Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'manipulacja' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Dzisiaj będzie krótko, prosto i na temat. Na wstępie zaznaczę tylko że metoda obrony, o której piszę działa jedynie w manipulacji w bezpośrednim kontakcie z manipulatorem. Nie przyda się np. do obrony przed wpływem reklamy czy spotu wyborczego. Jednak ma i swoje zalety, największą z nich jest to, że nie wymaga ona znajomości technik manipulacji (które mimo wszystko polecam poznać, tak czy inaczej), jest bardzo uniwersalna. Żeby wszyscy dobrze zrozumieli na czym ma polegać ta metoda proponuję przemyślenie następującej sytuacji: Mamy sobie „bandziora” który postanowił dokonać napadu ciemną nocą w celach „zarobkowych”. I teraz mamy dwie sytuacje: dróżką przechadza się grupa napakowanych dresiarzy z zakazanymi mordami dróżką idzie sobie jeden chudy koleś W której sytuacji istnieje większa szansa że napastnik przystąpi do akcji? Odpowiedź jest na tyle oczywista, że nasuwa się sama. Drapieżnik mając wybór, zawsze wybiera słabszą ofiarę. Tak samo jest z manipulacją psychiczną, najłatwiej manipulować człowiekiem: z niskim poczuciem własnej wartości – łatwy cel do wyrobienia w nim uczucia zazdrości oraz wyrobienia poczucia że nie może walczyć o swoje, zwyczajnie nie da rady, jest za słaby; jest też dobrym kandydatem na bycie ofiarą fałszywej miłości czy przyjaźni zbyt dobrotliwym, nie potrafiącym odmawiać – łatwo się go wykorzystuje przejmującym się opinią innych – idealny cel do wyrabiania poczucia winy i zaniżania samooceny naiwnym – łatwo go okłamać czy nakłonić do robienia różnych rzeczy, wmawiając mu że to dla niego dobre strachliwym – nietrudno go zastraszyć Uniwersalną metodą obrony przed manipulacją jest zatem nic innego jak przyjęcie postawy asertywnej. Wówczas osiąga się taki efekt, że osoby wyjątkowo toksyczne i wredne, po wyczuciu, że nie mają do czynienia z łatwą ofiarą, trzymają się na dystans, a osoby bardziej „normalne” zaczynają Cię szanować. Ma to przełożenie na wiele dziedzin życia: relacje damsko-męskie – modliszki trzymają się z dala (szukają frajerów gdzie indziej), a bardziej „zwyczajne” kobiety trochę się hamują z gierkami, wiedząc że nie przynoszą one zbyt dużych efektów, a mogę tylko wiele zepsuć w relacji relacje z innymi ludźmi ogólnie – znajomi bardziej Cię szanują, nie jesteś chłopcem na posyłki, obiektem drwin itp. różnego rodzaju oszuści i cwaniacy orientują się że tylko tracą swój czas i zostawiają Cię w spokoju, szukają okazji w innych ludziach sytuacje podbramkowe – jest większa szansa że unikniesz złego losu, jeśli sprawiasz wrażenie osoby z którą „nie ma tak łatwo”. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić Ok, wszystko jest zrozumiałe, ale jak wprowadzić to w życie? Możesz mi wierzyć, że sam nie jestem w pełni zadowolony z własnej asertywności ale też wiem, że praca nad tą cechą charakteru jest możliwa i z biegiem czasu widać coraz lepsze efekty. Właściwie to nawet dobrze, że prawie nie da się osiągnąć pełni sukcesu, dzięki temu wciąż ma się motywację do dalszego rozwoju. Droga do asertywności wiedzie przez poszczególne etapy: Musisz dobrze zrozumieć czym w ogóle jest asertywność, a jest czymś pomiędzy uległością i agresją. Obie postawy są równie złe. Uległość stawia Cię w roli popychadła. Natomiast przez agresję zniechęcasz do siebie ludzi i paradoksalnie łatwiej można Tobą manipulować, ponieważ kierujesz się emocjami. Asertywność natomiast oznacza, że szanujesz zarówno siebie, jak i innych ludzi. Zdajesz sobie sprawę, że masz prawo „walczyć o swoje”, starasz się jednak nie ranić innych ludzi, który również przecież powinni mieć takie samo prawo do szczęścia jak ty. Wbrew pozorom przydatna jest empatia. Nie można jej mylić z ciągłym obwinianiem siebie, albo postawą uległą, która karze Ci wierzyć, że twój interes jest mniej ważny od interesów innych ludzi. Zdrowa empatia to po prostu umiejętność zrozumienia drugiego człowieka, przyjęcie jego perspektywy. To z jednej strony usprawnia komunikację interpersonalną, a z drugiej pomaga w kontroli emocji. Wyobraź sobie, że idąc drogą, ktoś wyjątkowo chamsko Cię potracił, zapełnienie jakby Cię nie widział, a cały chodnik był tylko jego. Takie coś powoduje nagły przypływ gniewu. Ale po chwili orientujesz się, że osoba, która właśnie Cię „stuknęła” jest niewidoma. Ta nowa informacja niemal natychmiast powoduje, że złość przechodzi, pojawia się uzasadnienie, teraz wszystko nagle zaczyna mieć sens. Możesz łatwo wykorzystywać ten mechanizm w wielu sytuacjach. Ktoś jest dla Ciebie bardzo niemiły, zaczynasz myśleć że pewnie jest jakaś tego przyczyna, np. spóźnił się do pracy, ma problemy w domu, przyczyn może być wiele, w ten sposób trzymasz nerwy na wodzy. Pozostaje jednak pytanie, co robić z ludźmi, którzy nieustannie są strasznie złośliwi i chamscy bez powodu? Przede wszystkim musisz zrozumieć, że nie ma czegoś takiego jak brak powodu. Wszystko ma swój powód. Jakie są przyczyny charakteru danego człowieka to już pytanie dla psychologów, ty nie musisz się tym głowić, wiedz tylko że powód istnieje zawsze, a taka osoba nie należy do szczęśliwych ludzi. W końcu nikt normalny nie wkurza się na każdego, kto spojrzy na niego krzywym wzrokiem. Zostaje jeszcze kwestia, jak z jednej strony opanować emocje, a z drugiej nie wyjść na frajera, któremu można wszystko powiedzieć i wszystko z nim zrobić? Po prostu, ucinasz temat na spokojnie, np. zdaniem „nie no, jak masz zamiar mnie obrażać to nie będę z tobą rozmawiać, nara…”. I tyle, unikasz niepotrzebnej kłótni i idziesz w swoją stronę. Ważne jest ustalenie swoich zasad – czyli opracowanie swojego systemu wartości i hierarchii potrzeb, jeśli wiesz czego chcesz, masz punkt odniesienia, nie dasz się „skołować”. Jeśli ktoś próbuje wyrabiać w Tobie poczucie winy, weryfikujesz to ze swoim poglądem na sprawę i już wiesz że ta druga osoba zwyczajnie bredzi albo próbuje na Ciebie wpłynąć. Tylko oczywiście, twój system moralny musi mieć jakiś etyczny sens, pozbawiony relatywizmu i racjonalizacji na każdym kroku. Z kolei jeśli dobrze znasz swoje uczucia i potrzeby, nie dasz się wkręcisz w spełnianie nie swoich celów oraz nikt Ci nie wmówi że robisz coś złego, tylko dlatego że jesteś normalnym, zdrowym człowiekiem. Samoocena – coś nad czym trzeba pracować cały czas, pomagają afirmacje, jak również wyznaczanie sobie różnych celów i osiąganie „małych zwycięstw” Nie tłumacz się – jednym z największych błędów który często sam popełniałem, to niepotrzebne odpowiadania na sądy wartościujące innych ludzi, czasem zupełnie absurdalne. Takie coś wprowadza w stan złości i frustracji i właściwie do niczego nie prowadzi, druga osoba wie swoje i już, to ty jesteś „egoistą”, „idiotą”, „chujem”, „fanatykiem”, „nawiedzionym”, „pojebem”, „niedojrzałym emocjonalnie”, „dziwakiem”, „zboczeńcem”, „lewakiem”, „prawakiem”, „faszystą”, „płytkim”, „dupkiem”, „frustratem”, „draniem” itd. Praktycznie nie ma innych przyczyn takiej sytuacji jak próba wywołania poczucia winy, projekcja lub też skrajny egocentryzm. Z tym nie ma dyskusji, po prostu olewać i odmawiać dyskusji gdzie padają ataki personalne. Albo ktoś rozmawia normalnie albo niech leczy swoje kompleksy gdzieś indziej. Uwaga na testy innych ludzi – jak powszechnie wiadomo kobiety często stosują tzw. shit testy, każda książka o uwodzeniu o tym pisze, jednak nie tylko kobiety mają swoje testy. Wszyscy ludzie generalnie testują się nawzajem, sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić w relacjach międzyludzkich. Tak robią nawet dzieci w podstawówce. Przypomnij sobie szkolne lata, jak działał taki szkolny łobuz? Stopniowo, najpierw drobne złośliwości i sprawdzanie jak zareaguje ofiara i przechodzenie przez kolejne etapy gnębienia. Nawet „dobrzy” ludzie sprawdzają ile można zdziałać dla siebie. Pożyczył 500 zł? A może pożyczy i 800? A skoro 800 dało radę, to czemu nie 1000? Istotne jest wyznaczanie swoich granic, od samego początku, im wcześniej tym lepiej.
  2. Ponieważ ostatnio na forum trochę się narobiło gorących dyskusji o ekonomii, o tym kto ma rację a kto jest bardziej zmanipulowany i przez kogo, postanowiłem założyć jeden konkretny temat o tym jakie są i skąd się biorą mity ekonomiczne. Kto chętny zapraszam do dyskusji, kogo temat nie interesuje, nie musi się udzielać, wolna wola. Ok, do rzeczy. Źródłem mitów bez wątpienia są grupy interesów, na czele z politykami, bankierami i grupą najbogatszych biznesmenów (silna grupa lobbująca). Główną rzeczą, do której próbuje się przekonać społeczeństwo jest to, że rosnące wydatki rządowe są dobre. Ponieważ państwo nie posiada żadnych własnych dochodów i utrzymuje się z podatków, aby pokryć swoje rosnące wydatki, podatki ciągle muszą iść w górę. Przekonuje się więc że podatki są dobre, idą na "darmową" służbę zdrowia i edukację, świadczenie socjalne, i różnego rodzaju „gruszki na wierzbie”. Stosuje się również sugestię, jakoby w celu wyrównywania szans bogaci płacili większe podatki, co jest oczywistą bzdurą. System opiera się głównie na podatkach pośrednich, a te obciążają głównie biedniejszych (bo to oni przeznaczają większą część swojego dochodu na konsumpcję), dodatkowo wielkie firmy rozliczają się w rajach podatkowych, podawałem już w temacie o płacy minimalnej, jak np. taki Google czy Amazon płaci ledwie 0,01% podatku. Przy tym cały system podatkowy jest tak sprytnie skonstruowany że ludzie nawet nie wiedzą ile płacą podatków, a państwo ściąga nawet ponad 2/3 dochodów (jak to się odbywa pisałem już w innych tematach). Ale i to nie wystarcza, rząd zamyka więc budżet z deficytem i zaciąga dług publiczny. Ale to również okazuje się za mało dla potrzymania państwa „opiekuńczego”. Ciągle więc zwiększa się podaż pieniądza, na którego monopol ma bank centralny (w Polsce to NBP, w USA FED itd.). Rząd żeruje więc na pracy zwykłych obywateli, przekonując że robi to dla naszego dobra. Tymczasem rosnące wydatki publiczne coraz bardziej obciążają podatnika, do tego hamują inwestycje w sektorze prywatnym (efekt wypychania), a inflacja obniża realne płace poprzez wzrost cen na rynku. Dla podtrzymania systemu stosuje się mechanizm, który nazywam „zamiataniem problemu rosnących wydatków rządowych pod dywan”. Podstawą tego mechanizmu jest ciągłe zwiększanie podaży pieniądza. Pozwala to nie tylko na pokrywanie rosnących wydatków rządowych ale również sztucznie poprawia bilans handlowy poprzez osłabienie importu i wzmocnienie eksportu , co jeszcze się pogłębia nakładając cła importowe na zagraniczne towary. W ten sposób chroni się krajowe firmy i miejsca pracy. Do tego tani pieniądz oznacza spadek stóp procentowych, tanie kredyty, a więc podejmowanie licznych inwestycji przez przedsiębiorców i inwestorów. Wskaźniki również wyglądają ładnie, zwłaszcza PKB, na który składają się: wydatki rządowe + inwestycje netto + konsumpcja + eksport – import. A więc wzrost wydatków rządowych, eksportu i konsumpcji (kosztem produkcji) oraz osłabienie importu powodują że PKB idzie w górę. Nie oznacza to jednak że sytuacja gospodarcza jest taka różowa. Wzrost cen zarówno produktów krajowych jak i zagranicznych sprawia że godzina pracy jest warta mniej, a więc płace realne są mniejsze. Bezrobocie też jest większe niż byłoby to na wolnym rynku ze względu na wysokie koszty pracy i państwowe regulacje. Miejsca pracy zostają zachowane, ale jest to zachowanie mniej wydajnych miejsc pracy kosztem powstawania nowych, bardziej produktywnych, a co za tym idzie lepiej płatnych miejsc pracy. Sytuacja gospodarcza wygląda na dobrą, lecz jest ona gorsza niż byłaby na wolnym rynku. W dodatku taki sztucznie podtrzymywany dobrobyt (czyli boom) nie może trwać w nieskończoność. Dzieje się tak dlatego, że wzrost cen na rynku nie następuje równomiernie, w sektorze dóbr kapitałowych ceny rosną szybciej niż w sektorze dóbr konsumpcyjnych. Oznacza to powstawanie baniek spekulacyjnych, a więc np. rosną ceny akcji danej spółki, pomimo iż dana firma jakoś szczególnie nie rozszerzyła produkcji, nie rozwinęła się, mamy czysto spekulacyjny wzrost. Do tego ponieważ ekspansja kredytowa rozwinęła się nie na skutek wzrostu oszczędności (czyli przesunięcia konsumpcji w czasie) tylko na skutek sztucznego zaniżenie stóp procentowych (przez ekspansję monetarną) wiele inwestycji okazuje się z czasem kompetentnie nietrafionych. Przychodzi taki moment że liczba dóbr konsumpcyjnych w gospodarce zmniejsza się na tyle, że pojawia się tzw. ruch przeciwstawny. A więc teraz to ceny dóbr konsumpcyjnych rosną szybciej niż ceny dóbr kapitałowych. Banki wówczas zostają zmuszone do zaprzestania zwiększania podaży pieniądza, inaczej skończyłoby się to całkowitym załamaniem się systemu monetarnego. Tak więc teraz stopy procentowe idą w górę, pękają bańki spekulacyjne, na giełdzie spadki, nietrafione inwestycje skutkują masą niespłaconych kredytów, które w dodatku stają się wyżej oprocentowane, wiele firm poda więc w kłopoty finansowe, a banki mają problem ze ściągnięciem zobowiązań. To jest właśnie recesja, która prowadzi do kryzysu finansowego, czyli depresji. Przykładami są oczywiście np. kryzys w USA w 2008, w 1973 r. czy 1929 r., kryzys w strefie euro, kryzys japoński z 1990 r., kryzys bankowy w Szwecji w 1992 r., kryzys tequila w Meksyku w 1994 r. i wiele, wiele innych. O ile jeszcze w warunkach normalnych recesja skończyłaby się w ciągu kliku miesięcy, (przedsiębiorcy podjęliby się restrukturyzacji w swoich firmach obniżając płace, zmniejszać zatrudnienie i obniżając ceny, część z nich ogłosiłoby bankructwo, a wierzyciele, czyli banki podjęliby się upłynnienia masy upadłościowej) o tyle w warunkach państwowego interwencjonizmu kryzys przeciąga się nawet na kila lat. Sztywne ustawodawco pracy i związki zawodowe uniemożliwiają obniżanie wynagrodzeń i zwalnianie pracowników, ceny spadają przez bardzo krótki czas (bank centralny zaczyna „walczyć z deflacją”) a rząd obciąża podatników pompując gigantyczne środki w upadające sektory, a więc głownie tych którzy przyczynili się do kryzysu, czyli banki i firmy które nabrały najwięcej kredytów. Nie oznacza to że ratowanie gospodarki przez państwo jakoś szczególnie działa, płace realne i tak spadają, bezrobocie rośnie, a ożywienie gospodarcze zostaje przesunięte w czasie i to znacznie. Zaczyna się więc propaganda pt. „to kryzys kapitalizmu”, „kapitalizm nie działa”, związki zawodowe rozpoczynają fazę strajków, prezesi (zarabiający po 8 tys. na miesiąc) wykrzykują hasła typu „nadchodzi wiosna ludów”, „nie będziemy płacić za wasz kryzys”. Ponieważ „kapitalizm nie działa” nietrudno namówić społeczeństwo że państwowa interwencja jest słuszna, więc bawimy się dalej, do następnego kryzysu. Państwo „opiekuńcze” jest więc niczym innym jak odkładaniem nieuniknionej recesji w czasie i ciągłym zadłużaniem społeczeństwa poprzez dług publiczny (a niech się przyszłe pokolenia martwią). Dodam że faza ekspansji i boomu potrafi trwać naprawdę długo, całymi latami. I stąd właśnie ustrój państwa opiekuńczego wydaje się być takim atrakcyjnym systemem. W celu podtrzymania wyżej przedstawionego mechanizmu rozpowszechnia się takie ekonomiczne mity jak: 1. Konsumpcja napędza gospodarkę – oczywista bzdura, podstawa skompromitowanego keynesizmu, który upadł w latach 70-tych XX wieku. Konsumpcja jest celem gospodarki, ale może nastąpić tylko na skutek wcześniejszej produkcji, bo zwyczajnie nie da się konsumować dóbr które jeszcze nie zostały wyprodukowane. Większa konsumpcja to nic innego jak większy zużywanie istniejącego kapitału. Gospodarkę może pobudzić tylko rozszerzenia produkcji. Tak samo trudno żeby Pan Kowalski stał się bogatszy od tego że zaczął więcej wydawać zamiast zaoszczędzić i zainwestować części kapitału, tak samo ani dodruk pieniądza ani podniesienie płacy minimalnej, ani redystrybucja dochodów nie powoduje że gospodarka zaczyna się rozwijać. Żadne nowo bogactwo nie powstaje, następuje tylko przesunięcie środków przeznaczonych na zwiększenie produkcji na pobudzenie bieżącej konsumpcji. 2. Deflacja jest zła – a to ciekawe, bo deflacja występuje nieustannie w sektorze elektroniki, sprzętu RTV czy przemyśle chemicznym. Jakoś te branże nie upadają, a nawet pięknie się rozwijają. Spadek cen następował przez cały okres rewolucji przemysłowej, od połowy XVIII w. do I wojny światowej. I to właśnie było podstawą znaczne podnoszenia się poziomu życia, płace rosły, ceny spadały, czyli płace realne stawały się coraz wyższe, przedsiębiorcy również nie byli poszkodowani, korzystając z ciągle obniżających się kosztów produkcji. 3. Oszczędności to zło i marnotrawco – pieniądze bezczynnie kiszą się na kontach, czyżby? Za co w takim razie bank płaci klientowi odsetki? W końcu banki to nie instytucje charytatywne. Oszczędności się nie kiszą tylko są przeznaczane na kredytowanie, czyli na inwestycje. Poza tym oszczędzanie to nic innego jak przesunięcie się konsumpcji w czasie, a więc przedsiębiorcy otrzymują ważny sygnał aby zmniejszyć inwestycje w sektor dóbr konsumpcyjnych, a zwiększyć w sektor dóbr produkcyjnych, podjąć bardziej długo falowe inwestycje. Wzrost oszczędności powoduje również zmniejszenie się preferencji czasowej w społeczeństwie (miary tego, w jakim stopniu aktualna satysfakcja jest bardziej pożądana od takiej samej satysfakcji w przyszłości) co obniża stopy procentowe i raty kredytów. Ponieważ następuje to na skutek faktycznego wzrostu oszczędności, a nie sztucznej ekspansji, takie inwestycje jak najbardziej mają duża szansę powodzenia 4. Wolny handel jest niekorzystny, grozi napływem importu, osłabieniem gospodarki i wzrostem bezrobocia. – wolny handel jest bardzo korzystny dzięki przewadze komparatywnej. A więc w danym kraju produkuje się i eksportuje to co się opłaca a importuje to czego nie opłacałoby się produkować. Wymiana jest korzystna dla obu stron. Np. sprzedajemy produkty rolne i meble, a kupujemy owoce cytrusowe czy ropę naftową. Sam import nie jest żadnym zagrożeniem dla gospodarki. Jeśli Polak wyda pieniądze za produkty zagraniczne to cudzoziemiec trzyma polskie złotówki, które może wydać tylko na polskie produkty, import i eksport dążą więc do wyrównania. Do tego dostęp do tańszych towarów zagranicznych oznacza że społeczeństwo jest bogatsze, za godzinę pracy można kupić więcej, więc płace realne są większe. Dzięki tańszym produktom z zagranicy powstają oszczędności, które są inwestowane na dalszy rozwój. Co więcej dostęp do tańszych dóbr z zagranicy to również dostęp do tańszych czynników produkcji, takich jak surowce energetyczne, metale, czy nowoczesne urządzenia. To także dostęp do tańszej żywności, swoistego „paliwa” dla robotników, przedsiębiorców, słowem wszystkich 5. Postęp technologiczny zwiększa bezrobocie – od początku rewolucji przemysłowej nastąpił ogromny postęp technologiczny, jednocześnie liczba ludności na świecie wzrosła ponad siedmiokrotnie, więc gdyby to było prawda, już prawie wszyscy byliby bezrobotni. Kiedy przedsiębiorca korzysta z nowego rozwiązania technicznego faktycznie zmniejsza zatrudnienie. Jednocześnie jednak dzięki obniżeniu się kosztów produkcji ma nowe środki, które może przeznaczyć na rozwój firmy dzięki czemu nowe miejsca pracy powstaną lub na własną konsumpcję, w ten sposób pośrednio stwarzając miejsca pracy w innych branżach. Jeśli odłoży pieniądze jako oszczędności, zostaną one zainwestowane (patrz punkt 3) także stwarzając nowe miejsca pracy. Do tego obniżenie się kosztów produkcji zwiększa podaż dóbr, obniżając ich ceny na rynku. To zwiększa popyt na te dobra, branże się rozwijają i zwiększają zatrudnienie. A nawet jeśli konsumenci nie zgłoszą większego popytu na dany produkt, jako że jego cena jest niższa, zostaje im w kieszeniach więcej pieniędzy, które gdzie i jak nie zostałby wydane stworzą kolejne miejsca pracy. Tyle ode mnie, sorki za przydługawy post, starałem się skracać w miarę możliwości. Zachęcam do dyskusji
  3. O tym jaki byłem przed poznaniem mojej "tej jedynej" miłości, opowiem później. Chciałym skupić się na tym, dlaczego po parul latach wielkiej miłości, musiałęm kupić dyktafon aby użyć go przeciw tej, dla której "dałbym sobie rękę odciąć". Wszystko stoi na prostej drodze do rozwodu. Czy moja samica w końcu się ogarnie? Bo ja się ogarnąłem, choć może trochę za późno. Trzeba było być Niedźwiedziem, a nie misiem. Jakieś parę lat temu po może i ambitnym technikum, nie mogłem znaleźć pracy. Bo byłem dobrym człowiekiem, nie miałem znajomości i byłem trochę niepełnosprytny, ale miły i romantyczny. Miła ciota. Już po "wielkich problemach dojrzewania"...a chciałem w końcu znaleźć pracę i cel w życiu, a także kobietę, to piękną i jedyną. Udało mi się jakimś cudem znelźć pracę za granicą. Po paru miesiącach nienajlepszj ale jakoś lepiej płatnej pracy, poznałem tam moją przyszłą żonę. Biedną, bo zagubioną, zamkniętą w sobie i troche sobie nie radzącą w pracy i z ludźmi. Po wielu moich "niepowodzeniach" z płcią przeciwną, "wziąłem się w garść", zostałem jej przyjacielem, "opiekunem",w końcu powiedziałem jej, że ją kocham i potem poprosiliśmy pracodawcę o "couple room" dla nas. Było pięknie, kochaliśmy i kłóciliśmy się również, ale nie rozłączaliśmy. Zawsze razem. Przed i po pracy. W wolne. Pracodawca nic przeciw taki związkom nie miał, w końcu w naszym miejscu pracy pary tworzyły się zawsze. Ale moja ukochana sprawiała swoim zachowaniem i "chęcią do pracy" pewne problemy, ktorych nie zauważałem, bo hormonalny haj nie pozwalał mi, żebym tą sprawę bardziej zbadał. I tak oto nie przedłużono nam kontraktu. Nie przeszkadazło mi to jednak, wierzyłem naiwnie, że dzięki tej miłości damy radę, nawet jeśli jej dom w którym mieszkała, był obciążony niespłaconym kredytem hipotecznym. Jakby co, u mnie z zameldowaniem było wszystko jest i było w porządku. Tylko i tak sensownej pracy brakowało w okolicy. Gdy wróciliśmy do kraju, byliśmy raz u niej a raz u mnie. Pochodzimy z dwóch różnych województw i trochę odległości między nimi jest. Ale nie przeszkadzało to nam. Choć pieniędzy nie zostało wiele (ukochana wspierała mamę finansowo a ja nie miałem jakiegoś większego finansowego planu) a mi zależało, żeby jednak ich nie zabrakło. I zależało mi też na tym aby moja jedyna została moją narzeczoną. Parę miesięcy po zaręczynach znalazłem kolejną pracę za granicą. Najpierw miałem znaleźć się tam ja, potem moja miłość. Z tym, że tamto miejsce nie było moim wymarzonym, ale czego nie robi się dla miłości... Najbardziej denerwowały dwie zmiany na dzień i tylko parę godzin dla siebie między tymi zmianami. Szef zresztą miał inne plany i nie chcaił zatrudnić mojej ukochanej. Dopiero po paru miesiącach charówki, ogłoszono nową rekrutację. W razie czego, udało mi się też znaleźć kolejną ofertę i zagadać do kolejnego pracodawcy, czy może by kogoś nie chciał. Poszedłem na żywioł. Bo już nie mogliśmy wytrzymać paromiesięcznej rozłąki. Bo była szansa. Znalazłem dla niej współdzielone mieszkanie, ze starym właścicielem. Tańszych ofert nie było a zakwaterowanie na terenie mojego pracodawcy było o wiele mniejsze. Zapłaciłem wszystkim czym miałem, jeśli chodziło kaucję, pożyczyłem nawet pieniądze od kolegi, żeby jakoś przeżyć. Liczyłem, że się to uda. Ale szefostwo w mojej pracy nie przyjęło mojej ukochanej. Mimo doświadczenia i dobrej znajomości języka. Natomiast w drugiej, trochę podlejszej robocie, ale tak samo płatnej, moja ukochana się poddała po pierwszym dniu próbnym. I jeszcze przed rozmowami kwalifikacyjnymi kupiła sobie iphone na abonament! To był pierwszy znak: "no to ty się dla mnie poświęcisz, zjem Cię całego mój chlebku..." Po tym się poddała. Nie miała ochoty szukać innych prac w okolicy. Jak już jakieś były to zawsze coś nie tak. Pytanie po której stronie... bo świadkiem nie byłem... Nie chciała znaleźć/nie mogła znaleźć...Święta spedziliśmy zdala od naszych rodizn, skromnie. Dziwnie szczęśliwi... Styczeń, luty pracy nadal nie było. Dopiero potem coś znalazła, ale na pół etatu. A ja płąciłem prawie całą pensję na jej czynsz, stan konta zjeżdżał na minus...gdby nie ten overdraft (nie zaciągałem kredytu tylko aktywowałem tzw. overdraft, zresztą nie przysługiwała mi nawet karta kredytowa bo nie pracowałem nawet rok), to może by wtedy wcześniej odjechała. A tak, po przekalkulowaniu, powiedziałem jej, że jak umowa na mieszkanie u tego gościa się jej skończy, to musi wrócić do domu, bo nie wyrobimy. A nie wyrabialiśmy. Nawet z jedzeniem. Z resztą nie przypominam sobie, żeby mi dużo razy przygotowywała posiłki. Owszem, miałem w pracy, ale do dziś obiady od niej mogę policzyć na palcach jednej ręki. Większość mam od mamy i od teściowej. Ech kolacje i posiłki na randkach ok, ale chyba robiłem ich trochę za dużo... Może i była to bolesna decyzja ale słuszna. Przynajmniej nadal miałem pracę. I odłożony urlop. A na urlopie...no cóż, wpadliśmy. Po około dwóch latach "starania się"...kto kogo podpuszczał? Szczerze ,to ja. Tak bardzo kochałem moją już wtedy narzeczoną, że obdarzyłem ją zapłodniłem. Prawdopodobnie zawiodły wtedy prezerwatywy. Dobre prezerwatywy. No ale miały zawieść później! Ale nie spanikowałem. Nie zostawiłem jej z tym samym. Z resztą obiecałem jej, że gdyby do takiego czegoś doszło to nie stchórzę. Ale powiedziałem, że będzie trzeba się nieźle naprawcować. Wróciłem więc do hotelu. Pracować i szybko zaklepać kolejne dwa urlopy: pierwszy na to aby omówić kwestię ślubu (chciałem tego ślubu, chciałem czegoś pewnego, związku bo ileż można się wahać?). Było trochę spięć między rodzinami. Dodatkową tragedią był fakt, że zadłużony dom mojej przyszłej żony został zlicytowany...ale to i tak było do przewidzenia. Dlatego postanowiliśmy wziąć ślub u mnie. Potem okazało się, że równie dobrze można było tradycyjnie, u panny młodej no ale panika wzięła górę i moja żona na czas pierwszego trymestru ciąży została u moich rodziców. Żeby nie dopadł ją stres. I tak ją dopadł. Po czasie miała pretensje do moich rodziców o nic. Po prosu nie czuła się jak u siebie. Dotarło wtedy do mnie, że pomiędzy nią a matką jest nierozerwalna więź, która jednak uzależniła tak obie od siebie, że po dłuższej rozłące obie wariują! A dlaczego ta więź jest taka? Cóż, jej tatuś lubił wlewać za kołnierz. I to spowodowało dużą destabilizację w jej życiu. Do jej mamy nic nie mam. Może tlko jedną rzecz: przez to całe jej poświęcenie i chronienie córki przed wszystkim, moja ukochana z pozoru dzielna, uparta jest też w pewnym sensie nieporadna i marudna. A! I chce być wolna i niezależna. Jej obecny stan mógłbym opisać dwoma przeciwstawnymi do siebie słowami: słabość siły. Po weselu musiałem jeszcze wrócić do pracy, odbębnić miesięczne wypowiedzenie i dorobić trochę pieniędzy. Co ciekawe koszt wesela się zwrócił a i zaoszczędzone pieniądze dały jakąś pewność finansową. Choć nawet po pobieżnej kalkulacji wiedziałem, że na długo te pieniądze nie starczą. Dlatego w głowie miałem pewny plan... Po ślubie zamieszkałem z żoną u teściów. Ich dom (niestety zlicytowany, ale eksmisja jeszcze nie nastąpiła) był dosyć duży więc, raczej nie przeszkadzaliśmy sobie. Dla mnie jednak jako mężczyzny, irytująca była rzecz, że wszystko wokół nas robiła i przygotowywała dla nas teściowa. Nawet w piecu nie mogłem napalić. Jej mąż nie był w tej formie co kiedyś i ogólnie po jego pijackiej przeszłości zostały mu już tylko problemy zdrowotne. Ale dało się żyć. Pieniędzy starczało na wszystko. Miło wspominam ten czas gdy nasz syn rósł w brzuszku mojej żony. Dla nas obydwojga to również był miły czas. Na bliskość i czułości :-). Z powodu ciąży nie mogliśmy być też tak od razu eksmitowani. Po urodzeniu dziecka (okres prenatarny bez problemów, urodzone naturalnie w nowym szpitalu położniczym w przeciągu paru godzin; byłem przy porodzie, to był mój wybór, żona nie nalegała.), stałem się ojcem. Miłe uczucie. I trochę niepewności. Ale poczucie odpowiedzialności za powołanie kolejnej istoty na tej planecie do życia, sprawiło, że wspólnymi siłami dawaliśmy radę w opiece nad dzieckiem. Nawet gdy byliśmy bezradni jedno wspierało drugiego. Ale...nie mogłem znaleźć pracy. Pieniądze topniały w zastraszającym tempie (leki, mleko dla dziecka, akcesoria dla dziecka, własne potrzeby, opał etc...). Wysyłałem dużo CV. Albo nie odpowiadali albo jak już odpowiedzieli to potem na rozmowie dziwili się, co ja tu w Polsce robię. Wtedy doszło do mnie, że z tak "zagranicznym" CV nikt mnie nie będzie chciał w tym kraju. Dlatego zdecydowałem się na powrót do starego pracodawcy (tego pierwszego) ale do jego placówki w innej okolicy. Żona wiedziała, że taki plan miałem na wypadek gdyby już nic tu nie wyszło. Bez problemu przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną. Ciężko zdobyte doświadczenie i lepsze umiejęntości językowe w przeszłości, pomogły mi. A także świadomość, że jestem kochającym mężem i ojcem i że chcę zapewnić mojej rodzinie byt sprawiły, że spojrzałem na to miejsce z całkiem innej strony i dobrze odnalzałęm się na nowym stanowisku pracy. Nie zarabiam może więcej ale to starcza na tyle aby: móc część pieniędzy wysłać żonie i część odłożyć na zamieszkanie w nowej okolicy (mieszkam na zakwaterowaniu). Mieszkania tam są o wiele tańsze. Ja wiedziałem, że nie będzie to dla niej łatwe. Kolejna rozłąka. A za parę dni długo wyczekiwany dłuuuugi urlop. W tym czasie, po prau miesiącach spokoju, nadziei, miłych i upewniających ją w mojej miłości konwersacjach na facebooku (używamy fb bo nasze dziecko zwykle śpi, gdy kończę pracę), nagle pewnego dnia napisała, że mnie nie kocha, że się nie staram, że jestem nieodpowiedzialny! Gdyby nie to, że podczas naszych małżeńskich kłótni, jakimś cudem znalazłem Samcze Runo, to...chyba nadal był bym misiem. Postanowiłem moją Ukochaną przywrócić do porządku, na jej emcjonalne zakłamane argumenty, przedstawiałem moje logiczne. I dałem do zrozumienia, że samą miłością ich nie wykarmię. Daliśmy sobie do zrozumienia: "ty opiekujesz się dzieckiem, ja zbieram na Was". I pomyśleć, że w dzień rocznicy wmówiła sobie, że ją zdradzam, chciała mi zabronić dodawania koleżanek i kolegó z pracy do listy znajomych na fb! A ja myślałem, że kobiety to tylko meczy, piwa i kolegów zabraniają. I że to alkohol i papierosy, używki są przyczyną problemów w małżeństwie. A ja raczej od tych rzeczy stronię. A i tak mam przejebane! Co jak co, ale nie zamierzałem jej zdradzać. Koleżanki mam fajne, ale wolny czas po pracy organizowałem sobie w inny sposób. Z resztą ona nadal jest piękna ale jej czar już dawno prysł. Dzięki jej głupiemu zachowaniu. Chciała zarzucić mi, że wysyłam za mało pieniędzy. Jasne. Opłaciłem jej i jej rodzinie kaucję na nowe mieszkanie, pralkę, łóżko...wysyłam stałą kwotę na czynsz + inne rzeczy, jej mama też przecież zarabia i poświęca się co doceniam (no ale córka już dorosła, a mama ciągle na nią buli i buliła nawet gdy komornik wszedł na pensję). No ale w końcu mamy zamieszkać razem, jak dziecko dorośnie. A ja całej pensji nie mogę dać. Zresztą żyją, syn rośnie i jest zdrwy, więc pieniędzy chyba starcza, albo ja czegoś nie wiem? A. No i mówiła mi, że seksu nie będzie...bo jakieś powikłania... ale pytając ją o wyniki, napisała mi, że lekarz jej nie powiedział dlaczego tak jest... a ja się jej zapytałem dlaczego nie powiedział? a ona na to...że powiedział, że podwójne nacięcie, że poród bez znieczulenia... hm...to powiedział czy nie? panowie...minęło już sporo czasu od połogu. Ja sobie z tym problemem poradziłem, ja byłem wyrozumiały w tej kwestii a ta dziwna odpowiedź mnie zastanawia... Ok ale jak mi pokaże dowód, to uszanuję. I najem się grochu i czosnku w nocy, żeby nas od siebie odrzucało :-D . Jeśli w ogóle to prawda, bo może żona chce mnie sprowokować, tak jak kiedyś rzuciła się raz na mnie z rękoma, załamana tym, że pieniądze się nam końcżą. Pamiętam, że wtedy musiałem się opanować i bronić. Skończyło się tylko na tym, że obiła sobie trochę plecy, bo poślizgnęła się pod moim naporem, gdy zablokowałem jej cios. Do dziś nie może mi tego zapomnieć. I wmówiła paru przyjaciółkom na fb jaki to zły jestem. Obgadała moją mamę, obraziła. Jej brat a mój ocjiec chrzestny to zobaczył i przekazał mamie...nieładne komentarze usunęła niedawno, ale ja już przezornie zaimporotwałem archiwum fb. A i była jedyną osobą, która usunęła mnie ze znajomych. Pięknie! No teraz przywróciła, ale z natury jestem miły i przyjacielski i nie spodziewałem się takich akcji z jej strony. Z drugiej strony to była jedyna metoda, żeby mi jakoś tam "przywalić". Ale mam nerwy ze stali. I dowody przeciwko niej. I bilingi. I całą tą historię. Teraz postawiłem jej ultimatum: ma przemyśleć, czy za parę dni mam pojawić się u niej, czy u moich rodziców. Bo jeśli mamy kłócić się przy dziecku, to jej dobre umiejętności opieki, na nic się nie zdzadzą. Wtedy pozostanie wybór mniejszego zła: rozwód. Dlatego po przemyśleniu sprawy jeszcze raz, kupiłem dobry dyktafon, który już jutro będzie u mnie w skrzynce pocztowej. Ciąg dalszy nastąpi...
  4. Bracia, ostatnim czasem czytając wątek manipulacji chciałem zapytać Was o opinie. 1.Załóżmy że jest sobie facet, bardzo młody, ambitny,przystojny który z czasem w swoim środowisku staję się celem wielu kobiet, w jaki sposób może się zabezpieczyć przed złymi decyzjami(skutkami) w relacji ? 2.Załóżmy również że ten samiec chciałbym wejść w relacje z kobietą (dla określonej korzyści, nie tylko seksu) np: w celu pomocy nabycia konkretnych umiejętności oraz pomnożenia zasobów dzięki której może wykorzystać samicę. W jaki sposób określić granicę tej relacji ? Np: dać nadzieje ślubem ale bez zobowiązań prawnych, mam na myśli intercyzę lub ślub z intercyzą oraz brak dzieci? 3. W jaki sposób możemy wykreować zaufanie samicy do nas a po cichu robić swoje i w jaki sposób samica może być najlepszy sposób przez nas wyeksploatowana w relacji ? 4. Czy w jakiś sposób możemy zarządzać zaufaniem ? (Pytanie dla doświadczonych) Pytania nie miały mieć wydźwięku negatywnego, liczę na odpowiedź Liczę na całą Loże Samców Pozdrawiam Szejk
  5. Tytuł: Demonstracje przeciwników i zwolenników przyjęcia imigrantów w Warszawie. Oraz pokazane zdjęcie tłumów w Warszawie. Problem w tym, że zwolenników obcinania głów była garstka w porównaniu do przeciwników. No ale tłum przez taki tytuł, jest podzielony na dwie równe części, co sugeruje że zwolenników jak i przeciwników jest ta sama ilość - co jest nieprawdą, kłamstwem. Pismaki z onetu - brawo! http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/demonstracje-przeciwnikow-i-zwolennikow-przyjecia-imigrantow-w-warszawie/ydbgjl
  6. „Reklamy są głupie” powtarza miliony konsumentów, „kogo oni chcą nabrać?” zapytują się wyborcy oglądając spoty wyborcze, „musiałabym być idiotką żeby się na to złapać” stwierdzają kobiety w odpowiedzi na to co sądzą o metodach stosowanych przez uwodzicieli. Tymczasem firmy wciąż wydają miliony (czy raczej miliardy) na reklamę, wybory wygrywa partia z największym budżetem na kampanię, a uwodziciele swoje podboje liczą w… a nawet nie liczą . Bez wątpienia manipulacja drugim człowiek jest możliwa, a nawet bardzo skuteczna. Dla wątpiących przytoczę dwa mało optymistyczne fakty naukowe: 1. Ludzki mózg przetwarza 400 miliardów bitów na sekundę, z czego tylko 2 tys. jesteśmy świadomi 2. „Racjonalna” część mózgu, czyli nowa kora mózgowa ukształtowała się całe miliony lat później niż „emocjonalna” czyli pień mózgu, układ limbiczny itd. Człowiek pomimo bycia najbardziej racjonalną i świadomą istotą na ziemi, wciąż jest stworzeniem w dużej mierze emocjonalnym, a wiele procesów w naszej głowie zachodzi w sposób dla nas nieświadomy. Z tego względu wykorzystując automatyczne reakcje w mózgu możliwa jest manipulacja drugą osobą. Sześć reguł Roberta Cialdiniego Robert Cialdini, amerykański psycholog w swojej popularnej książce „Wywieranie wpływy na ludzi” przedstawił sześć podstawowych reguł wywierania wpływu społecznego, są to: Reguła wzajemności - w skrócie mówi ona, że należy odwzajemniać się osobie, która coś dla nas zrobiła. Co ciekawe możemy poczuć chęć odwdzięczenia się nawet jeśli druga osoba tak po prawdzie nic dla nas nie zrobiła. Przykładem jest wysunięcie wygórowanej prośby, a zaraz po tym (po odmowie) prośby mniejszej. Np. ktoś chce od Ciebie pożyczyć 500 zł, a po twojej odmowie prosi już tylko o chociaż 50 zł. Szansa na twoją zgodę rośnie, bo z jednej strony 50 zł przy 500 wydaje się być kwotą małą, a z drugiej czujesz że skoro proszący zdecydował się obniżyć prośbę wypadałoby też dać coś od siebie. Takie mistrzowskie połączenie zasady kontrastu i reguły wzajemności zwane jest „techniką drzwiami w twarz” Reguła zaangażowania i konsekwencji – jedziesz sobie samochodem, widzisz korzystną cenę paliwa na stacji, nie planowałeś/aś jeszcze tankowania ale skoro cena jest atrakcyjna….. Wysiadasz z auta, jesteś od krok od zatankowania, już trzymasz wąż w ręce, ale nagle orientujesz się że cena jest dużo wyższa. Wkurzony, pytasz pracownika stacji „co to ma być?”, on wykręca się że zapomniał zmienić cenę na ogłoszeniu. I w twojej głowie pojawiają się uzasadnienia dlaczego masz tankować, „skoro już tu jestem”, „ta benzyna chyba jest wyjątkowo dobra dla mojego silnika”, no i tankujesz, czego byś nie zrobił, gdybyś od początku wiedział jaka jest cena. Społeczny dowód słuszności – co najlepszego może zrobić uliczny grajek? Wrzucić sobie parę banknotów, na start do futerału, ludzie mijający widzą że inni wrzucili, więc czemu by też tego nie zrobić Reguła lubienia i sympatii – chętniej spełniamy prośby osób które są do nas podobne, znamy ich lub też są osobami atrakcyjnymi, przypominam także o tzw. efekcie aureoli, o którym pisałem w poprzednim tekście, widzisz jedną pozytywną cechę (np. ładny wygląd) i dorabiasz sobie w głowie inne zalety atrakcyjnej osoby Reguła autorytetu – ogromny wpływ tej reguły potwierdził eksperyment Milgrama, ludzie są skłonni nawet do zadawania bólu drugiej osoby jak rażenie prądem, jeśli „ekspert” uważa to za właściwe. Samym autorytetem można też zostać mając jedynie odpowiednie ubranie, wiedzą o tym chociażby oszuści przebierający się np. za policjantów Reguła niedostępności – co rzadkie to cenne, więcej kupuj szybko ten towar, zanim inni bo wykupią. Warto również poznać taki termin jak reaktancja, który sprawia że „zakazany owoc” smakuje lepiej Powyżej omówiłem jedynie proste przykłady, żeby lepiej poznać reguły wywierania wpływu polecam przeczytać książkę Cialdiniego. Siła sugestii Dwa rodzaje pytań zadanych przez policjanta: 1. Z jaką prędkością ten niebieski Passat uderzył w czarne Audi? 2. Z jaką prędkością ten niebieski Passat roztrzaskał się o czarne Audi? Wyobraź sobie, że w drugim przypadku świadkowie podają zdecydowanie większe prędkości. Wystarczył słowo „uderzyć” zamienić na „roztrzaskać się”. Taka siła sugestii. Najbardziej niezwykłym przypadkiem jest tzw. sugestia hipnotyczna, pod wpływem której człowiek może wykonywać różne polecenia i pohipnotyczna, która sprawi że np. przez pewien czas nie możesz sobie przypomnieć jak masz na imię. Na hipnozie jednak słabo się znam. Mam za to do Ciebie gorącą prośbę. Postaraj się do końca czytania tego felietonu nie myśleć o czerwonym różach, zwłaszcza o takim dużym bukiecie, intensywnej czerwieni płatków, różanej woni. No przecież mówiłem że masz nie myśleć o tych czerwonych różach! Poważnie, nie myśl o czerwonych różach. Przepis na gotowaną żabę Kiedy wrzuci się do wrzątku żabę, płaz oparzony wyskoczy z niego jak z procy. Tymczasem kiedy żabkę wsadzi się do garnka z zimną wodą i stopniowo podgrzewa, zwierzątko siedzi w nim do końca, nawet nie zauważając kiedy zostanie ugotowane. Żaba ugotuje się, gdyż jej mechanizmy obronne nastawione są na wykrywanie różnic temperatur, a nie na ich stopniową zmianę. Podobnie działa ludzka psychika, zauważamy zmiany gwałtowne od razu, stopniowe słabiej. Widać to na przykładzie polityki podatkowej. Podwyżka nagła wywołuje bunt w społeczeństwie, ale taka stopniowa, sprytna już nie. Prawdziwym mistrzem okazał się być Donald Tusk, za jego rządów praktycznie wszystkie podatki poszły w górę. Najpierw jednak było stopniowe podnoszenie podatków akcyzowych, stopniowa likwidacja ulg podatkowych, zmiany przepisów VAT i tak np. ubranka dziecięce zamiast 8% VAT zostały obrane VAT-em 23%, całe 15% różnicy, ale ludzie zauważyli tylko że VAT poszedł o 1% w górę, z 22% do 23%. Podatków dochodowych (PIT i CIT) oficjalnie nie podniesiono, ale zamrożenie kwoty wolnej od podatku (a tym samym tzw. kwoty zmniejszającej podatek) na kilka lat sprawiło że praktycznie co rok mieliśmy podwyżkę tychże podatków. Rząd nie musiał na to przyjąć żadnej ustawy, inflacja sama załatwiała sprawę, prawda że genialne? Oczywiście gotowaną żabką zostać można również będąc w związku. Zdrada, przemoc, kłamstwo wielkiej wagi zauważysz od razu, ale stopniowe pogarszanie się sytuacji, może sprawić że nawet nie zauważysz od jak dawna tkwisz w toksycznej relacji. Huśtawka emocjonalna, czyli „nie wiem za co ją/go kocham” Najpierw Cię zdenerwuję, potem uspokoję i szybciutko o coś poproszę, najprawdopodobniej spełnisz moją prośbę bez głębszej refleksji - tak najkrócej można by zdefiniować zjawisko huśtawki emocjonalnej. Teraz już wiesz dlaczego kobieta ciągnie związek w którym facet jest raz draniem, a raz kupującym kwiaty romantykiem. Albo dlaczego katolicy ulgę po spowiedzi nazywają „uczuciem oczyszczenia”, „stanem łaski uświęcającej” itd. . Niektórzy huśtawki emocji wręcz utożsamiają z miłością, tak jest z osobami którzy mieli ciężkie dzieciństwo, dla nich miłość, szczęście, życie rodzinne = gwałtowne emocje, awantury, cierpienie, bo tak zakodowało się im w okresie dzieciństwa. Mentalizm, czyli wróżbita czyta w Tobie, nie w kartach i gwiazdach Iluzjoniści, wróżbiarze, jasnowidze, astrolodzy, niekiedy uwodziciele potrafią wywołać w Tobie wrażenie że wiedzą o Tobie zaskakująco dużo, jakby czytali Ci w myślach albo potrafili kontaktować się z Twoimi zmarłymi bliskimi. Jak oni to robią? Weźmy dla przykładu występ na scenie jasnowidza, rzuca on do tłumu taki tekst: -Widzę problemy z sercem u seniora rodu, ojca, dziadka, może wuja… Widzę ból w klatce piersiowej u starszego mężczyzny w twojej rodzinie -Ooo mój dziadek choruje na serce – odzywa się ktoś z widowni Tak właśnie wygląda technika zwana ostrzeliwaniem. Występujący wygłasza dużą ilość ogólnikowych informacji (z których część na pewno jest prawdziwa albo bliska prawdy), obserwuje reakcje badanych (zwykle mowę ciała) i uściśla swoje wypowiedzi, rozwijając te fragmenty, na które publiczność najlepiej reagowała. Biorąc pod uwagę jak wiele ludzi w starszym wieku choruje na serce, szansa na trawienie że ktoś z widowni ma takiego krewnego jest ogromna. Inne tego typu zdania: „Widzę starszego mężczyznę w twoim życiu, który chce ci przekazać, że choć czasem mieliście konflikty, to wciąż ciebie kocha”; „Twoja obecna praca nie satysfakcjonuje Cię w pełni”. Inną popularną techniką jest efekt Forera, zwany efektem horoskopowym, czyli podawaniem truizmów pasujących do bardzo dużej grupy osób, np. „Wyczuwam, że czasem czujesz się niepewnie, szczególnie w otoczeniu osób, których dobrze nie znasz”; „Uważasz się za osobę odpowiedzialną”; „W dzieciństwie miałeś nieprzyjemne zdarzenie z udziałem wody”; „Chciałbyś aby ludzie bardziej Cię doceniali” Iście genialną techniką jest tzw. tęczowy fortel, czyli podanie jednej cechy i jej jednoczesne przeciwieństwo w tym samym zdaniu, np. „Jesteś dobrą i uczynną osobą, ale kiedy ktoś straci twoje zaufanie, to potrafisz naprawdę się wściec”; „Jesteś odważnym człowiekiem, ale starasz się unikać niepotrzebnego ryzyka”; „Często bywasz nieśmiały, ale w odpowiednim towarzystwie zaczynasz czuć się pewniej” Trzy omówione wyżej techniki należą to tzw. zimnego odczytu, mentaliści stosują także gorący odczyt, czyli czytanie mowy ciała, ubioru, tonu głosu itd. Wykorzystują również wiele innych właściwości ludzkiego umysłu jak: · błąd konfirmacji, czyli tendencję do preferowania informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe · konfabulację, uzupełnianie brakujących wspomnień informacjami nieprawdziwymi, które możliwie dobrze pasują do całego logicznego ciągu wydarzeń. · efekt placebo – ulubiona zagrywka „uzdrowicieli”, zdrowie się poprawi tylko dlatego że człowiek wierzy w działanie „terapii” · apofenię - doświadczenie odnajdywania związków i ukrytych sensów w przypadkowych oraz nic nieznaczących zjawiskach, faktach, zdarzeniach. · pareidolię – zjawisko dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach, czemu towarzyszy poczucie nierzeczywistego charakteru owych spostrzeżeń, np. „marsjańska twarz”, „diabeł we włosach królowej Elżbiety II na starym banknocie” Ogólnie temat rzeka, więcej można poczytaj w książkach: „Sztuczki umysłu” Derrena Browna, czy „Mentalizm – kompendium wiedzy” Krzysztofa Galosa. Ps. No przecież mówiłem, że masz nie myśleć o czerwonych różach!
  7. Model inżynierii społecznej „Okno Overtona”. Model ten opracował w latach 90. Joseph P. Overton (1960-2003), były wiceprezydent amerykańskiego centrum analitycznego Mackinac Center for Public Policy. Jego teoria opiera się na interwale idei, które mogą być w każdej chwili przyjęte przez społeczeństwo i o których w rezultacie mówią otwarcie politycy nie chcący, aby postrzegano ich jako ekstremistów. Idea przechodzi przez etapy: 1. Unthinkable (niedopomyślenia, zabronione); 2. Radical (radykalna; zabronione, ale z zastrzeżeniami); 3. Acceptable (akceptowalne); 4. Sensible (sensowne); 5. Popular (popularne; możliwa do przyjęcia przez społeczeństwo); 6. Policy (decyzja polityczna, legalizacja, umocnienie się w polityce państwowej). Polecam przeczytać: http://pl.sputniknews.com/polish.ruvr.ru/2014_09_27/Overton-jak-zaakceptowac-nieakceptowalna-idee-1461/
  8. Jeśli miałbym wymienić jedną książką, którą powinien przeczytać każdy człowiek byłoby to "Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka." Roberta Cialdiniego. Dlaczego? Ponieważ to prawdziwe kompendium wiedzy na temat manipulacji i bronienia się przed nią opisane w przystępnej formie. Autor wymienia 6 podstawowych reguł wywierania wpływu, każdą z nich dokładnie opisuje, kiedy i w jakich warunkach działa najsilniej. Jak wziąć do ręki jakąkolwiek książkę o manipulacji do ręki, to nie ma bata żeby nie było w niej nawiązania do reguł Cialdiniego, taka klasyka klasyki. Przy okazji książka świetnie charakteryzuje naturę człowieka, opisuje jakie motywy nim kierują i z czego to się wzięło (ewolucja itd.). Zachęcam do czytania i dyskusji w temacie
  9. Ale mały! Rzekła Myszka, trzymając mój narząd w swej dłoni. Przyczyna manipulacji? Chęć testowania mnie, czy się tym przejmuję. Zemsta, pragnienie bym źle się poczuł, a może trochę prawda Może wszystkiego po trochu. Odpowiedzi które znam, to: 1. Na Ciebie wystarczy, plus łobuzerski uśmieszek. 2. Mój autorski tekst - przy małych piersiach mi nie staje. Uderzenie potężne i mocne, bo każda panna myśli że ma małe. Jeśli jednak ma duże balony, przeważnie ma duży bandzioch - więc mówimy że przy dużym brzuszysku nam nie staje. Jeśli ma duże piersi i płaski brzuch, atakujemy jakąś jej część ciała - najlepiej stopy albo dłonie. Za duże albo za małe, nieważne co, przejmie się tym na pewno. Nie miejmy litości. Taki atak jest dla nas bardzo bolesny, a więc jakim mieczem wojują, takim muszą dostać. Inaczej nie zrozumieją.
  10. http://bylemrogaczem.blogspot.com/2011_10_16_archive.html Przypadkiem znalazłem tego bloga, zacząłem czytać od początku archiwalne wpisy i trochę mnie wciągnął. Tylko, że z tą wiedzą którą mam intuicyjnie czuje pewne schematy zachowań, np. po tym fragmencie Po początkowym okresie wkurwienia , dość zręcznie manipulowany skrzywdzoną miną mojej partnerki dałem sie wpędzić w poczucie winy ......zacząlem zastanawiac się dlaczego to sie zdarzyło i jakie błędy popełniłem ........... mimochodem rzucane uwagi ,że nie dbam ,że za mało czasu poświęcam doprowadziły do tego ,że zacząłem się starać !!!!!!!!! .........zbudowałem cokół na którym ustawiłem swoją księżniczkę i w końcu mogłem zjąć sie oddawaniem hołdów ...... skrzywienie noska ... biegnę po kwiaty , lekki foch .. biegnę na zakupy i ubieram księżniczkę , tupie nogą ... a ja stoję na baczność i rezygnuję z całej swojej przestrzeni , żeby tylko JEJ było dobrze ........ powoli i niepostrzeżenie z faceta pełną gębą stałem sie pantoflarzem ........ duma z tego , że mam tak piekną i tak dobrze ubraną żonę , duma z własnej gospodarności i zapobiegliwości przesłoniła mi oczy ......... TAK TO JA BYŁEM DUMNY Z SIEBIE .. sam siebie w tym utwierdzałem a i otoczenie mi pomagało .. słyszałem zewsząd dobry mąż , dba o żonę , buduje dom , nie chla wódy i nie chodzi na dziwki ...zakochany w swoim dziecku i poświęcający mu każdą wolną chwilę ..................... problem w tym ,że nie słyszałem tego od niej ......... Domyślam się co będzie dalej. W sumie dopiero po felietonach Marka do mnie dotarło, że jednym z najskuteczniejszych metod manipulacji jest wpajanie poczucia winy, wcześniej jakoś się nad tym nie zastanawiałem. Mam nadzieję, że dzięki tej wiedzy uda się uniknąć różnych patologicznych układów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.