Skocz do zawartości

Dobieranie sobie bliskich osób, refleksje nie dają mi spać


Rekomendowane odpowiedzi

To będzie bardzo ciężki wpis, zważywszy na to że jeszcze sam nie ułożyłem dokładnie w głowie swojego pytania na które chce sobie odpowiedzieć raz na zawsze, albo chociaż na jakiś dłuższy moment. Zacznijmy więc miło i serdecznie, kto chce wbić się w temat po same jajca, beż nawilżenia, po prostu od razu niech przewinie do napisu "Do rzeczy". 

 

Jest godzina 01:22, właśnie jem sobie kanapki z alnette oraz napompowaną gównem i wodą, bardzo smaczną szynką i popijam sokiem ze świeżych owoców i warzyw, rozmyślam nad tym czy zjeść jeszcze trochę kanapek, a może napić się mleka i zaryzykować porannymi rewolucjami jelitowymi, lecz nie o to chodzi w tym temacie.

Nie chodzi też o sąsiada który napierdala już wiatrówką od godziny i wszystkie psy próbują wyszczekać na niego płuca, w sumie powinienem mu podziękować, gdyby nie on prawdopodobnie ten temat by nie powstał, albo powstałby, ale nie byłby tak samo wyjątkowy jak o godzinie już 01:30.

Jako że mamy kwarantannę, mam nadzieję że każdy czytający jest zdrowy i powodzi mu się co najmniej ok, właśnie tego wam w tym momencie życzę, zdrowia i pomyślności, niczym wąsaty najebany wujek Janusz przy wigilijnym stole... Dobrze że pytacie co u mnie, w sumie to całkiem spoko, a nawet mogę powiedzieć że dawno nie było tyle stabilności w niestabilności, ciągle dzieje się coś nowego, jakieś wyzwania, nowe pomysły, ciągła zmiana, kompletny chaos. Chaos ten jednak nie powoduje niepokoju i niepewności, jakimś cudem ciągły chaos na zewnątrz, powoduje u mnie stabilność w środku. Powoli łączę kropki, które łączą się w niewyraźny obraz.  No dobrze koniec filozoficznego pierdolenia.

 

Do rzeczy...

Tematem będą nasi bliscy, rozważania na temat wydawałoby się prosty, ale nie, dla mnie nie może być za łatwo. 

Żeby było w miarę przejrzyście podzielę temat na kilka pytań:

 

1. Czy nasze bliskie osoby, powinny stawać się bliskie kompletnie przypadkowo? Czy powinniśmy mieć wpływ na to jacy ludzie nas otaczają? Skreślmy wszystkie osoby których nie trawimy i nadajemy na kompletnie innych falach, czy powinniśmy skreślać osoby które służą nam pomocną ręką i nie wyrządziły nam nic złego, w miarę dobrze się przy nich czujemy, ale jednocześnie tkwią w miejscu, nie rozwijają się, marnują czas na przeglądanie facebooka i ogólnie to brak im motywacji i takiej energii aby sięgać po to czego pragną? W końcu z kim przystajesz, takim się stajesz i dobrze znam efekt jaki wywołuje grupa na jednostkę. Czy w ogóle powinniśmy brać pod uwagę takie kryteria, czy osoba jest leniwa, czy spełnia się zawodowo, rzeczy niezwiązane bezpośrednio z nami, a z jej życiem. Czy może brać pod uwagę kim ta osoba jest dla nas, czy nadajemy na tych samych falach, czy służy pomocą, czy potrafi być w trudnych dla nas chwilach, czy warto jej ufać, itd. 

Mainstream udzielił nam prostej odpowiedzi w postaci nie oceniaj książki po okładce, liczy się to co w środku itd. Niestety spotykając się z grupką chłopaków, którzy niezbyt dbają o higienę, po jakimś czasie cuchnące skarpety staną sie dla nas normą, spotykając się natomiast z grupą bogatych, wysoko postawionych biznesmenów, normalne dla nas stanie się kulturalne jedzenie przy stole, zarabianie dużych pieniędzy, czy wysoka higiena osobista. Oczywiście podałem te skrajne przypadki tylko w celu podkreślenia jak duży wpływ ma na nas grupa i to kim się otaczamy. Świetnie można pokazać to na przykładzie, jak bardzo zmieniłem się, spotykając się z towarzystwem bardziej imprezowym niż wcześniej, spotykając się ze starymi kumplami z ławki, widzę ogromną różnicę między nami, mimo że kiedyś byliśmy do siebie bardzo podobni.  We wczesnych latach, jesteśmy skazani na osoby z naszego otoczenia szkolnego i tak zazwyczaj rodzą się pierwsze bliskie znajomości, nie licząc rodziny. W późniejszym wieku gdy jesteśmy już niezależni od naszych rodziców, mamy większą możliwość w manewrowaniu tym z kim się spotykamy i które znajomości pielęgnujemy. 

Mam małą grupkę znajomych, którzy praktycznie nie chodzą na imprezy, są dość introwertyczni, nie lubią poznawać nowych ludzi, kontakty z kobietami wynoszą równe zero, raczej ustępują w konfliktach. Mimo to dobrze się rozumiemy i miło nam się wspólnie spędza czas, szczególnie że znamy się już długi czas, jednocześnie wiem że sam stanę się bardziej introwertyczny spotykając się nimi, ale nie mogę ich też skreślić, chociażby z sentymentu. Istotną informacją jest także to że u mnie kontakty międzyludzkie są dość zero jedynkowe, jeśli kogoś lubię to albo jest to powierzchowny znajomy, albo ktoś bliski za którym skoczyłbym w ogień.

 

2. Czy warto utrzymywać i pielęgnować powierzchowne znajomości? Mam na myśli napisanie raz na jakiś czas do osoby która nie jest nam bliska, zapytać co u niej słychać, coś komuś załatwić, spotkać się na piwo czy kawę. Nie kosztuje to wiele, a z naszej inicjatywy możemy utrzymać wiele kontaktów które utrzymają sie nawet na odległość. Znam bardzo dużo osób i widzę jak niektóre kontakty po prostu znikają, z powodu wyjazdu, zmiany miejsca pracy, kontakty z ławki szkolnej itd. Nie chcę wyjść na jakiegoś kolekcjonera pokemonów i patrzeć na korzyści jakie mogę uzyskać, nie zwracając całkowicie uwagi na samych ludzi, ale warto przecież mieć znajomego mechanika, budowlańca, znajomą pielęgniarkę, czy doktora. 

 

3. Rozważanie najkrótsze, ale tak samo ważne. Zawsze marzyłem o tak idealnej grupie bliskich o jakiej nawija się w kawałkach rapowych, o których opowiadali mi osoby +50 lat, każdy za każdego poszedłby w ogień, pomaganie sobie na dobre i na złe, wspólne imprezowanie. Jeden starszy znajomy właśnie w wieku 52 lat, opowiadał że dziś już taka braterska miłość nie istnieje, przyjaciele są z tobą jak jest dobrze i żebym sobie wybił sobie z głowy głębsze znajomości. 

I stąd kilka pytań, czy jest możliwe stworzenie takiej grupki? Czym kierować się przy wyborze swoich bliskich? Jak to ugryźć? 

 

Jeśli ktoś dotrwał do końca tekstu to proszę o przemyślane i szczere odpowiedzi, bo jest to dla mnie dość ważny temat, mam nadzieję że zrozumiecie coś z tych moich nocnych wypocin.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Powiem tak, ciekawe przemyślenie, ale jeśli środowisko miałoby taki ogromny wpływ, mam na myśli ten pozytywny, to byłoby to zbyt piękne.

 

Moim zdaniem środowisko zazwyczaj próbuje wpłynąć na nową osobę raczej swoimi negatywnymi cechami, by mieć kolejnego w swoim bagienku.

 

Środowiska bogatych to środowiska zamknięte i często sterylne. Nie powiesz mi chyba, że sprzątacz bogatej rodziny nagle stanie się bogaty ze względu na obcowanie z nimi. Uderzam tu w tak samo skrajne porównanie.

 

2.

Moment w którym pytasz czy warto już stawia Cię w pozycji osoby oczekującej czegoś od danej relacji. Ja staram się, uczę się tego, żeby podchodzić do relacji neutralnie. Jest to ciężkie, ale chyba najzdrowsze.

 

Jeśli chcesz utrzymywać, daje Ci to nawet najprostszą radość czy po prostu drugą osobą jest fajna, czemu nie. Nie wszystkie znajomości muszą Ci dawać wymierne korzyści. No chyba, że jesteś robotem nastawionym na to.

 

3. 

Jest możliwe. Ale sam dobrze zauważyłeś, że nie jest to częste. Są to najczęściej grupki osób już doświadczonych życiem. I zazwyczaj nie są to spotkania jak w filmach, tylko raczej kontakt telefoniczny czy raz na rok zgrupowanie. 

 

Dużo filmów wpoiło nam obraz ekipy która się trzyma na co dzień. Tymczasem przychodzi codziennie życie, rodzina, własne problemy. I może być tak, że kontakt z ekipą ograniczy się do kilku wiadomości w tygodniu na czacie grupowym na Messengerze.

 

Życie, to nie film.

 

@ZamaskowanyKarmazyn

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

I stąd kilka pytań, czy jest możliwe stworzenie takiej grupki? Czym kierować się przy wyborze swoich bliskich? Jak to ugryźć? 

- z mojej perspektywy, jak najbardziej

- być sobą czyli pozwolić sobie na wyrażanie tego co czuję w sposób jaki chcę, bez ściemy, poczucia winy czy innych dystansów do rzeczywistości

- pozostając w komforcie własnym robić to co się lubi

- odwrócić paradygmat, nie Ty wybierasz a okoliczności Twojego życia tworzą taką grupę, dlatego jeżeli nie masz zgody na siebie to dostajesz ekipę, która współgra z Twoją fasadą

- zaakceptować fakt, że do końca życia nie dostaniesz takiej ekipy i będziesz sam, przyjrzeć się temu co to budzi a potem to zintegrować i być realnie gotowym na samotność z człowiekiem od którego nie da się uciec. :)

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.