Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'chemia' .
-
CiekaWizja kanał YT, Wiktora Niedzieckiego znanego z programów popularnonaukowych (kuchnia czy labolatorium) https://www.youtube.com/user/WiktorNiedzicki/videos 1) Gazary - metalowe materiały kompozytowe zbrojone gazami Gasars - metal matrix composite materials reinforced with gases 2) Konopie 3) 5)
- 1 odpowiedź
-
- 2
-
- ciekawizja
- wiktor niedzicki
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Moim zdaniem. Pierwsza o ktorej trąbie od dawna to dominacja kobiet, która jest ustawowa "bo tak". Nie jest to w zadnym wypadku żal, a fakt. To do niech sie podchodzi, one maja w kim wybierac nawet jak są przeciętne, one maja ulgi w towarzystwie, one moga okazywac slabosci, one dostana pomoc od rycerzy (ktos widzial rycerki?), one krocej pracuja, one dluzej zyja, one moga uprawiac manipulacje i przemoc psychiczna i bedzie uznane to za naturalne, a gdy mezczyzna to od razu nazwie sie to tak jak powinno sie nazywac: socjopata, psychopata. One dostaja dziecko na wlasnosc, opieke nad nim, one potrafia ustawic sobie zycie dajac odpowiedniemu mezczyznie, one dostaja alimenty, one dostaja prace w ktorych sa wyreczane, one dostaja prace do ktorych nie maja predyspozycji wiec zajmuja stanowiska bo tak z gory jest nakazane, tylko one moga byc zgwalcone, one nigdy nie popelniaja wykroczen, zawsze sa swiete, wybielane i potrafia same to zrobic, to mezczyzna zawsze jest "tym złym" i sprawca nieszczesc, to do mezczyzny nalezy zapewnianie kobiecie korzysci: emocjonalnych czy finansowych, zabawianie, inicjowanie wszystkiego, rozmow tez, w ktorych to on bedzie ta rozmowe prowadzil, a kobieta nie musi miec nic wartosciowego do powiedzenia, bycie dobrym w lozku, inteligentnym, z pasjami, ciekawym, silnym (najlepiej niezniszczalnym i bez emocji), pewnym siebie, dzis dodatkowo przystojnym, zaradnym, przesiebiorczym, dobrze zarabiajacym (i lepiej od kobiety, bo inaczej rzuci go na 100%). To mezczyzna zawsze jest tym ktorego sie nie akceptuje, to on musi się według kobiety zmienić, nie ona. To on jest winnym klotni, sprzeczek, braku chemii, czy słabego seksu, czy zaniku miłości. To mezczyzne mozna i trzeba krytykowac, kobietom zwracac uwagi nawet nie mozna. To kobieta moze sie obrazac i strzelac fochy, ale siebie nigdy ine nazwie niedojrzałym dzieckiem, tylko nazwie tak mezczyzne gdy raz na 100 lat pokaze podobne zachowanie do niej, albo uzasadni sobie to ze jest dziecinny bo... nie lozy na jej zachcianki, a zajmuje sie sobą, czy pasja ktora nie przynosi kasy - ale tez jak uwaza nie jest materialistką. Zachowuje sie jak dziwka, czy jak te aktorki porno, po których sama jedzie i obraża je, ale nie stawia sie na rowni z nimi. Zawsze siebie wybiela, kreuje w dobrym swietle, uwaza siebie za lepszą, mimo ze zachowania posiada takie same lub nawet gorsze niz osoba obok (niewazne czy kobieta czy mezczyzna). Do mezczyzn jest o wiele wiecej wymagan, musza oferowac wiecej, a nie sa plcia wystawiana na piedestal i majaca autorytet. Oczywiscie mam tu na uwadze, ze od kobiet tez sie wymaga, ale zdecydowanie mniej, oraz latwiej wykaraskaja sie z klopotow przebiegloscia. Mam na uwadze to ze brzydka kobieta ma ciezki zywot, ale ja nie o tym, tylko o blednym postrzeganiu czy ocenianiu plci i podwojnych standardach, ktore sa korzystniejsze dla kobiet, mimo ze wymagaja wiecej niz daja i to rodzi oslabienie meskiej sily, uleglosc wobec kogos kto jest definitywnie slabszy w ofercie i mimo ze ten ktos uległości nie lubi. Czyli obowiazki mezczyzn, poswiecanie mezczyzn, roszczniowosc i wybrzydzanie kobiet jest dla mnie problemem numero uno nie tylko w zwiazkach, ale cala ta kultura tak wyglada, ze tworzy chore relacje przez odwrocenie rol ktore obiektywnie nie sa poprawne, oraz falszywa rownosc, ktora jest tez tylko korzysciami dla kobiet, co powoduje konflikty bo mezczyzna jest wychowany tak by był prawy, obowiazkowy i sprawiedliwy (oczywiscie nie wszyscy, są patole ktorzy... przyciagaja wiecej kobiet niz ci uczciwi). Widzimy ze cos jest nie tak w tym systemie i jestesmy karmieni kłamstwami. Roszczeniowosci kobiet: szacunek sie nalezy, adoracja sie nalezy, seks sie nalezy, zafanie do kobiety sie nalezy, kobietom odmawiac nie mozna Oczywiscie dziala to w 1 strone, bo mezczyznie nic sie nie nalezy i musi zapracować na to wszystko Kobiety nie mają poczucia obowiązku i odpowiedzialności, ponieważ sądzą, że im sie wszystko należy, jest to infantylne, narcystyczne i egoistyczne postrzeganie swiata, ktore wypacza zasady rownosci i wzajemnosci, o ktorych same trąbią więc głównie wychodzą na zakłamane hipokrytki Jeśli unikają obowiązków, a chcą korzyści, to prawda jest taka że mają mniej do zaoferowania, a na tym polega dzisiejszy feminizm przynajmniej rozumiany przez wiekszosc kobiet Dlaczego cenić je wyżej? tylko z powodu wyglądu, lub rodzenia, albo wmówienia tego że są płcią słabszą? jakoś nie widze tych ich słabości, nie popelniaja samobojstw, jak zerwą to zaraz mają innego, humorek sie zmienia jak w kalejdoskopie, zawsze znajdzie sie ktos kto pomoze, pocieszy, zawsze sie potrafią ustawić, urobić sobie mezczyzne jak nie kilku ufaj mi, zamiast sama niech pracuje na zaufanie do niej zamiast dać działania i czyny, ktore to zaufanie zbudują, to rości je do siebie (jak w przypadku daj intercyze, szantaz emocjonalny i wzbudzanie poczucia winy: nie ufasz mi? jak sie kocha to sie ufa!! ale sama nerwowo reaguje jak miło gawędzisz z atrakcyjną koleżanką) Ten mniejszy procent który "rozumie" że na zaufanie się pracuje zamiast rzeczywiście pracowac i być prawdomówną, spełniać obietnice, to stwarza pozory takich, a za plecami robi swoje. Ale jest jeszcze jedno roszczenie wyborowych ksiezniczek! kochaj mnie mężczyzno (akceptuj, miłuj, miej wgląd w potrzeby), a ja ciebie nie muszę (choć powiem że muszę, żebyś się kłócił i wyszło na moje) albo kochaj mnie bezgranicznie, bezinteresownie, a ja ciebie jak sobie zasłużysz Badzmy rowni, partnerscy, mowia slowa kobiet, a zachowanie kobiet mowi to ja w tej relacji jestem ważniejsza, mam wiecej problemow, potrzebuje wiecej uwagi, wiecej potrzeb moich ma byc spelnione, a twoje będą spełniane tylko zebys mi nie zwiał do innej i musze choc pozory zaangazowania dawac Traktowanie uzytkowe mezczyzn przez kobiety (i ludzi, bo w sumie kolezanek czy dzieci tez, bo w sadzie graja dzieckiem jak mogą, w relacjach rodzinnych dziecko tez jest tylko jednym z argumentow ktore powoduja to, ze moga wiecej rościć) i wyrachowanie kobiet Warto wpisac sobie w google "wszystkie kobiety są takie same" Sporo żalu, ale mnie ten żal nie obchodzi, tylko przekaz, a przekaz się zgadza: zakłamanie, interesowność i zapatrzenie w siebie kobiet, które wywyższają się bezpodstawnie. Dewaluują innych, którzy mają więcej do zaoferowania, lepiej się zachowują, a siebie wywyższają mimo braków, wad, ponieważ jak ze wszystkim uważają że ich złe zachowania sa winą innych, ich wady są też spowodowane kimś innym, albo czymś innym (łatwo zwalic na humor, który spowodowany jest innymi, albo hormonami, albo czymś czego nie da się zmienić, a zmiane gałęzi brakiem chemii, utraceniem "tego czegoś" przez mężczyzne co nic nie mówi i żyć dalej będąc taką jaka jest i się nie zmieniając) Problemem jest niskiej jakości towar którego cena jest bardzo wysoka Przecena może być wtedy kiedy kobieta jest załamana, ale bardzo szybko wyssie energie z pocieszyciela i wróci do ceny standardowo zawyżonej, poniewaz jak widać po kazdym zachowaniu kobiet są BIORCAMI, czyli głównie pasożytują na tym co ktos inny zbudował, lub na co im pozwolił Brak sprecyzowanej roli tworzy chaos i rywalizacje miedzy plciami, wiec nie ma wspolpracy w zwiazkach. Nie ma tego ze jedna jest zalezna od drugiej i dlatego nie ma MOTYWATORA DO STARAN. Nie ma tez KARY, za np rozstanie a pochwała, przynajmniej w przypadku kobiet. Brakuje motywacji do bycia w dlugim zwiazku, kiedy wyrownuje sie sztucznie plcie, ale tez brakuje kar za złe zachowania w przypadku kobiet, a uzasadniane jak wczesniej: ze jest silna, gdy odchodzi i zawsze od winnego mezczyzny. Zeby nie bylo ze wina jest tylko po stronie kobiet - nawet nie jestem za tym, ze po ich, tylko rządzących nami, bo to oni wykorzystują je do swoich prywatnych celów, a są łatwym kąskiem. Wina mezczyzn jest to, ze wolą siedzieć cicho zamiast mowic prawdę, wolą walczyć o seks, chowając głowe w piasek. Seks jest tak wielką potrzebą u mężczyzn, że zanika wartosc jak honor, przez co kobiety są jakie są, bo od nich wiekszosc nie wymaga. Po co mi było wnikać w te zachowania kobiet. mogłem dalej je usprawiedliwiać mówiąc nie ta to inna, nie wszystkie są takie same, kolejna będzie wyjątkowa, a ta po prostu miała zły dzień, tamten ją uwiódł, podły kretacz dam mu w mordę, wina jest innych, a nie w niej, tak jak ona uważa. Słuchanie kobiet daje jedno, wini się wszystkich tylko nie kobiety, więc można do konca zycia byc niepoprawnym romantykiem i je uwielbiac tak jak chcą, nawet gdy postępują jak bezlitosne zimne suki Co waszym zdaniem jest największym problemem, zgrzytem, co powoduje konflikty i nietrwałość związków, czy też braku dotrzymywania słów w byciu razem: na dobre i na złe?
-
Tak zwane szare myszki
deleteduser10 opublikował(a) temat w Dziwki i szwagry / zaliczanie pasztetów / zaliczanie mężatek
Bracia! Otrzymałem zaproszenie od znajomego na zamknięte sympozjum naukowe dotyczące chemii (głównie fizycznej). Postanowiłem się dzisiaj wybrać, bo lubię naukę i ciekawi mnie otaczajacy świat. Trwało ono ponad 3 godziny. Od razu rzuciła mi się w oczy, przewaga kobiet, zarówno na widowni jak i pod tablicą i rzutnikiem. Napomknę nieco o "żeńskiej" kadrze naukowej. Domyślacie się zapewne, że lwia jej część była kiepskawej urody, a nieliczne co najwyżej przeciętnej (HB 5, jedna tylko 6). Ale co ciekawe, uderza mnie sposób bycia tych Pań. W czym rzecz? Otóż emanuje z nich spokój, opanowanie, pokora, pogoda ducha, słowem sprawiają wrażenie jakby znały swoje miejsce w szeregu. Nie uświadczysz o nich takiego chamskiego zmanierowania, prostackiego wyszczekania i wściekłości cipska oraz jajników, jakie są udziałem na ten przykład lewaczki Malwiny Pe. Obce są im również wszelkie wynalazki lewackiej inżynierii społecznej jak np. multikulti, poprawność polityczna czy feminazim. Odnoszę wrażenie, że opowiadają się za tradycyjnym, konserwatywnym modelem rodziny, gdzie to mężczyzna rządzi i dominuje (czyli tak jak powinno być). Większość z nich jest sama, robią doktorat albo już go posiadają. W przerwie, podszedłem do grupki dziewoj przedstawiającyh swoje wykłady z kilkoma wątpliwościami i pytaniami które samoistnie nasunęły się podczas uważnego słuchania. Po prostu nie zetknąłem się wcześniej z pewnymi zagadnieniami. Byłem absolutnie zaskoczony merytorycznością i kompleksowością udzielonych mi odpowiedzi, gdyby przerwa trwała dłużej niż 20 min, pogaworzylibyśmy sobie o chemii z pewnością o wiele dłużej. Sporo nowego się dowiedziałem. W tym miejscu nasuwa się pytanie. Jakie takie kobiety mogą być w małżeństwie? Oddane i wierne, czy jednak imperatyw biologiczny da o sobie znać, a ich mizerna uroda nie ma nic do rzeczy? Czy poświęciły się karierze naukowej ze względu na swoje słabne walory urody? A może chcą uzyskać pewnego rodzaju nobilitację społeczną z racji posiadania tytułu dr.? Czynnika materialnego nie biorę pod uwagę, bo damy utwierdziły mnie dzisiaj dobitnie w przekonaniu, że zarobki kadry naukowej w tym dziadowskim kraju to nędzne ochłapy. Czy gdyby Matka Natura podarowała im więcej urody byłyby w tym miejscu gdzie są, czy obciągałyby masowo pały na imprezach? A może kobiety mają jednak zainteresowania? Nie przestaję sobie zadawać tych pytań. A co Wy na ten temat sądzicie Panowie? Takich szarych, niezauważalnych myszek jest wokół nas mnóstwo, bo kobiety będące HB 8 i wyżej stanowią mniejszość. -
Wydaje się, że wielu Panów i Pań stara się sprowadzić wzajemne "motywacje" do bodźców inspirowanych głównie reakcjami chemicznymi ;-) Problem jest jednak, moim zdaniem, szerszy - decydują "właściwości osobnicze" - umownie zwane "cechami charakteru". To mix chemii i psyche - a jak pokazują przeróżne doświadczenia życiowe - czasami jedno implikuje drugie, ale i vice-versa! Sęk chyba w tym, żeby rządziło nami i naszymi czynami raczej nasze własne Psyche (wyjąwszy przypadki oczywistej psychopatii!), niż Chemia! Tylko tak możemy mieć "rzeczywisty wpływ na rzeczywistość"
-
Panowie, bardzo dużo tutaj krytykujemy Panie i wiadomo - jest się do czego przyczepić. Ale jako że mam 25 lat i kryzys ćwierćwieku, ostatnio dużo zastanawiam się nad tym dokąd zmierzam, co tak naprawdę daje mi szczęście, dlaczego pomimo bardzo dobrej sytuacji w życiu tak często czuje się żywy na 50%, i tak dalej. Krótka piłka z mojej strony - czy w ogóle da się Waszym zdaniem znaleźć kobietę która odpowiada naszym kryteriom (np. inteligentna, ambitna, wyluzowana, z dystansem do siebie, ładna itd) i z którą można utworzyć harmonijny związek na długie lata albo na całe życie, w którym będzie można wydać kiedyś na świat jakieś dzieciaki, wspólnie osiągać cele i kroczyć przez życie jeszcze fajniej niż jako kawaler? Wspominając "kryteria" mam oczywiście na myśli te chociaż w miarę realistyczne, bo zauważcie, że często krytykujemy Panie za to że polują na ideał księcia na białym rumaku, a jednak równie często faceci z bloku zarabiający 1500 zł w dead-end jobs marzą o znalezieniu kobiety wyglądającej jak Megan Fox, 100% stabilnej emocjonalnie, bogatej, z zainteresowaniami, jeżdzącej nowym Mercedesem SL500 i do tego wiernej seks-maszyny z idealnym photoshopowym ciałem, co nie jest celem realistycznym na tym poziomie drabiny społecznej, a nawet jeśli ktoś jest zajebistym uwodzicielem z ciałem Adonisa, to nie do dłuższego/stałego związku. Zresztą gdzieś w jakimś temacie wspominał o tym bodajże Red, pisząc o swojej kuzynce. Co więc, Waszym zdaniem, jest realistyczne dla w miarę ogarniętego/ogarniętego faceta? Powiedzmy że dla takiego który zarabia całkiem fajną albo całkiem zajebistą kasę, albo po prostu jest na swoim, bądź ma rozwojową pracę którą lubi, kuma co i jak w życiu, ma hobby/zainteresowania, swoje własne poglądy i wygląda całkiem spoko? Nie chodzi mi tutaj o pua rozkminy z dupy w stylu "możliwa jest w tym przypadku samica w zakresie HB7-9 o wymiarach x na x, przy uwzględnieniu że blablabla, jednak ruchając ją 3 razy w tygodniu musimy wyliczyć ze wzoru Davida DeAngelo czy przypadkiem aby.." tylko o całościowe spojrzenie na życie, formowanie związków które umacniają faceta (i kobietę) zamiast ich/jego udupiać...albo może właśnie wybór samotności na całe życie, lub też jakieś inne opcje, itd. Czy są tutaj jacyś zaobrączkowani/zaręczni/usadzeni w związkach samcy którzy po kilku latach czują się spełnieni, zadowoleni, usatysfakcjonowani, nie dręczeni regularnymi fochami, wyrzutami i schematami typu "wychowam mojego misia pysia bo jest nie taki jak trzeba"? Albo czy znacie takich i macie jakieś namacalne dowody że jest właśnie tak, jak mówią?r A ci samotni od wielu lat - tak zupełnie szczerze, w zgodzie z sumieniem, samemu przed sobą - nie brakuje Wam niczego, gdy ograniczacie relacje z kobietami tylko do tych "powierzchownych", do "seksu i nara"? Potrzebuję jakichś życiowych odpowiedzi. Pytam bo sam jeszcze do niedawna myślałem że jestem w "idealnym związku" (a wcześniej nigdy nie byłem zwolennikiem związków tylko seksualnego freelancerstwa), ale coraz częściej mam wątpliwości czy to powinno wyglądać w ten sposób - opiszę to w osobnym temacie, ale narazie nie mogę się zebrać (długo by pisać). Pozdro
-
Wszyscy chorzy z miłości lub ci, którzy z tego powodu odebrali sobie życie (uczony miał dobre kontakty z policją nowojorską i mógł badać mózgi samobójców), mieli obniżony poziom substancji o nazwie fenyloetyloamina (PEA). Liebowitz dowiódł jednoznacznie, że miłość może (chemicznie) zabijać. http://uamostrow.republika.pl/fenyloetyloamina.htm Trochę nowych rzeczy się dowiedziałem, muszę zgłębić temat jak już będę w stanie. Na razie skacowany czuję się jakby ktoś mi zagotował płat skroniowy w mikrofali.
- 13 odpowiedzi
-
- 6
-
- oksytocyna
- miłość
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: