Skocz do zawartości

szymuk

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez szymuk

  1. Trochę narcystyczny chłopak jestem, ale wszystko w odpowiednim stopniu. Zrobię co w mojej mocy bracie
  2. Jakie mogą być tego konsekwencje? Wydaje mi się, że upajanie się zajebistością wpływa jedynie pozytywnie na relacje z płcią przeciwną
  3. Dość młody ze mnie osobnik i póki co byłem w 2 relacjach. Pierwsza była tak toksyczna, ja sam siedziałem w jakiejś śmiesznej depresji, a u kobiety nie potrafiłem dostrzec zainteresowania. Jak wiadomo, gdy samiec za bardzo zabiega o samicę to ze względów ewolucyjnych czuje ona coś w rodzaju odrzucenia. Kobiecina wyrobiła w głowie sobie trochę szajsu przezemnie, choć ona bez winy też nie była. Mało co już z tego pamiętam, trwała 8 miesięcy. Druga relacja w sumie skończyła się zanim rozpoczęła się na dobre. Przyszedł starszy, lepiej zbudowany samiec z większymi zasobami. W przeszłości ze sporego gówna ją wyciągnąłem no ale wiadomo. Warto dodać, że ta sytuacja rozjebała mnie na części, a myśli samobójcze co parę godzin to była norma. Zdecydowanie wolę obcować z paniami bez związku i nawet notuję w porządku wyniki. Mogę Ci jeszcze powiedzieć, że w głębi jednak chciałbym coś fajnego stworzyć. Moim problemem napewno jest odczuwanie zazdrości, ale to w takiej hardkorowej wersji i niewiem jak sobie z tym radzić. Tłumaczenie sobie w głowie, że ta zazdrość jest irracjonalna nie przynosi zbyt dużych efektów. Co do rodziny to raczej kiepsko. Mam dwie siostry, jestem ich całkowitą odwrotnością, z rodzicami ciągłe kłótnie. Matka to złota kobieta, ojciec raczej od dziecka tylko kłody pod nogi rzucał i próbował udowodnić, że się do niczego nie nadaję. Straszny hipokryta.
  4. Musisz bracie rozmawiać sam ze sobą. Dużo, zarezerwuj sobie CONAJMNIEJ godzinę wolnego czasu DZIENNIE. Przygotuj sobie lustro. Rozmawiaj ze sobą, ale masz zakaz w tym czasie ubliżania sobie i oceniania samego siebie. Porozmawiaj o tym z czego jesteś dumny, czego się boisz, dlaczego akurat tego, jak chciałbyś żeby wyglądało twoje życie kiedyś, jakie działania możesz podjąć żeby to osiągnąć, co mogłeś zrobić, ale nie zrobiłeś i jak możesz sobie to wybaczyć itp. Jeżeli chcesz rozwiązać jakiś problem to musisz mieć świadomość z czego dokładnie wynika i dokąd on sięga! To może też wynikać z twoich wzorców z dzieciństwa. Depresja to w 80% coś co sobie wmawiamy. To jest żal do samych siebie o brak kontroli nad własnym życiem, bo każdy ma stałą potrzebę kontroli. Klucz w tym aby ją zwiększyć. Załóżmy osoba gruba nie będzie miała depresji z powodu, że jest gruba, a z powodu, że nie może przestać wpierdalac. Gdy taka osoba zacznie odhaczać małe cele które przybliżają ją do utraty wagi, zaczyna czuć, że coś kontroluje i problem stopniowo zanika.
  5. Wydaje mi się, że ten punkt dotyczy jedynie skrajnych narcyzów. Ja sam nie traktuję ludzi jak bydła, kieruję się zasadą, że jeżeli ktoś jest w porządku dla mnie, to ja dla niego tak samo i tu się pojawią kolejny z punktów, bo potrafię być mściwym jak cholera. Poczucie wyjątkowości, to nie tak, że chodzę i nic tylko się wywższam. Od dziecka do teraz czuję swoją odmienność. Więcej widzę od innych, dużo więcej analizuję. Oczywiście ze skutecznością, przez co czuję się lepszym ale nikomu nie ubliżam z tego powodu. Jest to pozytywne, w czasach gdzie każdy dyma się psychicznie i wmawia sobie stworzone przez SIEBIE wady i kompleksy, ja się dymam w drugą stronę, robiąc to na odwrót. Brak zainteresowań, to jest coś co akurat jest uciążliwe. Oczywiście, lubię i siedzę sporo w psychologii, ale czuję, że to nie jest moją pasja (?), ciężko to opisać. Podobnie z "bycie wiecznym dzieckiem". Brakuje mi odpowiedzialności za obowiązki. Co do akceptacji, to może nie szukam tego na siłę. Często pomagam by dostać pochwałę, ale jeżeli tego nie dostanę to whatever. Sztukę manipulacji mam opanowaną do wysokiego poziomu. Dostałem to od natury, staram się tego nie używać, ale często dzieje się to podświadomie, bez kontroli. Jeżeli chodzi o kierowanie się egoizmem to już mnie przepona boli od śmiechu. Egoizmem kieruje się każdy człowiek i jest jego częścią składową w prawie 100%. Powiem więcej, jawny egoizm jest jak najbardziej zdrowy i to dzięki niemu nie siedzimy teraz w jaskini. Gdybyśmy w toku ewolucji uznali, że egoizm nie przynosi współmiernych bądź lepszych rezultatów co altruizm, najzwyczajniej zatracilibyśmy tę umiejętność. To co nie jest zdrowę, to egoizm jakby "zza kulis", nie jawny, działania przykryte ładnymi słówkami, by osiągnąć swój cel kosztem drugiej osoby.
  6. Również jestem narcyzem, utożsamiam się raczej z niektórymi punktami tutaj zawartymi, ale jestem ciekaw co jest z twojej perspektywy uciążliwe w życiu z tym zaburzeniem. Podejrzewam, że to może wprowadzać sporą dawkę toksyczności w związek, ale nie jestem pewien czy napewno narcyzm jest tego przyczyną, choć wydaję mi się, że raczej nie. Powiem więcej, na dłuższą metę odczuwam z tego zaburzenia więcej korzyści niż strat. Mógłbyś się do tego ustosunkować bracie?
  7. Tak po dłuższym namyśle, to u mnie też było coś podobnego. Z czasem zaczęła niuńka mówić, że czuje się przy mnie głupia, aż do momentu prób udowodnienia mi, że nie mam racji w wielu rzeczach. Co do samej panny, to zachowuję dystans. Oczywiście, traktuję ją jak koleżankę, bo wyboru zbytnio nie mam. Gdybym się nie odzywał to z lekka dziecinne by to było. Mam wrażenie, że panna właśnie non stop się przysuwa by nawiązać ten kontakt fizyczny, to ja się odsuwam. Generalnie pojebana akcja. Im większe wyjebanie z mojej strony tym z jej niższe. Oczywiście już pominę fakt masy orbiterów.
  8. Powiem ci bracie, że to różnie bywa. Tej niuni na początkowym etapie imponowało, że ktoś jest od niej bardziej inteligentny, teraz możliwe, że jest na odwrót. Moja znajoma twierdzi, że w tym temacie preferuje równowagę i nie chce się czuć ani mądrzejsza, ani głupsza. Od innych bije na odległość, pociąg do biało rycerstwa/podnóżka i szukają jednak kogoś tępego kim można się wyręczać.
  9. Coś w tym jest, wezmę do serca. Choć ciągle mam wrażenie, że wciąga mnie w jakąś grę, usilne wzbudzanie zazdrości itp. Prosty przykład, wykorzystywanie mojego trochę zakompleksionego znajomego 4-5/10 w celu wzbudzenia zazdrości. Zamienili się bluzami, ona przez ten czas zdążyła mi wysłać 2 filmiki w niej. Później gdy ją spotkałem, pierwsze co powiedziała to czy zauważyłem jakąś zmianę w jej wyglądzie. Odpowiedziałem, a no tak, bluza. Fajna, mogłabyś sobie taką kupić. Niunia siedziała zgaszona, patrząca w otchłań przez całą lekcję.
  10. Dzięki, napewno to zgłębię. Masz może dla mnie jakieś porady co do tematów które powinienem przeczytać na forum? Shit testy okazały się dość intrygujące, ale jeszcze trochę minie zanim to ogarnę przynajmniej w przyzwoitym stanie.
  11. Cały czas próbuję się za to zabrać i jakoś wcisnąć w grafik. Ale to nie brak czasu tu jest problemem, a to, że na siłce wytrzymuję max tydzień lub dwa. Możliwe, że brak mi dyscypliny. Trochę czasu zajmie zanim to wszystko sobie poukładam, bo tak naprawdę tego jest ogrom i zaczyna mi się to wszystko zlewać, ale będzie dobrze.
  12. A, dzięki, dzięki, staram się. Co do ściemniania to różnie bywa, kiedyś napewno sporo z tego korzystałem, ale zauważyłem, że dążąc do pozyskania osoby którą pragniemy, zaczynamy udawać kogoś kim nie jesteśmy, a gdy już jesteśmy odpowiednio blisko relacji z tą osobą zaczynamy ujawniać jacy jesteśmy naprawdę. Skutki dość opłakane. Do tej pory właśnie zarobki były moim priorytetem przy wyborze studiów. Ale czy spełnienie nie jest ważniejsze? Ciągle zadaję sobię te pytanie które tak naprawdę tylko odbiera mi motywację do nauki. Za młodu strasznie nie lubiłem czegokolwiek wykonywać przy jego pomocy, gdy czegoś nie potrafiłem zrobić, albo nie rozumiałem to odrazu był krzyk, że przecież to taki łatwe. Wręcz broniłem się na każdy możliwy sposób aby uniknąć zdobywania wiedzy od ojca. Wiele razy mi uświadamiał, że niektóre rzeczy są złe, a później sam je robił. Dla przykładu, najpierw obowiązki, później przyjemności. Następnego dnia matka robiła mu wyrzuty, że siedzi przed komputerem zamiast zrobić coś co miał zrobić koło domu, np pociąć drewno. Stał się dla mnie synonimem hipokryzji. Mieliśmy również bardzo wiele spięć, nieustannie mnie krytykował i zaniżał wartość. Ale nie mogę mu zarzucić, że pomimo bardzo kiepskiego wykształcenia, jest dość inteligentny i sporo wie. Rzadko kiedy potrafi przyznać się do błędu. Jakim może być dla mnie autorytetem? Po dłuższym namyśle to autorytetem marnowania ogromu czasu przed komputerem. Coś w tym jest, parę razy słyszałem opinię, że bardzo nie lubię nie mieć racji. Kiedyś nie potrafiłem wcale przyznać się do błędu, ale stwierdziłem, że to jest żałosne, popracowałem nad tym i już to wygląda trochę lepiej. Co do słuchania o niewygodnych dla mnie rzeczach to masz 100% rację. Tak wtrącając, jestem ci mega wdzięczny, że inwestujesz czas w próbę nauczenia (?) mnie czegoś, czy wyjaśnienia. Co do matki, kłócimy się dość regularnie, CONAJMNIEJ raz w tygodniu, najczęściej z powodu, że zaniedbuję szkołę. Ale mimo tego wiem, że to złota kobieta i gdyby nie zmuszała mnie do niektórych rzeczy byłbym teraz w dużo gorszym miejscu. Najgorsze jest to, że jestem dość zapalnym człowiekiem, a mamcia ma nerwicę. Nawzajem się prowokujemy do kłótni, czasem boję się, że doprowadzę ja do zawału i mówię to całkiem poważnie.
  13. Jak mawiał de Talleyrand, wystrzegaj się swoich pierwszych odruchów. Coś tam o tym kiedyś czytałem, ale chyba mam problem z rozpracowywaniem tego. Matka nauczycielka, ojciec kolejarz. Raczej większej miłości to tam nie ma, nie sypiają razem, kłótnie raczej rzadko, częściej w przeszłości. Jak już to przez lenistwo ojca, w sumie to coś co zyskałem po nim, w głębi nie chcę być jak on. Mam dwie siostry, jedna już mężatka, obie studiują na PW, w odróżnieniu do mnie pracowite. Nie wiem zbytnio o czym konkretnie powinienem ci opowiedzieć. W domu nikt nikogo nie wyzywa, jak poleci wulgaryzm to naprawdę atmosfera musi być tak gęsta, że na środku można jebnąć siekierę i będzie stała. Moim problemem napewno nie jest przekonanie, że nie mogę mieć żadnej innej, bo jestem pewien swojej wartości. O właśnie, bardzo się od nich różnie, czy to od rodzeństwa, czy rodziców.
  14. Jestem na biolchemie i myślałem o farmacji, ale teraz się zastanawiam, czy to jest naprawdę to czego bym chciał JA, a nie moje otoczenie... Żałuję, że nie poszedłem na humana, uwielbiam historię, psychologię. Co do dziewczyny, to już nie mam zamiaru bawić się w misje pt. "Zbawienie", ale jeżeli sytuacja będzie sprzyjać to chętnie pokorzystam z walorów urody tejże pani ?
  15. Spróbuję nie popełnić podobnego bledu, dzięki za radę! Nasuwa się pytanie, czy nie oblewanie shit testów i zakrycie białej zbroji wystarczy... Skoro prawo nie zostało złamanę to nie rozumiem o co chodzi. Może zbyt krótko jestem na forum by to pojąć. Jeżeli rzeczywiście post jest nie na miejscu to prosiłbym o wytłumaczenia, usunę post w takim wypadku, bo przyszedłem tu zyskać pomoc, a nie robić problemy.
  16. W moim odczuciu umiarkowany narcyzm jest jak najbardziej w porządku. Jestem fanem stwierdzenia, że życie jest zbyt krótkie by nie mieć o sobie zbyt przesadnego zdania. Jestem świadom także wad, przykładowo, dość chudy ze mnie chłopak, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Suki lecą na kości jak mawiają. Punktowanie wyglądu, mądrości, inteligencji i charyzmy jest trochę bez sensu bo to oczywiste, że wygląd jest sprawą subiektywną, ale jednak są pewne cechy wyglądu oddzielające przystojnych od tych nie przystojnych. Mądrość, nikt wszystkiego nie wie, ale można wiedzieć sporo z danej dziedziny co czyni cię z niej osobą mądrą. Co do charyzmy, to po tym poście dostałem nawet prywatną wiadomość, że świetnie władam piórem. Dla jednej osoby będzie to forma przystępna, dla innej nie. Co do buzujących hormonów, masz rację, ale czy to usprawiedliwia takie postępowanie? Ciężko mi sobie na to odpowiedzieć, różni nas także perspektywa. Tak czy inaczej doceniam poświęcony czas na pisanie tych rad. Przemyślę to, trzymaj się!
  17. To co napisałeś to jest fakt, ale to nie znaczy, że każdy fundament owego faktu jest prawidłowy. Tak samo jest i z naszą płcią, sam uważam, że jestem dużo bardziej dojrzały niż większość moich starszych kolegów. Tak samo znam masę 20-paro letnich dziewczyn które się zachowują jakby niedawno z gimnazjum wyszły. Ale ja nigdzie nie napisałem, że jestem twardy, a moje doświadczenie jest niewielkie. Jak mogłoby być inaczej w tym wieku. Nie mogę twierdzić, że wszystkie panie są złe i niedobre bo to nie prawda. Niektóre zachowania pań są uwarunkowane przez ewolucję, a na to one nie mają wpływu. Nie uważam żebym był dorosły, co najwyżej pełnoletni ale dzięki ci za radę bracie. Z tą ławką to śliski temat bracie, bo miejsc jest 30 i wszystkie są stałe, zajęte przez innych. Moje doświadczenie jest znikome i oczywiście będę je z czasem powiększał, szanuję twoje zdanie, zapewne masz rację, trzymaj się!
  18. Niestety nie tym razem stróżu prawa. Nie rozumiem co jest złego w zbliżeniu osób różniących się wiekiem o rok. No ale cóż, zapomniał wół jak cielęciem był ? Przecież to piękne, że forum gromadzi informacje na temat kobiet i ich zachowań z każdej kategorii wiekowej, a nie pozostaje zaściankowe i zamknięte na jeden przedział wiekowy.
  19. Masz rację, choć coś mnie ciągnie w stronę spróbowania po raz kolejny, tym razem ostatni. Często nastki są bardziej dojrzałe niż niektóre kobiety w wieku 20-paru lat, więc nie rozumiem w czym problem. Forum jest od lat 18, więc i dla mnie jest tu miejsce. Wiedza z tego forum jest bardzo wartościowa i nie zamierzam jej zmarnować. Moja pewność siebie jest na wysokim poziomie, uważam, a w sumie to nie uważam bo wiem, że jestem dość przystojny, inteligentny, mądry i charyzmatyczny. Wydaje mi się, że problemem będzie tu brak doświadczenia, dlatego właśnie jestem tutaj i chłonę wiedzę ? Masz rację bracie. Tak jest i w tej szkole, ale mówiłem o klasie, a tu już sprawa wygląda inaczej. 2 tygodnie to aż 14 dni bracie, tyle rzeczy można zrobić, że głowa mała. Musisz mi uwierzyć, że kobieta od urody nie stroni i jednym wyjściem można sporządzić wielu orbiterów. Na ten moment będzie około 7, włącznie ze mną. Naprawdę to tak wygląda? Pisząc to przyszło mi do głowy żeby właśnie była to analiza, a nie akt oskarżenia. Może i się nie klei, może i coś pominąłem, tak czy inaczej najważniejsze wątki raczej zostały zawarte w tym poście. No dobra, przeczytałem to jeszcze raz i rzeczywiście tak jest. Jednakże z mojej strony wina była raczej niewielka. Była nią raczej agresja słowna. Ale to nie tak, że ja samicę wyzywałem, bo nigdy tego nie zrobiłem. Mało już z tego pamiętam, ale bardzo zdenerwowała się na tekst, że "zakopała mnie żywcem", czy, że oświadczyłem jej, że chcę zakończyć tę relację i nie ma co we mnie szukać nikogo więcej niż kolegi z klasy.
  20. No właśnie chyba do tego chciałbym dążyć odrzucając wszelkie przywiązywanie się. Zagram jej gierkami, moja moralność nie zabrania mi doprowadzenia jej w te miejsce w którym ja się znalazłem. Raczej jej się nie da wychować, a szkoda bo sympatyczna osoba z niej była.
  21. No witam, witam bracia. Jestem na tym forum niedługi czas, ale za to na lekturę poświęciłem dość sporo. Moje oczy, umysł i podejście otworzyły się niczym wrota "raju", ciało porzuciło białą zbroję, a koń został poddany kastracji. Jest to ogromny zaszczyt i komfort dla mojej osoby czerpać wiedzę z tego miejsca zważywszy na mój młody wiek, bo niedawno skończyłem 18 lat. Chciałbym dzisiaj podzielić się z wami moją historią która trwa do dziś i jest, nie przebierając w słowach jebnięta, a pamięcią sięga czasów 17 roku życia. Zdaję sobie sprawę, że czytanie, a praktykowanie rzeczy którymi obdarowało mnie te nieskromne kompendium wiedzy to różnica, a ja jestem amatorem, dlatego prosiłbym o pełny roast, wręcz nie pozostawieniu suchej nitki na każdym moim zachowaniu godnym potępienia, a czasem nawet oplucia, więc zaczynajmy! Cześć, jestem Szymon, wtedy jeszcze wrześniowy 17-letni samiec który po roku stopowania od nauki z przyczyn zdrowotnych, rozpoczął kolejny etap swojego życia. Liceum w którym nikogo nie znałem, bo znajdowało się ono w innym mieście, a także odnalezienie się po śmiesznej, gimnazjalnej "miłości", w wielkim skrócie zbiorze manipulacji i toksyn, zapachem gorszych od kwasu siarkowodorowego. Nadszedł więc 1 września, nowi ludzie, a w szczególności jedna taka niunia(pseudonim artystyczny dla naszej samiczki który przybierze w dzisiejszej opowieści), która wyglądem przyćmiła by nie jedną modelkę (to nie wizualizacja chłopaki). Byłem trochę inaczej postrzegany przez klasę niż reszta z powodu mojego pochodzenia z sąsiedniej miejscowości, która była szkalowana z powodu swojej "patologicznej natury". Sama klasa to byli ludzie raczej ułożeni, bo to najlepsze liceum w mieście, a sam profil to biolchem. Zleciały dwa miesiące, a spostrzegłem niunię często zerkającą w moją stronę. Wydawało mi się to bardzo dziwne, bo owa niunia jest w związku. Niunia upodobała sobię moją naturę badboya(coś z niego wyniosłem z otoczenia z owej miejscowości, jednakże moja natura jest raczej spokojna), w połączeniu z dość mądrym człowiekiem. Dni lecialy, a kontakt z niunią przybierał na sile. Jakieś wypisywanie po nocach, czy usilne zamienianie się z kolegą siedzącym obok mnie z tym kto gdzie siedzi. Samica wtedy przysuwała się możliwie najbliżej mnie tak, by nawiązać ze mną kontakt fizyczny za pomocą nogi. Młody, niedoświadczony samiec nie wiedział zbytnio o co jej chodzi, do momentu gdy w pewnym momencie zażartował, że "niechcę cię molestować", a jako odpowiedź usłyszał "nie powiedziałam ci, że mi to przeszkadza". To był pierwszy znak, że taka panna będąca w związku, posuwająca się do takich akcji jest najzwyczajniej w świecie jebnięta i inwestowanie w przyszłą relację będzie złym pomysłem. Zaślepiony wyglądem samicy, zignorowałem to. Wręcz przeciwnie, poczułem się jakbym chodził metr nad pierdoloną ziemią. Niunia podłapała moje hobby którym jest psychologia i uczyniła ze mnie emocjonalny tampon. Żalenie się jak to jest źle w związku itp. Z jej relacji był on naprawdę toksyczny, jednakże wolałem komfort uwierzenia w to, bo nie miałem możliwość wysłuchania relacji obustron. Tak więc dzień za dniem budowałem w niuni ego i niezależność cicho przyglądając się upadkowi jej relacji. Ale to nie było takie proste, bo niunia była nie stabilna emocjonalnie i nie wiedziała czego chciała. Raz pożądała mnie, wybuchając płaczem jaki jej partner jest okropny(oczywiście te pożądanie nie było jawne, ale trzeba byłoby być ślepym by tego nie dostrzec), raz tworzyła dystans i naprawiała relację z partnerem. Tak na przemian aż do końca pierwszej klasy liceum. Na wakacje urwałem kontakt bo stwierdziłem, że panna powinna sama się dowiedzieć czego chce, później jaka jest tego cena i ją zapłacić, bo odciążanie jej samej na mnie było dla mnie problematyczne. W połowie wakacji niuńka znów nawiązała kontakt poprzez fb. Tak się ciągnęło te pisanie dzień w dzień, a rozterki przybierały na sile, aż do 2 tygodnia wakacji przed rozpoczęciem roku szkolnego. Niunia wtedy zerwała z partnerem, a 2 dni później przyjechała na imprezę do mojego znajomego. Doszło do paru pocałunków po których nastąpiło całkowite zniszczenie moich wartości jakimi kierowałem się w życiu, a w oddali dostrzegłem białego konia ochoczo wiozącego mi moją białą zbroję z atrybutem żałosności zamiast miecza. Niunia rozpoczęła tym samym wolne życie jako singielka. Uczęszczanie do klubów w dość skromnych ubraniach, zalanie mordy alkoholem w każdej możliwej sytuacji, nowe koleżanki i kolekcja orbiterów. Mimo to, spotkania z niuńką odbywały się dosyć regularnie i polegały na chillowaniu w pokoju i wspólnych zbliżeniach (do seksu nie doszło z powodu mojego pizdowatego przekonania, że to wcześnie, dziś wiem, że to było możliwe). Nie chciałem związku parę dni po jej poprzednim i to było coś w rodzaju FWB. Niuńka zrezygnowała z wojny pozycyjnej i wydała rozkaz posuwania frontu wgłąb serca samca. Wzbudzanie zazdrości, shit testy, wszystko to oblałem jak na białegorycerza przystało. Choć wcześniej takie rzeczy wyśmiewałem i ignorowałem gdy niunia była w związku tak teraz uderzyło to we mnie jak Hiroshima i Nagasaki razem wzięte, to były zachowania typowe dla tych przez które krytykowałem jej poprzedniego partnera, nie uwazalem wtedy tego za coś złego, tłumacząc to brakiem zaufania. Powtarzałem sobie w myślach, byle do września, bo wtedy panna nie będzie miała na to czasu. Zderzenie z rzeczywistością i brak spełnienia scenariusza który został przeze mnie założony w głowie za coś co się powiedzie na 100%, zrodził we mnie pierwsze zalążki depresji albo innego gówna na tle psychicznym, oczywiście ujawniając to wszystko samicy. Kolejnym moim założeniem było to, że skoro ja jej pomogłem z czegoś podobnego wyjść to ona się odwdzięczy tym samym. Kolejny błąd, który pogłębił moją obsesję. Na domiar złego samica usiadła obok mnie w ławce tłumacząc się brakiem miejsc gdzie indziej. W dodatku załatwiłem jej wspólne korepetycje z biologii. Wiedząc, że już i tak się na nią skazałem, to pomyślałem, że spróbuję to jakoś naprawić, ale to tylko pogłębiało ruinę w której się znalazła ta relacja. Pewnego pięknego dnia do grupy dziewczyn przyszedł młody, wysportowany praktykant wychowania fizycznego, który miał już dziecko. Po lekcji odrazu zbiegło się stado samic do niuńki mówiąc, że ten się na nią patrzył przez całe zajęcia. Kolejne dni przynosiły polubienia zdjęć niuni na mediach społecznościowych przez owego praktykanta, aż w końcu kontakt. Dostrzegałem w niuńce podobne zachowania jakie stosowała niespełna rok temu w moim kierunku, tylko tym razem już były ku praktykantowi. Wtedy odjebało mi do reszty. Apatia, depresja, brak motywacji, brak dbania o siebie, myśli samobójcze średnio co parę godzin, popadnięcie w narkotyki, to wszystko określało mnie w tamtym okresie. Mój humor to był sinusoida, raz kompletnie zdołowany, raz w amorach gdy niunia okazała minimalne zainteresowanie. Niunia poprzez kontakt z praktykantem otrzymywała ogromną dawkę atencji od koleżanek które bez przerwy wypytywały jak ich kontakt. Niunia perfidnie siedziała obok mnie z 10 dziewczynami i pokazywała rozmowę na FB, o czym piszą itp. Gdy zostało postawione pytanie dla niuni dlaczego to robi, niunia odrazu zaczynała się wybielać i robić ze mnie wariata. Samiec który stracił kontrolę nad sobą uwierzył jej w to, co całkowicie doprowadziło go na skraj i myślał, że ma jakieś zaburzenia psychiczne. Rozpoczęły się ciche dni, tylko wyobraźcie sobie tą dziecinadę, dwóch dorosłych ludzi(no dobra, niunia na ten moment 17), siedzi obok siebie przez pół dnia bez jakiegokolwiek zdania. Samiec oderwany od rzeczywistości, napierdalający się z samym sobą w myślach, a obok niunia z koleżankami, gadającymi o praktykancie. Tak zleciały z 3 tygodnie, samiec trochę popracował nad sobą i pomyślał, ciekawe co by się stało gdyby nagle zaczął nawiązywać kontakt z niunią, przy tym być miłym, troskliwym, ale czasem i zgrywający badboya. Niunia nagle ożyła i zaczęła robić tak samo, a nawet z większym zaangażowaniem od samca. Potrwało to jednak ze 3 dni, aż niunia znowu zaczęła samca testować i stosować podobne zagrywki. Wtedy samiec znowu popadł w jakieś gówno. Powtórz podobny mechanizm parę razy. Nagle samiec odnalazł forum, zaczął czytać, zrozumiał, że jest jedną z wielu gałęzi niuńki, a sama niuńka małpą na zajebiście wielkim drzewie. Samiec także dowiedział się od osób trzecich, że praktykant olał niunię. Niunia nagle zaczęła bardziej się mną interesować, ale dalej próbując zdobyć uznanie praktykantka. I tak jest w tej chwili. Niunia cały czas stara się testować samca, zachowuje się w stosunku do mnie podobnie jak przed całą tą akcją z praktykantem, lecz zlewamy każdy inny kontakt niż ten na żywo. Zaproponowała mi wspólne spędzenie półmetka, na którym będzie paru jej orbiterów. Wyczuwam tu kolejną grę. Bracia, wydaje mi się, że poraz kolejny pakuję się w jakieś gówno. Wydaje mi się także, że mój haj hormonalny już minął, a ta pani jest mi raczej obojętna. Zważywszy na urodę pani i dalsze mniejsze lub większe zainteresowanie z jej strony, próbować coś ugrać na tym półmetku, ale tym razem się nie przywiązywać. Jeżeli się nie uda to się tym nie przejmować i działać w kierunku innych samic na tej imprezie. Ewentualnie gadam jak potłuczony i trzeba mi coś wyjaśnić. Oddaję się w wasze ręce bracia.
  22. Witajcie Bracia! Czuję, że nadszedł czas na zmiany. Mój styl życia mnie wyniszcza, brak mi samodyscypliny. Wielę razy przysięgałem przed samym sobą i wiem jak bardzo się oszukiwałem. Do teraz! Posunąłem się do rytualnego zapieczętowania warunków mojej przysięgi, o której mówił Marek. Przysięgam przed sobą, ale tym razem również przed Bractwem. -90 dni NO FAP, NO PORN. (Po upływie pierwszego tygodnia, dozwolona pamięciówa raz w tygodniu, TYLKO w sytuacjach niepokojących) -W miarę zdrowe śniadania. Do tej pory był to okazjonalny fastfood... -Minimum 1.5h nauki po maximum 2h od powrotu do domu. Na tym etapie jest to śmieszna ilość. Natomiast wychodzę z założenia, że najcięższym zadaniem jest same rozpoczęcie czynności, a te 2h dadzą mi motywację na więcej. -Bakanie conajmniej 1 weekend w miesiącu(w wypadku świąt itp. minimum co 3 dni) -Koniec z energetykami, kawa to jedyny właściwy napój zdobywców
  23. szymuk

    Witam, witam

    Właśnie to robię, czuję się tu jak w kopalni wiedzy, której dotąd nie rozumiałem, choć trochę krętej, nie bardzo wiem od czego zacząć. Masz dla mnie jakieś wskazówki? Po 3 miesiącach od wydarzenia, w dużej mierze też dzięki temu forum, właśnie dochodzące do takiego wniosku. Byłem gałęzią, w sumie to jedną z wielu, a samica czymś w rodzaju małpy na zajebiście wielkim drzewie. No cóż, młody i głupi byłem, dałem od siebie pełne maximum, wyciągnąłem pannę z życiowego dołka, a owa samica niewiele miesiąc po tym zrobiła mi z dupy sito.
  24. szymuk

    Witam, witam

    Cześć, jestem Szymon, niedawno skończyłem 18 lat. Gdy myślałem, że coś wiem o życiu, do tego ochoczo prowadziłem samotne podboje o względy samic, nadszedł dzień gdy stanąłem przed bitwą o samicę oślepiającą wdziękiem swej urody. Młody i naiwny samiec traktował ową zdobycz jako sojuszniczkę w walce o lepsze jutro, gdy nastał dzień zdrady. Dzień w którym owa samica ciemną nocą, wbiła bagnet w plecy niczego niespodziewającego, jak już teraz wiadomo cielaka. Odszedł on w hańbie którą zniósł na całą rasę, swoją spizdowaciałą egzystencją. Tak więc jestem przed wami, chyląc czoła, bracia. Mam nadzieję, że zostanę ciepło przyjęty w szeregi garnizonu zdobywców. Garnizonu, który pokaże mi co znaczy być samcem alfa, odrzucając nawyki beta providenta. Witajcie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.