Skocz do zawartości

House

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez House

  1. Odświeżam wątek. Od początku roku wdrożyłem się w trening. Trenuję 6 razy w tygodniu (pon, śr, pt - FBW, wt, czw, sob - aeroby). Chciałbym dodać do treningu rozciąganie statyczne. Oczywiście po każdym treningu poświęcam kilka minut na rozciągnięcie głównych partii, ale myślę o włączeniu stretchingu jako osobnej jednostki treningowej. Chcę trenować codziennie w systemie - trening siłowy, stretching, aeroby (...). Co sądzicie? 

  2. 9 minut temu, Iceman84PL napisał:

    A kiedy czas na odpoczynek??

     

    Czytałem, że w dniach wolnych można robić trening cardio. Jako cardio traktuję boks, bo trenuję amatorsko. 

    A może rozłożyć to inaczej, np: 

     

    poniedziałek - klatka, brzuch

    wtorek - boks

    środa - biceps, grzbiet, brzuch

    czwartek - boks

    piątek - triceps, plecy, brzuch

    sobota - boks

    niedziela - dzień wolny ?

     

    Nie wiem tylko, czy trenowanie raz w tygodniu jednej partii mięśniowej (nawet intensywnie) będzie efektywne? Chciałbym utrzymać min. 3 dni treningowe na worku. Ćwiczę tak od lat. 

  3. Godzinę temu, Iceman84PL napisał:

    Przy takim wzroście masz nadwagę 10 kg.

    Jestem krępej budowy. Być może rzeczywiście mam nadwagę o której piszesz, ale nie jest ona widoczna ani odczuwalna w treningu. 

     

    Godzinę temu, Król Jarosław I napisał:

    Dlaczego bez nóg ??? 

     

     

    Na wstępnym etapie ćwiczeń chcę się skupić na pozostałych partiach mięśniowych. Nogi mam silne z racji innych aktywności (bieganie, piłka nożna). Za jakiś czas włączę nogi do treningu. 

     

    19 minut temu, TruthInPlainSight napisał:

    A myślałes o treningu High Intensity?

    Prawdę mówiąc nie znam się na kulturystyce. Jak już pisałem, nie chodzi mi o spektakularne efekty, a bardziej o ogólne poprawienie sylwetki i siły, bo dominującą aktywnością jest i pozostanie boks. 

     

    Wstępnie myślałem o takim treningu:

     

    poniedziałek - klatka, biceps, brzuch

    wtorek - triceps, plecy, barki brzuch

    środa i czwartek - boks i rozciąganie

    piątek - klatka, biceps, brzuch

    sobota - triceps, plecy, barki i brzuch

    niedziela - boks i rozciąganie

     

    Ma to sens? Jeśli ma, to jakie zestawy ćwiczeń warto wykonywać żeby trening miał sens? 

  4. Panowie, potrzebuję sugestii w sprawie dobrego planu treningowego. Mam 180 cm i ważę 90 kg (nie mam istotnej nadwagi, a tylko lekką "oponkę" na brzuchu), jestem sprawny fizycznie, amatorsko trenuję boks. Moim celem jest nieznaczne zwiększenie masy mięśniowej, ale przede wszystkim rzeźba i siła. 

     

    Do dyspozycji mam ławkę poziomą (bez regulacji), sztangę prostą i gryf, hantle, modlitewnik, drążek z uchwytami do dipów. 

     

    Chciałbym trenować 6 dni w tygodniu (3 - siłka, 3 - worek). Jak sensownie rozłożyć trening na 3 dni bez treningu nóg? Zastanawiałem się nad ćwiczeniem wszystkich głównych partii mięśniowych 3 dni w tygodniu. Ma to sens? Dodam, że nie celuję w żadne spektakularne efekty. Chcę ogólnie poprawić sylwetkę. 

     

     

    • Like 1
  5. 4 minuty temu, kryszak86 napisał:

    Tutaj mnie zaskoczyłeś. Powiedz mi a jak udowodnisz, że te pieniądze ze sprzedaży nie poszły na jedzenie, ubrania, koszty życia, tylko w całości na nowe mieszkanie? Pewne jest, że nowe, większe mieszkanie jest droższe, więc kolejna sprawa skąd te środki brakujące są.

    Można to tak bronić, ale wszystko musisz dokumentować, zbierać papiery, a w sądzie liczyć na dobrego sędziego

     

    więc ja się pytam, po co sobie życie utrudniać?:)

    Dlatego właśnie zaznaczyłem, że najistotniejsze są kwestie dowodowe. A odpowiadając na Twoje pytanie (choć pewnie retoryczne), oczywiście nie warto utrudniać sobie życia i należy trzymać się z daleka od instytucji majątku wspólnego i osobistego ;)

  6. 19 minut temu, kryszak86 napisał:

    po ślubie sprzedasz tą małą kawalerkę i kupisz większe mieszkanie, to NOWE mieszkanie JEST już własnością wspólną (o ile nie masz intercyzy). Automatycznie Pani ma połowę nowego mieszkania, choć może dołożyła tylko własne pieniądze na nowe firanki do salonu. Prawnie ma połowę własności.

     

    Jeżeli nieruchomość wchodzi w skład majątku osobistego, to uzyskane z jej sprzedaży środki również wchodzą do majątku osobistego. W konsekwencji tego, kupno nowej nieruchomości za wspomniane środki powoduje, że nowa nieruchomość pozostaje w majątku osobistym. Oczywiście, najistotniejsza jest w tym przypadku kwestia dowodowa, by nie było wątpliwości za jakie pieniądze kupiono nieruchomość. 

    Nie przeceniałbym natomiast wartości intercyzy, bo jest to tylko umowa, która może zostać skutecznie unieważniona. 

    • Like 1
  7. To, że w rozporządzeniu napisano, że liczba osób które mogą być powołane w ramach ćwiczeń wojskowych wynosi 200 000 nie oznacza, że taka liczba zostanie powołana. Takie powołania to ogromne koszty. Bardzo wątpię, by powoływali na ćwiczenia przypadkowe osoby, osoby z różnymi schorzeniami itp bo jaki z tego pożytek? Osobiście tę "rewelację" traktuję jako kolejny element "walki" z pandemią. 

    • Like 2
  8. Godzinę temu, absolutarianin napisał:

    No właśnie dzisiaj widzimy na każdym kroku, jacy z nich prawdziwi mężczyźni, własnej kobiety nie potrafią do porządku przyprowadzić, a co dopiero własnego kraju.

    Może opowiedz jak Tobie udało się przyprowadzić do porządku swoją kobietę (a chyba nawet dwie o ile mnie pamięć nie myli). To co piszesz to puste slogany. Przyprowadz do porządku, cokolwiek to oznacza, chociaż jedną kobietę, a potem daj nam wszystkim cenne rady. Chętnie skorzystamy. Byle rady praktyczne, a nie luzne teoretyczne przemyślenia. 

    • Like 1
    • Haha 1
  9. 1 godzinę temu, Wewerka napisał:

    Nie ma idealnych związków i ludzi. Zawsze coś poświęcamy, o ile chcemy.

    Dokładnie o to mi chodzi. W związku nie chodzi o rywalizację, ale o podział ról zgodny z predyspozycjami. Jeżeli dwoje ludzi jest skoncentrowanych na karierze, to często rodzina staje się fikcją, nie mówiąc już o realnym wychowaniu dzieci (nie mylić z ich nakarmieniem i kupieniem tabletu żeby nie musieć się nimi zajmować). W wychowaniu dzieci bardzo istotną rolę, zwłaszcza w pierwszych latach, ma kobieta. Dlatego naturalne jest, że poświęca ona karierę na rzecz rodziny (znowu - nie mylić z rezygnacją z aktywności zawodowej). Osobiście jestem przeciwny wszelkim skrajnościom i wyznaję zasadę złotego środka. Role mężczyzny i kobiety w związku są inne i gdy jedna osoba wchodzi w rolę drugiej, zaniedbując tym samym spełnianie własnej naturalnej roli w związku, taki związek przestaje mieć rację bytu. 

    • Like 1
  10. 3 godziny temu, Stellamara napisał:

    Zainspirowana przez @House i jego wypowiedź, cyt.: "Kobieta nie jest od rozmów, sporów i dyskusji, rozwiązywania problemów, rad, podejmowania decyzji.". W takim razie od czego są kobiety.

     

    Jeżeli sama kobieta ma wątpliwość, jaka jest jej rola w związku/małżeństwie, to trudno o lepsze podsumowanie problemu. 

     

    Moją wypowiedź należy czytać w całym kontekście. Napisałem, że błędem jest oczekiwanie od kobiety, że będzie w relacji facetem w ciele kobiety. Bardzo rzadko w przyrodzie zdarzają się kobiety, z którymi da się spędzać czas w sposób, w jaki spędza się go z kumplami. Wielu mężczyzn popełnia ten błąd, że wchodząc w relacje zaniedbuje dotychczasowy krąg znajomych, licząc, że myszka zastąpi ich wszystkich. 

     

    Natomiast odpowiedź na pytanie od czego są kobiety, zależy od indywidualnych oczekiwań. Z moich obserwacji wynika, że znacznie trwalsze i bardziej zgodne (przynajmniej na zewnątrz) są związki, gdzie zasadniczo utrzymaniem rodziny zajmuje się mężczyzna. Do niego należy również utrzymanie domu (sprawy techniczne, naprawy), podejmowanie ważniejszych decyzji (zakup samochodu, remont). Kobieta jest potrzebna do seksu, współudziale w wychowaniu dzieci, towarzystwa, wspólnych wyjść, stworzenia tzw. domowego ogniska. Może i powinna pracować, przy czym praca powinna być na drugim miejscu i nie być absorbująca czasowo. Obecnie promowany jest model "silnej i niezależnej kobiety", karierowiczki dzielnie pokonującej kolejne szklane sufity, kobiety rywalizującej z mężczyznami na każdym polu. Dobrze, że kobiety mają wybór. Problem polega jednak na tym, że wmawia im się, że osiągając sukcesy na polu zawodowym będą jednocześnie szczęśliwe w związkach. To nie jest prawda, bo do czego potrzebna jest przeciętnie sytuowanemu mężczyźnie "silna i niezależna kobieta sukcesu" skoro nie ma ona czasu na wychowywanie dziecka (a często nawet i na zajście w ciążę), zajmowanie się domem, tworzenie rodzinnej atmosfery? Chyba tylko do seksu. Tylko że seks sam w sobie jako spoiwo związku jest bardzo wątpliwy. 

    • Like 1
  11. Panowie, potrzebuję rady.

     

    Otóż w wieku 27 lat udało mi się ustabilizować sytuację życiową. Ogarnąłem się, zwłaszcza finansowo i zawodowo, ciągle pracuję nad sobą. Mieszkam z rodzicami w dużym domu. Oprócz zrozumiałych ograniczeń prywatności mieszka mi się dobrze. Obecnie mam do wyboru dwie drogi:

     

    - wyprowadzka z domu rodzinnego i wynajem mieszkania (nie stać mnie jeszcze na kupno, a dodatkowo ewentualna zmiana miejsca zamieszkania nie będzie prawdopodobnie ostatnia) 

    - pozostanie w domu rodzinnym.

     

    Żadna z opcji nie wpływa na zarobki i rozwój zawodowy. Zaletą pierwszej opcji jest zupełnie samodzielne życie, pełna prywatność. Minus to strata circa 1500 zł na sam wynajem kawalerki, co daje 18 000 zł rocznie. Dodam, że w perspektywie 2 - 3 lat będę miał kolejną możliwość zmiany miejsca zamieszkania. Co wybralibyście na moim miejscu? Zostać w domu jeszcze przez te 2 - 3lata, zaoszczędzić więcej kasy, czy zdecydować się na wyprowadzkę kosztem opóżnienia zakupu własnego mieszkania?

  12. Lubię czytać Twoje posty i oglądać Twoje materiały @absolutarianin. W wielu sprawach masz rację, potrafisz spojrzeć na problem szerzej niż 99% społeczeństwa. Problem polega na tym, że Twoje rady, choć w samym założeniu słuszne, są nieprzydatne. To jest utopia. Opisywanych przez Ciebie kobiet jest tak mało, że samo poszukiwanie owej Himalajki jest stratą energii i zasobów w stopniu nieproporcjonalnym do potencjalnych zysków. Sam podkreślasz rolę układów rodzinnych w wychowaniu i związkowej przydatności kobiety. Tylko żeby te układy poznać, trzeba w relację zainwestować. A po co to robić, skoro już w tytule piszesz o konieczności "odsiania 199 na 200"? Poza tym, akurat ten problem niepotrzebnie komplikujesz. Przyjmując za prawdziwą tezę, ze 199 na 200 kobiet nie nadaje się do związku, można skwitować krótko: 1. Nie żenić się. 2. Unikać nawiązywania relacji prawnych z partnerką (współwłasność, najem etc.). I tyle. Natomiast czym innym jest wchodzenie w związki nieformalne, bo z nich, mając już w polu widzenia twoje rady, można się po bliższym poznaniu partnerki i jej rodziny ewakuować. 

    Jeżeli natomiast komuś zależy na sformalizowanej rodzinie i/lub dzieciach, to musi po prostu zaryzykować. Stosując się do Twoich rad, taka osoba nigdy nie założy rodziny (no chyba, że w pierwszej lub drugiej relacji pozna ową 1 na 200). 

    • Like 3
  13. 17 minut temu, ciekawyswiata napisał:

    No właśnie. Czasami człowiek sam sobie zupełnie niepotrzebnie narzuca taki szaleńczy reżim, podczas gdy takie same rezultaty ( a może i lepsze) można osiągnąć, gdy nie zaniedbasz życia towarzystkiego, relacji, dbania o odpoczynek, o hobby. Mam podobne odczucia, że źle zniósłbym porażkę, gdybym coś robił przez kilka lat, zaniedbując pewne aspekty życia. Bo co innego ponieść porażkę, ale mieć do kogo czy do czego wracać, a co innego ponieść porażkę mając świadomość tego, że poświęciło się czemuś zupełnie wszystko. 

    Problem polega na tym, że całkiem spory odsetek społeczeństwa charakteryzuje coś ze spektrum zespołu anankastycznego (nawet 8% wg prof. Jaremy). Dążąc do celu, takie osoby czują się względnie dobrze tylko wtedy, gdy robią coś ukierunkowanego na konkretny cel. Wykonując inne aktywności, czują się po prostu źle. 

     

    32 minuty temu, self-aware napisał:

    Od tego czasu minął rok, do teraz sporo z tych myślników jest w moim życiu. Gdyby się udało to pewnie te myślniki byłyby zupełnym przeciwieństwem, ale się nie udało. Zatem jak dla mnie pod względem głównie mentalnym stawianie wszystkiego na jedną kartę to potężne ryzyko. Strzelam, że całkowite pozbycie się wyżej wymienionych negatywów zajmie mi wiele lat. A ja pracowałem tak przez rok, Ty mówisz o 2-3. Chcesz to próbuj, ale jak się nie uda to nie zdziw się jak skończysz w psychiatryku.

    Wiem co czujesz, bo ja sam od ponad 3 lat realizuje taki cel, choć nie w takim stopniu, by spotkać się z innymi zaledwie kilka razy w roku. Cel jest bliski, ale jeżeli się nie uda, te 3 lata pójda całkowicie na marne.

  14. Godzinę temu, Garrett napisał:

    Media głównego nurtu już sie rozpływają nad ta szczepionką...  Nie ogarniam tych dziennikarzy. Oni są na prawdę tak głupi czy co? Przecież to jest nie przebadane dobrze. ?

    A czy to ważne? Ważne jest to, że to właśnie Polska dostanie jako jeden z pierwszych krajów cudowny lek i jest to oczywiście wielki sukces rządu! Już wczoraj w telewizji rządowej padały pytania o harmonogram szczepień. Też jestem zdania, że społeczeństwo rzuci się na szczepionkę, która być może będzie nawet refundowana. Oby właśnie tak było, bo wówczas przymus w jakiejkolwiek formie jest mniej prawdopodobny, a trzezwo myślący zaczekają i poobserwują skutki działania tego leku. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.