Skocz do zawartości

Czy należy bić mężczyzn? - zastanawiają się "Panie"


Anna

Rekomendowane odpowiedzi

 

Chcę się ustosunkować do zamieszczonego powyżej propagandowego filmu Krytyki Politycznej omawianego w męskim dziale.

 

Dyskutuje w nim kilka pań, które śmiało można określić mianem czołowych aktywistek ruchu modernistyczno-feministycznego, które niby to dowcipnie odwracając rolę "kata" silą się na ukazanie absurdalnej i karykaturalnej pozycji kobiety w naszym społeczeństwie. Ponieważ główne aktywistki skrajnych ruchów muszą posiadać pewną dozę inteligencji by uwiarygodnić i umocować w odbiorcach  z grubsza wytyczone i propagowane tezy, przed którymi chcą ukryć drugie dno, biorą się do zadania najlepiej jak potrafią. Myślę, że z  naiwną "wiarą" we własne ideologiczne przekonania, uwzględniając swą uprzywilejowaną pozycję społeczną i wygodę takiego życia. Przecież tam nie debatuje zwykła Kowalska tylko lepiej sytuowane kobiety czerpiące różne korzyści z zagranicznych dotacji i innych źródeł finansowych związanych z konkretnymi organizacjami. Im bezmyślność nie zaszkodzi, one mają z niej profity.

 

 Jakie jest tu drugie dno i dlaczego według mnie film jest satyrą propagandową?

Otóż:

- po pierwsze za pomocą tanich chwytów polegających choćby na zastosowaniu obiegowych i stereotypowych opinii , które społecznie są traktowane z przymrużeniem oka, owe panie próbują udowodnić tezę, że Polska jest krajem w którym jest szerokie, społecznie usankcjonowane przez tradycję,  religię i z tym związany polityczno-prawny męski układ władzy przyzwolenie na bicie kobiet, co uwidacznia się na poziomie ludu czy ustawodawstwa choćby po przez "przymykanie oka" na cierpienie ofiar.

 

Tymczasem w Polsce prawo kuleje na wielu płaszczyznach ale funkcjonuje w nim nieukierunkowana definicja przemocy, czyli niezależna od płci. Złości to niepomiernie owe panie, tak jak i to, że nie ma przyzwolenia obecnego rządu na kojarzenie rodziny z terminem przemoc i ustanawianie mężczyzny z definicji sprawca przemocy. Nawet jeśli taka zdarza się na jej łamach, podążając logiką twórców owej konwencji czy propagujących ją pań należało by tworzyć osobno konwencje dla każdego środowiska, typu: konwencja ds. przemocy ulicznej, konwencja do spraw przemocy na terenie wiejskim, konwencja do przemocy w środowisku pracy, czy konwencja do spraw przemocy (a dlaczegóż by nie podążając ich tokiem myślenia) w środowiskach gejowskich. Ale tutaj paradoksalnie powinno być wiadomo, że wśród gejów i lesbijek przemocy nie ma.

 

A więc można wnioskować, że Konwencja nad którą tak biadolą te sprytne niewiasty, a która tak jaskrawo wali w tradycyjną rodzinę, nie jest forsowana w kontekście wielokrotnego powtarzania w pejoratywnym znaczeniu słowa tradycja,  z powodu przyczyn domowej przemocy ale innej. Kluczem do zrozumienia tego jest definicją płci zawartą w Konwencji, gdzie „płeć oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn”. źródło: https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,9293,kep-przestrzega-przed-zmiana-definicji-plci.html

 

Takie sformułowanie wprowadziły prądy feministyczne i całkowicie pomija ono biologiczny aspekt płci i gdyby ten zespół praw został u nas wprowadzony, automatycznie rozszerza prawne pojęcie rodziny choćby na geja +geja o czym drogie panie nie wspomną masom, bo to daje kruczek prawny stanowiący czynnik za pomocą którego można by w naszym ustawodawstwie zalegalizować związki homoseksualne i nadać im status małżeństwa tak jak ma to miejsce na zachodzie Europy. Faktycznie  te"dyskutantki" mają w dupie pobitą Kowalską czy Kowalskiego tu chodzi o to co radosne i bliskie ich sercu od zawsze czyli o ulżenie niedoli i ułatwienie życia tak bardzo dyskryminowanym w polskim ciemnogrodzie homoseksualistom.

 

Ale żeby do tego mogło dojść, trzeba więc tą tradycję obrzydzić masom, choćby parafrazując biblijne powiedzenie „Mąż jest głową rodziny/żony tak jak Chrystus głową Kościoła” przekręcając je na własne potrzeby, w ten sposób rzekomo udowodniając, że polska tradycja sankcjonuje przemoc wobec żon, kobiet, apelując do widzów tego "cienkiego" spektaklu na poziomie emocji na zasadzie "wczujcie się panowie w naszą rolę". Byłoby to może nawet dowcipne gdyby chodziło o kabaret ale nie jest kiedy chodzi o próbę odwrócenia społecznej rzeczywistości.

 

Tymczasem  nie patrząc iluzorycznie a realistycznie na twarde dane, statystyki przemocy z tych części Europy, które próbują nam "wepchnąć" konwencję są znacznie wyższe niż w Polsce. Paradoksalnie Polska jawi się bezpiecznym krajem na ich tle.

 

http://niezalezna.pl/73261-mapa-przemocy-wobec-kobiet-polska-najbezpieczniejszym-krajem-w-unii-europejskiej

 

Panie ewidentnie kręcąc się w kółko wokół jednego "sprawcy" wskazując jako na jedyne źródło uprzedmiotowienia kobiety religie, tradycję i mężczyzn dzierżących władzę (patriarchat)  przy tym nie poruszając takich trudnych zagadnień jak pornografia czy współczesna kultura masowa pokazują faktyczne dążenia swojego środowiska w prymitywny sposób. Słabe to.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to satyra propagandowa feministek. Pierwszy odcinek miał pokazywać absurd, gdy kobiety dyskutują/decydują o losie mężczyzn, o wydawaniu pozwoleń na zażywanie viagry :D - chodziło o pokazanie, że jedna grupa nie może decydować o prawie dotyczącym innej grupy. I tak np. przy tworzeniu/zmienianiu prawa aborcyjnego kobiety muszą mieć głos = być za legalną aborcją.

 

Jeśli chodzi o bicie kobiet to podam taką ciekawostkę - mój ojciec niedawno ekscytował się pewną książką o losach zwykłych ludzi w przedwojennej Polsce, podawał różne co ciekawsze przykłady, np. to, że po zakupy chodziło się z buta 20km w jedną stronę (a ludzie byli i tak szczęśliwsi niż teraz, spacerki jednak wyzwalają dużo hormonów szczęścia :D). No więc podał też przykład pewnej młodej kobiety, która ok. 3 miesiące po ślubie zaczęła się komuś żalić, płakać, że mąż jej nie kocha, bo jej ani razu jeszcze nie uderzył (to nie jest dokładny cytat). Kiedyś obyczaje były odwrotnością dzisiejszych trendów, powiedzenie "jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije" chyba uznawały obie płcie :D. I to doskonale też pokazuje, że kobiety zawsze płyną z prądem aktualnych obyczajów, więc jak się je zaprogramuje na feminizm, to będą feministkami (co też pokazuje, że wszystko łykną i nie potrafią osądzić co jest właściwe, a co nie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa w moim środowisku wciąż funkcjonuje powiedzenie „ jak się baby nie bije to wątrobą gnije”, ale ma zarys humorystyczny. Ja np. lubię stare kino i czasami coś „antycznego” w Internecie obejrzę, odkrywając jak mało fizycznej przemocy jest wobec kobiet w kadrach sprzed lat, i jaki jest tam naświetlony stosunek ówczesnych mężczyzn do tamtejszych kobiet. I choć kobieta miała w nich silnie określoną rolę w stosunku do mężczyzny, to na próżno szukać tam aprobacji dla przemocy, co nie oznacza, że twierdzę, że nie było czy nie ma przemocowców  względem słabszych, w tym: kobiet, dzieci i innych mężczyzn.

 

Tyle, że w całym tym śmieszkowaniu nie chodzi tyle o przemoc w rodzinie, ale o wskazanie rodziny jako instytucji przemocy mężczyzn wobec kobiet i doprowadzenie do takiego wrzenia w organizmie społecznym, żeby wymusić przepchnięcie tej Konwencji, która faktycznie ma służyć rozbiciu tej komórki społecznej po przez zmianę jej definicji z opartej na różnicach biologicznych na rodzinę utworzoną z osób o rożnej płci kulturowej, czyli uwzględniając wzrost genderowych kombinacji płciowych na dowolny twór bez  żadnej tożsamości, któremu potem  powierzy się w pieczę także dzieci formułując nowe "lepsze społeczeństwo". Omawiane środowiska opiniotwórcze mają inną, silnie określoną wizję świata tyle, że sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem i badaniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.