Na wstępie, wielkie dzięki za obszerne wyjaśnienie @Stary_Niedzwiedz
Mam dalej kilka niejasności i pytań.
1. Tu się chyba nie zrozumieliśmy. Załóżmy, że mam do spłacenia 105 tys. zł - to kwota na starcie, wraz z odsetkami (90+15). Załóżmy, że spłacę 55 tys. zł. Załóżmy, że dalej postanowię już nie spłacać i od momentu kiedy bank weźmie się za nieruchomość urośnie mi jednak trochę mniej niż napisałeś, dajmy na to 25 tys. Czyli tak jak zostało mi 50 tys do spłaty, tak plus te 25 tys. aktualnie mam do spłaty 75 tys. zł. Bank sprzedaje nieruchomość za 120 tys. zł. Teraz czy bank zwróci mi 120-75 = 45 tys. zł nadwyżki?
Kolejne pytanie, odznaczam je jako pytanie nr 2:
2. Załóżmy jak w punkcie pierwszym, że mam do spłacenia 75 tys. zł i bank zlicytuje i sprzeda nieruchomość za 50 tys. a nie jak w pkt. 1 za 120. Teraz czy wtedy muszę dopłacić brakujące 75-50 = 25 tys. zł?
Prosiłbym o konkretne odpowiedzi: TAK lub NIE (nie ma nic pomiędzy), potem z szczegółowym wyjaśnieniem (jeśli możesz) czemu.
3. Czy jest jakaś możliwość dogadania się z bankiem, aby od razu wystawił na licytację komorniczą nieruchomość? Po prostu aby nie bawił się w kolejne procedury, tylko od razu przeskoczył do licytacji nieruchomości i jeśli np. zabraknie po sprzedaży na opłacenie pożyczki, to ja dopłacę?
Wiesz, to różnie można rozmyślać. Nieruchomość o której mówię, to ziemia. Jest ona warta wg cen lokalnych gruntów około 150 tys. zł, tymczasem wystawiając ją w ogłoszeniach nie znajdowałem kupca przez pół roku. Nie znajdowałem, bo po prostu nie zawsze ogłoszenie jest widoczne dla wielu osób, itd., itp. nie jest tak łatwo ziemię sprzedać, choć ma ona swoją wartość jak wszyscy wiemy, zwłaszcza taka pod możliwość zabudowy.
I teraz problem jest taki - jeśli mam czekać 5-10 lat aż znajdę kupca, do tego czasu może już osiwieję. A tak, dam to bankowi pod zastaw pożyczki, nie będę spłacał, egzekucja komornicza będzie kosztować z 20 tys. do tego nieruchomość zostanie zlicytowana na np. 125 tys. - wtedy 105 tys. dla banku będzie spłacone, 20 tys. kosztów komorniczych też.
I wtedy wyjdzie na to, że nieruchomość wartości 150 tys. opchnąłem tak naprawdę za 90 tys. (kasa jaką dostałem w ramach pożyczki).
Powiesz, że 60 tys. jestem w błoto? Ok, tylko załóżmy, że za te 150 tys. zł znalazłbym kupca po 7 latach. 60 tys. na 7 lat to daje 8571 zł rocznie. Inwestycja jakiej dokonam z tych 90 tys. zł (plus swoje oszczędności) zwróci mi się dużo lepiej niż kwotą 8571 zł rocznie.
Czy nie warto wtedy iść na taki deal zamiast tracić 7 lat swojego życia, aż w końcu kupiec się pojawi?
Trzeba w kalkulacjach brać dodatkowy element: czas. Czas to pieniądz.