Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Subiektywny

  1. I w tym momencie po padnięciu sewencji słów "domyśl się" prawidłową reakcją jest: 1. uśmiech, miły ale wieloznaczny z lekkim, subtelnym jak poranna mgiełka zabarwieniem uśmiechu psychopaty. 2. kontakt wzrokowy trwający dwie-trzy sekundy 3. odpowiedni ton głosu (b.ważne), również miły lecz zabarwiony wieloznacznością w którym wypowiadamy słowa: 4. nie.mam.w.zwyczaju.się.domyślać (lub coś w podobnym sensie). 5. kulturalne, dżentelmeńskie zignorowanie dalszych prób ciagnięcia kwestii 'domyśl się'. Przy okazji takie zachowanie jest paradoksalnie dobrze widziane przez część naszych Drogich Pań, bo zawiera w sobie kilka teoretycznie wzajemnie wykluczajacych się elementów (uśmiech/kultura/grzeczność/zignorowanie/niedopowiedzenie) które raz że wzbudzają tak mile widziane przez podświadomość emocje, dwa - odpalają masową produkcję "Kobiecej Fabryki Wyobraźni" na linii produkcyjnej co to dla mnie znaczy?, o co mu chodzi?, czy zrobiłam dobrze?, a może źle?, trach-trach-trach?!, styki iskrzą, I to jest takie nasze, męskie "domyśl się" stosowane w drugą stronę S. PS. Stawiam stówkę do jednego, że dzieckiem owego procesu domyślania się u kobiety będzie coś domyślnie dla niej najbardziej niekorzystnego i raczej pozbawionego logicznego ciągu zdarzeniowo-przyczynowego. Zagadka automatycznego wybierania kursu myślowego w kierunku jak najbardziej niekorzystnym dla myślącej jest dla mnie swoistym paradoksem natury i ostatecznym dowodem na istnienie bozonu Higgsa. Na ilustracji: przeciętny wykres procesu myślowego kobiety podczas próby odpowiedzi na pytanie "co mam dziś założyć na siebie?" oraz mapa potencjalnych odpowiedzi/wyborów (niebieskie punkty) w zależności od zmiennych branych aktualnie pod uwagę (czerowne pole w środku oraz odchodzące od niego żółte promienie). Bozon Higgsa - lewy górny róg. UWAGA dla potencjalnych hejterek - JA NIE KPIĘ! WSKAZUJĘ JEDYNIE NA KOMPLEKSOWĄ ZŁOŻONOŚĆ PROCESU I PROBLEMÓW Z PRZEWIDZENIEM JEGO POTENCJALNYCH EFEKTÓW
  2. Kolego Macieju, Czy możesz mi, tak dla zapokojenia mojej analitycznej ciekawości, przedstawić realny powód dla którego 'ten frajer' ma dostać wpierdol? Bo od strony skutkowo-przyczynowej w zaistniałej sytuacji to on, uwierz mi, kompletnie się nie liczy. No może odpowiada za 5% tego co Cię spotyka. Gdyby nie było jego - byłby kto inny. Ten 'trzeci' w tym układzie zawsze by się znalazł, taki czy inny. Blondyn, brunet, szatyn, wysoki, szczupły, kulturysta, chudzielec 8/10 itp itd. A wiesz dlaczego Kolego ? Bo to Twoja luba wybiera tego trzeciego. Gdyby NIE JEJ PRZYZWOLENIE NA SYTUACJĘ nie byłoby tak jak jest. Ten Ex mógłby tańczyć breakdance na jednych uchu, serdenady nocą pod oknem wyśpiewywać a i tak nic by nie wskórał - gdyby panna była na 'nie'. Ale ona jest na TAK. Przyzwala na to. Widać - potrzebuje tego. Nie napiszę więcej bo Koledzy Forumowicze już Ci praktywnie wszystko wyłuszczyli czarno na białym. Młodyś pewnie więc mechanika i zakręcone zasady, te które tak naprawdę rządzą przywiązaniem emocjonalnym kobiety do mężczyzny (Zasady Drugiej Strony Lustra Alicji z Krainy Czarów Gdzie Wszystko Pozornie Jest Na Odwrót) nie są jeszcze Ci znane, dopiero podświadomie zaczynasz łączyć pewne wątki. I bardzo dobrze, wiedza to klucz do samorozwoju i szczęścia. Czytaj forum. Ucz się. Analizuj. Porównuj. A przede wszystkim - ćwicz w realu na własnej skórze, punkty doświadczenia zawsze bonusują w przyszłości ! S. PS. Pewnie domyślasz się, kto rządzi, trzyma władzę i rozdaje karty w Waszym potrójnym układzie ? Dodam jeszcze, że tak jak jesteś manipulowany - tak samo manipulacji podlega ten 'trzeci'. Nie masz mu czego zazdrościć. Obaj jesteście ofiarami.
  3. Ech, fraki, cylindry, koszule na spinki jubilerskie, smokingi z wełny 140s i jedwabne, wiązane muchy. Koktajl w Paryżu, wieczorna herbata w Eaton, bale w Wiedniu... Rozmarzyłem się No nic, czas wracać do dalszego pchania swojej syzyfowej kuleczki pod górkę. S.
  4. Ty, Vincent, zwykłą śmiercią nie odejdziesz z tego łez padołu ...
  5. Ja tam lubię czytać co pisze Pokorna, często coś ciekawego można wyłuskać. Nie ma co generalizować @nassi, tak mi się przynajmniej wydaje. S.
  6. Wybaczcie offtop, nie mogłem się powstrzymać http://www.nydailynews.com/news/national/wyoming-woman-arrested-stabbing-teddy-bear-article-1.1706767
  7. Dokąd deportować? Przecież Ukrainy już nie będzie. A Rosja nie przyjmie takiego kasztana, bo im też problemy nie będa potrzebne. Nasz system penitencjarny i tak działa po polsku - ledwo zipie wiązany na sznureczek, drucik i podciągnięty na gumkę-recepturkę. Nie damy rady Vincent, nie damy - uwierz mi, mam styczność zawodową z organami państwa - to wszystko ledwo zipie i toczy się siła bezwładu. I tu nie chodzi o pracujących ludzi reprezentujących państwo (na niskim i średnim szczeblu) bo oni już od lat zasuwają jak chomiki w kołowrotkach - ich paraliżuje bezwład przepisów, kwestie ich wielorakiej interpretacji i strach przed słupkami wydajności i przełożonymi, którzy z kolei kulą się przed tym z "Warszawy". Znajomy sędzia ze studiów już prawie nocuje w sądzie, szafa mu puchnie a uzasadnienia pisze w weekendy w domu - ma taką walizkę jak na lotniskach, pakuje do niej akta i zabiera do domu. Małżeństwo mu wisi na włosku. I tylko statystyka, statystyka, statystyka ... Gość wymięka coraz bardziej, ani z tego kasy, prestiżu już też dawno nie a tylko coraz mocniejsza presja przełożonych. Do dupy. I jakikolwiek by nie wydał wyrok czy postanowienie - zawsze niezadowolenie. Wygrany - że musiał pół roku czekać na sprawę. Przegrany - że przegrał, a no dadatek święcie przekonany jak nic ze przegrał bo łapówa poszła (to że rachunków od lat nie płacił i długów narobił - to nie ma znaczenia! - on się czuje niewinny i skrzywdzony!). Paranoja. S.
  8. Wpis kronikarski. Wieczorem po squashu wszedłem na recepcję z kolegami. Nie miałem ochoty zagadywać bo jakiś zmęczony byłem i nastroju niekonwersacyjnym. Tylko wszedłem, wszyscy powiedzieliśmy dobry wieczór i podeszliśmy do kanapy obok oporządzić się i chwilę porozmawiać ze sobą o treningu. No i bach. Pani zagaiła rozmowę sama - jak MI się dzisiaj grało. Nie kolegom tylko MI. Plus strzeliła wdzięczny uśmiech, a gdy zwróciłem uwagę na storczyk na oknie, po prostu zawiesiłem na nim oko na parę sekund, równie uśmiechnięta z lekkim kontekstem zalotnym dodała, czy zauważyłem że jest sztuczny - bo wygląda jak żywy. Uśmiech z kategorii takich niewymuszonych i od serca - to widać i czuć. Z nikim innym nie rozmawiała. Ot proszę Panowie, oto prawdziwa magia zostania ZAPAMIĘTANYM i MILE SKOJARZONYM. Wystarczy się POJAWIĆ w miejscu a u kobiety niejako z automatu pojawia się pozytywne skojarzenie twarzy i wchodzi w tryb 'uśmiech i miła konwersacja, bo pewnie Subiektywny znowu czymś zaskoczy/rozbawi z lekka/pouśmiecha się etc'. Utwierdzam się niniejszym, że to co robię ma głębokie podstawy i jest skuteczne w towarzyskich kontaktach damsko-męskich. S.
  9. Napisze krótko - bo obowiązki wyją na blacie biurka ... Kocham książki. Uwielbiam je. Gdyby ktoś dał mi na bezludnej wyspie wybór: dzieczyna czy wielka skrzynia z tysiącem książek - bez namysłu wybrałbym książki, choćby dlatego, że można je odłożyć w dowolnej chwili i tak samo do nich wrócić W latach młodzieńczyć pożerałem je. Potrafiłem zacząć czytać o 21ej a kończyć o 5ej nad ranem wraz ze wschodem słońca Dziś czytam mniej bo i czas na to nie pozwala. Spać też muszę by podołać obowiązkom zawodowym i rodzinnym. Pozapisywałem się do trzech okolicznych bibliotek i co jakiś czas wypożyczam uznane dzieła literackie. Książek własnych mam stosy, pochodzę z domu gdzie ceniło się książki i zajmowały zawsze eksponowane miejsce. Potrafię na nie wydać dowolną kwotę pieniędzy. Aktualnie męczę pierwszy tom Czarodziejskiej Góry" Mana. Strasznie męczę ale liczę w duchu, że akcja się nieco rozwinie ... Kocham książki !!!
  10. Vincent, co do dyktatury - również zauważam że demokracja parlamentarna w takiej formie jak obecna - po prostu Polsce szkodzi. Autorytaryzm działał u nas sprawniej. Oczywiście sanacja i XXlecie międzywojenne też miały wiele ciemnych i nieciekawych kart ale nie były tak 'rozlazłe' jak obecne czasy. Państwa polskiego, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie - praktycznie nie ma. Co do podziału Ukrainy. Ja z tego podziału poproszę dwie Ukrainki-krasawice - jedną czarnulę z błękitnymi oczkami i jedną blondyneczkę A pisząc serio - NIE MA SENSU !!! Nie jesteśmy w stanie zarządzić odpowiednio samym polskim terytorium a branie sobie na głowę połowy Ukrainy tj. jej zachodniej częście - PO PROSTU NAS PRZERASTA !!! Jak wyobrażasz sobie ZDŁAWIENIE NACJONALIZMU UKRAIŃSKIEGO ??? Na pal jak za czasów Jaremy? Będziemy mieli terror i zamachy bombowe w Warszawie na 200% ! Nie ogarniemy tego ! Nie podołamy ani logistycznie, ani administracyjnie ani siłowo !!! NIE DAMY RADY Uwierz mi! Lepsze państwo ukraińskie takie jakie obecnie, gdzie problemy kanalizuje samo w sobie niź zachodnia Ukraina w Polsce i kanalizowanie ukraińskich problemów na polskie realia. Pół rodziny mam z Kresów, z obecnej Białorusi. Teoretycznie powinienem potrząsać szabelką i krzyczeć "Kresy są polskie! Kresy do macierzy!". Ale będąc trzeźwo myślącym realistą napiszę tak - Kresy zostawmy dla wycieczek sentymentalnych starszych ludzi i pięknych fotograficznych albumów. Było, minęło. Poza tym KWESTIONUJĄC PORZĄDEK JAŁTAŃSKI OTWIERAMY NIEMCOM WOLNĄ FURTKĘ DO KWESTIONOWANIA NASZYCH PRAW DO "ZIEM ODZYSKANYCH" !!! Nie ma sensu ! S.
  11. thepass, Doskonały wpis, przeczytałem z nieukrywaną ciekawością. Dla takich postów jak Twój warto zaglądać na forum. Dzięki. Nie ukrywam, że w dużej mierze zgadzam się z zawartymi w nim tezami i pokrywa się on z moimi własnymi, wieloletnimi doświadczeniami - które krystalizują się w pełnej krasie od pewnego czasu. @Marku - myślę, że masz świetny materiał do kolejnej publikacji po drobnej korekcie i obróbkach. Panowie - daliście się nieźle wmanewrować i sprowokować w dyskusjogównoprzepychankę na kilka stron. Jest sens? To trochę tak, jakby średniowieczne rycerstwo zakute w mediolańskie zbroje płytowe na ciężkich rumakach dało się podejść lekkozbrojnym Tatarom na podjazdowe harce i ucieczki tracąc jednocześnie całą technologiczną przewagę wynikłą z lepszej jakości opancerzenia i siły uderzenia Na dodatek pole potyczki szybko zmieniło się z ładnej równiny na podmokłe bagienko porośnięty krzaczastymi emocjami. Sun Tzu nie pochwaliłby takiego rozegrania potyczki, oj nie pochwalił S.
  12. No to czekam na natchnienie. @Sneer - jak boska iskra pędząca przez lodowatą otchłań wszechświata stuknie mnie w potylicę - nastukam to i owo. Pieniądze? To może o matactwach systemu pieniężnego opartego na kreowaniu długu? Ale cholera, to poważny temat, 3/4 znudzi się po trzech minutach lektury. S.
  13. Swoją drogą znam jedną inteligentną babkę, która uwielbiała badboyów. Takich typowych kolesi-klocków w czarnych skórach pomykających czarnymi beemkami. Do czasu oczywiście. Pani strzeliły lata, zawinęła się wokół miłego kolesia, naprawdę ciepłego sympatycznego faceta i ciach. Małżeństwo, dwuletni synek, mieszkanko na długoletni kredyt etc. Badboystwo - owszem, ale do pewnego wieku Potem jedna z drugą szukają na gwałt ciepłych, grzecznych facetów z dobrych domów. Swoją drogą strasznie ciekawy jestem, czy nadal tkwią w niej namiętne ciągoty do badboyowych gumbasów. Heh Aż tak blisko z nią nie żyję, żeby się zapytać, nawet po wsześniejszym nasączeniu jej kolorowymi drinkami z palemką. S.
  14. Nassi, Już w bajkach, co pewnie zauważyłaś kulminacyjny moment następuje w momencie 'zawarcia ślubu' a co było potem zbywa się krótkim 'i życli długo i szczęśliwie'. Ano właśnie, dalsza część bajki zaczyna się właśnie w tym momencie ale tu fabuła robi się zdecydowanie miej romantyczna a opowieść - mniej ciekawa. Romansujące na boku żony czy mężowie chcą powrócić do tego smaczku bajki 'sprzed małżeństwa'. I wybiórczo zdają się zapadać na amnezję w zakresie tego, że z owym kochankiem - po zawiązaniu trwałego związku - będzie tak samo jak z mężem/żoną. Ale to już Pikaczu wielokrotnie pisał, że ludzie a szczególnie kobiety kochają żyć w świecie złudzeń. Jak dla mnie takie romansowanie to kiepki interes - zysk ulotny, miałki a potencjalne ryzyko duże. Szczególnie dla mężczyzny żonatego (odseparowanie od dzieci, podział majątku, alimenty etc). Co do tych różnic - owszem, znam gości którzy wyglądają strasznie bo się zapuścili a gdy wchodzą do pomieszczenia - brzuchami wypełniają połowę wolnej przestrzeni. Ich wybór - ich strata, bo dużo tracą. Natomiast kobiety w tym wieku, nawet jak o siebie super dbają to mimo wszystko ten upływ czasu widać bardziej. Ale jak wspomniałem, to nie temat o różnicach w starzeniu, nie będę drążył. I co do 'spółki'. Zważ, że pisze to prawnik. Praktyk, z wieloletnim doświadczeniem. Po drugie, etap sercowych uniesień mam za sobą więc działam aktualnie w trybie 'logika i rozsądek'. I piszę o sobie, jak inni mężczyźni do tego podchodzą - to ich sprawa i ich metoda Zadłużoną, nierentowną spółkę o wiele łatwiej postawić w stan upadłości niż sanować. W życiu związek damsko-męski identycznie. Szczególnie jeśli się nie ma dzieci, wspólnego majątku i, nie daj Boże, zaciągniętych wspólnie kredytów hipotecznych. S.
  15. Zachowanie bad-boya rozbudza w kobiecie masę emocji w pełnym spektrum: od euforycznych uniesień po szalonych głupotach do wściekłości i depresji gdy jest gnojona. Na dodatek wszystko to przeplata się z sobą co chwila. Plus załącza u kobiety to słynne 'już ja go zmienię', 'już ja sprawię, że będzie pełzał za mną na kolanach żebrząc o miłość' itd.
  16. Bo nagle odkrył, że od dziesięciu czy piętnastu lat orano nim ugór w polu, sam dostawał z tego układu ochłapy III kategorii. I stwierdza w którymś momencie - a dlaczego? jakim prawem? I robi coś dla siebie. Głupio robi moim zdaniem, bo u tej młodej siksy po psrostu powtórzy wcześniejszą historię ale cóż, jego wybór. Osobiście jestem totalnym przeciwnikiem porzucania rodziny i dzieci dla młodych laseczek. Nie wyobrażam sobie zostawienia dzieci dla młodej siksy. Czy wyobrażam sobie teoretyczne powiedzenie 'do widzenia' wieloletniej partnerce, której się ewidentnie 'nie chce' i zamianę jej na młodszy model - jak najbardziej. Małżeństwo to spółka, dokąd działa i wspólnicy dbają o spółkę - interes się kręci. Wspólnicy się nie dogadują - spółkę się likwiduje i zakłada nową. Tyle. Zimna, trzeźwa logika. Z własnych znajomych znam co najmniej kilku gości, którzy tkwią w związku małżeńskim wyłącznie z uwagi na dobro dzieci. Ale tak to jest jak się wcześnie żeni i co gorsza, z równolatkami które sypią się błyskawicznie jak skorodowane Ople na nowohuckich parkingach. S.
  17. Pokorna, Wynika to z wielu czynników. Mając dwójkę dzieci - chłopca i dziewczynkę widzę, że od rozumnego dzieciństwa adresowane są do nich inne bajki: dla dziewczynek oparte są często na kwestiach związanych ze współpracą grupową bohaterów oraz przepychankach o miejsce w stadzie, nawet tak śmieszne jak My Little Pony czy Winx. Dla chłopców bajki są oparte na walce i rywalizacji między bohaterami, mało tego - bohater często jest samotny i nie integruje się z grupą. Często to bajki wg. schematu: łup!cup!bęc!jeb!buum! Moje dzieci na placu zabaw bawią się całkiem inaczej - córeczka szybko dokoptowuje do grupy dziewczynek i coś tam tworzą RAZEM, syn - bawi się solo a nawet zabawy chłopięce-grupowe oparte są na agresji, dominacji i walce - biganie, wrzeszczenie, wywracanie się. Tam nie ma za wiele współdziałania, nawet przy zabawach niby zespołowych. To takie spostrzeżenie nr 1. Po drugie jako mężczyźni dużo później dojrzewamy i mądrzejemy. Dziewczyna w wieku 20 lat to już prawie dorosła jednostka. Chłopak 20 letni to dzieciuch, wyrośnięty dzieciuch i tyle. Te krzywe 'dorastania' przecinają się w którymś momencie oczywiście ale bardzo długo kobiety prześcigają w dojrzałości równolatków mężczyzn, a właściwie chłopców. Małżeństwo 25 latki z 25 latkiem - to tak jakbym ja w wieku 25 lat żenił się z 17 latką, mniej więcej oczywiście. Stąd też kobiety już od maleńkich lat nauczone są interakcji grupowej i są bardziej doświadczone związkowo-społecznie. Chłopcy - wręcz przeciwnie. Owszem, ma to dla płci męskiej plusy ponieważ w wieku 40 lat mężczyzna ma dopiero czterdzieście a kobieta już czterdzieści, ale odpowiedź nie dotyczy akurat tego wątku. Kolejną sprawą jest to, co było podkreślane wiele razy na forum - wielu mężczyzn potrzebuje potężnego wstrząsu by wyrwać się ze swoitego zasiedzenia 'w jest jak jest' i marazmu. Jedni potrzebują większego, inni mniejszego a są jednostki, które ruszą się dopiero przy życiowym tsunami. Mądra i sprytna kobieta potrafi tak umiejętnie 'podgrzewać wodę w garnku' partnerowi, że ten ugotuje się totalnie nie zauważywszy niczego. Pisze o tym Śląski w "Hienach, modliszkach i czarnych wdowach" i tu akurat przyznaję mu pełną rację. Dla niektórych wstrząsem będzie kiepska relacja z dziewczyną, inni obudzą się dopiero po osiągnieciu poziomu pięciu metrów pod mułem. I generalnie - można czytać, można usłyszeć wiele opowieści ale dokąd sami czegoś nie doświadczymy na własnej skórze - dotąd nie pojmiemy tego w pełni. Osobiście nie widzę na forum 'mężczyzn pokrzywdzonych przez los'. Raczej ludzi, którzy opisują swoje historie, wyciągają z nich wnioski i dzielą się nawzajem wiedzą. Dla mnie do duży +. Szkoda, że nie było takiego netu i forów 20 lat temu I ostatni z powodów - miłość. Mając różowe okulary na nosie nie zauważamy niczego, żadnych negatywów partnerki, żadnych jej złych zachowań. Ot taka sztuczka natury celem przedłużenia gatunku. Stąd też wiele pań sprawdza poziom tej miłości wiedząc, że dokąd partner jest zakochany po uszy to one mogą hulać ile dusza sobie życzy - bez konsekwencji specjalnych. Miłość u mężczyzn z automatu kasuje logikę i rozsądek. Albo działamy w tybie 'logika i rozsądek' albo w trybie 'miłość'. Są to tryby absolutnie niekompatybilne i wzajemnie się wykluczające. Zakochanym po uszy facecie można sterować jak się chce. Odkochanym - już nie bardzo, co gorsza zaczyna on wymagać 'barteru' w związku, słynnego starożymskiego du ut des. Jak dla mnie facet działający w trybie 'miłość' powinien być ustawowo traktowany jako ubezwłasnowolniony, przynajmniej częściowo. Zmusić do różnych rzeczy zakochanego 25 latka - pikuś! Ale zrobić to samo z ogarniętym życiowo i doświadczonym czterdziestolatkiem - uuuuuuu .... 'niebałdzo'. Nie muszę Ci odpowiadać, bo odpowiedź znasz. Ale na tym forum kierujemy się odkrywaniem ciemniejszych stron żeńskiej części populacji. Na analogicznym forum www.siostrysamice.pl będzie można robić to samo ale w drugą stronę S.
  18. I dlatego Assasyn A5 na razie odpuszczam. Brerę można mieć za 40-45k krajową, salonową, serwisowaną w ASO. Części niedrogie, serwis również tańszy niż w BMW czy Audi. No skręca mnie jak rozsądek walczy z zachcianką. Wynik znam z góry, pewnie nie kupie ale gdybym nagle okazało się, że jednak drugie auto potrzebne to ....
  19. Na ten filmik odpowiadam klasycznie, Dla mnie to .... zlewka.
  20. Nissan Z350 ładny ale nie ma tego 'czegoś'. Audi A5 coupe, ładne. BMW Z4 cabrio ładne ale totalnie niepraktyczne. A Brera jest taka ... włoska. Wiecie: lato, luzik, roześmiane panny w zwiewnych sukienkach, mała czarna espresso, martini i sprezzatura... Owszem, księżniczkowata - pewnie kichnie i metalowo pojęczy od czasu do czasu ale ... Alfa Gdybym chciał się cywilnie dopancerzyć to zamieniłbym suva na Toyotę Landcruisera, tą przedłużaną na 7 miejsc. Tylko gdzie to bydle parkować w Krakowie S.
  21. No właśnie, jeżdżę SUVem. Mieści się cała czteroosobowa rodzina, manele wakacyjne i duży psiak. Do pracy - chodzę na piechotę, jak pada deszcz i śnieg - też. Starszego syna odwożę do przedszkola owym suvem. Więc nijak ale to nijak nie potrzebuję, tak realnie, drugiego samochodu. Ale im dłużej się przyglądam tym bardziej kruszy się logika zapotrzebować a załączają emocje Jak u kobiety, psia krew 2,4 JTD 200 KM, czerwony lakier i czarna, błyszcząca skóra w środku. Tylko ile ja psia kość tym autem rocznie nakręcę, z 1000 km, może z dwa ... Dziesięć lat temu bym się nie zastanawiał tylko brał. A dziś ... Alfa Romeo Brera
  22. Potwierdzam - rozwódka wg, klasyfikacji kobiet ma większą wartość niż stara panna. Rozwódka - bo to wina złego męża była, a przy starej pannie - nie ma na kogo zwalić faktu, że pies z kulawym ogonem nie zainteresował się wybrakowaną kobitą. S.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.