Skocz do zawartości

deleteduser151

Starszy Użytkownik
  • Postów

    880
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser151

  1. Znowu to robisz. Jakimś cudem mężczyzna jest pozbawiony mocy sprawczej.Dla kobiety w analogicznej sytuacji nie miałbyś tyle litości. Nie musi, dopóki ona będzie ogarniać. Po drugie on ma wkodowane, że baba ma robić."Dziwnym trafem" leniwej nie wybrał, a to nie tak, że takich bab jest niewiele 😉 Po trzecie należy pamiętać, że ktoś taki ma szeroki zakres tolerancji i wystarczy w związku z tym minimum stabilizacji, by zacząć sobie odpuszczać i po prostu zaakceptować aktualny stan rzeczy. Jest się przyzwyczajonym do grzania tyłów i tyle. Widać to również po tym, że pozwala jej sobą tak pomiatać. To jest bardzo trudne do przeskoczenia mentalnie i łatwo jest widzieć w danej osobie jedynie ofiarę, kiedy rzeczywistość jest bardziej złożona. Jak faktycznie jest tam jakaś wrażliwość na drugiego,to jest szansa, że da się to jakoś przezwyciężyć. Jak sprawdzić czy tak jest? Zobaczyć czy dana osoba chce Ci pomóc, sama z siebie odwdzięczyć się. Jakoś zadośćuczynić jak się spieprzyło. Tylko, że dotyczy to OBU stron medalu Nikt nie mówi że masz nie mieć spełnionych potrzeb. O ile nie są wystrzelone w kosmos i jesteś otwarty na drugą stronę. Nikt nie mówi też że masz sobie ze wszystkim radzić. Czy to jednak jest naprawdę takie mission impossible i chciejstwo zarazem by, gdy wystąpi jakiś problem na drodze zamiast wygodnie odpowiedzieć "nie wiem" i czekać aż druga strona zajmie się rozwiązaniem- samemu wyjść z inicjatywą i spróbować się dowiedzieć? Nie podoba mi się w jaki sposób ona na niego patrzy, czemu kiedyś wcześniej dawałam wyraz. Nadal zresztą uważam, że to jest dobry, kochający mężczyzna, co nie zmienia faktu że dużo roboty przed nim. Nie dziwi mnie brak cierpliwośc maggiei i tchórzostwo ich obojga. Domy są wielokrotne wstrętne i jako dzieci nie mamy na to wpływu. Potem jednak dorastamy i sami decydujemy. Trzeba to sobie samemu otwarcie powiedzieć i w tym względzie zacząć od siebie wymagać dla własnego dobra. EDIT
  2. Ona chce miłości jako synonimu pożądania, tylko i wyłącznie albo jak ja to mówię full-pakietu obsługowego klienta: namiętności, bratniej duszy, bezpieczeństwa i czego tam jeszcze ludzie nie wymyślą. To jest mindset osoby przyzwyczajonej do brania. W momencie w którym druga strona chwilowo nie ma czegoś do dania wyraża się żal za brakiem. A miłość przede wszystkim od Ciebie wymaga. Ona tego nie chce, chce tylko by było jej dobrze, ba najlepiej. To jest model relacji w którym wrzucasz pieniążek i oczekujesz batonika, w tym przypadku najlepszego. Zdecydowana większość relacji tak wygląda. Z wielu powodów: 1) Na tym forum "beciak" to ekwiwalent frajera; kogoś kto nie ma prawdziwego pożądania kobiety ( co jest głównym kryterium podziału na jakość mężczyzn wśród samych Panów i tym samym potwierdzeniem swojej zajebistości. Drugim kryterium jest zasada " nieulegania wpływom kobiety" stąd ruch MGTOW, którego członkowie windują siebie wyżej w hierarchii od beciaków)i nawet o tym nie wie. Nieświadomie płaci on za iluzję miłości swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi zaś "frukty" zgarnia domyślnie ktoś inny, "lepszy". Jest to więc synonim największego upokorzenia w związku z czym należy tego unikać za wszelką cenę. W tym celu unika się "dostarczania pieniędzy" jako doraźnego środka zapobiegawczego. "NIe daję pieniędzy więc ona naprawdę mnie pożąda. A jeśli nie pożąda to przynajmniej nie jestem frajerem". Dąży się w ten sposób do sytuacji w której maksymalizuje się zyski a unika kosztów, zaś w razie niepowodzenia winnym jest druga strona.Kobieta która przyjmuje owoce pracy beciaka zasługuje na miarę cwaniary bądź nawet kurwy. Zapewnienie zasobów zaś to synonim utrzymywania szlaufa. Gdzieś wspominałam, że współcześnie roi się od prywatnych prostytutek 😉 2) Emncypacja mężczyzn, jako najprawdopodobniej zamierzony skutek uboczny wejścia kobiet na rynek pracy i przede wszystkim rewolucji seksualnej, zgodnie z zasadą "gdy mały (kobieta) może dużo, to w następstwie duży ( mężczyzna) może jeszcze więcej". Zarówno kobieta jak i mężczyzna są przede wszystkim wygodni i jeżeli nie mamy nad sobą ograniczenia ,wybieramy najczęściej komfort od wolności. Znakomita większość mężczyzn oczekuje dokładania się do wspólnego budżetu w porównywalnym stopniu co on, randki to wyjścia na piwo 😉,model płacenia za siebie jest powszechny, śluby odchodzą do lamusa i nie widać na horyzoncie zamiennika. To kobieta powoli zaczyna pełnić rolę "inwestycji", w rezultacie czego cały proces przyspiesza, bo to interesy mężczyzny mają być wpierw zrealizowane a one mają w większości przypadków charakter krótkoterminowy. 3) Mentalność " życia bez ograniczeń" jako synonim źle rozumianej wolności gdzie w rezultacie celebruje się życie w "autoświadomości", jest się "autonomiczną jednostką a miłość to w dużym skrócie zdanie: " Jeżeli mnie kochasz, to zaakceptujesz mnie takim, jakim jestem" tłumaczone jako: " Jeżeli mnie kochasz, to nie masz prawa niczego ode mnie oczekiwać". Autonomiczna kobieta jest kimś lepszym niż kobieta będąca zależną od mężczyzny w jakimkolwiek zakresie. Analogicznie z mężczyznami. Zależności są traktowane jednoznacznie jako zło, w tym oczywiście również te finansowe 😉 Akceptacja jako synonim tolerancji. No litości. Twoja była ma 70 lat czy była młodą, płodną Julką? 😉 Ile byś wytrzymał w białym związku i czy faktycznie Twój stosunek do ukochanej nie ulegnie zmianie? 😉 Bezinteresownie to kocha Cię Bóg, dlatego jego koncept jest tak potrzebny cywilizacjom. Ateizm skupia na doczesności i stawia człowieka w centrum, co na dobrą sprawę zniewala. Druga w kolejności jest miłość macierzyńska, która zbliża się w całkowitym oddaniu, jednak zaślepia. Na tyle definicji miłości, które tworzyłam sobie na przestrzeni lat dzisiaj mam myśl, że to czuwanie nad czyjąś samotnością.
  3. To jest obraz, przede wszystkim mało realny, bardzo idylliczny.Niemniej uroczy jak Twoje westchnienie o tym jak wygląda prawdziwe życie kobiecej kobiety. Te laski, to nie jest średnia krajowa. Z mojej perspektywy to wy jesteście do siebie bardzo podobni. Z gatunku "chcę ale nie mogę". Niedecyzyjni. "Kochanie, ja również nie wiem. Wiem jednak, że mam mądrego męża, który da sobie radę" Ot, coś w ten deseń. I czekasz na jego ruch, choćby nie wiem co. Nie bawisz się w robienie wszystkiego. Potem go chwalisz. Robisz jakieś dobre ciasto, byście mogli miło spędzić czas, by był doceniony. Pewnie z domu wyniósł, że kobita wszystko ogarnia a Ty go w tym utwierdzasz. Realizujecie deficyty i tyle. On też Ci powinien przykręcić śrubę z pewnymi zagraniami, ale znowu- skąd ma o tym wiedzieć. Ty masz więcej świadomości w tym względzie. Nie pozwalaj sobie na takie pogrywanie z jego uczuciami. Nic Ci takiego nie zrobił. Potrzebujesz sytuacji, w której zobaczysz, że możesz na nim polegać. Spróbuj takową stworzyć. Ale po co on ma pytać, skoro ona to ogarnie? To mieszanina lęków i wygody również, co by nie mówić.On nawet nie wie, czego ma się chwycić.
  4. W Twoich oczach, na bank. Tylko kogo, poza Tobą samym obchodzą Twoje oczy? W Modzie na Sukces więcej się działo. Ile razy Richard miał ślub z Brooke? @Hatme gratulacje Dobra, teraz już serio koniec. Podpisuję się pod odpowiedzią @sol
  5. Lol Przecież to kto inny/inni do Hatme "simpował" (-li), <choć w jednym, konkretnym przypadku akurat kolejność była odwrotna> xD ale to akurat nie dziwota, bo dziewczyna świetna z tego co widać Sorry za offtop, ale naprawdę @SzatanK to nie jest odpowiedź na wszystko co dzieje się w Rezerwacie delikatnie mówiąc xD Pomijając fakt, że robicie sobie z jego sposobu komunikacji wycieraczkę, to nawet brakuje pomyślunku, że faktyczna simpownia może czaić się gdzie indziej
  6. ? Ja uważam, że ona pochodzi z domu "silnych kobiet" gdzie kobitki robiły wszytko, bo musiały. Nie chciała go nigdy powielać, stąd jak przypuszczam ta silna gloryfikacją pieniędzy, bo to tu upatrywała rozwiązania tego problemu. To nie jest też nic nowego, bo to się u Maggie przejawiało od dawien dawna. "Po ojcu"- dobre. Ojciec tam pewnie (wybacz @meghan) podobnie jak u jej męża był ujmijmy, nieobecny. U niego imo rozwinęła się dodatkowo patologia, która zostawia pewne ślady i tyle. Wychodzenie z takich rzeczy zajmuje na dobrą sprawę pokolenia, a problem jest u dwóch osób bo takie osoby ZAWSZE nieświadomie się przyciągają. Większość osób powiela te schematy zupełnie nieświadomie i dopóki wzorzec jest w miarę normalny- to funkcjonuje ok. Mi jak już mówiłam gdzieś wcześniej do złudzenia przypomina to mój własny schemat wyniesiony z domu. Mama zignorowała "czerwone flagi" w postaci porąbanej synowej i teścia, który miał problem z najprostszą robotą a przy tym o ile pozwolił sobie wchodzić na głowę (i był z tego zadowolony, bo nic nie musiał)tak potem potrafił przylutować. Takie były zresztą wówczas standardy, w znakomitej większości przypadków. Czemu go wybrała? Bo sama pochodziła z dyrektywnego domu, podobnie jak u mojego ojca- zimnego w gruncie rzeczy, mimo zachowanych pozorów, gdzie jako osoba z najsłabszym charakterem, najbardziej uległym miała stawiane bardzo konkretne wymagania, nauczyła się konkretnej roboty, a jej ojciec był wobec niej (jak i reszty dzieci, poza najmłodszą córką, która miała jego charakter(miał swoich ulubieńców)) po prostu zimny. Plus taki, że robił "to co do ojca należy", był wierny no i babcia go za to uwielbiała. Robiła 80% rzeczy a dziadek zajął się ogólnie pojętą "decyzyjnością" i prowadził, do tego stopnia , że żadna z osobowości tych dzieci nie rozwinęła się prawidłowo, poza najmłodszą córką nie było mowy o ciepłej i bliskiej relacji z własnym ojcem, w związku z czym nie było jak kształtować tej kobiecości i faktycznie bliskiej relacji, która imo jest największym kapitałem człowieka, z perspektywy czasu. Mój tata "rokował", głównie dlatego, że jego babcia pomagała w jego wychowaniu plus w jego przypadku dużą rolę odegrał kościół (który odgrywał rolę ojca, uczył wartości) no i czasy gdzie człowiekiem dojrzałym stawało się szybciej, bo się musiało. Pomogła mu jeszcze jego wrażliwość. Jako rodzina nie uniknęliśmy jednak konsekwencji wspólnie wybranej drogi naszych rodziców gdzie jedno i drugie było tak "wkopane" w ich systemy rodzinne i kompletnie niezainteresowane wyjściem z roli "dziecka", które zarzuca drugiemu dokładnie to samo. I nie ma w tym nic dziwnego, bo oni są do siebie bardzo podobni. Ludzie ogólnie dobierają się na zasadzie podobieństw i tylko czas pokazuje, czy są to podobieństwa w negatywach czy pozytywach. Czy widzą możliwość zmiany, czy zasłaniają się egoizmem, jako mechanizmem obronnym, chroniącym przed poznaniem swojego ja. Zresztą, ja ogólnie uważam, że zdecydowana większość (jak nie wszystkie) dysfunkcji bierze się z braku miłości. Ja nie doradzam rozwodu, bo dla mnie to nie jest powód, żeby wszystko przekreślać- choćby z tego względu, że jest całkiem prawdopodobne, że ten schemat się powtórzy. @meghanIdźcie do dobrego terapeuty, razem i osobno.
  7. Ale co jest beciakowatego w tym, że kobieta chce założyć z danym facetem rodzinę a on mówi ok, a następnie po prostu realizuje plan? Jeżeli i tak miał to w planach z tą kobietą tylko później? 😀 Kurna, dobrze że ta babcia to od strony żony była, bo tak to pewnie byłby simpem do kwadratu 😆 Dośpiewuje sobie, ale z tych wszystkich zebranych tutaj myśli wynika że męski facet to facet, który zawsze stawia na swoim xD Czyli patrząc moim oczami jako baby- mentalny nastolatek 😆 Jak coś to tak się podśmiechuję tylko, żeby się jakiś Alpha nie dosrał 😀
  8. Abstrahując od całej tej historii- zadowolony ze swojego życia rodzinnego facet (tak wynika z rozmowy z Maggie, tego jak się zwierza itd), który kocha swoją żonę na tyle mocno by chcieć z nią założyć rodzinę, nawet jeżeli nie miał tego teraz w planach to simp? I skąd myśl, że u tej kobiety to jest "checklista"? To pragnienie nie pojawia się przy każdym facecie przecież 😆 Nie pytam złośliwie, ale w sumie co to znaczy, że facet jest męski oczami Panów? Jaki jest wzór, obraz i jak go przełożyć na opowieść maggie? ? Ponawiam co wyżej. Ja nie ogarniam tego sposobu myślenia. Myślę, że gra albo już tak przywykł do tego że dostaje opierdol 😉 Nie wyżywaj się na nim, bo nie pasuje Ci do wizerunku siebie jaką chciałabyś być. Pokazuj mu to, co w nim dobre. Sobie podobnie. To Twoje pragnienie by być jak Lejdi Pejdi jest stratą tej kobiety, która w Tobie jest.
  9. Fuj, zdecydowanie nie, będzie coś takiego Spoko , ja lubię minimalizm do przesady+ elementy retro czy loftowe. Niestety nie mogę wybrać koloru klamek (tzn mogę ale to miesiąc czekania na który w mojej sytuacji nie za bardzo mogę sobie pozwolić To co teraz pokazałeś, jest o wiele lepsze (moim zdaniem)od pierwszego i idzie w stronę rustykalnych klimatów. Mówiłam już, żebyś sobie zerknął, bo Cię ewidentnie ciągnie w tę stronę Nie ma górnych półek , więc dla mnie na plus, od razu się przestrzeń otwiera. Ja mam bzika na punkcie zielonych kuchni, zielonych (oraz szklanych bądź drewnianych) stołów i zielonych drzwi np. coś takiego , jak przedstawione jako tło nagłówka w tym artykule: https://czasnawnetrze.pl/wnetrza/pomieszczenia/kuchnia/52985-zielona-kuchnia-pomysly-na-aranzacje Prawda, ale jestem w bloku, to tu nie przejdzie Rozumiem. Z tego co zauważyłam, to powoli wprowadzają takie rozwiązania w nowszym budownictwie, gdzie zazwyczaj budynki nie przypominają wieżowców (i dobrze bo ten widok brzydzi każde miasto , które nie jest gigantyczną aglomeracją, a takich w Polsce nie ma) Dwa lustra na wejściu, jedno duże w sypialni naprzeciwko łóżka i jedno duże naprzeciwko prysznica : ) Fajnie. Duże lustro naprzeciw prysznica- tu się robi wybitnie fajnie , choć zależy jak wielkie to lustro , mi się podobają "większe z średnich rozmiarów" Nie lubię szafek naprzeciw łóżka, wolę jak są z boku- no ale to już pierdoła, która zależy od rozmiaru i ustawności pomieszczenia
  10. Jest ok, jak na moje "standardy" poprawnie. Największy plus. Nic nie dodaje tak przestrzeni jak duże okna. Najlepiej, jeżeli również w poziomie są jak najdłuższe, niemal do podłogi. Żeby podbić ten efekt możesz np. zamontować szafki z lustrami po przeciwległej stronie. No i posiadanie okna w łazience to duży plus, bo te pomieszczenia zwykle rażą klaustrofobią TAK ❤️ Białe, ewentualnie lekko szarawe ściany podobają mi się najbardziej. Dodają przestrzeni, są eleganckie i ponadczasowe. Minus- szybko się brudzą Będę szczera- nie podoba mi się ta podłoga. Dla mnie jest brzydka 😆, bardzo ciemna i w pierwszej kolejności patrzę na nią a nie na mieszkanie jako całość. Mało tego- dopóki przestrzeń jest otwarta i spora, to jeszcze jest ok. W przypadku mniejszego pomieszczenia, przy większej ilości rzeczy to będzie wizualnie męczyć. Jak lubisz kontrasty, to nie lepiej zaszaleć na kolorystyce mebli? Ja uwielbiam białe podłogi (ale są cholernie drogie zazwyczaj : zobacz jaki efekt robi biała (albo po prostu jaśniejsza podłoga) https://zszywka.pl/p/biala-podloga-w-mieszkaniu-madziofp-17493404.html Analogicznie z drzwiami- wyglądają po prostu źle. Jakkolwiek wybierzesz, pamiętaj by drzwi i podłoga były w zbliżonej kolorystyce, na plus jak drzwi są trochę jaśniejsze. Najbardziej na drzwiach podoba mi się kolor zielony, ale to raczej nie na mieszkanie, tylko dom Złoto wygląda schludnie i elegancko przy czerni (lub na przykład ciemnej zieleni)- np. tutaj w przypadku kuchni: https://treehouse.co/uploads/czarna-kuchnia.jpg Moim zdaniem, brąz (zwłaszcza taki nasycony) "nie dźwignie" tego koloru; złoto jest bardzo wymagające i w efekcie wyjdzie kiczowato. Miedź lepiej się sprawdzi. Kuchnia jest bardzo poprawna i nijaka. Może być. Jak podobają Ci się wschodnie motywy- zobacz na propozycje kuchni rustykalnych. Tutaj bym zaszalała z kolorem- np. rustykalne kuchnie świetnie sprawdzają się w niebieskich odcieniach. Poza tym podobają mi się kuchnie ciemnozielone (wyglądają klasycznie i nie nudno) i czarne właśnie. Nie wiem ile masz sprzętów, ale mi kompletnie nie leżą szafki u góry- wolałabym rozwiązanie loftowe, czyli dodatkowy blat, gdzie możesz usiąść, wypić kawę i mieć dodatkowe półki pod spodem. To wygląda spoko. Chociaż u mnie największą miłością cieszą się te kuchnie nowoczesne, ale to raczej nie będzie Ci się podobać. Wszystko to jednak zależy od planu mieszkania - rozmieszczenia pomieszczeń i metrażu, którego nie podałeś. Pooglądaj sobie Szelągowską i zobacz jakie rozwiązania wprowadza Znowu- zależy od metrażu i rozmieszczenia, ale jeżeli jest to "nieco" to raczej nie powinno być widać EDIT: Gratuluję mieszkania
  11. To jest w ogóle ciekawe zagadnienie. Zawsze mi przychodzi do głowy taki Kant, czy Tesla*, którzy najprawdopodobniej nie wykazywali większego zainteresowania sferą seksualną. Kant bodaj umarł jako prawiczek. Takich badań chyba nie ma, ale jednym z czynników, który odróżnia człowieka od reszty zwierząt jest zdolność jako takiego kontrolowania popędu seksualnego. To może zabrzmieć wrednie, ale zwykle jak widzę kogoś zdominowanego myśleniem o seksie to najczęściej dana osoba ma problem z abstrakcyjnym myśleniem. To jednak tylko głupia obserwacja. * tak słyszałam o tym, że podobno był gejem IQ w granicach 120-140 to nie jest nie wiadomo co, lol Fakt jest jednak taki, że nawet w głupich testach MBTI, INTJ u kobiet to najrzadszy wynik, bodaj 0,2%. Drugi w kolejności jest INFJ u mężczyzny- 0,5%.
  12. Jak rozumiem to mówisz o kobietach? Jeśli tak to się zgadzam. No to się nie zgodzisz, bo mówię o obu płciach. Ale jak Cię to pocieszy, to ujmę to w ten sposób- młode laski są w tym aspekcie nieznośne i przodują. Panowie doganiają je gdzieś po 30tce.
  13. A co Ty możesz oceniać innego na Cupid poza wyglądem? Lol, wiadomo, że kobiety mają inną strategię niż mężczyźni. My nie idziemy na ilość. Myślisz, że kobiety bezmyślnie dają "wszystko na prawo" by zwiększyć możliwość zaruchania? Wiadomo, że z tego można uroić tezę, że mężczyźni mają większą tolerancję na fizyczność. Czy to oznacza, że każdy z tych facetów chętnie zwiąże się z każdą z tych kobiet? No nie. I Sam zauważyłeś z resztą na czym polega FWB- na związku szarej myszy, która myśli, że seksem urobi faceta sytuowanego wyżej od niej Już dawno jest wiadomo, że ludzie wiążą się na podobnym poziomie atrakcyjności, tylko po prostu nie odbywa się to jak w bajkach Disneya. Ktoś przeciętny może sobie marzyć o kimś znacznie powyżej swoich możliwości, ale to raczej pozostaje w świecie imaginacji. Po pierwsze osób bardzo atrakcyjnych jest niewiele, po drugie one również chcą dla siebie jak najlepiej. Posługując się tutejszą nomenklaturą: najszybciej wiążą się 9 z 9tkami, potem 8 z 8kami itd., tylko tempo coraz bardziej zwalnia. Poniżej piątki (która umownie jest przeciętnością) zaczyna być naprawdę duży problem, bo dajmy na to 3 i 4 jest statystycznie mniej niż 5tek, no i druga 4ka nie pociąga, bo mamy "porównanie" z lepszą ligą, która dosłownie otacza. A to, że dzisiaj każdy przeciętniak ma się za chodzącą zajebistość nie pomaga. Ot, tyle.
  14. Też nie palę zioła. Papierosów też nie palę. 😉 Retinoidy biorę co jakiś czas, podobnie jak staram się wysypiać, robić posty i często spacerować (i jeszcze inne głupoty). Skóra nie schodzi mi płatami, wygląda ładnie i zdrowo. Nie bawię się w przekonywanie kogokolwiek, bo doskonale wiem, że to nie jest zabawka 😉 Ludziom szkodzi duża ilość roboty w postaci nadgodzin (albo dodatkowych projektów)ale godzą się na to bo mają dzięki temu więcej pieniędzy czy też mogą wspiąć się wyżej po szczebelkach kariery. Każdy w życiu coś wybiera i niestety bez ryzyka nie ma najczęściej szampana 😉 Retinoidy to nie jest aż tak dramatyczna rzecz. Jak ktoś ma naprawdę ciężki trądzik to jest to często jedne z nielicznych, skutecznych narzędzi do zwalczania objawów co pomaga normalnie wyglądać i tym samym pozwala na lepsze funkcjonowanie. Jest to dobrze przebadana grupa związków o konkretnym działaniu, dlatego są one dostępne głównie na receptę i dla Twojej wiadomości-coraz mniej dostępne, bo koncernom nie w smak jest by te tanie i skuteczne "preparaty" były w twoim zasięgu i tym samym ograniczały ilość innych cudownych kremów, na których bije się krocie. Nie zliczę ilości reform jakie rynek konsumencki przeszedł w tym zakresie. Ludzie kupują gdzieś po jakichś "bangladeszach" produkty z tretinoiną, bo nie godzą się na kupno "bezpiecznych" preparatów, które wielokrotnie nie robią nic. Te dopuszczane bez recepty mają minimalne stężenie i naprawdę nie zrobisz sobie nimi krzywdy, jeśli masz trochę mózgu ;). Najlepsze w tej kategorii produkty jakie ma bodaj Medik8 czy SkinCeuticals kosztują krocie i nie podrażniają w żaden sposób. Możesz przeżyć za 4 tysiące miesięcznie, ale lepiej jest mieć 7 tys. niż 4, prawda? Czujesz się lepiej, bezpieczniej, na więcej możesz sobie pozwolić a i na starość więcej odłożysz. Różnicę między 17 tys. a 20 tys. już się tak nie odczuwa. Jak jest się facetem to można na to patrzeć jak na fanaberię, bo to tylko zmarchy, które u Was i tak pojawiają się później i nie mają aż takiego znaczenia. Na podobnej zasadzie mogłabym jako niska laska patrzeć na perypetie niskich facetów i ich ubolewanie jak na idiotyzm. No przecież to tylko wzrost. Niemniej, wiem doskonale że to minus, podobnie jak u kobiety oznaki starzenia. Akceptuję, to co muszę zaakceptować. Tego jeszcze nie muszę 😉 Jesteśmy próżnym gatunkiem. https://youtu.be/dqkt9rYtt2Q Co to za określenie? 🧐 Pinda- próżna baba, której zdarza się zadzierać nosa. 😉
  15. @AmperkaZ wiekiem najczęściej kręgosłup moralny zaczyna się kruszyć.
  16. Lubię ten blog, jest (albo był) jednym z najlepszych źródeł informacji w tej tematyce jeżeli chodzi o polskojęzyczny internet. Retinoidy nie są idealne, ale są IMO najlepiej przebadane w tej tematyce- dlatego właśnie możesz usłyszeć tyle ostrzeżeń;) Niestety, autorka nie aktualizuje już treści nad czym jako pinda ubolewam, bo w temacie retinoidów i ich pochodnych dużo się wydarzyło Jak jakaś laska bierze się za pochodne witaminy A, to raczej wie, że na czas ciąży trzeba odłożyć. Życzyłabym podobnej świadomości w przypadku ciężarnych pijących alkohol 😀 Głowa siwieje, dupa szaleje 😉
  17. Dokładnie. Nie ma się co ekscytować takimi farmazonami, równie dobrze możemy cytować Bravo Girl;)
  18. Co za bzdura, trzeba być świadomym złych cech aby w ogóle moc w stanie je poprawić. Odcięcie to ucieczka od problemu. Same nie znikają Mówimy o tym samym, tylko, że z pozycji osoby, która próbuje się zmienić istotnym jest by złe cechy nie negowały całości persony. Wiele osób ma z tym problem, zwłaszcza jeżeli nie potrafią siebie kochać instynktownie, co przecież naturalnie koliduje z powyższym problemem. Musisz mieć chęć do zmian, a z pozycji myślenia o sobie jak o gównie tego nie dokonasz, możesz co najwyżej maskować objawy. Pragnę zwrócić uwagę, że "odcięcie" umieściłam w cudzysłowie
  19. O matko, tylko nie to. To są często ludzie po przejściach, którzy często potrzebują takiego wręcz nienaturalnego oczyszczenia. Religia jest do tego świetnym narzędziem, bo ona naprawdę wymaga pokory a jednocześnie daje przestrzeń do "odcięcia" tych własnych najgorszych cech czy nawyków bez potępiania siebie samego jako całości. To daje możliwość przemiany. Dla kogoś obok to jest wręcz dziwne, pozbawione życia. Pomaga myślenie nie jak o chodzących ideałach (co poniektórzy zwolennicy jak i przeciwnicy lubią uskuteczniać), tylko jak o trzeźwiejących ćpunach, którzy podejmują drogę wyjścia z nałogu. Takim raczej też zakaże się odgórnie uprawiania ziołolecznictwa, imprez itd. Drugą możliwością, wcale nie rzadziej występującą jest masa napuszonych indywidualności, która bardzo potrzebuje świecić swoją moralnością i w ten sposób się spełnia (Boże, jeśli jesteś, strzeż przed takimi babami ;). Ewentualnie w tej grupie rozpoznaję też grupę osób zawiedzionych Stwórcą, sobą i wszystkimi wokół, więc podejmują jałmużnę jako formę zapłaty za którą spodziewają się określonych rezultatów. Innymi słowa przedmiotowe podejście. To zazwyczaj sezonowcy, do następnego momentu beznadziei. )W tej grupie nie ma nic innego jak pycha i mówiąc wprost to zwykli toksycy. Unikać za wszelką cenę. Jest pewnie i mała grupa ludzi, którzy świadomie wybierają takie życie i ich decyzją nie kierują deficyty wszelkiej maści. Miałam takie przeczucie co jednej osoby w całym swoim śmiesznym żywocie. Ten ksiądz był zarazem dziwny jak i normalny. Nie wiem jak mam to wytłumaczyć. Ludzie przynajmniej go tolerowali, a to dość ważne tej robocie i co ważniejsze nie dało się tego wytłumaczyć charyzmą, bo nie miał jej za grosz. Intuicyjnie czułam się przy nim bezpiecznie, zupełnie go nie znając. Sama bym w takiej nieustającej pozie samoumartwiania nie dała rady.
  20. Nie, nie pochodzi. To jest trochę przerażające jak się ten katolicyzm odbiera, głównie właśnie przez myślenie o skrajnościach. Zabawne, biorąc pod uwagę, że z tych wszystkich odłamów katolicyzm jest najbardziej liberalny To jest myślenie kogoś ze skrajnie dysfunkcyjnej rodziny i nie mówię tego złośliwie, niezależnie jak to będzie odbierane. Ktoś z rodziny tradycyjnej, funkcjonującej w normie owszem będzie chciał kontynuować tę drogę ale nie będzie musiał się do tego tak przekonywać na drodze powiedzmy, świadomej. To się po prostu będzie działo niejako bez jego udziału, nie wiem jak mam to wytłumaczyć. Do tego nie będą zazwyczaj w tym tak bezkompromisowi. Oni wiedzą, że granice owszem- nie są płynne, ale są elastyczne. To nie funkcjonuje jako uświadomiony dogmat, który ciągle trzeba sprawdzać. Ludzie z rodzin dysfunkcyjnych mają z tym problem i religia działa tu jako narzędzie kontroli siebie samego. Nie ma w tym nic złego, tylko ktoś z boku widzi, że to skrajność. Albo inaczej- jak zjesz za dużo słodyczy, to nie masz ochoty zjeść marchewki, choć ta jest zdrowa. Masz ochotę nic nie jeść. Żeby nie było mam ojca, który funkcjonuje na podobnej zasadzie. Ten nienaturalny, lekko świętoszkowaty ton jest czasami bardzo trudny do życia i szczerze mówiąc istotnie denerwujący. Taka osoba jest kochana i się stara, ale imo wymaga to naprawdę wiele cierpliwości i akceptacji od osoby obok, z czego wielokrotnie Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, bo jak każdy porównują to co sami znają.
  21. To jest ta mało przyjemna część babskiej natury, ale obawiam się, że coś takiego w kobiecie (zwłaszcza, jeżeli ujmijmy aspekt kobiecości jest źle pojmowany, a to częste, bo nigdy jakoś bardziej się się nad nim nie pochylano) jest. I to jest ważne do rozróżnienia w przypadku obu płci- kobietę może pociągać władza- jako coś co dostajemy "z góry"- coś co sprawia, że mamy przekonanie o własnej zajebistości, która była w nas od samego początku i jest (władza oczywiście) tego potwierdzeniem, nie zaś wynikiem. Dokładnie w ten sposób- kobieta poprzez władzę szuka potwierdzenia obrazu, którym ktoś zachwiał wcześniej. Główną motywacją jest chyba strach. U mężczyzn z tego co zauważyłam funkcjonuje to trochę inaczej- on ma potrzebę autorytetu, czyli władzę, którą zdobywamy "od dołu", którą "ktoś inny nam nadaje". Dlatego Panowie tak jęczą o ten podziw. Oni mają potrzebę uznania od świata, od kobiety- że są godni, że mają Twoje zaufanie. To jest zabawne, bo kobieta u władzy ma trochę inny, w gruncie rzeczy- buntowniczy attitude. "I don't care", stawię czoła wszystkiemu sama, nie potrzebuję waszych rad etc... ta władza to dla niej jakiś rodzaj "uwolnienia z kajdan" i gruncie rzeczy jest postrzegana- bardzo egoistycznie. Można tu przebierać w historii kobiet, które realnie rządziły, można przebierać w mitologii, biblii czy innych tekstach kultury, które z jakichś powodów dają kobiecie zwykle albo bardzo pozytywny bądź negatywny odbiór, zaś u mężczyzn imo kładzie się nacisk na rolę jaką pełni. Weź np. jakieś nowsze piosenki Disneya, z którymi dziewczynki silnie się identyfikują, bo to trafia do nich emocjonalnie: https://www.youtube.com/watch?v=mw5VIEIvuMI https://www.youtube.com/watch?v=L0MK7qz13bU
  22. 🤣 😆 Na forum to na pewno 😆 Co do pochwał: Panowie mają tę iskrę szaleńskiego geniuszu, której nie sposób nie kochać. Wariaty ❤
  23. Serio? Nie chcesz tracić z nimi kontaktu? Pierwszy Tobą manipuluje i używa Ciebie jako sposobu do zemsty na tym durniu, któremu obrabia tyłek. Drugi nie ma problemu chędożyć laski swojego kumpla. Skąd wiesz, że nie zaczęli wcześniej? Tak? A pokazywanie Smsów czy wiadomości na jakimś portalu, które miały za zadanie ośmieszenie go (a kumpla postawić w roli ofiary) to co jest jak nie obrabianie tyłka? Zacznij myśleć o swoim interesie w pierwszej kolejności, bo Twoi koledzy się nie patyczkują. Ewidentnie widać, że w paczce zajmujesz trzecią pozycję na trzech startujących ;) To nie Twoje gówno, więc się sprzeciwiaj jak każą Ci je wąchać ;) P.S. Laska rozgrywa Was jak chce. Gdyby nie to, że staram się postępować moralnie, to kibicowałabym jej, bo ma mózg i umie go używać. Kto jak kto, ale ona sobie rączek nie pobrudzi, co innego jej rycerze ;)
  24. @meghan Ja to rozumiem. Moja mama też obiektywnie robiła i nadal robi więcej od mojego ojca. Ona pochodziła z domu dysfunkcyjnego, gdzie była nauczona tylko roboty (i to naprawdę konkretnej) i bezwzględnego posłuszeństwa- co skutkowało brakiem decyzyjności. On pochodził z domu, w którym żona (mająca wybitnie przesrane życie od dziecka) musiała dosłownie wyganiać własnego męża do roboty- był stróżem, a nawet tego nie chciało mu się robić. Nietrudno domyślić się jakie wzorce odziedziczył mój ojciec. Beznadziejne, o ile w ogóle jakieś. Też całe życie jest "poza materią" i kompletnie nie widział sporej ilości ujmijmy "niedogodności" jakie miałyśmy, zwłaszcza moja mama. To ona o to walczyła. Był czas, że mi jako jego dziecku było naprawdę trudno zrozumieć jego postawę. Wiadomo- wiedziałam już, że domy ich obojga są wbrew pozorom dość podobne, ale jednak to moja mama stawała na wysokości zadania, a on -raczej grał drugie skrzypce (poza pewnym czasem, który lubi wskrzeszać w nieskończoność). Długo zajęło mi zauważenie, że mój ojciec dość wygodnie wystawia mamę na pierwszy front, bo uważał to za naturalny stan rzeczy. Długo zajęło mi zrozumienie, że moja mama wymaga od ojca rzeczy, które nie leżą w jego naturze. Po prostu. Wzajemne pretensje nic tu nie dadzą. Moi rodzice mieli mnóstwo do zarzucenia sobie nawzajem- i oboje mieli rację. Nic nie dało nam to jako rodzinie. Jeżeli ścigają Was tylko problemy finansowe, to nic niemożliwego do przeskoczenia. Mojego ojca np. ścigała i ściga nerwica i wieczne problemy z jego rodziną (matka, za którą on wiecznie tęskni, traktuje go instrumentalnie, własna siostra go okradła). Przekraczał w tym względzie granice tam, gdzie mógł je przekraczać- czyli często na nas. W takich chwilach zastanawiałam się czy kiedykolwiek przeszło mu przez głowę jak lojalną kobietę ma obok, bo nie miałam wątpliwości, że wiele Pań podziękowałaby mu za współpracę. Szczerze, nie wiem jak ona to wytrzymała. Doszłam do wniosku, że miłość ma w sobie coś z masochizmu. Jeżeli liczyć tylko na "okresy z zyskiem" to powinni być po rozwodzie jakieś 100 razy. Za każdym razem kiedy mój tata, który śpiewał mi kołysanki i przytulał- gdy obrażał moją matkę- tracił u mnie autorytet. I kiedy moja matka nie wytrzymywała i robiła odwet- działo się to samo. Długo im zajęło zrozumienie, że mają tylko siebie. Nigdy nie sra się we własne gniazdo. Choćby się paliło. Moja siostra urodziła się w czasie prosperity i widziała powolny upadek finansowy mojej rodziny. A spadali wysokiego konia na naprawdę niski poziom. Ze mną zwlekali, by nie mieć mnie, gdy jest tak źle, ale Ikuś chciał mieć siostrę i ich z tym nagabywała Zawsze mi to wspomina- zwijali z ojcem towar, kiedy już wszystko upadało- tata odsunął się na bok, rozpłakał się, powiedział Weronice "tylko nie mów mamie" a potem poszli we dwoje zobaczyć mnie. Ani ja ani siostra nie rozpaczałyśmy nad kasą, tylko sprzeczkami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.