wolnym. Wiesz, nie wypada mi nicków podawać. Serio już różne rzeczy tu czytałem i gdyby brać za pewnik bez krytcznego myślenia, to nie jedna by się zdenerwowała i oburzyła. Podobnie jak nie jeden chłop się oburza, gdy widzi patologiczną listę wymagań względem nas. Kiedyś mnie do cholernie dotykało a dzisiaj, autentycznie kobiece radziłbym kogoś kto spełni jej wszelkie zachcianki i jej wszelkie "widzi mi się". Moim zdaniem, może idealistycznie podchodzę ale żadne przysięgi ani małżeństwa nie są rozwiązaniem tylko dekoracją a liczy się miłość, troska o wspólne dobro, lojalność i zrozumienie itd, przyjacielstwo. Zdaje sobie sprawę, że z kobietami ciężko o szczerość i okazywanie swojej ludzkiej natury ale mi się nie chce z kobietami walczyć o nic co nie znaczy, że będę się podstawiał. Dostrzegam biologię i to kogo kobiety pragną, nie jestem aż takim głupcem co nie oznacza, że będe się reklamował czy obrzucał wymagniami. Kobieta ma wszelkie prawo odejść ode mnie i szukać szczęścia u drugiego - jest wolna, ja jestem wolny i tyle. Z tego co widzę to kobieta staje się odzwierciedleniem mężczyzny w jakimś sensie a nie koniecznie "powinna". Jeżeli to "dobry model" to wzrasta, choć niekiedy na początku może być inaczej. Bo czasami to krok w tył by zrobić dwa do przodu tak też bywa ale to jest poprzedzone pewnym oczyszczeniem z naleciałości, które nie służą. Btw widziałem moją znajomą z pracy, która związała się z facetem i za "mojej kadencji" to babka wyglądała fajnie, atrakcyjnie. Po jakimś pół roku z tym facetem umówiłem się z nią na spotkanie i wyglądała dosłownie jak chory człowiek na jakiś nie wiem nowotwór czy coś. Żyły jej na czole wyszły, bardzo schudła, w pół roku postarzała się o kilka dobrych lat i jeszcze zatraciła na atrakcyjności i swojej młodzieńczości. Babka ma 21 lub 22 lata a wygląda na 28. Dlatego też uważam, że niekoniecznie jest dobrym jeśli staje się odzwierciedleniem choć czasem to faktycznie potrzebne. Przy odpowiednim mężczyźnie kobieta rozkwita a nie się kurczy. Masz rację, często to tak jest - nawet na necie można znaleźć ogrom przykładu takiego zachowania. Tylko wprawne oko zauważy, że to dobra mina do złej gry. Takie kobiety wiedzą podskórnie, że jedynie co mają do zaoferowania to ból głowy i ewentualnie ciało, stąd się uśmiechną, powiedzią że "to one są stołem" itd, itp. Jeżeli uważają się za lepsze i cenniejsze od mężczyzny to upatrywałbym w tym dumy. Duma i poczucie niskiej wartości sprawia, że takie kobiety wygadują takie rzeczy. Dlatego mnie osobiście to tylko smuci, bo te kobiety w sumie cierpią i maskują to poczuciem dumy i na dodatek często są dumne ze swojej dysfunkcji. To samo jeżeli feministka mówi jak to kobiety są lepsze czy inna tzw "kobieta wyzwolona" to w gruncie rzeczy doznała krzwyd ze strony męskiej - zazwyczaj od ojca i po prostu leczy tym swoje dysfunkcje. Moim zdaniem - tylko współczuć. Co do szach to tak, ten argumenty nie ma sensu w takim sensie, że natura nie potrzebna kolejnej mistrzyni szachowej tylko reprodukcja jest daleko istotniejszym i ważniejszym czynnikiem. Co za tym idzie, bycie zapłodnioną ma wszelkie pierwszeństwo nad jakimkolwiek ludzkim mistrzostwem, które panowie cenią i gdzie panowie się pysznią, że druga płeć im nie dorasta do pięt lub jest daleko w tyle i upatrują w tym swojej siły. Tu równie dobrze mogłby panie powiedziec, że mogą sobie mieć swoje fachy w ręku ale póki co nic się nie zmieni w kwestii tego, że panowie pożądają kobiet. Możliwie, że gdyby nie tylko kobiety ale i mężczyźni mieli by możliwość bycia zapłodnionym, wtedy wyniki by się zbliżyły albo jeszcze inaczej by to wychodziło - nie wiem, tak tylko gdybam. Wiem natomiast, że dla nas kobiece wszelakie wyższe wykształcenie nie wiele znaczą by nie powiedzieć, że są nawet minusem w atrakcyjności. Zazwyczaj takie panie noszą w sobie dumę, że coś ukończyły i czują się lepsze. Może są - nie wiem ale wiem, że to nie nadaje im atrakcyjności często. Co nie oznacza, że to minus bo kobieta może się realizować czy poszerzać pasje lub horyzonty ale wiemy, że one upatrują swoją wyższość i "lepszejość" od mężczyzn co jest smutne bo tak nigdy nie powinno być w zdrowym modelu -według mnie. Wbrew pozorom kochać w zdrowy sposób. Nasze córki są chowane na księżniczki i królewny a nie na kobiety i na ludzi. Co za tym idzie, muszą upaść i korona musi się zatarzać w błocie by na nowo sięgnąć po człowieczeństwo. Prawa natury dążą do równowagi. Im bardziej kobieta będzie siebie szanować i kochać tym mniejsze prawdopodobieństwo dysfunkcji. Oczywiście jak znajdzie miłość za granicą to chwała bogu, wszak mamy wolny rynek ale jeśli robimy z niej księżniczkę, to będzie w niej bulgować przeciwny archetyp. Fachowo według psychologii zacznie tworzyć się cień. Chciałbym być ale nie jestem, aczkolwiek dziękuje za komplement. Staram się być lepszym człowiekiem ale ciężko idzie. To są istoty o inteligencji 2-3 letniego dziecka i zwyczajnie nie wiele rozumieją. Dla nich myszka to zabawka, dopóki kota czegoś nie goni. Ten świat tak został zaprogramowany. Najwyższa inteligencja tak sobie zażyczyła by siebie doswiadczać w takiej formie i tyle. Jakiś powód jest, ze ten świat tak działa jak działa. Ktoś lub coś to tak wymyśliło i tyle. To prawda, że mnie zastrzelą istoty prymitywne jak oddam im karabin i świat to miejsce mało przyjazne, niekiedy zupełnie mroczne i brutalne ale z drugiej strony również jest w nim wiele światła i ciepła. Ja nie nakłaniam i nie chcę zamydlać oczu, że świat to miejsce bez przemocy ale we filmiku, który wysłałem chciałem nawiązać podropogowo, że często to my sami jesteśmy dla siebie największymi wrogami i w dodatku często szukamy ich na zewnątrz. A w nawiązaniu do tego co pisałem to tak, kobiety są odrealione do takiego stopnia niekiedy, że aż przykro się robi tych właśnie pań co nie zmienai faktu, że na siebie mamy wpływ a te ich dysfunkcje to są czym by się również zajeły, gdyby mężczyzni im nie afirmowali o ich księżniczkowatości od maleńkości. Dlatego ja wiem, że popełniałem błędy i będe je popełniać nie raz byłem białorycerzem bo tak zostałem wychowany ale teraz widzę, że kobiety też potrafią być chamsko traktowane i tego im nie odmawiam staram się jedynie być po środku i widzieć pozytyw oraz negatywy obu płci bez cukierowania. Dzięki za rozmowę @DOHC Ok przyznam Ci rację. Jednak wtedy masz nawet lepszego stoika "Epictetus", który był niewolnikiem oraz, który miał roztrzaskaną nogę przez swojego "pana". Masz również Diogenesa, mieszkającego w beczce, masz znów zamożonego Socratesa - masz wiele wspaniałych wzorów od biednych do zamożnych. Być wspaniałomyślnym możesz również być i nie mając grosza przy duszy, chodzi o cnotę. To jest bardzo ciężkie do praktykowania - nie przeczę ale osobiście nie widzę innej możliwości. PS. Nie ty jeden, nie umiesz dbać o swoje @Brat Przemysław dla mnie to jedna z najcenniejszych lekcji do nauczenia A tu jeden z cytatów Epictetusa: "And you, although you are not yet a Socrates, should live as someone who at least wants to be a Socrates. Epictetus (From Manual 51)" A ty, choć nie jesteś jeszcze Sokratesem, powinieneś żyć jak ktoś, kto chociaż chce być Sokratesem. Epiktet (z podręcznika 51) Wszystkiego dobrego @Brat Przemysław
  13. Wkleję jako ciekawostkę apropos raka i depresji, na które cierpiał z tego co opisują pan Tomasz Komenda. Jego historia to naprawdę jedno wielkie pasmo tragedii, bardzo przykre życie. Podkreśliłem i pogrubiłem słowa kluczowe. A tu info z dwóch różnych książek: "poprawionym wydaniu mojej książki chciałabym opowiedzieć Ci o jednym z powodów, dla których WIEM, że można odwrócić bieg każdej choroby przez zwykłą zmianę wzorców myślenia. Kilka lat temu rozpoznano u mnie raka pochwy. Skoro w przeszłości jako dziecko byłam bita, a w wieku pięciu lat zgwałcona, nic dziwnego, że rak objawił się u mnie właśnie w okolicy pochwy. Jako że od kilku już lat pracowałam w dziedzinie uzdrawiania, było dla mnie jasne, że oto dano mi szansę, abym na samej sobie dowiodła tego, czego uczyłam innych. Jak każdy, komu właśnie powiedziano, że ma raka, wpadłam w panikę. Mimo to wiedziałam, że psychiczne uzdrawianie działa. Zdałam sobie sprawę, że gdybym poddała się operacji, a nie zmieniła wzorca myślenia, który stworzył chorobę, wówczas lekarze wycinaliby Luizę po kawałku, aż nie byłoby już kogo ciąć. Gdybym się nie dała operować, a pozbyła się wzorca myślenia, który powodował raka, choroba nie powróciłaby. Jeżeli rak czy inna choroba powraca, dzieje się tak moim zdaniem nie dlatego, że lekarze „nie wycięli go całego", lecz dlatego, że pacjent nie zmienił niczego w swojej psychice i tym samym tworzy powtórnie tę samą chorobę. Wiedziałam także, że gdybym potrafiła zmienić mój wzorzec myślowy, który wywołał stan zwany rakiem, w ogóle nie potrzebowałabym lekarza. Wyprosiłam sobie trochę czasu. Lekarz niechętnie zgodził się na przesunięcie operacji o trzy miesiące, ostrzegając mnie zarazem, że ta zwłoka zagraża mojemu życiu. Zaczęłam natychmiast pracować z moim nauczycielem nad pozbywaniem się tych wzorców, których sedno stanowiła głęboka uraza. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy, że przechowuję w sobie głęboki uraz. Często jesteśmy ślepi wobec naszych własnych nawyków myślenia, „nie widzimy lasu spoza drzew". Ponadto udałam się jeszcze do terapeuty dietetyka, by oczyścić organizm z substancji toksycznych. W wyniku duchowego i fizycznego oczyszczenia mogłam sześć miesięcy później uzyskać od lekarzy potwierdzenie tego, co już wiedziałam — nie mam raka w żadnej postaci. Wciąż przechowuję pierwszy wynik badań laboratoryjnych, aby mi przypominał, jak bardzo destrukcyjna byłam dla siebie samej. Teraz, kiedy przychodzi do mnie pacjent, to nawet jeżeli jego położenie zdaje się bardzo trudne — WIEM, że prawie wszystko można uleczyć, jeżeli tylko jest on gotów pracować nad tym na poziomie swojej psychiki. Słowo „nieuleczalny", które tak przeraża wielu ludzi, oznacza w rzeczywistości tylko tyle, że danej dolegliwości nie można uleczyć metodami „zewnętrznymi" i że musimy dotrzeć do WNĘTRZA, by spowodować uzdrowienie. Choroba przyszła znikąd i odejdzie donikąd." To prawda, zabobony jak zabobony ale dopiero gdy trawi nas naprawdę problem, wtedy jesteśmy w stanie wiele. I kolejna ciekawostka @Alejandro Sosa Tomasz zmaga się z depresją i pilnie potrzebuje pomocy. Depresja Depresja jest pojęciem zbiorczym, określającym zespół symptomów sięgających od poczucia przygnębienia i zaha­mowania popędu aż po tak zwaną depresję endogenną, której towarzyszy całkowita apatia. Z totalnym spowol­nieniem wszelkiego rodzaju aktywności i nastrojem smutku idą w parze różne fizyczne symptomy uboczne, jak zmęcze­nie, zaburzenia snu, brak apetytu, obstrukcja, bóle głowy, kołatanie serca, bóle krzyża, zaburzenia miesiączkowania u kobiet i obniżenie napięcia ciała. Człowieka w depresji nękają poczucie winy i wyrzuty sumienia, bez przerwy stara się on naprawiać swoje błędy. Słowo depresja wywodzi się od łacińskiego czasownika deprimo, co znaczy „przygnia­tać”, „tłumić”. Rodzi się więc pytanie, przez co człowiek czuje się przygnieciony lub co właściwie tłumi. W od­powiedzi możemy wymienić trzy obszary tematyczne: 1. Agresja. Mówiliśmy już wcześniej o tym, że nie uzewnętrzniona agresja zmienia się w ból fizyczny. W uzu­pełnieniu można dodać, że tłumiona agresja prowadzi w sferze psychicznej do depresji. Zablokowana kieruje się do wewnątrz, czyniąc swego nadawcę odbiorcą. Na konto tłumionej agresji idzie nie tylko poczucie winy, lecz również wiele somatycznych objawów towarzyszących, z którymi łączy się ból. Wspomnieliśmy już w innym miejscu, że agresja jest tylko szczególną formą energii i aktywności życiowej. Ten, kto trwożliwie tłumi swoją agresję, tłumi równocześnie energię i aktywność. Psychiatrzy starają się zachęcić człowieka ogarniętego depresją do jakiejkolwiek aktywności, ale on odczuwa to jako zagrożenie. Usiłuje za wszelką cenę unikać wszystkiego, co nie znajduje uznania społecznego, próbuje maskować swoje agresywne i destruk­cyjne impulsy nienagannym prowadzeniem się. Agresja skierowana na samego siebie znajduje najbardziej spek­takularny wyraz w samobójstwie. Jeśli ktoś mówi o zamia­rze odebrania sobie życia, należy zawsze zapytać, kogo właściwie chciałby tego życia pozbawić. 2. Odpowiedzialność. Depresja to – abstrahując od samobójstwa – najbardziej skrajna forma ucieczki od odpowiedzialności. Człowiek w depresji nie działa, lecz wegetuje, bardziej martwy niż żywy. Mimo wzbraniania się przed aktywnym życiem wciąż konfrontuje się z problemem „odpowiedzialności”, tyle, że poprzez poczucie winy. Lęk przed przejęciem odpowiedzialności wysuwa się na pierwszy plan we wszystkich rodzajach depresji, które pojawiają się właśnie wtedy, gdy pacjent ma wkroczyć w nową fazę życia. Jest szczególnie widoczny w depresji połogowej. 3. Rezygnacja – samotność – starość – śmierć. Te cztery ściśle ze sobą powiązane pojęcia odnoszą się do najważniejszego, naszym zdaniem, kręgu tematycznego. Pacjent znajdujący się w depresji zostaje siłą zmuszony do konfrontacji z biegunem śmierci. Wszystko, co oznacza życie – ruch, zmiana, kontakty towarzyskie, komunikowa­nie się z innymi zostaje mu odebrane, natomiast ujawnia się z całą wyrazistością biegun przeciwny: apatia, skost­nienie, samotność, myśli o śmierci. Obszar śmierci, do­chodzący tak wyraźnie do głosu, jest cieniem tego pacjenta. Konflikt człowieka pogrążonego w depresji polega na równie dużym lęku przed życiem co przed śmiercią. Życie aktywne niesie ze sobą poczucie winy i odpowiedzialności, a właśnie tego chce on uniknąć. Przejęcie odpowiedzialności oznacza jednak również rezygnację z projekcji i zaakcep­towanie własnej samotności. Osobowość depresyjna boi się tego i dlatego potrzebuje ludzi, których mogłaby się uchwy­cić. Rozstanie z taką osobą, której się uchwyciło lub jej śmierć może często stać się „spustem” wyzwalającym ze­wnętrzne objawy depresji. Człowiek depresyjny czuje się sam, a nie chce żyć sam ani przejąć na siebie odpowiedzial­ności. Boi się śmierci i dlatego nie rozumie warunków życia. Depresja czyni uczciwym: uwidacznia niezdolność i do życia, i do śmierci. No i na koniec papieroski: Palenie papierosów najściślej wiąże się z płucami i droga­mi oddechowymi. Jak pamiętamy, oddychanie to czynność łącząca się z komunikowaniem, kontaktem i swobodą. Palenie jest próbą stymulowania i zaspokajania tych po­trzeb. Papieros zastępuje prawdziwe komunikowanie się i prawdziwą swobodę. Właśnie do tych pragnień człowieka odwołują się reklamy papierosów: wolność kowboja, latanie bez ograniczeń, podróże do dalekich krajów, towarzystwo beztroskich ludzi – wszystkie te tęsknoty naszego ja można uciszyć papierosem. Można zrobić wszystko – w imię czego? Może kobiety, przyjaciela, wolności? Albo też wszys­tkie te prawdziwe pragnienia zastąpić papierosem, którego dym przysłania nam właściwy cel.
  14. Bardzo krótkie i treściwe video jak demoniczna funkcja działa, kiedy przemienia się w "anielską".
  15. Polecam jeszcze serdecznie ten kanał: https://www.youtube.com/@CrappyChildhoodFairy Bardzo fajne videa prezentuje. Jest bardzo dużo dobrych informacji o stylach i o stresie pourazowym CPTSD i PTSD.
  16. @Brat Przemysław "Kiedy budzisz się rano, powiedz sobie: ludzie, z którymi mam dziś do czynienia, będą wścibscy, niewdzięczni, aroganccy, nieuczciwi, zazdrośni i gburowaci. Są tacy, ponieważ nie potrafią odróżnić dobra od zła. Ale ja widziałem piękno dobra i brzydotę zła i rozpoznałem, że złoczyńca ma naturę pokrewną mojej - nie z tej samej krwi i urodzenia, ale z tego samego umysłu i posiada udział w boskości. Dlatego żaden z nich nie może mnie skrzywdzić. Nikt nie może wplątać mnie w brzydotę. Nie mogę też gniewać się na mojego krewnego ani go nienawidzić. Urodziliśmy się, by pracować razem jak stopy, ręce i oczy, jak dwa rzędy zębów, górny i dolny. Przeszkadzanie sobie nawzajem jest nienaturalne. Czuć do kogoś złość, odwracać się do niego plecami: to jest nienaturalne". Marek Aureliusz.
  17. @lxdead Znam kanał, obejrzałem masę filmów z jego udziałem. Ta oszukańcza fotka jaką kiedyś wstawił na portalu randkowym, gdzie wyglądał o 3 oczka wyżej dodała mi uśmiechu na twarzy P.S Zerknij na mój pierwszy post bracie Ja nie widziałem by faceci w tym temacie przyznali, że również mają swoje za uszami i co to dla nas oznacza? Czy naprawdę nie mamy w sobie żadnej winy? Serio, jesteśmy czyści jak łza? Wiem, że przeciwko nam jest w zasadzie wszystko i staram się nakłonić do brania odpowiedzialności nawet za rzeczy, które zostały nam podarowane w negatywnym spadku i dla wielu to może okazać się dziwne ale ja nie widzę innego wyjścia. Po prostu takie jest życie. Ja również dostałem spadek w postaci dysfunkcji jaką jest SLDD (self love deficit disorder) bo takie wzorce mi zostały podarowane. Nie chciałem tego długu ale taki dostałem spadek, który muszę naprawić bo poprzednie pokolenia nie chciały, nie miały możliwości, nie wiedziały jak - na jedno wychodzi. Podobnie kobiety też to muszą robić ale dysfunkcja kobiet polega na budowaniu w nich narcyzmu a narcyzm jest bardzo ale to bardzo ciężko wyplenić ze samego siebie. Stawianie kobiety na piedestale przez społeczeństwo tworzy "królewny" przy czym jeśli taki ja, czy Ty, czy jak to robił Alex podejdziesz do przeciętnej królewny i powiesz coś w stylu: "Heja, królewna śnieżka. Zdejmij tą koronę to dopiero wtedy będziesz funkcjonować jak człowiek i wzrośniesz". To niestety ale procent, kobiet które to zrobią jest mizerny. Z drugiej strony, to również odpowiedzialność i wina kobiet że nie chcą zmiany ale znów trzeba zrozumieć, że ich dysfunkcja sprawia, że o zmianę jest cholernie ale to cholernie ciężko. To być może jest gorsze, niż karmienie od wczesnych lat alkoholem, papierosami i cukrem. Bo to prawie, że staje się częścią ich osobowości. To jak zrezygnowanie ze swojego "pochodzenia królewskiego" by zostać "Chłopem". Trochę to zabawne, bo właśnie gdy jest kobieta zrezygnować z korony, realnie ją zyskuje ale to już inny temat. Odwróćmy sytuację i dajmy na to, że mamy bonusy z bycia kobietą i teraz ja wam powiem: "Hejka @lxdead chcesz być normalnym zdrowym człowiekiem to zrezygnuj z pieniędzy z only fans. Zostaw te miliony czy setki tysięcy i idź na zmywak do Macdonalna. Nie używaj swoich atrybutów seksualnych do przysług, nie manipuluj, odłóż swoje wszelkie przyznanie Ci plusy przez społeczeństwo mężczyzn, jak darmowe przysługi, darmowe wejścia do klubów itd, itp i "Bądź człowiekiem!". No ciekaw jestem ilu z nas by to zrobiło a ilu by wybuchło śmiechem na zaczepkę od takiego "randoma". Gdybym się urodził babką a nie daj bóg atrakcyjną, stałbym się identycznie rozpuszczonym i o zmianę byłoby mi daleko ciężej i na 99% nie posłuchałbym ani aktualnego siebie, ani Alexa ani nawet Ciebie drogi bracie @lxdead Co za tym idzie wymagamy od tych zniszczonych kobiet, prawie niemożliwego. Dlatego wspomniałem, że te złote dzieci - kobiety być może są nawet niekiedy w gorszej sytuacji, jeśli pragną wzrostu. Bo poza tym ich życia są szczęśliwszego "do czasu". Co nie zmienia postaci rzeczy, że ich życia są statystycznie bardziej lajtowe, dłużej żyją, mniej muszą (często tylko być) no chyba, że zderzą się z rzeczywistością i zauważą, że król czy w tym wypadku "królowa jest naga" a wszelką wartość, którą niby była obdarowana była jedynie iluzją w celu jej bezwzględnego wykorzystania i eksploatowania. Dziękuje @meghan. Pamiętam, że w przeszłości też najeżdżałem na was tyle, że przychodzi moment, że człowiek wychodzi ze złości na kobiety i dostrzega, że przecież też macie przejebane i ilość presji, która jest wam narzucona przez bliskich i społeczeństwo potrafi być przygniatająca. Często dostajecie również sprzeczne sygnały jakie macie być i co robić. Też chujnia co by nie mówić no i wiele kobiet realnie w ogóle się nie zmienia bo "urodziłam się kobietom i w związku z tym jestem zajebista" no i pozostają przez dekady takimi samymi co jest przykre. Nawet jeśli się mylę w swoim rozumowaniu to na pewno będę się starał być obiektywnym, ponieważ nie mam innego wyjścia. No i dziękuje za obronę i wstawiennictwo ale już udowodniłaś nie raz, że jesteś wartościowa i dajesz fajny kontent. I pozwól mi teraz trochę "pobiałorycerzyć" i "punktować u "rezerwatek" I przy okazji próbować wskazać, że pod naszym męskim dywanem wydaje się być jakiś bałagan, który każdy z nas w jakimś stopniu do niego dokładał. Jednak jeśli moje wnioski są chybione, to chętnie zmienię paradygmat. Miłego dnia wszystkim. Aha i gdybym zapomniał. @I1ariusz To, że są jednostki, które z radością krzywdzą nie oznacza by się nie bronić przed nimi ale jak słusznie zauważyłeś, narcyzm to również osoba głęboko skrzywdzona. Co do przykładu z chłopcami - fajny. Pomyślę sobie o tym przykładzie, który zapodałeś bo mimo, że odbiega od tematu to daje do myślenia - dzięki @I1ariusz "Thorfinn, ma wielką cnotę tylko dlatego, że jest w stanie dokonać zniszczenia i krzywdy, ale decyduje się tego nie robić." @I1ariusz Pierwszy, który przeprasza, jest najodważniejszy". "Pierwszy, który wybacza, jest najsilniejszy". "Pierwszy, który zapomina, jest najszczęśliwszy". "Wybaczaj innym nie dlatego, że zasługują na przebaczenie". "Ale dlatego, że ty... Zasługujesz na pokój."
  18. Heja @meghan Myślę, że jechanie po kimkolwiek nie powinno być usprawiedliwiane w żadnym miejscu. Uważam, że jedyną sprawiedliwością dojrzałego mężczyzny i kobiety powinny być prawda, fakty, rzeczy oparte na rzeczywistości i rozumie z poszanowaniem dla obu płci posypane zrozumieniem. Przemoc nie jest rozwiązaniem według mnie - zaczepki też ale to takie jednostki muszą same zechcieć coś z tym zrobić. Atak w moją stronę choćby najmniejszy widzę jako ich wewnętrzny ból i im również współczuję z tego powodu. Podałbym im rękę, ponieważ wiem jak to jest i wiem jak kobiety potrafią ranić. Z drugiej strony do was kobiet również wyciągam przyjacielskim gestem dłoń, bo wiem że we waszą stronę jest również masa niesprawiedliwości i wy również cierpicie. Nie wszystko ogarnę bo nie jestem kobietą ale na tyle ile jestem w stanie chcę rozumieć waszą stronę konfliktu i wasz ból. Ależ ja się tym nie przejmuję. To wy powinniście się przejmować prawdę mówiąc, bo ja nic nie tracę ale wasz męski charakter traci i warto się przyjrzeć czemu się atakuje, a nie ukazuje kontr argumenty by np moje rozumienie naprostować. Jeżeli się mylę to proszę o sprostowanie - chcę być lepszym i mądrzejszym człowiekiem. Z pewnością to docenię. "Bruce Lee - "Nie poprawiaj głupca, bo cię znienawidzi, popraw mądrego człowieka, a cię doceni"." Chcę być tym mądrym człowiekiem, zbyt długo byłem ignorantem i głupcem. Dlatego będę wdzięczny za korektę w moim postrzeganiu. Pozdrawiam serdecznie.
  19. Bardziej niż Ty nie. Twój styl wypowiedzi za to też wiele wskazuje ale to już pozostawię dla siebie. Bo jesteś tu "pięć dni". Poczytaj starsze tematy to zrozumiesz co mam/miałem na myśli. Od 25 latki wymagać rzeczy, których często w tym kraju nie ma 45 latek to czyste urojenia. Przykład ze "szachami" to tylko i wyłącznie odniesienie do tego co było daleko wcześniej tu pisane a nie strikte do tego tematu akurat - tu faktycznie mogłem to inaczej przedstawić bo mogło wyjść z tego nie porozumienie. Nie zachowujmy się znów jak nawiedzone kobiety. Bo nawiązując do tego tematu, to mężczyźni również czekają na królewnę z bajki. Świeżakowania jest pełna historii o księciach i księżniczkach. Przykro mi, takie są fakty.
  20. Moim zdaniem to wszystko jest przesadzone @DOHC Od kobiet na tym forum również wymaga się niestworzonych rzeczy. Przecież to jest zupełnie identyczna sprawa jak to, gdy kobiety stawiają odrealnione wymagania względem nas. Ja po dwóch stronach dostrzegam urojenia i tyle ale muszę przyznać, że od strony kobiet w stronę facetów - to jest jeszcze większa patologia. Poza tym gdybym był kobietą, która tu się zalogowała to przede wszystkim naczytałbym się, że mam być dziewicą, znającą 2 języki obce, mieć mieszkanie na własność, własny samochód, prawko, mieć wykształcenie, być szachistką, mieć dzieci do 25 roku życia itd, itp. Super cera, super cycki, super nogi, super dupa i oczywiście polecieć do owego jegomościa bo wysłał priva "Siema mała. Co tam". To jest kuriozum i niczym się nie różni od wymagań pań w stronę mężczyzn - niczym. Przynajmniej w mojej ocenie. Gdyby mężczyźni byli odpowiedzialni to by nie wchodzili i nie płacili za gołe cycki. Wtedy kobiety byłyby zmuszone do "only hands". To faceci sponsorują ten syf i dziwi mnie, że w ogóle o tym się nie mówi. Jest to niewygodna prawda. Argumentu "o szachistce" (to odnosi się również do kobiet naukowców itd, itp) również nie kupuje, ponieważ dla natury kobieca szachistka jest potrzebna jak śnieg w zamrażalce. Jeżeli kobiety w PL są stawiane na piedestale, to muszą upaść równie nisko by nastąpiło wyrównanie. Naszą rolą jako facetów jest chronić kobiety i tu również oblewamy temat z kretesem. Fajne było video, które raz oglądałem jak Andrzej Tate i jego brachol pojechali do Mołdawii. Chcieli sobie poruchać panienki 10 na 10 ale miejscowi ich pogonili. A co my robimy? Wydajmy im kobiety na tacy bo jesteśmy znani ze swej gościnności. A potem się dziwimy, że mamy "P000lki". To mężczyźni Tworzą jak to wielu nazywa "P0lki". Tak prawda. Spokojnej nocy wszystkim i do usłyszenia, kiedyś.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.