Skocz do zawartości

scOOtt

Troll
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez scOOtt

  1. Rysiek masz racje ale nie do końca Gwint AP tam siedzi Już ją troszku podniosłem bo na nasze drogi to
  2. Po 11 latach użytkowania Fordzika Fiesty moim celem była zmiana auta. Zakochałem się w A4 B6 i tak oto wszedłem w posiadanie takiej sztuki:
  3. Ale ja też jestem osobą emocjonalną. W tej materii akurat po równo tak samo dajemy się ponieść emocjom. Początki były gorące Nauczyłem się w pewnym stopniu panować nad nimi i ona w tym temacie również poczyniła postępy.
  4. Ma gdzie wrócić - do rodziców. Decyzje podjąłem - najpierw rozmowa - spokojna, ale pewnie stonowanym głosem (jestem porywisty i nerwowy) wyartykułuję jej co mnie wkurwia na przestrzeni ostatnich dni, tygodni. Wezmę "kałacha" i będę napierdalał argumentami podpartymi sytuacjami, które miały miejsce i..... będę obserwował jej reakcje. Zapewne zacznie się struganie wariata, że ona najgorsza itp. Chuj mnie to interesuje - ma przyjąć do wiadomości konkretne argumenty, które jej przekażę. Jeśli tego nie zrobi sprawa prosta - do widzenia. Jeśli przyjmie do wiadomości to ja przyjmę w najbliższej przyszłości postawę oziębłego obserwatora i będę trzymał rękę na pulsie - następna taka akcja - koniec. Taki bynajmniej mam plan. Znając nasze charaktery może się skończyć tym, że wkurwię się - wyjdę na papierosa a dalszy ciąg zapewne już się domyślacie jaki będzie.... Co mnie przy niej trzyma: To, że z roli gospodyni domu wywiązuje się nie najgorzej. Ostatnio nawet zrobiła mi bardzo miłą kulinarną niespodziankę + dla niej - naprawdę było mi miło Zżycie się ze sobą dzieci - to, że się czochrają to standard. Rodzeństwo z krwi i kości często napierdala się bez opamiętania a tu pojawiają się pierwsze symptomy, że jedna idzie za drugą w sensie są za sobą. Kiedy mnie nie wkurwi swoim fochem lub dziecinnym zachowaniem - a tym samym mam dobry nastrój - ona też jest naprawdę w porządku. Nie ma ciągot do wyjść, baletów itp. Priorytet dla niej to dziecko + dla niej - szkoda, że nie podchodzi tak do końca jakbym sobie życzył do mojej córki - w sensie opieki nad nią tak jakby była w 100% jej. Moja córka wbrew temu co możecie sobie tu wyobrażać i po tym co napisałem ma z nią naprawdę w porządku kontakt. Czasem nawet kiedy ja nie mogę sobie z nią poradzić - ona wkracza do akcji i łagodzi sytuacje. Sex jest w dalszym ciągu okej - pewnie z inną smakowałby równie dobrze ale tutaj akurat nie mam co wybrzydzać. Choć ostatnio trochę oschła tłumacząc to moimi reakcjami na jej zachowania Coś tam by się jeszcze znalazło....
  5. Nie. Mieszkanie jest na mnie. Nawet nie jest zameldowana. Kolejny kwiatek: Parę dni temu była amba. Jej córka wymiotowała całą noc. Pojechaliśmy do lekarza. Stwierdził grypę żołądkową. To był weekend. Miałem akurat córę u siebie. Zadzwoniłem do ex z informacją jaką przekazał lekarz - powiedziała żebym odwiózł dziecko. Dostałem wiadro pomyj, od obecnej partnerki, że jestem na każde zawołanie ex, że jak córa miała załapać jelitówkę to już ją załapała nie ma po co na hurra jechać (byliśmy na weekend u jej rodziców). Wkurwiłem się. Bo na miejscu mojej ex, gdyby ona się dowiedziała, że taka sytuacja jest u jej byłego, który też jest w związku z dziećmi - to w trymigi kazałaby mu ją przywozić. Dopiero matka przemówiła jej do rozsądku. Przepraszam nie usłyszałem do dziś..... Kurwa w co ja się wpakowałem....... P/S Oby hormony które przyjmuje (sprawdzam bierze regularnie) działały bo dwa razy w niej skończyłem.....
  6. Sprawa dla mnie jest prosta. Oznajmiłem jej właśnie, że odbędziemy wieczorem poważną rozmowę. Przedstawię swoje argumenty, jeśli nie dotrze - podziękuję. Sprawa tyczy się jej "wyżej dupy noszenia niż głowy" i jej interesów i reakcji na konkretne argumenty w jej kierunku - jak dziecka dosłownie!. Tu jestem ja i moje dziecko. Chce z nią być ale ma zaakceptować pewne zasady. Cipka już dawno przestała mi smakować tak jak smakowała. Więc tutaj raczej nie ma argumentu. Baba w domu zawsze marudzić będzie - ale takie reakcje a właściwie ich brak na podstawowy problem zostawienia mojej córki z nią przez godzinę bo: "znów będzie jęczeć" no kurwa.... poszła za grubo. A kilka dni wcześniej kiedy również brałem córę - jej rodzice poprosili o pomoc w domu - pojechaliśmy i przez ten czas nawet swemu dziecku 15 min nie poświęciłem bo byłem zajęty pomocą dla nich. A córa przychodziła do mnie tuliła się - chciała uwagi.... Tatusiu kochany..... A tekst od panny: Lenka tutaj nie wolno (montowaliśmy TV i usilnie chciała sprawdzić i dotknąć) idź się baw do pokoju z Hanią.... Kurwa szlag mnie trafia teraz - przy tej sytuacji z mechanikiem i jej odpowiedzią.
  7. I tak się kurwa mać czuję - jak się to nie zmieni to będzie wypad i takie przesłanie jej dziś wyperswaduję !!
  8. Jak dobrze, że Google mnie tu przyprowadziło. Dziękuję Wam. Jak mówiłem na wstępie - uczę się. Teraz kwestia fundamentalna - chce jej wyperswadować: Rodzina jest dla Ciebie najważniejsza, tak? Dla mnie także ale chyba lekko się rozmijamy w pojmowaniu tegoż stwierdzenia - wg. mnie powinniśmy na sobie polegać i sobie pomagać a Ty dobitnie dajesz mi do zrozumienia, że liczysz się Ty i Twoje dziecko - gdybym ja Ci tak odpowiedział - embargo na sex i foch murowany - wkurwia mnie to ! proste? tak! ale słowami do niej nie dotrę Wczoraj na tekst "I znowu będzie wyła jak Ciebie nie będzie" odpowiedziałem jak wyżej okazując swoje wkurwienie. Chwile po tym złapałem za telefon - zadzwoniłem do dziadków czy mogę w tej sytuacji liczyć na ich pomoc - jak zawsze mogę - rozmowę słyszała. Tak więc po pracy g.15:00 odwożę ją do domu (spotyka się z psiapsiółą) i lecę po córę. Godzinę później mam umówionego mechanika - odstawiam auto i wracam do córy do dziadków. W domu pewnie będę wieczorem. Jak z tym nic nie zrobię to będzie się dąsać nie wiadomo ile..... Jak "ukarać" ją emocjonalnie i wyperswadować swoim zachowaniem, że takich reakcji nie chcę/nie toleruję
  9. Otóż to! Jako facet, chce odrobinę "wdzięczności" (może to złe słowo, ale chyba najbardziej oddaje) za to że zdecydowałem tak: Wiem o tym, przekonałem się na własnej skórze w tracie małżeństwa Tu sytuacja wygląda tak, że obecna partnerka stwarza pozory, że tak nie jest - słabo jej to wychodzi bo na każdym kroku się przekonuję, że działa tak samo jak każda inna. Chce być na piedestale, chce być najważniejsza itp, itd. Jak zaczynam wytykać w tonie: "Znam swoją wartość, związałem się z Tobą świadomie, z pełnymi konsekwencjami - mogłabyś to jakoś docenić a jak nie to zawsze możesz się spakować i wrócić do rodziców" - FOCHA się i jest gotowa do przeprowadzki. Później jednak szlocha, bo mnie jej brakuje. Gra na moich emocjach: "To ja będę musiała się tłumaczyć Hani, dlaczego wujek z nami nie mieszka i się wyprowadziliśmy" itp. A ja kurwa swojej córce nie będę musiał tłumaczyć dlaczego nie pojedziemy do Hani (tak, mocno się zżyły ze sobą mimo, że się czasem napierdalają ) i dlaczego cioci już ze mną nie ma - prawda ? Rozstała się ze swoim byłym bo chlał na potęgę. Do tego stopnia, że szczał we własne wyro. Ona po nim to wszystko musiała prać i sprzątać. Akurat w to wierze bo ma to udokumentowane (stanowiło to dowód w sądzie). Ogólnie to nie jest zła kobieta - jak każda ma swoje przywary. Ja gdybym może nie przeszedł z ex tego co przeszedłem - ubóstwiałbym ją i te jej foszki łagodził w zarodku. Ale niestety na kobiety patrzę inaczej po tym jak jedna, która miała być tą jedyną wyruchała mnie bez mydła. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że ostatnio w łóżku wieje chłodem. Mimo, że na początku chemia była a seks dawał nam obojgu zajebistą satysfakcję (teraz w sumie daje satysfakcję ale jest go w chuj mniej - niemalże muszę się prosić o niego (czego nie robię wprost) - a chciałbym czasem być obudzony lodzikiem ). Ona kwituje to: "zmieniłeś się, kiedyś byłeś inny, teraz widząc Twoje reakcje w pewnych sytuacjach mi się po prostu nie chce" (być namiętna i gorąca taka jak na początku) Krótko mówiąc (nawiązując do bajki jaką niedawno oglądaliśmy z dziećmi: "Kraina Lodu") skwitowałem: "Kurwa, ta cała Elza* jest "bardziej hot" niż Ty" - wszak nie będę tolerował zachowania tego typu: "Na seks muszę sobie zasłużyć" *księżniczka z bajki co to miała moc zmieniania w lód wszystkiego wokół
  10. Czołem Bracia. Wszedłem w związek z rozwódką z dzieckiem (imię jej dziecka: Hania). Sam jestem po rozwodzie. Córę (imię mojej córy: Lena) zabieram do siebie dwa razy w tygodniu. Co dwa tygodnie jest u mnie(nas)* na weekend. Staram się w tym związku mieć głos decydujący lecz jeszcze dużo pracy przede mną bo zachowania mojej partnerki często doprowadzają mnie do skrajnego wkurwienia. Jest to spowodowane naleciałościami z poprzedniego związku gdzie w głównej mierze odgrywałem rolę pluszowego misia oraz dziecinnym zachowaniem obecnej partnerki. Staram się znaleźć równowagę w relacji i swoim zachowaniu (reakcjach) na przeróżne gierki emocjonalne obecnej partnerki. Krótko mówiąc nie wychodzi mi to za dobrze. Często wkurwiam się jej reakcjami i ogólnie sposobem myślenia w danych sytuacjach. Często sam zarzucam focha bo nie chce mi się wchodzić w polemikę. Wolę się odwrócić na pięcie. Jej dewiza: "Rodzina jest dla mnie najważniejsza".... bardzo uniosłe stwierdzenie (o tym dalej). Córa moja należy raczej do niesfornych dzieciaczków. Swoją frustrację rozładowuje głównie krzykiem i płaczem, niejednokrotnie też wyładowuje się na wszelkiego rodzaju zabawkach itp. Częstokroć też krótko mówiąc przypierdoli Hani - jak to dzieci są o siebie zazdrosne - o mnie również Staram się nad tym pracować. Matka mojego dziecka wydaje mi się nie jest w tym temacie zbyt konsekwentna co nie ułatwia mi zadania. Lena ma 3 latka i 7 miesięcy - na jej zachowanie pewnie też ma wpływ to co się stało. Hania w grudniu skończy 5 lat. Problem w tym, że moja obecna partnerka krótko mówiąc foszy się o takie rzeczy jak: 1) Pojęcie wspólnoty - daje jej do zrozumienia, że widzę relacje tak, że żyjemy razem, wkładamy do gara razem ale grubsze decyzje finansowe (np. ostatnio zakup auta) biorę na siebie aby nie miała możliwości w razie czego wyciągnąć po to rąk. Kredyt na auto wziąłem na siebie, kupiłem, spłacam. Padło pytanie z jej strony czy wpiszę ją do dowodu jako współwłaściciela . Krótkie NIE z mojej strony. Wytłumaczyłem, że użytkujemy auto razem - w tygodniu w głównej mierze ona bo dojeżdża do pracy do sąsiedniego miasta - ale sprawa prosta: auto kupiłem ja i ja je spłacam i jest moje nie nasze. MEGA FOCH z jej strony, embargo na sex, dąsanie (takie reakcje w głównej mierze mnie ekstremalnie wkurwiają). Mieszkamy razem, rachunki wszystkie opłacam ja, mieszkanie jest na mnie. Ona robi zakupy tak samo jak ja - auto tankuje głównie ja. Ona ma swoje rachunki stałe (opłaca dziecku przedszkole, spłaca swoją pożyczkę, opłaca rachunek za swój telefon itp), ja swoje (wszelkie opłaty związane z mieszkaniem, kredyt, płace alimenty itp). Przyjęła taki stan rzeczy do wiadomości bo powiedzieć, że to zaakceptowała to gruba przesada. Praktycznie co miesiąc jest tak, że jej brakuje funduszy (zarabia sporo mniej ode mnie). Alimenty na dziecko dostaje od byłego. Stara się ich nie ruszać - chce odkładać, co jest dla mnie zrozumiałe ale nie bardzo jej to wychodzi ponieważ niejednokrotnie mnie też kasy brakuje i trzeba z tych pieniędzy korzystać. 2) Jak "Wy" (tak, wielokrotnie pije do ex - wplątuje ją w nasz związek) wychowujecie dziecko - ma pretensje do mnie o to, że moja córka jest jaka jest i ja nic z tym nie robię. Co jest dla mnie wręcz chore. Jestem wymagający. W stosunku do niej, jej dziecka i swojego. Niejednokrotnie było tak, że w sytuacji spornej między dzieciaczkami - zamiast ukarać (stronię od kar fizycznych jeśli chodzi o dzieci) obydwoje - karana była Lena. Bo uderzyła, bo rzuciła bo coś - nie patrząc na to, że często jej zachowanie było spowodowane reakcją Hani. To jest dla mnie chore - muszę w takich sytuacjach szukać złotego środka. Bo jeśli tak dalej będzie moja córa będzie mnie (nas) kojarzyć wyłącznie z systemem kar. 3) Jej idealizowanie własnego dziecka i nie panowanie nad swoimi emocjami - Wystarczy w pewnych sytuacjach, że coś powiem nie tak a nie daj Boże dam karę Hani - to później słyszę, że nie słusznie, że źle zareagowałem itp. FOCH. Staram się robić coś dla siebie - gram w piłkę w A-klasie co weekend w niedziele. Słucham oczywiście, że nie ma mnie pół niedzieli, że nie mam dla niej czasu, że to, że sramto. Kiedy proponuję - pojedź ze mną - jest fajna atmosfera, chłopaki też zabierają czasem swe żony i dzieci - nie była ani razu. I na koniec - mam umówioną wizytę u mechanika w dzień w który biorę dziecko - poprosiłem ją o to by z nią została na czas kiedy odstawię auto. Krótki komentarz z jej strony (który mnie wkurwił do granic możliwości): "I co ? Znowu będzie wyła jak Ciebie nie będzie" - pojęcie rodziny w jej mniemaniu. Skwitowałem to krótko: "ostatni raz Cię o cokolwiek poprosiłem, poradzę sobie sam" Ogólnie na wkurwie chodzę od rana..... *od początku dawałem jej do zrozumienia, że interesuje mnie niezależność(rozdzielność) finansowa co spotkało się z falą krytyki no bo: "nie nasze, tylko Twoje lub moje", "nie mamy wspólnych celów (finansowych) zapewne" itp.
  11. Również takowej poszukuje. Ta ze zdjęcia całkiem ciekawa - byle by nie z wełny i bez pasa z tyłu.
  12. scOOtt

    Reset mózgu

    Polecam - psychiczny też bardzo szybko wylatuje z bani Kwestia odpowiedniego nastawienia - ja po blancie dużo rozmyślam, zamykam się - wole sam w chacie sobie puścić bucha, wyłożyć się na kanapę, włączyć muzę czy cokolwiek i kontemplować
  13. Powiem Wam bracia, że im więcej czasu upływa tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zrobiłem dobrze. Powielają się też schematy, które tu Bracia opisujecie. Misio zły, bo misio zostawił, bo misio chciał żyć swoim życiem, a gdzie rodzina itp. ? No posrane w bani - dla mnie kurwa szczęśliwy związek to związek na zasadzie partnerstwa i zaufania - ograniczonego zaufania. Żadna kobieta nie będzie mi mówiła wprost co mam robić, ewentualnie mogę wziąć jej zdanie pod uwagę
  14. Takie też myśli siedziały w mojej głowie - dotarły do dolnej partii mojego ciała informując żeby wyluzował Aczkolwiek ta niewiedza jest silniejsza. Podbije następnym razem jak taka sytuacja się powtórzy - mam jeszcze problem z oceną takich kobiet - co im siedzi w głowach - tym samym zastanawiam się jak otworzyć rozmowę by nie wyjść na idiotę
  15. scOOtt

    Reset mózgu

    Panowie - na reset mózgu żaden alkohol - tylko dobry gibon albo buch z bonia i chill....
  16. Przy następnej sytuacji - nie czaje się - walę bo teraz mam poczucie i myśli - co by było gdybym podbił..... Na szczęście te laski tam podjeżdzają co jakiś czas więc może będzie jeszcze okazja do przekonania się jaki jest cel ich wizyt w tym miejscu Jak radzicie sobie z poprawnym otwarciem rozmowy z kobietą, którą widzicie po raz pierwszy... ?
  17. Czołem. Sytuacja z wczoraj. Siedzimy sobie na giętej z grilla przy jednym z przydrożnych budek. Zaparkowany biały golf, w którym nie wiadomo bliżej co robią dwie całkiem zdrowe samice. Siedzimy jemy, panny w aucie sprawiają wrażenie rozluźnionych, wychylają się przez drzwi itp. rzucają jakieś spojrzenia w naszym kierunku. Kiedy zdążyły się zorientować, że we trójkę obserwujemy co robią - speszyły się Jedna z nich co jakiś czas otwierała drzwi i wypinała swoje szanowne cztery litery w naszym kierunku (a miała czym machać przed naszymi oczami ). Po którymś razie wyszła - podciągnęła bluzkę pod stanik i coś tam wytrzepywała ze spodni Całe plecy odkryte, tyłeczek w sam raz - takie dobre 8/10 (siedziałem plecami jako jedyny więc nie zdążyłem się dokładniej przyjrzeć). Hasło - podbijamy do nich czy siedzimy ? Uznałem, że podjazd po tych ich ekscesach mógłby być odebrany jako akt desperacji, towarzystwo też nie bardzo garnęło się żeby podejść. Zjebałem bo sam mogłem podejść i zapytać chociażby co jest powodem ich obecności w takim miejscu i co powoduje że owa niewiasta tak trzepała swoja spodnie \ Jak Wy rozegralibyście tę scenę ?
  18. Temat zakończony a zachowanie, wręcz wulgarne, Panny tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że zrobiłem jak najbardziej słusznie.
  19. Wynik <0,100 Ciąży nie ma na to wychodzi.
  20. Najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłoby: brak ciąży i koniec relacji. Ale sytuacje mogą być różne - dlatego na razie na względnym spokoju podchodzę do tematu. Ale tak swoją drogą - rzeczywiście kobieta ma problem z emocjami....
  21. Macie wybór - jeździć na dwa domy do swoich dzieci, które z Wami nie mieszkają żyć życiem swoim (chyba jednak nierealne (?) już teraz wtorki, czwartki i co 2 weekend mam opiekę nad swoją córkeczką, a teraz następne widzenia - gdzie czas dla siebie?) lub ułożyć sobie z nią życie i jakoś próbować ułożyć pod siebie korzystając z rad Waszych. To opcja w przypadku potwierdzenia w 100% ciąży. Jeśli ciąży nie będzie to jestem Panem sytuacji... Nie wiem jeszcze co zrobię -będzie to w dużej mierze zależało od wyników badań.
  22. Jesteście niezastąpieni dlatego tak lubię to forum. Ta kobieta jest też po przejściach Panowie - ona myśli troszeczkę inaczej od kobiety, która jeszcze nie ma potomstwa. Pojawiły się u niej instynkty macierzyńskie i co za tym idzie inne potrzeby do zrealizowania których będzie próbowała mnie wykorzystać. To wiem. Ale spokojnie. Dziś prawdopodobnie poznamy wynik bhCG i oby był w przedziale od 0-10 Poza tym nigdy nie dała mi powodu do jakieś zdrady czy czegokolwiek. Przeszkadzały mi jej maniery w charakterze. Ogólnie to dobra kobieta jest
  23. Cała ta teoria jest niemożliwa gdyż z poprzedniego związku-małżeństwa mam córkę Niejednokrotnie spędzaliśmy razem czas.
  24. Do czego zmierzasz ? Do tego, że mogła to zrobić z premedytacją ? I przez moją własną głupotę, mam teraz sytuację jaką mam ? Bo nie liczyłem na siebie, tylko zaufałem jej ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.