Skocz do zawartości

Narcyzm vs pewność siebie w sypialni.


gwiezdny_pył

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowne Panie i Szanowni Panowie

 

Jak wiadomo seks jest integralną częścią relacji damsko - męskiej. Ba. Większość z nich oparta jest właśnie o to. Tyle że, jak pokazuje rzeczywistość, często w dość brutalny sposób, seks traktowany jest jako waluta, którą zarówno jedna jak i druga płeć gra, w celu uzyskania jakichś tam dóbr. 

 

Wątek ten założyłam w celu poukładania sobie w głowie teoretycznej przestrzeni na temat "transakcja vs uczucie". Trochę może bujam w obłokach, wiem, ale wchodząc w temat związków, odbiłam się od ściany, którą jest rozróżnienie pomiędzy naturalnie zachodzącą wymianą, którą rozumiem poprzez "uczucie", a "transakcją", rozumianą poprzez wspomnianą już wyżej, ale w negatywnym kontekście rozumianą, chęć uzyskania dóbr. 

 

Za punkt wyjściowy rozważań przyjęłam więc konieczność rozróżnienia dwóch postaw - pewny siebie dżentelmen nastawiony na budowanie trwałej relacji, kontra narcystyczny cham, który swoich atutów używa w celu, chociażby, zaciągnięcia do łóżka jak największej ilości pań, w zamian dając iluzję czyli nic. W kontekście takich zachowań u kobiet, niestety nie znalazłam jeszcze analogicznej terminologii (może pomożecie).

 

Gdzie leży granica, jeśli da się ją w ogóle wytyczyć, pomiędzy tym, czy bardzo pewne siebie zachowania mężczyzny zmierzające w kierunku sypialni, i tam też się realizujące, wypływają z chęci sprawienia przyjemności kobiecie, przez co rozumiem darzenie jej uczuciem (pomijając patologiczne przypadki), a tym, czy przyjemność czerpie wyłącznie dla siebie, kobietę używając wyłącznie jako narzędzie do tego celu. 

 

I w drugą stronę - jak rozpoznać czy kobieta wystroiła się w szpilki i pończochy, czeka chętna i gotowa bo darzy uczuciem, czy tylko gra aby "capsnąć misiaczka". Oczywiście znam podstawę teoretyczną, że u kobiety seks to zawsze transakcja handlowa, tylko w mojej głowie zrodziło się pytanie - czy zawsze?

 

Moje pytania nie są wymierzone w kierunku oceniania kogokolwiek, gdyż jakie życie taki rap, ale obserwując relacje dookoła widzę, że często ludzie nie zdają sobie sprawy, że pewne formy tej wymiany, odgórnie uwarunkowanej przez istnienie różnic płci, są nieuświadomione w swojej przyczynie. 

 

Czy koncept czerpania wspólnej radości z seksu, nie podszyty chęcią użycia drugiego człowieka, z praktycznego punktu widzenia, jest w ogóle według kogoś z was możliwy? I czy ma sens? Czy się w ogóle da? Udało się to komuś?

 

Jeśli tak, a związek się mimo wszystko rozpadł, to gdzie tkwiła tego przyczyna? 

 

Z góry dziękuję za wzięcie udziału w dyskusji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, gwiezdny_pył said:

Czy koncept czerpania wspólnej radości z seksu, nie podszyty chęcią użycia drugiego człowieka, z praktycznego punktu widzenia, jest w ogóle według kogoś z was możliwy? I czy ma sens? Czy się w ogóle da? Udało się to komuś?

Przecież faceci marzą żeby kobiety tak właśnie podchodziły do seksu. Seks to waluta kobiet nie mężczyzn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, gwiezdny_pył napisał:

Udało się to komuś?

Brzmii jakby zakładać, że to coś niesamowitego i rzadko się zdarza. Ja nigdy w życiu nie uprawiałam seksu dla korzyści, czy by coś ugrać. Więc takie założenie mnie dziwi.

 

U mnie seks wynikał z miłości. Czyli nie było motywu "uwodzić, by zdobyć".

Zdarzył się też seks bez zobowiązań, ale było to przy obupólnej zgodzie, że na samym seksie poprzestaniemy. I szczerze powiedziawszy pomiędzy seksem z miłości a tym dla chęci ulżenia swoim potrzebom, jest diabelna przepaść jeśli chodzi o miarę doznań.

 

Nie byłam w łóżku z narcystycznym chamem wiec nie mam odniesienia.

Jedyne co sobie przypominam to w czasach studiów był jeden playboy (ale nie był chamski, taki bardziej chłopak z sąsiedztwa, z wyglądu bliźniak Johnnego Deppa), który kiedys proponował mi wolny związek dla przyjemności. Ale odmówiłam, bo po 1 - miał dziewczynę, więc dostał zjeby, że w ogóle o takich rzeczach gada, po 2 - miał pogrzaną psychę, jako kumpel był spoko, ale nie wyobrażałam sobie z z nim zlec, po 3 - wszyscy na roku wiedzieli, że bzyka się ze wszystkimi wokół i cholera wie czy się czymśtam nie zaraził. 

Myśle, że te wszystkie panny wmawiały sobie że dla nich zostawi tę "główną".

A ja myślę, że gość sobie coś udowadniał, bo z tego co mówił czasem na przerwach to się ciął i miał zjebane dzieciństwo przez matkę. Może takie bzykanie wszystkiego co na drzewo nie ucieka było jego podświadomym szukaniem matki w ramionach kobiet, albo zemstą na niej używając przedstawicielek jej płci.who knows

 

I tak sobie myślę o tym temacie postu... 

I wydaje mi się, że wiele kobiet i mężczyzn traktuje seks jak transakcję. 

Tyle, że kobiety seksem chcą osiągnąć korzyści materialne, a faceci emocjonalne. Żeby podbudować ego, czy poradzić sobie z jakimiś kompleksami czy traumą. Używają wtedy kobiety by zapomnieć czy poczuć się macho. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

Gdzie leży granica, jeśli da się ją w ogóle wytyczyć, pomiędzy tym, czy bardzo pewne siebie zachowania mężczyzny zmierzające w kierunku sypialni, i tam też się realizujące, wypływają z chęci sprawienia przyjemności kobiecie, przez co rozumiem darzenie jej uczuciem (pomijając patologiczne przypadki), a tym, czy przyjemność czerpie wyłącznie dla siebie, kobietę używając wyłącznie jako narzędzie do tego celu. 

Granica leży w reakcji na krytyke. Narcyz megaloman wybuchnie gniewem bo "jak mogłaś podważyć mój autorytet". Dla Narcyza liczy się jego percepcja w oczach innych,nie inni. 

Cytat

I w drugą stronę - jak rozpoznać czy kobieta wystroiła się w szpilki i pończochy, czeka chętna i gotowa bo darzy uczuciem, czy tylko gra aby "capsnąć misiaczka".

Myślę że wystarczy nie nastawać na seks asap i po prostu ją poznać. Pare kilkugodzinnych rozmów i maska opada w wielu przypadkach

Cytat

Oczywiście znam podstawę teoretyczną, że u kobiety seks to zawsze transakcja handlowa, tylko w mojej głowie zrodziło się pytanie - czy zawsze?

Zawsze w głowie przewrażliwionych. Obie płcie racjonalizują, wykorzystują i boją się wykorzystania. 

Cytat

Moje pytania nie są wymierzone w kierunku oceniania kogokolwiek, gdyż jakie życie taki rap, ale obserwując relacje dookoła widzę, że często ludzie nie zdają sobie sprawy, że pewne formy tej wymiany, odgórnie uwarunkowanej przez istnienie różnic płci, są nieuświadomione w swojej przyczynie. 

Szczęśliwi. Parafrazując Bismarcka "Związki są jak kiełbasa. Ładnie pachnie i jest smaczna, ale nikt nie chciałby widzieć kulis jej powstania"

Cytat

Czy koncept czerpania wspólnej radości z seksu, nie podszyty chęcią użycia drugiego człowieka, z praktycznego punktu widzenia, jest w ogóle według kogoś z was możliwy? I czy ma sens? Czy się w ogóle da? Udało się to komuś?

Dla mnie najlepszą nagrodą jest jej satysfakcja. Emocje, odgłosy, reakcje. Zaspokoić mogę się sam. 

No ale jestem dawcą

Cytat

Jeśli tak, a związek się mimo wszystko rozpadł, to gdzie tkwiła tego przyczyna? 

Po prostu oddalanie się. Większość związku jest nieświadoma( sen) albo rozłąką (praca). Wiele związków się rozpada bo zakochanie przemija, a nie ma innego spoiwa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.