Skocz do zawartości

Damianut

Starszy Użytkownik
  • Postów

    843
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Damianut

  1. Ja kupiłem Lego: Władca Pierścieni, świetna gra polecam. Lepiej zagrać w dłuższą grę, niż pykać ciągle w szachy, siłę woli można ćwiczyć i to z przyjemnością.
  2. Ostatnio zacząłem oglądać filmiki na YT z Ravgorem i Wapniakiem i pokazują dużo możliwości za zagadywanie i pozbywanie się wstydu z rozmowie z ludźmi i bardzo się nakręciłem w tym temacie. Zastanawiam się czy chciałbym jak najwięcej zaliczać, czy budować relacje. Może najpierw pierwsze, a potem drugie. To może na początek chciałbym nauczyć się rozmawiać będąc sobą, a nie zajmować się przypodobaniem się innym, sprawianiem przyjemności innym tym co mówię, bo to nie działa. Nie być uległym, nie przedstawiać postawy serwilistycznej - idę do ludzi o innej postawie i poglądach i od razu mówię tak, jak oni mówią, nie dawać się upokarzać dla zabawy w rozmowie (Marek pisał o tym artykuł, proponował by nie uczyć się jak najlepszych ripost, ale zacząć tańczyć nago przed lustrem, aż pokochamy się, a potem takie rozmowy nie będą nam szkodzić i swobodnie będziemy wybierać najlepszą odpowiedź na zaczepki). Jak już nauczę się, że poświęcanie się dla innych nie jest ważne, potem chce się nauczyć jak rozmawiać by dostać to co chcę. Nie lubię gadania o pogodzie, chcę by moje rozmowy były celowe, choć w sumie jak jest okazja na normalną rozmowę, to nie mam nic do powiedzenia, wolałbym rozmówcom napisać wypowiedź na kartce. Zazwyczaj gdy wymyślę odpowiedź to się temat zmienia. Zimno na razie, jak się ociepli. Mogę zacząć prowadzić bardziej ogólny dziennik, nie tylko o relacjach kobieta-mężczyzna. Jak napiszę, że coś zrobię, to jest większa presja.
  3. 3:06 Ale trafił Ale super kanał, dzięki.
  4. O hiperwentylacji czytałem na różnych forach, i w głowie mi utkwił komentarz, gdzie jedna osoba była oburzona, że radzą tam ludziom celowo przyspieszać i pogłębiać oddech, a ona się z tym męczy od kilku lat i dla niej to męka. W którymś poście już pisałem, że po jednej przesadzonej hiperwentylacji miałem objawy: objaw Chvostka, objaw Lusta, objaw Trousseau. I za takie wrażenia to jednak podziękuję. Nie wiem czy ja mam jakieś predyspozycje do zdarzeń tego typu, ale po tym jak przestałem robić hiperwentylacje poszedłem bardziej w drugą stronę. Już zrobiłem to parę razy, gdy idę spać, zakładam słuchawki, leżę w bezruchu i włączam: . Powoli reguluję oddech, potem robię tak, że biorę trochę większy wdech i powoli wydech. I nie wiem z jakiej racji zaczyna mi się robić trochę cieplej. Jako, że nie mogłem się za bardzo skupić spróbowałem innej metody(za pierwszym razem przypadkowo): zaczynam trochę przyspieszać oddech, a potem go wstrzymuję na dłużej i zaczynam jakby naciskać mięśniami w dół ciała. Nie wiem właściwie którymi, ale głównie opiera się to na mięśniach brzucha. Po paru razach zaczyna jakby przepływać ciepło i można z własnej woli zwiększyć temperaturę własnego ciała. Po pewnym czasie nie da się już jej bardziej zwiększyć. Podobnie jak z tamtym wydarzeniem wcześniej opisanym, tu także zaczynam szukać czy taka metoda jest jakaś nazwana. No i mam: Tummo. I są tam opisane te techniki oddechowe i ostrzeżenie by nie robić tego na własną rękę czy sposób, ale według sprawdzonej metody. Cóż, ktoś kiedyś musiał to wymyślić i próbować. Podobno może to zaszkodzić zdrowiu, ale jednak nie chcę go tracić, niech się tym jednak buddyści zajmą, skoro chcą poświęcać życie na takie sprawy. Jak już mówiłem, mam predyspozycje do takich niecodziennych zdarzeń. Kiedyś częściej, teraz sporadycznie miewałem paraliż przysenny, objawy się zgadzały. Podobno większość ludzi przeżyje to raz w życiu. Wygląda to tak, że nagle jestem świadomy, chcę wstać i nie mogę się za bardzo ruszyć, jednocześnie czułem, że ktoś mnie przyciska i mam problemy z oddychaniem. Parę razy zdarzyło mi się coś widzieć, czego nie powinienem. Raz widziałem gościa z bardzo zniszczoną twarzą. Innym razem leżałem w łóżku blisko krzesła do komputera i widziałem, że siedział na nim koleś w czarnym stroju bez twarzy. Przy pierwszych razach byłem w panice, to zaczynałem się modlić, w końcu samo przechodzi. Jeszcze w liceum bałem się zasypiać w weekend, bo wtedy to najczęściej miałem. I jednocześnie nie mogłem dosypiać w ciągu dnia, bo wtedy doświadczenie paraliżu było niemal pewne. Ogólnie miałem to gdy za długo spałem, albo gdy dosypiałem o różnych porach. Sądzę, że takie problemy miał przez to, że niemal codziennie bardzo wcześnie wstawałem do szkoły - dojazdy. A weekend spałem, aż udało mi się zachęcić do wstania. Później do wstania za pierwszym razem, bez drzemek zachęciła mnie perspektywa paraliżu. Co do substancji to też z ciekawości robiłem tak, że kupiłem 6l napoju energetyzującego - tak z biedronki. No i od godziny 15 jednego dnia do 16 drugiego dnia to wypiłem. Czyli około 1,9 grama kofeiny. Kawę piję sporadycznie, nie miałem nigdy za wiele wspólnego z kofeiną. I czułem się zmęczony, co jakiś czas było przyjemnie, i trochę pochodziłem do toalety. Obrzydziłem sobie tylko te napoje i nic więcej. Wolę za tę samą cenę najeść się owoców i warzyw, albo mięsa. Substancji psychodelicznych wolę nie próbować, choć może być to bardzo ciekawe. Są one bezpieczniejsze od technik oddechowych??
  5. Przez teren jakiego powstałego później państwa jechał Clapeyron do Petersburga? NRD
  6. Damianut

    Szachy

    Kto chętny na partię szachów na kurnik.pl? Preferuję grę 15 minutową, może być inny czas jak chcecie. W gimnazjum chodziłem na turnieje, potem amatorsko grałem, teraz znowu pogrywam.
  7. Wiadomo, też mają problemy: w życiu ludzkim zachodzi falowanie, raz lepiej, raz gorzej, tylko że ten poziom szczęścia innym oscyluje na wyższym poziomie. Sądzę, że najtrudniej ta wiedza się urzeczywistnia w kontaktach z ludźmi, bo mamy wolny wybór, tym co nieożywione mogę operować, a ludźmi zazwyczaj nie. Też jeśli chodzi o urzeczywistnianie wiedzy, to wiadomo, że jak załóżmy powieszę pranie, to wyschnie (działanie - > pożądany efekt). A urzeczywistnianie wiedzy dotyczącej tego co jest bardziej skomplikowane - szczególnie ludzi nie przynosi zawsze takich samych efektów, jest masa czynników. Trudno przewidzieć co wyjdzie z działania i czy ma sens. (Filmiki motywacyjne działają na mnie doraźnie, niektóre wypowiedzi znam na pamięć tyle się tego nasłuchałem, nie da się na tym oprzeć całego działania w życiu).
  8. Też nie mam doświadczeń w kontaktach z ludźmi, stąd dam pokrzepiające historie. Motyw: Warto próbować i wygrać z wyuczoną bezradnością. W kontaktach z ludźmi mam mało doświadczenia, z tego powodu ostatnio wyjechałem na wyjazd szkoleniowy (trochę paneli szkoleniowych, masa jedzenia, a potem impreza)(jak pomagałem przy przenoszeniu rzeczy do autokaru to niosłem kartony z wódką : >). Trochę pogadałem, rozmowy były głównie płytkie, czy nawet durne, spłoszyłem jednego gościa, jak zacząłem poważnie rozmawiać ;p, z jednym Rosjaninem trochę o polityce porozmawiałem(trochę to słowo kluczowe). Chyba zaproszę parę z tych osób do znajomych na fb, bo zapomniałem, zawsze jakaś pamiątka . Z wyjazdu wyciągnąłem trochę wniosków: nie rzucać swych pereł zbyt wcześnie, bo nie wiadomo na kogo się trafi - powiesz o czymś, co jest dla ciebie wartościowe, a ktoś cię poniży, od razu odpowiadać na ataki (siedziałem przy stole ja, dwóch gości i kobieta, koleś zaczął walkę o samicę nie odpowiedziałem gościowi myślałem, że moja obrona jest mało sensowna), i jak się przekonam to pójdę do jakiejś szkoły tańca. Siedziałem na imprezie i patrzę się na tego Rosjanina jak tańczy, zdobył dwa numery, jedna dziewczyna po drugiej (wyciągał komórkę). Może chodzi o to, że dla tych pań to coś nowego, egzotyczna nacja. W każdym razie dobrze tańczył. Ja zaś wypiłem za dużo wódki i wróciłem do pokoju : >(normalnie mało piję). Staram łapać okazję do wyjścia do ludzi, i się do tego przekonywać. Na sylwester też poszedłem do obcych ludzi (na 100 osób znałem 2)(środowisko katolickie). W opisie imprezy na fb było napisane, że mają być stroje z lat 70 chyba, wypożyczyłem strój Daddy'ego Cool, kupiłem farbę, wymalowałem się - zrobiłem z siebie murzyna, wziąłem włosy afro i pojechałem na imprezę. Musiałem jakoś przejść przez miasto , dziewczyny zaczęły się do mnie uśmiechać( dobra nasza!). Przed wszystkim byłem jeszcze na ostatniej mszy w starym roku, byłem w tym stroju, jeszcze mi majtki prześwitywały, co ja odwaliłem podawałem na znak pokoju czarną ręką . Potem poszedłem na impreze na miejsce, i nikt oprócz mnie się nie przebrał - informacja o stroju była w jednym zdaniu napisana w opisie na facebooku, stąd pewnie nie wzięli wystarczająco tego na poważnie. Wszyscy byli w strojach eleganckich, wyróżniałem się (najpierw było śmiesznie, potem irytująco). Tańczyłem z paroma dziewczynami (ocena 5-6/10); jak Daddy Cool - czyli jakkolwiek , pamiętacie go? Trochę pogadałem i potem mi motywacja do kontaktów spadła i chciałem wyjść przed północą... Po prostu usiadłem sam z winem i zabrałem się za myślenie. Sama podsiadła się do mnie dziewczyna, zacząłem rozmawiać (temat od kościoła zacząłem i potem wyszło, że mamy więcej wspólnego ze sobą). Potem zacząłem jej znajomych poznawać, rozmawiałem, przeszedłem na swoje tematy - polityka i ekonomia, przekonywałem do głosowania na Korwina. Jako jeden z niewielu ogarniętych(wystarczająco trzeźwych) wpadłem na to by wziąć szampana i kieliszki wychodząc na miasto na fajerwerki. Potem zacząłem pić z kimś wódkę, siedziałem z kilkoma kolesiami, prawie w ogóle się nie odzywałem, tylko kieliszek, po kieliszku i poszedłem, zacząłem trochę mniej ogarniać i ostatecznie wyszedłem o 2.00. I chyba straciłem okazję na coś. Jak siedziałem potem i gadałem z kimś, to podeszła dziewczyna, z którą tańczyłem i chciała żebym z nią poszedł, no i nawyki wygrały i jakoś się wykręciłem z pójścia. Ciekawe co by z tego wyszło : > Jeszcze wcześniej mi powiedziała, że by chciała zobaczyć, jak wyglądam bez farby (pamiętajcie, że byłem murzynem). Ważne, że już w swoim rozwoju jestem do przodu, bo przynajmniej stworzyłem okazję do czegoś. Nie wiem jak naprawdę jest u Ciebie z zachowaniem i kontaktach z ludźmi, ale mówię, że warto próbować(i sobie też, napisanie tego tekstu mi pomogło).
  9. Da się w ogóle być niezależnym? Czy jak idę do sklepu i kupuję kabanosy od sprzedawcy to jestem od niego niezależny? Człowiek może być niezależny jedynie w lesie. Dobrze, że jest rozdział na tym forum, mężczyźni omawiają swoje sprawy, a kobiety swoje. http://media.wpolityce.pl/cache/a0/2e/a02e6d9bd202d905c5f422050b74716d.jpg
  10. Damianut

    League of Legends

    Grałem w to kiedyś bardzo, ale trudno się tam współpracuje z ludźmi, na koniec to grałem w ARAM właśnie, brałem Amumu i nie patrzałem co inni robią .
  11. Właściwie to mi tata - budowlaniec mówił, że dyrektorzy firm budowlanych spotykają się ze sobą i w czasie tych spotkań dzielą się informacjami o niepokornych pracownikach, jeden z jego kolegów nie mógł znaleźć w ogóle pracy w tym mieście po pewnym zajściu. Po prostu trzeba przeprowadzić się do wielkiego miasta, albo działać tak jak mieszkańcy z filmu "To wspaniałe życie". Nawet nie musi wcale się ten wolny rynek wytwarzać, jak ludzie chcą, to niech się zbiorą i żyją w kolektywie, z własnej woli, ja chcę wolności po prostu. Dla mnie praca w pralni to było tarzanie się w błocie przeciętności w porównaniu z tym co mogę, ale i tam potrafiłem pracować jak najlepiej. Już w ciągu tych trzech miesięcy mnie bolało. Dobrze, że nie zaszkodziłem sobie na zdrowiu w kontakcie z tymi brudami, wiadomo co ludzie robią w pościeli, a miałem tylko lateksowe rękawiczki. Mówisz, że uczyłeś się życia, jakby to było coś stałego. To co nas otacza stworzyli ludzie niespecjalnie mądrzejsi ode mnie, od Ciebie. I można to zmieniać.
  12. W ostatnie wakacje pracowałem w pralni za około 6 zł na godzinę, na umowę zlecenie, sortowałem ubrania, byłem jednym z najbardziej wydajnych pracowników, dostałem nawet pochwałę, ale to za oddanie drogiego zegarka, który znalazłem w praniu, nie okradłem ani razu pracobiorcy, często brygadzistki wykorzystywały moje możliwości - zmieniały taśmy na których pracowałem itp. I nie dostałem za to żadnej premii. Wtedy kierowałem się zasadą ojca Clinta Eastwooda: "Pokaż na co Cię stać i nie martw się, co z tego będziesz miał, pracuj za darmo i uczyń się bezcennym" I dalej jestem za jak największą wolnością dla ludzi, zerową pensją minimalną. W trakcie pracy w myślach lub cicho śpiewałem sobie anarchokapitalistyczne piosenki dla zachęty. Widziałem ile ludzie marnują czasu, z tego powodu, że ich płaca jest zależna od czasu pracy, po prostu udają, że pracują. Bardzo mnie to irytowało, ja macham i rzucam prześcieradłami rozpędzony , a ci swoje. Gdybym miał własną firmę, to każdemu pracownikowi firmy w tym mnie płaciłbym proporcjonalnie do zysku przyniesionego firmie, cała własność w firmie należałaby do mnie, ale wszyscy w tym byliby traktowani na równych zasadach. W sumie to stworzyłbym komunę. Działanie i planowanie dla kolektywu jest skuteczne w ładzie lokalnym, (a nie rozszerzonym - rynkowym, czyli na skalę przykładowo całego państwa). Niestety nie ma wolnego rynku i skuteczne rozwiązania nie wygrają. Jak kogoś nie stać na zapłacenie pracownikowi, to na wolnym rynku pracownik ten poszedłby do innego po prostu, wedle woli, albo sam stworzyłby firmę o ile by potrafił.
  13. "Nie mogłem wąchać swojej ręki, a co dopiero zjeść gówno." - odniesienie do modelek, było o tym niedawno w internecie, więc myślałem, że nie będę musiał dalej tego tłumaczyć. Pewnie przez to zdanie całą wypowiedź uznałeś za dziwną. Klucz miałem w ręce, bo nie miałem gdzie go umieścić w najbliższym zasięgu. Sądzę, że nie jest dziwny wstręt do dotykania odchodów.
  14. Jak pisałem, sprzedaż lasów nie będzie miało większego znaczenia w obliczu innych problemów, nie ma sensu ich sprzedawać. Co do picia wódki, to niekoniecznie bez fleszy: (http://natemat.pl/106073,bankiet-w-ambasadzie-rosji-same-stare-komuchy-jak-na-pogrzebie-jaruzela). Mi Korwin przypomina Włodzimierza Spasowicza, więcej można przeczytać o nim w książce Dmowskiego "Upadek myśli konserwatywnej w Polsce" (http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Spasowicz), nawet ma muszkę i był w stronnictwie POLITYKI REALNEJ. Przy okrągłym stole? Czy Korwin, pomijając ostatnie dwa lata, miał jakieś znaczenie? Jeśli miał grać takiego bojownika, to mu chyba bardzo przeszkadzano. Możemy tworzyć różne teorie na temat rządów w Polsce, ale w jakim celu i co dzięki temu możemy lepszego zrobić? Co do Korwina jestem pewien, że wykorzysta urząd jak najbardziej się da w realizowaniu głoszonych przez niego ciągle idei, nie wiem, czego się spodziewać po reszcie(z opozycji). Rzeczywista opozycja powinna "wybrać" jednego kandydata ze swego grona i tylko jego wspierać, nawet jak nie zgadza się w pełnej części. Podobnie jak Kukiz w wyborach do unioparlamentu był chętny do wsparcia radykalnych reformatorów ja to robię nadal w przypadku Korwina. ( )
  15. Właśnie włożyłem rękę do muszli klozetowej z kupą w środku - nie moją. W liceum oglądaliśmy film i miejsce akcji było w zakonie. Szedł jakiś zakonnik,źle myśląc o czymś(widz to słyszy) i nagle przewrócił się o chodnik i mówi: "bardzo śmieszne". Na początek dałem ten przykład, żeby mnie dobrze zrozumieć. Poszedłem do toalety, świetna chwila do rozmyślań i zacząłem źle myśleć o pewnej osobie, trzymałem klucz do pokoju w ręku i go opuściłem do środka. Po 3 minutach psychicznego przygotowania włożyłem rękę do środka i na szczęścia rura była tak skonstruowana, że mogłem wyjąć klucz. Nie mogłem wąchać swojej ręki, a co dopiero zjeść gówno. Do rzeczy. Nie pierwszy raz mam taką sytuację, że o kimś, o czymś źle myślę i coś mi się przytrafia. Czy ja chcę poprzez podświadomość siebie za to ukarać? Jeśli rzeczywiście zachodzi takie zjawisko, to jak je zmienić i czy warto?
  16. Takim człowiekiem mógłby być przykładowo Roman Kluska, obecnie po mocnym zniszczeniu psychicznym i częściowo materialnym przez państwo zajmuje się hodowlą owiec i dalej jest bogaty. Po prostu nie wszyscy bogacze zajmują się tylko tym, by mieć jak najwięcej bogactw materialnych. Część z nich rehabilituje się gdy osiągną pewien poziom i zaczynają filantropię. Można blokować użytkowników, by nie widzieć ich postów? Wiem, że w internecie jest się anonimowym i łatwo sobie pozwolić na więcej, ale nie wszyscy się do tego przyzwyczaili. Pikaczu obrażałeś ogólnie, gdybym miał czytać posty pod wiadomościami na wp onecie itd. to bym bardzo się sfrustrował, tam ludzie robią to samo, dlatego staram się ograniczać ich czytanie. Kiedyś się zapomnisz i twoje nawyki z internetu pojawią się w rozmowie z jakimś dumnym człowiekiem, który ci dobrze wytłumaczy, jakich granic się nie przekracza. I też druga sprawa - używanie analogii(ludzie - bydło). Ludzie poprzez nią popełniają często błędy logiczne, a w najgorszych wypadkach dehumanizują ludzi. To stary proceder, czasami prawie nieszkodliwy, a czasami przyzwalający na dokonanie ludobójstwa. Przykładowo w Wandei Carrier "wyczyścił" teren z rojalistów, bez sądu, skoro trzeba wyczyścić to wszystkich. Analogie można używać tylko do generowania pomysłów, używanie jej jako uzasadnienia itd. w dyskusjach, nawet w sądach jest nielogiczne.
  17. Czyli nie chce sprzedać lasów państwowych, dopóki nie znajdzie się odpowiednio bogaty Polak? Z jakiego powodu wolnościowiec jest za sprzedażą lasów? Ponieważ chce, by było jak najmniej monopolu państwowego w gospodarce. Może też sprzedać z tego powodu, by spłacać długi, ale to akurat nie ma już sensu, bo już masa majątku państwa została sprzedana i ten kawałek dużo nie zmieni; spłacać długi i zbierać oszczędności można przez niezabranianie ludziom możliwości zarobku. Skoro Lasy Państwowe same się utrzymują to niech to nadal robią. Różnica między wolnością Korwina, a tą którą mamy teraz jest ogromna, więc porównując nie ma sensu zajmować się sprzedażą akurat lasów. Byłem na jednym spotkaniu z nim, to mówił, że dla jego koncepcji Polski spłacenie długu jest jednym z najważniejszych problemów i jak dojdzie do władzy, to będzie znienawidzony w wyniku widoczności efektów działań innych rządów, które będzie musiał zwalczać. I mówił, że będzie dalej majątek sprzedawał, ja bym jednak trzymał łapami majątek Polaków jak najbliżej nich, a tam gdzie i tak jest wszystko wyprzedane oddać ludziom jak najwięcej wolności. Ja bym Polakom radził do zastosowania się do rad Lecha Jęczmyka: bronić swojej własności, nie brać kredytów i skupiać się w małych grupach - współpracując, najprościej mówiąc: rodzina. Przykładowo w jednym wywiadzie Cejrowski mówił, że kupuje teraz ziemię w Polsce, teraz daje w dzierżawę, a jak będzie trzeba to może tam zabrać całą rodzinę, będę mieli gdzie mieszkać i będę mieli źródło pożywienia, gdyby były problemy przykładowo na rynku rolniczym, czy gorsze problemy. No Korwin jest podejrzanym typem, ma duży majątek, pewnie nie wystarczająco sprzeciwiał się władzy za czasów komuny. Ale wybór kandydatów na prezydenta jest ograniczony. Ja, jako jednostka jestem w stanie dać sobie radę, stać się bogaczem, ale potrzeba radykalnych rozwiązań, byśmy mogli wszyscy(Polacy - Polska) przetrwać. ( Ś.P Michał Falzmann, notatka z Wikipedii): "Tego samego dnia Anatol Lawina, dyrektor Zespołu Analiz Systemowych NIK, przedstawił mu polecenie prezesa NIK, prof. Waleriana Pańki, o odsunięciu go od wszelkich czynności kontrolnych prowadzonych przez zespół, w którym dotychczas pracował. Dwa dni później, 18 lipca 1991, Falzmann zmarł. Jako przyczynę zgonu uznano zawał serca. W kilka miesięcy po śmierci Falzmanna — w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników swojej pracy — zginął w wypadku samochodowym Walerian Pańko, jego przełożony, a wraz z nim Janusz Zaporowski, ówczesny dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu. Wypadek przeżyła żona Pańki oraz kierowca służbowej lancii. W ciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku. W domu prezesa NIK nie znaleziono żadnych dokumentów związanych z FOZZ." O.o Prostszego komunikatu do społeczeństwa dać nie można.
  18. Jak mieć stałe zdanie na jakiś temat i jak trzymać się własnej decyzji? Jak być spójny, czyli jak dojść do tego, by w każdym środowisku zachowywać się w podobny sposób, nie zacząć krakać jak i one? Bardzo często zmieniam zdanie. Załóżmy, że najpierw oglądam filmik na YT z Dawkinsem i myślę, no tak wierzę w ewolucję są dowody. Dwa tygodnie później oglądam filmik z Martinem Lechowiczem, ewolucjosceptyk, coś tak mówi i zmieniam zdanie.. Trafiam na opinie czy pogląd i od razu go przejmuję, do czasu gdy zapomnę co przeczytałem, widziałem. Albo podejmowanie decyzji, najgorzej gdy coś jest odległego w czasie. Załóżmy, że podjąłem jakąś decyzję, to dopóki z nikim nie rozmawiam na ten temat, to nie zmieniam jej.. dopóki nie obudzę się rano. A co dopiero, jakby ktoś zaczął mi ją słownie podważać. Często gdy myślę, mówię o czymś, to wychodzę z założenia, że pewnie nie mam racji. Nietzsche pisał: "Och znałem ja szlachetnych, co stracili swą najwyższą nadzieję. I oto spotwarzać poczęli wszystkie nadzieje. I oto żyją czelnie w krótkich rozkoszach, i poza granicę dnia jednego nieomalże nie wyrzucają już swych zamierzeń." Co jakiś czas spisuję w Wordzie co myślę ogólnie, trudno to złączyć w spójną całość. Chciałbym kierować się jedną ideą i iść, nawet jak będzie błędna. Albo zasadą myślenia. Jak Korwin. Ale właściwie, skąd mam wiedzieć, która z tych myśli w umyśle jest moja, a którą po prostu nauczyłem się na pamięć, bo ją ciągle słyszałem. Inna sprawa, to zależnie w którym środowisku się pojawię, to mówię i robię podobnie jak towarzysze. Albo teraz jestem w innym mieście w akademiku, to do kościoła nie chodzę, ale jak pojadę na święta, to będę służył jako ceremoniarz do mszy i pewnie pójdę do komunii (choć teraz dla mnie ona nic nie oznacza, choć w sumie sam nie wiem), nie będąc po spowiedzi. No wiem, tchórzostwo i oszustwo. Ale argumentuję tak, że jakbym teraz zaczął się bardziej sprzeciwiać rodzicom, dalszej rodzinie itd., to zatrzymają mój rozwój poprzez atak na psychikę. I jak będę niezależny przynajmniej finansowo(choć sam się teraz utrzymuję, ale to krótkotrwałe, jak czegoś nie zrobię i nie wymyślę) to wtedy mogę działać już całkowicie jak chcę.
  19. Damianut

    Siema!

    Ja jestem uważny, gdy ktoś starszy mówi, że jeszcze życie przede mną. Z tego twierdzenia można wyciągnąć złe wnioski - a dobra, to mogę i tak jeszcze marnować czas, mam jeszcze 3 lata do 23, będę przez trzy lata chodził na studia i na imprezy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.