-
Postów
149 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Donations
30.00 PLN
Treść opublikowana przez larry
-
Masz rację i jej nie masz. Wybieram pracę, która mnie spełnia i także mi spoko płaci. Na finanse nie narzekam, jest trochę pow. średniej. Gdyby nie laski to ciągle bym robił karierę, bo to są np. fajne tematy typu A.I i i tak dalej. Niestety moja robota nie zaraża innych aspektów mojego życia, bo one nie istnieją. Budzę się rano, aby rozwiązać nowy problem w pracy, ale gdyby nie praca to nie miałbym się po co się budzić. Stąd ten cały mój dylemat. Jesteś w plantacji, to masz powód, bo musisz się zająć rodziną. Jesteś sam, to ciągle czujesz satysfakcje ze swojej pracy, tylko nie wiesz po co.
-
Byłem. Mieszkałem w zachodniej Europie przez jakiś czas. Podróżowałem też trochę (Azja, Ameryka Południowa, Afryka), więc podróżowanie mnie już nie jara. Notabene, zaruchałem parę lasek na wyjeździe, bo moje europejskie SMV szło dalej niż te tutaj w Polsce. To wszystko dokłada się do mojego cynizmu i braku sensu we wszystkim. Podróżowanie to uciekcza od problemów, które w końcu Cię dopadną. Pytanie, jak być szczęśliwym bez tych wszystkich fajerwerków typu podróżowanie czy zdobywanie kolejnych dziewek. A ja właśnie poszedłem w innym kierunku. Byłem w "lepszym świecie" i zdecydowałem się na powrót do naszego polskiego piekiełka. Nie żałuję, co nie znaczy, że problemy natury egzystencjonalnej ustąpiły.
-
I to jest fajne, że potrafisz się tak nakręcać takimi rzeczami. Jeśli Ci to zapełnia życie to super. Ja szukam celu wyższego i go nie mogę znaleźć, pewnie dlatego, że nie istnieje. Chciałbym się jarać maratonem gwiezdnych wojen czy coś, ale to dla mnie nie działa. Dla mnie w poprzednim życiu nakręcało gonienie za pusią, a po zrezygnowaniu z tego, nie potrafię znalezienia innego celu. Ponad pół roku (co prawda spotkałem się międzyczasie, co skończyło się segzami), ale już jest to pies pogrzebany. Nie chcę do tego wracać. Czułem "apatię" przed związkiem i czuję ją ponownie. W sumie podczas związku jej nie czułem, bo nie miałem na to czasu, ale to jest naturalny mój stan.
-
No, ale nasze życie jest pełne problemów. Chodzę na siłkę od czasu do czasu. Także staram się rozwijać swoje hobby, aczkolwiek to za mało, aby widzieć sens w tym wszystkim. Po co jesteśmy i dla czego. Jak jesteś w związku, twój czas wypełnia dbanie o związek. Jak jesteś wolny, to wymyślasz sobie problemy. Jak to zrobić aby być wolnym i nie wymyślać sobie problemów. No właśnie. Mam te same doświadczenia. I dlatego chcę znaleźć jakiś cel outside tego zjebania (czyli gonienie za dupami).
-
rozumiem, że sobie trollujesz :), ale jak wierzysz w to co mówisz, to wytłumacz dlaczego
-
Witam, Po wylogowaniu się z matrix'a moje życie ogarnęła apatia (a może zawsze tak było, nie wiem). Nie powiedziałbym, że mam depresje, bo nie jestem jakoś nieszczęśliwy, ale szczęśliwy też nie. Po prostu sobie istnieje tak samo jak mech, który rośnie na dachu. Dla samego istnienia. W niczym nie widzę sensu. Nie chce mi się nic robić poza pracą. Nihilizm wszedł głęboko. Jedyna rzecz w której osiągnąłem względny sukces w życiu to moja kariera zawodowa. Daje mi komfort życia i lubię swoją pracę, jest rozwojowa i ludzie ją doceniają. Oprócz tego w życiu nie mam nic. W sumie jak o tym pomyślę, to podświadomie jedyny powód dlaczego tak dużo energii włożyłem w pracę, to aby moje SMV wzrosło podczas gonienia lasek. Nie jestem wysokim przystojniakiem, więc grubszy portfel to jedyna metoda na zwiększenie swoich szans. I to z jakimś skutkiem działało. W życiu udało mi się pochędożyć z loszkami o większym SMV. Gdyby nie laski to mógłbym wykładać towar w markecie, tylko aby styknęło na czynsz i jakąś książkę od czasu do czasu. Jednak po ostatnim związku i paru ONS nie mam siły gonić lasek. Sensu w tym też nie widzę, bo wiem jak to wszystko się skończy. Albo plantacja, albo ból emocjonalny, albo niesatysfakcjonujący sex. I teraz próbując sobie ułożyć życie bez kobiety próbuję znaleźć w tym wszystkim sens. Więc pytanie dla braci, którzy nie chcą grać w grę, jak Wasze życie wygląda? Co Wam daje powód do wstania z wyra i to aby cieszyć się życiem?
-
Pamiętaj, aby nie przeceniać pasji, bo ona jest trochę jak haj hormonalny w związku, w końcu przeminie. Nie obawiaj się rutyny, dołków, że coś nie wychodzi i pytań "czy to rzeczywiście dla mnie" przy większych trudnościach, tylko idź do przodu, bo w końcu znowu się poczujesz dobrze i będziesz zadowolony z progress'u. A jak będziesz zmieniał swoją "pasję" co drugi tydzień, to nigdy nie będziesz w niczym dobry i zadowolony z siebie. Mi się podoba koncept "Ikagi", czyli połączenie: - coś co w miarę lubisz (ja bym się nie szukał mitycznej pasji, co nie daje Ci spać) - coś w czym kiedyś będziesz dobry i ludzie to docenią (i oddadzą swoje hasjy) - coś co jest potrzebne innym
-
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
Jestem, ale nie w Delphi czy PHP'ie. Kontrakty za +1k/dziennie się zdarzają (aczkolwiek przed podatkiem i czasem są przestoje jak dłubiesz kontrakty), więc jest to możliwe, nawet na polskim rynku. -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
@witia Wszystko ma swoje plusy i minusy. Znasz wiele technologii to jesteś bardziej elastyczny i łatwiej znajdziesz stałą pracę, np. w miejscu swojego zamieszkania. Jeśli jesteś ekspertem (dla przykładu znasz b. dobrze PHP'a i od podszewki ekosystem Laravel'a) to firma, która ma ciśnienie i ma projekt w Laraverze, to z chęcią zaproponuje, powiedzmy, 3 miesięczny kontrakt ze stawką 1k/dzień. Dla nich lepiej, bo zrobisz szybciej i lepiej i za tego skill'a zapłacą. No ale minusem jest, że za 3 lata będzie nowy framework i znowu musisz uczyć się czegoś nowego. A co do staroci, to znam gościa co ciągle robi w Delphi i o dziwo pracę znajduje 10 letnie systemy też muszą od czasu do czasu mieć coś dopisane. -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
@witia Oczywiście masz racje, iż warunki się ciągle zmieniają i trzeba być na bierząco. A co będzie za 10 lat, nie wiadomo. Dlatego ważne, żeby wszystkiego nie przepierdolić i inwestować póki umysł jest w miarę sprawny. Z doświadczenia wiem, że lepiej się specjalizować w niszy, niż bycie człowiekiem orkiestrą, a zarobki w okolicy 15k dla starszego programisty nie są ewenementem. -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
Nie za dużo? Wybierasz niszę w języku, który lubisz, specjalizujesz się w specyficznym framework'u, czyli stajesz się ekspertem i kasujesz 1-2k za dzień pracy. Wtedy żaden absolwent chujów-mujów nie jest Ci straszny -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
@staryzonaty hej, czy jestem młodszy od Ciebie? tego nie wiem, bo niedługo 40stka styka. Nie jestem żonaty czy dzieciaty. Czy to dobrze? Nie wiem, na łożu śmierci sobie może odpowiem na to pytanie. Praca jest moją pasją, ale gł. dlatego, że nie mam innej pasji. Jeśli masz córkę, którą kochasz, to w pewnym sensie jesteś wygrywem. W końcu praca to nie wszystko, ale co ja wiem. -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
Qurczę, pasuje opis do mnie. Nie mam problemu z pracą, ale z moje osobiste życie nie istnieje. Sam nie wiem czy to dobrze czy źle. Niestety jestem osobą, która z nudów uczy się "niepotrzebnej wiedzy", typu algorytmy, etc. Gdybym miał życie, rodzine, to pewnie bym to zlał. -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
I tu myślę, że pies jest pogrzebany. W IT super ważny jest angielski. Jeśli umiesz English, to możesz wybrzydzać. Ja tam za bardzo nie przejmowałbym się jakimiś certyfikatami a praktyczną znajomością angielskiego. Ja mieszkałem kilka lat w anglosaskim kraju i mam to wbite w CV. Bardzo mi to pomaga, bo potencjalny pracodawca wie, że możesz sobie poszukać coś "globalnie", jeśli znasz angielski. Więc, moja rada, naucz się języka dobrze i możesz wybrzydzać. -
Rozmowy kwalifikacyjne - "Polaczki" kontra obcokrajowcy
larry odpowiedział(a) na deleteduser55 temat w Zarabianie hajsu.
Trochę mnie przestraszyłeś o polskim rynku pracy dla programistów, aczkolwiek moje doświadczenia są zupełnie inne (omijam januszexy szerokim łukiem). Wcześniej pracowałem dla firmy z Europy Zachodniej, a obecnie z Polski. Proces rekrutacyjny bardzo podobny (czyli wstępna rozmowa -> napisanie testu -> rozmowa techniczna -> profit). Jedyna różnica to, że firma zachodnia zapłaciła mi za czas na zrobienie testu (bez względu czy by przeszło czy nie). Więc chyba zależy od firmy. W Polsce też są firmy z mentalnością światową i niektóre wiedzą, że jak chcą dobrych ludzi to muszą się zachowywać po ludzku. -
Trochę spóźniona odpowiedź, ale dostałem tymczasowego bana od Wodza (mam nawyk pisania z małej litery, no ale takie są reguły forum. No i w sumie dobrze, porządek musi być). Wracając do meritum sprawy. Ktoś mnie posądził o trolling (trochę zrozumiałe biorąc treść posta), ale historia jest jak najbardziej autentyczna i dla mnie sytuacja dość niespotykana (z porównaniem do innych loszek jakie dane mi było spotykać). Dzięki Wam za słowa co pomogły trochę trzeźwiej spojrzeć na sprawę. Spotkałem się z nią po raz drugi i chyba podświadomie się przekonałem, że to chyba jednak nie dla mnie. Widać gołym okiem, że z nią coś nie ten teges, a chyba dla samych segzów nie warto się męczyć. W sumie, to nawet nie wiem czy chciałoby mi się z nią ponownie spotkać.
-
No właśnie nie wiem co o tym myśleć. Jest całkiem spora w miarę inteligentnych niewast, tylko one naprawę mają nasrane (z punktu widzenia starego chuja). nie. Jestem zwykłym ruchaczem, co nie wie jak to rozegrać
-
oczywiście, że w gumce, ale przy moim ryju (5/10), uważam (7/10) za wygryw, więc czuję się szczęściarzem, z drugiej strony wiem, że coś nie tak
-
no właśnie nie chcę się angażować. Braci się jedynie pytam jak to rozegrać, żeby se poruchać i się nie angażować (a z natury jestem niepoprawnym romantykiem).
-
obecnie wcale bym się nie zdziwił póki co tak robię. Problem w tym, że ona jest inteligentna i fajnie się z nią gada (nawet po segzach), więc nie chcę wpaść w pułapkę, ale się obawiam, że mogę.
-
Stary, w chuja sobie nie leć. Nigdy to się nie zdarzy. Mi chodzi o to czy warto iść na dalsze sexy, czy sobie odpuścić.
-
wiem, brzmi pojebanie, ale nie zawsze zdarza się cipka o 15 lat do poruchania. Normalna by nie chciała starego chuja. Nadarzyła się okazja i nie wiadomo co robić.
-
no właśnie nie wiem czy siebie rozumiem. laska jest pojebana (very sexy), ale pytanie jak sobie poruchać i nie dać się w emocjonalne sigła
-
Witam Panowie, Niedawno się skarżyłem o spotkanie z laską z którą nie mam za bardzo nic wspólnego. Posłuchałem rad i sobie posłuchałem, ale szczęście do mnie się uśmiechało szczęście (albo pech), że udałem się z inną maską. Bardzo inteligentna Pani, także seksowna (7/10), da się pogadać, ale takiej nie miałem nigdy. Otóż jest: - znacznie młodsza ode mnie. Studentka - lubi w chuj tatuaże i ma ich sporo - zapytałem się jej o przebieg i ma ok. 50 kutangów. Mi się wydawało, że mam dużo, ale jej przebieg jest większy od mojej (może nimfa?) - lubi sado maso. Klapsy, nawet duszenie. Dla mnie coś nowego. Większość moich byłych koleżanek to była vanilla Ona chce się spotkać po raz kolejny (za pierwszym razem zaprosiłem ją na moją kolekcję znaczków i były segzy) i nie wiem co dalej robić. Opcja a) mam wyjebane i się baw póki możesz Opcja b) zaangażuj się i miej przejebane. Na razie mi na niej nie zależy. Pytanie jak trzymać ramę i się bawić. Podkreślam, że dupa jest inteligentna i może mi zajść za skórę. Póki co cieszę się na kolejne spotkanie, ale obawiam się, że może mnie zaczarować swoją cipą. Bardzo bym tego nie chciał, więc prewencyjnie się pytam Braci jak to rozegrać. Ruchać dalej czy nie? Jeśli tak, to jak się nie zaangażować emocjonalnie?
-
Jestem uzależniony od alkoholu i []...
larry odpowiedział(a) na Siłacz temat w Przysięgam przed Braćmi...
@Siłacz Też miałem kiedyś problem z alko (piwkowanie prawie co wieczór, czasem coś mocniejszego). Dziś jest trochę lepiej i mnie już tak nie ciągnie i nawet potrafię wyjść na piwko czy dwa i na tym skończyć. Polecam pójście do jakiegoś klubu AA (są w każdym mieście), chociaż raz. O ile AA jest trochę sekciarska i trzeba wziąć ich styl ze szczyptą soli, to jak się nasłuchasz niektórych historyjek, to da Ci to naprawdę do myślenia. Wierz, że można upaść znacznie niżej, a nie chcesz tam być. Alko jest dość silnym narkotykiem i często zaczyna się od "tylko" piwkowania. Pamiętaj też żeby nie przeceniać swojej silnej woli. Jest to psychologicznie udowodnione, że można ją nadwyrężyć jak mięsień, więc realistycznie podejdź do tego problemu (np. obiecaj sobie, że dziś nie pijesz, później, że tydzień, itd), a jak Ci się podwinie noga, to nie użalaj się nad sobą, tylko spróbuj ponownie, aż w końcu się uda.