Skocz do zawartości

mph25

Starszy Użytkownik
  • Postów

    881
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez mph25

  1. Właśnie przeczytałem kilka wpisów o tej mojej firmie na gowork. "Od Dyrektora po sam dół, same kolesiostwo" "Nawet nie składaj podania do tej firmy jak nie masz znajomości" "Jak chcesz zobaczyć jak wygląda praca w firmie rodzinnej, to się zatrudnij i zobacz jaka cała grupa "kolesi" traktuje ludzi" "Traktowanie pracownika zależy od tego kogo ma w firmie" "Szukają frajerów od wszystkiego za najniższą" "Takie kolesiostwa jak w tej firmie nie ma nigdzie" no i jest kilka przychylnych w odpowiedzi do w/w w stylu "A gadasz głupoty, wszędzie trzeba mieć znajomości, jak się nie podoba to się po prostu zwolnij"
  2. Też mi się tak wydaje. Pracuję tam tylko dlatego że mam lajtową pracę, czasami bywało tak że po 4 godzinach już miałem wszystko zrobione i reszta czasu laba. Netfliks, pizza. Akurat teraz chwilowo mam inne stanowisko i całą zmianę muszę dość szybko dymać żeby się wyrobić. Ale długo nie wytrzymam. 2-3 miesiące maks i trzeba będzie robić ewakuację.
  3. Jest taka strona gowork, tak są opinie o firmach, i jeden użytkownik zadaje pytanie "Jaka atmosfera w pracy" a drugi mu odpisuje "przyjdź i zobacz jak cała grupa kolesiów rządzi firmą i jak traktuje ludzi, tam od prezesa w dół jest same kolesiostwo"
  4. Ja pier... rozwaliło mi to mózg, ale tylko dlatego że u mnie też lecą takie teksty. Podaje kilka: - Pracownik: Czemu nie zostajesz po godzinach? - Ja: A czemu mam zostawać? - Pracownik: Wszyscy tu zostają, chłopie lepsza kasa, odłożysz sobie coś. - Ja: Nie potrzebuje, wystarczy mi 8 godzin pracy. - Brygadzista: A w sobote przyjdziesz? albo w niedziele? - Ja: Nie - Pracownik: To jaką Ty byś chciał mieć pracę? - Ja: Ale do czego teraz nawiązujesz? - Pracownik: No w soboty nie przyjdziesz, w niedziele też nie, po godzinach nie zostaniesz, to jaką Ty byś chciał mieć pracę (szyderczy uśmiech w moją stronę) - Ja: To że wy zostajecie w soboty i pracujecie w godzinach nadliczbowych to wasza sprawa, ja pracuję 8 godzin od poniedziałku do piątku, chyba że będę musiał wyrobić wymaganą liczbę nadgodzin więc to zrobię, sam od siebie nie będę przychodził bo tego nie potrzebuje. - Brygadzista: Będziesz będziesz, powoli Cię przyzwyczaimy do zostawania w godzinach nadliczbowych. - Ja: *Zaczynam się śmiać* - Jak mnie przyzwyczaicie? przecież wyraźnie mówię że nie będę przychodził. - Odszedł Słynne teksty które usłyszałem i nie ma tutaj ani jednej ściemy. "Praca po 8 godzin to nie praca" "Słuchaj jak Ci zaproponują soboty, to idź do kierownika i powiedz mu że wolałbyś w niedziele, mówię Ci jest lepiej, w niedziele sklepy pozamykane, co będziesz robił?, a tak to kasa Ci wpadnie" "Chłopie aleś Ty głupi, zamiast się dorabiać to Ty wolisz po pracy w domu siedzieć, kiedyś pracowałem tu trzy tygodnie po 16 godzin dziennie bo była pilna robota, a tak to normalnie po 12, czasami na 3 w nocy przychodzimy żeby o 15 wyjść, albo zostaje się do 3-4 w nocy z drugiej zmiany żeby 12 godzin zrobić." "Jak będziesz miał kiedyś żonę i dzieci to będziesz same nadgodziny robił żeby w domu nie siedzieć, baba tylko do ruchania" Czytałem kiedyś wpis gościa który był introwertykiem, dość mocno zamknięty w sobie, słabe social skille, niska pewność siebie. Trafił na produkcje i skończył z depresją. Wykończyli go tam.
  5. Znam wiele osób które twierdzą że wyjechali by z Polski ale są już za starzy (okolice 40) i tak się zastanawiam. Co to jest za wiek 40 lat? w tym wieku nie można wyjechać? to jest jakaś magiczna bariera? przecież w tym wieku nadal masz jakieś 25 lat pracy do emerytury.
  6. W jakiej pracy? mówimy o pracy biurowej? policji? straży pożarnej? czy pracy produkcyjnej gdzie jesteś wstanie przez 2-3 godziny siedzieć i nic nie robić, i w tym czasie posiedzieć na telefonie, wypić piwo czy dwa raz na jakiś czas. Chyba że się potykasz o narzędzia po piwie no to faktycznie troche patologia.
  7. To nie tak że to rodzina, raczej mocni znajomi i kolesiostwo. Do pracy większość osób jest przyjmowana z "polecenia" dla przykładu, Jolka pracuje 5 lat, została przyjęta bo ma Ciotkę w kadrach, Jolka załatwia prace Justynce, Justyna zna dobrze Jolkę ze szkoły i ciotkę Jolki z widzenia. Na tej zasadzie, nie ma generalnie ludzi z ulicy. Ja tam zostałem przyjęty fartem, po stażu który również był załatwiony przez osobę która już tam nie pracuje ale kontaktów mocnych nie miał, miałem odbyć staż i na tym miała się zakończyć współpraca, ale postanowili mnie zostawić. I tak jestem rodzynkiem w tej całej ekipie.
  8. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Pracuję obecnie w firmie gdzie 80% pracowników to znajomki łącznie z zarządem. Wujki, ciotki, kuzyni, siostry, bracia, stanowiska obsadzone ludźmi z jednej wsi albo drugiej, no praktycznie każdy się tu zna, 5-6 lat temu można było dostać się do tej pracy tylko przez silne znajomości. Co zauważyłem: 1) Jestem traktowany gorzej niż reszta pracowników. 2) Gdy nie chce się podporządkować jestem podpierdalany do kierownictwa w trybie natychmiastowym 3) Strach cokolwiek powiedzieć, bo wszystko co powiem jest roznoszone pocztą pantoflową i za 2 godziny wie już o tym cała hala produkcyjna. 4) Znam się na robocie i niczego jeszcze nie popsułem, gdybym to zrobił to pewnie by mnie wyjebali bo się "stawiam" 5) Kilkukrotnie próbowano podłożyć mi "świnie" próbując coś zepsuć/przestawić w elementach przy których pracuję, aktualnie już się to nie zdarza. 6) Ogromne kolesiostwo w firmie. Czuje presję. Mam ochotę często zjebać jednego czy drugiego, wygarnąć im co o nim myślę, ale wewnętrznie się boje, bo wiem jaką oni są zgraną kliką, jak się postarają to zrobią wszystko żeby mnie wyrzucić z pracy. Dodatkowo nie potrafię czegoś odmawiać w sposób łagodny. Zawsze, ale to zawsze gdy komuś odmówię w jakiejś sprawie ten ktoś się obraża, nie wiem.. chyba to problem z odpowiednim doborem słów i gestykulacją. Oprócz tego że jest tam takie kolesiostwo to praca jest spoko i tylko dlatego tam pracuję. Nie ma nocek, nie ma rypania ponad siły, często jestem wstanie skończyć pracę po 5-6 godzinach i resztę czasu siedzieć na telefonie, browar? nie ma problemu. Uczę się życia w takich firmach, prędzej czy później mnie stąd wyrzucą za to że się stawiam, ale przynajmniej poznałem ludzi, a ludzie w większości są tacy sami, NIKOMU nie wolno ufać, nawet najlepszy kumpel z którym imprezowałeś i chodziłeś na panienki, sprzeda Cię gdy tylko będzie miał z tego jakiś profit. Niedawno dowiedziałem się że sprzedawał mnie w pracy gość z którym robiłem 6 miesięcy, który codziennie podawał mi rękę, trzymaliśmy się razem, razem na papierosa, razem do szatni na jednego itd. Gdyby dzisiaj ktokolwiek podszedł do mnie i powiedział "nigdy na ciebie nie doniosę" i uciął sobie kurwa palec na znak wiarygodności, to bym mu chujowi nie uwierzył.
  9. Nie masz, ale będziesz miał.. bo już raz to zdobyłeś powodzenia
  10. Bracie żyjesz na innym poziomie niż ja, masz swoje mieszkanie i dobre zarobki, syty nigdy nie zrozumie głodnego, to tak jakby facet który przeleciał 100 lasek powiedział do prawiczka "stary, co Ty masz takie ciśnienie na dymanie, seks jest nudny" .. odnośnie, tych podpunktów które wypisałeś w sumie mógłbym się z tego cieszyć, mógłbym też pojechać do Afryki i ulepić tam chatę z wymieszanego gówna i piasku jako beton, i mówić że w sumie jest spoko bo nie ma podatków a moim jedynym zmartwieniem byłoby to że rano muszę wstać wziąć siatkę i iść na ryby, ale tu nie o to chodzi, nie mieszkam w afrycę, nie jestem również niepełnosprawny żeby tłumaczyć swoje niepowodzenia jakimś defektem, mam dwie ręce, dwie nogi, mózg i oczy - i nie mam nic oraz mocno odstaję od rówieśników a nawet i młodszych osób pomimo 27 lat - nie mówię o willach i helikopterach z dostawą modelek Victoria Secret, a o przeciętnym życiu - to jest moja bolączka, i to jest problem nad którym muszę pracować. Pewna część osób które się tutaj wypowiada (nie wszyscy) nie jest wstanie wczuć się w moją osobę, bo nie ma takich problemów, mają siano, powodzenie (albo już wyjebane na laski) często dobrze zarabiają, stać ich na wiele - z takiego poziomu nie da się patrzyć na kogoś, kto nic nie ma i wczuć się w to jak on się może teraz czuć, to jest po prostu niemożliwe, to tak jakby mi ktoś mówił że ma nerwicę i dostaje ataków paniki w miejscach publicznych a ja bym mu radził "stary, jesteś wartościowym gościem, weź kilka głębszych oddechów i działaj, wszystko będzie dobrze zobaczysz" nie wiem jak to jest a moja rada byłaby ogólna, nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistością i tym jak czuje się dana osoba, musiałbym wejść w jego skórę i poczuć to co on żeby mieć jakiś realny pogląd na tą sytuację i jego kiepskie położenie żebym mógł wyciągnąć jakieś wnioski i móc mu coś doradzić. Natomiast każda osoba tutaj pomogła mi na swój sposób, i za to dziękuje. Tak zrobię
  11. Finanse nie mają za zadanie pozwolić mi zabierać Julkę na drogie kolacje i wozić ją moim lambo pokazując jaki jestem bogaty, pieniądze mają pomóc mi - nawet nie chodzi o miliony, ale o normalną wypłatę, bez biedowania, to spowoduje wzrost mojego samopoczucia i pewności siebie "jestem coś wart - ale nie dla Julek, jestem coś wart dla siebie, coś osiągnąłem, dałem rade" normalne finanse uspokoiły by mi głowę jeżeli chodzi o ekonomie, życie, bezpieczeństwo w razie "czegoś" wiedziałbym że jestem wartościowym człowiekiem, oczywiście wartość człowieka nie bierze się tylko z finansów, bo są ludzie którzy zapisali się na kartach historii którzy byli bezdomnymi, ale jednak normalna wypłata pozwoliła by mi żyć jak przeciętniak a nie jak biedak. Życie przeciętniaka byłoby wystarczające w moim przypadku żeby odblokować głowę na coś więcej.
  12. Nawet nie próbuję działać w żadnym kierunku, szczerze? nie chce mi się, w ogóle. Nie mam na to zasobów, energii, próbuję wyjść z życia biedaka i to jest mój cel nr jeden, nie mam niczego co mógłbym zaoferować kobiecie, nie mam zasobów a mam 27 lat - nie mam szans na kobietę, przynajmniej nie teraz, nie dość że brak skilla w rozmowie, to jeszcze brak pieniędzy, nie podchodzę i nie zagaduję i nie próbuję odstawiać szopek bo wiem jak jest i wiem że zmarnowałbym tylko swój czas - jasne są tacy co potrafią poderwać dziewczynę mając dziurawe buty, ja takiej psychy nie mam - moje zasoby a raczej ich brak BARDZO odbijają sie na mojej psychice, na mojej pewności siebie i po prostu to nie przejdzie, czego jak czego.. ale tego jestem pewny w 100%, gdybym miał 15 lat, to mógłbym się spotykać z 14 letnią Julką na kebaba za kieszonkowe, obecny wiek to już inny etap w życiu, inne wymagania kobiet - precyzując, nie chodzi o to żeby kupić dziewczynę, ale żadna kobieta nie poleci na 27 latka który nie ma nic . Jeżeli chodzi o kontakty społeczne, nie mam problemu z zagadaniem do dziewczyny jeżeli jest jakiś powód, sytuacja która wymaga reakcji, mógłbym wejść na wykład do stu julek i wygłosić im przemowę gdyby był temat na którym bym się znał, zupełnie bez stresu. Mogę na ulicy zagadać do kogo chce i kiedy chce, ale rozmowa z kobietą np w trakcie czekania do lekarza o pandemii, rydzyku czy zrzuceniu bomby na Hiroszime , to co innego niż umówienie się z kobietą na randkę, w tym drugim przypadku narobiłbym sobie wstydu po 5 minutach spotkania, nie wiedząc co mówić, o czym mówić, jak się zachować, jak zareagować itd.
  13. Zainteresował mnie, bo trafia w samo sedno. Tak się obecnie czuje i potrafię wyobrazić sobie odbiór tych słów.
  14. Ale ja cały czas wdrażam jakieś drobne zmiany w swoim życiu. - Jeżeli pozostanę w tej branży w której pracuje obecnie to np w Niemczech będę wstanie zarabiać te 2000-2500 euro netto (niestety dopiero za dwa lata - a przez te dwa lata wszystko się może zmienić), kokosów nie ma .. ale lepsze to niż 2500 złotych - Cały czas ucze się języków, każdego dnia.. nie ma dnia żebym nie poświęcił godziny na naukę angielskiego i godziny na naukę niemieckiego, cokolwiek by się nie działo i jak bardzo nie byłbym zmęczony, zawsze to robię. Taki cykl trwa już dokładnie 140 dni w przypadku angielskiego, w niemieckim mam około 60 dni, ucze się z książek oraz przez różne dobre platformy internetowe. - Ćwiczę na siłowni od dwóch miesięcy, zaczynam zauważać pierwsze efekty treningu, z wagi 66 kg jest już 70 I to tyle, jestem tak niezorganizowany czasowo że i tak na więcej nie starcza mi czasu, zrobienie obiadu, zakupy, prysznic, sprzątanie, 2h języków obcych, 1h siłownia, wieczorem zawsze obejrzę coś ciekawego na YT (lubię oglądać różne seriale dokumentalne typu życie Nikola Tesli itd) Chodzi po prostu o to że przewaliłem wiele lat swojego życia które gdybym dobrze wykorzystał albo chociażby średnio spowodowałyby że mógłbym być teraz w innym lepszym położeniu - nie jako bogacz w Ferrari, ale jako przeciętny 27 latek, z pracą za 4-5k, z 5-10 letnim samochodem, fajnym życiem towarzyskim i może jakimiś oszczędnościami na wkład własny do mieszkania.
  15. Każdy z was przyjaciele ma racje, doceniam wasze rady i wiem że macie racje. Natomiast nie oszukujmy się - jest źle, gorzej co prawda już raczej nie będzie więc teraz trzeba walczyć o lepszą przyszłość.. ale obecnie jestem 27 letnim nieudacznikiem życiowym i nie ma się co oszukiwać, takie są fakty - ja to wiem, i wiem że wiedzą to ludzie którzy mnie znają. Mam wewnętrzną złość pokazania ludziom jak bardzo się mylą, ochotę wyjść po za ich poziom życia i zobaczyć ich wkurwienie i złość na twarz gdyby mi się udało - ale to jest chyba tylko efekt niskiej samooceny i kompleksów związanych z poziomem życia jaki mam obecnie, bo nikt kto myśli zdroworozsądkowo nie bogaci się ani nie robi w życiu czegoś żeby udowodnić innym ludziom że da radę, jak już to taki człowiek robi to by udowodnić to samemu sobie. Nie ukrywam, mam w sobie dużo toksyczności, złości - to słabość, która ze mnie wychodzi - słabość zasilana kompleksami i poziomem życia i głupia mentalność. Mi po prostu jest wstyd - nie byłoby mi wstyd gdybym zbankrutował, bankructwo to nie wstyd, żeby zbankrutować to trzeba mieć z czego, a żeby do czegoś dojść do trzeba potrafić myśleć nieszablonowo, mógłbym przewalić całą kasę na wódę, narkotyki i pokera a obecnie mieć w kieszeni dwa złote i kupować ser topiony + kajzerkę i byłbym w dużo lepszej sytuacji psychicznej niż obecnie, bo wiedziałbym że coś osiągnąłem, mimo że przewaliłem tą kasę to udało mi się ją zdobyć, byłem na tyle ogarnięty i zawzięty że to zrobiłem, a obecnie czuje się jak nikt i dobra materialne są tylko częścią mojego samopoczucia. Żeby była jasność nie jestem w takim dole że deprecha mną targa na prawo i lewo, mam motywacje, ochotę, natomiast uświadamiam sobie pewne sprawy patrząc na rówieśników czy 18 letniego chłopaka córki mojej siostry albo jego znajomych - ja widzę te różnice. Musiałem się wygadać, poczułem ulgę, bo czułem to narastające napięcie od dwóch tygodni. Mam dziwne wrażenie że gdybym miał pieniądze to wszystkie moje problemy by się skończyły, posiadanie pieniędzy wiązało by się z lepszą pracą/bardziej wymagającą to z kolei powodowało by lepsze samopoczucie i pewność siebie, możliwość życia bez stresu (jeżeli chodzi o finanse) odblokowało by mi głowę, bo w mojej głowie jest utarty schemat, że zarobki świadczą o ogarnięciu człowieka - nikt normalny nie chce pracować za grosze, jedni uciekają za granicę, inni zakładają własne DG, reszta jest wykształcona i pracuje za stawkę 3x razy moja. Nikt mi tych pieniędzy nie da, ludzie na to ciężko zapierdalają, a ja nie zrobiłem nic - to mnie najbardziej dołuje. Dziękuje każdemu z osobna za słowa otuchy czy przysłowiowego kopa w dupe
  16. Zacząłem ostatnio zastanawiać się nad swoim życiem.. i stwierdziłem że to koniec, przegrałem.. a teraz toczy się walka o to żeby jedynie egzystować do końca swoich dni na średnim poziomie, kiedyś opisywałem swoje życie w innym temacie. Ale tak w skrócie. Nie jestem typowym przegrywem jeżeli chodzi o zachowanie, potrafię się postawić i nie uciekam, nie mam problemów z zagadaniem do obcych ludzi na ulicy, w ogóle nie czuję takiego stresu jak niektórzy że żeby podejść i zagadać to się muszą trzy razy zastanowić i ręce im się trzęsą. Natomiast.. reszta mojego życia to życie przegrane. Nie jestem do końca winny tej sytuacji, bardzo duży wpływ na kształtowanie mojej osobowości miał okres dzieciństwa, alkoholizm w domu, brak poczucia spokoju, brak stabilności. Ciągle się mówi że trzeba nad sobą pracować żeby wyjść z przegrywu.. z przegrywu można wyjść do pewnego wieku, ostatnio wyskoczyła pewna sytuacja zdrowotna która spowodowała to że będę musiał zostać w kraju 2 lata, czyli do 30 ale nie chciałbym o tym tutaj pisać. Nie łudzę się że zmieni się coś drastycznie w moim życiu do tego czasu jeżeli chodzi o sprawy materialne, bo się nie zmieni. Nie mam do tego wykształcenia, warunków, rodziny, pleców, będę dalej jeździł rowerem do pracy, zarabiał 2500 netto, po pracy uczył się języków obcych i szedł spać. Mówiłem że z przegrywu można wyjść do pewnego wieku, nawiązując do tego... nie da się nadrobić straconych lat, pierwszej młodzieńczej miłości, pierwszych wypadów pod namiot z ekipą, to jest coś co całkowicie mi umknęło i już nigdy się nie powtórzy - nigdy nie doświadczę tych stanów bezpiecznego beztroskiego życia i miłości, mam nadzieje że rozumiecie co mam na myśli, co innego robić wypad z kolegami w wieku 30-40 lat a co innego gdy masz 17 lat. Większość osób w moim wieku w tym kobiet mieszkają już z chłopakiem/dziewczyną, często mają rodziny, samochody, żyją jak normalne rodziny - ja muszę liczyć ile mogę wydać w tym czy innym miesiącu, I NIE oskarżam o to nikogo, to moja wina, to ja przekreśliłem sobie życie, gdy wszystko pójdzie po mojej myśli dopiero w wieku 30 lat będę wstanie żyć na takim poziomie na którym powinienem żyć już od co najmniej 5 lat (i to dopiero za granicą) - jestem w plecy za rówieśnikami o kilka lat do tyłu jeżeli chodzi o rozwój. Można powiedzieć że "ciesz się, nie masz alimentów, kredytów, rozwalonej psychiki od kobiety" jasne, mogłem wpaść i w takie gówno, natomiast obecnie też siedze w gównie i próbuje się z niego wygrzebać i to wcale nie jest lepsza sytuacja. Gdybym nawet jakimś cudem poznał kogoś po 30 w co wątpie bo nie mam w ogóle umiejętności rozmów z kobietą, to taka doświadczona 30, przemieliła by takiego świeżaka jak ja w pięć minut. Ile mi zostanie lat od 30 roku życia żeby sobie pożyć gdybym zaczął zarabiać lepiej? 10? sorry ale po 40 wszystko zaczyna się sypać, 50 to przeważnie dziadek który bawi swoje wnuki, najlepszy okres życia mężczyzny to 20-35/40 rok życia, tyle. Później oczywiście można się dorobić ale twierdzenie o dobrym wyglądzie, kokosach i zainteresowaniu ze strony młodych kobiet po 40 to bajki.. dotyczy małego promila mężczyzn, większość facetów po 40 jest styrana życiem, stresem, obowiązkami, zaczynają się pierwsze problemy, a to w kręgosłupie coś pyka, a to łeb boli, a to szyja, a to ręce, jedną zarwaną noc odsypiasz trzy dni - nie masz już tej werwy i wigoru 20 latka. Mogę się pocieszać tylko tym że mam dwie ręce, dwie nogi i nie jestem niepełnosprawny, życie jakoś minie ale chyba do końca będę żałował straconych lat, przewalone 10 lat to sporo. Wiele bym dał żeby mieć 18 lat , mógłbym bardzo dużo zmienić - oczywiście teraz też to zrobię ale to już będzie całkowicie inny etap. Na tą chwilę nie jestem w ogóle w sferze zainteresowań jakiejkolwiek kobiety, bo w sumie dlaczego miałbym być, gdybym był kobietą - patrzyłbym na taką osobę jak ja z żalem, współczuciem i przykrością. No nic, walka toczy się dalej, o to żeby kiedyś normalnie zarabiać i nie musieć martwić się o wszystko. I tak wiem.. przespałem wiele lat albo "przebimbałem" jak to często starsze osoby mówią. Mając 27 lat nie mam niczego więcej niż gimnazjalista jeżdżący do szkoły rowerem, bez ściemy - poniżej to już chyba jest tylko bezdomność, bo nie mam czego stracić, nie mam samochodu, mieszkania, oszczędności, dobytku. Tak że jak ktoś ma 18, 20, 23 lata to zapyerdalajcie bo to ostatni dzwonek, jeżeli chcecie choć trochę liczyć się w życiu. Uczcie się języków, robcie kursy z pup, szukajcie kursów na które UE daje kase między innymi kursy z EFS (można za darmo zrobić zawód), i bzykajcie laski jak się nadarzy okazja, bo później będziecie żałować a każde doświadczenie jest cenne, w szczególności to złe - bo z niego wyciąga się wnioski.
  17. Nie wiem czy nie lepszym wyjściem jest znalezienie dobrej Polki niż dostawa ze wschodu, ta pierwsza ma netfliksa, jest obyta .. i jeżeli ma jakieś wartości no to mocno aspiruje, ta ze wschodu zostanie przerobiona w pół roku i się zachłyśnie "Polskością"
  18. https://www.youtube.com/watch?v=ObQYq1Jhd6E "Polacy są bardzo różni. Jedni super, inni przegrani. Jesteście mega sympatyczne. Pozdrawiam🌼" "To że niektórzy faceci nie płacą za kawę dziewczynie wynika z tego że tak postępuje większość polskich kobiet które na randkach chcą być niezależne i chcą płacić za siebie... Jednak w przypadku dziewczyny ze Wschodu wszyscy wiedzą że się za nie płaci " "Mój dziadek nigdy nie chciał żeby moja babcia pracowała. Mężczyzna ma zarobić na dom a kobieta ma się opiekować domem. To dawno było i inne czasy" "Z tym płaceniem 50 na 50 na randkach to wymysł zachodnio-europejski" Robert 38 piszę "Nigdy nie kazałem dziewczynie płacić za jedzenie np w restauracji zawsze place i myślę że większość facetów płaci dla mnie szok kiedy słyszę ze ktoś miał tak sytuację że płacili z osobna rachunki np za obiad w restauracji" Rat Wtf komentarz "Pełno związków Ukrainki i Polaka, natomiast związków Ukraińca i Polki jest bardzo mało... hmmm..." Emilia Emilia odpisuje: Rat Wtf Po co Polki miałby wiązać się z Ukraińcami ? Jack Em piszę (flaga biało czerwona w tle) "Sikorki, prawdziwy mężczyzna musi mieć przy sobie zawsze gotówkę (alarmowo) i zawsze płaci rachunek na randce , spotkaniu z kobietą (chyba , że kobieta sobie tego zdecydowanie nie życzy). W innym przypadku to nie jest mężczyzna i takiego to szerokim łukiem Sikorki trzeba omijać ! I nie ma tu dyskusji !" Spermiarze opanowali kraj, tej siły już się nie da zatrzymać
  19. To że jesteś większy, silniejszy, niczego nie oznacza. Oni widzą strach w twoich oczach, twoje miotanie się, twoją bierność, twoje trzęsące się ręce, twoje ucieczki wzrokiem. Musiałbyś któregoś z nich wyzwać na solówkę po pracy, dopuścić do tego żeby wszyscy to z pracy zobaczyli, i spuścić mu konkretny wpierdol przy wszystkich, następnie dodać "I co psie, teraz zgłosisz to na policje jak mała płacząca dziewczynka? przed chwilą byłeś taki kozak a teraz leżysz kurva glucie ze łzami w oczach" plujesz typowi w ryj, i odchodzisz. Nie ma nic złego w zgłaszaniu spraw na policje po pobiciu i ja sam bym to zrobił, natomiast obracasz się w świecie patusów a u nich zgłaszanie na policje jest odbierane bardzo negatywnie, więc mówiąc tak robisz sobie pewne zabezpieczenie gdyby na prawdę chciał to zrobić, to koledzy słyszeli co mówiłeś, zastanowi się kilka razy czy pójść na policje, ale szanse minimalne bo wyszedłby na frajera przy kolegach. Teraz pytanie czy jesteś na tyle odważny żeby to zrobić i czy na prawdę jesteś wstanie sobie z nimi poradzić. Raczej wątpie.. sądząc po tym co piszesz, sam wyskoczyłem kilka razy na solówkę i łapy mi się trzęsły jakbym był sparaliżowany, a miałem dużo więcej odwagi niż Ty do takich akcji.. natomiast goście którzy zawodowo nie dają sobie w kaszę dmuchać, w ogóle się nad takimi rzeczami nie zastanawiają, po prostu podszedłby w trakcie przerwy w pracy do szatni, i strzelił Cię z liścia w łeb za jakieś "teksty" wobec niego, a następnie po dwóch minutach jadłby już bułkę i zastanawiał się jak przejść trzeci rozdział w Wiedzminie. Gościem którego się wszyscy boją nie będziesz, natomiast nie możesz pozostać ofiarą, musisz skasować, jednego.. później drugiego.. i w końcu przestaną, po co obrażać typa skoro się zdenerwuje i strzeli mnie w ryj? (dwóch już strzelił), wtedy odpuszczą.
  20. Ja mam inny problem, próba asertywnym zawsze kończy się tym że ktoś się obraża, po prostu. Np kolega z pracy pyta się mnie czy przyszedłbym jutro na pierwszą zmianę za niego a on przyjdzie na drugą - odmawiam = foch. Nie wiem czy mój ton wypowiedzi, to powoduje ale w 90% jest zawsze foch albo oziębienie relacji.
  21. Mężczyzna jest zaprogramowany do tego żeby stworzyć potomstwo, znaleźć samicę i ją zapłodnić. Brak seksu prowadzi do frustracji, obniżenia poczucia własnej wartości, poczucia bycia "przegrywem" "gorszym" "słabszym" zdobycie partnerki, uprawianie z nią seksu powoduje poczucie spełnienia, powoduje uczucie bycia prawdziwym facetem, zwiększa pewność siebie, zadowolenie. Tak było, jest i będzie na tym kończę z Tobą dyskusje, dodaje Cię do osób ignorowanych.
  22. Jakim Ty jesteś kurwa imbecylem to się w pale nie mieści. Masz po polsku https://zdrowie.radiozet.pl/Seks/Psychoseksuologia/Brak-seksu-u-mezczyzn-choroby-dolegliwosci-abstynencja-seksualna https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7036876/ A tutaj masz to czego szukasz, pomimo że tam również to było tylko w odnośnikach w które nie potrafisz kliknąć.
  23. Przecież to nie ja stworzyłem te badania, udajesz ? aaaaaaa zapomniałem, mnich ma większa wiedzę niż lekarze seksuolodzy i psychologowie wymienieni na samym dole owego badania https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6912629/ zaraz zadzwonimy do klasztoru shaolin.
  24. Nie będziesz ze mną dyskutował bo nie masz argumentów.. znalazł się kurva CEO od kontaktów z mnichami... hahahaha chciałeś badania, masz badania, nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafisz, elo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.