Skocz do zawartości

Majlo

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Majlo

  1. Cześć, witajcie po długiej przerwie ;p byłem na tym forum po rozstaniu z poważniejszą dziewczyną, a teraz przybywam z nowym tematem, mianowicie nie wiem dokąd idę w tym życiu i zauważyłem że tak sobie dryfuję ale nie widzę większego sensu. 

    Na chłodno, mieszkam z dziewczyną w wynajmowanym mieszkaniu, oboje po 24 lata, mam swojego psa i dwie prace. W pierwszej robię 8h i jest to związane z moją szkołą, drugą dodatkowo po pracy 3 dni w tygodniu po kilka h. Ze swoją dziewczyną jestem rok w związku, jest różnie między nami, może częściowo z mojej strony zacząłem sobie odpuszczać i mam momenty zwątpienia. 

    Mieliśmy jechać za granicę, ale powiedziałem jej że nie widzę tego z psem i kosztami tamtejszymi i że wolę się rozwijać tutaj. Wynajmujemy razem, mój dom rodzinny jest sporo km stąd, nie ma szans na dojazd do pracy, a z resztą nie mam zupełnie ochoty tam mieszkać i w sumie to obiecałem sobie że tam nigdy nie wrócę, bo rodzice się nie zmienią, bo już to przerabiałem. Jej jest dość niedaleko. Ze strony rodziców jest zielone światło na przeprowadzkę, ja mam wątpliwości. Mielibyśmy za pół roku mieć całe piętro dla siebie, aczkolwiek domyślam się jak mogłoby się skończyć to mieszkanie tam. 

    O sobie mogę powiedzieć że mam swoją pasję, trochę dobytku materialnego i jednocześnie trochę brak perspektyw delikatnie. Obecna praca jest ok, ale nie na tyle żeby w niej siedzieć kilka lat, myślałem żeby rozwijać swoje usługi przy czym jednocześnie się doszkalać.

    Dziewczyna jęczy na koszty mieszkania, że są spore i że niekoniecznie chce tu mieszkać po nowym roku, ja tego sam nie utrzymam plus pies do tego i trochę jestem w kropce i sam nie wiem co mam robić. Pojedynczy pokój to trochę niewykonalne żeby psinie było ok, samemu koszty życia są nie do ogarnięcia dla mnie żebym wynajął kawalerkę solo, bo fajnie jednak byłoby cokolwiek odłożyć. 

    I szczerze nie wiem co dalej... Jakieś decyzję muszę podjąć, nie uśmiechają mi się teściowie codziennie ani wynajem, który pochłonie mi połowę pensji plus mało czasu na psinę za którą jestem odpowiedzialny. Perspektywy własnego mieszkania nie mam prawie żadnej, jedynie myślę czy kiedyś nie kupić siedliska i go nie wyremontować i tam zamieszkać ale to dość odległe plany. Z obecną dziewczyną jest ok, ale też nie wiem czy będziemy razem bo mamy spore sinusoidy i zależności jednocześnie. 

    Całościowo czuję że stanąłem w życiu, praca, dom, weekend, alko pije mało raczej na szczęście ale w środku mam takie poczucie bezsensu i brak większego celu i motywacji nawet mogę powiedzieć. Trudno mi samemu, bo jestem tym wszystkim dość poirytowany, no zwyczajnie nie jestem szczęśliwy i myślę co mogę zrobić. 

    Przez całe życie myślałem o kupieniu busa i przerobieniu go na kampera, momentami myślę o tym czy to by mi nie dało jakiegoś odetchnięcia i poczucia że żyje i coś robię. 

    Taka droga oznaczałaby już całkowity minimalizm i sprzedaż gratów i auta żeby to ogarnąć finansowo. 

    Jakiś całościowo jestem zrezygnowany, dzisiaj mam chwilę żeby to wszystko poczuć i to do mnie dociera na co nie mam czasu na tygodniu. Jeśli to przeczytałeś w całości to Ci dziękuję. Jeśli masz jakieś przemyślenia na temat mojej historii to śmiało, bo potrzebuje jakiegoś popchnięcia w przód albo samego słowa jak to spiąć i ogarnąć. Peace 

  2. W dniu 31.08.2021 o 13:21, Messer napisał:

    Osoba owładnięta złością, nienawiścią, egoizmem czy narcyzmem raczej tego nie zauważy, a jak zauważy, to jakoś to sobie wytłumaczy w pokrętny sposób, żeby jej wizja świata przeżyła i nadal mogła trwać nienaruszona. Jest mnóstwo "pięknych" ludzi, którzy pomogą nic nie oczekując w zamian. Jest ich po prostu mniej, a czasem niektóre akty pomocy są prozaiczne, a przez to niezauważalne i ignorowane, bo ludzie chyba wymagają jakichś heroicznych czynów.


    True jak dla mnie całkowicie. Dodałbym jeszcze do tego, że ludzie mogą dać dobro innym dopiero kiedy dobrze czują się sami ze sobą. Mówię to w kontekście zupełnie nieegoistycznym i bez stopy zwrotu za to dobro. 

    • Like 1
  3. Myśle, że to siedzi gdzieś w podświadomości i daje samospełnienia kiedy coś się zrobi samemu, niekoniecznie potrzebną rzecz, ale i tak jest spoko XD 

    Po pracy jak nie pójdę spać albo nie zasiedzę się w domu, to jak wbiję do garażu to mogę siedzieć, coś dłubać i jest zawsze zajęcie, a jak nie ma to można posortować śrubki i wkręty 😄

    • Like 1
  4. Może to też kwestia odpowiedniego prania, temperatury czy niesuszenia na słońcu, bo wiele rzeczy na to wpływa. Tak obstawiam, bo standardowo mało kto zastanawia się nad tym jak zrobić pranie.
    Sam nie stosuję się zbytnio do zasad i większość idzie jednym programem, a później suszarka i przyzwyczaiłem się do niszczenia ubrań, chociaż mam jedną koszulkę SuperDry i rzeczywiście jest zajebiscie wytrzymała. 

    • Like 1
  5. 27 minut temu, Matthew88 napisał:

    Wiara to wybór. Niczego nie ułatwia, ale też niczego nie ogranicza. Żyje według przykazań - nie kradnę, nie zabijam, nie zdradzam, kocham bliźniego jak siebie, nie stawiam na piedestale ani kobiety, ani pieniądza ani niczego z takich rzeczy. Cieszę się z małych rzeczy, dziękuję Bogu za to co mam, nawet za trudne doświadczenia, bo każde mnie czegoś uczy. Gdy mam coś ważnego do załatwienia to nie proszę o jakiś cud czy rzecz magiczną. Po prostu lepiej się czuję, gdy wiem, że nie jestem sam, że ktoś jest ze mną. Nie wierzę w przypadki. Coś się dzieje - jest po coś. Po to bym ja dążył do tego by być dobrym człowiekiem. Nie pielęgnuję nienawiści, a staram się wybaczać. Jednak to nie oznacza uśmiechania się do wszystkich i dawaniu się ranić. Jestem synem króla, więc mam swoją godność. Gdy ktoś mi nie po drodze to nie utrzymuję kontaktu i nie myślę o nim źle. Nie biegnę w każdą niedzielę do kościoła, chociaż sakramenty są ważne. Idę wtedy, gdy tego potrzebuję. Nie tłumaczę się nawet w myślach przed Bogiem, bo skoro on nim jest to wie co myślę. Popełniam błędy, gdyż nie jestem święty, ale staram się ich nie powielać. Nie umiem wytłumaczyć w sposób jasny i klarowny czym jest dla mnie wiara. Wiem, że wiara wyciągnęła mnie z gówna. Gdyby nie to, mógłbym być dziś na dnie, a nie jestem. Nie będę opisywał tego co przeżyłem, ale w skrócie, w kilka chwil przeleciało mi życie przed oczami. Wszystkie radości, zwycięstwa, ale też smutki i porażki. Pojawiły się myśli o Bogu, gdzie wcześniej nim gardziłem i była to ostatnia rzecz o której bym pomyślał. W krótce zaczęły dziać się małe "cuda". Wszystko czego chciałem, dostawałem. Albo konkretnie, albo stawała na mojej drodze osoba, która była mi w stanie pomóc. Nie jestem dewotą. Nie zachowuję się tak. Nikogo też nie nakłaniam do wiary. Każdy ma wybór. Modlitwę, traktuję jak medytację. Pozwala mi ona odciągnąć się od złych myśli. Czuję pokój taki wewnętrzny dzięki temu, bo nie wszystko da się rozwiązać. Czasem warto zostawić to komuś innemu... 

    Myślę, że masz fajne rozumowanie tego jak żyć, takie zdrowe, ale nie czaję jedynie tematu sakramentów. Skoro nie wierzysz w religię to do czego są Ci potrzebne jej sakramenty? Bo wg mnie Boga można wyznawać przez różne formy, można też przyjąć że sam w sobie jesteś bogiem, a tu sakramenty są podporządkowane pod konkretne wyznanie. Nie traktuj tego jako przytyk tylko taka luźna myśl mi się narodziła.

    Ostatnio miałem spotkanie z gościem z rodziny, który przez całe życie balował i nie wiem czy pod wpływem AA czy wiary, ale kurde aż mi źle było, że teraz nie wiem kiedy go zobaczę. Miał taką energię dobroci, że mnie to kładło na glebę i dawno już nie rozmawiałem z tak otwartym człowiekiem, który dał mi takie pełne poczucie zrozumienia. Nie wiem co się tam podziało, ale to dla mnie nietypowa sytuacja. Mooooże jakiś dotyk Boga? ;) 

    Właśnie to poddanie się komuś czy czemuś też przychodzi mi mega ciężko, bronię się w głowie przed tym.

  6. Godzinę temu, cst9191 napisał:

    Są opcje, gdzie nie musisz zawierać znajomości, aby być wśród ludzi.

     

    Charakter pracy mi to ułatwia, tylko jak to na budowach towarzystwo jest głównie męskie :D

    Godzinę temu, cst9191 napisał:

    Kilkoma osobami... Czyli nie jest tak do końca źle?

     

    Znajomi, tylko temat się dobrze nie kręci, bo nie jestem wjebany w jaranie i stąd są to ludzie tacy z którymi pogadam raz na jakiś czas co słychać itd. 

    Godzinę temu, cst9191 napisał:

    Tyle tylko, że jeśli będzie od Ciebie wiało desperacją, to raczej niczego nie ugrasz.

     

    O to nie mam raczej stresu, chyba że dziewczyna będzie w moim typie to jest opcja że będę trochę spięty, żeby nie walnąć czegoś głupiego, ale znam swoją wartość.

    Godzinę temu, cst9191 napisał:

    Czego tak właściwie szukasz? Wcześniej pisałeś, że chciałbyś dziewczyny do związku.

    Jeśli chodzi Ci tylko o jedno, to przecież są divy.

     

    Jeśli poznam taką do związku to w niego wejdę. Nie mam jakiegoś cofnięcia przed spontanicznymi akcjami, bo jeśli oboje mamy na to ochotę to czemu nie. Właśnie z takich numerków miałem swój jeden czy dwa związki, tzn. było nam dobrze i w sumie spróbowaliśmy, ale na dłuższą metę takie stukanka są raczej średnie. Znam divy na stopie koleżanek jeszcze z czasów kiedy nimi nie zostały, ale nie widzi mi się wywalać siana na spust w lasce, z którą nic mnie nie łączy emocjonalnie czy nie wiem nic zupełnie o jej osobie.

     

    Dzięki bro za posta ;)

    9 minut temu, Matthew88 napisał:

    Ja też nie wierzę w kościół. Jednak wierzę w Boga. To są dwie różne rzeczy. Życie w zgodzie z Bogiem nie oznacza ograniczeń, a pełnię wolności w szczęśliwości, jakkolwiek to brzmi... 

    Spoko, szanuję. W jaki sposób wierzysz? Sam odszedłem od religii, a temat wiary jakoś mi wyleciał po drodze ze względu na stężenie w jakim się wychowywałem i na teraz ciężko mi wierzyć w cokolwiek, chociaż wiem, że wiara pomaga na co dzień i zapewne jest łatwiej. 

  7. 56 minut temu, Tornado napisał:

    Z stąd te zaburzenia skali(ten twój border/srorder)

     

    Trochę bagatelizujesz temat. To nie jest jakiś frazes, że mam i chuj, mogę odpierdalać. Z tym się wiąże sposób myślenia, przeżywania i to jest realne. 

     

    59 minut temu, Tornado napisał:

    DOKTRYNA k.k  dusi twoje biologiczne potrzeby.

     

    Nie wierzę w kościół i te wszystkie zasady, odbiłem od tego. Mieszkam z rodziną, która to akceptuje, ale ma swoje naleciałości i nie jestem w stanie tego przeskoczyć.

     

    Dzięki za posta ;) lata mi lecą i czas jakoś to porządkować. A ciśnienie jest niezaprzeczalnie nie tylko na seksy ale całościowo moc młodości chyba. 

  8. Cześć. Żeby dobrze wstrzelić się z tematem muszę napisać kilka zdań o sobie. Delikatnie mówiąc utknąłem trochę w życiu i motam się w jakim kierunku powinno iść dalej. Polecę z tematem na skróty, co by nie przynudzać. 

    Mam 23 lata i do czasu psychoterapii brałem małą odpowiedzialność za siebie. Melanże, kilka nieudanych związków w których byłem, bo wchodziłem sobie w nie i wychodziłem, dwa lata temu rozejście z foką i jakby koniec życia uczuciowego. Mam bordera, to może mieć spory wpływ na to wszystko. W te wakacje skończyłem terapię ze względu na podjęcie pracy w branży budowlano-wykończeniowej, w której mam plan żeby wystartować za kilka lat ze swoją działalnością. Na ten moment zaczynam i zarabiam 2-3 koła na miesiąc i to wystarcza mi na przeżycie. 

    Meritum tematu jest moje wycofanie z kontaktów z ludźmi i taka ludzka samotność. Sporo czasu temu wyjebałem fejsa ze względu na uzależnienie od internetu, z którym walczę do tej pory i kurde poza pracą i kilkoma osobami jest mi jakoś źle. Od 2 lat nie mam dziewczyny - na początku poszedłem mocno w samorozwój itd. pasje i wszystko co pozwoliło mi się jakoś odbić od tego i teraz tak się odbiłem, że zostałem sam. Nie licząc seksu po jakiejś imprezie ze starą znajomą leżę na łopatkach. No fap wszedł jakiś czas temu i to wszystko się chyba na tyle spiętrzyło, że jestem tutaj i piszę tego posta. 

    Mieszkam z rodzicami w fajnym domu na wsi, mam dużo swoich rzeczy, co daje mi możliwość zajęcia się sobą i realizacji, ale w sercu jakoś brakuje mi ludzi i stałego związku. A propos domu, codziennie zasuwam do pracy do miasta po 50 km w jedną stronę, co skutkuje wstaniem koło 5/6 i powrotem koło 17. Robię w budowlance, więc po pracy też nie mam jak cokolwiek podziałać bez umycia się i zastanawiam się, czy wynająć sobie coś w mieście czy zmienić podejście. 

    Temat rodziców jest dosyć szeroki. Są ok i pomagają mi kiedy potrzebuję, ale przez doktrynę kościoła nie ma opcji zaprosić dziewczyny na noc + rzadko kiedy zapraszałem swoje byłe, więc temat jest jakby średni w tej materii. Ta opcja stancji jakoś wisi mi w głowie, ale też dochodzi możliwość wyjazdów w delegacje, co poskutkuje nieopłacalnością całości. Niby jest spoko, bo mam dom, rodzinę i zainteresowania, ogarnąłem się przez psychoterapię, ale coś dalej mnie uwiera, a wyjście pójścia najebać się na miasto nie da mi spełnienia. 

    I w tym miejscu chciałbym prosić was o jakieś porady co dalej podziałać w życiu. Na codzień śmigam do pracy, wracam, posiedzę albo coś porobię w temacie zainteresowań i kima. Na weekendach jest najgorzej, bo nie chcę polecieć, ale czasami mi się zdarzy i tak w koło. Ściana na ten moment. Dzięki za każdego posta, bo szukam jakiegoś wyjścia z tego. Pozdro

    Jetlagz - Mieć i nie mieć

     

  9. U mnie jakoś leci 2 czy 3 tydzień. Ze zmian to zacząłem oglądać się za zwykłymi przeciętnymi babkami, poza tym poranny wzwód wrócił i czuję większe libido. 

    Fap wiązał się z porno niestety, a brak kobiety i kasy na dziwki trochę to wszystko komplikuje, ale wierzę w siebie i teraz może zrobię rekord bo nigdy nie miałem potrzeby dobijać do 90 dni, ale dla sprawdzenia zobaczę jak się wtedy będę czuł. 

    Dla czytających mogę powiedzieć, że wzrosło mi flow i motywacja do działania, zniknął brain fogg i ogólnie jest to pozytywne zjawisko.

  10. @AlfaTEREX 

    Aż mnie zainspirowałeś do napisania jutro posta w tym dziale ? widzę swoją byłą w tym wszystkim, z czym że nie miałem tego forum wtedy w głowie. Wiedziałem o czym jest tutaj mowa ale wystąpił mechanizm zaprzeczenia, wierzyłem w miłość, a teraz po związku na trzeźwo mogę powiedzieć THIS IS IT! 

    Mogę poradzić rozstanie się z tą dupą, im szybciej tym lepiej. Robi ci kisiel z mózgu, odbija się mocno na psychice, a na końcu i tak będzie twoja wina. Być może też masz jakieś wady, jazdy je ma, ale w kalkulacji całości szkoda na nią zdrowia i życia. 

    Czytaj to forum, słuchaj reszty chłopaków, bo wiedzy stąd można nauczyć się na własnej skórze tylko po co? ;) Sporo już przeżyłeś i dalej są huśtawki, serio potrzebujesz takich emocji w życiu? 

    • Like 1
  11. @Morskiczlowiek

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/197318/jak-zbudowac-poczucie-wlasnej-wartosci

     

    Mogę polecić tą książkę. Zacząłem ją przerabiać i widzę po sobie jak działa, bo ciężko mi do niej usiąść i cisnąć dalej. Masz sporo ćwiczeń i przemyśleń w niej, piszesz sobie co myślisz sam szczerze i dalej jest omówienie. W tym wszystkim w sumie najważniejsze jest podejście, musisz chcieć to zmienić i przyznać sam sobie, że sam nie dasz rady, bo wychodzi jak do tej pory. Ogólnie jest w niej zdrowe podejście do tematu, nie chodzi o pompowanie ego czy nabijka z twoich problemów, ma na celu zbudowanie filarów i podstaw tego w prawidłowy sposób. 

  12. Mam to się wypowiem. Zrobiłem sobie świeżo po 18 na przedramieniu. Motyw to moja część życia. 

    Stosunek mam raczej neutralny, chyba że to jakieś kwiatki czy cytaty by Paulo Coelho. Uważam, że spory wpływ ma tutaj kultura i środowisko w jakim się żyje. Jeśli ktoś to robi dla siebie i mu się podoba i nie znudzi mu się za 10 lat bo zmieni się modą to why not? Jeśli ktoś się dziara, bo chce sobie zrobić pewnego rodzaju znak to jest to historią tego właśnie człowieka. Nie podobają mi się za to karynki pomazane jakimiś tematami bo taka jest modą, tak jak kiedyś były tribale nad dupą. Z drugiej strony to nie moje ciało, a można coś stwierdzić po samym wyglądzie, chyba że mnie panna zaskoczy w rozmowie to będzie miło.

  13. 20 godzin temu, Mosze Red napisał:

    @Analconda

    Jak się nie zapuścisz i będziesz szczupły, wysportowany i zadbany to dalej będziesz mógł liczyć na udane życie towarzyskie, wystarczy że zawodowo osiągniesz jakąś stabilną pozycję, w szanowanym zawodzie. To wystarczy.

    Warto dodać jeszcze że im wcześniej zacznie się nad sobą pracować, tym lepiej. Atrakcyjność czy status nie wzrośnie nagle, będzie najbardziej uwidoczniony. Jak ktoś powiedzmy będzie ogarnięty w 20% to nagle całość nie wskoczy na 80%. Więc do roboty pany i działać!

    • Like 1
  14. Cześć, tu Majlo. 22 lata na liczniku już są, poza tym kilka związków już za mną i witam całą społeczność. Kiedyś kiedyś trochę czytałem o PUA, a teraz lubię oglądać szarpanki TV i jakoś ogarniam ten świat dookoła. 

    Z zainteresowań to głównie historia i muzyka elektroniczna. Jakieś 2 miesiące temu odstawiłem używki oprócz fajek i kawy. Siema

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.