Skocz do zawartości

Ludzki.Człowiek

Starszy Użytkownik
  • Postów

    174
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Ludzki.Człowiek

  1. 17 minut temu, Długowłosy napisał:

     

    Ja o jednym Ty o drugim :D

    Charakter to jest ważny żeby dojść do tych pieniędzy a Melania się chyba pojawiła jak on już je miał tak?

    To teraz pytanie - co ją obchodzi jego charakter?

    Charakter jest ważny żeby dojść do czegoś, dominować w grupie samców a samica ma go w dooopie jak jest uroda albo kasa.

    Naprawdę nie znacie debilowatych kolesi ale bardzo przystojnych, którzy mają panienki na pęczki?

    Naprawdę nie znacie miękkich fajek-bananów (bogaci rodzice) obracających najlepsze laski?

    No kaman :D

    Jasne, że znam takie przypadki facetów będącymi amebami ale bardzo przystojnych i przy kasie - tak mają dużo ładnych kobiet.

    Ale znam też paru bad boyów przeciętnej urody, pracujących za średnią krajową którzy obracają piękne kobiety w ilościach hurtowych.

    Znam też zupełnych przeciętniaków pod każdym względem będących od lat z ładną kobietą - dogadują się świetnie i na tym bazują.

    Pomijam czy mają poroże czy nie - nie to rozważamy bo i miliarderzy mogą mieć rogi.

     

    Kolejny przykład - matka mojego dobrego kolegi. Po x latach małżeństwa rozwód z mężem - facet bogaty, dbający o siebie.

    Z dużego domu przeniosła się do małego mieszkania aby zamieszkać z biednym nauczycielem w-f.

    Jaki z tego morał?

     

     

    Rozumiem, że Bekcham, Rooney itp. mają charakter? Inteligencję?!! :)

     

    Teraz kolejne pytanie - skoro tak optujecie za charakterem, rozumiem, że część z Was (bo macie charakter) spotyka się z laskami 10/10?

    9/10?

    8/10?

    .........................

    ??

    NIE?!

    To brakuje charakteru, kasy czy urody?

    Swego czasu byłem z laską moim zdaniem 8/10 za którą uganiało się wielu przystojniejszych i bogatszych niż ja (biedny student mieszkający u rodziców w owym czasie). I wiesz dlaczego szalała za mną? Bo 2 razy olałem jej zaloty.

    Gdzie tu pasuje Twoja teoria, że liczy się TYLKO kasa i wygląd?

     

    Bo ja napisałem szczerze o sobie - nie mam na tyle kasy (w tym momencie życia) żeby spotykać się z kobietami z półki o jaką chodzi, a czego Wam brakuje? No szczerze, skoro forsa i wygląd się nie liczy?! ;)

    Nikt nie napisał , że się nie liczy. Mówimy, że nie TYLKO. Czytaj ze zrozumieniem.

    Panowie w bajki wierzycie. Charakter, Wasza inteligencja, itp. itd. to jest ważne dla Was, Waszego sukcesu, Waszej pozycji w stadzie ale nie dla kobiety...

    Jakie dziewczyny mają geniusze matematyczni?

    Dorosłe chłopy, a potem płacze i żale że laska wydymała i poszła do innego :)

    To, że masz kasę i urodę nie daje pewności, że nie pójdzie do innego. Przecież gdzieś tam jest przystojniejszy i bogatszy.

    Po raz kolejny mówię, nie jest tak, że masz kasę i wygląd i każda jest Twoja. Wiele tak. Ale również wiele nie.

     

  2. Długowłosy tak jak pisze RedBull - kasa i wygląd są bardzo istotne ale nie są to jedyne czynniki decydujące o wyborze partnera przez samicę.

    Bazując na Twoich przykładach - Donald Trump ma niezwykle wysoką charyzmę, podobnie Hugh Heffner. Zapominasz, że aby dojść do dużych pieniędzy często potrzeba do tego właśnie charakteru i charyzmy.

     

    Twoje przykłady są wyjątkowo skrajne (miliarder i milioner).

    Poza tym jak sądzisz z kim taka piękna kobieta wolałaby być - z milionerem bez charakteru czy z męskim milionerem, wytyczającym granice, z pasjami, mającym nawet mniej milionów niż ten bez tych atrybutów? :)

    I tak, jest wiele kobiet dla których liczy sie tylko kasa i wygląd ale jest też dużo kobiet, które biorą pod uwagę RÓWNIEŻ, NIE TYLKO inne czynniki takie jak charakter, poczucie humoru, wspólne pasje itp.

     

    Nic nie jest tylko czarne albo białe. To było by zbyt proste.

    • Like 3
  3. Wychodzi na to, że jest to zupełnie naturalna potrzeba a więc nie będę z nią walczył. Żenić się nie mam zamiaru nigdy, to samo tyczy się dzieci.

    Pozostaje mi zatem partnerka na dłuższy lub krótszy czas i czerpanie z tego przyjemności ale jednoczesne trzymanie ramy i nie popadanie w euforię z powodu cipki.

     

    Dzięki za odpowiedzi Panowie.

  4. Byłem w 2 związkach, przeżyłem odrzucenie przez "jedyną, prawdziwą miłość" więc doświadczyłem już swoje, a w wiedzę forumową wierzę, widzę jej potwierdzenie wokół siebie.

    Potrzeba została, bardziej na poziomie instynktu, podświadomości.

     

    Dochodzę do wniosku, że temat trzeba jeszcze dokładniej przerobić i dać sobie więcej czasu. I tak w ostatni rok zmieniłem swoje postrzeganie świata diametralnie, widać potrzeba więcej czasu żeby przemiana była kompletna.

  5. Jeśli nie chcesz już iść w masę, szukasz czegoś nowego ale związanego z rozwojem siłowym to gorąco polecam Ci kalistenikę/kółka gimnastyczne.

    Pisałem o tym trochę w tym temacie 

    przy okazji dyskusji z Robsonem.

    Miałem kiedyś podobne podejście jak Ty ale od keidy przestałem się przejmować tym ile ważę a skupiłem na czerpaniu przyjemności z ćwiczeń, zwiększaniu siły i uczeniu się nowych umiejętności to z treningiem mam związane tylko pozytywne emocje. Polecam :)

    • Like 1
  6. @Eredin Mam takie samo podejście do sprawy. I świadomie tak postępuje. Mimo to podświadomość co jakiś czas (co ciekawe częściej gdy jestem zmęczony, zdenerwowany lub gdy coś mi się nie uda - czyżby programowanie kobieta=szczęście?)podsuwa mi te nierealne wizje. Pytanie czy da się je kompletnie przeprogramować czy zawsze w mniejszym lub większym natężeniu będą obecne?

  7. Zgadzam się z Tobą i nie mam zamiaru stawiać kobiety ponad moimi pasjami i paroma innymi rzeczami, aczkolwiek to fakt, że trochę ucierpią ze względu na mniejszą ilość wolnego czasu.

    Ale nic nie ma za darmo.

     

    Nie masz już takich myśli, nie wracają w gorszych chwilach?

  8. Ostatni związek zakończyłem jakieś 2 miesiące temu. Podczas jego trwania byłem już świadom mechanizmów matrixu, trzymałem sztywną ramę, kontrolowałem emocje. Rozstałem się kulturalnie, moja była z resztą też zachowała klasę, nie mam jej nic do zarzucenia, po prostu szybko się wypaliło, nie było zbyt wielkiego haju emocjonalnego ;) Tydzień, dwa było smutno ale podszedłem do kwestii na chłodno więc nie ma tutaj mowy o jakimś "rozpaczaniu po stracie wielkiej jedynej miłości", tak tylko najzwyczajniej w świecie przyzwyczajenie zrobiło swoje.

    Ale do rzeczy.

    Po rozstaniu zająłem się swoją pasją, przy okazji w moim życiu zawodowym doszło do sporych zmian więc moja uwaga skupiła się na tych aspektach.

    W międzyczasie poznałem kilka kobiet ale nie miałem potrzeby głębszego ich poznawania, robiłem to raczej dla treningu umiejętności interpersonalnych. W pewnym momencie jednak moja sytuacja życiowa się ustabilizowała (i siłą rzeczy nie wymagała tak dużej ilości uwagi z mojej strony) a jedna z poznanych dziewczyn to mocne HB8.

    No i właśnie.

    Nagle coraz częściej zaczęły się pojawiać myśli, że w sumie fajnie byłoby mieć kogoś, nie chodzić spać samemu, mieć z kim gdzieś wyjść wieczorem (mam przyjaciół i koleżanki/kolegów, jestem towarzyski ale chodzi mi stricte o wyjście ze swoją kobietą), o seksie nie wspominam bo to oczywista oczywistość.

     

    Zdaję sobie sprawę, że stan kiedy będzie miło, fajnie i przyjemnie potrwa jakieś parę miesięcy a potem znowu będę musiał znudzony słuchać pierdolenia o tym jak to Ania w pracy powiedziała to albo że Marek zrobił tamto, będę miał mniej czasu wolnego na realizację swojej pasji, na bycie samemu ze sobą (co uważam za bardzo istotny i potrzebny czas dla każdego człowieka) i przybędzie problemów, tych realnych i tych wyimaginowanych przez kobietę.

    Wkurwia mnie to, że świadomie zdaję sobie sprawę, że związek nijak mi się nie opłaca z wielu względów, z resztą każdy z Was kto jest tu dłużej doskonale wie z jakich. A mimo to czuję potrzebę posiadania partnerki i widzę, że swoimi działaniami mniej lub bardziej bezpośrednio do tego dążę. Wkurwia mnie ten program zainstalowany w mojej głowie, którego nie jestem w stanie usunąć w całości.

    Powiecie idź poruchaj jakąś koleżankę to Ci przejdzie. Testowałem i nie przeszło. Nadal brakuje mi stałej partnerki do której cycka mógłbym się przytulić regularnie przed snem, którą mógłbym bronić przed całym złem świata. Jebane instynkty.

    Teraz gdy poznałem wcześniej wspomnianą samicę mój instynkt wyczuł dobre geny i uruchomił cały proces. O ile w jej towarzystwie trzymam ramę a i biały rycerz we mnie już umarł (czasem się zastanawiam czy nie stałem się zbyt chłodny i bezczelny) to nadal mój mózg potrafi bombardować mnie "pięknymi wizjami szczęśliwego życia z kobietą".

    Ha ha, nice try.

     

    Pytanie do Was Bracia czy też miewacie takie przebłyski starych programów wgranych Wam za młodu, a jeśli tak to jak sobie z nimi radzicie?

    Podejrzewam, że ciągła praca nad wzorcami myśleniowymi w końcu zrobi swoje bo jest to przecież długotrwały proces ale czy jest w ogóle możliwe oderwanie się od tej potrzeby bliskości?

    No i ostatnia kwestia, instynkt zdobywcy. Zauważyłem, że gdy jestem na etapie zdobywania kobiety mój umyśl pracuje na większych obrotach, bardziej czuję, że żyję.

    Potem gdy już ją zdobędę moje zainteresowanie stopniowo maleje i podświadomie szukam nowych celów (nigdy nie zdradziłem swojej kobiety, po prostu po paru msc związku zaczynam się nudzić).

     

    Też tak macie?

  9. Znudziła mnie monotonia treningów, ciekawsze jest dla mnie uczenie się nowych umiejętności czy to na drążku czy na kółkach.

    Co do masy to na prawdę nie chcę więcej ważyć :) Mój dobry kolega ma podobne podejście do kwestii masy jak Ty więc wiem, że ciężko Ci to zrozumieć ale będąc chudym też można się dobrze czuć w swoim ciele.

     

    Płaska 105kg, martwy 150kg, przysiad 100kg (tak wiem odstają znacząco ale to dlatego, że nogi regularnie ćwiczę stosunkowo niedługo w porównaniu do reszty).

    Nie jest to nic specjalnego ale chciałem Ci tylko pokazać, że nie robiąc prawie nic z ciężarem nadal można zbudować całkiem niezłą siłę w ćwiczeniach typowo "ciężarowych".

     

    Mi kalistenika leży bardziej, nie twierdzę, że jest lepsza niż powerlifting czy bodybuilding, po prostu mi się bardziej podoba.

    I tyle :)

     

    Edit: doczytałem, że trenujesz/trenowałeś SW.

    SW mają ogromny wpływ na sprawność fizyczną a sam zapewne wiesz jacy pospinani chodzą ludzie tylko i wyłącznie po siłowni.

    Kalistenika i kółka niwelują ten problem bo stawy zwiększają ruchomość, mięśnie się rozciągają itp. To miałem na myśli pisząc o sprawności ;)

     

    Swoja drogą co trenowałeś?

    Ja parę lat trenowałem boks i boks tajski.

    • Like 1
  10. 6 minut temu, Robson napisał:

    Widzisz, ja mam 114 kg wagi przy wzroście 188 cm. w łapie mam niecałe 40. A też jestem zwinny, uwierz. Salta w tył z miejsca nie wkleję bo: dawno nie robiłem, za stary jestem na wrzucanie filmików do sieci (i w zasadzie mógłbym się wypierdolić na ryj i miałbyś bekę)

    Jak na tę wagę to niewiele, mój kolega przy wadze 72kg i wzroście 175cm też tyle ma, aczkolwiek obwody nie oznaczają jeszcze siły więc możesz być silny, nie przeczę. Jeśli robisz salto to szacunek, ja nie potrafię.

    No z tą podażą kaloryczną to nie tak do końca.. Za słaby impuls i mogło by zacząć zalewać ale.. rozumiem o co Ci chodzi.

    Mnie akurat nie jest w stanie nic zalać, próbowałem przez ponad rok nie ćwiczenia, słodycze, pizza itp.

    Schudłem :)

     

     

    Ja wolę bułgarskie, chociaż.. pistoletów zrobię 5 na zimno - przed chwilą sprawdzałem ;) Nie bolą Cię kolana od tego? Czuję, że jakbym miał robić regularnie to mógłbym mieć problemy. Zresztą pistolety nie rozbudowują nóg. Ale już nie będę o tym gadał - szkoda Naszego czasu. Każdy wie swoje :D

    Nie bolą ale ważę dużo mniej niż Ty.

    Nie rozbudowują tak jak przysiady z ciężarem ale rozbudowują.

     

    Poczytaj o wpływie przysiadów na hormon wzrostu. Były gdzieś badania na bf. Generalnie pod kątem masy lepsze są ćwiczenia z ciężarami. Lubisz kalistenikę ok, ale z drugiej strony nie przeceniaj jej.

    Znam temat i są również opinie, że po treningu pleców czyli jeszcze większej partii mięśnieowje wyrzut hgh był taki sam jak nie większy.

     

    Generalnie pod kątem masy lepsze są ćwiczenia z ciężarami.

    I tu chyba leży pies pogrzebany. Pełna zgoda. Ale ja nie ćwiczę w celu zwiększenia masy. Zenek z tego co zrozumiałem chciał wzmocnić mięśnie więc poleciłem kalistenikę.

    Na masę lepszy jest bodybuilding ALE nie oznacza to, że ćwicząc na drążku nie zbudujesz masy z odpowiednią dietą. Kwestia priorytetów.

     

    Wolisz siłkę? Spoko. Ważne żebyś Ty się z tym dobrze czuł. Mi się znudziła.

     

    A tak na marginesie jakiś miesiąc temu sprawdzałem swoje maksy na płaskiej ławce i w martwym ciągu.

    W obu ćwiczeniach miałem najwyższe osobiste wyniki, pomimo niemal 2 lat od ostatniego treningu z tymi ćwiczeniami.

     

     

     

     

     

     

     

  11. 1 godzinę temu, Robson napisał:

    Ludzki.Człowiek, rzeźba jest i... ze 20 kg niedowagi... Ale co kto lubi. Wzrost? Waga? Daj zdjęcie z odległości i w innym świetle. Z całym szacunkiem ale Twoja fota nie jest dowodem na skuteczność.

    20kg niedowagi? Chłopie nie każdy chce być ulanym miśkiem z dużym bicepsem :)

    Mam 184cm wzrostu i 75kg wagi. Czuję się zwinny, silny i nie mam potrzeby zwiększania masy (do czego notabene wystarczyło by zwiększyć podaż kaloryczną).

     

    Zenek, remedium jest proste: Przysiady 2 razy w tygodniu, raz martwy ciąg. wyciskanie, wiosłowanie, drążek, poręcze, interwały, jeśli dasz radę, jeśli nie to aero w dn. Jak umiesz albo masz kogoś, kto Cię nauczy: podrzut i rwanie.

    W dobrej konfiguracji nie może być mowy o braku efektów.

    Przysiady też robię, tak jak i pistolety (przysiady na 1 nodze).

     

    Nie baw się w kalistenikę z kilku powodów:

     

    1) ludzie to ćwiczący i tak ćwiczą z ciężarami

    Owszem też czasem korzystam z ciężaru przy pasie (rzadko) ale nijak nie dyskredytuje to kalisteniki tymbardziej, że progresję można stosować na wiele różnych sposobów.

    2) ćwiczysz z masą ciała, czyli jak chcesz robić progres? powtórzeń? no tak. ale po co

    Można zwiększać ilość powtórzeń, można je robić wolniej, można łączyć kilka ćwiczeń w serie, można uczyć się nowych ćwiczeń/technik.

    3) nie ma wyrzutu hormonalnego

    ?

    4) nie wzmacniasz stawów i wiązadeł, bo nie ma co go wzmacniać

    Bzdura i brak podstawowej wiedzy o ludzkim ciele.

    5) kalistenika Cię nie wyrzeźbi, siłownia w sumie też nie ;) ale w ostateczności może zajść rekompozycja po jakimś czasie treningu. Rzeźbę robisz w.. kuchni.

    Na początku na jakiejkolwiek aktywności zobaczysz progres, schody zaczynają się później.

    Z tym się akurat zgodzę, że bez predyspozycji genetycznej i jedzenia z głową nie wyrzeźbi.

     

    poręcze, drążek, inverted rows to elementy kalisteniki, tylko jak podwiążesz ciężar do np. drążka to.. już nie będzie kalistenika, bo ona zakłada ćwiczenia z masą ciała.

    Każdy sportowiec na poziomie zawodniczym trenuje z ciężarami. Dlaczego? Sam znajdziesz odpowiedź.

    Kalistenika na początek ok w sumie, później siłownia.

     

    Od razu zaznaczam, że nie będę tu toczył batalii i zacięcie bronił swojego zdania, bo to do niczego nie prowadzi. Każdy decyzję podejmuje sam i oby był zadowolony z wyboru.

    Napisałem tylko mój punkt widzenia poparty doświadczeniem i obserwacjami innych, tyle.

    Wybacz ale mam wrażenie, że boli Cię to że można robić coś innego niż siłownia i dobrze się z tym czuć.

    Ćwicząc kalistenikę poza siłą zyskujesz przede wszystkim SPRAWNOŚĆ. Mógłbyś przerzucać ciężary całe życie a potem wejdziesz na kółka gimnastyczne i utrzymasz się w podporze 5 sekund. Widziałem już takich byków i każdy z nich nabierał szacunku do kalisteniki/gimnastyki po tym jak ja robiłem na kólkach seta ponad minutę a oni z trzęsącymi się rękami spadali z kółek po 5 sekundach.

    Na mnie większe wrażenie robi jak ktoś nauczy się trudnych technicznie i siłowo ćwiczeń na kółkach/drążku niż jeśli wyciśnie 200kg na klatę.

     

     

    • Like 4
  12. Dla mnie poza zapachem niezwykle istotny jest właśnie głos.

    Niektóre kobiety mają tak seksowny głos (do tej pory spotkałem może 2-3, które pod względem barwy i tonacji po prostu hipnotyzowały), że jej wygląd schodzi na drugi plan i od razu zaczynam sobie wyobrażać jak ten piękny głos musi brzmieć podczas seksu :D

  13. Prędzej czy później Twój partner stanie się dla Ciebie zupełnie aseksualny pomimo, że Twoja świadomość będzie twierdzić coś innego.

    Nic z tym nie zrobisz bo zwyczajnie facet jest z charakteru zbyt uległy dla Ciebie. 

    Lata będą mijać a Ty będziesz czuła coraz większa frustrację i niechęć do niego pomimo tego, że jest dla Ciebie dobry, kochany itp.

    Biologia, nic więcej.

    Możesz pokazać charakter (coś bardzo rzadko spotykanego u kobiet) i zanim Wasza relacja jeszcze bardziej się rozwinie skończyć to.

    Możesz też nadal się oszukiwać, że on się zmieni/Ty przerobisz coś co jest nie do przerobienia/będzie dobrze aż w końcu poznasz faceta, na sam widok którego będziesz miała mokro i skończysz z nim w łóżku.

    Ewentualnie do końca życia będziesz nieszczęśliwa i niespełniona i w pewnym momencie swoją frustrację będziesz wylewać na partnera.

     

    Niestety innych opcji nie widzę bo facet o charakterze pizdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie atrakcyjny dla kobiet.

  14. "Norweski zespół muzyczny wykonujący folk i ambient, inspirowany nordyckim szamanizmem i runami fuþarku starszego. Założony w 2003 roku przez Einara Kvitrafna Selvika, byłego perkusistę kontrowersyjnego blackmetalowego zespołu Gorgoroth." - Wikipedia

     

    Muzyka nadająca naprawdę wyjątkową atmosferę. Często towarzyszy mi przy relaksowaniu się, to brzmienie działa na mnie uspokajająco.

    Gorąco polecam ale jednocześnie ostrzegam, że nadmierne słuchanie może spowodować wzrost brody jak u wikingów i chęć plądrowania wiosek ;)

     

     

    • Like 1
  15. 18 godzin temu, Tyler napisał:

    Czytałem je ludzki człowieku zanim Ty się na nim pojawiłeś :) Zmierzam do tego, że dałem dupy w kwestii związku z babą i się do tego przyznaję otwarcie. Jakie są zasady doskonale wiem, wydawało mi się, że jednak można być trochę bardziej ludzkim dla tej " jedynej " a tu chuja, baba to baba . Z nimi trzeba krótko i stanowczo.

     

    Na forum byłem już w marcu pod tym samym nickiem tylko bez kropki - argument z Twojej strony nietrafiony.

    Poza tym skoro zachowywałeś się tak jak to opisałeś to nadal uważam, że forum nie czytałeś, w każdym razie nie ze zrozumieniem.

    Gdyby było inaczej nie popełniałbyś tych samych błędów.

     

    14 godzin temu, parafianin napisał:

    Wybielaj je, usprawiedliwiaj, ale nie tutaj.

     

    Twoja wypowiedź jest skierowana do RedBulla ale pozwól, że skomentuję.

    Nie zauważyłem żeby RedBull kogoś wybielał, zarówno on jak i ja mówiliśmy o ZASADZIE WZAJEMNOŚCI.

    Czytaj ze zrozumieniem.

     

     

  16. 5 minut temu, Tyler napisał:

    Moja kobieta ma dzień kobiet za każdym razem jak się spotykamy. Kwiaty bez okazji, wypady do kina itp ,ale dzisiaj mi wypomniała że nie dostała kwiatów w walentynki tylko słodycze i kino.. Myślę sobie " no już kupię jej te kwiaty " dostała bukiet wielki i smakołyki , nawet dziękuję nie usłyszałem :D W temacie " związek z religijną kobietą " marudziłem jaka jest dobra itp . dzisiaj Pany zrozumiałem, że baby jednak trzeba za mordę złapać bo inaczej to im odbija głupawka. Teraz będziemy grać na moich warunkach bo z bycia przydupasem niczego dobrego nie ma - uwierzcie mi. Wracam do zlewania i stawiania na swoim,  jak baba wie że na niej zależy to uważa, że już nic robić nie musi. Także ku przestrodze moi drodzy.

    Czytałeś w ogóle to forum? Nie ma sensu odkrywać koła po raz kolejny. 

     

    Tak czy inaczej dobrze dla Ciebie, że pojąłeś jak to działa ;)

  17. 44 minuty temu, Samiec Alfa napisał:

    I latają tak z kwiatkami licząc na przychylność samicy oznaczającą danie dupki :D

     

    43 minuty temu, Tyran napisał:

    Nigdy prze nigdy bym nie pracował z kobietami!!!

    Inaczej pracuję w ten sposób że też są w tym samym budynku, mijam je itp.

    Ale nigdy wżyciu bym nie zgodził się aby było coś zależne w mojej pracy od nich.

    A jak bym miał zwierzchnika kobiete odszedł bym.

     

    Panowie mam wrażenie, że niektórzy z Was zagubili się w swojej nienawiści. 

    Pracując w korpo nie ma innej opcji jak praca z kobietami czy Ci się to podoba czy nie. Znając zasady matrixa ja osobiście śmieję się w duchu z obserwowanych zachowań ale jednak w pewnym stopniu jestem zmuszony grać w grę. Nie będąc szefem nie ma możliwości ostentacyjengo pokazywania swoich przekonań i trzeba się z tym pogodzić i grać w grę tak aby samemu na tym zyskać.

     

    Co do dnia kobiet, dzisiaj w pracy składałem życzenia innym kobietom ponieważ widzę je codziennie i nie mam z tym problemu. Czy mój honor i szacunek do siebie przez to zmalał? Ani trochę.

    Traktuję to jako społeczną grę, aktorski pokaz. W dzień mężczyzn one zagrają tak samo i cały teatrzyk się kręci. Zamiast się burzyć warto pewne sprawy zaakceptować ale swoje przekonania mieć.

     

    Słowo klucz to wspomniana wcześniej zasada wzajemności.

     

    Kupiłem swojej kobiecie bukiet róż. Nie dlatego, że wszyscy tak robią ale dlatego, że zachowuje się tak jak bym tego od niej oczekiwał. 

    Święta, walentynki, moje urodziny - z jej strony prezenty, życzenia. Na codzień bez awantur, seks kiedy chcę. Skoro (przynajmniej póki co :) ) bilans zysków i strat się zgadza czemu mam jej nie nagrodzić?

     

    Będzie odwalać, zachowywać się nie po mojej myśli, pyskować - kara.

    Będzie grzeczną dziewczyną -  nagroda.

    Proste.

     

    Grunt to trzymać ramę, karać natychmiastowo, nie zakochiwać się i mimo wszystko wybrać dziewczynę z wpojonymi pozytywnymi wzorcami z domu.

    Wtedy róże na dzień kobiet niczego nie spierdolą.

    • Like 6
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.