Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'feminizm' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. https://www.magnapolonia.org/do-ksiegarn-trafila-promujaca-gender-i-feminizm-ksiazka-dla-dzieci-pt-byla-sobie-dziewczynka/ Dziecięce umysły na celowniku marksistów! Na portalu wp.pl ukazał się wywiad z autorem promującej gender i feminizm książki dla dzieci pt. ‚Była sobie dziewczynka”. Poniżej prezentujemy cały tekst ku przestrodze oraz by pokazać do czego może doprowadzić skrajna lewicowa ideologia, której celem stają się niestety nasze dzieci. Łukasz Knap: Coś z tym równouprawnieniem w Polsce musi być nie tak, skoro najbardziej feministyczną książkę dla dzieci napisał mężczyzna… Piotr Dobry: Niektórym się to zresztą nie podoba. Jeden fanpejdż feministyczny miał trochę pretensji, dlaczego pod książką nie podpisały się kobiety – bo również mój serdeczny kolega ilustrator, Łukasz Majewski, jest mężczyzną, jak same końcówki leksykalne wskazują. Cóż mogę powiedzieć? Już kiedyś półżartem przepraszałem, że nie jestem kobietą, że nie jestem czarny, ale wydaje mi się, że kobiety, jakkolwiek doskonale radzą sobie same, w jakimś stopniu potrzebują sojuszników, tak jak kiedyś Afroamerykanie potrzebowali abolicjonistów. W sumie nie moja wina, że akurat ja wpadłem na pomysł takiej książki, nie uważasz? A feministycznych książek dla dzieci i nie tylko autorstwa kobiet jest całe mnóstwo – sam ostatnio kupowałem córce „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” tandemu włoskich pisarek, „Dziewczyny mają moc” fotografki Kate Parker, wspaniały album, czy książki podróżnicze Martyny Wojciechowskiej – zatem postrzegam siebie i Łukasza po prostu w charakterze małej grupy wsparcia. Co to właściwie znaczy dla ciebie – być feministą? Wiesz, mam trochę problem z tą etykietką. Nie lubię nią epatować, bo odnoszę wrażenie, że kobiety mogą być wręcz rozdrażnione nagłym przyrostem zadeklarowanych feministów w ostatnich latach. Tak jakby było w tym coś misyjnego – oho, patrzcie na mnie, jaki to jestem wspaniałomyślny, oto dzielny rycerz przybywa kobietom na ratunek. A to nie misja, tylko najnormalniejsza rzecz pod słońcem, zwykła życzliwość, niezgoda na seksizm wokół, odruchowa potrzeba wsparcia. Empatia – po prostu. Nie wolałbyś korzystać ze swoich przywilejów jako mężczyzna? Korzystam z nich całe życie i cieszę się, że mogę być świadkiem, jak ten tradycyjny paradygmat męskości stopniowo kruszeje, a fundamentalna staje się równość i partnerstwo mężczyzn i kobiet. Bynajmniej nie czuję się mniej męsko przez to, że moja żona zyskuje pozycję społeczną i przywileje, które jeszcze dwa-trzy pokolenia wstecz byłyby przypisane tylko mnie. Wręcz przeciwnie, to wielka frajda móc obserwować, jak zmienia się model podziału obowiązków w rodzinie, wychowywania dzieci. „Była sobie dziewczynka” opowiada o sytuacji tytułowej bohaterki w różnych krajach na przestrzeni wieków. Polska wypada na tym tle zaskakująco dobrze. Piszesz, że dziewczynka w naszym kraju nie musi chodzić w sukienkach, może głośno wyrażać swoje zdanie i generalnie „może wszystko”. Czy na pewno? Rzeczywistość większości dziewczynek w Polsce jest chyba zgoła inna. Zauważ, że ja tego nie piszę w czasie dokonanym, lecz czysto życzeniowo, zwracając się bezpośrednio do czytelniczki, a pośrednio także do jej rodzica. Tam jest wyraźny kontekst emancypacyjny – właśnie dlatego, że rzeczywistość w wielu domach często wygląda inaczej, stereotypy są umacniane, dziewczynki ganione za „zbyt męskie” zabawy, styl bycia, styl ubierania się. Co prawda poczyniliśmy w ostatnim czasie naprawdę spory progres na rzecz równouprawnienia dziewczynek i chłopców, ale wciąż jest na tym polu wiele do zrobienia, patriarchat wciąż trzyma się mocno i straszy „genderem” niczym onegdaj czarną wołgą. Przyjdzie gender i nas zje? Dokładnie. Inna sprawa, że ja też w tym ostatni rozdziale zwracam się nie tyle do młodych Polek, choć one naturalnie będą głównymi odbiorczyniami książki, ile do uprzywilejowanych dziewczynek z kręgu zachodniego. Rodzice zmuszający nastolatkę do założenia sukienki to okropna sprawa, ale nijak nie da się tego porównać z dorastaniem w okolicznościach wojny, głodu, przymusowego obrzezania. Wróćmy jeszcze do polskich realiów. Zgadzam się, że są dalekie od ideału, ale w książce znajdziesz też rozdział o Staropolsce, gdzie opisuję codzienność dziewczynek, które niedługo po zaplecinach, w wieku 8 lat bywały zaręczane, a jako 13-latki wydawane za mąż. Przez ten kontrast chcę właśnie uzmysłowić współczesnym młodziutkim odbiorczyniom, jak wiele mają dziś możliwości i jak wielką siłą jest teoretycznie pospolite prawo wyboru. Sam jesteś ojcem. Co jest najtrudniejsze w wychowaniu dziewczynki w naszym kraju? Najtrudniejsze jest chyba ciągłe siłowanie się z niesprzyjającym otoczeniem. To przypomina przeciąganie liny. Idziemy do kina na „Gwiezdne wojny”, a następnego dnia córka słyszy od kolegów, że to nie są filmy dla dziewczyn. Szczęśliwie mam jeszcze u niej jakiś tam autorytet, niemniej ziarno niepewności zostaje zasiane, tym bardziej że ona niedługo skończy 10 lat i powoli wchodzi w wiek, kiedy opinie rówieśników przedkłada się nad zdanie rodziców. Ci ostatni też zresztą bywają omylni, nadopiekuńczy, mogą zaszkodzić w dobrej wierze. Trzeba szukać tego mitycznego złotego środka, a zarazem przygotować się na frustrację, że na poszukiwaniach się zakończy, bo to nie są sytuacje zerojedynkowe. Czy są jakieś sfery, w których twój syn ma większy fory? Jeśli są, to chyba wyłącznie wynikające z racji wieku, nie płci. Od 10-latki można wymagać więcej niż od 5-latka. Ale staramy się też z żoną nie szafować niczym w stylu „młodszym się ustępuje”, bo sami mamy młodsze rodzeństwo i doskonale zdajemy sobie sprawę, jak często zrzucanie odpowiedzialności za jakiś konflikt na starsze dziecko bywa niesprawiedliwe. Czego nauczyłeś się podczas pisania tej książki? Pojąłem skalę kulturowego uprzedmiotowienia kobiet, ustawiania ich od zarania dziejów w roli służebnej. Trudno pojąć, że w XXI wieku wciąż nie przepracowaliśmy tego problemu, a już na pewno nie sposób się na to godzić. Równe traktowanie, równe płace, możliwość decydowania o własnym ciele – to powinny być dziś oczywiste oczywistości, bo tak nakazuje elementarna przyzwoitość, a nie żaden urojony feminazizm. Mam nadzieję, że nasza książka będzie choć jedną z kropli drążących skałę.
  2. Streszczenie dla nie znających angielskiego. W USA panie feministki stwierdziły, że znakomicie nadają się do projektowania konstrukcji budowlanych jak również ich wznoszenia. Założyły w tym celu spółkę MCM zajmującą się tego typu działalnością. Mimo, że spółka ta miała już na koncie katastrofy budowlane, w tym jedną całkiem niedawno, właśnie ją wybrano do realizacji betonowej kładki łączącej kampus z budynkami Uniwersytetu w Miami po drugiej stronie drogi. Tak, własnie tej, która od wtorku nie schodzi z czołówek mediów. A wybrano ją w ramach "equality" i "diversity", czyli po feministyczno-poprawnościowemu. https://squawker.org/culture-wars/a-female-led-construction-company-built-the-florida-bridge-that-collapsed/
  3. https://kobieta.wp.pl/tak-metoo-zmienia-sport-w-telewizji-nie-pokaza-juz-zblizen-na-posladki-surferek-6229896780965505a Kolejna zmiana związana z akcją #metoo. Co o tym sądzicie? Obcisłe majtki, krótkie spodenki i zbliżenia na pół ekranu. Ci, którzy oglądali zawody surferów pewnie wiedzą, jak najczęściej pokazywane są sportsmenki. I gdy część postanowiła żartować sobie z #metoo, inni zmieniają właśnie sport. Zbliżenia na pośladki sporstmenek jeszcze do niedawna wydawały się czymś "normalnym". Nieodłączny obrazek igrzysk, mistrzostw i wszystkich innych zawodów sportowych. Krągłości na ekranie telewizorów nieświadomie pokazują przecież lekkoatletki, siatkarki, gimnastyczki, i… surferki. W mediach nie ma dziś informacji o molestowanych zawodniczkach, żadna głośno nie opowiedziała swojej historii z przemocą seksualną w tle, nie było też żadnej petycji jak w przypadku aktorek. Mimo to przedstawiciele World Surf League postanowili odrobić lekcję z #metoo, akcji, która przetacza się po świecie od ostatnich kilku tygodni. WSL rozpoczęło w swoim środowisku dyskusję na temat traktowania sportsmenek. Jak donosi "Stab Magazine", podczas jednego z ostatnich spotkań wypracowano nowe rozwiązania, które mają poprawić sytuację kobiet w tym sporcie. Operatorzy, którzy będą obsługiwali zawody, otrzymali instrukcje, jak filmować poszczególne zawodniczki. Co to dokładnie oznacza? Nie powinni robić zbliżeń na pośladki kobiet. Te, które surfują w skąpych bikini lub krótkich spodenkach, mają być filmowane w planie ogólnym – bez pokazywania szczegółów. Choć zmiana wydaje się niewielka, ma ogromne znaczenie. Bo WSL pokazuje, że trzeba skończyć z traktowaniem kobiet w sporcie jak przedmiotów "do oglądania". To kolejny taki przykład z ostatnich tygodni. Nie tak dawno temu pisaliśmy o Formule 1, która rezygnuje z zatrudniania tzw. grid girls z imprez motoryzacyjnych.Występowanie w skąpych, emanujących erotyką strojach tylko po to, by zadowolić publiczność, jest najczystszą formą seksizmu i uprzedmiotowienia kobiet. Im bardziej kobiety wyginały swoje atrakcyjne ciało, im więcej go pokazywały, tym lepiej. Jak ładne przedmioty z ładunkiem erotycznym, który miały przyciągać do zawodów Formuły 1 jeszcze więcej fanów, chcących sobie "popatrzeć". Do podobnych wniosków doszli organizatorzy konkursów dla surferów. Pewnie jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie spodziewałby się, że #metoo odbije się takich echem po całym świecie. Wiele musi się zmienić. Nawet w World Surf League, którego przedstawiciele zdają sobie sprawy z nierówności kobiet i mężczyzn. Panie w tym sporcie wciąż zarabiają 40 proc. mniej niż koledzy "po fachu".
  4. http://www.olsztyn.com.pl/artykul,lepiej-byc-dama-niz-feministka-pikieta-antyfeministyczna-na-olsztynskiej-starowce-zdjecia,24970.html I takie pikiety są potrzebne dziewczyny Antyfeministyczne! W sobotę na olsztyńskiej starówce odbyła się pikieta pod hasłem "W imieniu dam", która miała być sprzeciwem wobec "feministycznej propagandy godzącej w rodzinę, tradycję i wiarę". - Młode kobiety, prawdziwe damy, wyszły na ulice, aby przekonywać mieszkańców Olsztyna, zwłaszcza kobiety, że lepiej być damą niż feministką - opisuje sobotnie wydarzenie portalowi Olsztyn.com.pl Justyna Koziatek z lokalnych struktur Młodzieży Wszechpolskiej. - Jest to pikieta antyfeministyczna. Sprzeciwiamy się XXI-wiecznemu feminizmowi oraz tym wszystkim lewicowym ideologiom, które w naszym rozumieniu niszczą kobiecość i sprzeciwiają się tradycyjnym wartościom, które wyznajemy oraz niszczą podstawową jednostkę społeczną jaką jest rodzina. Czy była to swoista kontra do wydarzeń, które miały miejsce w wielu miejscowościach całej Polski 8 marca? - To jest inna forma sprzeciwiania się - deklaruje Koziatek. - My nie chcemy wychodzić na ulice i krzyczeć przeciwko feministkom. My chcemy pokazać naszą prawdziwą twarz. Pokazać, że kłótnie i jakieś bezsensowne debaty na ulicach nie są nam potrzebne. Lepiej pokazać to, w co my wierzymy. Jeśli promujemy pewne wartości to właśnie w ten sposób: pieczemy same ciasta, nie boimy się spędzić kilku godzin w kuchni. Uważamy, że gotowanie i sprzątanie też może być przyjemne. Nie walczymy z mężczyznami. Uważamy, że kobieta i mężczyzna muszą się uzupełniać, bowiem to oni tworzą rodzinę - najważniejszą wartość dla nas. Sobotnie pikiety pod hasłem "W imieniu dam" odbyły się w kilkunastu miastach Polski. W stolicy Warmii i Mazur akcja odbyła się po raz czwarty.
  5. https://joemonster.org/art/42505/10_najbardziej_obrazliwych_cytatow_hardkorowych_feministek Feministki zawsze miały dużo do powiedzenia. Ale te kobiety przekroczyły granicę dobrego smaku. Oto 10 wypowiedzi, które niestety poszły w świat, choć byłoby lepiej, gdyby ich autorki ugryzły się wcześniej w język. #1. Germaine Greer "Jedynym miejscem, które zabezpiecza mężczyzn, jest maksymalnie strzeżone więzienie, z wyjątkiem groźby zwolnienia ich." #2. Linda Grant "Dochodzimy do tego, co proponowała Andrea Dworkin, mianowicie, żeby kobiety posiadały swoje własne państwo. (…) Powiedziałam jej, po co zawracać sobie tym głowę. To się nie stanie. Na co ona odparła: ‘nie mówiono tego samego o Izraelu’? Czyż świat nie uważał Theodora Herzla, założyciela ruchu Syjonistycznego, za dziwaka? Żydzi dostali własne państwo, ponieważ byli prześladowani, powiedzieli dość, zdecydowali, czego chcą i poszli o to walczyć. Kobiety powinny zrobić to samo. A jeżeli ktoś nie chce mieszkać w Womenlandzie [Krainie Kobiet – dopisek mój], to co? (…) I jak Żydzi walczyli o Izrael, tak kobiety mają prawo wykonać egzekucję, zgadza się, powiedziałam: wykonać egzekucję, na gwałcicielach, a państwo nie powinno interweniować." #3. Sally Miller Gearhart "Proporcja mężczyzn musi zostać zredukowana i utrzymana na poziomie w przybliżeniu 10% rasy ludzkiej." #4. Valerie Solanas "Obywatelsko nastawionym i odpowiedzialnym kobietom szukającym dreszczyku, a żyjącym w społeczeństwie, którego żaden aspekt nie jest odpowiedni dla kobiety, pozostaje jedynie obalić rząd, wyeliminować system pieniężny, wprowadzić całkowitą automatyzację i wyniszczyć męską płeć." #5. Catherine Comins "Mężczyzna, który został niesprawiedliwie obwiniony o gwałt, może zyskać na tym doświadczeniu." #6. Robin Morgan "Pornografia jest teorią, a gwałt jest praktyką. A czym jest praktyka. Napaść na pojedynczą kobietę jest metaforą mężczyzny tyranizującego narody, organizmy zwierzęce i roślinne a także Matkę Ziemię jako taką." #7. Marilyn French "Wszyscy mężczyźni są gwałcicielami – i jest to wszystko, czym są." #8. Catharine MacKinnon "Mężczyźni, którzy siedzą w więzieniu za gwałt, uważają, że zamykanie ich za to jest największą głupotą jaka kiedykolwiek miała miejsce… Nie tylko dlatego, że jest to pomyłka sądowa. Oni zostali wsadzeni do więzienia za coś bardzo mało różniącego się od tego, co większość mężczyzn czyni cały czas i nazywa to seksem. Jedyna różnica polega na tym, że ich za to zatrzymano." #9. Andrea Dworkin "Krótko mówiąc, moje zdanie brzmi, heteroseksualny stosunek jest czystym esencjalnym wyrazem męskiej obrazy wszystkich kobiet." #10. Manuela Gretkowska "Mężczyzna to nieskomplikowane urządzenie – ma tylko jedną dźwignię - Ch*j w erekcji to jedyny pion moralny faceta."
  6. https://spidersweb.pl/autoblog/seksistowska-promocja-mercedesa/ Mercedes jawnie dyskryminuje mężczyzn. Zauważyłem, że coraz więcej osób dostrzega dyskryminację mężczyzn w różnych strefach życia. Co sądzicie o tej akcji Mercedesa? Sądziłem, że czasy jawnego seksizmu już minęły i że równość płci w normalnych sytuacjach życiowych, np. zakupu dóbr konsumpcyjnych, jest rzeczą oczywistą. Jakże się myliłem! Okazuje się, że seksistowska promocja Mercedesa w ramach zemsty na mężczyznach, za to że ponoć zarabiają więcej to nie żart. Wyobraźcie sobie, że tankujecie swój samochód za 200 zł. W kasie osoba obsługująca informuje was: 210 zł. Dlaczego 210 zł? Bo jest pan mężczyzną. Albo wręcz przeciwnie, mówi: 190 zł, bo jest pani kobietą. Chcielibyście tankować na takiej stacji? Wątpię. Polski importer Mercedesa uznał jednak, że taka właśnie akcja będzie świetną promocją na tzw. Dzień Kobiet. BTW: nie cierpię Dnia Kobiet, bo sama ta nazwa odhumanizowuje kobiety. Skoro kobiety to ludzie, to chyba codziennie jest dzień ludzi? Tym razem jednak dzień kobiet zamienił się w dzień karania mężczyzn. Mercedes przygotował infografikę, z której wynika, że kobiety zarabiają w Polsce 7,2% mniej od mężczyzn. Jest to tzw. gender pay gap, czyli rozbieżność płacowa między płciami. Tyle że w Mercedesie chyba ktoś jej nie zrozumiała. Rozbieżność płacowa między płciami dotyczy łącznej sumy zarobków całej grupy mężczyzn i kobiet. Oznacza to po prostu ile w danym roku zarobili mężczyźni, a ile kobiety. W przypadku kobiet ta liczba prawie zawsze jest niższa, ponieważ kobiety pracują krócej (wcześniej przechodzą na emeryturę), mają dłuższe przerwy w karierach zawodowych związane z urlopami macierzyńskimi oraz ogólnie mają tendencję do wybierania zawodów o niższym stopniu ryzyka. A te właśnie zajęcia są najlepiej opłacane. Zresztą światowe statystyki pokazują, że ponad 9 na 10 wypadków śmiertelnych przy pracy zdarza się mężczyznom. Gender pay gap nie ma nic wspólnego z tym, że kobiety na tym samym stanowisku zarabiają mniej niż mężczyźni. Ktoś, kto odpowiadał za przygotowanie tej infografiki (pozdrawiam i gratuluję), nie zrozumiała o czym mówi wskaźnik, jakim się posłużyła. Rozbieżność płacowa daje pojęcie o rynku pracy i aktywności zawodowej obywateli, a nie o tym, że ktoś dostaje mniej pieniędzy bo jest kobietą. Takie traktowanie jest od dawna zabronione. Ponadto, gdyby rzeczywiście tak było, to firmy chciałyby zatrudniać tylko kobiety – skoro można płacić im 8% mniej za tę samą pracę, to znaczy że z punktu widzenia biznesu są bardziej efektywnymi pracownikami niż mężczyźni. Jest kardynalnym błędem przenoszenie ogólnego obrazu rynku pracy na indywidualne przypadki. Na tej samej zasadzie można byłoby podzielić pracowników na tych z wyższym wykształceniem i tych z wykształceniem podstawowym. Ci z wyższym wykształceniem zarabiają zwykle więcej. Czy ludzie z wykształceniem podstawowym mogą w związku z tym kupić taniej nowego Mercedesa? Mercedes postanowił powziąć zemstę! Ach tak, mężczyźni? Zarabiacie tak dobrze? No to teraz patrzcie: każemy wam płacić więcej za nasze produkty! To może teraz ktoś bardziej ogarnięty zechce mi wytłumaczyć, w jaki sposób odgrywanie się w ten sposób na kimś za to że jest mężczyzną, ma przysłużyć się idei równości płci? Z tego co pamiętam, idee równości społecznej polegają na tym, że nie stosujemy różnego traktowania ludzi z tytułu cech, na które nie mają wpływu. Urodziłeś się białym mężczyzną, a może jesteś Afrykanką? Za zakupy w sklepie płacisz tyle samo. Na tym chyba polega równość. Tak mi się do tej pory wydawało. Pikanterii tej sprawie dodają dwa czynniki: pierwszy to taki, że w celu przygotowania tej akcji promocyjnej posłużono się fałszywie rozumianymi danymi. Drugi czynnik jest jeszcze zabawniejszy. A właściwie mniej zabawny. Zadajmy sobie pytanie: kto kupuje nowe Mercedesy w salonie. Czy są to: a) szeregowi pracownicy korporacji robotnicy budowlani c) kasjerki w supermarketach d) zamożni biznesmeni i biznesmenki Jeśli odpowiedzieliście „d”, gratuluję – świetnie znacie grupę docelową klientów Mercedesa. Mercedesy kupują ludzie bogaci. Zatem aby walczyć z fikcyjnymi nierównościami płacowymi, obniżamy cenę aut z gwiazdą na masce specjalnie dla bardzo zamożnych kobiet. Dla kobiet, które zarabiają prawdopodobnie więcej niż 99% mężczyzn w Polsce. To naprawdę nie brzmi dobrze. Aż czuć niesmak w ustach. Szkoda, że nikt nie wspomniał o life expectancy gap, czyli rozbieżnościach w długości życia. Mężczyźni, jako bardziej obciążeni zawodowo, umierają dużo młodziej. Ich średnia długość życia jest o 11% mniejsza. Wskaźnik ten różni się w zależności od województwa, ale ogólnie oscyluje w okolicach 10-11%. W związku z tym jeśli kobiety mogą kupić nowego Mercedesa o 8% taniej, to ja chciałbym kupić go o 11% taniej. Nie, oszukałem was. Wcale nie chciałbym kupić niczego od firmy, która posługuje się seksizmem dla promowania swoich produktów. Natomiast dla dyrekcji Mercedes-Benz Polska mam świetną radę. W ramach walki z nierównościami płacowymi niezwłocznie wyrównajcie płace swoim pracownikom z polskiego oddziału marki z płacami z niemieckiej centrali.
  7. https://oko.press/kobiety-nauczcie-sie-skarzyc-cos-trzeba-zrobic-tym-swiatem-mowi-sylwia-spurek-zastepczyni-rpo/ Sylwia Spurek, Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, dr nauk prawnych, radczyni prawna, legislatorka, członkini zarządu Equinet. Weganka i feministka zachęca kobiety do częstszych skarg. Najgorsze jest to, że ona jest zastępczynią RPO i jest ideologicznie nakierowana na feminizm. Artykuł jest pisany przez lewicowy portal, więc treść czytasz na własną odpowiedzialność Jeśli dostajesz obleśne esemesy i nie reagujesz, to sąd może uznać, że naruszyciel nie wiedział, że tego nie akceptujesz. Ofiara musi dać wyraz, że nie życzy sobie takich zachowań - tłumaczy Sylwia Spurek. Opowiada o pracy RPO: "Próbujemy przy pomocy argumentów przekonywać władze do zmian. W normalnym państwie to powinno wystarczyć" „Mamy 2018 rok, sto lat temu Polki wywalczyły prawa wyborcze. Chcielibyśmy dyskutować o takich problemach, jak większy udział kobiet w polityce czy biznesie, a tu trzeba interweniować w sprawach elementarnych: przemocy we własnym domu, opresji przy porodzie, gorszych zarobków tylko z tego powodu, że ktoś jest kobietą. To niesprawiedliwe, okrutne. Kobiety nie czują się bezpiecznie w przestrzeni publicznej, są narażone na poniżanie, przemoc seksualną. Podejmują pracę w gorzej płatnych zawodach, pracują w niepełnym wymiarze czasu pracy, bo trudno im pogodzić role rodzinne i zawodowe, mają więcej przerw w pracy. W konsekwencji żona dostaje dużo niższą emeryturę niż mąż, a po jego śmierci zostaje na kilkanaście lat sama, w biedzie – mówi w wywiadzie dla OKO.press Sylwia Spurek, Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich – Odkąd pamiętam miałam poczucie, że coś jest nie tak ze światem, bo kobiety nie są traktowane sprawiedliwie, mężczyznom wolno więcej. Coś z tym trzeba zrobić”. Piotr Pacewicz, OKO.press: Co właściwie RPO można zrobić dla kobiet? Sylwia Spurek, Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich*: Kompetencje rzecznika dotyczą treści przepisów oraz praktyki ich stosowania. Tylko tak może zmieniać rzeczywistość, oczywiście pod warunkiem, że będzie miał z kim tę rzeczywistość zmieniać. A ma z kim? No, nie bardzo. Ale konsekwentnie i intensywnie zwracamy się do organów władzy publicznej z postulatami, analizami. Próbujemy przy pomocy argumentów przekonywać do zmian. W normalnym państwie to powinno wystarczyć. RPO ma za partnerów także obywateli i ich organizacje. Jesteście ważnym układem odniesienia dla opozycji, środowisk krytycznych wobec poczynań władzy. Dla ruchu kobiecego chyba też? Mam nadzieję. Ten rzecznik w ogóle słucha ludzi. Obywatele są dla nas pierwszym źródłem wiedzy o naruszeniach praw. Rzecznik ma też intensywny program spotkań regionalnych, także w małych miejscowościach. To nie tak, że my jesteśmy najmądrzejsi. To obywatele i obywatelki mówią, co jest najbardziej dotkliwe. Rzecznik stara się też wspierać sektor pozarządowy, dbać o sprawiedliwe i merytorycznie uzasadnione finansowanie organizacji. W tym kobiecych, które np. pomagają ofiarom przemocy w rodzinie. Na przykład Centrum Praw Kobiet. RPO stara się przekonać ministra sprawiedliwości, który przyznaje dotacje, że specyfika przemocy w rodzinie wymaga specjalistycznej i kompleksowej pracy. I że odmawiając środków takim organizacjom, jak Centrum Praw Kobiet, uderzamy w ofiary przemocy. Te interwencje coś dały? Nie. Czy jest taki podział, że za sprawy kobiet odpowiada wice-rzeczniczka? Staram się być wsparciem dla rzecznika w całym obszarze równego traktowania, bo do tego zostałam powołana. Ale to rzecznik jest twarzą organu równościowego. Ja inspiruję, wspieram, jestem takim back officem. A może „po kobiecemu” umniejszasz swoją rolę? Muszę to przemyśleć (śmiech). Naszym problemem jest, że osoby dyskryminowane same się nie zgłaszają. Z badań wynika, że 90 proc. osób, które doznało dyskryminacji, nikomu się nie poskarżyło. Chodzi o wszystkie rodzaje dyskryminacji – ze względu na płeć, orientację seksualną, wiek, rasę, narodowość, niepełnosprawność. Wychodzimy do tych ludzi, pokazujemy, że mogą się zgłosić, ale też staramy się sami identyfikować ich problemy. I dlatego mój zespół równego traktowania ściśle współpracuje z organizacjami pozarządowymi, które się zajmują prawami kobiet, mową nienawiści, przestępstwami motywowanymi uprzedzeniami itp. Dwa razy do roku prowadzimy badania. Na przykład o problemach asystentury osobistej osoby z niepełnosprawnością, zatrudnianiu osób transpłciowych, godzeniu ról rodzinnych i zawodowych przez kobiety i mężczyzn. To także podstawa do wystąpień generalnych i rekomendacji RPO. Mamy 2018 rok, sto lat temu Polki wywalczyły prawa wyborcze. Chcielibyśmy dyskutować o takich problemach, jak większy udział kobiet w polityce czy biznesie, a tu trzeba interweniować w sprawach elementarnych: przemocy we własnym domu, opresji przy porodzie, gorszych zarobków tylko z tego powodu, że ktoś jest kobietą. To niesprawiedliwe, okrutne. Kobiety nie czują się bezpiecznie w przestrzeni publicznej, są narażone na poniżanie, przemoc seksualną. Kobiety podejmują pracę w gorzej płatnych zawodach, pracują w niepełnym wymiarze czasu pracy, bo trudno im pogodzić role rodzinne i zawodowe, mają więcej przerw w pracy. W konsekwencji żona dostaje dużo niższą emeryturę niż mąż. Który umiera co najmniej 10 lat wcześniej, bo żyje średnio krócej o osiem lat, a na dodatek jest zwykle o kilka lat starszy. Kobieta zostaje sama, w biedzie. Interwencje rzecznika dotyczą wszystkich tych wątków. Zapewnienia izolacji sprawcy od ofiary przemocy domowej. Opieki okołoporodowej, z dostępem do znieczulenia i gwarancjami porodu po ludzku. Różnych form dyskryminacji kobiet. I edukacji antydyskryminacyjnej, bo szkoła powinna uczyć o prawach człowieka, o równości, o tolerancji, o stereotypach. Mam żal do każdego kolejnego rządu od 2001 roku. Prawa kobiet nie były nigdy poważnie traktowane, nie zostały włączone do polityk publicznych, nawet jeśli padały deklaracje i były działania wycinkowe. Jak urlop ojcowski od 2010 roku czy kwoty 35 proc. na listach wyborczych wprowadzona w 2011. A teraz jest jeszcze gorzej. Rząd planował nawet, żeby wycofać się z Konwencji antyprzemocowej Rady Europy. To byłby chyba pierwszy taki przypadek. Protesty społeczne sprawiły, że rząd zatrzymał prace nad wycofaniem się z konwencji, ale poszły komunikaty, że nie trzeba jej stosować. Prezydent otwartym tekstem mówi, że Konwencja jest, ale nie trzeba jej przestrzegać. Ta historia jest w ogóle niewesoła. W 2012 roku Polska podpisała Konwencję, przez trzy lata nie mogliśmy jej, nie wiadomo czemu, ratyfikować. Zrobił to Sejm i prezydent Bronisław Komorowski rzutem na taśmę, przed wyborami 2015. Dlaczego kobiety musiały czekać trzy lata? Po podpisaniu konwencji tylko jedna sprawa została załatwiona od razu – tryb ścigania przestępstwa za zgwałcenie. Wcześniej było „na wniosek” osoby pokrzywdzonej, choć zgwałcona kobieta często boi się konsekwencji zgłoszenia sprawy, nie chce też „wychylać” się ze swoim „wstydem”, od 2014 przestępstwo jest ścigane z urzędu. Ówczesny minister sprawiedliwości przestawiał tę zmianę jako własną decyzję rządu. Minister Gowin już wtedy nie popierał ratyfikacji. Cała masa spraw nie została załatwiona, np. wprowadzenie do prawa przemocy ekonomicznej. Co by to dawało? W tej chwili możemy ścigać za kradzież, kiedy np. udowodnimy, że mąż zabiera pieniądze z torebki żony. W idealnym świecie, wprowadzilibyśmy do kodeksu karnego przestępstwo przemocy ekonomicznej, żeby był pod ręką cały wachlarz zachowań. Na przykład wydzielanie pieniędzy. Zdarzają się nawet przypadki, że tylko ona zarabia, a on i tak odbiera jej pieniądze, a potem wydziela i opresyjnie rozlicza z każdej złotówki. Częste jest dopytywanie, na co kobieta wydała. Inny wątek to niepłacenie alimentów. Kolejna sprawa. Konwencja zakłada, że maltretowana kobieta powinna być chroniona, a sprawca od niej izolowany, bez względu na to, czy toczy się postępowanie karne. I to natychmiast. My takich przepisów nie mamy. O nakazie opuszczenia lokalu decyduje albo sąd, albo prokurator w postępowaniu karnym. Możliwe jest też odizolowanie sprawcy od ofiary w postępowaniu cywilnym. Tyle, że średni czas takiego postępowania to 153 dni. Kobieta, która jest bita, poniżana, wykorzystywana seksualnie, występuje do sądu, ale przez pięć miesięcy dalej mieszka ze swoim katem. Ofiar przemocy domowej jest – sądząc na podstawie niebieskich kart policyjnych – sto tysięcy rocznie: 70 proc. kobiet, 20 proc. dzieci i 10 proc. mężczyzn, ale skala zjawiska jest z pewnością znacznie szersza. A skazań jest tylko jedenaście, dwanaście tysięcy rocznie. Czyli przepaść. Także dlatego, że nie ma w kodeksie karnym takiego przestępstwa jak po prostu przemoc w rodzinie. Jest znęcanie się, które nie uwzględnia wszystkich elementów. Czy rzecznik w jakiś sposób włączył się w kampanię MeeToo? Najbardziej drastyczną formą przemocy seksualnej jest gwałt, który jest przestępstwem. Niektóre inne formy nadużyć seksualnych mogą podpadać pod tzw. inną czynnością seksualną z kodeksu karnego. Ale są też paskudne zachowania, których prawo nie zakazuje, np. w miejscu pracy albo na ulicy. Można bezkarnie gwizdać na kobietę? Kobieta odbierze to jako molestowanie seksualne, ale naruszenia prawa raczej nie ma. Jeśli to jednorazowe zachowanie, to nie będzie to stalking, który musi być działaniem uporczywym. I nie będzie to naruszenie nietykalności cielesnej, bo nikt mnie nie dotknął. Nie będzie to groźba. Można by próbować podciągać pod znieważenie, ale to wątpliwa konstrukcja. Jeżeli idę ulicą i ktoś mnie obejmie, to może to być przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, wyczerpujące znamiona przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej. Ale nie zawsze. W przestrzeni publicznej – mówiąc kolokwialnie – musimy kombinować z tymi przepisami. Jeżeli ktoś za mną krzyknie coś obraźliwego, to mogę zareagować, ale trudno wymagać, żebym za każdym razem – a takie rzeczy kobietom zdarzają się często – składała pozew o ochronę dóbr osobistych. Zwłaszcza, że nie znam danych sprawcy, a reakcja policji – o ile jest pod ręką – też może być lekceważąca. Obecne przepisy nie gwarantują kobietom pełnego bezpieczeństwa. A jak szef mówi, że lubi tę żółtą bluzeczkę, zwłaszcza za dekolcik. Na szczęście wchodząc do Unii Europejskiej musieliśmy wdrożyć dyrektywy unijne i w 2002 oraz 2004 roku znowelizowaliśmy kodeks pracy. Jest tam już definicję dyskryminacji pośredniej i bezpośredniej, w tym molestowania seksualnego, jako każdego nieakceptowanego zachowania o charakterze seksualnym lub odnoszącego się do płci. To pojemne sformułowanie, ale dla celów dowodowych kluczowe jest, żeby ofiara naruszenia ten brak akceptacji jakoś wyraziła. Jeśli się tylko uśmiechnie z zażenowaniem, to… …sprawa jest utrudniona. Ofiara musi dać wyraz, że nie życzy sobie takich zachowań. Napisałam, powiedziałam, poszłam do przełożonego, a on nic z tym nie zrobił! Na potrzebę postępowania sądowego taki komunikat jest kluczowy. Jeśli dostajesz obleśne esemesy i nie reagujesz, to sąd może uznać, że naruszyciel nie wiedział, że tego nie akceptujesz. To kiepsko, bo kobieta (a czasem i molestowany mężczyzna) może się bać reagować. Dlatego kluczowe jest, żeby w zakładzie pracy obowiązywały precyzyjne przepisy antydyskryminacyjne, które określają, co ma zrobić pracodawca w sytuacji molestowania seksualnego. Dobry pracodawca zrobi porządne szkolenie, na którym wszyscy dowiedzą się, co to jest dyskryminacja pośrednia, bezpośrednia, co jest molestowaniem, molestowaniem seksualnym, mobbingiem i czym on się różni od molestowania. Nie wystarczy, że pracodawca pokaże pracownikowi rozdział IIa kodeksu pracy i powie: „Proszę podpisać, że pan się zapoznał”. Dla RPO liczy się, czy w firmie funkcjonują realne mechanizmy zapobiegania zachowaniom dyskryminacyjnym. I czy istnieją tzw. procedury skargowe, tak żeby możliwe było kompleksowe i szybkie wyjaśnienie sprawy, z poszanowanie praw zarówno ofiary jak i tego potencjalnego sprawcy. I czy jest jasne, że jeżeli potwierdzi się zarzut dyskryminacji, to będą konsekwencje. Coraz więcej firm wprowadza takie procedury. Dzięki temu każdy pracownik i pracownica będą bardziej uważni na naruszanie czyichś granic. Nikt nie powiesi sobie już kalendarza z nagimi kobietami. Pewien dziennikarz zapytał mnie, czy jeżeli koleżanka w pracy płacze, a on ma odruch, by ją przytulić, to co? Już mu nie wolno? Nie wolno? „Chodzi o to, żebyś ją zapytał” – odpowiedziałam. „Ale ona płacze!” – protestował. „To nie znaczy, że chce, żebyś ją dotykał. Po prostu zapytaj”. To oczywiście może komplikować tzw. tradycyjne relacje międzyludzkie, ale chodzi o to, żeby ona nie została jeszcze bardziej straumatyzowana, jak ktoś obcy ją przytuli. Zadaniem pracodawcy jest nauczenie pracowników, że istnieją granice. A co w tej sprawie rzecznik zrobił? Były jakieś wystąpienia, interwencje? Staramy się oddziaływać na pracodawców, żeby tworzyli wewnętrzne procedury antydyskryminacyjne, a także działania prewencyjne. Badaliśmy, czy takie procedury mają służby mundurowe, bo to są struktury zhierarchizowane z niewielką liczbą kobiet, czyli tym bardziej mniejszość jest zagrożona. I okazało się, że wojsko nie ma odrębnych procedur w ogóle. Przygotowaliśmy właśnie raport, w którym wskazujemy mankamenty i dobre praktyki. Centralne Biuro Antykorupcyjne ma stosunkowo dobre wewnętrzne przepisy antydyskryminacyjne. Podobnie służba celna, obecnie – Krajowa Administracja Skarbowa. Monitorujemy też, jak przepisy kodeksu pracy są stosowane. Niestety… są raczej martwe. W 2016 roku w całej Polsce było dziewięć spraw sądowych o molestowanie seksualne. Może nikt nie molestuje? Głupi żart. Faktem jest, że nie mieliśmy takiej sprawy. Może dlatego, że urząd RPO nie kojarzy z prawami kobiet, co byłoby przykre, ale jest chyba mało prawdopodobne. Może to raczej oznaczać, i to jest jeszcze gorsze, że świadomość tych praw i możliwość ich obrony jest w Polsce niska. Kiedy w 2015 roku zaczynaliśmy pracę, ze zdumieniem zobaczyłam, że także skargi na przemoc w rodzinie praktycznie do nas nie docierały. Staram się powtarzać, gdzie tylko mogę, że przemoc w rodzinie to kwestia praw człowieka i że rzecznik też jest do tych spraw powołany. Teraz już przychodzą. Kilkanaście rocznie. Typowa prawicowa krytyka urzędu RPO: zamiast zajmować się prawami obywateli skupia się na mniejszościach np. LGBT. Co przypomina zarzuty ministra Ziobry, że Centrum Praw Kobiet broni tylko praw kobiet. Dlaczego rzecznik nie broni praw większości – pytają politycy PiS. Dlaczego? Bo taka jest w nowoczesnej demokracji koncepcja praw człowieka i rola organu, który ma ich pilnować. Mamy bronić mniejszości, bo ich prawa są z reguły gorzej realizowane niż prawa większości. (Kobiety to przecież większość ) Starzy ludzie i ich problemy, osoby chore, kobiety rodzące, osoby z niepełnosprawnościami, osoby LGBT, uchodźcy z Czeczenii to wszystko mniejszości lub grupy szczególnie wrażliwe. Trzeba bronić ich praw. Nie zajmujemy się tym, że średnia zarobków w Polsce jest za niska. Dr Bodnar i ja patrzymy na prawa człowieka w ten sposób, że w przypadku mniejszości, naruszenie jest bardziej dotkliwe, bo mniejsze są ich możliwości dochodzenia swoich praw. Dlatego walczymy o to, żeby mniejszości widziały w rzeczniku sojusznika, żeby widziały, że mamy mandat, by bronić ich praw. Ważnym nurtem feminizmu, także w Polsce, są prawa reprodukcyjne. I tu jest problem, bo niektóre wypowiedzi rzecznika wskazują na to, że niekoniecznie widzi on prawa reprodukcyjne jako prawa człowieka. Adam Bodnar, uwaga!, jako pierwszy z dotychczasowych rzeczników praw obywatelskich, co roku analizuje sprawozdania rządu z realizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Bo ta ustawa z 1993 roku zakłada, że rząd co roku przedstawia Sejmowi sprawozdanie. I te sprawozdania są byle jakie. Brakuje wniosków, rekomendacji, pogłębionych analiz. To dotyczy także poprzednich rządów. Oceniając sprawozdania rzecznik skupia się na edukacji seksualnej, dostępie do antykoncepcji, w tym awaryjnej i dostępie do legalnej aborcji. Mamy konkretne zarzuty i postulaty. W szkołach nie ma właściwej edukacji seksualnej, a często żadnej. Przeprowadziliśmy analizę podręczników, okazało się, że zawierają treści sprzeczne z aktualną wiedzą medyczną. Przy okazji przywrócenia recept na antykoncepcję awaryjną zwracaliśmy uwagę na dostęp do ginekologa. Rzecznik uznał, że przywrócenie recept narusza prawa kobiet? Z perspektywy dużego miasta i zamożnych ludzi wiele się nie zmienia. Ale w mniejszych miejscowościach, gdzie na wizytę do ginekologa w przychodni trzeba czekać parę tygodni, wymóg recepty może oznaczać, że nie da się skorzystać z leku. Co uderza, jak wiele innych praw reprodukcyjnych, w kobiety biedniejsze. Ze sprawozdań rządowych wynika, że przerwania ciąży z gwałtu są nieliczne, czasem nawet nie ma ani jednego przypadku rocznie. A może dochodzi do sytuacji, że kobieta przychodzi do prokuratora po zaświadczenie o zgwałceniu, ale go nie dostaje, choć toczy się postępowanie karne? Albo dostaje zbyt późno i nie zdąży w 12 tygodni przerwać ciążę? Zapytaliśmy, ale okazało się, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma takich danych. Pytamy też o procedurę sprzeciwu od opinii lekarza, jeśli nie chce on wydać zaświadczenia o wpływie donoszenia ciąży na zdrowie kobiety. Czy może ona wtedy skutecznie domagać się zaświadczenia od innego lekarza? Pytamy też, kto informuje kobietę, gdzie może legalnie wykonać zabieg, jeżeli dany lekarz odmówił, zasłaniając się klauzulą sumienia. To wszystko próby kontroli dostępu do aborcji legalnej, około 1000 przypadków rocznie. Według szacunków jest jednak kilkadziesiąt, może nawet 100 tys. aborcji nielegalnych. Czy rzecznik zajmował się prawami tych kobiet, które łamią prawo, żeby przerwać niechcianą ciążę? Zapytaliśmy, czy rząd analizuje skalę tych nielegalnych aborcji w tzw. podziemiu albo zagranicą, prowadzi jakieś badania. Bo analizując skutki ustawy, powinniśmy to wiedzieć. Ale rząd – tak jak poprzednie – nawet nie próbuje tego oszacować. Rzecznik zakłada, że brak aborcji na życzenie, czy z uwagi na trudną sytuację nie narusza praw kobiet. Mam nadzieję, że kobiety docenią to, co rzecznik robi w trosce o prawa i zdrowie reprodukcyjne i seksualne kobiet, od edukacji seksualnej aż po in vitro. Jeden z pierwszych wniosków rzecznika do Trybunału Konstytucyjnego jesienią 2015 dotyczył ustawy o leczeniu niepłodności, która odbiera kobietom samotnym prawo dostępu do ich własnych zamrożonych zapłodnionych już komórek jajowych, bo nie mają partnera lub męża, jako ojca dziecka. Zakwestionowaliśmy tę ustawę. Co więcej, nie przewiduje ona żadnego finansowania leczenia niepłodności, a to są koszty rzędu kilkunastu tysięcy, niewiele osób stać na to, żeby samemu sfinansować całą procedurę. Ustawa ogranicza liczbę zapładnianych komórek jajowych do sześciu, co naraża kobietę na kolejne procedury, jeżeli zabieg nie uda się. Ale co kluczowe, nie zawiera przepisów przejściowych i dlatego niektóre kobiety zostały pozbawione prawa do swoich komórek. Ten wniosek rzecznika nie został do tej pory rozpatrzony przez Trybunał, nikt nie poprawił tej ustawy. Czy rzecznik protestował przeciw wycofaniu się PiS z finansowania trzyletniego rządowego programu in vitro? Był realnym osiągnięciem rządu PO-PSL. Do dziś rodzą się dzieci z zamrożonych zarodków. Łącznie będzie ich może nawet 10 tys. Protestowaliśmy. Minister Radziwiłł odpowiedział, że program rządowy by uznaniowy i on miał prawo się z niego wycofać. Program naprotechnologii, który „zastąpił” rządowe in vitro, daje fałszywą nadzieję wielu parom niepłodnym, które po prostu potrzebują medycznych procedur, czasem tak skomplikowanych, jak mikromanipulacja. Można powiedzieć, że błędem poprzedniej koalicji było wprowadzenie finansowania leczenia niepłodności programem ministerialnym, a nie ustawą. RPO nie jest od tego, żeby zabierać głos w dyskusji, jaka wybuchła na temat okładki „Wysokich Obcasów” z hasłem „aborcja jest OK”. Tak, to nie należy do jego kompetencji (śmiech). Dla mnie zasługą okładki było naruszenie pewnego tabu i ujawnienie różnorodności poglądów. Niektóre uczestniczki Czarnego Protestu poczuły się dotknięte. Obrończynie prawa wyboru odwoływały się do realnych doświadczeń i zagranicznych badań, że aborcja nie musi być traumą. Masa hejtu, głównie męskiego pokazała jednak, że nadal nie słuchamy kobiet, nie chcemy oddać głosu tym, które czegoś doświadczyły. Feministką się pewnie nie urodziłaś. Skąd ci się to wzięło? Odkąd pamiętam miałam poczucie, że coś jest nie tak ze światem, bo kobiety nie są traktowane sprawiedliwie, mężczyznom wolno więcej. Doświadczenie rodzinne niestety potwierdzało ten absurd. Chyba dlatego przyszło mi do głowy, że należałoby jakoś zmienić ten świat. Im więcej wiem, tym bardziej widzę, ile rzeczy jest nie tak, i coraz trudniej mi tego nie zauważać. Tak samo było z moim weganizmem. Komfortowo jest nie wiedzieć cierpienia zwierząt, które zjadamy, ale kiedy już nabierzemy świadomości, to coś z tym trzeba zrobić. Później zrozumiałam, że na dyskryminacji kobiet nikt tak naprawdę nie zyskuje. (O dyskryminacji mężczyzn już nie wspomniała) Stereotypy powodują np., że kobiety mają „wyłączność” na zajmowanie się dzieckiem. Jeżeli mężczyzna miałby takie potrzeby czy aspiracje, a pewnie wielu je ma, to nie jest to traktowane poważnie. Otoczenie uzna, że jest niemęski i będzie go zniechęcać.
  8. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/nowa-dyskusja-o-hymnie-niemiec-czy-jest-zbyt-meski/ly7z0rs W Niemczech coraz bardziej "postępowo" Co o tym sądzicie? Ja sądzę, że określenie "matka ziemia" to mocno.. kobiece określenie. Nie wiem jak to wytrzymam A tak na serio to w ostatnich dniach widzimy mocną aktywizację kobiet i próby coraz większej feminizacji społeczeństwa. Niemcy i ich hymn. To długa i skomplikowana historia. W jej najnowszej odsłonie nie chodzi jednak o naród, walkę i winę, ale o równouprawnienie. Pełnomocniczka ds. równouprawnienia w niemieckim ministerstwie rodziny zasugerowała pracownikom resortu zmianę słów w hymnie Niemiec, tak aby był "bardziej neutralny płciowo" Niemieckie media nagłośniły list urzędniczki, stanowisko w tej sprawie zajęli przedstawiciele partii politycznych Nowa sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer opowiedziała się za zachowaniem obecnej treści hymnu Po II wojnie światowej śpiewanie hymnu było dla wielu Niemców problematyczne. Szczególne kontrowersje wzbudzała trzecia zwrotka pieśni Trudno powiedzieć, czy Kristin Rose-Moehring spodziewała się takiego zamieszania. Jako pełnomocniczka ds. równouprawnienia w ministerstwie rodziny ma pilnować, aby kobiety zatrudniane w resorcie nie były traktowane gorzej niż mężczyźni. Do jej obowiązków należy też ochrona pracownic przed molestowaniem seksualnym i dbanie o to, aby pracę zawodową dało się pogodzić z życiem rodzinnym. Zmiany treści hymnu państwowego nie należą do jej kompetencji. Zgodnie z tradycją zajmują się tym prezydent i szef rządu. Rose-Moehring, będąca wolną obywatelką wolnego kraju, najwyraźniej się tym jednak nie przejęła. Przed przypadającym 8 marca międzynarodowym dniem kobiet przesłała pracowniczkom swojego resortu list, w którym sugerowała, że hymn powinien być bardziej neutralny płciowo. Wyrażenie "kraj rodzinny" miałoby pojawić się w miejsce słowa "ojczyzna". Zamiast "braterstwa" w hymnie miałaby się pojawić "śmiałość" albo "odwaga". - Chyba nie byłoby to takie bolesne? – pisała w liście. Kastracja i krytyka A jednak. Prawie 200 lat po tym, jak poeta Hoffmann von Fallersleben przelał na papier słowa "jedność i prawo i wolność, dla niemieckiej ojczyzny" Niemcy wydają się być ostatecznie związani z tym tekstem. Konserwatywna gazeta "Bild am Sonntag" chętnie podjęła temat podrzucony przez Rose-Moehring, pisząc o sprawie w sposób mogący budzić wśród większości czytelników strach przed kastracją. Wiceprzewodnicząca partii Alternatywa dla Niemiec Beatrix von Storch oceniła na Twitterze, że propozycje urzędniczki to "obłęd", jej partyjny kolega Martin Reichardt ostrzegał przed "atakiem skrajnie lewicowego feminizmu", który trzeba odeprzeć. Jeszcze ostrzejszy ton słychać w mediach społecznościowych, w których anonimowi prorocy upadku Niemiec ostrzegają przed "genderowym szaleństwem". Powinien zostać taki jak jest Angela Merkel zareagowała, jak zwykle zresztą, trzeźwo (Tak wygląda stronniczość Onetu). Jej rzecznik przekazał, że kanclerz jest "bardzo zadowolona" z obecnej treści hymnu. – Powinien zostać taki jak jest – powiedziała nowa sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer dodając, że – choć sama uchodzi za bardzo wyemancypowaną kobietę – nigdy nie miała wrażenia, że obecny hymn ją pomija. Kramp-Karrenbauer zaznaczyła też, że zmiana treści hymnu jest dla wielu kobiet zdecydowanie mniej istotna niż na przykład zrównanie płac z mężczyznami. Premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann ocenił, że "to historyczny hymn, który nadal będziemy radośnie śpiewać". Hymn jak lustro Określenie "historyczny" nie jest przesadzone, wręcz przeciwnie. Narodziny, upadek i odrodzenie Niemiec – wszystko to da się opowiedzieć na przykładzie stosunku Niemców do ich hymnu. Jego tekst powstał w czasach rozbitego niemieckiego narodu, zyskał popularność na fali wojennej fascynacji roku 1914, później śpiewany był przy oficjalnych okazjach przez nazistów, razem z ich partyjnym hymnem "pieśnią Horsta Wessela". A po wojnie? "Na jedności, prawie i wolności chcemy budować nowe Niemcy" – mówił kanclerz Konrad Adenauer przemawiając w Berlinie w kwietniu 1950 roku do zgromadzonych w sali Titania-Kinopalast. Adenauer domagał się, aby zaśpiewać trzecią zwrotkę hymnu, właśnie tę mówiącą o jedności, prawie i wolności. Nie wszyscy zgromadzeni chcieli jednak brać w tym udział, wiele osób wyszło z sali zanim rozległy się pierwsze dźwięki. Młoda Republika Federalna nie miała jeszcze oficjalnego hymnu, a zdaniem wielu po hańbie, jaką były narodowy socjalizm, wojna i Holokaust, kraj potrzebował nowego utworu na oficjalne uroczystości. Trzecia zwrotka Spór o hymn udało się rozwiązać dopiero dwa lata później. Prezydent Theodor Heuss uległ namowom Adenauera, aby "Pieśń Niemców" znowu stała się hymnem. Ustalili przy tym, że na oficjalnych uroczystościach śpiewana będzie tylko trzecia zwrotka, bez wykorzystywanego przez nazistów fragmentu "Deutschland über alles". Za czasów Hitlera, była on symbolem planu podporządkowania sobie Europy. Mimo to wielu Niemcom przez lata zaciskało się gardło, gdy słyszeli melodie własnego hymnu – choćby przed meczami reprezentacji piłkarskiej. Na mundialach w 1954 i 1974 niemieccy piłkarze w większości milczeli, gdy odgrywano niemiecki hymn. Dopiero w 1990 roku, w magicznych momentach zjednoczenia kraju i wywalczenia tytułu piłkarskich mistrzów świata, hymn śpiewany był na stadionie w Rzymie i przed budynkiem Reichstagu w Berlinie nieco głośniej. Rok później prezydent i kanclerz ustalili oficjalnie, że trzecia zwrotka "Pieśni Niemców" Hoffmanna von Fallerslebena do muzyki Josepha Haydna jest hymnem narodowym. Ale dopiero w 2006 roku podczas piłkarskich mistrzostw świata we własnym kraju, Niemcy po raz pierwszy pełną piersią i nieskrępowanie wyśpiewali swój hymn. Propozycja Kristin Rose-Moehring dotycząca zmiany tekstu hymnu nie jest pierwszą tego typu. W Austrii zrezygnowano z fragmentu "tyś ojczyzną wielkich synów" i śpiewa się już o "kraju wielkich córek i synów". Także w innych krajach mówi się o problemie "płci" w hymnach. W Niemczech dyskusja o tym, czy historyczne słowo można zmieniać, czy też jest ono święte, wydaje się jednak być bardzo burzliwa.
  9. https://kobieta.onet.pl/agnieszka-kozlowska-rajewicz-niektorzy-naprawde-wierza-ze-emancypacja-kobiet-szkodzi/cwbs5zl - "Sytuacja kobiet” odnosić się może do kwestii ekonomicznych, sytuacji kobiet na rynku pracy, ich awansu, zarobków, luki płacowej czy emerytalnej, godzenia ról, obciążenia podwójnym etatem itp. - ale też kwestii funkcjonowania w sferze publicznej, zwalczania przemocy, dostępu do usług zdrowotnych czy praw reprodukcyjnych - mówi w rozmowie z Onetem dr Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, europosłanka PO. dzisiaj piękny wysyp losznych mundrości.
  10. https://www.pch24.pl/hiszpania--podczas-strajku-feministek-zaatakowano-dwa-koscioly,58811,i.html W trakcie "strajku kobiet" zostały zaatakowane 2 kościoły. Feministki jawnie atakują świątynie chrześcijan. Kiedy chrześcijanie zaczną się bronić? Co o tym sądzicie? Hiszpańskie środowiska feministyczne zorganizowały „strajk kobiet”. Jego uczestniczki przemaszerowały 8 marca ulicami Madrytu. Podczas manifestacji zaatakowano dwa kościoły, na których wymalowano feministyczne i wulgarne hasła. Podczas odbywającego się 8 marca strajku generalnego kobiet, który odbywa się w całej Hiszpanii, uczestnicy manifestacji w stolicy kraju zniszczyli elewacje dwóch kościołów: Ducha Świętego oraz Pielgrzymującej Dziewicy z Fatimy. Na ścianach i drzwiach wejściowych do świątyń, nieznani sprawcy wypisali farbą hasła i znaki organizacji feministycznych. Wśród nich znalazły się również hasła propagujące aborcję. Treść niektórych z nich jest wulgarna. W czwartek kilkadziesiąt tysięcy kobiet wyszło na ulice miast Hiszpanii i wzięło udział w feministycznym „strajku kobiet”. Wydarzeniu towarzyszą pikiety, które w kilku miastach doprowadziły do chaosu komunikacyjnego. Nad ranem w całym kraju odwołano ponad 300 kursów pociągów. W wielu miastach Hiszpanii prowadzone są także feministyczne manifestacje, których uczestniczki żądają „poszanowania praw kobiet”, zmniejszenia dyskryminacji płciowej na rynku pracy, a także walki ze zjawiskiem przemocy domowej.
  11. Czyli typowa feministyczna zagrywka. Wpierw puszczają typowego fake newsa na fejsie, o tym, że rzekomo mężczyźni stanowią 90% sprawców przemocy domowej, na co nie ma żadnych danych, a setki badań wskazują, że przemoc kobiet wobec mężczyzn jest mniej więcej równie częsta jak przemoc mężczyzn wobec kobiet. Ludzie w komentarzach podają masę danych wykazujących ich kłamstwo, wszystkie są regularnie usuwane. Sprawa została dokładnie opisana wraz z dowodami w postaci screenów na wykopie: https://www.wykop.pl/link/4198837/strajk-kobiet-wbrew-faktom-przypisuje-mezczyznom-90-aktow-przemocy-domowej/ https://www.wykop.pl/link/4200911/cenzura-niewygodnych-wpisow-na-profilu-ogolnopolskiego-strajku-kobiet/ Tu przykłady komentarzy, które zostały usunięte: http://www.wykop.pl/artykul/4200911/cenzura-niewygodnych-wpisow-na-profilu-ogolnopolskiego-strajku-kobiet/ W lepszej jakości (można powiększyć po kliknięciu): https://www.wykop.pl/cdn/c0834752/666d4278465242675a7a673d_0C4eBZcmxFr0p82xzW8rVRPZM28o8XP8.jpg
  12. Źródła: http://www.polskatimes.pl/motofakty/aktualnosci/a/genewa-2018-hostessy-na-targach-motoryzacyjnych-to-przezytek-feministki-uwazaja-ze-tego-typu-praca-uprzedmiotawia-kobiety,12987517/ http://www.gazetakrakowska.pl/tag/hostessy-na-targach-motoryzacyjnych/ https://www.motofakty.pl/artykul/genewa-2018-hostessy-na-targach-motoryzacyjnych.html Feministki chcą zabrać kobietom pracę! Skandal! Jak one teraz będą silne i niezależne?! Tak właśnie działa chora ideologia jaką jest feminizm Co sądzicie na ten temat? Czy należy przyzwyczajać się do myśli, że podczas targów motoryzacyjnych przy stoiskach zabraknie hostess? Zdaniem feministek tego typu praca uprzedmiotawia kobiety, a krytyka doprowadziła do tego, że władze Formuły 1 zrezygnowały z obecnych od lat na prostej startowej grid girls. Również podczas salonu samochodowego w Genewie niektóre koncerny zrezygnowały z zatrudnienia pięknych kobiet oprowadzających klientów. - Dla Seata i Cupry hostessy są niesamowicie ważnym elementem wizerunkowym. W najbliższym czasie nie zamierzamy się ich pozbywać - zapewnił Jakub Góralczyk, PR Manager Seat Polska. Na stoisku Alfy Romeo, Lamborghini czy Citroena, zamiast długonogich piękności można zobaczyć skromnie ubrane kobiety. Pierwsze dwa dni tegorocznego Geneva Motor Show (6-7 marca) to tzw. dni prasowe, organizowane z myślą o dziennikarzach oraz zaproszonych przez wystawców gościach i VIP-ach. Dla zwiedzających drzwi genewskiej wystawy będą otwarte od 8 do 18 marca. Jednorazowa wejściówka dla dorosłej osoby kosztuje 16 franków szwajcarskich, natomiast dzieci w wieku od 6 do 16 lat zapłacą 9 franków szwajcarskich. Przygotowano także zniżki do grup powyżej 20 osób. W takim przypadku każdy musi zapłacić 11 franków szwajcarskich. Salon samochodowy można odwiedzać od poniedziałku do piątku w godzinach od 10.00 do 20.00, natomiast w sobotę i niedzielę od 9.00 do 19.00.
  13. https://oko.press/recydywa-ziobry-ministerstwo-sprawiedliwosci-trzeci-odmawia-dofinansowania-centrum-praw-kobiet/ Dobra wiadomość Zbigniew Ziobro odmawia dofinansowania dla lewicowych organizacji jak Centrum Praw Kobiet oraz Hejt Stop OKO.press to lewacki portal i miło się czyta o słabości ich linii politycznej Co o tym sądzicie? Jak dla mnie Pan Ziobro zrobił dobrą robotę w tym temacie
  14. http://innpoland.pl/141503,kobieca-edycja-whisky-johnnie-walker-tak-branza-walczy-z-seksizmem No od tego roku już Whisky Johnnie Walker stanie się Jane Walker. Sfeminizowanie tego alkoholu ma być symbolem walki z seksizmem wobec kobiet Tak się zarabia na kobietach Najpierw się im wmawia jakieś prawa kobiet, feminizm itp, a później sprzedaje się produkty podpięte pod te hasła Gorzej z tym, że oni chcą część swoich zarobków przeznaczyć na organizacje dające kobietom kolejne przywileje. To ma być ukłon w stronę nowej grupy konsumenckiej. Whisky Johnnie Walker w swoim 12-letnim, „czarnym” wariancie będzie się nazywać Jane Walker i zostanie przyozdobiona nową etykietą. Przy okazji firma walczy z seksizmem w branży. „Kobieca” edycja legendarnej whisky to efekt nowego kodeksu dobrych praktyk w brytyjskiej branży alkoholowej. Firmy z tego sektora przyjęły nowe przepisy wewnętrzne, które mają eliminować seksizm w branży, co przede wszystkim będzie dotyczyć symboliki: logotypów i etykiet, które mogłyby zostać uznane za seksistowskie lub napastliwe. Jane Walker: alkohol dla kobiet Johnnie z etykietki słynnego trunku napastliwy może nie jest, ale zdaniem firmy Diageo może zawężać grupę konsumentów whisky do mężczyzn. – Jako brand, który od blisko dwustu lat opowiada się za postępem, Johnnie Walker z dumą podkreśla, że uczynił kolejny krok w tym kierunku: wprowadzając Jane Walker na rynek jako symbol przywiązania do postępu – napisali przedstawiciele firmy w specjalnym oświadczeniu cytowanym przez dziennik „The Guardian”. Z pozoru zmiana jest symboliczna: kroczącego Johnnie'go w kapeluszu zastąpi na etykiecie maszerująca Jane. Ale Diageo chce też przeznaczyć dolara z każdej sprzedanej butelki na organizacje pracujące na rzecz kobiet. Data premiery trunku – 1 marca – też nie będzie przypadkowa: firma chce zdążyć przed Dniem Kobiet.
  15. Feministki organizują kolejną akcję skierowaną przeciwko mężczyznom. Zachęcam do zgłaszania tego chorego wydarzenia. https://www.facebook.com/events/112000606294949/ Opis: Czarny protest, a następnie akcja #metoo pokazały, że feminizm jest niezwykle żywotnym ruchem: jeśli tylko pozwolić mówić kobietom o tym, co czują. Powszechna przemoc wobec kobiet, obecna nawet w postępowych środowiskach, stała się paliwem dla bezprecedensowej mobilizacji. Mobilizacji, która na nowo postawiła pytanie, o co chodzi w walce z patriarchatem. Oburzenie liberałów i listy otwarte w obronie mężczyzn oskarżanych o przemoc seksualną pokazują, że establishment nie podda się łatwo. Czy dziewczyny dadzą radę? Czy chłopaki im pomogą? Czy feminizm jest siłą napędową dzisiejszej lewicy?
  16. Źródła: http://www.eskarock.pl/eska_rock_news/harvard_zakazal_klubow_jednoplciowych_chyba_ze/150474 https://www.wykop.pl/link/4177107/harvard-zakazuje-klubow-jednoplciowych/ https://www.dailywire.com/news/26802/harvard-university-bans-single-gender-clubs-unless-emily-zanotti Jawna dyskryminacja mężczyzn w USA. Nie mogą tworzyć klubów tylko dla mężczyzn, a kobiety mogą mieć swoje tylko kobiece kluby. Co sądzicie na ten temat Bracia? Uniwersytet Harvarda uważany jest za jedną z najbardziej prestiżowych uczelni, która ma swoje nienaruszalne zasady. Niedawna decyzja uczelni zaskoczyła wszystkich, a chodzi o bractwa jednopłciowe. Wynika to z kilku apelacji oraz dyskusji, które miały zakazać w bractwach między innymi czarów. Tym razem zabroniono bractw jednopłciowych, jednak jest jeden wyjątek, mogą istnieć bractwa złożone tylko z kobiet. Czemu tak jest? Po ogłoszeniu zakazu bractw jednopłciowych, kobiety zaczęły protestować, mówiąc, że jest to dyskryminacja. Władze uczelni postanowiły pozostawić bractwa jednopłciowe tylko dla kobiet. Pytanie tylko, czy mężczyźni nie poczują się w tej sytuacji dyskryminowani. Ta sytuacja pokazuje, że wystarczy protestować, pokrzyczeć i będą ustępstwa. Kobiety to potrafią i dlatego mają przywileje. Mężczyźni niestety nie chcą tego robić i męska pozycja stale słabnie w społeczeństwie.
  17. http://nczas.com/2018/02/21/w-odmetach-feministycznego-szalenstwa-dziewuchy-w-gore-kiecki-zaczela-sie-nowa-akcja-odzyskajmy-nasze-p-y/ Feminizm to jedna z wielu patologii nowoczesnego społeczeństwa XXI wieku. Warto mieć to środowisko na uwadze i starać się go unikać w życiu realnym, gdyż jest ono niebezpieczne i może powodować długi okres zażenowania Mają nawet własną stronę - https://www.raisingtheskirt.com/about.html Piszcie co sądzicie na temat tej akcji? Czyżby to jakieś nawoływanie samców do kopulacji? Amerykańskie feministki rozpoczęły wielką akcję w mediach społecznościowych. Chodzi w niej o to, by zadrzeć kiecę i obnażyć się, by „uczcić” własne genitalia. Akcja nazywa się Zadzierając kiecę”. Główne jej hasła to: „Reclaim your c*nt”, „Reclaim our c*nt.” („Odzyskaj swoją piz.ę”, „Odzyskajmy swoje piz.y”. Nic nie poradzimy na to, że tak to sobie wymyśliły). Akcję rozpoczęła niejaka Nicola Hunter, która jest zmiennopłciowa, albo tylko lubi się przebierać. Najpierw przeprowadziła „dogłębne badania, by sporządzić rys historyczny sromu i jego znaczenia na przestrzeni wieków”. Jak już zrobiła te analizy to wpadła na pomysł zrobienia akcji „Zadzierajmy kiecki”, która ma być rodzajem manifestacji, czy czegoś tam. Generalnie chodzi o to, by zadrzeć kiecę i pokazać genitalia. Ma to zakwestionować sposób w jaki media prezentują kobiece ciało i definiują jego piękno. Zadzieranie kiec i pokazywanie genitaliów ma też „obnażyć społeczny i kulturowy status kobiet”. Pomysł obnażania się chwycił i Live Arts Development Agency zaczęła przeprowadzać kilkudniowe warsztaty. Jak opowiada prowadząca kurs ekshibicjonizmu Dawn Felicia Knox warsztaty „kreują intymną przestrzeń oraz doświadczenie i koncentrują się na obserwacji, uczeniu się i odzyskiwaniu piz.y.” Są też wykłady o społeczno-kulturowej historii sromu i dziejach zadzierania kiecek. Uczestniczki i aktywistki chcą rozpocząć publiczną dyskusję o „znaczeniu pi.dy dla ludzi i wszystkich płci”. „W przyszłości inicjatywa „Zadzieramy kiecę” ma być „bezpieczną przestrzenią dialogu dla rożnych społeczności„. Po tych deklaracjach uczestniczki publikują rożne zwierzenia o tym co im się zrobiło jak się obnażyły. – Jestem bardziej połączona z moja waginą i mam większe poczucie, że jest moja własnością – pisze jedna z ekshibicjonistek. Inna znów pisze, iż jest podniecona na myśl o „wspólnej przyszłości (z innymi uczestniczkami warsztatów) i „odrzuceniu uczucia, że jest to (wagina) tylko otwór do dostarczania innym i sobie przyjemności.
  18. Feministki chcą niszczyć patriarchat i konserwatyzm dlatego nawiązują swoją działalność do książki i filmu dla mężczyzn Kobiety jak to kobiety - zawsze podążają za mężczyznami Powitajcie "Femme Feral" - kobiecy Fight Club z UK mający na celu obalić konserwatywny rząd Nie wiem czy wiecie, ale powstała też fabularna wersja kobiecego Fight Club "Female Fight Club" - https://zalukaj.com/zalukaj-film/27350/female_fight_club_2016_.html Oto opis tego filmu na zalukaj: "To opowieść o tajnych, podziemnych i bezwzględnych walkach kobiet rządzonych przez sadystycznego samca. Główna bohaterka (Amy Johnston) będzie chciała ocalić swoją siostrę od tego szaleństwa, a przy okazji obalić męskiego tyrana..." Nie wiem jak Wy Bracia, ale ja uważam, że ten temat idealnie nadaje się do działu "Śmieszkowanie" Piszcie co sądzicie na ten temat Zachęcam do wesołej dyskusji!
  19. http://archive.is/6jNae#selection-1321.0-1321.101 Feministyczna trwa w najlepsze. Najpierw wkleję wam artykuł, a potem pokażę pewne ciekawostki Szwedzka vlogerka Clara Henry nagrywa filmiki o gwiazdach, jedzeniu i seksie. Ale najwięcej kontrowersji wzbudziło jej wideo o okresie. Postanowiła więc napisać książkę "Tak, mam okres, a co?" - o tym, dlaczego fakt, że połowa ludzkości co miesiąc krwawi, wciąż jest tematem tabu. Twój kanał na YouTube ma pół miliona subskrybentów. W filmikach opowiadasz o wszystkim - Justinie Bieberze, włosach na nogach, pomarańczach. Ale książkę napisałaś o miesiączce. Dlaczego? - Nikogo nie dziwiło, gdy opowiadałam szczerze o swoim życiu, dopiero filmiki o okresie wywołały tysiące komentarzy. Zaczęło się od wideo o tym, jak poradzić sobie z bólem brzucha. Wszyscy bagatelizują skurcze miesiączkowe. Mówią: weź apap, poczekaj, aż urodzisz, to zrozumiesz, co to cierpienia, nie narzekaj. A przecież wiele kobiet przeżywa co miesiąc katusze niemal tak intensywne jak podczas porodu. Ja wielokrotnie skręcałam się z bólu, leżąc w łóżku z termoforem. Ból wyłączał mnie z życia na cały dzień. Postanowiłam o tym opowiedzieć. Jaka była reakcja twoich fanów? - Ludzie zaczęli nazywać mnie "Menstruation Clara". Co trzeci komentarz pod filmikiem brzmiał: "o tym się nie mówi". Część dziewczyn dzieliła się ze mną swoimi sprawdzonymi sposobami na ból. Reszta fanek zaczęła prosić o więcej informacji. Szesnastolatki pytały, czy to, że nie mają okresu, oznacza, że coś jest z nimi nie w porządku. Podobnie dziesięciolatki, które już miesiączkują. Generalny wydźwięk był taki, że z nami, dziewczynami, zawsze coś musi być nie w porządku... Dorastające dziewczynki zadawały mi pytania, których wstydziły się przed matkami, nauczycielkami czy koleżankami. A ja przecież nie byłam ekspertką od miesiączki, tylko dziewczyną, która odważyła się o tym mówić. I to obcą, z internetu. Postanowiłam zrobić research, opowiedzieć o moich doświadczeniach, ośmielić inne kobiety, żeby zaczęły rozmawiać o tym, co przeżywają raz w miesiącu. Im bardziej czułam, że to temat tabu, tym bardziej dla dobra innych kobiet chciałam je przełamać. Gdy obalimy tabu, będziemy bliżej obalenia patriarchatu. Dlaczego rozmowa na ten temat jest tak ważna? Okres to przecież nic ciekawego. Coś do czego kobiety są przyzwyczajone. Od najmłodszych lat nauczone ukrywać, że mają "te dni". W telewizji śniadaniowej w Polsce nie chciano przeprowadzić z tobą wywiadu, bo "o tym się nie rozmawia". - No właśnie, sama widzisz, że mamy z tym problem. Uczymy się taktyk ukrywania okresu - nosimy ciemne ubrania, chowamy podpaski czy tampony głęboko do kieszeni albo torby, złe samopoczucie tłumaczymy bólem głowy. Mimo że jestem Szwedką, a my, Szwedzi, uchodzimy za postępowych, z moją mamą też nie mogłam pogadać o tym, jak bardzo boli mnie brzuch. Gdy zauważyła, że podczas okresu brudzę prześcieradło, kupiła mi czerwony ręcznik, który kładłam na łóżku. Po premierze mojej książki matki nastolatek pisały do mnie: "Dzięki, teraz my nie musimy o tym rozmawiać, wystarczy, że podarujemy córce książkę". Nie, to tak nie działa! Każda dziewczynka potrzebuje zaufanej osoby, żeby porozmawiać o jednym z najbardziej dojmujących doświadczeń w swoim życiu. I nie tylko matki! Ojcowie też powinni o tym wiedzieć. Ale nawet w szkole niewiele dowiadujemy się na temat menstruacji. Piszesz, że dziesięcioletnie dziewczynki wysłuchują na lekcji dziesięciominutowej pogadanki o tym, że przez większość dorosłego życia będą raz w miesiącu krwawić. I już, koniec. Są pozostawione same sobie. A chłopcy w tym czasie siedzą w innej sali, zakładając prezerwatywy na banana. Dlaczego utarło się, że mężczyzn okres nie dotyczy? - No właśnie! Chociaż nie mają macic, codziennie mają do czynienia z ich posiadaczkami. Chyba powinni sobie z tym jakoś radzić. Niewiedza wzmaga szowinizm. W książce w żartobliwy sposób piszę o tym, jak poradzić sobie z komentarzami w stylu: "Masz okres, czy co?". Zamiast się czerwienić, odpowiedzmy: "Tak, ale nie dlatego tak reaguję", albo "Nie, po prostu się z tobą nie zgadzam", albo "Będę miała za tydzień, ale co to ma wspólnego z naszą rozmową?". Poświęcasz też uwagę PMS-owi, zastanawiając się, czy kobiety powinny mieć prawo do dni wolnych albo do urlopu na żądanie z powodu problemów zdrowotnych związanych z okresem. - Każda kobieta inaczej przeżywa PMS, a potem okres. Niektóre - tak jak ja - nie są w stanie funkcjonować normalnie, a oczekuje się od nich, że pójdą do pracy, ugotują obiad, pobawią się z dzieckiem. Co zrobić? Kłamać, że ma się grypę? Przecież okres to stan nadzwyczajny. "To nie choroba", mówią mężczyźni. A dlaczego oni mają o tym decydować? Gdyby krwawili, daliby sobie płatny urlop, a podpaski rozdawali za darmo. Z humorem opisujesz nastrój towarzyszący oczekiwaniu na pierwszy okres. Czy to był dla ciebie prawdziwy przełom? Poczułaś się wtedy kobietą? - Nie, nie poczułam się od razu kobietą, ale na pewno nie mogłam się tej chwili doczekać, bo większość koleżanek miała ten pierwszy raz już za sobą, więc czułam się wykluczona. A i tak pierwszy okres mnie zaskoczył. Stało się to w szkole, więc nie wiedziałam, co zrobić. Zamknęłam się w toalecie. Jakie to było uczucie? - Lepkie (śmiech). Mamy mówią nam o tym, że okres stanie się naturalną częścią naszego życia, ale często zapominają uświadomić nam, jak dojmująco fizjologiczne to przeżycie. Przecież wydobywa się z nas ciepła, klejąca, wilgotna krew. To dosyć przerażające, prawda? Na domiar złego w podpasce czujesz się, jakbyś nosiła pieluchę, boli cię brzuch, płaczesz bez powodu. Ja nie miałam okresu od dawna, bo niedawno urodziłam dziecko. Nawet nie wiesz, jak wolna się czuję! Ale jest w tym pewna ambiwalencja, bo przecież nauczono nas myśleć, że dopiero okres sprawia, że jesteśmy pełnowartościowymi kobietami. Gdy przemija, zaczyna się menopauza. Czy dla ciebie kobiecość ma ten fizjologiczny korelat? Co dla ciebie oznacza bycie kobietą? - Wyglądam jak kobieta i tak się zachowuję. Mam długie włosy, maluję się, chodzę na manikiur, bo tego jestem nauczona. I lubię czuć się atrakcyjną. Ale nigdy nie myślałam o sobie jako o kobiecie. Ważniejsza jest dla mnie kategoria dorosłości. Poczułam się samodzielna, gdy wyprowadziłam się z domu, zaczęłam na siebie zarabiać, założyłam kanał na YT. Czuję się człowiekiem. I dlatego, że jestem takim człowiekiem, który ma okres, mam dosyć stygmatyzacji kobiet. Nie wierzysz w to, że kobiety są słabsze albo silniejsze od mężczyzn? - Siła fizyczna nie ma znaczenia. Ale jeśli już o tym mówimy, to możliwe, że fizycznie jestem nawet silniejsza od wielu mężczyzn, bo całe życie ćwiczę. Nie wspominając już o sile psychicznej, bo tu to kobiety mają przewagę. Przecież zawsze zajmowały się domem, troszczyły o rodzinę, prowadziły gospodarstwo, zarządzały pieniędzmi - to wymaga siły. Teraz jest jeszcze trudniej, bo te obowiązki łączymy z pracą, często za mniejsze pieniądze niż mężczyźni. Oczekujemy od siebie za dużo? - Tak jesteśmy wychowane. Chcemy troszczyć się o wszystkich, same udając, że czujemy się świetnie. Mężczyźni mają większą wolność. Ten brak równowagi nie działa na korzyść żadnej płci. Denerwują cię też oczekiwania związane z pięknem? Ty jako vlogerka pokazujesz swoją twarz codziennie - miewasz kompleksy? - Na influencerach ciąży szczególna odpowiedzialność. Jeśli pokazujemy wyłącznie wyretuszowaną wersję siebie, dzieciaki, które nas oglądają, będą miały nierealistyczne oczekiwania w stosunku do siebie samych. Dlatego musimy być prawdziwi. Wystarczy wrzucić selfie bez makijażu. Ważnym przełomem w moim życiu było to, że przestałam golić pachy. Ta decyzja wciąż wzbudza gigantyczne kontrowersje, a przecież nikogo nie powinno obchodzić, gdzie rosną mi włosy. Depilacja to opresja. Zrozumiałam to, gdy po raz pierwszy pozwoliłam włosom odrosnąć. Czułam do siebie obrzydzenie, tak głęboko mam zakodowane, że piękno jest gładkie. A przecież mój chłopak nie musi wstydzić się swoich włosów. Dla mnie w feminizmie chodzi właśnie o wybór. Możesz mieć włosy pod pachami, pełny makijaż - jak chcesz. W normatywnym społeczeństwie faceci powinni chcieć uprawiać seks z pięknymi kobietami, a okres sprawia, że to miejsce, które jest niejako przeznaczone dla przyjemności mężczyzny, staje się brudne, skażone. Kobiety przestają być pięknym przedmiotem pożądania. To dlatego w reklamach podpasek krew jest niebieska? - W reklamach nie tylko nie możemy pokazać prawdziwego koloru krwi, ale nie możemy nawet powiedzieć słowa "miesiączka". Zamiast tego używamy eufemizmów w stylu "te dni". Mężczyźni chcą widzieć plastikowe lalki, a nie pełnokrwiste kobiety. Mamy być pozbawione "obrzydliwej" fizjologii. Boją się, że jak coś całkiem dosłownie wypływa z kobiety, to tak jakby rządziły nią demony. O kobiecie myśli się jak o częściach ciała. Każda z tych części może być chudsza i piękniejsza - usta, brzuch, pupa. Uroda to wciąż najważniejsza kobieca cecha. Już małym dziewczynkom mówi się, że piękno daje przewagę. Kobieta nie może się więc pocić, puszczać bąków, krwawić. To może zmienić edukacja seksualna. W Polsce praktycznie nieistniejąca. Jej pozostałości budzą kontrowersje w środowiskach prawicowych. Jak przedstawia się sytuacja w Szwecji? - Po wydaniu książki jeździłam do szkół z pogadankami. W połowie z nich wciąż jest tak jak za moich czasów, czyli dzieli się chłopców i dziewczynki na dwie grupy. W drugiej połowie próbuje się wyjaśnić wszystko w pół godziny. Problem z naszą edukacją seksualną jest taki, że to raczej wychowanie do życia w rodzinie. Mówi się przede wszystkim o seksie heteroseksualnych par, a właściwie o tym, jak zajść w ciążę, a nie cieszyć się seksem. Homoseksualne nastolatki nie mogą czerpać wiedzy ze szkolnych lekcji, co może powodować wyobcowanie. A jaki oddźwięk miała akcja #metoo w Szwecji? - To prawdziwa rewolucja! Pięćset aktorek rozpoczęło kampanię "Silence, Action" piętnującą przypadki molestowania seksualnego w branży filmowej. Do wytwórni, teatrów i władz została w tej sprawie wysłana petycja. Szykują się zmiany w prawie mające na celu dokładne określenie, czym jest "obopólna zgoda na seks". Niełatwo to zdefiniować, zwłaszcza że wciąż zastanawiamy się, czym ofiara zawiniła, że stała się ofiarą... Ale mam nadzieję, że to początek zmian. Twoje koleżanki określają się mianem feministek? - Tak, wszystkie! Ale to kwestia pokoleniowa. Mężczyźni wciąż boją się feministek, bo uważają, że zagrażają ich dominującej pozycji. Moja mama nigdy nie nazwałaby się feministką, bo to słowo kojarzy jej się z kobietami, które nienawidzą mężczyzn. Teraz, po części dzięki mnie, coraz częściej mówi o tym, czego naprawdę chce. Na szczęście dwudziesto- i trzydziestolatkowie rozumieją już, że patriarchat szkodzi nie tylko kobietom, ale i samym mężczyznom, którzy czują się zmuszeni do tego, żeby okazywać siłę. Niektórzy wciąż boją się tego, że feminizm jako ruch kobiecy prowadzi wyłącznie do emancypacji kobiet, ale coraz więcej osób rozumie, że wolność kobiet łączy się z wolnością wszystkich słabszych - ofiar białych mężczyzn. Swoje pisanie traktujesz jako swój feministyczny projekt? - Tak, moja nowa książka będzie swoistym przewodnikiem przetrwania pod hasłem "Jak przeżyć w świecie mężczyzn". Od tego, jak poradzić sobie z natrętnym podrywem w pubie do tego, jak całkiem dosłownie "przeżyć". Bo przecież my, kobiety, padamy ofiarą mężczyzn całkiem dosłownie. Dobra panowie. Już przebrnęliśmy przez ten potok feministycznych bzdur. Czas na fakty! Kto wymyślił podpaski? Mężczyzna https://en.wikipedia.org/wiki/Sanitary_napkin#History "Jednorazowe wkładki menstruacyjne powstały z wynalezionego przez Bena Franklina wynalazku pomagającego powstrzymać rannych żołnierzy przed krwawieniem, ale wydaje się, że po raz pierwszy pojawił się na rynku od około 1888 r. Przy użyciu wkładki Southalla. Pierwszymi komercyjnie dostępnymi amerykańskimi jednorazowymi serwetkami były ręczniki Lister stworzone przez Johnson & Johnson w 1888 roku. Jednorazowe wkładki zaczynały się od pielęgniarek używających ich bandaży z drewna, aby złapać ich przepływ menstruacyjny, tworząc podkładkę, która została wykonana z łatwo dostępnych materiałów i niedrogo wyrzucić po użyciu. Pierwsza reklama Koteksu dla produktów wykonanych z tej pulpy drzewnej (Cellucotton) pojawiła się w 1888 roku. Kilku pierwszych producentów jednorazowych podkładek było również producentami bandaży, co może świadczyć o tym, jak te produkty były." Kto wymyślił tampon?! MĘŻCZYZNA! https://pl.wikipedia.org/wiki/Tampon_higieniczny W nowożytnym świecie tampon został po raz pierwszy opatentowany w 1929 roku przez Earle'a Clevelanda, lekarza z Denver w stanie Colorado. Patent został przyznany 19 listopada 1931, wraz z zarejestrowanym znakiem towarowym "tampax". Prawa do produkcji zostały sprzedane w 1934 Gertrudzie Tenderich, businesswoman z Wyoming. Założona przez nią firma nosiła nazwę Tampax Sales Corporation. Pomimo przydatności wynalazku, rozpowszechnienie tamponów w owych latach było bardzo trudne w związku z niechęcią środków masowego przekazu do podjęcia reklamy takiego produktu podstawowym narzędziem promocji tamponów stał się marketing szeptany oraz reklama prowadzona metodami door-to-door. Do wzrostu popularności tamponów przyczyniła się druga wojna światowa, jako okres, w którym kobiety masowo podejmowały pracę. W roku 1984 firma produkująca tampony tampax zmieniła nazwę na Tambrands Inc. W 1997 weszła ona w skład holdingu Procter & Gamble. Tampony "tampax" wynalezione przez Clevelanda były wykonane z elastycznego materiału, którego objętość w stanie rozprężonym utrudniała umiejscowienie tamponu w pochwie. Częścią wynalazku Clevelanda był aplikator umożliwiający włożenie do pochwy ściśniętego nim tamponu. Feministki i tak uznają, że wszystkiemu winny patriarchat
  20. Cześć Bracia Trafiłem na ciekaw artykuł dotyczący tego, że obecna szkoła nie pomaga młodym chłopakom w rozwoju ich męskości, a wręcz przeciwnie nawet ją hamuje i ogranicza. Powodem tego jest sfeminizowanie środowiska nauczycielskiego i pedagogicznego oraz szkoły koedukacyjne. http://masculinum.org/2018/02/09/w-szkole-nie-naucza-meskosci/ Młody, dorastający chłopak potrzebuje dobrych wzorców, by stać się mężczyzną. Jeśli nie ma ich w domu, naturalnym miejscem wydaje się do tego szkoła. Dlaczego jednak ten pomysł to rozczarowanie? I czy istnieje sposób, by to zmienić? Jakiś czas temu uczestniczyłem na uczelni w zajęciach prowadzonych przez pewną kobietę. Poruszaliśmy między innymi temat uważności na emocje innych osób. Prowadząca duży nacisk kładła szczególnie na ostrożność w doborze słów; chodziło o to, by nie urazić przypadkiem drugiej osoby lub żeby nie poczuła się ona wykluczona. Delikatność, subtelność i uważność w kontaktach z innymi ‒ to miało cechować każdego dobrego człowieka… Męski punkt widzenia Tak się złożyło, że parę dni później miałem okazję brać udział w warsztacie skierowanym wyłącznie do mężczyzn. Na sam koniec prowadzący napomknął parę słów o tym, z czym wiąże się męska energia. A wiąże się między innymi z tym, że przede wszystkim robisz swoje, nie starając się przepraszać za coś, czego nawet jeszcze nie zrobiłeś, lub wycofywać się z działania dlatego, że ktoś może poczuć się urażony. W jednej chwili przypomniały mi się wspomniane na początku zajęcia i chociaż słowa obu prowadzących miały dla mnie sens, to to, co usłyszałem później od mężczyzny, wydało mi się stokroć bliższe memu sercu. Szła za tym jakaś energia, której do tej pory nie umiem nazwać. Doświadczenie to wyraźnie mi pokazało, jak bardzo może różnić się odbiór tego, co słyszymy, zwłaszcza w kontekście energii, która za tym idzie. Skłoniło mnie to do przemyśleń, jak ważne może być to, żeby chłopcy w młodym wieku mieli szansę przebywać z mądrymi mężczyznami i uczyć się od nich. Analogicznie przebywanie wśród kobiecej energii miałoby zapewne pozytywny wpływ na dziewczynki. W tym tekście chcę się jednak skupić na męskości, a dokładnie na tym, jaki wpływ ma na nią nasz system edukacji. Koedukacja to niejedyna droga Obecnie w Polsce i na świecie najbardziej popularny jest system koedukacyjny, czyli wspólna nauka chłopców i dziewcząt. Do całkiem niedawna jednak, bo do pierwszej połowy XX wieku, najbardziej popularna była edukacja zróżnicowana, czyli oddzielne szkoły dla każdej płci. Aktualnie w takim systemie działa stosunkowo niewiele placówek. W Stanach Zjednoczonych jest to ponad 500 szkół publicznych, podobna liczba znajduje się w Europie, z czego większość w Wielkiej Brytanii. Polska ma w tym kilkuprocentowy udział, są to jednak najczęściej katolickie szkoły prywatne. Jak chyba wszystko na tym świecie, tego typu edukacja ma zwolenników i przeciwników. Razem czy osobno Jakie argumenty za osobną edukacją przytaczają jej zwolennicy? Swoje stanowisko argumentują dużymi różnicami, zwłaszcza fizjologicznymi, jakie występują między chłopcami i dziewczętami, głównie w okresie dojrzewania. Twierdzą oni na przykład, że ogromny wpływ na komfort nauki mają takie czynniki, jak temperatura w sali czy nawet tembr głosu nauczyciela prowadzącego lekcje. W określonych dla każdej płci warunkach nauka jest bardziej efektywna. Dodatkowo uważają, że chłopcy i dziewczęta w okresie dojrzewania często rozpraszają się nawzajem i nie są w stanie w pełni skupić się na tym, co powinni robić w szkole, czyli na nauce. Często przytaczają również badania przeprowadzone kilkanaście lat temu na kilku tysiącach uczniów, które miały zmierzyć wyniki w nauce dzieci ze szkół żeńskich i męskich oraz koedukacyjnych. Wykazały one, że uczniowie placówek dla jednej płci osiągają lepsze wyniki w nauce. Przeciwnicy systemu koedukacyjnego natomiast swoje stanowisko argumentują najczęściej znikomymi różnicami między mózgami kobiet i mężczyzn w wieku dorosłym, także, rzecz jasna, podpierając się wynikami badań. Polska szkoła nie dla chłopców Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeden istotny fakt, który sprawia, i jest to moje osobiste zdanie, że w obecnych czasach na systemie koedukacyjnym tracą najwięcej chłopcy. Odniosę się wyłącznie do naszego kraju. Polska oświata jest wyraźnie zdominowana przez płeć żeńską. W szkołach większość pedagogów to kobiety. Uogólniam, jednak myślę, że w tym przypadku jest to jak najbardziej trafione. Co wynika z takiej sytuacji? Przede wszystkim to, że młodzi chłopcy mają mocno ograniczony dostęp do autorytetów w postaci mądrych mężczyzn. Mało tego. Ich naturalne zachowania są hamowane. Mam tu na myśli przede wszystkim związane z agresją energię oraz ruchliwość, która jest ujściem tej energii. Sięgając pamięcią do czasów podstawówki, przypominają mi się zakazy biegania po korytarzach, skakania i innych zachowań typowych i jakże ważnych dla dorastających chłopców. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej w ostatnich latach podstawówki i wieku gimnazjalnym czy też ‒ jak to jest obecnie ‒ na przełomie podstawówki i liceum, kiedy pojawia się popęd seksualny. Dziewczęta w tym momencie życia, zwłaszcza jeśli chodzi o szkołę, mogą znaleźć więcej zrozumienia i wsparcia. Cały czas otaczają je kobiety nauczycielki, z którymi pewne sprawy zawsze mogą przegadać, będąc w pełni zrozumiane. Tymczasem chłopcy nie są w takiej komfortowej sytuacji, gdyż często jedynymi mężczyznami uczącymi w szkole są pan od WF, ksiądz i ewentualnie pan od informatyki. Nauczycielki co prawda też są w stanie pomóc chłopcom, ale dorastając, potrzebują oni też komunikacji i zrozumienia na męskiej płaszczyźnie. Dobre rozwiązanie Warto przypomnieć, że uczymy się określonych zachowań związanych z rolą społeczną głównie poprzez modelowanie. Dobrze więc, jeśli mamy do czynienia z jak największą ilością wzorców. Oczywiście głównie to zadanie powinno spoczywać w rękach ojców, ale niestety, i myślę, że spora część mężczyzn się ze mną zgodzi, nie każdy ojciec to odpowiedni wzorzec męskości. Rozwój męskości często leży w takim przypadku w rękach kobiet, co nie jest najlepszym rozwiązaniem w zasadzie dla nikogo. Moim zdaniem niezwykle ważne jest zatem stworzenie takich warunków dla chłopców, w których będą mieli dostęp do mądrych mężczyzn. Potrzebują też oni przestrzeni, w której bez przeszkód mogliby poznawać i eksplorować świat męskości. Według mnie jednym z rozwiązań, które mogłyby to umożliwić, są właśnie szkoły męskie. Dlaczego? To w nich chłopcy mieliby możliwość oderwać się od bezpiecznego świata matki i nauczycielek po to, by w gronie rówieśników i w nieograniczających ich naturalnych zachowań warunkach móc uczyć się od dorosłych mężczyzn.
  21. https://www.facebook.com/events/196686434257043/ Lewica znów atakuje mężczyzn. Już nawet robią spotkania organizowane przez partię, aby tylko móc dokopać facetom. Co sądzicie na ten temat? Mi się wydaje, że to kolejna próba zdobycia kobiecego elektoratu poprzez narzekanie na mężczyzn i krytykowanie ich czyli to co kobiety lubią najbardziej. Opis: W sobotę 17 lutego o godzinie 16:00 spotkamy się w gdyńskim biurze Partii Razem na kolejnym otwartym spotkaniu dyskusyjnym, tym razem poświęconym zagadnieniu tzw. "toksycznej męskości". Ponieważ jest to pojęcie wielowymiarowe, rozmowa będzie dotyczyła m.in. mizoginii, homofobii, przemocy domowej, przemocy seksualnej oraz wielu innych negatywnych zjawisk powiązanych z toksyczną męskością. Wspólnie zastanowimy się też, jakie są jej przyczyny oraz jak możemy sobie z nią radzić jako społeczeństwo. Sobota, 17 lutego, godz.16:00 Gdynia, biuro Partii Razem, ul.Śląska 53, pok.B205 (biurowiec Xenon, 5 minut od SKM Wzgórze. Św. Maksymiliana). W weekendy wejście tylko od strony parkingu.
  22. "Instytut Socjologii wraz z Wydziałem Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ zapraszają na konferencję: Dni Gender w Fizyce która odbędzie się w dniu 8 marca 2018 roku w godzinach od 10.00 do 15.00 w sali A-1-13 w budynku Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ przy ulicy St. Łojasiewicza 11 w Krakowie. Konferencja stanowić będzie okazję do wymiany wiedzy, poglądów i dobrych praktyk z zakresu osiągania równości płci w naukach ścisłych. Podczas tego jednodniowego wydarzenia przedstawiony zostanie projekt GENERA (Gender Equality Network in the European Research Area) oraz wyniki, przeprowadzonych w jego ramach w latach 2016-2017 badań jakościowych i analiz danych ilościowych. W drugiej części konferencji eksperci i ekspertki wezmą udział w dyskusji o możliwych rozwiązaniach i kształtowaniu polityk służących osiąganiu równości płci wśród społeczności fizyków i fizyczek. Konferencja ta skierowana jest zarówno do publiczności akademickiej, jak i wszystkich jednostek finansujących badania z zakresu nauk ścisłych, organizacji pozarządowych i innych podmiotów chcących zaangażować się w działania na rzecz promocji równości płci w fizyce i szerzej, w naukach ścisłych. Serdecznie zapraszamy! Konferencja odbędzie się w języku polskim, a udział w niej jest bezpłatny" Jak widać niektórym już ostro idzie w dekiel, przy tym już nawet postulaty Trzaskowskiego mają większy sens. Podam przykładowe zagadnienia do ewentualnych badań, na pewno im się spodoba: Wybór płci przez elektron na podstawie jego funkcji falowej. Przekroczyć horyzont zdarzeń - sztuczne ograniczanie kobiet przez patriarchat. Rola gender w Wielkim Wybuchu. Przy okazji można odpowiedzieć na pytania występujące na plakacie: Jak zwiększyć równość płci w fizyce? Zazwyczaj wystarczy schudnąć do tej samej masy. Dlaczego niewiele kobiet studiuje fizykę? Bo mają mniejsze odchylenie standardowe w swojej populacji. Jak wspierać kariery fizyczek? Tak samo jak kariery fizyków, podobno chcecie równości ^^ I na co te wszystkie konferencje?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.