deleteduser10 Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 Z Yes dłuuugo walczyłem. Nie tyle z muzyką, która jest bardzo dobra oczywiście (choć mi przypadły do gustu głównie albumu z pierwszej połowy lat 70-tych) co z wokalem. Wychowany na najbardziej obskurnym death metalu/grindcorze przy pierwszym odsłuchu był dla mnie nie do przejścia. W końcu go jakoś przełknąłem. Jethro Tull znam bardzo słabo, aż wstyd się przyznać. A właśnie - co z Wishbone Ash? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
orbital Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 Yes w całości to ja już chyba nigdy nie przetrawię właśnie ze względu na wokal. Ale przykładowo tę środkową, pojechaną, instrumentalną część Gates of Delirium uważam za świetną. Jethro Tull nigdy nie słuchałem i w sumie nie wiem czemu, na obecną chwilę jakoś nie pali mi się żeby ich poznawać. Wishbone Ash bardzo lubię zwłaszcza płytę Argus. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser10 Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 Ja nie będę oryginalny i powiem że dla mnie to najlepsza płyta Yes: Tylko ten wokal...aż boli momentami. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
orbital Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 No właśnie, gdyby tylko Anderson się zamknął ... Kiedyś podsunąłem ojcu moją ulubioną The Mars Voltę czyli "Amputechture" (kiedyś jak gorączkowałem zrobiła mi ta płyta niezłe kuku i tak już zostało), stwierdził "no fajne, fajne, tylko mogliby tą wyjącą babę wypieprzyć z zespołu" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser10 Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 Proponuje jeszcze o taką współczesną kapelę, mało znaną. Kawałek z albumu z roku 2009. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
APSS Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 (edytowane) Jethro lubię bardzo , ale raczej wczesne rzeczy , tak mniej więcej do Minstrel in the gallery. W Yes też mnie drażni wokal , szkoda bo pozostali muzycy genialni , zwłaszcza basista Chris Squire. Wishbone Ash to taki bardziej blues/jazz rock niż prog więc nie wspominałem :-) bardzo lubię 4 pierwsze płyty , sekcja mistrzowska. dość zręczni naśladowcy King Crimson z czasów Red :-) Edytowane 7 Marca 2016 przez APSS Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
orbital Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 ja chciałbym Wam polecić krainę łagodności, zwiewną niczym eteryczna mgiełka, esencja progresji, myślę że sam Kaczkowski chętnie by posłuchał Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser10 Opublikowano 7 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 7 Marca 2016 A Gentle Giant? A mniej znany Out Of Focus? 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
TPakal1 Opublikowano 8 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 8 Marca 2016 Wishbone Ash świetny zespół, wspaniała gitarowa muzyka. Jethro Tull z charyzmatycznym liderem Ianem Andersonem budzi skrajne emocje, albo się bardzo podoba, albo tej muzyki się nie znosi. Zespół gra folka rocka opartego na tradycyjnej muzyce brytyjskiej. Lider multiinstrumentalista świetny showman, rewelacyjny na koncertach. A co Bracia sądzicie o Genesis? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Młody_Pelikan Opublikowano 8 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 8 Marca 2016 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi