Skocz do zawartości

Xellos

Starszy Użytkownik
  • Postów

    282
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Xellos

  1. 11 godzin temu, Hippie napisał:

    Psujesz dziewczyno ten rezerwat. Robisz tymi postami z tego totalną błazenadę. Przekłada sie to tym samym na postrzeganie nas wszystkich kobiet tu w rezerwacie przez facetów. 

    Tym bym się nie przejmował.

    Oczywiście jest faktem, że na tym forum są sami mizogini...ale przecież wszystko ma swoje granice.

    Nie wiem jak to wygląda u innych, ale ja chyba nie byłbym w stanie uwierzyć, że wszystkie kobiety są równie pojebane, jak wspomniana użytkowniczka.

    Nawet Twój post, z którego zaczerpnąłem ten cytat, pokazuje, że jednak są jakieś różnice.

    Właściwie to można by spojrzeć na to odwrotnie...całkiem możliwe, że @deomi robi wspaniałą przysługę wszystkim pozostałym samicom w rezerwacie.

    Znasz chyba tę zasadę - na imprezę najlepiej się wybrać z brzydszą koleżanką!

    • Haha 1
    • Zdziwiony 1
  2. 4 minuty temu, tomekbat napisał:

    I to samo możemy obrócić w Twoja stronę. Jak to przeszkadza Ci co ja i Bochun myślimy?

    Oczywiście, przecież właśnie to napisałem.

    Jak jakaś antyreligijnie nastawiona użytkowniczka założy temat, w którym napisze, że chciałaby wytłumaczyć dziecku, że jego istnienie ma czysto biologiczny charakter, to będę pierwszym, który spróbuje jej wyperswadować pchanie do głowy niewinnego pacholęcia tych materialistycznych bzdetów.

    Możesz mnie trzymać za słowo.

    • Haha 1
  3. 6 godzin temu, tomekbat napisał:

    A nie lepiej zamiast religijnych frazesów wprowadzić dziecko w świat biologii ?

    Cytat

    Hola, hola z tymi religijnymi bredniami propagowanymi przez co poniektórych Braci

    Nie mogę znieść tej świadomości, że po tym świecie łażą jacyś ludzie, którzy myślą inaczej niż ja. Kurwa, ja pierdolę, kto to wymyślił? Mówię wam, na to powinien być jakiś paragraf. Tak, zdecydowanie powinni tego zabronić. Co za porypany system!

    Strasznie wkurwiające.

  4. Protest uciemiężonych japonek popieram w całej rozciągłości!

    Mamy XXI wiek, a niektórym chyba się wydaje, że nadal trwa średniowiecze.

    Jakim prawem taki japoński pracodawca (zapewne posiadający chromosom y, a więc należący do gorszej części ludzkości) śmie w ogóle czegokolwiek wymagać od przedstawicielki rasy panów...to znaczy, przepraszam, waginoposiadaczek?

    Powinien dziękować jej na kolanach za to, że w ogóle raczyła zaszczycić taką nędzną kreaturę jak on swoją obecnością, nawet gdyby przyszła do pracy w klapkach i w piżamie.

    Wymagać czegokolwiek można jedynie od mężczyzn, jakikolwiek dres code dla kobiet powinien zostać natychmiast zniesiony!

    Nie do wiary, że do niektórych nadal to nie dociera.

    Jebany patriarchat.

  5. W dniu 15.11.2019 o 18:30, MalVina napisał:

    czemu ma mi być głupio i za co mam przepraszać? ?

    Służę wyjaśnieniem.

    Kiedy okazało się, że @Morfeusz nie zareagował na płakusianie założycielki tematu w jedynie słuszny i dopuszczalny sposób (czyli nie rzucił się natychmiast do pocieszania łkającej niewiasty), pojawiło się święte oburzenie:

    Cytat

    Bo ciężko normalnie okazać współczucie kobiecie.

    A potem jakieś gówniane przysrywanki:

    Cytat

    Jakieś przeniesienie, bo Ciebie olano na badoo też?

    Cytat

    od razu trzeba sie wyrzygac na kobietę za swoje niepowodzenia na portalach ? ulżyło? 

    Możliwe, że wystosowanie przeprosin byłoby niezłym rozwiązaniem tej sytuacji.

    Jeszcze lepszym pomysłem byłoby zrezygnowanie ze stosowania tego typu zagrań w przyszłych dyskusjach.

    Na tym forum to raczej słabo działa.

    • Dzięki 1
  6. W dniu 5.11.2019 o 23:46, self-aware napisał:

    Z tą medytacją to mi zawsze trudno szło, wiele razy próbowałem i były regularne okresy, były przerwy i tak już od wielu lat... I sam już nie wiem czy to w końcu jest dla mnie czy nie. Dużo fajniejsza wydaje mi się joga, też jest relaks a przy okazji jakaś praktyka ciała, rozciąganie itd. W medytacji za dużo tego "mistycyzmu" i nie wiem w końcu czy to faktycznie coś daje.

    Medytacja nie jest praktyką religijną. Jej efekty są realne i całkiem nieźle zbadane.

    Polecam zajrzenie do tego tematu (czemu on nie jest przypięty na pierwszej stronie?):

     

    • Like 2
  7. Film wszedł na ekrany kin i...okazuje się, że publiczność podeszła do tego faktu z raczej umiarkowanym entuzjazmem.

    Studio spodziewało się zysków z pierwszego weekendu na poziomie 40 milionów dolarów, film zarobił jedynie 29. Jeżeli sytuacja dalej będzie tak wyglądała, to może się okazać, że nie tylko na nim nie zarobią, ale nie uzyskają nawet zwrotu kosztów. Branżowe serwisy piszą, że straty mogą wynieść ponad 100 milionów dolarów.

    Kto by się spodziewał?

    Dorzucam recenzję pewnego szkockiego alkoholika. Zawiera skrót całej fabuły, więc po jej obejrzeniu nie będziecie musieli iść do kina.

     

     

    • Like 1
  8. Poleciłbym Ci wypróbowanie metody IFS (system wewnętrznej rodziny). Jej twórcy twierdzą, że naszą psychikę można podzielić na 3 zasadnicze części - wygnańcy (albo wewnętrzne dzieci, części, które w dzieciństwie doznały jakiejś traumy i zostały zepchnięte do podświadomości), obrońcy (części, które przy użyciu rozmaitych strategii starają się chronić nas przed spotkaniem z niechcianymi emocjami) i ja (centrum naszego istnienia, spokój ukryty pod całym tym pierdolnikiem).

    5 godzin temu, self-aware napisał:

    Załóżmy jakąś tam sytuację, że np. boję się kupić bułkę w sklepie. Paraliżuje mnie to. No i np. pierwsza myśl, że coś tam w dzieciństwie się stało, ale też niekoniecznie. No i teraz, jak do tego dojść? Jak wygląda taka droga? U psychologa pewnie są jakieś sposoby na dochodzenie do tego, w takim razie na pewno da się to samo zrobić w domu. No nie wiem, biorę kartkę i coś wypisuję?

    Jeżeli pojawia się jakakolwiek emocja, to już wiesz, że uruchomił się jakiś program z dzieciństwa. Odprężasz się, wchodzisz w stan medytacyjny, koncentrujesz się na swoim lęku - uczucia, wrażenia w ciele, może jakieś obrazy, wizualizacje? Starasz się jakoś zidentyfikować wszystkie części, które właśnie się uruchomiły.

    Wymaga to pewnej praktyki.

    5 godzin temu, self-aware napisał:

    I drugie, jak już znajdę przyczynę, np. doszedłem do tego, że za młodu wsadzali mi tą bułkę w dupsko i stąd trauma. To co teraz?

    Jak już uda ci się dotrzeć do źródła problemu (co samo w sobie jest sporym sukcesem), to możesz w wizualizacji zmienić scenariusz tego, co się wydarzyło - jako swoja dorosła wersja łapiesz typa, który wsadzał Ci bułkę za fraki i wyrzucasz za drzwi, przytulasz swoje wewnętrzne dziecko i mówisz mu, że żaden analny atak już mu nie grozi.

    Wszystko można zmienić.

    • Like 2
  9. W dniu 31.10.2019 o 02:17, Rnext napisał:

    Potworne cierpienie tak ludzi jak i zwierząt widziałem na własne oczy i jakkolwiek bluźnierczo dla kogoś to zabrzmi, mam zawsze wówczas ochotę złapać Boga za gardło i wyrwać mu tchawicę. Dlatego wiedział co robi, wyposażając mnie w niemoc, bo zginąłby już dziesiątki razy. On to wie, tak jak ja wiem, że się zemści.

    Beka z typa - powiedział Bóg.

  10. Kultura rzymska i helleńska to czasy zdecydowanie późniejsze od tych, o których mówiłem. Chodzi mi o to, jak to wyglądało u zarania rozwoju ludzkości.

    Tak w ogóle to nie chciałbym zostać uznany za jakiegoś krzewiciela mitu o pierwotnym matriarchacie. Zdaję sobie również sprawę, że przy próbach opisu czasów przedpiśmiennych jesteśmy skazani na domysły.

    Tak więc...biorąc pod uwagę wyniki obserwacji, prowadzonych przez antropologów wśród niektórych ludów prymitywnych oraz charakterystykę ludzkiego procesu prokreacyjnego (oczywista rola kobiety i cokolwiek ezoteryczna rola mężczyzny), domyślam się, że matrylinearny system dziedziczenia mógł mieć charakter uprzedni w stosunku do systemu patrylinearnego.

    Ojciec w takiej sytuacji byłby dla dziecka raczej częścią otaczającego je systemu społecznego niż kimś autentycznie bliskim.

    Wspomniany system w żaden sposób nie usuwa konieczności obecności pierwiastka męskiego w procesie ukształtowania młodego mężczyzny, redukuje jedynie więź emocjonalną - archetypowy ojciec to raczej sierżant marines niż opiekun i kumpel.

    Mniej więcej tak to sobie wyobrażam.

     

     

  11. 6 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

    @Xellos nie wydaje mi się, aby tak było, aby w zamierzchłych czasach ojciec nie partycypowal w wychowaniu co widać choćby w społeczeństwach muzułmańskich  (Indonezja, Afryka Zachodnia). Dziecko z rozbitego małżeństwa zostaje przy ojcu.

    Nie chciałem wchodzić w takie szczegóły, ale tak dokładnie (przynajmniej w tej kulturze, którą badał słynny antropolog Bronisław Malinowski) to wyglądało to tak, że ojciec brał udział w opiece nad dzieckiem jedynie w pierwszych latach życia. Kiedy potomstwo było na tyle rozwinięte, żeby mieć jakąś świadomość swojej przynależności, przechodziło pod kuratelę ,,prawdziwego'' męskiego krewnego, czyli swojego wujka. Od tego momentu ojciec był uznawany za osobę obcą.

  12. 5 godzin temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

    Nie męczę się, tak jak żona, nie rzygam, nie mam skurczy ale też się trochę nalatalem przez ten czas (pewnie jak większość facetów w trakcie ciąży). Wiem, to i tak dużo mniej, ale na pewno więcej niż 10 sekund.

    Jak by to dyplomatycznie skomentować...

    Mówiłem o sytuacji ,,modelowej'', czyli o stosunku z samcem alfa. Chodzi o ten typ mężczyzny, który po spełnieniu swojej powinności zakłada spodnie, wsiada na konia i odjeżdża ku zachodzącemu słońcu.

    5 godzin temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

    Prawdziwa praca jednak dopiero się zacznie. Relacja ojca z synem jest bardzo specyficzna i wymaga sporego zaangażowania ojca.

    Ten model to pewna nowość w dziejach ludzkości. W społeczeństwie pierwotnym między ojcem a synem istniał spory dystans, żeby nie powiedzieć - obcość. Wynikało to właśnie z tej dysproporcji czasowej - znaczenie tych krytycznych 10 sekund umykało naszym praszczurom, panowało przekonanie, że dziecko jest tworzone przez matkę samodzielnie lub przy udziale jakichś bóstw czy duchów. Dziecko było włączane do rodziny matki, ojciec był po prostu mężem matki, opiekunem rodziny.

    W pewnym sensie można powiedzieć, że stanowił tylko dodatek (możesz wyciągnąć babę z jaskini, ale jaskini z baby...).

  13. Godzinę temu, ewelina napisał:

    Piszę to po to, by zobrazować, że kobiety przeważnie nie mają problemu by swoją miłość przelewać na inne istoty.

    Wiemy, wiemy...

     

    2032.jpg?width=620&quality=85&auto=forma

     

    Godzinę temu, ewelina napisał:

    Ta misja dotyczy w takim samym stopniu kobiet jak i mężczyzn. Gdyby nie mężczyźni kobiety nie byłyby w stanie się rozmnażać i vice versa.

    Miło, że tak piszesz, ale...to nie do końca prawda. Istnieje spora dysproporcja we...wkładzie pracy, którą obie strony muszą włożyć w przedłużenie gatunku. Ciężko postawić na równi 10 sekund i 9 miesięcy...

    Ma to zresztą poważne (i czasami zaskakujące) konsekwencje dla funkcjonowania naszego społeczeństwa.

     

     

  14. 16 minut temu, ewelina napisał:

    Ale tylko człowiek na tej planecie ma rozum, duszę, wyższą świadomość czy jakkolwiek to nazwać. To nas odróżnia od wszystkich innych istot żywych. Czemu ma to służyć?

    Eeee....mogę się trochę wstrzymać z odpowiedzią? Muszę tylko skoczyć do Tybetu, po 20 latach medytacji transcendentalnej będę mógł coś więcej na ten temat powiedzieć.

     

    20 minut temu, ewelina napisał:

    Wydaje mi się, że w globalnym interesie lepsze by było zwrócenie uwagi nie na ilościowe, a jakościowe ,,produkowanie" nowych jednostek.  Bezrozumne rozmnażanie nie koniecznie jest dobre dla przetrwania gatunku.

    Kryterium ilościowe to pewna podstawa. Jeżeli ma występować prosta zastępowalność pokoleń (czyli liczba urodzeń równoważąca liczbę zgonów), każda kobieta powinna rodzić 2,1 dziecka. Wiele krajów ma obecnie problem z osiągnięciem tego poziomu - na przykład w Polsce współczynnik dzietności wynosi 1,4. Prowadzi to do starzenia się społeczeństwa i licznych związanych z tym problemów.

    Kryteria jakościowe również zostały uwzględnione w tym mechanizmie - wysoką jakość potomstwa zapewniała kobieca hipergamia (jak już dawać, to najlepszemu samcowi w okolicy) i eliminujące nieudane jednostki, wrogie środowisko.

     

    • Dzięki 1
  15. 23 minuty temu, ewelina napisał:

     

    Użyteczności nie podważam, ale czy bycie matką to podstawowa funkcja społeczna kobiety to mnie nie przekonałeś.

    Wszystko zależy od przyjętej perspektywy.

    Patrzysz na problem z perspektywy pojedynczej kobiety i jej subiektywnego poczucia własnej wartości.

    Spójrz na to z perspektywy ludzkości jako gatunku, przez pryzmat globalnego interesu.

    Co jest podstawowym interesem gatunku? Przetrwanie.

    Wyobraź sobie, że jesteś Bogiem. Patrzysz se z góry na te krzątające się na ziemi ludziki i widzisz...

    Kraj A, w którym 80% kobiet zajmuje się rodzeniem dzieci.

    Kraj B, w którym 80% kobiet zajmuje się pracą w szpitalach, sklepach, przedszkolach.

    Jak to ocenisz? Kto ma lepsze widoki na przyszłość?

     

    • Dzięki 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.