Skocz do zawartości

Ponad stadem


NEO

Rekomendowane odpowiedzi

Lektura postów na tym forum, szczególnie Vincenta zmusiła mnie do refleksji na temat życia poza stadem i dyskryminacji kogoś kto nie godzi się na życie w matriksie. Hmm dyskryminacja z tego powodu, że ktoś nie ma partnerki i nie ma zamiaru jej mieć? Uświadomiłem sobie, że ludzie w wieku powyżej 40 lat, którzy nie mają partnerki są dla mnie przegrani. Młodsi nie a starsi tak, dlaczego? Chodzi o samotność, która jest spowodowana poświęcaniem całego czasu na pracę i rodzinę a ten kto nie ma rodziny wraca z pracy do pustego domu i może odpalić komputer, tv albo czytać książkę, ewentualnie iść do pubu i zalać mordę. Sam fakt, że ktoś nie ma partnerki jest neutralny a jeśli to nie wynika z braku umiejętności działania w tym kierunku to wręcz pozytywny.

 

Owczy pęd

 

Plebs śmiga do kościoła -> bo tak trzeba

Plebs wchodzi w związki -> bo powiedzieli, że to da szczęście i tak trzeba

Plebs ma dzieci -> bo tak trzeba, wszyscy tak robią

 

"A gdyby wszyscy jedli gówno to też byś zjadł?"

 

Plebs uprawia seks -> bo to naturalna potrzeba, wszyscy tak robią, bo nie da się inaczej

 

"Nie da to się parasola w dupie otworzyć"

 

A co robi plebs poza związkiem? Noo.. praca, najlepiej prestiżowa no i trzeba mieć papierek ze studiów bo bez tego jest się nikim (haha). A tak to kurwa taniec z gwiazdami, kościół i wyjść do pubu się najebać i zgrywać twardziela. Co inni pomyślą? To kluczowa kwestia dla każdego plebejusza - tworzy sobie w głowie obraz tego co myślą o nim inni i boi się wychylić bo może to zostać niemile odebrane przez ogół. Przez motłoch, który z zasady patrzy wilkiem na inność i to nie jest ważne czy to lepsza czy gorsza inność. Jak ktoś jest gorszy bo np nie ma pieniędzy, źle się ubiera, jest brzydki, ma jakieś słabości, jest homosiem, prawiczkiem, no-lifem to dla motłochu to idealna okazja żeby się ponaśmiewać, wytykać bycie gorszym bo można się świetnie dowartościować i wtedy to +100pkt w lidze chuliganów ;) A potem ktoś sam ma problem i myśli sobie, że tak nie wolno, że inni to wyśmieją i ranking w lidze chuliganów spadnie. Natomiast kiedy ktoś jest lepszy instynkt każe motłochowi bać się go i nienawidzić bo taka osoba zagraża strefie komfortu plebejusza.

 

W pewnym sensie te mechanizmy dotyczą każdego z nas lecz człowiek myślący odróżnia to i nie ulega temu. Wtedy może powstać myśl, że jest mi wszystko jedno co pomyślą ludzie i żyć poza społeczeństwem, być przez nich ocenionym jako dziwak, ktoś gorszy. Każdego to boli bo jesteśmy istotami społecznymi potrzebującymi miłości i bliskości innych ludzi i dobrych relacji z nimi.

 

"Wszystko jedno to jest kiedy się zesrasz, którą nogawką wyleci gówno"

 

Człowiek, który dotarł do tych przemyśleń, przekroczył matriksa i wie jak działa motłoch zyskuje też naturalną zdolność oddziaływania na plebs. Można wygrać każdą dyskusję mówioną (z pisaną jest większy problem bo łatwiej przyczepić się słówek). Może tworzyć styl i swoje idee i pomagać innym ludziom uwolnić się z tej machiny cierpienia. Jeśli ktoś z tego powodu się mnie czepia lub próbuje wmówić swoją "jedyną słuszną prawdę" to po prostu chuj na to kładę, jestem ponad a ta osoba ma wtedy wielki problem ze swoją agresją i nienawiścią.

 

Jeśli jesteś sobą, jesteś ponad motłochem i wtedy jedni będą Cię kochać a drudzy nienawidzić. Pojawi się pełno nieszczerych ludzi chcących podłączyć się do Twojej szczęśliwej aury i czerpać z tego zyski (klakierów), pełno nienawistnych kretynów tkwiących w ciasnym świecie swoich przekonań, którzy będą mówili, że się nie znasz, nie przeżyłeś tyle co oni, masz mniej lat itd i pełno ludzi, którzy chcą Cię "nawracać". Wtedy też pojawiają się prawdziwe relacje oparte na szczerości i miłości, symbiozie, która nic nie zabiera a tylko daje. Odłączając się od stada nie jesteś poza nim, możesz być ponad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to jest zaklęty krąg. Rozmyślasz nad tym, co inni mogą pomyśleć o tobie. Dalej rozmyślasz dlatego to co inni myślą o tobie jest do bani. Stosujesz szufladkowanie i negatywną atrybucję dla Twoich przeciwników ideowych - nazywasz ich plebsem i motłochem. Ktoś kto jest faktycznie ponad  pomyśli sobie: ok, jeden lubi to, drugi tamto - być może im pasuje, nie moja bajka, nie mnie to oceniać - i dopóki nikt mnie do niczego nie zmusza to mam to w dupie i po prostu robię swoje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie Leviatan .Jeszcze nie dawno myslalem o tym co i kto o mnie mysli,wyobrazalem sobie najgorsze scenariusze dla danej sytuacji ze mna,dopoki nie uswiadomilem sobie ze to wszystko jest tylko w mojej glowie i kazdy zajety jest swoimi problemami.Poraz kolejny zgadzam sie z Leviatanem,jesli jestem faktycznie ponad ''to'' wszystko to mam w dupie co kto mysli,robi i jak uklada swoje zycie a jesli mnie to interesuje to znaczy ze nie jestem ponad ''to''a chcialbym byc a to duza roznica...Nie chodzi chyba o to by zyc poza spoleczenstwem ale zyc razem z nim ale nie utozsamiac sie z nim badz wybierac sobie znajomych i przyjaciol ktory odpowiada mojemu swiatopogladowi i stylowi bycia ktory kazdy wybiera sobie sam,to tez jest nagroda za samodzielne myslenie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plebs i motłoch to stado, nie trzeba stawać przeciwko nim bo to by było faktycznie to o czym piszesz leviatan :) Ale nie musisz sam pozbywać się oceny, szczególnie w momencie kiedy wychodzi się ponad społeczne uwarunkowania i ma się możliwość pracy u podstaw. To, że ktoś sobie pomyśli, że ja staję przeciwko niemu to też jest jego projekcja wynikająca z dualnego rozpatrywania ego "skoro się ze mną nie zgadza, jest ponad to jest przeciwko i przejmuje się tym co inni myślą". Ale trzeba połączyć życie z ludźmi z byciem ponad żeby nie zostać samemu, właśnie o tym jest przecież mój post.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierdolenie o szopenie.jesteśmy zwierzami stadnymi.w oprogramowaniu mamy wgrane żeby stado nas akceptowało.czy to stado x czy stado y.stado x nazwijmy standardowa grupą facetów nie wiedzacych nic o kobietach no chyba ze trzeba im drzwi otwierać itd.stado y to np samcza brać.jest stado?jest.każdy ma w łeb wgrane to zeby być akceptowanym przez stado.rozbiega sie tylko oto że nie jesteśmy 100złotowym banknotem zeby każdemu sie podobać.

przykład punki.odszczepieńce całkowite.jebac system.ja pierdole jaki ja jestem inny i wogóle.buntownicy pełna parą.a siedzą na jakiejs melinie w towarzystwie takich samych nieudaczników zyciowych jak oni :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak właśnie jest i te punki są wg mnie wyżej niż np katolicy. Bo im zależy nie na akceptacji stada tylko na akceptacji wśród takich jak oni sami. Z drugiej strony tak pewnie jest dlatego, że są słabi ale przynajmniej tego się nauczyli - ważna jest akceptacja osób, które uznamy za ważne. Jeśli ktoś źle o mnie myśli a ja o tym wiem to nie uważam tego za ważne. I o to w tym wszystkim chodzi bo wtedy pojawiają się szczere relacje z ludźmi myślącymi podobnie do mnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu jest mechanizm troche inny.katolicyzm jest tak powszechny że standardowego Kowalskiego ryba obchodzi ze jego sasiad tez jest katolikiem.ważne ze nie jehowym bo to już wróg.i niema juz tych więzi miedzy katolami jak na poczatku istnienia tej wiary

pancurów jest mało dlatego tworza swoje uposledzone społecznosci.było by ich pełno to to samo by zachodziło co u katoli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wrzucasz wszystkich do jednego worka i spłaszczasz - prostą babusię co słucha rydzyka zrównujesz z profesorem politechniki o poglądach chrześcijańskich. Potem tego spłaszczonego "katolika" porównujesz z równie spłaszczonym "punkiem" (choć en masse to jedna wielka patologia to zdarzają się tam jednostki wielce kreatywne i artystyczne). I wyciągasz sobie jakieś wnioski, które ciężko traktować poważnie (bo jak porównywanie jednej kukły do drugiej powie nam coś o ludziach?)

 

W naukach technicznych taki proces nazywa się nawarstwianiem błędu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikogo nie porównuję tylko piszę o mechanizmach do czego są przykłady. Ot, zaszufladkowałeś mnie, że niby szufladkuję :D Zresztą katolicyzm to katolicyzm, jedzenie gówna to jedzenie gówna. Tytuły profesorskie czy ich brak nie mają znaczenia kiedy pisze się o katolicyzmie. A wyjątki potwierdzające regułę zdarzają się i wśród pancurów, w każdej grupie społecznej toteż napisałem o tym, że ludzie dowartościowują się jadąc po różnych innych ludziach i grupach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwięźle. Gdy bierzesz się za określanie cech zbiorowości np. konformizm/nonkonformizm danej grupy to zbiorowe określenie "katolicy" określa nic innego jak wyznanie - nie może być inaczej W tej masie znajdziesz totalnych followersów - jak i jednostki non konformistyczne - choćby męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Jaki wniosek z tych dwóch przykładów? Ponieważ łatwo znaleźć przykłady przeciwstawne - to nie chrześcijaństwo generuje zachowania. To raczej ludzie realizują w nim (lub w opozycji do niego) swoje cechy charakteru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leviatan a czy ja pisałem "konformizm a katolicyzm"? Nie bardzo wiem o co Ci teraz chodzi :P Pisałem o motłochu więc musiałem użyć generalizacji i nie ma w tym nic złego. Przecież nie oceniam teraz nikogo z osobna ani nie piszę, że każdy katolik jest konformistą w innych poglądach i zachowaniach. Tym niemniej katolicyzm jest konformizmem. Może też swiadczyć o niskim IQ, bezrefleksyjności, wysokim poziomie strachu życiu jak automat i o różnych innych zaburzeniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.