Skocz do zawartości

Nie kochasz dziecka? Kontrowersyjny artykuł.


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 26.11.2017 o 18:04, Nefertiti napisał:

To mnie zawsze zastanawiało dlaczego niby dziecko kocha się bezwarunkowo? Wielu rzeczy nie wiem w odniesieniu do macierzyństwa, ale jednego jestem pewna na 100%, jeżeli moje dziecko okazałoby się mordercą, gwałcicielem, kimś bardzo złym, nie kochała bym go, a na pewno nie broniła, dążyła bym do sprawiedliwego ukarania. Niektóre dzieci mimo miłości i "dobrego wychowania" wyrastają na degeneratów (rzadkie przypadki, ale się zdarzają)

 

Proszę podaj mi chociaż jeden przykład z wiarygodną, dokładną historią tej osoby- szczególnie okresu dzieciństwa i wieku młodzieńczego- z czystej ciekawości, bo jeszcze o takim nie słyszałem.

Co do sprawiedliwego ukarania oczywiście się zgadzam- niebezpieczne jednostki trzeba izolować... tylko jak prześledzisz historię tej osoby, to nie wiem czy dojdziesz do wniosku, że te ukaranie jest sprawiedliwością (i jest i nie jest jak dla mnie, paradoks).

Jak spełnisz pierwszy warunek (miłość do dziecka i mądre wychowanie), to z dziecka nie wyrośnie degenerat, morderca etc i wymierzanie sprawiedliwości nie będzie konieczne. Prawo przyczyny i skutku, ot.

Edytowane przez Mr Sinister
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.11.2017 o 13:45, deomi napisał:

Jak się do niego odniesiecie?

Dobry artykuł, bo prawda jest taka, że nie każdy nadaje się do macierzyństwa/ojcostwa. Być może nawet większość się nie nadaje, ale ponieważ jesteśmy eksperymentami prawa doboru naturalnego, uwarunkowanymi na rozmnażanie się, to przekazać geny - a przynajmniej uprawiać seks - chce prawie każdy dojrzały człowiek. I tak to się toczy.

 

Inna sprawa, że współcześnie mamy tak wiele alternatyw życiowych i tak dalece posunięty kult indywidualizmu, spełnienia i bezwarunkowej wolności, że poświęcenie rodzicielskie zaczyna wypadać z równania, przestaje być postrzegane jako nadrzędna wartość. Dziecko nie jest już dobrem najwyższym, kochanym bezwarunkowo, ale brzemieniem, o ile przeszkadza w samorealizacji, o ile nie wychowało się tak jak zakładaliśmy i tak dalej. Żyjemy w cywilizacji w której coraz mniej jest czułości, bliskości, coraz więcej zaś frustracji, niespełnienia wynikłych z wygórowanych ambicji, bo przecież możesz mieć w życiu wszystko: rodzinę, karierę, niezależność, własne mieszkanie, egzotyczne podróże, wielu partnerów seksualnych, wierność i intymność, wysportowaną sylwetkę i lodówkę pełną dowolnego żarcia po którym nie tyjesz.

 

Ktoś się dziwi, że na podstawowe prawo kobiety - a o niczym się tak wiele i tak zawzięcie w kontekście praw kobiet nie dyskutuje - wyrasta aborcja? Moim zdaniem to mniej lub bardziej uświadomione świadectwo postępującej społecznej niechęci wobec macierzyństwa. Mysia utopia Colhouna dała podobne rezultaty gdy poziom dobrobytu dociągnął tam do określonej wysokości.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mr.Meursault

Eksperyment Colhouna wprowadził mnie w lekki dysonans poznawczy nad natura rzeczywistości, bo takie myszy nie znając zagadnień marksistowskiej szkoły frankfurckiej zachowały się jak wzorowi jej adepci, co by znaczyło, że dla ziemskich gatunkow ratunku nie ma. Bo cos zewnętrznie (teoria pola morfogenetycznego Scheldraka się kłania(?)) sprawia, że i bez prania umysłów szkołami itd, jako gatunek dążymy do samozaglady. A czym nam lepiej i łatwiej żyć, tym bardziej. Hedonizm bywa jednak zgubny ?

P.S 

Ładny Mads z Death Stranding w aviku ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.