Skocz do zawartości

deleteduser85

Starszy Użytkownik
  • Postów

    727
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser85

  1. Nie wiem czy to prawda co do ogółu. Ale u mnie jest ?. Są dzieci lepsze (jej) i gorsze (ja) ?, a wiadomo, że każde są tak samo ważne i dobre, nie ma lepszych czy gorszych. Można się chociaż z tego uśmiechnąć ?.
  2. Raczej nie da. Na 90%. Nawet z tego względu, że on to postrzega jak ułożenie sobie życia z kimś na nowo kogo gdzieś darzy uczuciem. Zreszta większość pewnie chciałaby sobie ułożyć życie na nowo. Puki nie ma testamentu to jasne, że może ?. Może tez zrzec się spadku (w razie np. długów, lepiej wiedzieć niż nie). To już jej decyzja. Życzę jak najlepszych rozwiązań. Każdy sam musi zdecydować jak postąpić. Moim zdaniem tu nie ma złych decyzji. Tak to jakoś postrzegam. Relacje też warto, w końcu to jednak jej tata ?.
  3. A jak? Czy ktoś ma jakiś pomysł? Chyba udowodnieniem testamentu oraz niestety szarpaniem się z jej częścią rodziny. To będzie bardzo trudne myśle w mojej sytuacji, bo jest na tyle sprytny, że płacił alimenty tyle, że zrobił wszystko by były bardzo niskie w porwaniu do tego co mógłby, ale tu nie o to chodzi, o wyrzucanie czy coś, tylko to to, że chyba z tego względu będzie to trudne. Zaś z drugiej strony pomimo żalu za inne rzeczy mam takie poczucie, że byłoby mi go szkoda. Gdzieś tam tli się te wspólczucie. Czasami się sama sobie dziwie, że pomimo wielu krzywd, ja nadal gdzieś tam mam coś takiego „to jednak mój tata”. Ze jako dziecko gdzieś tam wewnątrz jest mi go szkoda. Ale może to tylko na tak mam. Zawsze można wyjechać za granice ostatecznie ?. Też żyje poniekąd nadzieją (możliwe że złudną), że ona jednak zostanie z nim do końca, że go nie „wydyma” nikt, że pomimo takiego a nie innego zachowania go kocha.
  4. To są tego typu kobiety, które są bardzo inteligentne, nie maja empatii i robią wszystko dla siebie i swoich dzieci. Co ciekawe kobieta bardziej faworyzuje syna niż córkę. I córce też (ale w ramach własnych tam czterech ścian) jakoś pod górkę robiła w porównaniu do syna. Syn od niej ma wszystko postawione na tacy wręcz. Na wszystko ma pozwalane i wszystko ma dane. Czasami odnosiłam wrażenie, wtedy gdy miałam okazje mieć kontakt z dziećmi drugiej strony czy zobaczyć relacje, że traktuje ją czasami jak rywalkę. Nie wnikałam i nie wnikam. Po prostu niektóre zachowania mnie dziwiły w porównaniu do innego dziecka. Kontakt z tatą mam mimo wszystko i myśle, że będę mieć. On sam chce też mieć kontakt więc ja tego nie utrudniam. Jednak jasno stawiam swoje granice. Ja bym tak nie zdobiła jak ona. Ale różne są kobiety. Już dużo widziałam w życiu postaw matek wobec dzieci. Daje mi to tylko możliwość wyciągania pewnych wniosków dla siebie. Czasami zastanawiają mnie motywacje takich a nie innych działań (nie chodzi mi to o dobro dzieci tylko dlaczego np. kosztem innych), zastanawiam się nad tym z ciekawości. W moim wypadku mój tata jest bardzo ślepy i naiwny. Niestety tak bardzo naiwny a ja i ona obie wiemy, że to jest bardzo inteligentne działanie (a może on chce być tak manipulowany kto wie). Kiedyś miałam taką rozmowę wprost z obojgiem, która otworzyła mi oczy. Ona tez wprost mówiła, że to ona decyduje komu co daje. Zobacz „ona”. To była raz taka rozmowa z ciekawości. Chyba czasami muszę zapytać bo mnie ciekawość ponosi ?. Potrafi tak z nim rozmawiać, że on myśli, że to jego decyzja. Więc kobiecie można przyznać, że jest super manipulantką i jest cholernie inteligentna. Ale myśle, że na to też ma wpływ jego jego charakter, nastawienie na siebie i własne potrzeby. Bo gdyby tak nie było możliwe, że by gdzieś tam się opamiętał. Jest jak jest. Sytuacja jest nad wyraz ciekawa jeśli czasami sobie spojrzę na jej zachowania, ich relacje itd. Czasami jak tutejsi mężczyźni mówią o występującej w społeczeństwie, relacjach manipulacji kobiet przypomina mi się ona. Takie kobiety się zdarzają, nie zawsze ale się zdarzają. Co do zachowku, właśnie nie wiem czy w ogóle chce i czy jest sens. Czy nie lepiej mieć po prostu spokój. Pogodziłam się z daną sytuacją, skupiłam na sobie, na swoich celach i swoim życiu. Zobaczymy co czas i życie pokaże ?. Przynamniej jest szczęśliwy ?. Czasami mnie tylko zastanawia (nie martwi) jedna rzecz, czy jak ona umrze, a może się tak zdarzyć to czy jej dzieci go nie „wydymają”, a też miałam ku temu pewne przesłanki. Ale nie moja sprawa. Ja tylko sobie jestem obok i obserwuje. Nigdy o to nie zapytałam i nie zapytam.
  5. Mogę ci tylko coś napisać od siebie jako córka osoby która postępuje/postąpiła podobnie. Z tym, że tu żadnej zdrady nie było. Po prostu ułożenie na nowo życia z osobą, która ma dzieci z poprzedniego małżeństwa. Postępowanie jest sprytne. Trudno się też dziwić, że u mnie nowa żona dba o zabezpieczenie własnych dzieci. Ogólnie każda matka dba o swoje. Wyżej, nie wiadomo jak będzie. Ale na pewno połowa należy do niej jak nie sporządzą testamentu. U mnie skończyło się tak: nowa żona chce dom wiec sprzedali mieszkanie mojego ojca, wiec ja nic nie dziedziczę ?. Jej zostało. On nie ma do niego praw. Ma ona i jej dzieci. Samochód (miał kilka) dał jej dziecku. Reszta wspólne ich. Dom dla żony buduje, działkę kupił, żona też coś się dołożyła. I postanowili spisać testament bym nie dziedziczyła połowy domu bym nie zagroziła jej dzieciom. Więc ogólnie wszystko ma ona i jej dzieci. Mi to szczerze już wisi. Radzę tej córce się odciąć, zarabiać sama na siebie. Wątpię, że coś uzyska, chodź zawsze warto próbować. Niektórzy mężczyźni jak maja nowe żony są po prostu lekko ślepi. Nie widzą co robią i uważają, że robią dobrze. Obojętnie jak robią, ich decyzja. Lepiej liczyć na siebie i mieć to już gdzieś.
  6. Ale zawsze coś ?, przynamniej jedno z rodziców fajne. Pamietam kiedyś koleżanka tez mówiła, że miała super tatę, najlepiej się z nim dogadywała a mamy nie lubiła.
  7. Szkoda, że nie miałaś kogoś kto by stanowił równowagę. Właśnie ja miałam moją mamę. Tam gdzie tata mówił nie dasz rady mama odwrotnie - dasz radę idź. Zawsze wierzyła i zawsze wspierała. A jak się nie ma nikogo kto by odwrócił to myślenie to potem jest ciężko. Ważne, że Ty będziesz inna dla swoich dzieci. Wiesz czego nie robić. Mój ociec tez jest przykładem osobowości narcystycznej, z tym, że nigdy nie został zdiagnozowany. Przejawia jej cechy. @Mroczek jesteś osobą silna psychicznie. Dałeś radę ale niestety nie każdy taki jest. Twój przykład jest nadzieja i wzorem dla innych ale zdążają się sytuacje gdzie potrzebuje ktoś wsparcia. Jeśli chodzi o alkoholików to też różnie bywa. Czasami musi upaść na samo dno by się obudzić i przestać pić a czasami strata wszystkiego kompletny upadek nawet nie pomaga.
  8. Wiesz ja tak miałam z tatą za to mama jest bardzo wspierająca. Jest i była genialna. U mnie nawet jak miałam 5 to i tak „przytrafiło mi się”. Każdy był lepszy ode mnie. A ja byłam obiektem na którym mój tata chciał spełnić swoje marzenia. Ja miałam być nie dość ze synem (okazałam się córka), to jeszcze lustrem mojego ojca. Upodobał sobie mnie jako obiekt który ma robić to co on uważa, ma mieć zdolności takie jak on chce. Jednoczenie mnie poniżając. Przyzwyczaiłam się ze nigdy nie będę i nigdy nie byłam „wystarczająco dobra” obojetnie co bym zrobiła, w jakiej pracy bym była. Jego zawsze interesowało tylko to co uważał za wartościowe. Jeśli nie jestem architektem, programistką inżynierem to jednoczenie jestem dla niego kimś trochę gorszym. Mnie to nie rusza. Od dawna. Ja już kiedyś jako nastolatka się postawiłam. Tylko po prostu świadomość tego mam. Oczywiście mam kontakt, rozmawiamy, spotykamy się, już na tym etapie to jest bardziej takie uspokojone ponieważ nikt nie zwraca na to uwagę, on ma swoje życie, ja swoje, jednoczenie za bardzo nie interesuje się moimi studiami choć jednak gdzieś chce bym je skończyła. Także już czasami odnoszę wrażenie, że gdzieś na starość pogodził się z drogą jaką wybrałam, że nie spełniłam jego marzeń. Jakoś się trochę uspokoił.
  9. Nie. Ja nie wstawiam żadnych „avatarów”, nawet jeśli dany czyn jest mi bliski. A w przeszłości sporo było tych avatarów. Nikt nic do mnie nie miał ani do męża. Nikt nie pisał. Nikt nie pytał o opinie. Aż dziwne, że nie dają ci pola do decyzji i własnego zdania. Ja jestem osobą, która nie lubi emanować swoimi poglądami na social mediach. Inni mogą, ja nie będę obojętnie jakie by one były. Jesli by mi ktoś dał jakiekolwiek ultimatum to bym powiedziała zwyczajnie to samo co ty - nie pasuje to spadaj, usuń ze znajomych. Nie toleruje zmuszania innych do działań, których nie chcą. Chce ktoś popierać strajk niech popiera, nie chce niech nie popiera. Chce ktoś emanować tym w social mediach to niech to robi. Nie chce mieć nie robi. Ale to jego wybór i jego sprawa ja zajmuje się swoim życiem. Opinie mogę mieć jak każdy ale kurcze zmuszanie kogoś do jakiś poglądów szantażem? I jeszcze pytanie o zmianę avatara??‍♀️. To tak jakby mieć pretensje, że zajmuje się własnymi sprawami i życiem.
  10. No nie wiedziałam, że pytanie i rozmowa to kokietowanie i szukanie atencji. Może dla Ciebie. Szukasz tylko zwady i się doczepiasz, popatrz na siebie i jak dla ciebie to jest zdrada to z nikim nie rozmawiaj i zamknij się w czterech ścianach.
  11. W ogóle jak można się śmiać z czyjejś krzywdy? Właśnie zastanawia mnie @JoeBlue gdzie takie doświadczenia? Bez względu czy zdradzona została kobieta czy mężczyzna tak samo jest to przykre i świadczy o osobie, która zdradziła. Osoby, które się śmieją, nie maja rozumu, współczucia, empatii.
  12. Może dla niektórych utopia bo nie spotkali takie osoby. Ale ja jestem jej przykładem. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią @Fury King a jaki ja miałam interes w kochaniu? Jaki miałam interes być tyle lat z jedną osobą. Wiesz związek czy małżeństwo to nie same och i ach. Nie sam seks. Po tylu latach, związek wymaga pracy i wytrwałości. O wiele łatwiej by było być samym. Nie byłoby kłótni, zabierania moich szklanek ?, i znoszenia fochów drugiej osoby. Ale są też te dobre chwile, uśmiech, wspólne wypadu, czy wspólna fajna codzienność. Czasami jest ona trudna a czasami łatwa. Niestety albo stery łatwiej jest żyć samemu niż z drugą osobą, która ma swoje przyzwyczajenia, charakter czy fochy. Wiesz pieniądze można zarobić i mieć (i się zarabia), mieszkanie można kupić jak i wiele wiele rzeczy (i to się robi). Do tego nie potrzeba drugiej osoby ale chodzi o te wspólne chwile, o te wspólne życie ?.
  13. Jest coś takiego jak zaufanie ale możesz mieć inne zdanie. Ufam mężowi, nie będę go sprawdzać na każdym kroku. Wychodząc za mąż tez ufam, że wybrał mnie. Związek bez zaufania nie istnieje. Jak to powiedziała kiedyś moja koleżanka, ufa facetowi, puści go na imprezę samego. Ale to on decyduje co zrobi z tym zaufaniem. Jeśli go zawiedzie efekt będzie jeden - rozstanie. Na tym polega zaufanie w wielu sprawach w związku, ufamy drugiej osobie, że nas nie oszukuje ale jeśli nas zawiedzie konsekwencja będzie jedna. Jesli kochamy, dążymy jakimś uczuciem drugą osobę ona staje się dla nas ważna. Jesteśmy z nią bo chcemy, dbamy o nią bo chcemy bo ją kochamy. Poświęcamy siebie bo chcemy. Obcy ludzie są nam obojętni ta jedna nie. Poświęcamy się, robimy coś dla niej. To nie jest dla własnego interesu. Bo czasami nie ma w tym interesu. Coś nas przyciąga do tej osoby. Chcemy się dla niej poświecić i o nią dbać.
  14. Zaufanie najciężej jest odbudować. Jak ktoś raz nadużyje zaufanie gdzieś to wewnątrz zawsze będzie. Można przepracować ale nie zapomnieć. Można wybaczyć ale nie zapomnieć. Raz zraniony człowiek nie będzie chciał być zraniony po raz drugi. Ufać się ufa ale już nigdy tak samo. Tak jak piszesz, zachowuje się pewien dystans, gdyż kiedyś już ktoś to uczucie wykorzystał, wiesz jak to boli. Mimowolnie się chronisz.
  15. Tak, ja mam. Do mojego ojca. Ale co to zmienia? A to co robił to nie styl bycia. Albo jesteś rodzicem albo nie, umiesz być albo po prostu się zastanów. Nie krzywdzi się dzieci. Kiedyś o tym już pisała @Amperka w którymś poście w raz z @MalVina. Tam jest fajnie pokazane jak ludzie teraz postrzegają życie i rodzicielstwo. Żal do ojca to żal do ojca. Może by się skończył gdyby się opamiętał na jakimś etapie. Gdyby poszedł po rozum do głowy. W tej relacji ja byłam rodzicem wiele razy a on dzieckiem. Ale tu pojawia się konkretna osoba. Nie przedkładam jej na inne. Niby czemu miałabym?
  16. Tak czasami tak. Masz racje. Tu się baaaardzo dużo dzieje. Ale jeśli mamy wyważone pasje (choć ja tak jak mówiłam chciałbym pare rzeczy spróbować, z umiarem ale spróbować) to jest w porządku. Ważne by jakoś mieć umiar i wyważenie na to co robimy. Skupiać się na tym co nam sprawia radość i ewentualnie spróbować czegoś nowego jeśli zawsze chcieliśmy a nie mieliśmy okazji czy możliwości ?. Umiar i harmonia to taki klucz. Jak mam jedno rezygnuje z drugiego. Czasami to się naturalnie dzieje przez prace czy obowiązki. Ale zawsze jakieś pasje warto mieć nawet te nie sportowe.
  17. Jeszcze się wtrącę Panowie na temat pasji posiadanych przez kobiety. Ja sama uważam, że mam za mało pasji choć robię dużo. A ciagle mało. Otaczam się osobami, kobietami które robią o wiele wiele więcej. W szczególności jedna, wątpię by każdy by za nią nadążył. Dziewczyna ma rodziców himalaistów. Od dziecka jeździ wspina się po najwyższych górach po świecie. Zwiedziła pół świata. Jeździ po krajach takich jak Japonia, Indie, Nowa Zelandia. Jeździ na desce - obowiązek - najlepiej Alpy. Ciagle gdzieś. Nie umie usiedzieć w miejscu. Sport ma we krwi. Boks, męskie sporty, dla niej to zabawa. Ciagle próbuje nowych rzeczy. I zmieniła faceta bo... za nią nie wyrabiał. Także uważajcie, bo czasami to czego chcemy może nas przerosnąć.
  18. Atakujecie siebie nawzajem. Forum jest od wspierania siebie nawzajem mężczyzn. Jeśli chciecie sobie coś nawzajem pozałatwiać, to ok, nie wnikam ale czemu się obrażacie? Burzycie koncepcje wsparcia, na którym to forum jest zbudowane. Jednak nadal macie w genach XY. Nadal jesteście mężczyznami. Wiem, że mężczyźni najlepiej dochodzą do porozumienia dając sobie „po pysku” ale takie docinki. Jesteście jednak nadal jedną męską grupą.
  19. Narty jeżdżę od dziecka. Od maleńkości. Stad mój mąż mnie nie dogonił do tej pory. Patrz wyżej - one się rozwijały w miarę dorastania. Nadal je rozwijamy i zarażamy siebie. Ja nigdy nie jeździłam konno ale teraz chciałbym spróbować. Powiedziałam o tym mężowi o odrazu on tez chce. No popatrz aż dziwne. Mój mąż kocha Islandię. Interesował się tym krajem a ja zwróciłam na niego uwagę przez jego opowiadania. Tak to działa, zreszta mąż mnie wieloma rzeczami zaraził. Jesli chodzi o resztę - rysuje od dziecka, jestem dzieckiem, które miało talent plastyczny. W liceum chodziłam na zajęcia plastyczne. Potem również. Medycyna i psycho na studiach. Rolki od dziecka. Siłownia od liceum. Granie na instrumencie od dziecka. Podróże od dziecka z rodzicami. Czytanie książek rożnego rodzaju informacji o innych kulturach od dziecka. Pływanie od dziecka - trenowałam pływanie. Chodzenie po górach - od maleńkości z rodzicami. Pasja rodziców. Dalej masz jakieś wątpliwości? Uważasz, że kobieta nie może od dziecka być czegoś uczona i w czymś trenowana? Może to w mojej rodzinie to tylko norma. Ale wątpię. Narty, pływanie o którym zapomniałam bo już nie pływam, podróżowanie, góry, czytanie, granie na instrumencie, talent plastyczny, widzisz rodzice mogą rozwijać pasje dziecka tylko trzeba to robić umiejętnie. I kobieta również może mieć jak widzisz pasje zaszczepione od dziecka.
  20. No tak od liceum. Mój mąż nie jeździł na nartach. Nie miał takich pasji. Były one moje. I reszta również. Co cię dziwi? W miarę upływu czasu dochodziły kolejne, jego też i z automatu przenosiliśmy je na siebie. Nie rozumiem naprawdę Twojego niedowierzania. No przecież jak to... kobieta mogła robić więcej od faceta kiedyś? Mieć takie pasje w tym wieku? A on miał inne. No faktycznie. Bardzo dziwne. Bo widzisz, moi rodzice mocno w pewnym czasie cisnęli mnie na rozwój w pewnych obszarach, które im się podobały.
  21. No faktycznie nie mam. Ja się widocznie wybijam mocno z tych stereotypów. Mój związek zaczął się od znajomosci i przyjaźni. Ja zaraziłam moimi pasjami mojego męża. On mnie swoimi. Ja zaraziłam mojego męża pasją do nart, siłowni, rolek, podróży, innych kultur, pokochał góry, zachęciłam do czytania książek i słuchania mnie o psychologii, medycynie oraz grafice. No dziwne, dziwne. No i niestety nadal w jeżdżeniu na nartach jestem lepsza, tu mnie mąż nie dogonił. Bardziej on mnie wspiera w mojej pasji (jak i w innych). Choć również stała się jego i mnie gonił.
  22. A może tak jak jesteś mężczyzną to wypowiadaj się za siebie. Dla mnie badania to jakiś odsetek ludzi. Żeby badania były wiarygodne musi być bardzo duża próba badawcza. Najlepiej żeby była zróżnicowana. Zależy tez jakie badania: ilościowe czy jakościowe. Ilościowe, jak znasz metodologie, zawsze będą lekko gorsze. Z różnych tam względów ale dają jakieś możliwości przebadania większej ilości ludzi niż jakościowe. Ja bym chciała znać: próbę badawczą, wiek badanych, pochodzenie: miasto oraz kraj, wykształcenie, ilość zbadanych osób i przede wszystkim dobór próby badawczej. Wtedy mi to da jakiś obraz i pewnie bardziej uwierzę w „większość”. Ale pamietajmy to większość, a nie wszystkie. Ponadto można gadać o różnych rzeczach w zależności od sytuacji.
  23. Chyba każdy taki przypadek trzeba by omawiać indywidualnie. Ja jednak bym zapytała męża na wczesnym etapie co sądzi. Ogólnie instynkt pozwala na ukierunkowanie jakiegoś działania ale to myśląc podejmujemy decyzje. Nie neguje ani nie potwierdzam. Ja w kwestii wojennej na pewno bym się nie wtrąciła bo nie jestem w tym temacie wykształcona ale są kobiety w wojsku na wysokich stanowiskach. Jest ich co prawda mała ilość no ale są. Może one mogłyby się wypowiadać w tym temacie. Ja działam bardzo indywidualnie. Bardzo chętnie poznaje opinie, rozmawiam, ponieważ też pozwala mi to spojrzeć na sytuacje z innej perspektywy. Ale postępuje według siebie. Czasami moje postępowanie jest sprzeczne całkowicie z opiniami innych ludzi i mnie to nie obchodzi. Sami decydujemy o postępowaniu, to do tego dlaczego bym zapytała na wczesnym etapie rozwoju o opinie. Ale to właśnie mój styl postępowania. A tak poza tym to właśnie czasami lepiej się nie wypowiadać w danym temacie na żywo a swoje zdanie wypowiedzieć gdy ktoś bezpośrednio zapyta. To tak zauważyłam, że czasami może być przydatne. @charyzma lub któryś z Panów mogły mi sprecyzować „pierdolenie o dupie marynie”? Ponieważ szczerze jeszcze nie zdażyło mi się by któryś z facetów na żywo rozmawiał, ze mną o typowo kobiecych sprawach. Za to tutaj też dużo wątków jest poważnych a nie jakieś pierdolenie w których dyskutują kobiety i mężczyźni. A może ja wchodzę na złe wątki i gdzieś jakieś mężczyzna dyskutuje o hybrydach czy żelach?
  24. Tego już trochę nie rozumiem. Wymienianie się doświadczeniami jest złe? Czytanie jakie ktoś ma zdanie jest złe? Mi rozmowa, dyskusja z wieloma mężczyznami tutuaj pozwoliła na: 1. Poznanie innego punktu widzenia na pewne sprawy 2. Zrozumienia dlaczego tak podchodzą, skąd się biorą motywacje. 3. Pomogli mi w pewnych rzeczach bo zwyczajnie kurczę mieli doświadczenie. Przypadkiem jak napisałam o kontuzji zwyczajnie @Trevor zwrócił mi uwagę na skręcenie i to bym poszła do lekarza bo ma z tym doświadczenie, bo już coś takiego przeszedł, gdyby nie on nie miałabym lampki w głowie. Doświadczenie i wiedza innych czasami potrafi uchronić przed gorszymi konsekwencjami drugich. I to nie jeden taki przypadek tutaj. 4. Mogłam otwarcie rozmawiać bo forum jest anonimowe i nie trzeba uważać na zasady zachowania. Normalnie nie dyskutuje aż tak otwarcie bo miejsce pracy czy uczelnia to nie miejsce dyskusji na np. kontrowersyjne tematy. Rozmowa z płcią przeciwna czy nawet tą sama ale wychowaną inaczej, czy mającą inne doświadczenia uczy. Uczy nawet kultury rozmowy i poszanowania. Uczymy się drugiego człowieka. Czy naprawdę mamy się izolować od siebie jak niektórzy wyznawcy islamu? Czy nawet rozmowa, dyskusja, wymiana myśli jest zła? Ale niby dlaczego? Czy każda rozmowa musi się kończyć seksem czy związkiem? Nie musi. Pierwsze to jest dobra rada - zajęcie się sobą. Bo druga osoba będzie z Tobą i będzie cię szanować tylko jeśli masz własne życie i pasje. Ponadto nie może być ona centrum. To ty sam masz być centrum i najpierw zająć się sobą a potem drugą osobą. A co będzie jeśli właśnie nie zajmie się taki człowiek sobą a potem ta druga osoba go zostawia i tamten zostaje przysłowiowo „z ręką w nocniku”. Będzie miał żal, będzie zły i sfrustrowany. Będzie miał pretensje do wszyskich tylko nie do samego siebie. Ta rada sama w sobie zła nie jest. A co do reszty podejmując decyzje możesz posłuchać opinii innych ale powinno się pamiętać, że to my sami jesteśmy odpowiedzialni za własne życie, i sami potem powinnismy sobie zadać pytanie czego tak naprawdę chcemy? Jednak być z jakaś kobietą w przyszłości czy nie. Jeśli tak to trzeba potem (jak już będziemy mieli własne życie) już iść spróbować coś zbudować. Jeśli nie to nie. Nikt nad tak dobrze nie zna jak my siebie sami. Nikt za nas nie tyle nie podejmie decyzji ile nie może podjąć decyzji. Bo to my wiemy czego tak naprawdę nam brakuje, czego pragniemy. Ktoś może nam radzić ale nie wszystko musimy wdrożyć w życie. Ludzie radzą ale radzą opierając się o swoje własne doświadczenia i odczucia. Być może im kobieta nie była potrzebna. Być może było to właśnie rozwiązanie ich problemów, być może są tak szczęśliwi ale to nie oznacza że ty czy ktokolwiek inny również będzie. Opieranie własnego szczęścia na szczęściu innych jest moim zdaniem jedną z największych głupot ludzkości. Nie ma czegoś takiego jak „recepta na szczęście”. Receptę na własne szczęście masz Ty. I to ty musisz sobie odpowiedzieć czego tak naprawdę chcesz.
  25. A właśnie bo ja troszkę zrozumiałam, że ona ma go tylko sama używać (też może ?). A przecież tak jak @Colemanka mówi, może to wam bardzo urozmaicić seks. My mamy zabawki i był to tez pomysł męża, który lubi eksperymenty, szukanie co mi sprawia przyjemności i urozmaicanie. Jedyne co to zawsze się pytał czy może bym nie chciała czegoś takiego nowego. Jeszcze nie zdażyło się bym się sprzeciwiła. A wszystkie urozmaicenia/zabawki sprawdzają się u nas super.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.