Skocz do zawartości

sol

Starszy Użytkownik
  • Postów

    908
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez sol

  1. 1 godzinę temu, Yolo napisał:

    Nam naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba kiedy jesteśmy sami.

    Widzę to po sobie, szukając motywacji do parcia na to by więcej, kiedy wiem że tak naprawdę nie jest mi to potrzebne. 

     

    Dobra, będzie trochę offtop, ale jest tu muśnięty pewien temat, który mnie ciekawi, a mianowicie: wpływ kobiety na męską motywację.

     

    Nie chodzi mi nawet o to, że kobieta ma potrzebę (np. zbuduj dom), to mężczyzna to robi. Chodzi mi o coś subtelniejszego, na poziomie przepływu energii.

     

    Przykład: pewien utalentowany malarz nie ma stałej partnerki, ale za to ma kilka orbiterek, które dają mu podziw, szacunek i inne benefity, on świadomie nie wchodzi w stałą relację, żeby czerpać energię od każdej z nich, co daje mu ciągłego kopa w karierze. Czy to może tak działać? 

  2. 6 godzin temu, Maciej45 napisał:

    miałem z ex dwie sytuacje, które pozwoliły wywołać catharsis:

    To są fajne momenty. Ty czujesz się trochę jak wybawca, jej gadzi tryska endorfinami.

     

    Jak do dziś pamiętam sytuację, gdy wyciągnęłam mojego kochającego spokojne wieczory przy książce i generalnie kameralne klimaty mężczyznę, na stopa po Europie z noclegami po przypadkowych ludziach, z kilkaset euro w kieszeni. Był powiedzmy delikatnie, umiarkowanie optymistycznie nastawiony co do całego przedsięwzięcia i patrząc z perspektywy czasu, raczej na pewno pojechał tam ze mną tylko dlatego, żebym się nie zabiła po drodze. 

     

    W każdym razie, pewnego dnia podróży, gdzieś na wiosce w Hiszpanii, przy koncówce kasy, na totalnym wykończeniu i w 40 stopniach, gdzie ludzie nie znali pojęcia autostop, w pewnym momencie usiadłam pod murem z wielkim plecakiem i zaczęłam beczeć z bezsilności. Pamiętam, jak wtedy uspokoił mnie, przejął dowodzenie "wycieczki" i wyprowadził nas stamtąd jakimś cudem.

    To było 15 lat temu, a ja do dziś to pamiętam i wiem, że przy największym hardkorze będę mogła na niego liczyć.

    • Like 2
  3. @meghan wiem co by wam dobrze zrobiło, choć może zabrzmi to dość hardkorowo - sytuacja, w której Ty byłabyś postawiona totalnie pod ścianą, a on byłby jedyną osobą, na której mogłabyś polegać. Sytuacja, w której nie miałabyś siły na całe dowodzenie, przewodzenie, załatwianie, ogarnianie - to wszystko spoczęłoby na nim i nie miałby wyboru, musiałby ogarnąć.

     

    Takie coś mogłoby myślę, wywołać w waszym związku swoiste catharsis, a w nim pewną przemianę i zrozumienie, coś w rodzaju "dobra dobra niech baba sobie gada, ale tak naprawdę opoką jestem ja". Żeby coś takiego przeżyć trzeba wyjść ze zwykłych pieleszy i stworzyć sytuację, w której on będzie bezkonkurencyjny w stosunku do Ciebie. Jaka to może być sytuacja? Np. coś wymagającego siły fizycznej i wytrzymałości - np. zrobić sobie wspólną podróż w znane/nieznane, gdzie liczy się głównie siła fizyczna (baba na starcie ma przerąbane).

    A może jakiś wspólny sport, gdzie nie będziesz mogła mu dorównać? 

     

    Myślę, że musisz znaleźć cokolwiek co Ci w nim imponuje i trzymać się tego jak rzep psiego ogona, a wtedy będzie rosło na niego całego. Z samego faktu, że to mężczyzna można teoretycznie znaleźć już na starcie kilka takich rzeczy, chociażby ta siła fizyczna.  

    • Like 3
  4. 23 godziny temu, slusa napisał:

    Kuchnia i szafki el classico

     

     3 lata temu szukałam domu z rynku wtórnego, trochę się nachodziłam po miejscach nietkniętych zmianą od lat 90:)

    Faktycznie klasyka dobrze się starzeje. Drewniane kuchnie (wtedy królowało Forte), drewniane parkiety, szprosy w oknach, cegiełka na elewacji, to wszystko do dziś wygląda bardzo fajnie i elegancko. W domu, który kupiliśmy nie trzeba było dużo remontować (choć kuchnia niestety nie trafiła mi się drewniana).

     

    Na drugim biegunie "szalone lata 2000" - każdy pokój w innym kolorze, plastikowe kuchnie w kolorach typu czerwień, czarne kafelki w łazienkach i inne cuda. Albo "stylizowanie" pokoi na "afrykański" (była taka moda), meble w kolorze wenge itd. Z pewnością starzeje to się okrutnie. 

  5. Kurczę myślałam o tym temacie i wiesz, to chyba ten stan, kiedy nie kierujesz się w życiu strachem, nie odczuwasz permanentnego stresu, częstej złości. Słowem, kiedy Twój duch jest zdrowy - wtedy cokolwiek robisz, jest to pełne samo w sobie, to może być cokolwiek.

     

    Możesz mieć z drugiej strony perfekcyjne życie rodem z Instagrama i być jednocześnie wewnętrznie zaszczuty.

    • Like 3
  6. @slusa bardzo ciemne/bardzo jasne podłogi to widok każdego włoska, jeśli nie jesteś typem, który lubi odkurzać 2x dziennie, lepiej isć w coś delikatniejszego.

     

    Podłoga z pierwszego zdj. nie jest aż tak bardzo ciemna, ale imo akurat ta bardzo pstrokata i oczy-boląca. Lepiej iść w neutralne podłogi, ściany i szaleć dodatkami.

     

    Kuchnia ładna, co do płytek z motywami ludowymi, zastanów się czy nie będzie to trochę kiczowate. Nie o sam motyw mi chodzi, tylko to stylizowanie. Może np. jakieś oryginalne talerze z ludowymi motywami na ścianę?  Znów - neutralna baza + ciekawe dodatki.

    5 godzin temu, slusa napisał:

    Jak to jest z tymi kolorami tak wgl, jak np okna będą się nieco różnic od blatów to bardzo to będzie widać? 

     

    Nieee, ale jak to mi kiedyś stolarz powiedzial- lepiej nie robić drewutni, czyli 10 różnych rzeczy z drewna w pokoju, każde z innej bajki co do koloru i odcienia. 2-3 myślę ujdą.

    • Like 3
  7. Godzinę temu, Yolo napisał:

    Najlepsze relacje jakie miałem były wtedy, kiedy oboje byliśmy sobą zainteresowani od początku.

     

    Zgadzam się. Oboje od razu wiecie, że "to jest to", nie ma żadnego przepychania się na początku. Każde daje zielone światło, nie ma wątpliwości. Ja tak miałam z mężem, sławetna miłość od pierwszego wejrzenia, zdarzyło mi się to raz w życiu i tak już zostało. Pomogło mu to, że miał koszulkę mojego ulubionego zespołu na sobie, a mi pewnie pomogło to, że miałam bluzkę z dekoltem ;) No i do teraz jest super.

     

    Godzinę temu, Yolo napisał:

     

    Jestem ciekaw jak potrafili połączyć zabieganie o kobietę która się nimi nie interesuje, z taką postawą.

     

    To jest faktycznie ciekawa kwestia, bez sarkazmu. To co teraz robię, to trochę taki reverse engineering, strategie w obu przypadkach były różne. 

     

    Ten, który "starał się pół roku", to był najlepszy przyjaciel mojego znajomego. W zasadzie ten znajomy zadziałał trochę jako wingman. Nagonił mnie na tą radnkę i z poczucia obowiązku umówiłam się z tym jego przyjacielem. Po dwóch - trzech spotkaniach, kiedy było widać, że nie pieję z zachwytu, chłopak zrobił przerwę i po jakichś 3ch tygodniach zaprosił do siebie na domówkę. Tam faktycznie mógł pokazać się z innej strony, organizator, lubiany przez wielu znajomych, świetny tancerz. Był uprzejmy, ale nie nachalny. Nie pamiętam co było dalej, na pewno byłam na jego studniówce, gdzie okazało się, że jako jeden z kilku osób ma swój występ. Strategia była taka, że pozwalał mi zobaczyć jego samego w różnych, niezobowiązujących sytuacjach socjalnych gdzie mógł się wykazać, bez jakiegoś simpowania, po prostu na luzie.

    Nie zrobi się tego na spotkaniu w knajpie z piwem. Znamienne jest też to, że trenował pewną dyscyplinę od lat - na pewno był przyzwyczajony do przezwyciężania porażek, dlatego od razu się nie poddał. 

     

    Godzinę temu, Yolo napisał:

    Mogli Cię potraktować ambicjonalnie, chcąc sobie coś udowodnić.

     

    Bardzo możliwe, może być nawet chęć takiego odegrania się za brak początkowego ognia podświadoma:) 

     

    Ogólnie też uważam, że na pewno lepiej, łatwiej i przyjemniej jest jak od razu jest ogień. Ale nie zawsze i nie każdemu wygląd i vibe na to pozwala. Warto mieć świadomość, że nie jest to z góry przegrana i kobietę można naprawdę rozkręcić. 

    • Like 2
  8. W dniu 19.10.2022 o 11:59, Yolo napisał:

     

    To są marginalne przypadki, a Ty piszesz jak i jakiejś regule. 

     

    U mnie w relacjach, (które można na palcach jednej ręki policzyć), dwie były z chłopakami, którzy mi się nie podobali na początku. Pierwszy mojego wzrostu, z nieogolonym wąsem:).  Ale bardzo szybko mi zaimponował - był o lata świetlne lepszy w rzeczach, które mnie  na tamten moment interesowały. Tak się wkręciłam, że doprowadziło to do sytuacji, że przez długi czas wszędzie szukałam już późnej  tylko wzrokiem chłopaków w tym typie wyglądu.

     

    Drugi, to była typowo "wychodzona" jak to już piszemy w tym temacie, relacja. Chłopak wychodził to pół roku,  nie podobał mi się strasznie, w niczym szczególnie nie imponował, pasowaliśmy do siebie jak piernik do wiatraka. Ostatnio znalazłam swój stary pamiętnik i dokładnie opisane są fazy, jak staram się wymigiwać od randek z nim, ale brakuje mi asertywności, w końcu wprost go friendzonuje, aż w końcu się do niego przekonuję i ostatecznie zakochuję. W sumie to sama się dziwie, ale faktycznie tak to było.

     

    Tych dwóch ludzi łączyły następujące rzeczy: oboje byli pewni siebie - nie bad boye, ale na pewno nie nice guye. U drugiego, mimo "wychodzenia" to nie było na pewno narzucanie się. To była  jakby próba sił, dominacji. Oboje też potraktowali to faktycznie ostatecznie raczej jako trofeum, odsuwając się emocjonalnie, kiedy mi zaczęło zależeć. 

     

    Co do tego, że nie jest to reguła - może jestem inna niż wszystkie :D ale nie sądzę ... ;)

     

    • Like 1
  9. 24 minuty temu, Obliteraror napisał:

    A kobieta niekoniecznie, jak nie wbijesz w poziom "kryterium", reszty nie będziesz miał szansy zaprezentować.

    Bo właśnie sęk w tym, że ta prezentacja musi iść przed wyglądem. Najpierw kobieta musi zobaczyć działanie, a potem bedzie w to wszystko wpasowywała wygląd i zaczyna się zakochiwać (mówię o przeciętnych gościach, nie adonisach). Dlatego, w takim programie gdzie nie widzisz wpierw działania tylko dostajesz w pierwszej kolejności sam wygląd (no bo nie znasz gościa) - to tworzy już pewną ocenę i ciężko ją potem przebić (mimo tego, że mieszkasz z tym panem i tak dalej). Ideałem jest neutralny grunt: klasa w szkole, praca, gdzie nie jest powiedziane: TO RANDKA, a tym bardziej TO ŚLUB, tam gdzie kobieta może neutralnie gościa obserwować i wyrabiać sobie ocenę, bez presji. 

     

    38 minut temu, Libertyn napisał:

    Czym jest atrakcyjność fizyczna? Chodzi o wygląd? Woń? Tembr głosu? 

     

    Czasem jest tak że dziewczyna zupełnie z wyglądu się nie wyróżnia ale ma świetny głos lub zapach i to u niej mocno zawyża odbiór. 

    Cokolwiek, co sprawia, że dana osoba Ci się podoba. Może być mocno subiektywne.

     

    29 minut temu, Yolo napisał:

    Chcemy być z kimś kto nam się podoba i sami chcemy się podobać, to jest normalne. 

    Jasne, tylko to przez cały czas mówię - u kobiety z autentycznie "nie podoba", może przejść w "podoba". To "podoba/niepodoba" jest bardzo względne. 

    Ba, idzie to w drugą stronę. Super chad, który bardzo się wstępnie podoba, może poprzez swoje zachowanie sprawić, że będzie nieatrakcyjny seksualnie dla kobiety. 

     

    12 minut temu, SzatanK napisał:

    Oczywiście.

     

    Ona nadal może nie być w Twoim typie fizyczności ale to nie ma znaczenia. 

    Ciekawe, bo w męskim temacie widziałam odpowiedzi, że brzydka baba to jednak fuj i nici z riki tiki. Może to zależy od jednostki

  10. 19 minut temu, Yolo napisał:

    Brakuje w niej tych wszystkich elementów, które wynikają z deficytów czy schematów. 

    Najczęściej spotykane to wybieranie kogoś na wzór lub przeciwieństwo rodzica. 

     

    Czyli parafrazując, próbujesz powiedzieć to, że u mężczyzny nieatrakcyjnie dla niego fizycznie kobieta może zacząć pociągać go i podniecać, jeśli po czasie okaże się że wpisuje się w kanon jego powiedzmy deficytu? Ja raczej widziałam to tak, że atrakcyjność fizyczna to warunek sine qua non a ewentualne "dodatki w osobowości" to już nadbudowa, która może sprawić, że chętniej zbuduje z nią związek. 

    • Like 1
  11. 7 godzin temu, lync napisał:

    W sensie wygląd kobity przeciętny, nie zwracający uwagi, gdyby mnie ktoś spytał "nie w moim typie". Starsza ode mnie (ale tego wtedy nie widziałem). Do tego bitchface. Nie podoba mi się to u kobiet, choć czasem zwraca uwagę.

    Ciekawe. Ta konkretna kobieta w jakiś sposób "energią" Cię przyciągnęła myślisz? Czy po prostu jakby... nie było w okolicy nic lepszego ;) ?

     

    To co napisała @Angel_Sue przejawia się moim zdaniem w ten sposób, że mężczyzna może zyskiwać z czasem poprzez pokazanie swojej "męskości", bo generalnie on ma w softwarze "udowadnianie swojej wartości poprzez czyny". Jasne, super przystojniak ma od razu z górki, ale "brzydki" facet może z czasem wypracować sobie podziw kobiety, pozycję i tak dalej poprzez swoje czyny właśnie. Kobieta natomiast, jako ta, która "po prostu jest", teoretycznie z czasem nie zyskuje. Jeśli pojawia się pożądanie do kobiety, to raczej od razu (potem może maleć), ale chyba rzadko zdarza się u mężczyzny, że kobieta, która go absolutnie nie pociąga nagle po czasie  zaczyna (bo "udowodniła swoją wartość"). U kobiet tak jest, facet może nam się wstępnie w ogóle nie podobać fizycznie, ale po czasie może zyskać i bach, nagle te niedoskonałości zaczynają być urocze i pociągające.

     

    Ale jak mówię - to tylko teoria :D 

     

    A i dlatego w związku z tym appki randkowe, gdzie widzisz tylko zdjęcie są tak słabym narzędziem dla zdecydowanej większości mężczyzn. To powinien być tylko targ chadów, cała reszta (o ile w ogóle chce się w to bawić), musi mieć świadomość, że "przeciętny" mężczyzna w inny sposób wywołuje pożądanie u kobiety, nie wyglądem. No ale do tego trzeba: przebywać regularnie gdzieś gdzie jest kobieta, która się nam podoba i do tego robić coś, co może wzbudzić w niej podziw. Żonglowanie mandarynkami, whatever. Ale nie raz (typu podłażenie do randomowych bab na mieście), tylko regularnie, do tego potrzebny jest czas, kobieta musi się zainteresować i sama zaciekawić. Komu się chce w XXI wieku :D (natomiast jak już się komuś chce, to ma pewnie niezłe wyniki, bo nikomu się nie chce ;)

    • Like 2
  12. 2 godziny temu, Angel_Sue napisał:

    Co do innych różnic,  uważam, że kobieta jest w stanie (choć jest to też rzadkie), stracić głowę dla faceta, który na początku kompletnie jej się nie podobał, a w odwrotną stronę, to raczej nie działa. 

     

    Ano właśnie, ciekawe spostrzeżenie, faktycznie nie kojarzę takiego przypadku w drugą stronę - czy wam się Panowie zdarzyło zadurzyć w kobiecie, która z początku się wam nie podobała?

     

  13. 38 minut temu, NoHope napisał:

     

    Osoby które jak ty używają introwertyzmu w taki sposób swoją wiedzę pewnie czerpią z takich szacownych stronek jak polki.pl albo wizaż.

     

     

    Już nie pierwszy raz widzę u Ciebie takie chwyty na forum. Niskie loty, choć miałeś dobre wejście na forum kiedyś.  Niestety wcale nie chodzi Ci o rozmowę/wymianę opinii -  także ja tu pasuje i podziękuję. 

     

    1 godzinę temu, Obliteraror napisał:

    Inaczej - introwertyk ładuje "akumulatory" poza towarzystwem ludzi albo w towarzystwie ludzi znajomych, sprawdzonych i bardzo niewielkim gronie. Ekstrawertyk, jak zakładam, ma odwrotnie ;)

     

    Wiem, mam w domu takowy przypadek. Dla mnie introwertycy są the best, o czym zresztą nie raz pisałam na forum :) 

     

     

     

     

     

     

     

  14. 29 minut temu, NoHope napisał:

    Ja nie jestem bierno-agresywny, wypraszam sobie. Jestem otwarcie agresywny

     

    To musisz to przećwiczyć jeszcze - dla mnie to brzmi jak typowy passive-aggressive, jakieś emotikonki-uśmieszki, nie wiadomo o co chodzi. Zresztą reakcja agresywna też jest bez sensu zupełnie - Twój rozmówca widząc taki komentarz w żaden sposób nie odniesie się do niego merytorycznie, tylko skupi się na samym fakcie ataku.  Dużo lepiej na luzie wyjaśnić o co Ci chodzi konkretnie, co powiedzmy zacząłeś w kolejnym komentarzu.

     

    To prawda, przyjęło się społecznie że introwertyzm to "zamknięcie na ludzi" a ekstrawertyzm "otwarcie się na ludzi" i w jakiś sposób się tego używa "defaultowo" - błędnie czy nie, dobry moment żeby znaleźć jakieś zamienniki, które lepiej pasują. Natomiast dla mnie sam fakt, że nie chciałam mieć interakcji z rozkrzyczanymi Włochami nie jest stricte negatywny czy równoważny z przegrywem, dlatego zamiennik nie może mieć pejoratywnego zabarwienia. 

    • Like 1
  15. W sumie może nie wkurzyło, ale zdziwiło. Zawsze postrzegałam siebie jako otwartą, ekstrawertyczną osobę - wczoraj byłam z kumpelą na mieście na chwilę. Poleciła mi pyszne włoskie desery, które są akurat podawane w jakimś takim mini-objezdnym-targowisku prosto z Włoch. 

    Na tym targowisku natomiast rodowici Włosi i Włoszki, którzy widząc nas przechodzących, krzyczeli i wołali, zachęcając do spróbowania różnych smakołyków. I mnie w zderzeniu z takim uber-ekstrawertyzmem zatkało. Chciałam uciec na drugą stronę ulicy, dosłownie panic attack :D To dziwne, bo podróżowałam bardzo dużo kiedyś, do Włoch również. Kiedyś targowałam się na tunezyjskich targach - tam to dopiero był harkdor. Albo to jeszcze post-lockdownowy  skutek, albo po prostu zmieniam się w jakiegoś introwerta.

    • Like 1
    • Haha 1
  16. 2 godziny temu, Miszka napisał:

    naprawdę wierzycie, że jak przez 28 lat będziecie wcierać jakiś krem, to będziecie tak wyglądać w okolicach 65+?

     

    Kremy pomagajo. Używam kremów z filtrami jakieś 15 lat i faktycznie cały czas policja mnie chce zgarnąć za wagary;) a tak serio to serio działają. Aż się boję jakbym wyglądała gdybym spała ostatnie 5 lat! Pewnie tak, jakbym nie używała kremów z filtrami, ale za to spała. No ale faktycznie pogadamy po 60. Wtedy to będzie. Zrobimy forumowy zjazd i każdy forumowicz każdej rezerwatce pojedzie, że już 

    The_Wall_Cover.svg

     

    A każda rezerwatka zapyta, gdzie te mityczne 20-stki w kolejkach.

     

    Potem okaże się, że 60-letnie rezerwatki mają grono simpów, a Panowie po małym haremiku w Azji, więc wszelkie dogryzania sobie okażą się daremne. Peace & Love

    • Haha 3
  17. Ani jedno ani drugie - jeśli tylko jedno zdobywa to jest to klasyczne simpowanie. To musi iść od obu stron, niekoniecznie w identycznej wersji ale gdzieś tam musi być balans. 

     

    Jedynie na samiusieńkim początku znajomości mężczyzna może odrobinę bardziej wykazać inicjatywę - i (najlepiej) w jakiś sposób wykazać swoją męską energię.

    44 minuty temu, meghan napisał:

    koleżanka;

    - koleżanka dziwak;

    :D

    Piękne. Muszę się zastanowić nad swoim towarzystwem :D

    • Like 1
    • Dzięki 1
    • Haha 1
  18. Chyba uda mi się wyrwać z domu na zarąbisty koncert do innego miasta na CAŁĄ DOBĘ. Kiedyś to była normalka, ale za to teraz smakuje dużo lepiej :) Nie mogę uwierzyć własnemu szczęściu, muszę moim rodzicom i mężowi SPA postawić za to. Drinka sobie nawet wypiję pierwszego od daaaawna 🎵 Jestem totalnie poza tematem, jakie teraz są modne :D? 

    • Like 3
  19. W dniu 7.10.2022 o 19:35, Amperka napisał:

    Ale kiedy ja tak czuję. Czasami sobie patrzę i czuję taką dumę, że takiego oto mam samca, a czasami sobie patrzę, jak mu się łapki przy czymś poplączą albo jak idzie to tak szura nogami i myślę sobie, że to taki słodziak.

     

    Tak sobie myślę, że chyba tak jak patrzymy na partnerów jest trochę odbiciem tego jak patrzymy na samych siebie. 

    Jeśli mamy do siebie dystans, ale z drugiej strony kochamy i wierzymy w siebie, tak samo będziemy postrzegać partnera. Czysta zasada lustra. Ty masz dystans do siebie to masz też dystans do partnera - ale jednocześnie kochasz go i podziwiasz.

     

    Dlatego warto zawsze szukać kogoś, kto w zdrowy sposób lubi siebie, dla własnego dobra :D 

    • Like 1
    • Dzięki 1
  20. 12 minut temu, I1ariusz napisał:

    A więc zaskoczę trochę, bo pochodzę z kompletnie niereligijnej rodziny, gdzie ojciec był alkoholikiem. Nie mam absolutnie żadnych wzorców rodzinnych odnośnie tradycyjnych ról, raczej widziałem jaką patologią jest, gdy tych ról nie ma. 

    Czyli idziesz od drugiej strony. Szukasz rozwiązania problemu z Twojej rodziny w "drugiej skrajności". To nie jest złe, na pewno lepszy kierunek niż powielać to co w domu. 

     

    14 minut temu, I1ariusz napisał:

    Więc ty patrzysz z perspektywy właśnie takiej kobiety "dam radę sobie sama", czyli dobrze że facet jesteś, ale właściwie niezbędny to nie jesteś. Może i twój mąż czy partner to kupuje, ale to nie jest dla faceta ostatecznie dobry układ. Masz tutaj nieźle ułożone gniazdko - jakby co dam radę sobie sama, ale on ma mnie zaakceptować taką, jaką jestem. Jeśli wam to działa to spoks, ale zobaczymy co się stanie jak zacznie się "pod górkę". Nie zawsze tak jest, nie życzę tego, ale życie weryfikuje takie postawy.

     Dam radę sobie sama - w znaczeniu czy przeżyję :D? Tak. Ale jakby ten problem w ogóle nie dotyczy zachodnich społeczeństw, bo ludzie bez dochodu nie umierają na ulicach, socjal ma się dobrze.

     

    Czy dam sobie radę jako człowiek? Też, ale po co. Po co żyć samemu, skoro masz osobę którą kochasz i która Cię dopełnia. Widzisz, to jest właśnie taki paradoks, że tak naprawdę miłość wyższego rzędu może być weryfikowana, jeśli nic materialnego od tej drugiej osoby nie dostajesz. W przeciwnym razie jest to jakiś rodzaj układu. Oczywiście układ działa, jeśli każdy ma wyznaczoną rolę, nie wychodzi poza nią -> mechanizm zegarka/model biznesowy/szablon -> to jest tradycyjna rodzina, bezpieczeństwo dla wszystkich pionków w grze, ok. Na jakimś poziomie świadomości to się sprawdza, ale jeśli chcesz wejśc wyżej to jest bez sensu, bo widzisz że nie musisz kurczowo trzymać się ram, a miłość jest i to taka, której żadna gałąź i żadne zewnętrzne warunki nie rozerwą. W zasadzie każdemu takiej życzę.  

    • Like 1
  21. Godzinę temu, Yolo napisał:

    To jest dosyć szerokie pojęcie i słysząc to od kobiet, często chodzi po prostu o akceptowanie ich wad i tego że nie ma chęci pracy nad nimi. 

    Już kilka razy się z tym spotkałem- taka jestem. 

    Bo wiesz, zakochać się łatwo w kimś pełnym wad. Żyć razem już trudniej. 

     

    haha, tak, "Jak nie akceptujesz mnie kiedy jestem najgorsza..."

    Raczej chodzi mi o (klinicznie rozpoznany i dostępny w publikacjach naukowych) przypadek zwany "przypadkiem Amperki" (od osoby, która często się na niego powołuje - Nobel czeka btw) - czyli spojrzenie trochę głębiej niż na biologiczne A-Z  to jest "kobieta", szablon który obsługuje się "tak i tak" ale pozwolenie (a także lubienie) wszelkich od tego odchyłów. Czasem niesamowitych, a czasem bardzo dziwacznych. Naprawdę dziwacznych. Naprawdę.. (dobra, nie brnijmy w to dalej :D)

     

     Na przykład sprowadza się to do tego, że facet nie kupuje Ci róży i maskotki na urodziny, tylko książkę z dziedziny, którą uwielbiasz i tak dalej. Zresztą działa to też w drugą stronę. Mężczyzna też chce być w zasadzie widziany jako człowiek, a nie jako beciak/sreciak czy jakiś inny gość z szablonu. W zasadzie to chcemy tego samego.  

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.