Poleganie w tej chwili tylko i wyłącznie na prywatnej opiece w tym kraju to szaleństwo, bo żadna firma nie może konkurować z NFZ, który jest dotowany przez państwo. Mówię o poważnych zachorowaniach. W przypadku leczenia powypadkowego faktury mogą iść w setki tysięcy. Może opiszę jak ja to robię: Generalnie głównym źródłem dochodu są u mnie zyski kapitałowe. Nie mam więc obowiązku płacić składek ZUS czy NFZ. Ewentualnie dobrowolna składka w NFZ to ~360 PLN, której nie mogę odliczyć od podatku. Optymalny jest KRUS, gdzie za 130 PLN mamy full pakiet, ale trzeba mieć trochę ziemi. Ja z kolei zatrudniłem się w zaprzyjaźnionej firmie na umowę-zlecenie, miesięczny koszt jaki z tego ponoszę po zwrocie podatku to ~57 PLN. Jeżeli studiowaliśmy, to po 20 latach takich składek i osiągnięcia wieku 67 lat, dostajemy emeryturę minimalną (obecnie ~880 PLN). Owszem mało, ale pamiętajcie, że jak ktoś płaci 1000 PLN na ZUS to dostanie taką samą, bądź niewiele wyższą emeryturę, a różnicę w składce przez te lata możemy odkładać samemu wedle uznania.