Skocz do zawartości

Mosze Red

Starszy Moderator
  • Postów

    15196
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    377
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mosze Red

  1. http://img7.demotywatoryfb.pl//uploads/201012/1292443688_by_ketorw_600.jpg Tradycyjne polskie rozwiązanie jak mają za dużo wolnego czasu i brak zamiłowania do nauki
  2. ja to bardziej tak widzę szczególnie kwik w tle wzruszający
  3. Tyle że jest zamożny ma sporo do stracenia, co wyłapie ich pojedynczo i napierdoli, nie przeczę można. Tylko po co jak już się nie wywiną, prokurator nie zgodził się na dobrowolne poddanie karze więc będzie szedł na wyrok bez warunkowego zawieszenia wykonania kary, szczególnie że jeden knurek miał już sprawę za pobicie (wyrok w zawieszeniu, wprawdzie czas sankcji już miną ale jeszcze wyrok nie uległ zatarciu). Będzie dochodził zarówno odszkodowania jak i zadośćuczynienia, ale wiesz sprawę cywilną założy dopiero po wyroku w karnej, wtedy będzie łatwiej wygrać i będzie można więcej ugrać. Co do innych form uprzykrzania życia, ujmę to tak nic nie wiem, nic nie powiem Historia jest bardzo głośna w naszej okolicy, wątpię żeby znalazła amanta, chyba że jakaś klucha, która nigdy cipki nie zaznała się skusi. Ewentualnie zostaje UK, zmywak u Turka połączony ze świadczeniem innych usług. Ale jak głupi kurwiszon nie potrafił docenić co miał, tylko w dupie się poprzewracało............
  4. @ ReddAnthony tyle że z workiem na głowie raczej nie poszalejesz, jak nic nie widzisz i jesteś totalnie zaskoczony, a teść i szwagry rasowe knury z 1 klasy wagowej, każdy dobrą stówę waży Dokładnie mezalians, dla tego trzeba celować na jakąkolwiek dłuższą relację w kobietę o podobnym statusie materialnym, chyba że panienka na noc lub dwie to wtedy obojętne. Załamał się nigdy nie był jakoś wyróżniający się ani super samiec, ale i też nie pierdoła/ ofiara do bicia, normalny spokojny koleś. W szkole średniej niezły był w zapasach. Moja opinia jest taka że dojechali go grupowo, najpierw psyche, a jak się wyzwolil z toksycznego wpływu i jak przegrana w sądzie poszła, to później zemsta prostaków czyli wpierdol kilku na jednego, mentalność dresów.
  5. Mosze Red

    Gran Torino

    Jeden z lepszych jaki widziałem w życiu.
  6. Słowem wstępu: Pragnę zaznaczyć iż przedstawiona historia nie jest moja lecz jednego z moich przyjaciół, aczkolwiek przewijać się będą wątki z moją osobą w tle. Zamieszczam ją za jego zgodą, aby inni mogli wyciągnąć lekcję. Wszystko rozpoczęło się w styczniu 2013, a zakończyło sierpniu 2015 (kilka dni temu). Zaznaczam, historia będzie dość długa. CZĘŚĆ I - Przemek się zalofciał Na początku 2013 roku, mój przyjaciel (wtedy 33 latek) lekarz z zawodu (współwłaściciel prywatnej przychodni) poznał dziewczynę (wtedy 25 lat). Kobieta dość urodziwa, niewysoka, szczupła brunetka o biblijnym imieniu Ewa. Jak to zwykle bywa, "zgodność charakterów" + "zajebisty sex" + "miła dla wszystkich" i jak by to ujęły panie Przemek zaczął mieć motylki w brzuszku, ja to ujmę inaczej zaczął myśleć dolną częścią ciała, ewentualnie dla mniej kumatych bardziej dosadnie - chuj go prowadzał. Oczywiście Ewa otoczyła się aura zalet wszelakich, była niesłychanie miła dla wszystkich przyjaciół Przemka, podlizywała się jak mogła jego rodzicom. Jak to przyszła teściowa dobrze gotuje, jak dom ma zadbany. Jakie to teść ma interesujące hobby (Pan Marek tworzy modele budynków z zapałek ). I w ogóle jacy to wszyscy są zajebiści, szczęśliwi i idealni. Mniej więcej podobny stosunek był do przyjaciół Przemka, bardzo szybko wkręciła się w nasze grono. Też wszyscy byli wspaniali i zajebiści, jakże by inaczej ^^ Panna poczuła zew wyższej klasy społecznej, zaczęła brać lekcje jazdy konnej, nagle stała się miłośniczką teatru i opery. Chłopak się cieszył iż laska się cyt. "rozwija". Zapomniałem nadmienić iż z zawodu Ewa była kucharką - policealne studium gastronomiczne (taka dygresja celem uzupełnienia), pracowała za minimalną krajową. Po około roku Przemek się oświadczył, oczywiście panna zdążyła sobie wyrobić w miarę dobrą markę, więc nikt z rodziny ani przyjaciół nie oponował, odradzał, w skrócie nikt się nie wpierdalał. Do tego szybkie parcie na ślub, termin ustalony za 2 miesiące od zaręczyn. CZĘŚĆ II - skaza na diamencie czyli wesele i co było dalej Pierwsze zgrzyty zaczęły sie wraz z zaręczynami i pojawieniu się teściów. Teściowa o nieodpartym uroku tłustej pełno mlecznej krowy, teść o aparycji knura i na podobnym poziomie intelektualnym, w tym duecie krówka grała pierwsze skrzypce. Stanęło na tym iż przyjęcie weselne odbędzie się w rodzinnej okolicy panny młodej (przecież cała wieś musi zobaczyć jak się zostaje panią doktorową), a same zaślubiny w parafii pana młodego w mieście. Pewne komplikacje logistyczne się z tym wiązały bo część gości trzeba było przetransportować busem, no ale co tam jak powiedział Przemek ślub się bierze raz za wszystko zapłacę. Pierwotnie drużbą pana młodego miał być jego najlepszy kumpel Jacek i tak ustalił ze swoją Ewą, ona miała wybrać druhnę. Pierwszy zgrzyt pojawił się jak wycyckano Jacka z drużbowania, teściowa stwierdziła że tak nie będzie bo druhną jest kuzynka i ona ma chłopaka(zaawansowany nażeczony) to on będzie drużbą. Panie cisnęły chłopaka tak długo aż się zgodził, oczywiście musiał powiedzieć Jackowi że nie będzie drużbą, najbliżsi przyjaciele, znający się od piaskownicy i taka sprawa...... zostawiam to waszej ocenie. Dwa dni przed weselem pojechaliśmy pomóc stroić salę (taka lokalna tradycja), było nas 10 chłopa nie licząc Pana Marka i przyszłego teścia. Rozstawiliśmy stoliki, w kwadracie tak żeby na środku był parkiet taneczny. Później wieszanie jakichś ozdóbek, baloniki, wstążeczki, przybieranie drzwi sztucznymi kwiatami (chuj wie czemu to akurat faceci mieli robić). Później przyszły panie, nakryły stoły obrusami, państwo młodzi zadecydowali jak rozsadzić gości. Rozstawili karteczki z imionami i nazwiskami. Tak jak państwo młodzi ustalili czyli na środku młodzi, z jednej strony ich rodzice, z drugiej drużbowie. Na przeciwko państwa młodych rozsadzono przyjaciół pana młodego i panny młodej (tak żeby młodzi ludzie w swoim towarzystwie przebywali). Panie zostały dokończyć sprawy logistyczne, my się ewakuowaliśmy z panem młodym do miasta na mięsko z grilla i Jim beama. Był oczywiście wieczór kawalerski kolejnego dnia, który wyprawiliśmy, ale że Przemek był romantycznie zakochany w Ewie odpuściliśmy tradycyjny striptiz i dziwki, było spokojnie, nie ma co opisywać. Ślub jak ślub, ksiądz zrobił swoje, panie płakały ze wzruszenia, panowie ze smutkiem żegnali kolejnego poległego towarzysza. Wesele, gdy dojechaliśmy z wielką pompą do sali weselnej i weszliśmy do środka ku naszemu zdziwieniu wszyscy zostali relokowani, zmienił się rozstaw gości. Ewcia z mamusią przestawiły karteczki jak pojechaliśmy. Nasz przyjaciel prócz rodziców został bez wsparcia, przy głównym stole cała rodzinka panny młodej i jej przyjaciółki z partnerami. Dalsza rodzina pana młodego posadzona przy bocznych ławach, w tym rodzeństwo. Przyjaciół pana młodego z partnerkami czyli naszą ekipę wyjebano pod samą scenę w najbardziej odległa i najgłośniejszą część sali, koło dodatkowego stołu dla dzieci. Wszyscy byli zdegustowani łącznie z rodzicami i rodzeństwem Przemka, ale nikt o miejsce nie będzie rabanu robił, przełknęliśmy zniewagę. Żarcie było dobre, tradycyjne, wódka też dobra, kapela niczego sobie, świeżo upieczona pani doktorowa zadowolona. Po jakichś 2 godzinach jak sytuacja się rozluźniła. przesunęliśmy nasze stoły dalej od sceny, Przemek wziął Ewę pod rękę (wiele do gadania nie miała) i razem z rodzicami i rodzeństwem dołączyli do naszej gromadki, dalej już było fajnie, wesele trwało do 5 rano, były też w niedzielę poprawiny, powiedzmy że pierwsze negatywne wrażenia zostały zatarte..... do czasu. Na poprawinach Przemek wszystkim podziękował, okazało się iż prócz prezentów w formie przedmiotowej, w formie kopert zebrało się ponad 30 tysięcy więcej niż kosztowało całe wesele. Nie ma się czemu dziwić Przemek powszechnie lubiany, a goście po stronie jego rodziny i przyjaciół lekarze, przedsiębiorcy, dyrektorzy. Grosza nie poskompiliśmy do kopert. Przejdźmy dalej... tydzień po zaślubinach: Ewa oświadczyła że złożyła wypowiedzenie z pracy, przecież "nie wypada żeby pani doktorowa pracowała jako kucharka". Przemek machną ręką zaproponował nawet że opłaci jej studia , żeby się dokształciła, no ale kochanie kręciło noskiem że nauka też be. Żoncia szybko pociągnęła za kilka sznureczków i urobiła chłopaka, zrobił stałe zlecenie na swoim rachunku, żeby co miesiąc na jej rachunek płynęło 4,5 tysiąca, tak żeby Ewcia miała na swoje kobiece potrzeby. Jeszcze przed ślubem Przemek miał działkę budowlaną, świetna lokalizacja, sam grunt warty ponad 400 tysięcy, szykował się do budowy domu, fundamenty były gotowe rok wcześniej, media doprowadzone. Zaczęło się wałkowanie (przy aktywnym wsparciu teściów) o zrobienie współwłasności owej działki i parcie na jak najszybszą budowę domu. Ponieważ działka była darowizną od rodziców, a oni już zaczęli ogarniać w co syn się wpakował to kategorycznie stwierdzili że jeśli będzie chciał przepisać to odwołają darowiznę. Po tym zajściu nastąpiła zaciekła wojna między rodzicami Przemka i teściami. Oczywiście żona dawała wyraźnie do zrozumienia że nie są mile widziani u niej w domu (w sumie to mieszkaniu Przemka)............. Przejdźmy jeszcze dalej... miesiąc po zaślubinach: Zaczęło się kupczenie dupą, ograniczanie seksu, coraz to nowe wymagania. Ewa stwierdziła że nie będzie więcej robić laski bo "po pierwsze to niezgodne z religią katolicką , a po drugie upokarzające dla kobiety" - taka sytuacja ^^ - wiem to wszystko z późniejszych relacji. Równolegle zaczęła się eliminacja przyjaciół z otoczenia Przemka podaję przykład co mnie spotkało. Dzwoni do mnie Przemek że w stolicy miał stłuczkę, auto zostaje w warsztacie , i czy mógłbym podjechać bo ma kilka kartonów różnego sprzętu i nie zabierze się z tym pociągiem. Mówię ok , jadę akurat była sobota, miałem czas. Zajechałem pod wskazany adres, widzę Przemka z małżonką. Macha rękę mówi żebym otworzył bagażnik. Ewa pakuje się na siedzenie obok kierowcy, on ładuje już kartony. Mówię cześć Ewa, coś tam odburknęła. Wsiadł do auta z tyłu, pojechaliśmy do rodzinnego miasteczka, pogadaliśmy po drodze, tyle że małżonka była markotna. Dwie godziny po powrocie wyskoczyłem z kumplami na bilard i piwko, dzwoni kom., widzę Przemek, wychodzę z lokalu odbieram. "Stary Ewa powiedziała mi że nie powiedziałeś jej dzień dobry jak wsiadła, a jak ona się przywitała to powiedziałeś że z wieśniaczkami nie rozmawiasz, to prawda"? Normalnie aż się we mnie zagotowało. Mówię "chłopie nie powiedziałem dzień dobry tylko cześć Ewa, głośno i wyraźnie, ledwo odburknęła i jakiekolwiek inne rozmowy były już przy tobie" objaśniliśmy obustronnie sprawę, wróciłem do lokalu. Takich akcji i podobnych było kilkanaście (na zasadzie twoi przyjaciele mnie nienawidzą) względem różnych osób na przestrzeni kolejnych 2 miesięcy. ROZDZIAŁ III - cztery miesiące po ślubie, załamanie, konieczna pomoc Ciągłe awantury, ograniczanie swobody, brak czasu dla siebie, prześladowanie ze strony teściów, doprowadziły do załamania nerwowego, stany depresyjne, myśli samobójcze. Przemek zgłosił się do kolegi psychologa. Zaczął regularnie 2x w tygodniu chodzić na terapię, oczywiście Ewcia stwierdziła że chodzi na dziwki....... Po kilku wizytach zdecydował się też na kontakt z adwokatem. Zaczął powoli ogarniać w co się wpakował, złożył pozew rozwodowy. Pewnego dnia wraz z kilkoma kolegami, spakowaliśmy Ewę i wystawiliśmy jej rzeczy za drzwi pod jej nieobecność. Przemek zmienił zamki. Rozpętało się piekło, przyszła z policją, Ewa próbowała wejść do mieszkania siłą (przy asyście braciszków), przyjechał adwokat Przemka, wyjaśnił policjantom iż pani nie jest tu zameldowana, Przemek jest jedynym właścicielem nieruchomości, aktualnie leczy silną depresję, której główną przyczyną jest zachowanie małżonki, w skrócie nie ma chuja nie ma prawa wejść, policja nie ma też nic do roboty, niech wszyscy spierdalają z pod drzwi. Odcią jej też zasilanie comiesięczne rachunku, kasą. Później prześladowania wszelkiego typu (jak dostała info z sądu o złożonym pozwie), telefony, smsy, pogróżki, 2x "oszklone" mieszkanie. Ja cie puszczę z torbami, zdechniesz za to co mi zrobiłeś itp.... nie będę się rozpisywał. W każdym razie wielomiesięczne piekło. ROZDZIAŁ IV - rozwód, podział majątku, pobicie Rozprawa rozwodowa była długa, samo przesłuchanie wszyskich świadków odbyło się aż w 3 terminach, ze względu na ograniczony czas sądu i ilosć świadków. Na temat mojego przyjaciela powstawały niestworzone historie, nawet nie będę przytaczał. Na szczęście miał bardzo wielu świadków, którzy opisali patologiczne zachowania Ewy. Bardzo pomogła opinia psychologa, do którego uczęszczał na terapię. Sąd orzekł rozpad małżeństwa, z który odpowiada małżonka. Co do podziału majątku to na szczęście nic na nią nie przepisał, wszelkie nieruchomości, które posiadał nabył przed ślubem więc nie wchodziły do majątku wspólnego małżonków, wszelkie większe wydatki miał udokumentowane iż pochodzą z jego oszczędności (lokaty założone przed ślubem). Adwokat wykazł bez większych problemów iż bezrobotna małżonka nie przyczyniła się w żaden sposób do powstania majątku wspólnego. Do podziału zostało jedynie to co nabył po ślubie za gotówkę, większa lodówka, trochę mebli, Przemek stwierdził w sądzie że nie będzie o to wojował, żeby zabrała. Sędzia stwierdził iż małżonka i tak wyszła na tym dużo lepiej niż powinna i ma szczęście iż mąż nie chce zostawić jej z niczym. Więc Ewcia została z kilkoma meblami, kupą drogiej biżuterii, markowymi ciuchami i innymi prezentami z okresu narzeczeństwa i małżeństwa. Po rozwodzie odetchną, szczęście nie trwało długo, został mocno pobity przez byłego teścia i szwagrów. Gdy udał się do garażu zarzucili mu worek na głowę, obalili na glebę i został dotkliwie skopany. Pęknięte żebra, złamany nos, uszkodzony nadgarstek, kilkanaście szwów, 2 wybite zęby......... Oczywiście "za to z kurwy synu że zostawiłeś naszą siostrę". Twarzy nie widział, świadków nie było, na szczęście policja się wykazała znaleźli w aucie "teścia" zakrwawiony worek (idiota nie wyrzucił), przyznali się do winy, szwagrowie i teść oczekują na rozprawę, mają dozór policyjny. Wnioski: Reasumując: poważne uszkodzenia ciała, problemy ze zdrowiem psychicznym, strata kasy na adwokata, strata kasy wydanej na dziunię, pogorszenie stosunków z rodziną i przyjaciółmi. Niech to będzie przestrogą
  7. Pokorna serio czy jaja sobie robisz? - wy oczekujecie wsparcia, troski i szacunku - nie oferując w sumie prawie nic w zamian 1. facet ma wyjebane na wasze wsparcie, bo realnie w niczym nie możecie mu pomóc, kiedy facet potrzebuje wsparcia albo porady idzie do innego faceta i to tylko wtedy gdy jest przekonany iż ten może mu pomóc 2. troska - każdy facet troszczy się całe życie sam o siebie i najczęściej o was i potomstwo bo taką ma biologiczną rolę 3. szacunku - no jasne żeby kogoś szanować trzeba mieć za co (to że ktoś ładnie pachnie, wygląda i potrafi czasem dobrze zrobić nie jest powodem do szacunku), faceci bezkrytycznie darzący szacunkiem panie to zazwyczaj biali rycerze z wypranymi poprzez wychowanie mózgami 4. codzienna walka - jaka walka , my nie walczymy my normalnie pilnujemy żebyście nie odpierdoliły czegoś wybitnie głupiego (drobne głupoty dnia codziennego jesteśmy wam skłonni wybaczyć, takie z nas wspaniałomyślne istoty), ponieważ jesteście kłębuszkiem emocji, trzeba logicznego samca do nadzoru, to tak jak owce potrzebują psa pasterskiego, szczeka na nie i gania dla ich własnego dobra 5. spokój w związku = brak emocji = rozpad związku
  8. https://www.youtube.com/watch?v=XmX-NEdcWmI Co tu się rozpisywać.................. ruchałbym ^^
  9. Po światopoglądzie sądząc nie ma jeszcze trzydziestki, ale jest już na tyle blisko żeby odczuwać presję na usidlenie i rozmnożenie
  10. Ja nigdy nie twierdziłem , że Bóg nie istnieje, wręcz przeciwnie jak mnie ktoś pyta zawsze odpowiadam zgodnie z prawdą iż wierzę w jego istnienie. Uważam iż stworzył wszechświat/ wszechświaty i prawa fizyki i tyle w temacie, powoli to odkrywamy. Uważam też , że szczerze pierdoli go jak żyjemy i co robimy, w skali kosmicznej jedna ludzka jednostka jest tak mizernym bytem iż kurewsko egocentrycznym było by twierdzenie iż wielki stworzyciel się mną interesuje. Stworzył wszechświat i obserwuje jak wszystko działa, dla własnej satysfakcji, a na wszystko co rozgrywa się w mikroskali ma wyjebane nie obchodzi go gdzie pchamy kutacha, ani czy jesteśmy mili dla innych, czy dajemy na tacę. Wątpię też w istnienie życia po śmierci, w jakiekolwiek zachowanie świadomości.
  11. - gówno prawda, inteligencja jest jedną z najważniejszych cech przekazywanych potomstwu, szukasz możliwie najmądrzejszego (głupi nie zbuduje zasobów), najlepiej zbudowanego samca (chudy rurkowiec nie będzie atrakcyjny, no chyba że spełnia punkty 1 i 3 czyli ma int i zasobny portfel, wtedy przebolejesz że jest niewyględny bo i tak zapewni pozycję społeczną) , z jak największymi zasobami, natomiast dla kobiety musi spełniać warunek taki żeby był łatwym do manipulacji troskliwym misiem. Sama w sumie to pośrednio zauważasz w poprzednim poście "I dzieci musi lubić, warunek konieczny. Jeśli lubi dzieci, to jestem w stanie zrezygnować z kilku wymienionych wcześniej cech" czyli jeśli będzie chciał mieć potomstwo i posiadał zasoby na jego utrzymanie jesteś skłonna olać inne wady. To że jest inteligentny nie zabezpiecza go przed manipulacją, ponieważ 90% facetów (niestety albo stety jeśli weźmiemy pod uwagę kobiecy punkt widzenia) żyje według gównowzorców wpojonych im przez rodzinę/ szkołę/ media/ religię. I mimo wysokiej inteligencji, zaradności życiowej, wbija w toksyczne związki nie na swoich zasadach. - chciała bym związku partnerskiego - powielasz wzorzec stworzony przez neomarksistów i został ci wpojony przez społeczeństwo, który w gruncie rzeczy czyni kobietę nieszczęśliwą - ewentualnie lekkiej dominacji ze strony mężczyzny - twoja podświadomość pcha cię w stronę porządku pierwotnie naturalnego (może jest jeszcze dla ciebie nadzieja ) - Dodam, że bałabym się, że z mężczyzną "miętkim" stanę się ruzpuszczonym babsztylem - sama zdajesz sobie sprawę że z ciepłą kluchą staniesz się rozpuszczonym babsztylem, czyli po rozmnożeniu i uzyskaniu dostępu do zasobów, nie będzie miał nic do zaoferowania i wrócisz klasycznie do poszukiwania ,a że potrzeby biologiczne i społeczne będziesz miała już zaspokojone to znów będzie poszukiwanie emocjonalnego haju czyli "łobuz kocha bardziej" - to nie przypadki to wzór i przyszłość- każda dziewczyna to ciasto, z którego powoli wypieka się baba
  12. Widzisz poduszka, twój opis ideału to jest poszukiwanie samca rozpłodowca / opiekuna dla dziecka a w konsekwencji uwiązanego przy rodzinie woła roboczego. Czyli jest stereotypowy aż do bólu, pisze to bez szczególnej złośliwości, takie są fakty. Efektem takiego doboru partnera jest osiągnięcie tych wymienionych celów, później przychodzi znudzenie, kobieta staje się nieszczęśliwa i nie ma sama pojęcia czemu tak się dzieje. Ponieważ macie zaimplementowane przez naturę mechanizmy obronne, które nie pozwalają wam winić same siebie za błędne życiowe wybory zaczynacie winić partnera. Zaczynają się kłótnie, zdrady, oczywiście wasz umysł wszystko relatywizuje i dąży do pseudo racjonalizacji, zawsze winny jest ktoś inny, najczęściej partner, pojawiają się dziesiątki wymówek. Wasz instynkt finalnie prowadzi was do bycia nieszczęśliwą i co gorsze przy okazji czynicie nieszczęśliwym własne otoczenie. To tak na szybko, zresztą temat wałkowany na forum od dawna, choćby w felietonach Marka. Oczywiście nie winię kobiet za to jakie są, biologia i tyle, imperatyw. Typowo kobiece "rozumowanie", jak się coś kocha to jak można tego nie chcieć? Normalnie, tak jak można kochać psy ale nie mieć psa w domu bo nie ma czasu się nim zajmować, albo uważa się że ma się dla niego złe warunki bo np. mieszka się w mieście i nie będzie miał się gdzie wybiegać. Można kochać np. góry, ale nie wchodzić na ośmiotysięczniki bo ryzyko jest za duże. Widzisz poduszko, wy kobiety chcecie. Zawsze chcecie czy męża, czy dziecka, czy pozycji, czy przedmiotu, nie przejdzie wam nawet przez myśl czy powinnyście......... Jak ktoś stwierdza że coś kocha ale tego nie chce to wasz umysł tego nie ogarnia, z prostej przyczyny, kierujecie się emocjami nie logiką. Bez urazy i nie traktuj nazbyt personalnie, ja objaśniam działanie mechanizmu i tyle.
  13. - ja zawsze wymagam bo trzeba równać do góry nie patrzeć do dołu , jak czegoś jest mało to jest wartościowe, takie życie - wiem że jak dodam do siebie brak żony i dzieci to wyjdzie wczesna emerytura i ferrari - takie równanie - ja się martwię jedynie o siebie i swoje najbliższe otoczenie - mam paskudny charakter, jak bym miał dobry to bym nie ruchał - jestem czysty i schludnie ubrany (zazwyczaj), z ozdubek uznaję tylko zegarki (mam syndrom ministra Nowaka tyle że ja za swoje płace) - jestem przystojny - mam piękne brązowe oczy - jestem brunetem - okularów nie noszę bo wzrok mam ok, no chyba że przeciwsłoneczne - dzieci lubię, kocham i uwielbiam po prostu nie chcę mieć własnych
  14. No jak obejrzysz to pogadamy przy okazji dowiesz się jak szczegóły z życia się wyłapuje zimnym odczytem. I generalnie polecam inne filmy tego samego człowieka, np. "the heist" żeby poznać jak się ludzi programuje, tak to w kościółku działa, zasady te same.
  15. - czytanie myśli to prosty trik , tzw. zimny odczyt każdy zaawansowany iluzjonista czy psycholog to potrafi - nie znamy wszystkich księży ,część ludzi idzie do korpo bo wierzy że korpo działa dla dobra ludzkości a część robić karierę - kilku iluzjonistów było w dwóch miejscach na raz.... a dokładniej potrafią sprawić że ludzie tak myślą - w czasach Pio komunikacja radiowa/ telegraficzna była już wysoko rozwinięta tak więc nie widzę przeszkody żeby wiedzieć co się dzieje kilkaset kilometrów dalej Cały czas piszesz o mocnych argumentach, są mocne za to ty nie dajesz żadnych cały czas tylko mitologia/ przesądy/ strach/ idealizacja Polecam film messiah - derren brown i inne jego filmy Pio to przy nim mały modelarz, do obejrzenia na youtube po polsku
  16. Judaizm powstał długo przed chrześcijaństwem i jest w nim bardzo mało na temat boga i życia po śmierci, a kupa nakazów , które wspomagają budowanie dobrobytu. Trwa dłużej niż chrześcijaństwo, łupie kasę aż miło i nadal ma się znakomicie. - sam sobie odpowiedziałeś, żeby kasa zostawała w firmie, w korporacjach tak jest że większość kasy idzie wyżej na działanie organizacji, organizacja, która ma kasę będzie trwała póki ją ma nie ważne czy tysiąc czy dwa tysiące lat. Najstarsza firma rodzinna świata przetrwała 1428 lat, a my tu mówimy nie o małej firemce tylko o kościele będącym korpo o zasięgu globalnym - pokuta , śmieszne pokuta nie jest karą za przestępstwo jest pozrowaniem odpowiedzialności , żeby ciemny lud myślał że ksiądz przed kimś odpowiada Ty tak serio? znam kilku księży, mam wśród nich przyjaciół i niestety przypuszczam że statystyczny ksiądz rucha w życiu więcej niż ty. - kasa - pozycja społeczna - przynależność do dużej wpływowej organizacji = zwiększony próg bezkarności - zakazany owoc (ksiądz) działa na kobiety jak afrodyzjak - sutanna to dobra wymówka żeby ruchać ale się nie wiązać Oni nie ponoszą kosztów samotnego życia, wystarczy tylko że są dyskretni, mają więcej bonusów niż statystyczny Kowalski. Ja bazuję na faktach/ logice/ nauce natomiast ty na mitologii/ przesądach/ argumencie strachu/ idealizowaniu grupy społecznej. Niestety w takiej dyskusji nie można znaleźć linii porozumienia. - więcej ludzi widziało jak Coperfield lewituje i sprawia że przedmioty znikają, też zaświadczą z imienia i nazwiska, tyle że on nie wciska kitu że czyni cuda
  17. - zabezpieczyć się przed czymś na czego istnienie nie ma dowodów? To tak jak bym powiedział tobie jak co rano nie będziesz skakać na jednej nodze to ci uschnie wacek , ta sama zasada, rób co mówię albo będzie kara, to samo robią kulty wszelakie, rób co mówimy albo masz przesrane - gdyby ktoś mi powiedział że dojdzie do katastrofy samolotu , którym lecę olał bym go , chyba że miał by na imię Ahmed i detonator w ręce - powietrza nie widzę? czuję jego ruch, widzę je jak jest rozgrzane, zasysam je czyli czuję jak wciągam do płuc, jego istnienie i działanie jest naukowo udowodnione, ty tak serio porównujesz realne fizyczne zjawisko do opowiastek? - o jednorożcach i smokach mówi nie jedna książka , a nikt ich nie widział - żyjesz w strachu spreparowanym przez grupę z określonymi celami, nie moja sprawa , żyj jak chcesz Jak powstały tzw. nakazy religijne - znalazło się kilku mądrych ludzi, którzy (adekwatnie do swoich czasów i wiedzy oczywiście) doszli do wniosku iż np. wpierdalanie niektórych rodzajów mięcha jest niebezpieczne , bo choroby odzwierzęce (nie było metod badania mięsa, mikroskopów, testów itp.) ale jak ludzie chorowali od świniaków to zakazano jeść wieprzowiny. Wiele tzw. nakazów miało na celu podniesienie jakości życia, zdrowia, ochronę przed chorobami, wprowadzenie zasad higieny. Wiadomo medycyna była w powijakach więc trzeba było zapobiegać bo leczenie było cienkie. Dodano do tego podstawowe nakazy życia społecznego, nie zabijaj, nie kradnij - żeby można było stworzyć społeczeństwo - nie cudzołóż - proste testów dna nie było , a każdy facio chciał mieć jak największą pewność że dzieci są jego W sumie mógłbym rozpisać każdy nakaz religijny ale mi się nie chce. Wracając do sedna, ta grupa ludzi , która obserwowała świat i obczaiła trochę zasad jego funkcjonowania, postanowiła wprowadzić pewne reguły do społeczeństwa, w którym żyła, aby wiodło się lepiej. Jak skłonić ludzi do przestrzegania jakichś zasad? No to wymyślili iż jest to nakaz od boga i tak to poleciało, a jak nie będzie przestrzegany to bóg spierze nieposłuszne dupska. Później znaleźli się jacyś cwaniacy, dopisali kilka mistycznych bzdur i zaczęli na tym łupać kasę. - ja spotkałem kumpla , którego znałem w podstawówce i wyjechał z Polski do Niemiec w wieku 11 lat, dwadzieścia lat później spotkaliśmy się w hotelu w Paryżu na tej samej konferencji, szansa kilka tysięcy razy mniejsza niż twoje spotkanie z księdzem, a zmieniło to w naszych życiach tylko tyle że następnego dnia rano obaj mieliśmy kaca - sam sobie odpowiedziałeś bierzesz zbiegi okoliczności za "znaki" - jak komuś nie odrośnie ręka albo noga to cudu niema a i to prędzej osiągniemy przez rozwój medycyny/ nauki niż klechę z kropidłem
  18. Nie sądzisz że w chrześcijańskiej koncepcji Boga, wszechwiedzący i wszechobecny raczej wie co myślisz i czy żałujesz? Więc pomyśl tak serio czemu ma służyć spowiedź? - podpowiem tłusty kolo w czerni w konfesjonale zbiera info może jak jesteś szarym Jasiem to nie ma znaczenia, ale jak jesteś kimś bardziej znacznym to jego organizacja ma na ciebie haki i wiele przydatnych info o innych ludziach, których znasz, wchodzisz z nimi w jakieś interakcje. Informacje = władza i kasa, zobacz jaką kościół katolicki władzą i kasą dysponuje, z czego to się wzięło? Weź pod uwagę że ten kolo pracuje dla obcego państwa Watykanu, sakrament spowiedzi jest najlepszym środkiem wywiadowczym jaki wymyślono i jednocześnie najtańszym. - tracisz czasz na udział w tzw. wspólnocie - tracisz środki finansowe, a kościół je przejmuje - tracisz wolność osobistą bo musisz żyć według zasad nałożonych przez obce państwo - tracisz czas i energię na rozważania takie jakie w tym wątku na forum - żyjesz w strachu przed czymś na czego istnienie nie ma dowodu, a jeśli istnieje to nie ma dowodu że ci co żerują na twoim strachu mówią o tym prawdę - gównowniosek oparty na indoktrynacji , jeśli istnieje i nas stworzył to skąd wiesz w jakim celu i dla czego zakładasz że się będzie na nas za cokolwiek gniewał/ mścił ? - czy w ogóle chce abyśmy go czcili ? - czy chce abyśmy na to tracili czas, zasoby i myśli ? - może po prostu chce żeby jego dzieło się rozwijało i innego celu nie miał ? - pojęcie grzechu nie jest równorzędne z pojęciem zła, grzech oznacza postępowanie niezgodne z zasadami danej wiary - wcale nie oznacza to że postępowanie jest złe - nie oznacza też że jest nie moralne - strach ma zmuszać do postępowania według nakazów danej organizacji - kolejne gównozałożenie, nie ma dowodu że nasze postępowanie gdziekolwiek prowadzi i wykracza poza zależności ziemskiej egzystencji - nawet jeśli bóg nas stworzył nie znaczy że jest jakieś życie po śmierci - może jego pojmowanie życia jest na zupełnie innym poziomie np. czysto fizycznym i to jak zmieniamy stan skupienia (rozpadamy się po śmierci) w jego opinii jest kontynuacją naszego istnienia, a naszą inteligencję i osobowość tracimy, ale nadal istniejemy prawda? jako nawóz dla roślinek, jako pył, karma dla robaczków zmieniliśmy tylko formę skupienia, ale dalej składamy sie z atomów
  19. Ja nie wydaje i nie błagam o dymanie, nie chodzę za nimi, w moim przypadku jest dokładnie odwrotnie.
  20. Assasyn bo to jest tak że dla faceta egzotyka to są dalekie podróże , piękno przyrody, przygoda a dla kobiety kolorowy chuj między nogami.
  21. Cyganie to zawsze byli i różnie z nimi jest, np. w moim rodzinnym mieście mieszkają od pokoleń i nie ma żadnych koczowisk, patologii czy innego syfu, większość z nich to szanowani mieszkańcy, mają biznesy, eleganckie domy, dzieci się edukują, nie można o nic się przypierdolić. Ich domy się wyróżniają bo lubią takie pierdoły jak kolumny , rzeźby czy fontanny, no ale to ich sprawa na co swoją kasę wydają. Cyganki czasem jak są festyny czy inne takie, ubierają się kolorowo (głównie stare babcie) i idą powróżyć, za np. czekoladę albo 5 złoty wróżą z ręki lub stawiają karty, nie narzucają się nikomu, kto chce ten skorzysta , tyle w sumie z ich tradycji u nas zostało, stanowią atrakcję i tyle. Ja wiem że są miejsca w Polsce gdzie to wygląda inaczej, no ale wypowiedziałem się na temat własnego podwórka. Natomiast mamy niedaleko ośrodek dla uchodźców i się nie wypowiem na temat czeczenów bo było by to bardzo niepoprawne politycznie, możesz się domyślać. Narzucanie sie kobietom typu łażenie za upatrzoną cały dzień i nagabywanie, nie pomaga nawet tradycyjne polskie spierdalaj, często musi zainterweniować brat lub ojciec wtedy dociera. I ten przykład to akurat jeden z pomniejszych problemów.
  22. Nie za naszym tylko za anglików i francuzów, ja tam na nic nie przyzwalałem. To o czym, piszesz jest głównym powodem, dla którego siedzę w naszej "zaściankowej" "zacofanej" "ksenofobicznej" ojczyźnie , a nie wyjechałem w pizdu np. za ocean . Nie muszę czytać Assaynie, portale takie jak euroislam czy ndie przeglądam regularnie, sporo podróżowałem w ostatnich latach w obrębie Europy, głównie służbowo więc się napatrzyłem
  23. Ale nie mają bomb, maczet, kałaszy i nie drą ryja allahu akbar.
  24. Wiecie gdybym miał do wyboru stado pojebów z państwa islamskiego albo robactwo i krokodyle to chyba wybrał bym krokodyle
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.