Skocz do zawartości

filosofem

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez filosofem

  1. Z całym szacunkiem, ale straszliwie marnujesz mi czas. Z Twojego długiego opisu wnioskuję, że odpowiedź brzmi: TAK. Dlatego prosiłbym o takie odpowiedzi - tak lub nie, nie ma nic pomiędzy. Doceniam, że mi pomagasz dłuższymi wyjaśnieniami, ale pisałem już wcześniej - wolę jasne odpowiedzi, TAK lub NIE. Wydaję mi się, że w symulacji którą zaproponował mi bank nie było kapitalizowanych odsetek. W każdym razie symulacja oszacowuje ile wyjdzie łącznie odsetek - tutaj wyszło 15 tys. czyli 90+15. A to czy wyjdzie te 200-300 zł mniej/więcej z powodu złej symulacji mnie nie interesuje. Cena nie jest z dupy - twierdząc, że jest, twierdzisz jednocześnie, że ceny kilku tysięcy ogłoszeń w tym województwie są z dupy. Cena jest nawet zaniżona w porównaniu do innych ogłoszeń. To nie o to chodzi. Po prostu ziemię sprzedaje się DŁUGO. Chyba, że pojawia się ktoś z okolic, czasem znajomy rodziny, kto ją i ziemię dobrze zna i ofertę przedstawia od razu. Sprzedawałeś kiedyś ziemię? To bardzo czasochłonne i zapewniam, że nie oznacza to bynajmniej, że ziemia jest mniej warta niż się wydaje. To taki trochę rynek, gdzie ludzie potrafią latami wyczekiwać aż ktoś zgodzi się na ich cenę - ziemię sprzedaje się DŁUGO. No i tu możesz mieć rację, choć te 50 tys. absolutnie nie oznacza, że taka jest realna cena. Jak pisałem - ziemię sprzedaje się DŁUGO i nie schodzi z ceny. To jest taka trochę zmowa cen, tak jak przy sprzedaży nieruchomości. Bank chce opchnąć szybko, bo dla niego to nie problem - brakującą kasę spłacisz i tak Ty. Jednak nawet przy tak pesymistycznym założeniu może mi się to bardziej opłacić. Dostaję 90 tys. spłacę tylko 15 tys. więcej - zostanie mi wciąż nieruchomość (bo spłacę kredyt), a jednocześnie 90 tys. pójdzie od razu pod dobrą inwestycję która bardzo szybko nadrobi mi te 15 tys. W tym przypadku może to być lepsze niż czekanie 7 lat na kupca. Proste podliczenie: dostaję 90 tys. dodaję to do swoich oszczędności, inwestycja przynosi mi 20 tys. zł zysku rocznie - przez 5 lat trwania pożyczki (na tyle bym wziął) to jest 100 tys. zysku - 15 tys. kosztów kredytu - zostaje 85 tys. zł i ziemia wciąż do sprzedania. A tak, bez pożyczki, siedzę z ziemią, bez inwestycji i czekam aż kiedyś tam pojawi się kupiec. W spłaconym kredycie nie ma nic złego, wręcz przeciwnie - to tylko zwiększa Twoje możliwości przyszłych kredytów w oczach banku. Twoja ranga spłacalności jest wyższa.
  2. Nic nie jest 'normalne'. Pisali Ci w tamtym temacie, abyś zablokował byłą - opuściła Cię = nie była wierna, nie była z Tobą do końca. Nie ma żadnego zastanawiania się. Chcesz czuć się wspaniale i po męsku? Słuchaj braci. Chcesz tworzyć takie tematy jak ten i pogrążać się w rozpaczy? Czytaj dalej jej fejsa i to emocjonalne pierdolenie. Musisz zrozumieć - mężczyzna 'buduje' się inaczej, kobieta inaczej. Babie na rękę takie emocjonalne pierdolenie, filmiki, 'rozpacz', itd. Mężczyzna buduje się poprzez samotną drogę, dumę, osiągnięcia i niezłomne zasady. Popełniłeś spory błąd. W tym momencie blokujesz jej fejsa i znajdujesz choćby koleżankę której była nie zna - robisz sobie z nią fotkę i wstawiasz na swojego. Była na pewno dostrzeże. Samoocena wzrośnie Ci +100, poczujesz się jak należy. Na jej fejsa nie zaglądasz już nigdy więcej - związek zakończony, zaczynasz się budować i robić z siebie mężczyznę.
  3. Na wstępie, wielkie dzięki za obszerne wyjaśnienie @Stary_Niedzwiedz Mam dalej kilka niejasności i pytań. 1. Tu się chyba nie zrozumieliśmy. Załóżmy, że mam do spłacenia 105 tys. zł - to kwota na starcie, wraz z odsetkami (90+15). Załóżmy, że spłacę 55 tys. zł. Załóżmy, że dalej postanowię już nie spłacać i od momentu kiedy bank weźmie się za nieruchomość urośnie mi jednak trochę mniej niż napisałeś, dajmy na to 25 tys. Czyli tak jak zostało mi 50 tys do spłaty, tak plus te 25 tys. aktualnie mam do spłaty 75 tys. zł. Bank sprzedaje nieruchomość za 120 tys. zł. Teraz czy bank zwróci mi 120-75 = 45 tys. zł nadwyżki? Kolejne pytanie, odznaczam je jako pytanie nr 2: 2. Załóżmy jak w punkcie pierwszym, że mam do spłacenia 75 tys. zł i bank zlicytuje i sprzeda nieruchomość za 50 tys. a nie jak w pkt. 1 za 120. Teraz czy wtedy muszę dopłacić brakujące 75-50 = 25 tys. zł? Prosiłbym o konkretne odpowiedzi: TAK lub NIE (nie ma nic pomiędzy), potem z szczegółowym wyjaśnieniem (jeśli możesz) czemu. 3. Czy jest jakaś możliwość dogadania się z bankiem, aby od razu wystawił na licytację komorniczą nieruchomość? Po prostu aby nie bawił się w kolejne procedury, tylko od razu przeskoczył do licytacji nieruchomości i jeśli np. zabraknie po sprzedaży na opłacenie pożyczki, to ja dopłacę? Wiesz, to różnie można rozmyślać. Nieruchomość o której mówię, to ziemia. Jest ona warta wg cen lokalnych gruntów około 150 tys. zł, tymczasem wystawiając ją w ogłoszeniach nie znajdowałem kupca przez pół roku. Nie znajdowałem, bo po prostu nie zawsze ogłoszenie jest widoczne dla wielu osób, itd., itp. nie jest tak łatwo ziemię sprzedać, choć ma ona swoją wartość jak wszyscy wiemy, zwłaszcza taka pod możliwość zabudowy. I teraz problem jest taki - jeśli mam czekać 5-10 lat aż znajdę kupca, do tego czasu może już osiwieję. A tak, dam to bankowi pod zastaw pożyczki, nie będę spłacał, egzekucja komornicza będzie kosztować z 20 tys. do tego nieruchomość zostanie zlicytowana na np. 125 tys. - wtedy 105 tys. dla banku będzie spłacone, 20 tys. kosztów komorniczych też. I wtedy wyjdzie na to, że nieruchomość wartości 150 tys. opchnąłem tak naprawdę za 90 tys. (kasa jaką dostałem w ramach pożyczki). Powiesz, że 60 tys. jestem w błoto? Ok, tylko załóżmy, że za te 150 tys. zł znalazłbym kupca po 7 latach. 60 tys. na 7 lat to daje 8571 zł rocznie. Inwestycja jakiej dokonam z tych 90 tys. zł (plus swoje oszczędności) zwróci mi się dużo lepiej niż kwotą 8571 zł rocznie. Czy nie warto wtedy iść na taki deal zamiast tracić 7 lat swojego życia, aż w końcu kupiec się pojawi? Trzeba w kalkulacjach brać dodatkowy element: czas. Czas to pieniądz.
  4. Trzeba pamiętać o jednym. Kobieta sobie może tak mówić - kobieta dostanie kaskę z 500 plus, dostanie alimenty, może nawet na siebie, kobietka urobi jakiegoś samca który będzie na nią zapierdalał. Krótko mówiąc - kobieta może sobie iść na humanistyczne studia, dla niej to zwykle nie jest jakiś większy problem czy konsekwencje w przyszłości. Panie niestety jak nikt inny potrafią unikać konsekwencji swoich głupich decyzji i zachowań - potrafią się tak bujać całe życie. Zupełnie inaczej się sprawa ma z mężczyzną. Mężczyzna powinien mieć konkretny fach w ręku, albo być np. bez fachu, ale biznesmenem, naturalnym wizjonerem. Mężczyzna nie może sobie pozwolić na takie pierdo lamento bujanie się na humanach, bo zwykle dobrze się to dla niego nie kończy. Jak już studiować, to coś konkretnego. Kobiet nie ma się co słuchać w tej kwestii - baba może gadać i robić głupoty, a i tak rzadko poniesie konsekwencje - facet nie może, dlatego warto słuchać się doświadczonych mężczyzn, broń Cię Panie Boże nie kobiet.
  5. Witam, Chciałbym się zapytać doświadczonych, znających się na rzeczy braci. Jak wyglądają warunki przy zaciąganiu pożyczki hipotecznej - wiadomo mi, że bank daje Ci ok. 60% wartości takiej nieruchomości jaką bierze pod zastaw. Załóżmy, że nieruchomość została wyceniona na 150 tys. zł. Wtedy bank daje mi 90 tys. zł, załóżmy, że do spłacenia będę miał 105 tys. zł. I teraz mam kilka pytań o różne warianty: 1. Co jeśli od razu po otrzymaniu pożyczki postanowiłbym jej w ogóle nie spłacać i wręcz zachęcać bank, aby zabrał sobie tę nieruchomość? Czy będę musiał jednak coś spłacać? Czy wystarczy, że bank przejmie wtedy tę nieruchomość i kwestię pożyczki mam z głowy? Czy może jest to tak, że zależnie od kwoty za jaką nieruchomość sprzeda bank, będę być może coś jeszcze musiał płacić (jeśli np. zejdzie po za niskiej cenie)? 2. Co jeśli załóżmy spłacę 50 tys. zł z łącznej kwoty 105 tys i wtedy zabraknie mi już kasy/ochoty na spłacanie dalej. Bank przejmuje moją nieruchomość, sprzeda ją np. sobie - ale czy mi wtedy bank w jakiś sposób wróci te 50 tys. zł? Bo jeśli nie, to kalkulacja będzie taka: dostałem 90 tys. a straciłem 50 tys. + wartość nieruchomości na powiedzmy minimum 120 tys. czyli straciłem 80 tys. zł. To są dwa główne pytania jakie mnie interesują. Będę wdzięczny, jeśli ktoś jest obeznany w temacie i mógłby udzielić odpowiedzi.
  6. Chodzi o to, że taki przeciętny facet ją zagaduje, ona go oleje, albo odpisze wolno - on dalej pisze, zadręcza pytaniami, itd. Wystarczy, że pisaliby krótkie 'hej' i czekali na to co zrobi kobieta - czy odpisze, potem czy będzie wyrażała zainteresowanie, inicjatywę, itd. Ja tak zawsze robię - jak nie wyrażała, odpowiadała półsłówkami od razu blok - żeby oczyścić głowę ze śmietnika jakie mogłaby wprowadzić swoim jestestwem. I szukamy nowej. Generalnie taka chłodna selekcja ma same plusy - po 1, z małym prawdopodobieństwem wejdziemy w toksyczne relacje w których my dajemy a Pani księżniczkuje, po 2 uczymy się twardej selekcji i zapominania o kobiecie - przechodzenia do nowej, po 3 - z czasem to wchodzi w nawyk i zaczynamy się czuć jako Ci, którzy WYBIERAJĄ. Nie walczą o względy Pani tylko wybierają, oceniają. I to jest prawidłowe, zdrowe podejście. Niestety większość mężczyzn nie ma pojęcia o tych psychologicznych mechanizmach i pogłębiają się w pisaniu, 'dopytywaniu', zadręczaniu kobiet, czują się przez to jeszcze gorzej sami ze sobą i to taka nakręcająca się spirala. Gdyby każdy facet miał takie podejście, wszystko na rynku matrymonialno seksualnym byłoby zupełnie inaczej. A tak mamy co mamy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.