Na to pytanie musisz sobie odpowiedzieć sam.
Nie znam Cię, nie wiem jaki jesteś. Skoro już spartoliłeś sprawę w ten sposób, zastanów się dobrze, na ile 'poukładałeś' sobie w głowie i jak mocny jest tego fundament.
Pamiętaj, że jeżeli wcześniej mocno wkręciłeś się emocjonalnie, 'wyłączenie głowy' po dość niedługim czasie, bardzo często nijak ma się do emocji, które dość mocno się w Tobie zakorzeniły.
Może się zdarzyć, że zobaczysz ją z kimś w jednoznacznej sytuacji i mimo logicznej racjonalizacji tego co się stało, emocje 'wezmą górę' i na nowo rozdrapiesz emocjonalną ranę.
Będąc na Twoim miejscu, nie łudziłbym się, że ten Twój spokój w stosunku do niej, o którym piszesz, jest na tyle silny.
Stało się jak się stało.
Końcem końców, nie zastanawiałbym się głęboko nad tym, czy utrzymywać relację, czy nie.
Zacznij w końcu żyć swoim życiem, bo skoro odezwałeś się do niej, bez całkowitej kontroli samego siebie, to znaczy, że nie do końca poukładałeś sobie w głowie.
Wszystko o czym piszesz, to czysta racjonalizacja swojego zachowania, która ma się nijak do konfrontacji z podbramkową sytuacją, gdzie mógłbyś totalnie nie kontrolować samego siebie i wyjść na totalnego głupca - już nawet nie przed nią, a przed samym sobą..